David Bohm – wirus „ego”

David Bohm – wirus „ego”

Parę słów wyjaśnienia tytułem wstępu do arcyciekawego dialogu Davida Bohma i Satisha Kumara.David Bohm jest autorem koncepcji tzw Ukrytego Porządku. Jest też zwolennikiem tezy, że we Wszechświecie na każdym etapie możemy dostrzec obecność zarówno porządku fraktalnego jak i Świadomości(Umysłu). Najważniejsze jest jednak to, że wg Davida Bohma mamy do czynienia nie ze światem duchowym ale raczej ze światem niewidzialnej (ukrytej materii) .Przejście z jednego stanu porządku ukrytego to stanu porządku jawnego odbywa się w punkcie „zero point energy”, jednak energia punktu zerowego wcale nie jest wcale równa zeru, ale właściwie nieskończoności. Można to porównać obrazowo albo do leja albo do wodospadu, energii czarnej dziury. W naszym ziemskim i nieziemskim Świecie byłoby to przejście ze stanu życia do śmierci ciała, ale też i jednoczesne „uwolnienie” ciała niewidzialnego(naszej świadomości ukrytej).

David Bohm „Wirus ego”

Satish Kumar: Ludzie którzy spopularyzowali myślenie holistyczne obwinili naukę o bycie mechanistyczną i redukcjonistyczną. Jak myślisz, na ile jest to słuszne?
David Bohm: Cóż, nauka nie jest prawdziwie i koniecznie redukcjonistyczna czy mechanistyczna, ale w nauce był silny mechanistyczny nurt, nawet przed Descartesem. Descartes przedstawił to jasno gdy powiedział: Wszystko jest maszyną nawet zwierzęta są maszynami. Mechanistyczne, redukcjonistyczne znamię jest częścią sposobu w jaki nasza kultura się rozwijała przez ostatnie kilka stuleci. Jeżeli cofniesz się do Średniowiecza, to było kilka możliwości w nauce. Na przykład była tradycja alchemiczna, która nie była redukcjonistyczna. Ale około szesnastego czy siedemnastego wieku tradycja mechanistyczna zwyciężyła. Przeczytałem, że stało się tak częściowo z uwagi na alians z teologią. Teologowie tego czasu pragnęli podkreślić transcendencję Boga, ponieważ chcieli się pozbyć różokrzyża, czarów i alchemii, które implikowały, że jest coś immanentnego w materii. Dlatego stwierdzili, że świat jest po prostu mechanizmem stworzonym przez Boga. Naukowcy byli z tego zadowoleni ponieważ uwalniało ich to od teologicznych restrykcji. I tak z tego powodu jak i innych, trend mechanistyczny i redukcjonistyczny zaczął wygrywać. Teraz oczywiście, naukowcy wchłaniają to automatycznie jako część ich treningu.
Satish Kumar: Ale pewni naukowcy zaczęli kwestionować ten pogląd.
David Bohm: Tak, większość fizyków, którzy rozwinęli teorię kwantową było o dużych skłonnościach filozoficznych, żadnego z nich nie można było uważać za mechanistę. Na początku lat dwudziestych, Sir James Jeans powiedział: „Bóg musi być matematykiem”. Same pojęcie matematyki jest niewyrażalne w terminach mechanistycznych. Nie zrozumiesz matematyki przez patrzenie na materię. To ekstremalnie abstrakcyjna teoria, prawie że duchowa.
Były też inne niemechanistyczne nurty w fizyce, takie jak reprezentowany przez Heisenberga, który przyjął pitagorejsko/platoński pogląd i Pauli, który obrał nieco mistyczny pogląd, blisko stowarzyszony z Jungiem. Jest również wiele we współczesnej fizyce co nie sugeruje ważności mechanizmu i redukcjonizmu. Ale niestety, dominujący trend jest ku mechanizmowi i redukcjonizmowi. Myślę, że najoryginalniejsi i najbardziej kreatywni naukowcy i wiodący fizycy, którzy dokonali innowacji nie byli mechanistami podczas gdy ci mniej oryginalni i kreatywni skłaniali się ku mechanizmowi.
Satish Kumar: Z jakiego powodu mechanizm stał się tak dominującym?
David Bohm: Mechanizm był sprzyjający dla rozwoju technologi w jej obecnej formie. Sprzyjał idei, że człowiek powinien dominować naturę. W dziewiętnastym wieku było to pojęcie progresu. Ludzie myśleli, że przez technologię będą w stanie zbudować idealne społeczeństwo i wszystko się dobrze ułoży. Teraz, mimo że ta nadzieja się nie urzeczywistniła, mechanistyczne myślenie się kontynuuje. Ludzie stali się tak przyzwyczajeni do swojego wąskiego poglądu, że nie widzą innej możliwości.
Satish Kumar: Czy to fenomen Zachodniej cywilizacji bazującej na pragnieniu pożądania coraz więcej i więcej materialnych rzeczy?
David Bohm: Wschód podąża za przykładem Zachodu. Chcą tego samego. Rozmawiałem z kimś kto odwiedził pewne bardziej prymitywne plemiona w Afryce i Ameryce Południowej. Ludzie tam wydają się być szczęśliwsi niż my. Wiele się śmieją i uśmiechają, podczas gdy na Zachodzie rzadko widzimy uśmiechniętych ludzi. Ale życie w Afryce jest bardzo trudne i ludzie nie chcą żyć w ten sposób, są zafascynowani technologią. Wydają sobie nie zdawać sprawy w jaką pułapkę się pakują. Gdy widzisz owoce technologi, wygląda to strasznie atrakcyjnie, ludzie nie mogą się oprzeć. To budzi pragnienie. Technologia daje nadzieję bogactwa i również te wszystkie błyskotki, tak ładnie wyglądające gadżety. Tak uwodzące i zwodzące, że ludzie zaczynają ich pragnąć.
Wcześniej także zwykłam dzielić tę nadzieję, że technologia przyniesie postęp i uczyni rzeczy lepszymi. Ta nadzieja rzeczywiście była u mnie aż do czasu Drugiej Wojny Światowej. Po wojnie zaczęła ona stopniowo zanikać. W latach sześćdziesiątych mieliśmy okres dobrobytu, ale ludzie znaleźli to bardzo pustym. Przez wyścig zbrojeń kontynuowaliśmy dryfowanie ku wojnie. Zdałem sobie sprawę, że im większą moc posiadają ludzie, tym bardziej to niebezpieczne. I stało się jasne, że technologia niszczy ekologiczną równowagę planety i że nie może rozwiązać problemów ekonomicznych i nie może pomóc nam sprawić by warto było żyć. Było w tym rosnące niezadowolenie. Ludzie brali narkotyki i stawali się sfrustrowani. Pojawiło się poczucie skazania i lęk, że nasza cywilizacja może nie przetrwać.
I tak zacząłem się zastanawiać czy to rzeczywiście właściwa droga? Wydawało mi się, że mechanistyczna filozofia jest bardzo destrukcyjna. Gdyby podążyć za jej logiczną konkluzją spowodowałoby to podważenie sensu życia i uczyniłoby naszą ludzką egzystencję całkowicie bezcelową. Mechanistyczna filozofia oznacza, że świat jest tylko mnóstwem rzeczy przemieszczających się wokół zadowalających równań.
Satish Kumar: Czy był jakiś szczególny punkt zwrotny w twoim wypadku?
David Bohm: To było raczej stopniowe. Mogłem zobaczyć, że mapa polityczna była całkiem beznadziejna i mogłem również zobaczyć, że naukowcy byli dokładnie tacy sami, jak inni ludzie, pochwyceni przez zazdrość i uprzedzeni na korzyść swych idei. Chcieli zysku ze swych pozycji, zdobycia dobrej pracy czy stania się sławnymi i wpływowymi. Chcieli zaspokojenia ego. Naukowcy byli jak biznesmeni traktujący naukę za swój interes. W tym punkcie spotkałem Krishnamurtiego i rozmawiając z nim zdałem sobie jasno sprawę, że było coś ponad nauką co trzeba wziąć pod uwagę.
Satish Kumar: Co w twoim spotkaniu z Krishnamurtim było głównym ważnym dla ciebie tematem?
David Bohm: Cóż, były to dwie rzeczy. Pierwsza, pokazał mi, że coś poszło źle z ludzką myślą jako całością i że pomieszanie myśli stoi za całym tym problemem. Myśl którą uważaliśmy za najwyższe osiągnięcie, w rzeczywistości nas niszczyła. To nie tak, że myśl sama w sobie jest zła, ale, że coś poszło z nią źle. Drugim punktem było, czy jest jakaś rzeczywistość ponad myślą od strony której musimy ruszyć – nawet nasze myśli muszą ruszyć stamtąd.
Satish Kumar: Jak doszło do tego, że napisałeś książkę „Ukryty Porządek”? Co sprawiło, że zobaczyłeś cały system wszechświata jako ukryty porządek?
David Bohm: Moja książka była próbą zrozumienia teorii kwantowej. By ją zrozumieć nie można pozostać w obrębie starego kartezjańskiego mechanicznego poglądu, że rzeczy są odseparowane od siebie i bez wzajemnej relacji. W fizyce kwantowej jest tam proces rozwijania. Ten proces występuje nie tylko w fizyce ale również w życiu, w umyśle i w świadomości. W tym porządku wszystko jest w wewnętrznej relacji. Separacja jest relatywna i nie absolutna.
Sathish Kumar: Jako naukowiec czy zobaczyłeś to matematycznie?
David Bohm: Wpierw zobaczyłem to intuicyjnie, ale była w tym również matematyka. Matematyka ma rodzaj intuicyjnego znaczenia jak rozwinięcie. Ukryty porządek sugeruje że umysł obejmuje cały wszechświat i wszechświat obejmuje umysł. Zgodnie z tym co znaczą dla ciebie rzeczy tak to oddziałuje na całe ciało. Jeżeli zobaczysz cień ciemną nocą, jeżeli to oznacza napad, całe ciało się aktywizuje, chemia, adrenalina, mięśnie, serce. Jeżeli to tylko cień, jest inaczej. Zgodnie z tym co rzeczy dla nas znaczą, tworzymy budynki i fabryki i drogi i związki z ludźmi. Wszystko co widzimy to rezultat myśli. Zatem widzę myśl rozwijającą się w fizyczny świat i vice versa. Nie ma różnicy pomiędzy umysłem i materią. Jedno przechodzi w drugie. Nie ma ruchu myśli bez czegoś co wydarzyło się w materii mózgu i vice versa. Ale materialista mówi, że umysł jest tylko formą materii i ruch molekuł jest rzeczywistością. Cóż, nie uważam, że to rzeczywiście oddaje sprawiedliwość temu co się wydarza. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, że to co robi nie ma znaczenia i jest przypadkowym ruchem molekuł. Na przykład nawet materialista lubi powiedzieć, że to co widzi to prawda. Czy powiedziałby: „moje molekuły spowodowały, że faworyzuję pogląd materialistyczny i poza tym nie ma to znaczenia?” Nie, powie on: „To ma znaczenie. Mój punkt widzenia jest słuszny i inni się mylą”. Nikt nie wydaje się żyć zgodnie z mechanistycznym punktem widzenia. Opozycyjny pogląd jest idealistyczny mówiący, że materia jest formą umysłu. To jest to co proponował Hegel. Materia jest myślą uniwersalnego umysłu. Nie można powiedzieć, że to po prostu ludzki umysł. Na pewnym etapie dokonujesz skoku ku uniwersalnemu umysłowi. Ale ja proponuję punkt widzenia, że umysł i materia są dwoma aspektami jednego procesu. W każdym punkcie jest kierunek północny i południowy. Ale nie są one nigdy odseparowane. Nigdy nie możesz powiedzieć, że północ istnieje w jednym miejscu a południe w innym. Dlatego materia i znaczenie są dwoma aspektami, czy dwoma sposobami jednego ruchu. Pogląd który sugeruję nie jest redukcjonistyczny i nie jest mechanistyczny, ponieważ materia jest zdolna do nieograniczonej subtelności i umysł zawsze ma jakiś materialistyczny aspekt. To jak forma i zawartość. Każda forma jest zawartością i każda zawartość jest formą.
Sathish Kumar: Czy widzisz jakąś nadzieję dla zachodniego mechanistycznego społeczeństwa?
David Bohm: Po drugiej wojnie światowej była spora nadzieja, że Zachód może rozwiązać swe podstawowe problemy i stworzyć rozumne społeczeństwo. Większość ludzi powiedziała: mieliśmy trudny czas w naszym życiu ale jesteśmy przekonani, że nasze dzieci będą się miały lepsze życie. Kiedy dorastałem, wszyscy tak mówili. Teraz prawie wszyscy mówią, że nasze dzieci będą się miały gorzej. To znak, że Zachodnie społeczeństwo upada, nie tylko duchowo ale również materialnie. Podwyższenie standardu technologicznego nie jest połączone z równą dystrybucją materialnego dobrobytu. Faktycznie materialny dobrobyt nie jest taki jaki był dwadzieścia lat temu. Większość miast się dezintegruje. Są brzydkie i się rozpadają. Na przykład transport publiczny pomału zanika. Zamiast tego masz te wielkie masy samochodów tkwiących na drogach i ludzi spędzających godziny by dotrzeć i wrócić z pracy. Myślę, że mamy trudniejszy czas niż przedtem.
Gdy byłem dzieckiem, mogłeś zostawić swoje drzwi otwarte w nocy i czułeś się wolny by iść dokądkolwiek. Nikt nie atakował dzieci. Teraz ludzie boją się chodzić ulicami. Miejskie gangi biją starszych ludzi. Trzydzieści czy czterdzieści lat temu nie słyszało się by kryminaliści bili starszych ludzi tylko dla samej zabawy. Widzę oznaki demoralizacji. Duchowe cechy społeczeństwa pomału słabną. Ludzie coraz bardziej są skoncentrowani na materialnych korzyściach i presja utrzymania pracy jest coraz większa. Ludzie już dłużej nie czują się bezpieczni lecąc samolotem z uwagi na terroryzm. Ci szaleni ludzie przyjdą i zabiją 10, 20, 50 wybranych na chybił trafił osób. To szaleńcy, czyż nie? Coś musiało spowodować ich szaleństwo. To musi być nasze społeczeństwo.
Satish Kumar: Zatem, tak jak to opisujesz, do czego to prowadzi?
David Bohm: Cóż, widzę że prowadzi to do upadku naszej cywilizacji, ale to niebezpieczeństwo nie musi być powolnym upadkiem. Jest zagrożenie nuklearne. Jeżeli pomyślisz o następnych 50, 100, 200 latach trudno zobaczyć dobrą przyszłość. Politycy są przeciętni i nie wiedzą co robią. Trudno sobie wyobrazić żeby to się kontynuowało przez 200 lat bez jakiejś wielkiej eksplozji. Jest też upadek ekologiczny, jak i ekonomiczny. Trzeci świat nie jest w stanie spłacać swoich długów i jest w znacznie gorszej sytuacji niż dwadzieścia lat temu. Także widzę kryzys jeden za drugim. W tej sytuacji jest pocieszające, że ludzie zaczynają rozumieć iż kłopot jest znacznie głębszy niż po prostu standard życia. Ludzkie istoty nie rozumieją co się dzieje gdy myślą. Ludziom wydaje się, że myśl jest neutralna i po prostu się kontynuuje, bez dalszych konsekwencji; gdy skończona, jest skończona. Ale nie. Pozostawia ona ślad w ludziach. Myślenie może stworzyć olbrzymie zakłócenia w ciele. Myśl przechodzi pomiędzy ludźmi. Na przykład, jeżeli jesteś zagniewany, mówisz: „on mnie źle potraktował, potrącił mnie, to co mi zrobił jest zniewagą”. Wszystko to, cała ta zachodząca nienawiść i gniew będzie się powiększać. Powiększać między jednostkami czy grupami czy pomiędzy narodami. Ale co jest za tym to założenie, że ego lub to z czym się ego identyfikuje, jak kraj czy religia jest najlepszą rzeczą. Niemcy zwykli śpiewać „Deutschland, Deutschland Uber alles” (Niemcy ponad wszystko). To bardzo prosty koncept, ale oznacza on, że możesz zniszczyć wszystko gdy Niemcy czy Francja czy Ameryka mają pierwszeństwo. Kraj jest konceptem ego. Gdyby nie koncept „Niemcy” nie było by Niemiec ponieważ to on utrzymuje całą rzecz razem. Byłby tylko ląd i skały i drzewa i budynki. To jak General Motors. Bez konceptu „General Motors” nie ma General Motors.
Kiedy jesteśmy niewolnikami konceptu wtedy ten koncept ma na nas olbrzymi wpływ. Coś w nas pobudza. Ale założenie jest, że ta rzecz nie ma nic wspólnego z konceptem, to „ja” jest zaangażowane nie koncept. Dalej staje się konieczne stworzenie iluzji, że koncept to ja a zatem nadanie mu olbrzymiego znaczenia. Wszystko to tworzy myśli. Osoba myśli coś, dalej skłania się do działania bez myślenia. Jeżeli myślisz, że piętro jest parterem, twoje ciało skłania się by w to wierzyć, aż znajdziesz przeciwko temu dowód. Jeżeli myślisz „on jest moim wrogiem” jesteś skłonny spotkać go jako wroga. Ta myślowa konfuzja czyni problemy nierozwiązywalnymi, ponieważ powstaje proces bronienia iluzji, czy to będziesz ty sam, czy twój kraj, czy twoja religia, czy cokolwiek. By bronić iluzji musisz niszczyć rzeczywistość. Broniąc iluzji ludzie niszczą rzeczywisty świat z nami samymi. Czym więcej proponują rozwiązań tym gorsza staje się choroba – ponieważ większość z tego to ten sam proces. Ludzie jakby rozwinęli zdolność myślenia bez wiedzy co te myślenie jest w stanie sprawić. Pomału wpadają w tą pułapkę. Teraz stało się to bardzo niebezpieczne. W Erze Kamiennej nie było to tak niebezpieczne ponieważ broń nie była bardzo niebezpieczna. Ale pytanie jest czy możemy zrealizować nasz potencjał do wzniesienia się na wyższy poziom. Czy możemy zrealizować ten potencjał zanim ten proces nas zniszczy?
Sathish Kumar: Zatem musimy się nauczyć bycia wolnymi od konceptu?
David Bohm: Ale to nie takie łatwe, ponieważ koncepcje jawią się być nie-koncepcjami. Dziecko które podlegało konceptowi narodowości czy religii, nie doświadcza tego jako koncept ale jako przemożną rzeczywistość. Nie możemy pozbyć się konceptów ale musimy uwolnić się od iluzji, że „koncepty są rzeczywistymi rzeczami”. Musimy być wolni od błędnego myślenia przez które przypisujemy konceptowi znaczenie rzeczywistości. Na przykład weźmy pieniądze. Ludzie doświadczają pieniędzy jako czegoś rzeczywistego. Ale czym są pieniądze? To koncept; ma on pewne znaczenie. Przede wszystkim pieniądze to było złoto. Dalej papier. Teraz to nawet nie papier a komputerowa wirtualność. I tak coś niesubstancjalnego ma znaczenie przypisywane pieniądzu. Ale ludzie traktują pieniądze jak obiektywną rzeczywistość, mówiąc o wartości pieniądza, koszcie efektywności etc. Pieniądze stały się dominantem, idą pierwsze; ludzie mówią że pieniądze są esencjonalną wartością. Wszystko jest oceniane w pieniądzach. Ale pieniądze są niczym. To tylko koncept. Może gdy ludzie się zatrzymają i pomyślą, wtedy będą mogli poznać, że pieniądze to tylko sprawa konwenansu. Lecz gdy przychodzi czas lokowania pieniędzy nie myślą oni o nich jako o konwenansie. Myślą o nich jako o bogactwie, rzeczywistości. Jeżeli potrafilibyśmy pieniądze traktować jako konwenans, wiele kłopotów na świecie byłoby łatwiejszych.
Sathish Kumar: Podobnie powinniśmy używać koncept kraju czy religii czy rodziny jako wygodne koncepcje. Musimy tworzyć pewne wygodne ustalenia. Ale jeżeli powiesz „to jest ponad wszystko” wtedy żyjemy w iluzji. urodziłem się z mojej matki, bardzo kocham moją matkę. Ale to nie znaczy, że moja matka jest w jakiś sposób lepsza od twojej.
David Bohm: Słusznie. Jesteśmy wzajemnie powiązani i jeżeli twój kraj pójdzie na dno, mój ostatecznie skończy tak samo. Gdyby nie to pomieszanie u ludzkich istot nie byłoby problemu. To jak choroba. Ja nazywam to chorobą świadomości. Mógłbym porównać to do zaraźliwego raka. Każdy może rozwinąć tą chorobę i roznosi się ona bardzo szybko. Jeżeli złapałeś to od kogoś, przejąłeś parę cząstek ale ty sam już je rozmnażasz. Także nie ma sensu mówienie „złapałem to od ciebie” jak mówią o azjatyckiej grypie. Rozwiązanie jest bardzo proste, kiedy widzimy, że ta idea jest fałszywa to ona odchodzi, kiedy widzimy, że coś jest niekorzystne, nie robimy tego. Mówimy: „Nie muszę tego robić”. Ale kłopot z ego jest taki, że obejmuje ono defensywną reakcję przeciwko zobaczeniu tego. Umysł ochrania sam siebie. Ego zakłada, że to jest fundamentalnie ważne a zatem automatycznie broni się przed wszystkim co mogłoby zakwestionować ego. To jak wirus AIDS gdy atakuje system obronny. Ego jest wirusem, który zaatakował naturalny system obronny. Od razu gdy koncept jest zakładany jako mający absolutną konieczność, cały system, ciało, umysł przyjmuje postawę nieustępliwości. Jest solidny i sztywny. Jest podwójnie nieustępliwy. Po pierwsze mamy koncept i po drugie jest tu założenie, „nie mogę zmienić konceptu”. Jest w tym nie tylko konieczność ale też konieczność konieczności. Ale jest coś głębszego w ludzkiej istocie, ponad zwykłym świadomym umysłem, co może się przebudzić i zobaczyć fałsz ego – a zatem jest to tym co musi się przebudzić.
Sathish Kumar: Mówisz o wizji ego które jest ograniczone do funkcjonowania. Jak to zainicjować?
David Bohm: Nie możesz sobie nic narzucić ponieważ to tylko stworzy konflikt – ponieważ to nieświadome roszczenie ego by operować. Jeżeli postawisz u góry tego żądanie, że nie powinno operować skutkiem będzie konflikt i pomieszanie. Nie ma celu próbować się kontrolować ponieważ impuls kontrolowania pochodzi od samej myśli, jako rzecz która musi być kontrolowana.
To co potrzebne to percepcja przebudzenia głębszych poziomów w umyśle, które mogą postrzec jak operuje umysł. Potrzebujemy rodzaju samo-percepcji, przez którą koncept czy myśl byłaby świadoma swej własnej aktywności. Głębszy umysł po zobaczeniu, że to tylko myśl, mógłby wtedy rozpoznać ją jako będącą bez znaczenia i to miało by efekt.
Teraz pytanie jak to jest możliwe? Myślę, że jedynym sposobem jest obserwowane tego co się w tobie dzieje. To oznacza nie represjonowanie i nie uleganie. Jeżeli podążasz za impulsem, możesz zaakceptować założenia za nim się kryjące. Jeżeli go represjonujesz, nic nie zobaczysz. Jest stan pomiędzy, gdzie jest to zawieszone. Przypuśćmy, że jesteś zagniewany. Nikogo nie uderzyłeś, werbalnie czy fizycznie ale widzisz co gniew ci robi. Jeżeli zostaniesz z gniewem, obserwując go, wtedy zaczniesz uzyskiwać wgląd w to jak on pracuje. To początek tego jak można zainicjować zmianę.
Sathish Kumar: Mówimy o samej filozofii. Czy widzisz naukę i filozofię jako wzajemnie splecione?
David Bohm: W Anglii i Szkocji Nauka zwykła być nazywaną Filozofią Naturalną. Ale to się stopniowo zmieniło. Teraz mamy twardogłowych naukowców, którzy mogą myśleć tylko o faktach i logice. Naukowe ego ma wizerunek siebie samego jako bardzo twardego, trzymającego się faktów i niesentymentalnych działań, ono się samoidealizacje. Formułuje ono również wizerunek przeciwnej strony, „miękkiej” części ludzi, którzy są filozoficzni i o pomieszanych umysłach. Ludzie lubią tworzyć własne wizerunki (jak grupy popowe czy inne) i czerpią z tych wizerunków przyjemność.
Nie ma naturalnego podziału pomiędzy Nauką a Filozofią. To wszystko jest częścią jednej ludzkiej aktywności. Ta specjalizacja jest po prostu wynikiem zestawu założeń, które stworzyły nasze upadające społeczeństwo. Ogólny obłęd społeczności pomógł doprowadzić do tego podziału, tej fragmentaryzacji: Wszystko musi być odseparowane od wszystkiego i wszystko musi być twarde i ostre i dawać wrażenie siły. To się zmieni gdy zmienią się ludzie. Ludzie muszą się zmienić. Czy może to pójdzie razem, ale nie możesz zmienić Nauki bez zmieniania ludzi.
Artykuł z Magazynu Resurgence ¾ 1987

Źródło:
http://www.metta.lk/polish/David-Bhom-pl.html

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ezoteryka, Fraktale, Rozwój duchowy, Świadomość. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

174 odpowiedzi na „David Bohm – wirus „ego”

  1. siola pisze:

    Oj Dawidzie czasami wkladaja Ci wizerunki ,musisz sam prubowac budowac swoja duchowa czystos.Podlug legend to mi sie spadek po diabelku Dostal,pytanie czy jestem tak diabelski,a moze diabel nie Taki straszny jakim go maluja.Pytalem sie po tysiac razy po co ukrywaly boskie slugi to o spadku i pochodzeniu ,czemu probowaly zabic,szanterzowac i przekupic,co wlasciwe za tym wszystkim ,moze diabel ma wiecej sumienia w sobie od boga.Czasami balem sie o siebie by nie zmienil sie w cos co szuka tylko zemsty,albo czyms w rodzaju Hitlera .Dlatego nie lubie tej glupiej gadki wybrancow o lepszosci,czym pokazuja brak szacunku do inaczej maslacych i tak w koncu nie bedzie gralo roli kim byles naprawde, lecz kim cie ta banda chorych zrobi.

    • Michaela pisze:

      Andrzej 58 ( odnośnie liczby „26”)

      26 listopada 1855r. w Konstantynopolu zmarł nasz wieszcz narodowy –
      Adam Mickiewicz. Jak to bywa przez „przypadek” to usłyszałam w radiu !
      Sprawdziłam,że miał polski herb szlachecki Poraj pochodzenia czeskiego.

      Piękny ten herb :Poraj (Rosa, Rosa Alba, Róża, Różyc, Różycze, Stoice, Una Rosa)
      PS. Może Dawid lub Siola zamieści go, bo ja nie potrafię.

      • Dawid56 pisze:

        Proszę bardzo 🙂
        Poraj

        • siola pisze:

          Andrzej dlaczego jak szukalem kim jestem i dlaczego sie zmory tak mnie czepily.znalazlem w internecie ten herb w powiazaniu z Koschützkimi.
          Dlaczego dowodca plutonu pytal o pochodzenie ,czy nie z litwy bo nazwisko znajome.Nazwisko Ojca mozna znalesc na LItwie jak i w Saksoni .Dlaczego mialem czytac o Sulkowskim ,Napoleon i pszczoly.Godulla i Sulkowski czesto sie spotykali.
          Dlaczego schwagierka z Bielska Bialej jak mnie pierwszy raz widziala,probowala mnie ponizyc,ale wiem ze sie mnie jakby boi,bo tesciowa moje imie jak tarczy przeciw jej katolickiej chciwosci uzyla.

          • A58 pisze:

            „Andrzej dlaczego jak szukalem kim jestem i dlaczego sie zmory tak mnie czepily”
            To mamy Siolu tak samo.Mnie bardzo dawno pewien człowiek ostrzegał ,że będzie wiele ataków na mnie.Miałem wytrzymać.Analiza zdarzeń z mojego życiorysu dała odpowiedź.To jak w piosence NO TO CO.Gdy byłem małym chłopcem chciałem być żołnierzem..Przypomina to trochę przekaz zawarty w „Bitwie pod Anghiari”.Tam toczy się walka na śmierć i życie.Może i zrobili ze mnie diabła , ale cel uświęca środki.Ta walka warta jest świeczki dlatego nie jojczę nad sobą a wręcz przeciwnie wskazany cel dodaje sił.

          • siola pisze:

            Oj Andrzej ja nie placze ,choc placzu to warte ,probujesz wytlumaczyc ze wiekszej lub mniejszej polowy nie ma-i coz nie wytlumaczysz.Jak bylem malem chlopcem w szkole w Grzybowicach to chcialem byc pilotem ,o dziw od czasu do czasu latam a Technika bardzo dobra bo sterujesz to myslami.

          • JESTEM pisze:

            „Tam toczy się walka na śmierć i życie.Ta walka warta jest świeczki dlatego nie jojczę nad sobą a wręcz przeciwnie wskazany cel dodaje sił.”

            A więc… cel uświęca środki

            „‚sposób osiągnięcia jakiegoś celu może być nieuczciwy, naganny, jeśli sam cel jest szczytny, chwalebny”… o to chodzi?
            😀
            wyszło „szydło z worka” 😉

            ‚Ta walka warta jest świeczki”

            No… to wygrany otrzyma w nagrodę świeczkę, którą zapali, a świeczka chwilę poświeci i się wypali, i zgaśnie… Wtedy potrzeba będzie zawalczyć o kolejną świeczkę, żeby będzie można ją zapalić…

            Ołowiane żołnierzyki… zabawa chłopców w ołowiane żołnierzyki powoduje, że chłopcy sami stają się „ołowianymi żołnierzykami”, choć niektórzy z nich otrzymują „imiona” dowódców, a nawet wyzwolicieli. I tak za każdym wcieleniem, przez tysiąclecia… toczy się ta „gra” – wojenka małych chłopców w „ołowiane żołnierzyki ludzkie” – ludzi o ołowianych sercach…

            A proces „alchemiczny” polega na wypaleniu, przetopieniu ołowiu z w złoto? Ha, ha, ha….

          • margo0307 pisze:

            „…Ta walka warta jest świeczki…”

            No tak, bo jak MY walczymy to… bronimy słusznej sprawy… 😀
            A jak z nami walczą to… są najeźdźcami… 😛

            To dokładnie tak samo jak:

            „Jak Kali ukraść komuś krowa to być dobrze,
            a jeśli Kalemu ktoś ukraść krowa to być źle” 😀 😀

          • siola pisze:

            Dziewczyny podstawowy blad WALKA-SUMIENIE,jak pogodzic jak rozplatac wezel,bo nie o krew przelewanie tu chodzi.Dlaczego walka kojarzy sie wam z mordem.Walka ,moze o walke bezbronnego o rzycie innych chodzi.Ktos podposzczal podarunki posylal a teraz owieczka sama zostala jako ofiara a ktos jak to ktos dupe w kat schowal jak zawsze podpuszczac i sie chowac.Andrzej mysle wie dobrze o jaka walke chodzi ,Aleksander raz juz popelnil blad gdy wezel mieczem cial,miecz do ciecia a nie rozwiazywania wezelkow jest.Aleksander i grota mam wrazenie jakby o to chodzilo,o pomoc prosic by wezel rozsuplac nie mieczem samemu rozlupac.Ale jak to bywa znow blaznuje ,sprawy swieczki nie warte na wierch wyciagam,i po co wiedza moja mala jak u dziecka zostala.

          • A58 pisze:

            „Dziewczyny podstawowy blad WALKA-SUMIENIE,jak pogodzic jak rozplatac wezel,bo nie o krew przelewanie tu chodzi.Dlaczego walka kojarzy sie wam z mordem.Walka ,moze o walke bezbronnego o rzycie innych chodzi.”
            Oczywiście Siolu.Ta świeczka oświetli rzeczywistość i Prawda wyjdzie z ukrycia.Mam nadzieję ,że ci dwaj żołnierze są ostatnimi w historii ludzkości.

          • A58 pisze:

            Jak już dziewczyny tak analizujecie każde zdanie to zacytuję to co pominęłyście w moim wpisie:
            „Przypomina to trochę przekaz zawarty w „Bitwie pod Anghiari”.Tam toczy się walka na śmierć i życie.”

        • JESTEM pisze:

          „Aleksander raz juz popelnil blad gdy wezel mieczem cial,miecz do ciecia a nie rozwiazywania wezelkow jest.Aleksander i grota mam wrazenie jakby o to chodzilo,o pomoc prosic by wezel rozsuplac nie mieczem samemu rozlupac.

          No to rozsupłujcie węzełki, kochane chłopaki.;-) Powodzenia. 😀

      • Michaela pisze:

        Dziękuję Dawid 🙂

        Trochę o tym herbie (z Wiki.)
        Opis herbu
        W polu czerwonym pięciopłatkowa róża srebrna. W klejnocie samo godło[1].

        Najwcześniejsze wzmianki
        Herb z przełomu X wieku i XI wieku[2]. Nazwę tradycja wywodzi od Poraja, syna księcia czeskiego Sławnika i brata świętego Wojciecha, protoplasty tego rodu w Polsce. Miał on przybyć wraz z orszakiem Dąbrówki i osiąść w Wielkopolsce. Według legend herbowych[3] synowie Sławnika mieli w herbie róże, każdy w innym kolorze.

        Duże podobieństwo wykazuje tu czeska legenda o Panach z Różą (czes. Páni z Růže), dotycząca rodu Vitkowców i pochodzących od nich pięciu rodów z różą w herbie ( panowie z Hradce, z Krumlova, z Rožmberka, z Landštejna, ze Stráže a Ústí).

        W wyniku unii horodelskiej w 1413 przeniesiony na Litwę (herb przyjął bojar litewski Mikołaj Bylina, adoptował Michał z Michałowa z rodu Różyców)

        • siola pisze:

          Oj to i powrot absyntu spodziewac sie nalezy.Och te malowane dzbanki.

        • margo0307 pisze:

          ” Jak już dziewczyny tak analizujecie …”

          Andrzej, Siola, jeśli chodzi o mnie – nie analizuję czyichkolwiek wypowiedzi w kontekście udowadniania racji czy też nie 😉
          Wyraziłam swoje zdanie na temat walki bez względu na to kto walczy i o co walczy…
          Walka jest zawsze walką, a jej przeciwieństwem jest jedność, pokój, porozumienie i współdziałanie… 🙂
          I nie bardzo rozumię co ma do tego obraz Leonarda „Bitwa pod Anghiari” ?

          • siola pisze:

            Oj Margo czy zrezygnujesz z twojego ostatniego slowa na obrone,slowo potrafi byc mocniejsze jak miecz jesli oparte jest na prawdzie.Pamietasz jak wspomnialem o przypadku z sasiadem z szpitala ktory mial operacje w tym samym dniu co ja ,co widzial w nocy.Jaka sie burza rozpetala a grzmialo strasznie.Zaczelem za bardzo urzywac slowa sumienie i znowu grzmialo i blyskalo nawet smiercia grozilo.Mnie nie boli co burza z soba niesie ,przynajmniej po blyskaniu zostaje czyste powietrze i widac dalej .

          • A58 pisze:

            A bo widzisz Margo – to są te wspomniane przez Siolę supełki do rozplątania.Leonardo stworzył coś co ma się przydać w przyszłości..To On po ponad pięciuset latach ma oddać swój blask, jak napisał tekstem otwartym Nostradamus.

          • margo0307 pisze:

            „Oj Margo czy zrezygnujesz z twojego ostatniego slowa na obrone…”
            „… to są te wspomniane przez Siolę supełki do rozplątania…”

            Oki, tylko uważajcie na uszy 😉

          • siola pisze:

            Mam nadzieje ze osle nie wyrosna.Porzyjemy zobatrzymy.

          • margo0307 pisze:

            ” Mam nadzieje ze osle nie wyrosna..”

            Nie chodzi o wyrośnięcie nowych – lecz o zachowanie starych 🙂
            W towarzystwie miecza i absyntu – uszy… mogą być zagrożone 😉

    • JESTEM pisze:

      „Podlug legend to mi sie spadek po diabelku Dostal,pytanie czy jestem tak diabelski,a moze diabel nie Taki straszny jakim go maluja.Pytalem sie po tysiac razy po co ukrywaly boskie slugi to o spadku i pochodzeniu ,czemu probowaly zabic,szanterzowac i przekupic,co wlasciwe za tym wszystkim ,moze diabel ma wiecej sumienia w sobie od boga.

      i tak w koncu nie bedzie gralo roli kim byles naprawde, lecz kim cie ta banda chorych zrobi.

      Że jak? O czym Ty mówisz, kochany Siola? Dla kogo nie ważne, kim byłeś naprawdę> Dla kogo ważne, kim cię jakaś banda zrobi?

      Polecam z całego serca
      o klątwie słów parę. „Życiowe Sprawy” – tygodnik gadany Ewy Renaty Cyzman-Bany:

      >KTOŚ CIĘ PRZEKLĄŁ? A CO TY I KOGO PRZEKLINASZ?<

      • JESTEM pisze:

        ❤ Uczmy się być wdzięcznymi za to, co mamy, bo możemy mieć jeszcze gorzej, jeśli nie potrafimy docenić tego, co mamy teraz. ❤

        • margo0307 pisze:

          ❤ Uczmy się być wdzięcznymi za to, co mamy… ❤

          Oj tak JESTEM 🙂

          "Wdzięczność jest najpiękniejszą formą szczęścia:
          – należy zarówno do jego przyczyn jak i skutków. "

          Melody Beattie pięknie napisała:

          "…Wszystko, co masz teraz w życiu, jest wszystkim, czego potrzebujesz.

          Wdzięczność otwiera pełnię życia.
          Sprawia, że to, co mamy, wystarcza.
          Zamienia opór w akceptację, chaos w porządek, konfuzję w klarowność.
          Może zamienić posiłek w ucztę, mieszkanie w dom, obcego w przyjaciela.
          Wdzięczność nadaje sens przeszłości, przynosi pokój dzisiaj i tworzy wizję jutra…." 🙂 ❤

          • margo0307 pisze:

            Ks. Jan Twardowski napisał w swoim pięknym wierszu:

            „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
            zostaną po nich buty i telefon głuchy
            tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
            najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
            potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
            jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
            kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.

            Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
            zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
            przychodzi jednocześnie jak patos i humor
            jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
            tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
            jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
            żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
            chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
            kochamy wciąż za mało i stale za późno.

            Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
            a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny.
            Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
            i ci co odchodzą nie zawsze powrócą
            i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
            czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą” ❤ 🙂

      • siola pisze:

        W klatwy sie Jestem nie bawie,ale mam nadzieje ze to co planowali to sie im nie udalo.Wiem ze zagadkami gadam ,to juz mi moja Danusia tez powiedziala ,ostrzegala ze mal kto zrozumie.Ale ja inaczej jakos nie umie.

        • JESTEM pisze:

          Ty się nie bawisz, ale może Twoi przodkowie się bawili? Czy masz pewność, że się nie bawili? Nie możesz mieć takiej pewności.
          A filmik obejrzałeś sobie cały? A może obejrzycie razem z Danusią?
          Jak obejrzycie, to napisz, co o tym myślisz – jeśli zechcesz – oczywiście.

          • siola pisze:

            Jestem bawic sie bawili dlatego tak Ciotkom do lba bilo ,jedno mie dziwilo dlaczego kosciol,dlaczego w imieniu boga .Zawsze bredza o milosci ale jak odkryjesz co sie kryje za ta judaszowa miloscia to barany pokarza swoje rozki.Nawet wtedy jest dla Ciebie zaskoczeniem jak moga uzywac slow jak pannienki z burdelu.I te ich przekonanie ze moga miec wladze mad toba i twoimi myslami.Naprawde zachowanie jak hieny zerujace na padlinie,to cos nie ma sumienia juz dawno sprzedane,ciekawe czy ten brak sumienia jest od urodzenia czy pozniej.Od taka sobie dwulicowosc religijna ,tak wszyscy przekonani o sobie ze nie moga uwierzyc ze ich dwulicowosc mozna zobatrzyc.Tak jak ten syn zmory z Katowic ,chwalic sie ze ponirzal studenta z Indi wyzywajac go od najgorszych.Od Chmielow inteligencja z obory,zezowaty wzrok to i inteligencja jakas zezowata ,chyba zabawa w oskarzycieli szkodzi.

          • JESTEM pisze:

            „Jestem bawic sie bawili dlatego tak Ciotkom do lba bilo ,jedno mie dziwilo dlaczego kosciol,dlaczego w imieniu boga .Zawsze bredza o milosci ale jak odkryjesz co sie kryje za ta judaszowa miloscia to barany pokarza swoje rozki.”

            Pytasz: „dlaczego kościół, dlaczego w imieniu boga|?
            A Ty w czyim imieniu działasz? Boga czy jakiś przodków, którzy bawili się w klątwy?
            Piszesz, że oni „bredzą o miłości”? Zapytam wprost: a Ty myślisz, że nie bredzisz o miłości? Jeśli nie, to w takim razie: czym dla Ciebie, kochany Siola, jest miłość?

      • margo0307 pisze:

        Ta krótka opowiastka Pani Ewy Renaty Cyzman-Bany doskonale odzwierciedla brak odpowiedzialności za własne myśli, słowa i uczynki 😦
        Dlaczego działają klątwy ?
        Dlatego, że podobne przyciąga podobne 😉

        ” Jeżeli wąż ukąsi po cichu, nie lepszy od niego jest ten, który tajemnie potwarza „

  2. Dawid56 pisze:

    To nie tak Siolo, podzielam w całej rozciągłości koncepcję ukrytego porządku.Jest ona spójna z teorią fraktali, chaosu , atraktorów, pola morfogenetycznego Shaldrake;a, Mc Kenny<, efektu motyla, Najwyższej Świadomości- Wszechświadomości..Trzeba pamiętać ,że tekst te pochodzi z roku 1987 , kiedy sprawy nie zaszły tak daleko jak w dniu dzisiejszym.
    "David Bohm: Cóż, widzę że prowadzi to do upadku naszej cywilizacji, ale to niebezpieczeństwo nie musi być powolnym upadkiem. Jest zagrożenie nuklearne. Jeżeli pomyślisz o następnych 50, 100, 200 latach trudno zobaczyć dobrą przyszłość. Politycy są przeciętni i nie wiedzą co robią. Trudno sobie wyobrazić żeby to się kontynuowało przez 200 lat bez jakiejś wielkiej eksplozji. Jest też upadek ekologiczny, jak i ekonomiczny. Trzeci świat nie jest w stanie spłacać swoich długów i jest w znacznie gorszej sytuacji niż dwadzieścia lat temu. Także widzę kryzys jeden za drugim. W tej sytuacji jest pocieszające, że ludzie zaczynają rozumieć iż kłopot jest znacznie głębszy niż po prostu standard życia. Ludzkie istoty nie rozumieją co się dzieje gdy myślą. Ludziom wydaje się, że myśl jest neutralna i po prostu się kontynuuje, bez dalszych konsekwencji; gdy skończona, jest skończona. Ale nie. Pozostawia ona ślad w ludziach. Myślenie może stworzyć olbrzymie zakłócenia w ciele. Myśl przechodzi pomiędzy ludźmi. Na przykład, jeżeli jesteś zagniewany, mówisz: „on mnie źle potraktował, potrącił mnie, to co mi zrobił jest zniewagą”. Wszystko to, cała ta zachodząca nienawiść i gniew będzie się powiększać. Powiększać między jednostkami czy grupami czy pomiędzy narodami."

    • margo0307 pisze:

      „..Ludzie jakby rozwinęli zdolność myślenia bez wiedzy co to myślenie jest w stanie sprawić.
      Pomału wpadają w … pułapkę…
      To co potrzebne – to percepcja przebudzenia głębszych poziomów w umyśle, które mogą postrzec jak operuje umysł…
      Przypuśćmy, że jesteś zagniewany…
      Jeżeli zostaniesz z gniewem, obserwując go, wtedy zaczniesz uzyskiwać wgląd w to jak on pracuje.
      To początek tego jak można zainicjować zmianę…”

      Tak naprawdę, te 6 zdań opowiada – jak dla mnie – o wszystkim, co obecnie się zadziewa 😀

  3. margo0307 pisze:

    Skasuj Dawidzie proszę tą powyższą próbę wklejenia – po raz ostatni ! – linku audio.
    Bardzo mi przykro ale… skoro nie mogę wkleić do posłuchania to …
    wkleję do poczytania 😀

    „…Trudno jest nauczyć się wdzięczności tym, którzy opacznie patrzą na świat.
    W najlepszym razie mogą oni sądzić, że powiodło im się lepiej niż innym.
    I starają się być zadowoleni, ponieważ ktoś inny wydaje się cierpieć bardziej od nich.
    Jak żałosne i lekceważące są takie myśli! 😦
    Któż bowiem ma powody do wdzięczności, dlatego że inni mają ich mniej?
    I kto mógłby cierpieć mniej, ponieważ widzi, że ktoś inny cierpi bardziej?
    Twoja wdzięczność należy się tylko Temu, który sprawił, że na całym świecie znikają wszelkie przyczyny smutku.

    Składanie podziękowań z powodu cierpienia to obłęd.
    Ale równie obłąkańcze jest nie okazywanie wdzięczności Temu, który ofiaruje ci pewne środki, dzięki którym wszelki ból zostaje usunięty, a cierpienie zastąpione śmiechem i szczęściem.
    Ani też nawet częściowo zdrowi na umyśle nie mogliby odmówić podjęcia kroków, którymi On kieruje, i podążania wyznaczoną przez Niego drogą, by uciec z więzienia, które w ich przekonaniu nie miało wrót wiodących do wyzwolenia, które teraz widzą.

    Twój brat jest twoim „wrogiem”, ponieważ widzisz w nim rywala w walce o twój pokój, grabieżcę, który zabiera ci radość i pozostawia ci jedynie czarną rozpacz, tak bolesną i nieustającą, że nie pozostaje ci żadna nadzieja.
    Teraz możesz pragnąć tylko zemsty.
    Teraz możesz tylko starać się powalić go, by wraz z tobą legł martwy, równie bezużyteczny, co ty, w którego chciwych palcach zostało równie mało, co w twoich.

    Nie okazujesz Bogu swej wdzięczności za to, że twój brat jest w większym stopniu niewolnikiem niż ty, ani też nie mógłbyś wpaść w uzasadnioną wściekłość, jeśli wydaje się on bardziej wolny.
    Miłość nie czyni porównań.
    A wdzięczność może być szczera tylko wtedy, gdy łączy się z miłością.
    Składamy podziękowania Bogu, naszemu Ojcu, za to, że wszystko znajdzie w nas swą wolność.
    Nigdy nie będzie tak, że coś zostanie uwolnione, podczas gdy coś innego będzie wciąż spętane.
    Któż bowiem może targować się w imię miłości ?

    A zatem składaj dzięki, lecz z całą szczerością.
    I niech twoja wdzięczność zrobi miejsce dla wszystkich, którzy uciekną wraz z tobą: chorym, słabym, potrzebującym i przerażonym, i tym, którzy opłakują pozorną stratę czy rzekomo odczuwają ból, tym, którzy cierpią chłód lub głód, czy tym, którzy podążają drogą nienawiści i ścieżką śmierci.
    Ci wszyscy idą z tobą.
    Nie porównujmy się z nimi, bo w ten sposób odłączamy ich ze świadomości naszej jedności, którą z nimi podzielamy, tak jak i oni muszą ją z nami podzielać.

    Dziękujemy naszemu Ojcu tylko za jedno: że nic nas nie dzieli od żadnej żywej istoty, a zatem jesteśmy jednym z Nim.
    I radujemy się, że nigdy nie można czynić żadnych wyjątków, które pomniejszałyby naszą pełnię, lub osłabiały czy zmieniały naszą funkcję dopełniania Tego, który Sam jest pełnią. Składamy dzięki za każdą żywą istotę, gdyż w przeciwnym razie składamy je za nic i nie potrafimy rozpoznać darów, jakich Bóg nam udziela.

    Pozwólmy więc, by nasi bracia wsparli swe znużone głowy na naszych ramionach, spoczywając przez chwilę.
    Składamy za nich podziękowania.
    Jeśli bowiem możemy ich zwrócić w stronę pokoju, który chcemy znaleźć, to w końcu ta droga staje przed nami otworem.
    Pradawne drzwi ponownie otwierają się, zapomniane od dawna Słowo znowu rozbrzmiewa echem w naszej pamięci i staje się coraz jaśniejsze, gdy raz jeszcze wyrażamy chęć, by słuchać.

    Podążaj więc z wdzięcznością drogą miłości.
    Albowiem nienawiść jest zapomniana, gdy rezygnujemy z porównań.
    Cóż jeszcze pozostaje jako przeszkody dla pokoju?
    Teraz w końcu usunięty zostaje lęk przed Bogiem i wybaczamy, niczego nie porównując. Tak więc nie możemy postanowić, że nie zauważymy pewnych rzeczy, a jednak zachowamy jakieś inne, wciąż głęboko skrywane jako „grzechy”.
    Kiedy twe wybaczenie stanie się zupełne, pozyskasz całkowitą wdzięczność, gdyż zobaczysz, że wszystko zyskało prawo do miłości, będąc miłującym aż tak jak twoja Jaźń.

    Dziś uczymy się myśleć o wdzięczności, a nie o gniewie, złośliwości i zemście.
    Dano nam wszystko.
    Jeśli tego nie uznamy, to nie mamy prawa do naszej goryczy i do takiego postrzegania siebie, które każe nam sądzić, że znajdujemy się w miejscu, w którym odbywa się bezlitosna pogoń, gdzie jesteśmy nieustannie nękani i popychani bez dbałości i troski o nas czy o naszą przyszłość.
    Wdzięczność staje się jedyną myślą, którą zastępujemy te obłąkańcze postrzeżenia.
    Bóg zatroszczył się o nas i nazywa nas Synem.
    Czy może być coś większego?

    Nasza wdzięczność utoruje nam drogę do Niego i skróci czas naszej nauki bardziej niż mógłbyś sobie zamarzyć.
    Wdzięczność idzie ręka w rękę z miłością, a gdzie jest jedna z nich, tam musi znaleźć się druga.
    Albowiem wdzięczność jest tylko jednym aspektem Miłości, która jest Źródłem wszelkiego stworzenia.
    Bóg składa dzięki Swojemu Synowi, czyli tobie, za to, czym jesteś: Jego Własnym dopełnieniem i Źródłem miłości wraz z Nim.
    Twoja wdzięczność dla Niego stanowi jedność z Jego wdzięcznością dla ciebie.
    Albowiem miłość nie może podążać inną drogą niż droga wdzięczności, i w ten sposób idziemy my, którzy zdążamy drogą wiodącą do Boga.” 🙂

    • Dawid56 pisze:

      Piękne słowa.Tak jakbym słuchał Dezyderaty 🙂
      Na przykład te:
      „Podążaj więc z wdzięcznością drogą miłości.
      Albowiem nienawiść jest zapomniana, gdy rezygnujemy z porównań.
      Cóż jeszcze pozostaje jako przeszkody dla pokoju?
      Teraz w końcu usunięty zostaje lęk przed Bogiem i wybaczamy, niczego nie porównując. Tak więc nie możemy postanowić, że nie zauważymy pewnych rzeczy, a jednak zachowamy jakieś inne, wciąż głęboko skrywane jako „grzechy”.
      Kiedy twe wybaczenie stanie się zupełne, pozyskasz całkowitą wdzięczność, gdyż zobaczysz, że wszystko zyskało prawo do miłości, będąc miłującym aż tak jak twoja Jaźń.

      Dziś uczymy się myśleć o wdzięczności, a nie o gniewie, złośliwości i zemście.
      Dano nam wszystko.”

  4. margo0307 pisze:

    I jeszcze kilka pokrzepiających zdań, tym razem pochodzące z chennelingów, które jak najbardziej ze mną rezonują 🙂

    „…Mamy teraz burzliwy czas na Ziemi.
    Rozglądacie się i widzicie tylko chaos i zniszczenie.
    Ale rzeczy nie są takie, jak się wydają.
    Byłoby bardzo proste dla każdego powiedzieć, że sprawy nie ulegają poprawie, że są coraz gorsze.
    Podłoże musi być wyszorowane do czysta zanim nowe może być wprowadzone. 😛

    Gdy skaleczysz swój palec, musisz zaaplikować środek dezynfekujący.
    Popiecze trochę, aż zacznie się goić.
    Tak samo metaforycznie, butelka wody utlenionej została wylana na waszą planetę.
    Wszystkie infekcje pienią się i z czasem w końcu same się zniszczą.
    Milczenie jest twoim najlepszym przyjacielem w tych czasach. ❤
    Rób wszystko co można, aby utworzyć miejsce spokoju, którego nikt nie może zniweczyć.
    Znajdź to miejsce spokoju i przebywaj w nim w czasach smutku, czy gniewu.
    To o czym myślisz, to tworzysz. 😛
    Złe lub dobre. 😛
    Ale na tym etapie na tej planecie żadne złe wibracje nie będą w stanie się utrzymać.
    Będą się wić wokoło i wciągać tych wszystkich, którzy na to pozwolą.
    Stój mocno w prawdzie.
    Wysyłaj Światło do wszystkiego, co nie jest Światłem.
    Tylko Prawda przetrwa próbę czasu.
    Teraz jest czas przebudzenia na Ziemi.
    Pamiętaj Droga Rodzino, noc jest najciemniejsza przed świtem.
    Ludzkość przejdzie na drugą stronę triumfalnie…" 🙂 ❤

    • siola pisze:

      Do przekazow to bym pochodzil z rozwaga,byla juz jedna co to od duchowych przewodnikow wiadomosc dostala ze konczy sie rozpylanie,minelo pol roku i jak kopca po niebie tak kopca .Widac chyba cos z tymi przewodnikami nie tak ,moze im tez strach zmysly pomieszal.Nie zapominajcie kto tak wode utleniona zachwala,ogola was ze skory na rzywca.To jeszcze i tak dobrze ze nie zaproponowali kwasu siarkowego ,to by dopiero sie przejasnilo.Pytanie gdzie ta Prawda ,przecierz wiekszosc oswieconych prawde podaje jaka jemu odpowiada .Biale jest biale czarne jest czarne ,jesli wybieramy rownowage pozostaje nam szara rzeczywistosc jaka mamy.Teraz mam jakos glupie uczucie ze Ci wszyscy nawiedzeni i wybrancy ,tylko o prawdzie mowia by sie wytlumaczyc ze nas ostrzegali a my ich nauk nie sluchali.Czemu karzdy Unika slowa sumienie ,co gryzie ,niekturzy to nawet prawie alergicznie reaguja na te slowo.Co mamy sie utopic calkowicie w bagnie jakie nam zaserwowano ,a przejdziemy na druga strone -pytanie tylko czy aby nie w drugie bagno.Albo rzeczywiscie zafunduje sie nam utlenienie.Jako dziecko czesto gralem w bierki z znajomymi ,coz niekturzy byli tacy ze twardo twierdzili ze bierka sie poruszyla .Czasami nawet zanim dokonales ruchu ,ale wedlug nich byla to jedna i niezaprzeczalna Prawda.Coz pozostalo pomyslec swoje i grac dalej,na tych malych oszustwach poznaje sie te wielkie.Coz jedne morderstwa uznawane sa za dobre inne sie potepia,jedni sa partyzantami i wojownikami o wolnosc ,drudzy choc robia to samo zostaja terorystami i bandytami.Jestesmy jakby w swiecie rzadzonym przez uzurpatorow kturzy twardo chca udowodnic ze nimi nie sa.Coz trzeba zachowac roztropnosc i sumienie ,nie dajac sobie wmowic cudzej winny .

      • margo0307 pisze:

        „..Pytanie gdzie ta Prawda ,przecierz wiekszosc oswieconych prawde podaje jaka jemu odpowiada .
        Biale jest biale czarne jest czarne ,jesli wybieramy rownowage pozostaje nam szara rzeczywistosc jaka mamy…”

        😀 😀

        Zawsze musimy mieć na uwadze fakt, że żyjemy w świecie wibracji – neutralnych, kosmicznych, energetycznych – Sił Stwórcy, które tylko czekają – abyśmy ukształtowali je wedle naszej woli… 😉
        Wibracje te nie są ani pozytywne ani negatywne – są właśnie NEUTRALNE i tylko od nas zależy jaki nadamy im kształt… 🙂

        Prawo Konieczności Rozwoju mówi, że:

        Im więcej wiesz i lepiej rozumiesz siebie, tym więcej możesz zdziałać.
        Podnosi się poprzeczka wymagań jakie są stawiane człowiekowi – doświadczenia są coraz trudniejsze… 😮 😀

  5. siola pisze:

    Margo od kiedy prawdziwy Ojciec katuje swoje dzieci,jednym dzieciom w swoim immieniu karze zabijac drugie.To tak jakbysmy byli dziecmi alkocholika ,jak narzniety to miejsce do spania znajdziesz tylko w polu albo litosciwych sasiadow.Ale moze sie zdarzyc ze Ci sasiedzi nie pomoga ,by miec spokuj z napadami na nich pijaka.Dopiero sie zjawi ktos kogo sie Taki Ojczulek boi to gra niewiniatko ktore mozna do rany przylorzyc ,wychodzi na to ze to dzieci winne za rozrobe.To przyklad z sluzby granicznej ,widzialo sie wtedy rozne rzeczy,jak to mowia jak na gorze tak na dole.Zostaje tylko nadzieja na zmiane macochy na prawdziwa Matke.

    • margo0307 pisze:

      „Margo od kiedy prawdziwy Ojciec katuje swoje dzieci,jednym dzieciom w swoim imieniu karze zabijac drugie…”

      Siolu, uważam, że to nie Ojciec katuje swoje dzieci, lecz dzieci same siebie katują poprzez własne postępowanie…

      Jest takie powiedzenie w żargonie zawodowym:
      „Nieznajomość przepisów – nie zwalnia nikogo z obowiązku ich przestrzegania”
      Kiedy kierowca samochodu wymusi pierwszeństwo na drodze podporządkowanej, w wyniku czego spowoduje wypadek drogowy – nie może się tłumaczyć, że nie wiedział co oznacza znak drogowy np. STOP – prawda ?
      Ponieważ nie znamy przepisów – Praw rządzących wszechświatem, i co gorsza – wykazujemy daleko idącą ignorancję w chęci ich poznania, dlatego jest jak jest 😛

      • siola pisze:

        Co zrobisz jak prawo ktore jest niby rowne dla wszystkich,nagle okarze sie w praktyce rowniejsze dla rowniejszych.Jak przedstawiciele prawa intrepetuja prawo tak by dobrze przy tam zarobic.Teraz mamy prawo mocniejszego,nie jest rowne dla wszystkich .Zadaje pytanie jak jest mozliwe by kobieta mogla byc w dwu miejscach na raz ,udawac napadnieta i zakopac dziecko w zamarznietej ziemi.Jesli nie ma mozliwosci bycia w dwu miejscach na raz ,narzuca sie pytanie kto zakopal dziecko,czy kobieta jest tylko jak koziol ofiarny podstawiona.Ja tam nie jestem masochista ,i nie wierze by wiekszosc dzieci nimi byla ,nikt nie zadaje sobie samemu z wlasnej woli cierpienia.Czasami sam nie wierze temu co przezylem , slugi podstawionego ojca potrafia klamac i rozpuszczac plotki.

        • margo0307 pisze:

          „…Teraz mamy prawo mocniejszego,nie jest rowne dla wszystkich…”

          Zależy Siolu… CZYJE Prawo masz na myśli ? 😉
          Jeśli ludzkie to Oki – zgadzam się z Tobą 🙂

          „Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci;”),

          „Błogosławiony ten, który istniał zanim się stał. Gdy będziecie moimi uczniami i będziecie słuchać słów moich, te kamienie będą wam służyły.”

          „..Rzucaj chleb twój na wody płynące, bo po długim czasie znajdziesz go…” 🙂 ❤

  6. siola pisze:

    Widzisz to nie takie proste bo wszystkie nitki prowadza do jednego zrodla,bylem naprawde zdziwiony jak przez ignorancje slug bozych wpadlem na to jak manipuluje sie ludzmi,jak nagle staja sie chorzy,umieraja na dziwne choroby.Czesto zadawalem sobie pytanie dlaczego tak bardzo zalerzy im na wmowieniu winy.Ciotka dala odpowiedz jak pytala ,dlaczego nie zostalem ksiedzem.Wtedy Ojciec zabronil mi dawac odpowiedz.Wtedy zrozumialem chodzi o wmowienie tobie winy by moc z czystym sumieniem pozbawiac ludzi rzycia.Po prostu ten ktory rzadzi stal sie pozbawionym sumienia morderca,czy bedzie mu zalerzec mu na uratowaniu ludzkosci .Jego chore ego nie pozwoli mu na ponirzenie sie przed czyms co nazwane jest prochem.Porzadku moze nauczyc go tylko ktos kto ma wiecej wladzy jak ON,miejmy nadzieje ze odwiedzi nas za niedlugo i zaprowadzi porzadek.Mickiewicz o ile mi wiadomo ktos mu tez pomogl w zejsciu z tego swiata,moze zmartwychstanie. Bracia z roznymi kolorami rozy.Jacek -Hiazynt bezbarwny .

  7. marek pisze:

    Trudno mi wyjść z podziwu nad przenikliwością umysłu pana Bohma i jego umiejętności syntezowania wniosków.
    W pewnym sensie przeraża mnie i jednocześnie uspokaja data wywiadu , gdyż jeżeli prawie trzydzieści lat temu konstruował pogląd iż :
    cyt : Ogólny obłęd społeczności pomógł doprowadzić do tego podziału, tej fragmentaryzacji: Wszystko musi być odseparowane od wszystkiego i wszystko musi być twarde i ostre i dawać wrażenie siły….
    to nie jestem szaleńcem myśląc iż widzę upadek Polski i Polaków od momentu zaaplikowania im owej kapitalistycznej wolności zwanej demokracją ,prowadzącej do dehumanizacji jednostki i społeczeństwa .
    Choć chwalę geniusz pana Bohma ,to jednak wierzę , iż nie zostanę posądzony o zarozumiałość wyrażając przekonanie że za mało zaakcentował aspekt posadowienia owego współczesnego myślenia w logice , która jednoznacznie wspiera mechanistyczne pojmowanie rzeczywistości .
    Choć w pełni zgadzam się z wnioskami opisującymi kierunek naszej degeneracji przy pozostawaniu w stanie postępującej cyborgizacji myślenia , to jednak wnioski podsumowujące widzę lekko odmiennie.
    Istnienie i dominację ego traktuję jako atawizm względnie stan wynikający z zasiedlenia przez wyodrębnioną humanoidalną świadomość zwierzęcego ciała trzeciej gęstości naszej planety. Czy jest możliwość jego uczłowieczania takiej istoty – osobiście myślę ,że nie .
    Drogę do zaistnienia człowieka pozbawionego tych wszystkich niedowładów poruszonych w wywiadzie widzę w procesie przesuwania skupienia swej świadomości w swe wyżej wibrujące ciała co przy właściwym rozumieniu i postawie powinno nas konstytuować w samookreśleniu kryjącym się pod terminem JESTEM.
    Proszę rozważyć zasadność takiego spojrzenia przez pryzmat twierdzenia iż ludzkość , czyli my na planecie Ziemi swą unikalność zawdzięczamy jedynie temu iż jesteśmy pierwszym i ostatnim eksperymentem zasiedlenia przez świadomość humanoidalną , trzecio-gęstościowego zwierzęcego ciała .
    To co dzieje się obecnie w naszej galaktyce to proces przywracania stanu właściwego , gdyż świadomość człowieka schodzi z wyższych wymiarów w dół , lecz kończy penetrację Uniwersum na poziomie czwartym . Penetrujemy wszechświat , a nie ewoluujemy od drobiny białka w mule oceanu.
    Wszelkie owe ochy , achy na temat samo – wysubtelniania jednostki mają na celu jedynie dokonanie naszej samo -segregacji , aby można było dokonać naszej rozsady /podziału / w odrębne porcje czasoprzestrzeni , by uzyskać lepsze efekty eksperymentu .
    Dla mnie pozostaje pytaniem otwartym , czy dokonaliśmy owego ” nura do piekła ” sami , czy jesteśmy jedynie, produktem laboratoryjnym ,czy w pierwszym wypadku oryginałem w nas z ” rzeki życia ” są wyższe ciała i świadomość humanoidalna borykająca się z substancją w której jest zanurzona , czy w drugim przypadku , jesteśmy przynajmniej niektórzy bez owych wyższych obwodów świadomości ,jedynie porcją energii życia i zestawem programów odzwierzęcych.
    pozdrawiam

    marek

    • margo0307 pisze:

      „…pogląd [ pana Bohma ] iż : Ogólny obłęd społeczności …
      to nie jestem szaleńcem myśląc iż widzę upadek Polski i Polaków…”

      Marek, na naszej planecie żyje… powiedzmy – ok. 7 mld ludzi.., a w związku z tym, tyle też jest różnistych poglądów 😀
      Pan Bohm ma swoje, Ty masz swoje i ja także mam swoje 😉 które nijak nie idą w parze z poglądami pan Bohma 😛

      • marek pisze:

        Tak masz rację każdy ma prawo do swego zdania , jednak korzystając z tego iż są to komentarze , idąc swym tokiem rozumienia w temacie ” zasiedlania ugoru ” trzeciej gęstości Wszechświata -dostrzegam że wypowiedź pana Bohma zasługuje na uwagę . dlaczego ? poza faktem że przyciągnęła mnie we współgraniu z moimi ocenami kondycji rodzaju ludzkiego jeszcze jednym tematem .
        Zapoznając się z tym panem za pomocą encyklopedii :
        http://pl.wikipedia.org/wiki/David_Bohm
        dostrzegłem iż w tym wywiadzie wyraża koncept stworzony przez obie półkule mózgu , a więc z takiej pozycji rozumowania , która jest dostępna nielicznym z ludzi .
        Być może gdyby żył i nie zajmował się fizyką mógłby wtłoczyć w nieświadomość ludzkość zrozumienie konieczności funkcjonowania ludzkiej jednostki w obszarze pracy obydwóch półkul , synchronizacji płynących z nich informacji , aż po sukces :
        zasiedlenie na stałe najgęstszej dla ludzkiej świadomości -trzeciej gęstości Uniwersum .
        Dla poszerzenia komunikatywności z mym wyobrażeniem odniosę się do religii chrześcijańskiej , mówię w przenośni o zesłaniu Ducha Świętego w gęstą materię Wszechświata.
        pozdrawiam

        marek

    • tk pisze:

      A mnie zaciekawił ten tekst:

      „To co dzieje się obecnie w naszej galaktyce to proces przywracania stanu właściwego , gdyż świadomość człowieka schodzi z wyższych wymiarów w dół , lecz kończy penetrację Uniwersum na poziomie czwartym . Penetrujemy wszechświat , a nie ewoluujemy od drobiny białka w mule oceanu.”

      Czyli nie zgadzasz się z powszechnie panującą tezą, w myśl której świadomość wzrasta, przenosząc się z „najprymitywniejszych” form w te „bardziej rozwinięte”?

      • marek pisze:

        Nie , to co uważane jest za ewolucję rozumiem jako proces dostosowawczo-poznawczy zasiedlonego nowego środowiska przez świadomość . Pojęcie ” ewolucja „fałszuje ten obraz bo przez porównanie : czy wzrost i zmianę kształtu korony drzewa , mogę nazwać ewolucją , czy po prostu i dokładnie do zjawiska – wzrastaniem .

        marek

        • JESTEM pisze:

          Czym zatem nazwiesz nasiono, które odrywa się od korony drzewa i spada na ziemię, by mogło z niego wyrosnąć kolejne drzewo? Inwolucją? A może wzrastaniem?
          I skąd się wzięło na Ziemi takie nasiono, z którego wyrasta drzewo?
          Co było pierwsze: drzewo czy nasiono? Ha, ha, ha…

          „Penetrujemy wszechświat , a nie ewoluujemy od drobiny białka w mule oceanu.”

          To też ciekawa koncepcja…
          Jesteśmy podróżnikami… To, co nazywasz „penetracją” jest – dla mnie bardzo „technicznym” określeniem. Umysł u-technicyzowany działający pod wpływem wzorca „technizacji” może w ten sposób określać działania różnych istot jako „penetrujących” Uniwersum.

          (- Penetracja genu – częstość pojawiania się cechy warunkowanej przez dany gen w fenotypie osobnika posiadającego ów gen. Penetracja wyrażana jest jako stosunek liczby osobników posiadających cechę warunkowaną przez dany gen do całkowitej liczby osobników posiadających ten gen
          – Penetracja zachodzi podczas stosunku płciowego i łączy się z… kopulacją…)

          Możliwe, że są takie istoty, które penetrują coś, nawet Uniwersum i takie, które podlegają procesom ewolucji i inwolucji… A wszystko to zadziewa się w tzw. logicznym, liniowym procesie myślenia w ludzkim umyśle i manifestuje w jakiś sposób…. Poza czasem istnieje wszystko w tu i teraz, więc takie pojęcia jak: inwolucja, ewolucja, a nawet penetracja czy kopulacja nie mają żadnego zastosowania.

      • Dawid56 pisze:

        W ostatnim Nieznanym Świecie Nr 12/2014, ukazała się II część bardzo ciekawego artykułu Dr Danuty AAdamskiej-Rutkowskiej p.t Czy Świadomość może przetrwać śmierć ciała z podtytułem II części „Dwa poziomy rzeczywistości”. Zacytuję fragment tego artykułu potwierdzający tezę że to Świadomość ewoluuje , anie ciało fizyczne.

        „Można nawet zaryzykować hipotezę, że zarówno naukowo badana ziemska rzeczywistość, jak i poznane w sposób niekonwencjonalny „zaświaty” stanowią dwie holograficzne projekcje ziemskiego systemu życia na dwóch poziomach rzeczywistości .Można też uznać, że są to równocenne ( równoczesne?) przejawy zjawiska życia.Co to oznacza? Przede wszystkim w zupełnie innym świetle ukazuje nam sam fenomen życia, które wyewoluowało na innym poziomie rzeczywistości niż ten , który był dotąd głównym obiektem badań naukowych.Jego podstawowym atrybutem okazało się nie ciało biologiczne, lecz świadomość wykształcona już na głębszym poziomie rzeczywistości, z której wyłonił się obserwowany przez nas Kosmos.Oznacza to po prostu , że smierc tak naprawdę nie istnieje, gdyż w pewnym momencie porzucamy niesprawne już ciało, zmieniając środowisko swojej egzystencji.”

        • margo0307 pisze:

          „…Oznacza to po prostu , że śmierć tak naprawdę nie istnieje, gdyż w pewnym momencie porzucamy niesprawne już ciało, zmieniając środowisko swojej egzystencji…”

          Dość ciekawie jest to wyjaśnione poniżej:

          „..Aby doświadczać efektów swojego Tworzenia, Wielki Stwórca wyodrębnił nas z Siebie, zaś my, aby uzyskać poczucie oddzielenia od Niego, przyoblekliśmy się w świetliste ciało o bardzo subtelnej, materialnej strukturze.
          Mając tego typu nośnik, czujemy się co prawda odrębni od Stwórcy, ale jednocześnie jesteśmy w odbieralny sposób połączeni z innymi, „będącymi w pobliżu” Świetlistymi Istotami, a więc nie mamy możliwości odczuwania siebie w sposób w pełni zindywidualizowany.
          W tego typu „ubraniu” nie możemy też uczestniczyć w procesie tworzenia i doświadczania najbardziej gęstych i wibrujących najwolniej rejonów Wszechświata.
          Aby wejść w te sfery, przyoblekamy się w formę ludzką, doskonale przystosowaną do funkcjonowania w grubej materii ziemskiej rzeczywistości. 😛

          Będąc w ciele, w wyniku dominującego oddziaływania trójwymiarowej rzeczywistości, praktycznie tracimy swoją uniwersalną świadomość i zapominamy, kim w istocie jesteśmy – za to zyskujemy w pełni zindywidualizowany charakter istnienia oraz wolną wolę i w efekcie możliwość tworzenia przejawianej rzeczywistości i doświadczania efektów własnych decyzji…” 🙂

        • A58 pisze:

          No tak Jedna Danka na podstawie relacji innej Danki doszły do takich wniosków.Te przypadki są mi doskonale znane i wiążą się z indukcjami.Niedawno Dwie Danki napisały książkę o innych rzeczywistościach.Według relacji jednej z Danut , ktoś inny ma napisać drugą część do tej pierwszej(dziś Danka myśli ,że tą osobą jest pani doktor Rutkowska).

          • margo0307 pisze:

            „…Te przypadki są mi doskonale znane i wiążą się z indukcjami…”

            A może tak: 😀
            „..Istotę, która decyduje się na wcielenie w realiach planety Ziemia, śmiało określić można mianem kosmicznego komandosa, zdobywającego doświadczenie i umiejętności bardzo pożądane w innych rejonach Wszechświata…

            Można by powiedzieć, że „…zadania aniołów przyrównać można do pracy na stałym lądzie, zaś zadania człowieka do pracy w ciężkim ciśnieniowym skafandrze na dnie wielkiego oceanu w warunkach panującego w wodzie, bardzo wysokiego ciśnienia…” 😉

          • Michaela pisze:

            Andrzej nic nie napisałeś o naszym wieszczu Adamie Mickiewiczu….? Myślałam,że coś napiszesz ciekawego.Ten herb z tymi różami …moje myśli pobiegły do Lourdes , do tego napisu na bazylice, bo tam jest coś napisane o róży, czy różach …i znów ciekawostka Dawid napisał o Lourdes notkę… 26.04.14r. 😉

          • A58 pisze:

            Margo:”A może tak: :D”.
            Możesz sobie poczytać o tych zdarzenia na innym forum.Ta sprawa toczy się od czterech lat .Są tam opisane zdarzenia z przenosinami do innych wymiarów.Danka została oszukana dlatego potrzebna była jej pomoc.To bardzo długa historia.

          • siola pisze:

            Do mojej Danusi nie mow czasami Danka ,Dana albo Danusia przy Danka masz minus punkte.Do Rutkowskich to ja zaufania nie mam bo innych od durni wyzywaja ,myslac ze ostanie slowo Maja.

          • siola pisze:

            Hm sen o walizce jaka zabral Danusi Rabin przy wyjsciu do domu na gorze,potem szukala i nie mogla znalez..

          • Dawid56 pisze:

            Nie tylko dwie Danki. Od dłuższego czasu świtała mi w głowie podobna hipoteza- wszechobecnej świadomości której jesteśmy cząstka w świecie twardej i ukrytej materii.
            Ta świadomość poza ciałem to może być po prostu owo ciało przyczynowe, połączone za pomocą ciała mentalnego i astralnego z ciałem fizycznym 🙂

          • JESTEM pisze:

            Dawid56:
            ” Od dłuższego czasu świtała mi w głowie podobna hipoteza- wszechobecnej świadomości której jesteśmy cząstka w świecie twardej i ukrytej materii.
            Ta świadomość poza ciałem to może być po prostu owo ciało przyczynowe, połączone za pomocą ciała mentalnego i astralnego z ciałem fizycznym „

            Ale synchronia, łojej… napisałam dziś nową notkę o świadomości. 🙂

            A pamiętasz Dawidzie te moje rysunki pt.”Podróże świadomości”?:

            Nie zaznaczyłam tu oczywiście wszystkich form istnienia 😉

            ——————————–
            (…) Podjęłam tę decyzję płynącą z serca – na najgłębszym poziomie swojej świadomości – zgodnie z Wolą Całości i przetransformowałam w sobie energię tego wzorca. Pozwoli mi to odzyskać energię, którą „pochłaniał” ów stary, nieświadomy dotąd wzorzec uśmiercania siebie i innych. I nagle przyszło głębokie zrozumienie i stałam się świadoma, że
            umierają tylko te części Całości, które są od niej oddzielone. Bo istnieją w iluzji oddzielenia. I boją się albo śmierci albo życia (to dwa skrajne bieguny tego samego). Życie w iluzji oddzielenia przynosi chaos, walkę, cierpienie i śmierć, które są… iluzją wynikającą z zapomnienia. Podziały są tylko iluzją. Umysł ograniczony ego-ja dzieli, ocenia, oczekuje, wartościuje itd., itp., a sam jest… iluzją. Sam jest podzielony, oddzielony… jako wyłoniony z Jedni.

            Chociaż widzę też, że umysł jest także wspaniałą, aktywną i niezmiernie atrakcyjną grą światła i cienia, dobra i zła oraz wszelkiej polaryzacji, biegunowości… I wiem, że wszystkie części Całości zawsze są częściami Całości, więc poczucie bycia oddzielną częścią jest tylko iluzją stworzoną przez ego-ja.
            Ego-ja też nie jest ani dobre ani złe. Ma swoje przeznaczenie, funkcję, zadanie do spełnienia… Poczucie oddzielenia dzięki ego-ja o ograniczonej tożsamości pozwala na głębokie doświadczenie poprzez ciało fizyczne (biologia, psychika, mentalność, emocjonalność itp.) istnienia w materialnej formie.

            Ponowne połączenie z Całością daje radość istnienia i przynosi coraz większe zrozumienie, spokój dla umysłu, harmonię, pokój, wypełnia miłością wszechogarniającą… a świadomość niemalże ekspanduje.

            Te części Całości, które łączą się na powrót z Całością, istnieją wiecznie. Mogą zmieniać swoje formy istnienia jako energetycznych bytów, istot, mogą zmieniać także swoje materialne formy; są zmienne, wciąż żywe i istnieją w nieskończoności przejawów i potencjalnych zmian. Dla nich śmierć jest tylko doświadczeniem przejścia z formy do formy, jest bramą przejścia. Z formy energetycznej do innej energetycznej, z formy energetycznej do materialnej, z formy materialnej do innej formy materialnej, z formy materialnej do innej formy energetycznej… Energia Całości wypełniająca formę i sama forma to Dusza, Świadomość. Forma wyodrębniona z całości… to Duch, Umysł. Duch, Umysł określa i ogranicza do „bytów samych w sobie” różne części Całości i w ten sposób oddziela, po pierwsze – od Całości, a po drugie – od siebie wzajemnie – różne cząstki Całości. – http://tonalinagual.blogspot.com/2014/04/destrukcja-i-zniszczenie-jako.html

            ——————
            Gdy następuje śmierć danej formy, śmierć staje się bramą do innej formy (powtórzenie w tym samym zakresie: człowiek, roślina itp. lub przejście do innej formy) następuje zmiana formy.

            Doświadczenia danej formy fizycznej niejako stymulują świadomość do zmian stanów, nawet w poszczególnych formach. Gdy świadomość osiąga punkt centralny – „świętego centrum”, czas się zatrzymuje. Wówczas świadomość ekspandować może w całą przestrzeń poza czasem albo w inne obszary różnych czasoprzestrzeni. (światów równoległych). – http://tonalinagual.blogspot.com/2011/11/cykle-czasoprzestrzenne.html

          • A58 pisze:

            A no rozumie Siolu.Za Lambdę mogę się narazić Danusi.

        • JESTEM pisze:

          „Zacytuję fragment tego artykułu potwierdzający tezę że to Świadomość ewoluuje , anie ciało fizyczne.”

          Tak twierdzą również między innymi Toltecy (Toltekowie). I JA 😉 to potwierdzam, he, he, he…

          Dziś w nocy miałam ciekawe doświadczenie… śnienie było świadome, przechodziło w tzw. jawę i też byłam tego świadoma, a potem znów w śnienie… Jakby następowała integracja pomiędzy świadomością śnienia i jawy. Już kiedyś miałam podobne doświadczenie, ale tylko ze świadomym przejściem ze świadomego śnienia do świadomej kontynuacji na jawie. To było prostsze. tu opis tamtego doświadczenia:
          http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2013/06/udraznianie-przepywu-pomiedzy-neutronami.html
          A teraz śnienie i jawa były jeszcze bardziej ze sobą połączone… i przenikały się.

          A śmierć jest bramą takiej transformacji świadomości, w której zachodzi zmiana formy istnienia. – http://tonalinagual.blogspot.com/2012/05/jestem.html 😀

          • Dawid56 pisze:

            🙂 : ) : )

          • Mezamir pisze:

            śmierć jest bramą takiej transformacji świadomości, w której zachodzi zmiana formy istnienia.

            Bramą przez którą nie da się przejść razem z poczuciem kontynuacji
            Nikt kto umarł nie pamięta o tym że żył,żyje się tylko raz.

          • JESTEM pisze:

            „Bramą przez którą nie da się przejść razem z poczuciem kontynuacji
            Nikt kto umarł nie pamięta o tym że żył,żyje się tylko raz.”

            Tak, tak, wiemy, wiemy… ha, ha, ha… 😉 znasz to z własnego doświadczenia, co nie Mezamirze? Ha, ha, ha…

          • JESTEM pisze:

            Dawid, mój koment https://nnka.wordpress.com/2014/11/25/david-bohm-wirus-ego/#comment-36980 czeka na zatwierdzenie.
            Dziękuję 🙂 ❤

          • JESTEM pisze:

            „Nikt kto umarł nie pamięta o tym że żył, żyje się tylko raz.””

            A Ty umarłeś i stąd to wiesz, bo nie pamiętasz, że żyłeś? 😉

            Ciekawe zatem, dlaczego wielu z tych, co żyją, mają pamięć poprzednich wcieleń?
            A… oczywiście, możesz powiedzieć tak, jak A58: „To indukcja”. 😀 Ale to jego koncepcja, która ma swoje powody do przejawiania się przez niego. Tak, jak i Twoje przekonanie – koncepcja o tym, że „żyje się tylko raz” ma swoje powody do przejawiania się przez Ciebie, kochany Mezamirze.

          • JESTEM pisze:

            Twój wybór, Mezamirze.:-) Po swojej śmierci – trzymając się tego swego przekonania – na pewno nie będziesz pamiętał, że żyłeś. A w swoim następnym wcieleniu tym bardziej nie będziesz pamiętał swoich wcześniejszych wcieleń.

          • Mezamir pisze:

            🙂 tylko mi nie mów że czujesz się kimś z przeszłości kto aktualnie ma nowe ciało
            Doświadczenie jest takie że nikt z nas nie pamięta nawet tego jak się rodził.

          • JESTEM pisze:

            Ło-matko. Piszesz o sobie, kochany Mezamirze, przez siebie. Nie masz pojęcia o bezpośrednich doświadczeniach innych i pamięci o nich. A nawet, jak ktoś się takimi doświadczeniami dzieli to i tak możesz uwierzyć lub nie uwierzyć. Jak nie uwierzysz, to znaczy, że wiesz co innego 🙂

            Zauważyłeś jakiego argumentu użyłeś?

            Nikt kto umarł nie pamięta o tym że żył,żyje się tylko raz.

            Zapytam raz jeszcze:
            Wiesz, bo umarłeś? Ta wiedza wynika z Twojego doświadczenia?
            Bo moje doświadczenia i „podróże świadomości” wskazują na coś całkiem innego. 🙂

            Możliwe, że
            nasza wiedza wynika
            albo z naszych doświadczeń, które możemy skonfrontować z istniejącą wiedzą
            albo z tego, co uznajemy za prawdę – w co uwierzymy a priori z powodu nieświadomych wzorców, które nami powodują.

          • JESTEM pisze:

            „tylko mi nie mów że czujesz się kimś z przeszłości kto aktualnie ma nowe ciało”

            Nie czuję się sobą z przeszłości, bo czuję się bardziej sobą w tu i teraz… choć czuję się połączona ze sobą z przeszłości… a w każdym tu i teraz czuję siebie także w innych „wersjach” mnie samej, którą na przykład spotyka(ła)m w snach, którą spotyka(łam)m w spontanicznych „wizjach”, którą spotyka(ła)m w innych ludziach, którą spotykałam łącząc się ze świadomością innych istot.
            Ech…To trudno opisać. 😀

          • Mezamir pisze:

            Nie czuję się sobą z przeszłości, bo czuję się bardziej sobą w tu i teraz

            i o to chodzi 🙂 nikt nie pamięta siebie z przeszłości w teraźniejszości.
            Nikt się nie czuje minionym bytem w nowej odsłonie.
            Doświadczenia,wspomnienia etc każdy ma je teraz
            Nikt nie odbiera teraźniejszości jako kolejne doświadczenie bytu z przeszłości

          • JESTEM pisze:

            „Nie czuję się sobą z przeszłości, bo czuję się bardziej sobą w tu i teraz

            i o to chodzi 🙂 nikt nie pamięta siebie z przeszłości w teraźniejszości.”

            Nikt? Skąd to Twoje przekonanie, O Nieomylny? 😉
            Rozumiem, że Ty możesz mieć inaczej niż ja, ale ty zdajesz się nie rozumieć, że ja mogę mieć inaczej niż Ty, zwłaszcza, że teoretyzujesz tylko. 🙂

            Jak sobie przypomnę siebie z przeszłości to nie tylko pamiętam, ale nawet mogę to odczuć. Mogę przypomnieć sobie, co odczuwałam w pewnych momentach z przeszłości/

            „Nikt się nie czuje minionym bytem w nowej odsłonie.
            Doświadczenia,wspomnienia etc każdy ma je teraz”

            Jak komuś wycięło pamięć, to zapewne tak jest.

            Nikt nie odbiera teraźniejszości jako kolejne doświadczenie bytu z przeszłości”

            Możesz sobie tego nie móc wyobrazić, ale możliwy jest odbiór w teraźniejszości siebie z przeszłości. Znam to ze swojego doświadczenia, które Ty oczywiście możesz zanegować, bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyłeś, a nawet wyobrazić sobie nie możesz z powodu przywiązania do swojego przekonania. Nie szkodzi, kochany Mezamirze. 😉

          • Mezamir pisze:

            Jak sobie przypomnę siebie z przeszłości

            to sobie przypomnisz w teraźniejszości,nie rozumiesz?

            Każdy kto mówi o poprzednich żywotach,mówi to z perspektywy osoby w teraźniejszości.
            Jestem tu i teraz i mam wspomnienia,chyba z poprzednich wcieleń.

            Nikt nie czuje się postacią z przeszłości która właśnie się odrodziła w teraźniejszości.

            Znasz taką osobę* która ma poczucie że obecne życie jest jej kolejnym
            a nie że jakieś wspomnienia tu i teraz,są żywotami poprzednimi?

            * Oprócz różnych new ageowców z youtuba

          • A58 pisze:

            Cytat z Jestem:
            „Ciekawe zatem, dlaczego wielu z tych, co żyją, mają pamięć poprzednich wcieleń?
            A… oczywiście, możesz powiedzieć tak, jak A58: „To indukcja”. 😀 Ale to jego koncepcja, która ma swoje powody do przejawiania się przez niego. ”
            Ja mam .Nie jest kwestią czy inni w to uwierzą (choć są na forum ludzie , którzy znają prawdę).Ważniejsze jest to ,że mi udowodniono ,prawdziwość tych indukcji.Dziś mogę obejrzeć zdjęcia pochodzące z czasów gdy to wszystko się działo w tym twarz człowieka , którego jestem kontynuacją.Nie jest to coś podobnego do filmu oglądanego w kinie.Ma się pamięć z uwzględnieniem uczuć , odczuć .Jesteś uczestnikiem a nie obserwatorem.Tą samą metodą można przekazać informacje zawarte w przeżyciach innych.Trzeba tylko wiedzieć , które są własne a które innych i podane w jakim celu.

          • JESTEM pisze:

            Kochany Andrzeju,dziękuję za Twoją (inspirującą) odpowiedź.
            Nie neguję Twojego doświadczenia, zwłaszcza jeśli twierdzisz, że „udowodniono Tobie, że jesteś kontynuacją jakiejś osoby, która żyła w przeszłości”.
            Czy według Ciebie to jest właśnie indukcja?

            Powiedzmy, że byłeś kiedyś Ramzesem III. Umarłeś. Twoja dusza otrzymała nowe wcielenie. I teraz nazywasz się Andrzej X. I bardziej czujesz się, utożsamiasz się obecnie np. z Ramzesem III niż z jakimś Andrzejem X. W takiej sytuacji miałbyś „wgrane” wzorce i działał przede wszystkim według wzorców, które miał ów Ramzes III, ale nie tylko. I mógłbyś się przy tym zatrzymać, No cóż, można by zadać pytanie: czy taka jest „Twoja wola|?. 😉
            Stajemy się tym, z kim (czym) się utożsamiamy…
            Mimo to nadal pozostaje nie rozwiązana „zagadka”: KIM JESTEŚ? Może kiedyś odnajdziesz odpowiedź na to pytanie.

            Rozumiem takie doświadczenia, ponieważ sama miałam podobne doświadczenia spotykania się z rożnymi istotami – cząstkami siebie. Często łączyłam się z nimi poprzez świadomość (w stanach poszerzonej świadomości), ale jednak z żadną z nich nie utożsamiłam się na tyle, by „przejęła mnie w swoje władanie” na dłuższy czas. (Czasem było to wsparcie na pewien moment). Natomiast najczęściej, gdy rozpoznawałam np. pewne wzorce działania, które reprezentowała dana istota (osoba), bywało, że „uzdrawiałam”, uwalniałam je w sobie.

            Zresztą… już kiedyś pisaliśmy trochę na ten temat.

            Miałam takie doświadczenie, w którym widziałam wyraźnie, że w każdej chwili mogę zmienić “miejsce pobytu”. W każdej chwili mogę zniknąć stąd i przenieść się tam, gdzie tylko zechcę… Widziałam nawet, jak to może wyglądać. Widziałam, jak niektóre… tak jakby dusze, (ale te dusze są “samoświadome”), gdy zadecydują o zmianie, przechodzą albo raczej “przeskakują” z jednej formy do innej. Dzieje się to w naturalny sposób…
            ALE są też inne możliwości…
            Widziałam też, że gdy jedna dusza “świadoma siebie” i tych “możliwości” zdecyduje się na zmianę “miejsca” czy „formy”, którą wypełnia inna dusza, to w tym momencie ta inna dusza zostaje wypchnięta ze “swojej formy”, ze “swojego świata” i… musi się gdzieś narodzić na nowo… w podobnej formie lub innej formie, tym samym albo innym świecie… To zależy…
Wiedziałam, że to zależy także od tego, gdzie w danym momencie tworzą się “wolne miejsca”…

            Kojarzy mi się to troszkę z grą w “komórki do wynajęcia”. Ale w tej grze każda dusza ma swoją komórkę. Jednak, gdy jakaś dusza chce zmienić swoją komórkę, musi wybić inną duszę z tej nowej komórki, którą chce zająć… I ta inna dusza pozbawiona swojej komórki musi poszukać i zająć inną komórkę. Ta dusza, co chce zmiany, robi to świadomie, ale wybita robi to nieświadomie… Takie działanie JEST NARUSZANIEM (ŁAMANIEM) PRAWA NATURALNEGO, zaburzaniem harmonii całości, które prowadzi do konfliktów, wojen, walki, w tym walki” magów”, „bogów” różnej maści w danych obszarach czaso-przestrzeni. Nie jest to ani dobre ani złe. Ale naruszenie PRAWA NATURALNEGO, harmonii całości ma pewne konsekwencje. Ten świat, w którym obecnie istniejemy jest taką zaburzoną „czaso-przestrzenią.

            Kiedy jednak proces wyjścia “samo-świadomej duszy” z ciała przebiega świadomie i zgodnie z naturalnym prawem, ciało fizyczne umiera – wtedy, gdy przychodzi moment “wypełnienia” czy “spełnienia” (realizacji), wówczas taka dusza może przenieść się w inną przestrzeń w sposób naturalny – nie wybijając żadnej innej duszy z jej formy.

            Dlatego – tak wynika z mojej wiedzy – dużo ważniejsza jest praca nad sobą i uwalnianie w sobie wzorców tych innych „bytów” – różnych części swojej tożsamości niż wypełnianie „woli” jakichś bytów, które nie wykonały swoich zadań w innych czaso-przestrzeniach.

            Kiedyś napisałam notkę o najtrudniejszych lekcjach w Ziemskiej Szkole. Jedną z nich jest jest DOŚWIADCZENIE NA SOBIE ŁAMANIA PRAW i UMÓW. I nie chodzi tu o ludzkie prawa, które są tworzone, aby jeden człowiek miał władzę nad innym człowiekiem.

            Na wszelki wypadek wklejam linka do tamtej notki: http://tonalinagual.blogspot.com/2012/10/najtrudniejsze-lekcje-do-odrobienia-w.html

          • JESTEM pisze:


            – Jak sobie przypomnę siebie z przeszłości

            to sobie przypomnisz w teraźniejszości,nie rozumiesz?”

            Rozumiem. I co z tego?

            ‚Każdy kto mówi o poprzednich żywotach,mówi to z perspektywy osoby w teraźniejszości.
            Jestem tu i teraz i mam wspomnienia,chyba z poprzednich wcieleń.”

            „Chyba”… 🙂 Ja to wiem, że to są wspomnienia z poprzednich wcieleń, jeśli myślę liniowo.

            „Nikt nie czuje się postacią z przeszłości która właśnie się odrodziła w teraźniejszości.”

            Nikt?
            Dlaczego tak autorytarnie wypowiadasz się o tym, co może czuć inna osoba niż Ty?

            „Znasz taką osobę* która ma poczucie że obecne życie jest jej kolejnym
            a nie że jakieś wspomnienia tu i teraz,są żywotami poprzednimi?”

            1. obecne życie jest jednym z wielu
            2. jakieś wspomnienia w tu i teraz są poprzednimi żywotami
            Jedno nie przeczy drugiemu. Można dzięki wspomnieniom czuć w obecnym życiu, że jest się tu i teraz oraz, że jest się połączonym ze sobą z przeszłości, a nawet z przyszłości. 🙂 I można się z jedną z tych części SIEBIE nawet bardzo utożsamić i/lub przywiązać do takiego przekonania. Takie są fakty.

            * Oprócz różnych new ageowców z youtuba”

            Nie chcesz przyjąć, że inni mogą mieć inne doświadczenie i wiedzę z nich płynącą niż Ty? Nie chcesz przyjąć, że Ty działasz według swoich przekonań, a inni mogą działać według wiedzy płynącej z ich bezpośredniego doświadczenia, a nawet lub/i swoich przekonań? Wolisz tych innych „etykietować”? Skoro taka Twoja wola… Dobra, etykietuj. Ja spokojnie mogę być dla Ciebie nawet new-age-ową oszołomką. 😀

  8. marek pisze:

    Słowa nie zawsze są właściwie dobierane, zwłaszcza u takich nieudaczników w wyrażaniu myśli jak ja.Jednakże ta ” penetracja ” jakiego uproszczenia użyłem w celu pominięcia definicji ” zasiedlania szóstego promienia stworzenia ” wyraża objaśnienie tyczące tego iż my ludzie jesteśmy owocem próby poszerzenia istnienia ŻYCIA w formie humanoidalnej na terytorium trzeciej gęstości zarezerwowanej dla roślin i zwierząt .
    Tak to rozumiem .

    marek

    • margo0307 pisze:

      „…Tą samą metodą można przekazać informacje zawarte w przeżyciach innych.
      Trzeba tylko wiedzieć…”

      Bardzo to wszystko dziwne ale… jak zauważył już Szekspir:
      „Są takie rzeczy w niebie i na ziemi, o których się nie śniło waszym filozofom” 😀

      Przypomniał mi się zapis w Notce 29. interpretującej fresk w Sykstynie:
      „Nawrócenie św.Pawła” kontekście upadku meteoru w Czelabińsku:

      „.. Tego rodzaju spektakularne kosmiczne zdarzenia nigdy nie są przypadkowe.
      Każdy obiekt (typu kometa, meteoryt) oprócz parametrów fizycznych (masy i składu chemicznego) niesie ze sobą energię o określonej barwie, napięciu i częstotliwości, która jest potrzebna w danym obszarze wszechświata.

      Na fresku widać całą gamę ludzkich reakcji na eksplozję meteorytu.
      Dla nielicznych jest to równoznaczne ze wstrząsem, przebudzeniem świadomości.
      Pozostali odczytują to jako zapowiedź końca świata, znak od boga etc.

      Wydarzenie w Czelabińsku należy więc rozumieć jako pewnego rodzaju test przed kolejnymi kosmicznymi kolizjami i zarazem ich zapowiedź.

      Na poziomie jednostki – fresk pokazuje proces wchodzenia świadomości W JUŻ funkcjonujące narzędzia ludzkie.
      Zwykle zdarza się to w momencie silnego wstrząsu fizycznego i/lub psychicznego, które chrześcijaństwo wytłumaczyło sobie jako nawrócenie… 🙂
      Narzędzia ludzkie wytrącone ze zwykłego rytmu zdarzeń i myśli wpuszczają w obręb struktury energetycznej nową świadomość – wewnętrzną.
      Nagle zmienia się wibracja człowieka, jego fala nośna, pojawiają się nowe cechy i reakcje ciała…”

      • A58 pisze:

        Michał Anioł w jednym z listów do swojego ucznia napisał o Sykstynie ( z pamięci):
        „będą mieć to nad głowami i nie będą tego widzieć”.
        No i się nie pomylił Mabus.Do dziś nie widzą ,że zawiera scenę dotyczącą indukcji a w scenie sądu ostatecznego ,że najokazalszą postacią jest Jonasz .

        • margo0307 pisze:

          „będą mieć to nad głowami i nie będą tego widzieć”.
          i się nie pomylił … nie widzą ..”

          Andrzeju, raczej należałoby powiedzieć: – nie widzieli bo… nie rozumieli 😛

          Michał Anioł sam napisał:
          „.. Namalowałem te słynne obrazy, aby informacja doczekać się mogła właściwego odbiorcy… 🙂
          Brałem udział w życiu różnych światów.
          Poznałem też klucz wiedzy o czasach, które nadejść mają…”

          Z tego wynika, że celowo namalował tak – a nie inaczej, bo gdybyż freski zostały wcześniej odczytane prawidłowo, wówczas zostałyby niechybnie zniszczone tak, jak wiele innych, wartościowych – z punktu widzenia wiedzy – malowideł czy ksiąg 😉
          Już samo przedstawienie 12 postaci biblijnych – czyli 7 Proroków i 5 Sybilli, symbolizujących 12 Praw jakim podlega wszechświat – wystarczyło by aby kościół zniszczył to cenne źródło wiedzy 😀

          „…Ale Boga prawdziwego nikt przechytrzyć nie zdoła, bo On głęboko w sercu człowieka jest i nie da się Go ubrać w szaty z pozłotą.
          I to właśnie On taką próbę ludziom daje, by odkryli sami – cierpiąc niedolę i zależność – co to jest MIŁOŚĆ i gdzie jej szukać – W SOBIE… 🙂 ❤

          Pośrednicy stojący na drodze do kontaktu z Bogiem, co WSZYSTKIM JEST, a postaci nie posiada, próbując w skrawek boskiej tożsamości przyoblekać siebie – manipulowali światem…"

          • A58 pisze:

            „Michał Anioł sam napisał:
            „.. Namalowałem te słynne obrazy, aby informacja doczekać się mogła właściwego odbiorcy… 🙂
            Brałem udział w życiu różnych światów.
            Poznałem też klucz wiedzy o czasach, które nadejść mają…”

            Brał udział w życiu wielu światów.Zgadza się Oprócz bezpośredniego przekazu na sklepieniu i SO dał wskazówki na co zwrócić uwagę.Wyrocznia z Kume a z tym związany jest Wergiliusz , który określił czas , kiedy freski będą zrozumiałe.(też z pamięci);
            „jeśli wierzyć przekazom z Kume , to za około dwa tysiące lat nastąpi powrót złotego wieku”(to już z centurii): „który będzie z żelaza”

      • A58 pisze:

        I w ramach uzupełnienia.Gdy byłem młodym chłopcem dostałem jakiegoś wewnętrznego przymusu słuchania w kółko pewnej piosenki.Tak jakbym miał ją w szczególny sposób zapamiętać.No słucham ją po wielu latach .Sens dziś jest dla mnie zrozumiały po tych życiowych doświadczeniach

        • siola pisze:

          Tako ali ja Sem miel wesele na morawsku ,a jako se to stalo ne wim.Jen ta piesniczka za mnu chodi.

          • siola pisze:

            Aj bez obaw Danusi mowilem o tym snie z weselem ,wcale sie nie gniewala.Ach ten jej sen ze stolami w zamku ,do dzis nie moze pojac jak je znalazlem i jaki to zamek byl. .Ano te ciotki na tym zamku i jak Andrzej wie o jakie kwiatki chodzilo ,ciotki polozyly reke i powiedzialy ze nie zapomne ,ale nie wiedzialem jakie kwiaty-skad Andrzej wiedzial co za kwiaty,pozostal jeszcze jezyk ktorego nie znam.

          • siola pisze:

            Zostala jeszcze”Laska Nebeska”

          • A58 pisze:

            Malowany dzbanku duho na czerwanku
            ZNASZ TEN CZAS DOBRZE ZNASZ TEN CZAS.

        • margo0307 pisze:

          Pierwszy raz słyszę tą piosenkę, nie wiedziałam, że miał ją w swoim repertuarze Piotr Szczepanik…

          Te słowa:

          „..Wspomnienia póki czas
          Zbieraj i zawsze miej przy sobie,
          Bo kiedy zechcesz marzeniem
          Zawsze powrócisz wszędzie tam, skąd dzisiaj bierzesz..”

          – są mi bliskie 😉 dlatego m.in. od 15 lat prowadzę pamiętnik 🙂

          • JESTEM pisze:

            A ja… no cóż, spaliłam już swoje stare pamiętniki, dokumenty, listy…
            W „ogniu transformacji” ;-D

          • margo0307 pisze:

            „..spaliłam już swoje stare pamiętniki, dokumenty, listy…”

            Wiem, że to samo czeka moje zapiski, bo i ja coraz rzadziej do nich zaglądam i praktycznie przestałam pisać ale… jeszcze czuję jakiś do nich sentyment… 🙂

          • JESTEM pisze:

            „Wiem, że to samo czeka moje zapiski, bo i ja coraz rzadziej do nich zaglądam i praktycznie przestałam pisać ale… jeszcze czuję jakiś do nich sentyment… 🙂 „

            Rozumiem. 🙂 Nadal mam jeszcze kilka zdjęć, które się „zawieruszyły” i pozostały, ale już są w kopercie czekają na następne ognisko… I niektóre dokumenty jeszcze w szafie zalegają. 🙂
            no i wciąż jeszcze mam notatki na swoich blogach… 🙂

        • Michaela pisze:

          Bardzo dziwne , bo piosenka nie należy do „łatwych, lekkich i przyjemnych”… napisałeś byłem młodym chłopcem, gdy miałeś ten wewnętrzny przymus słuchania jej.. to znaczy byłeś dzieckiem ,czy już nastolatkiem? Dobrze,że ją zapamiętałeś, bo teraz wiesz, co znaczą dla Ciebie te słowa piosenki.

          • A58 pisze:

            Nastolatkiem Michaelo.Miałem też inną indukcję jako dziecko.To było o nagrywaniu piosenki w studio nagraniowym.Pamiętam ,że wykonawca zrobił coś czego nie miał zrobić.Ta piosenka to „Pod Papugami” , ale nie w wykonaniu Niemena a Józefa Ledeckiego .

  9. marek pisze:

    Przepraszam ,że się wtrącam jednak :czytając wymianę zdań odczułem radość z faktu , że Ktoś w sposób zbliżony do mojego , pozycjonuje świadomość , gdy nagle dostrzegłem zgrzyt który obniżył mój poziom euforii.
    W moim rozumieniu okupacja Ziemi jest faktem , a nie teorią spiskową. Rozpościera się ona punktowo na całą Drogę Mleczną co sankcjonuje długość jej trwania na Ziemi .
    Świadomość to nie poszczególne zapisy naszych myśli , emocji i przeżyć – to synteza tych składowych .
    Synteza świadomości to specyficzny proces / jak tworzenie diamentów opisane dość dokładnie przy którymś temacie na tej stronie/ wymagający oddziaływania wielu istotnych czynników.

    Brak pamięci o poprzednim wcieleniu płynie z faktu iż po śmierci ciała jesteśmy z niej okradani .

    Wszelkie elementy naszej egzystencji zapisywane są w naszych ciałach aurycznych , które po śmierci gdy zostajemy wprowadzeni w stan przypominający utratę świadomości są kawałkowane i nam odbierane .
    Przypomina to kopiowanie wraz z kasowanie pamięci twardego dysku lecz wykonana kopia ,nie jest już ani naszą własnością , ani częścią naszej istoty czy naszej pamięci .

    Przyrost świadomości również jest zatrzymany , gdyż brakuje budulca do jego tworzenia .

    Przeglądając tą stronę dostrzegłem pozytywne komentarze pod adresem osoby z pod nicku Lem Jaskiniowy .
    Z góry zaznaczając iż nie kieruję wypowiedzi owego L J do którejkolwiek osoby na tym forum pozwalam sobie Go zacytować :

    cyt : Mamy z psami wspólną cechę hodowlaną – potrzebujemy mieć Pana i dla Pana zrobimy wszystko; łącznie z mordowaniem innych ‚psów’. Szczególnie nienawidzimy ‚psów’ biegających luzem; wtedy ujadamy najgłośniej. To jest nam wdrukowane, wiec nie dziwi mnie totalny i gwałtowny opór przed jakimkolwiek usamodzielnieniem – większość z ludzi traktuje to jak ostateczną traumę i broni się do ostatniej krwi. Ludzie muszą mieć Pana i religię.

    Chociaż przyznaję mu w pełni rację w temacie tak skonstruowanego spojrzenia , to jednak w tej wypowiedzi pragnę odnieść się do „oporu przed usamodzielnieniem „.

    Traktuję że samodzielność mogę uzyskać po zasymilowaniu wszelkich mroków swej przeszłości i swego pochodzenia , bez jednoznacznego stawienia czoła temu zadaniu zawsze mimo częściowych zwycięstw / optymizm ,radość życia / mogę łatwo je utracić gdy zostanę wepchnięty w mroki swej i naszej historii.

    Sposobów na utrzymywanie nas w spolegliwości i niewiedzy jest tyle ile ludzi na świecie , lecz są uniwersalne pozwalające nami sterować w zakresie między kijem , a marchewką .

    Pan bazuje na lęku przed samo odpowiedzialnością , religia łamie kręgosłup i zgina kolana .Półprawdy lub niepełne objaśnienia to metoda ” fałszywej flagi ” by ponownie uśpić w samozadowoleniu istotę podnoszącą się z kolan .

    z przeprosinami za kwaśność wypowiedzi

    marek

    • Ktoś pisze:

      „Brak pamięci o poprzednim wcieleniu płynie z faktu iż po śmierci ciała jesteśmy z niej okradani .”

      – brak pamięci o poprzednim wcieleniu jest ŁASKĄ bo tak daje „zainteresowanemu” szansę na wzaniesienie się w rozwoju wyżej niż go zakończył w poprzednim wcieleniu czyli w mule i szambie żydowskich „natchnionych” przekonań.

      Bełkot typy ” jakbyśmy pamiętali jakimi byliśmy łotrami to w tym życiu byli byśmy aniołkami” jest tylko faryzeuszowskim bełkotem (roboczo przyjmijmy) EGO zatroskanego tym iż NIE PAMIĘTA SZTUCZEK JAKIMI GNĘBIŁ INNYCH i musi je ponownie studiować z tory (czy innych nazistowskich wypocin). Tylko im jest „pamięć” potrzebna. W zdobywaniu kolejnych stopni w nazistowskich drabinkach w róznych „lożach” .

      Ci dobrzy z charakteru wnętrza i tak poszybują do Nieba pamięć o nim sobie przypominająć wraz z rozwojem duchowym bo ona jest w każdym zaszyta.

  10. margo0307 pisze:

    „…kwaśność wypowiedzi.. 😀

    – zajefajne określenie 😀
    ______________
    Mam dwa pytania w związku z Twoją wypowiedzią 😉

    „…okupacja Ziemi jest faktem , a nie teorią spiskową. ..”

    – Skąd wzięło się u Ciebie takie rozumienie, że okupacja Ziemi jest faktem , a nie teorią spiskową ?
    – Kto właściwie miałby okupować Ziemię ?

  11. tk pisze:

    Świetnie piszecie. Absolutnie WSZYSCY.
    Nie oznacza to, że próbuję postawić się ponad Wami. Te dyskusje po prostu odzwierciedlają to, co dzieje się w mojej głowie, czuję się jakoś związany z tym, co tu się dzieje. Taka wewnętrzna, urojona walka.

  12. marek pisze:

    ci którzy dopomogli nam zasiedlić ciało trzeciej-gęstości ,wespół z tymi którzy później postawili im swoją nogę na karku .

    Istotą nie jest kolor i nazwa cegiełki /puzla / gdyż przy tego określaniu , gubi się cel poszukiwań .

    Ważne jest jak szczelnie przylega ona do pozostałych i jaką w efekcie tworzą całość.

    Ludzkość w swej historii nie ma się czym chlubić – chyba ,że traktuje się iż ewoluowała ze zwierząt .

    Drogą zapewniającą przyrost świadomości jest ciągłość procesu jej syntezy .
    Śmierć jest ingerencją w ten proces , kawałkowanie naszych ciał jest przeciwne naszemu wzrastaniu , inkarnacja prowadząca do narodzin w postaci czystej kartki nigdzie nie prowadzi . To rola chomika napędzającego ruch chodzika – i nasza po dzisiaj .
    Forma powstaje skutkiem nakładania się warstw jak choćby górotwory . Sekwencyjność liniowa jak w serialu i nakładka karmy to ” syntetyk ” a nie organiczny proces.
    Biblia ma 900 stron Księga Urantii 1400, uzupełnienia i poszerzenia kilka tysięcy .
    Niebo może jest a może go nie ma .

    ponownie ze schyloną głową
    za upór

    marek

    • margo0307 pisze:

      I JA SKŁADAM POKŁON TOBIE ❤

      "..inkarnacja prowadząca do narodzin w postaci czystej kartki nigdzie nie prowadzi…"

      Według mojego rozumienia – nie rodzimy się jako "czysta kartka"…
      Skąd w takim razie biorą się wszystkie nasze "uwarunkowania", mające swój początek u niemowlęcia ?
      Jeśli przyjrzeć się uważnie maleńkim Istotkom ludzkim – zanim otoczenie – mama, tata, rodzina, szkoła, praca itp… zacznie nas kształtować – wyraźnie widać, że ta mała Istotka posiada swoje wewnętrzne "skarby" 🙂 zupełnie nie związane z genetycznym materiałem pochodzącym od jej bliższej czy dalszej rodziny… 😉
      Ta mała Istotka JUŻ NA STARCIE posiada niezbędne predyspozycje, na bazie których zacznie budować własne – nowe doświadczenia wzbogacające jej Całą Istotę 🙂
      ____________
      Mam wrażenie, że to zdanie:
      " ci którzy dopomogli nam zasiedlić ciało trzeciej-gęstości ,wespół z tymi którzy później postawili im swoją nogę na karku…"

      – nie stanowi właściwego połączenia 😉
      Jak dla mnie:
      " ci którzy dopomogli nam zasiedlić ciało trzeciej-gęstości.." – to jedno
      a ci
      ".. którzy później postawili im swoją nogę na karku.." – to zupełnie inna para kaloszy 😛

      Jeśli przyjmiemy do wiadomości fakt, że każdy z nas jest – przede wszystkim Istotą energetyczną, duchową, "posiadającą" elektromagnetyczną strukturę, a ciało i umysł stanowią jedynie narzędzie przejawienia się Istoty – jaką naprawdę jesteśmy, to musimy uznać także fakt naszego wibracyjnego oddziaływania energetycznego, powodującego określone kontr-reakcje z otaczającą nas Rzeczy Istnością…
      I zgadzam się tutaj z panem Witkowskim, który twierdzi,że:

      "…Aby to zrozumieć, musimy uświadomić sobie, że nasze myśli i emocje mają jak najbardziej materialny charakter, choć my ich nie widzimy…"
      Oraz, że:
      " Istnieją istoty, których głównym ośrodkiem życia jest nasz emocjonalny czy też mentalny poziom i nasze myśli i emocje są dla nich widzialne i stanowić mogą ich pożywienie.

      Ponieważ obecnie na Ziemi jest tak dużo negatywizmu, to z różnych stron Wszechświata ściągają na naszą planetę Istnienia, żywiące się tego typu niskowibrującymi energiami – wśród nich są tacy, którzy potrafią oddziaływać na ośrodki emocjonalne człowieka, manipulując nim, a także prowokując go np. do wybuchów gniewu, czy też generowania fal nienawiści, stanowiących dla nich wyborne przysmaki…"

      Wynika z tego jasno, że to od nas samych zależy jakie byty i energie do siebie zapraszamy, na zasadzie –
      "co wysyłamy to do nas powraca"
      albo też:
      "podobne przyciąga podobne" 🙂

      • siola pisze:

        Kto z kim przystaje takim sie staje.Rodzisz sie z czysta kartka (SUMIENIEM) od ciebie zalerzy czy pozostanie ona czysta.Czy bedzie czysta zalerzy duzo od rodzicow Oni sa obrazem na jakie patrza dzieci ,jesli rodzice nie beda szanowac innych ludzi ,to ich dzieci jak beda dorastac nie beda szanowac rodzicow.Ale co niekturzy wymyslili sobie ze mlodzi sa gorsi od nich ,nieprawda Oni sa ich zywym odbiciem .Od i mamy prosty rachunek dlaczego coraz gorzej jest.

  13. margo0307 pisze:

    „..Te dyskusje po prostu odzwierciedlają to, co dzieje się w mojej głowie, czuję się jakoś związany z tym, co tu się dzieje…”

    Wszyscy stanowimy Jedność 🙂 a poziom naszego rozwoju jest tożsamy z naszym poziomem samoświadomości 🙂

    Pan Waldemar Witkowski, autor książki
    „Tworzenie Rzeczywistości – praktyczny podręcznik obsługi człowieka”, udzielając wywiadu dla miesięcznika „Czwarty Wymiar”, bardzo ciekawie nakreślił to, co obecnie się zadziewa z nami oraz z Ziemią wkraczającą w antymaterialną sferę kosmosu, przyrównując to zjawisko do wielkiego sprzątania domu 😀

    „… Patrząc na to, co się wokół nas dzieje, trudno uwierzyć, że na Ziemi ludzie kiedykolwiek opanują się i zaczną posługiwać się sercem.
    Myślę, że będzie wręcz przeciwnie i ludzkość doprowadzi się do zagłady.
    Co Ty na to?

    Aby odpowiedzieć na Twoje pytanie wyobraźmy sobie, że chcemy odnowić bardzo duży, stary dom.
    Cóż wtedy robimy?
    Ze wszystkich zakamarków wygarniamy śmieci, wieloletnie brudy, segregujemy nasze rzeczy na te potrzebne i na te do usunięcia, a następnie palimy wszystkie niepotrzebne przedmioty i nieczystości.
    Gdy to już zrobimy, bierzemy się za odnawianie ścian, podłóg, stropów, wymieniamy okna i cały dach, a także fundujemy sobie nową, zewnętrzną elewację. Potem wstawiamy świeżo zakupione meble, tworząc tym samym nowy jakościowo, wewnętrzny wystrój naszego mieszkania.

    Podobnie i w naszym obecnym życiu jesteśmy na etapie odnowy całej Ziemi, a zatem na światło dzienne musimy wywlec wszystkie brudy, śmieci i wszystko, co niepotrzebne, aby móc je usunąć z naszego dalszego istnienia.
    Człowiek, aby mógł oczyścić swoje wnętrze, musi najpierw zrozumieć, co ma oczyścić, a zatem w pierwszej kolejności niezbędne jest wyciągnięcie na jaw i przyjrzenie się naszym wszystkim negatywnym, wewnętrznym uwarunkowaniom, a dopiero potem wzięcie się za generalne porządki.

    I dlatego też właśnie teraz ma miejsce powszechne ukazywanie się wszystkich brudów i śmieci, które muszą zostać z naszego życia usunięte, zanim przeprowadzimy się do nowego mieszkania, jakim z każdym dniem coraz bardziej staje się czterogęstościowa Ziemia – stąd też dziś na Ziemi tyle agresji, nienawiści i przemocy.
    Generalne porządki dotyczą wszystkich, od pojedynczego człowieka, aż do supermocarstw, od indywidualnego spojrzenia na świat, aż do wierzeń wielkich religii.
    Kto nie dostosuje się do wymogów obecnych czasów, nie będzie mógł zamieszkać w odnowionym w ten sposób domu.

    Jeśli tak ma być, to dlaczego powszechnie się o tym nie mówi?

    Mówi się, ale niewielu chce słuchać. 😛
    Już około dwa tysiące lat temu mówił o tym Wielki Nauczyciel Jezus.
    Jezus wprowadził ludzkość w wiarę nie w jednego, lecz w jedynego Boga, a także ofiarował jej filozoficzną i praktyczną formułę: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”, przygotowując tym samym człowieka do wejścia w czwartą gęstość świadomości.
    Ci spośród ludzi, którzy zagłębiając się w nauki Jezusa zrozumieli, że trzeba kochać swojego bliźniego, podjęli próbę realizacji tego zalecenia i zaczęli poświęcać się dla innych, zapominając przy tym o sobie – w ten sposób spolaryzowali się pozytywnie i utworzyli frakcję zbiorowego umysłu, narzucającą w swoim otoczeniu tego typu powszechnie akceptowane postępowanie.
    Z kolei ci, którzy pojęli że należy przede wszystkim siebie pokochać, niewiele czasu mogli poświęcić dla drugiego człowieka, polaryzując się negatywnie i tworząc przy tym frakcję zbiorowego umysłu, również narzucającą tego typu powszechne postępowanie w swoim środowisku.
    Natomiast wszyscy, którzy ani nie pokochali siebie, ani pełni poświęcenia nie podjęli pracy na rzecz drugiego człowieka, również utworzyli swoją, powszechnie respektowaną frakcję zbiorowego umysłu.
    Mamy jeszcze czwarty przypadek tych, którzy zarówno pokochali siebie, jak i drugiego człowieka. Podczas ewolucyjnego przeskoku, a z takim obecnie mamy do czynienia, pierwsza grupa, realizując częściowy rozwój, przejdzie na wyższą pozytywnie spolaryzowaną gęstość, druga, realizując częściowy rozwój, przeniesie się na wyższą negatywnie spolaryzowaną gęstość, trzecia, wykazując się brakiem dostatecznego rozwoju, pozostanie na dotychczasowym poziomie, zaś czwarta, w pełni rozwinięta, zostanie potraktowana w całkowicie indywidualny sposób, tzn. poza ewolucyjnymi procesami.
    Wbrew obiegowym opiniom negatywna polaryzacja nie prowadzi na zatracenie – ta grupa ludzkich istnień przynajmniej w części zrealizowała wskazówkę Wielkiego Nauczyciela Jezusa, przy okazji w konstruktywny sposób nawiązując do innych jego słów: „bądź gorący, a nie chłodny”.

    Wynika z tego, że ludzie niewiele zrozumieli ze słów Jezusa i do dziś tkwią jeszcze w poprzedniej epoce?

    Doskonale to ująłeś.
    Przyglądając się naukom Jezusa dostrzec należy, iż kierował on je do ówczesnego człowieka, wierzącego w zazdrosnego o swoje wpływy Boga, którego trzeba się bać i błagać o zlitowanie, i realizującego się na drodze ściśle określonych reguł, narzuconych przez kapłańską hierarchię.
    A zatem Jezus, chcąc przestawić zwrotnice ewolucji ludzkości, musiał swoim życiem i przykładem ukazać nową drogę ludzkiego rozwoju.
    Jezus powiedział: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” – aby pokochać kogoś, trzeba najpierw pokochać siebie, zaakceptować siebie takim, jakim jesteśmy.
    Jeżeli nie jesteśmy w stanie siebie pokochać – a niechęć do siebie samego programuje się w nas, wmawiając nam jacy to jesteśmy grzeszni, niedobrzy, podli, że każdy z nas to proch marny itp. – to tym bardziej nie będziemy mogli pokochać drugiego człowieka.

    Jezus również powiedział: „zostawcie chowanie umarłych umarłym”, dając w ten sposób do zrozumienia, że zmartwychwstanie związane jest nie z odzyskaniem dawno już rozłożonych ciał, lecz ze zmianą świadomości i przeniesieniem samoidentyfikacji z ciała na Istotę, jaką jesteśmy naprawdę, czyli z Syna Człowieczego na Syna Bożego, co stanowi bezpośrednią konsekwencję „narodzenia się na nowo”.
    Patrząc na dzisiejszy świat nietrudno zauważyć, iż faktycznie jego znacząco większa część w niewielkim tylko stopniu pojęła nauki Wielkiego Nauczyciela Jezusa i w dalszym ciągu uporczywie tkwi w coraz to bardziej wyrafinowanej walce o przetrwanie.
    Ale właśnie taka jest kolej rzeczy – Mistrz co najmniej o ewolucyjną epokę wyprzedza otoczenie, swoimi naukami zasiewając ziarno, które wzejdzie w dalszej przyszłości, zmieniając i przeobrażając cały świat.
    Jak już wcześniej powiedzieliśmy, zmiany te dokonują się już dziś i coraz więcej osób zdaje sobie z nich sprawę…” 🙂 ❤

    http://www.astraldynamics.pl/artykul-31,,.html

  14. siola pisze:

    Ciekawe kto wprowadzil zasade ,falszywie oskarz blizniego swego a zyskasz wszystko co bylo jego.Karmienia sie tym co pozostanie po ofiarze.Bo mimo gadania wielce o milosci blizniego ,sa to tylko zaslony .Przykazania i wszystko co nam wpajano bylo dla tych co mieli nadzieje ze to Prawda.Coz zezowate nauczycielki religi ,nawet dla nich zasady nie graja roli ,pytanie dlaczego bo znaja jedna zasade pasozydowania na innych .Dlaczego wszedzie gdzie pojawiaja sie bogowie niosa ze soba smierc i zniszczenie.Wychodzi jestesmy lepsi od bogow bo sa wsrod nas ludzie majacy sumienie ,reszta moze sie tez nauczyc myslec sumieniem .Co da remont calego domu jak jego srodek sciana nosna jest zgnita ,trzeba zmienic sciane nosna inaczej dom sie zawali.Kiedys mialem otrzymac 4,4 mil dol.,no i mial bym je ale nie mial bym sumienia,czy moglbym by wtedy mowic otwarcie.No coz mialem dobry zamiar jak je wykorzystac, dla dobra innych ,ale coz byla by to wyspa skarbow, ktora jak wybuchnie wulkan moze w morzu zniknac.A sumienie ,zostala by skaza ze sprzedalem Ziemie przodkow i ich zasady tez,najgorsze ze i samego siebie tez.Coz nadal jak mowila matka wole modlitwe o wiedze a nie o pienidze.Coz niktorzy mysla inaczej ze szacunek ludzi zdobywa sie pokazujac swoje zewnetrzne bogactwo ,zapominaja ze ich srodek zgnity i wychodzi smrud ustami ,wtedy ludzie poznaja po smrodzie z kim do czynienia mieli.

    • margo0307 pisze:

      „Ciekawe kto wprowadzil zasade ,falszywie oskarż blizniego swego..”

      Siolu, tę zasadę, podobnie jak i wszystkie inne tego rodzaju zasady – wprowadzili właśnie ci, którzy żywią się niskowibrującymi energiami i którzy – jak słusznie zauważył Marek – pragną postawić swoją nogę na karku ludzkości 😛
      Jedynym więc – właściwym i pożytecznym dla nas rozwiązaniem jest pozytywne nastawienie, wewnętrzny spokój i wewnętrzna harmonia generująca pozytywne emocje, a szczególnie uczucia miłości, wdzięczności które niszczą te niskowibrujące Istoty energetyczne, bo stanowi dla nich coś w rodzaju trucizny…
      A więc ukochajmy je na śmierć 😀 😀 ❤
      Ale jajki… 😀

  15. marek pisze:

    Zawsze sporą blokadą w wypowiadaniu swoich racji jest mi obawa że wyjdę na ” wszystkowiedzącego czyli – durnia „, a gdy dostrzegam podchodzenie emocji pod stan „wewnętrznej urojonej walki ” to wiem ,że implanty okupantów zaczynają oddziaływać na umysł i zazwyczaj kończę wymianę poglądów.
    Choć mam głęboki szacunek do postaci Jezusa Chrystusa to obawiam się ,że ludzkość jak gdyby niezbyt skorzystała z jego nauk .
    Rozumiem też że choć niektóre objaśnienia są „wiecznie trwałe ” to jednak ich moc oddziaływania zmienia się wraz ze zmianą epoki .
    Moim obecnym studium analiz jest poznanie możliwości uzyskania autentycznej wolności .Nie w samym życiu obecnym a głównie w tym po śmierci . Dlaczego gdyż te przestrzenie które są kojarzone ze sferą pośmiertną również w mym rozumieniu znajdują się pod okupacją , a tylko z nich jak na razie prowadzą bramy w Wszechświat.
    Stąd proszę o zrozumienie ,że całą masę tematów traktuję jak zbędny bagaż i cały szereg poznanych treści odfiltrowuję wyłączne w poszukiwaniu elementów wspierających te poszukiwania.
    Swoje komentarze rozumiem bardziej jako zakamuflowane stawianie pytań , czy podawanie ich publicznej weryfikacji , niż głoszenie prawdy której jest tyle ile istnień ludzkich.

    pozdrawiam

    marek

    marek

    • margo0307 pisze:

      „..Choć mam głęboki szacunek do postaci Jezusa Chrystusa to obawiam się ,że ludzkość jak gdyby niezbyt skorzystała z jego nauk…”

      Zgadzam się z Tobą 🙂
      Ludzkość nie korzysta z Jego nauk, ponieważ ich nie rozumie…
      Ludzkość nie korzysta z Jego nauk, ponieważ znalazło się wielu z tych, którzy pragnąc postawić swoją nogę na karku ludzkości – wypaczyli Jego nauki, zrobili z Jezusa „boga” i na tym się skupili, zupełnie pomijając wartość tego, czego nauczał ale… jak Sam powiedział:

      „Niech ten, który szuka, nie ustaje w poszukiwaniu aż znajdzie.
      I gdy znajdzie, zadrży, a jeśli zadrży, będzie się dziwił i będzie panował nad Pełnią”.

      „..Moim obecnym studium analiz jest poznanie możliwości uzyskania autentycznej wolności.
      Nie w samym życiu obecnym a głównie w tym po śmierci …”

      Rozumię o czy mówisz, ponieważ sama kiedyś też tak myślałam 😉
      A to dlatego, że cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną 😳 i nierzadko wydawało mi się, że „niepotrzebnie tracę czas na duperele”… 😉
      Aż któregoś dnia przyszła do mnie myśl, że to nie tak, że wszystko ma swój ukryty na razie przed nami cel…
      Że tak – jak powoli zapada zmierzch, tak – jak powoli nastaje świt, tak też jest z naszym poszukiwaniem wiedzy o „wolności”…
      Wiedza przychodzi do nas falami…
      Jak fala cierpliwie szlifuje kamienisty brzeg, tak też zrozumienie cierpliwie szlifuje naszą samoświadomość 🙂

      • Dawid56 pisze:

        Wiedza przychodzi falami i coraz bardziej jesteśmy bliżsi odpowiedzi na zasadnicze pytanie skąd przychodzimy, dlaczego przychodzimy i dlaczego odchodzimy, a może nigdy Tutaj nie byliśmy, bo cały czas nie ruszaliśmy się z domu – jedynie cząstka naszej Świadomości odczuła pragnienie zmaterializowania się na planecie Ziemia- kto wie?

        • margo0307 pisze:

          :…jedynie cząstka naszej Świadomości odczuła pragnienie zmaterializowania się…”

          No, tak, tylko…
          Hmm…, a co dzieje się z tą cząstką naszej świadomości jak np. dostaniemy mocno cegłówką w głowę ?, albo… gdy śpimy i nie mamy snów ?, albo… gdy przesadzimy z alkoholem i na drugi dzień mówimy – „urwał” mi się film ? 😉
          – Gdzie podziewa się wówczas ta cząstka naszej świadomości ???

          Jeśli się tak „porządnie” 😀 zastanowić to… dochodzimy do wniosku,że nasze ciało wcale nie potrzebuje tej naszej cząstki świadomości…, i doskonale sobie radzi bez niej.. 😉
          Pomyślmy…
          Przeważnie – oddychamy bez udziału świadomości 😉
          Nasze serce i wszystkie inne organy ciała fizycznego pracują… bez udziału naszej świadomości 😉 …

          „…Wydaje się nam, że istniejemy jacyś ‚my’ – znajdujący się w centrum doświadczenia (przeważnie wydaje się nam, że znajdujemy się u siebie w głowie, gdzieś za oczami) a naszą rolą jest zarówno kontrolowanie jak i odbieranie tego doświadczenia.

          Co podlega naszej kontroli?

          Pierwszą odpowiedzią jaka pojawia się na to pytanie jest zazwyczaj nasze ciało.
          To my drapiemy się, kiedy nas swędzi, my sięgamy po szklankę z wodą, my wstajemy i biegniemy do kuchni kiedy zaczyna nam burczeć w brzuchu. 😛

          Kolejnym elementem, nad którym sprawujemy kontrolę są myśli.

          Wydaje się nam, że to my generujemy nasze myśli.
          Wydaje się nam, że sami decydujemy o temacie naszych rozmyślań, wydaje się nam,
          że możemy myśleć lub nie, w zależności od naszego widzimisię…

          Potrafimy kierować naszą uwagą.
          Decydujemy – czy chcemy w tym momencie skupić się na czytaniu tego tekstu czy raczej na tym co krzyczy do nas partner/ka z drugiego pokoju.
          Celujemy uwagą niczym karabinem snajperskim, decydując co obierzemy sobie za nasz następny cel. 🙂
          Można powiedzieć: no dobra, ale przecież faktycznie tak jest, więc o co chodzi?

          Otóż nie… ” 😀

          Cytat, który powyżej wkleiłam, pochodzi ze stronki
          http://bramaoswiecenia.pl/viewtopic.php?f=59&t=3
          i szczerze wszystkim polecam, kto oczywiście ma na to ochotę 😉 – do zapoznania się z całością tego niezwykle ciekawego opracowania… 🙂

        • JESTEM pisze:

          „No, tak, tylko…
          Hmm…, a co dzieje się z tą cząstką naszej świadomości jak np. dostaniemy mocno cegłówką w głowę ?, albo… gdy śpimy i nie mamy snów ?, albo… gdy przesadzimy z alkoholem i na drugi dzień mówimy – „urwał” mi się film ?”

          Nie pamiętamy z powodu mocno ograniczonej (samo-)świadomości wzorcami, ideami, przekonaniami tworzącymi sieć naszych ego-ja, w których jesteśmy uwięzieni.

          „Jeśli się tak „porządnie” 😀 zastanowić to… dochodzimy do wniosku,że nasze ciało wcale nie potrzebuje tej naszej cząstki świadomości…, i doskonale sobie radzi bez niej.. ;)”

          Z jednej strony w ciele mamy zapisane wiele, co przez pewien czas może być :ukryte w nieświadomości, ale samo ciało nie może działać. Nie po to je „mamy”. 🙂
          – Dostajesz w głowę cegłą i nie pamiętasz, co się z Tobą działo.
          – Idziesz spać, masz sny, ale po przebudzeniu nie pamiętasz, co się z Tobą działo.
          – Masz operacje z narkozą, coś jak przez mgłę pamiętasz, ale jednak nie pamiętasz, co się z Tobą działo.
          W takich sytuacja dzieje się tak, ponieważ mamy świadomość mocno ograniczoną… wzorcami, ideami, przekonaniami tworzącymi sieć naszych ego-ja, w których jesteśmy uwięzieni.

          Dlatego niektórzy nazywają takie życie spaniem i przypominają o przebudzeniu się lub o przebudzeniu do świadomego śnienia.

          Toć nasza (samo-)świadomość jest wówczas mocno ograniczona niemalże „zmaterializowaną” siecią umysłu sprowadzonego do ego-ja czyli tego, z czym się utożsamiamy.
          – Nie mogę pamiętać nic, po otrzymaniu ciosu w głowę cegłą, skoro zaprogramowano mnie, że człowiek, którego walnie cegła w głowę nie może nic pamiętać. Ale mogę coś sobie przypomnieć, uświadomić sobie, co działo się ze mną w trakcie tego „omdlenia”.
          – Nie mogę pamiętać snów, skoro nigdy nie dotarła do mnie informacja, że sny są integralną częścią mojego istnienia, mojej istoty.Że mogą być zawarte w snach ważne informacje o mnie, dla mnie, dla mojego rozwoju, dla rozwoju mojej (samo-)świadomości. Ale gdy taka informacja dociera do mnie, mogę swoje sny zacząć traktować inaczej, mogę zacząć czerpać z nich dodatkową wiedzę.
          – Po operacji z narkozą albo po tak zwanej „śmierci klinicznej” możesz nagle sobie przypomnieć bardzo wiele, co z Tobą się działo w trakcie tych stanów.

          Dlaczego to możliwe? Ponieważ nasza samo-świadomość rozwija się, transformuje. I to są „dowody” na to, że ewoluuje świadomość, choć są to procesy indywidualne, to jednak 1+ 1+ 1 +… + 1 = „coraz więcej” = MOC czyli WIELE 🙂

          „Kolejnym elementem, nad którym sprawujemy kontrolę są myśli.”

          Ech, znowu ta kontrola… 😉 W rezultacie nie chodzi wcale o żadną kontrolę, ale o uważne – przytomne reagowanie, o w pełni świadome reagowanie w takich sytuacjach. Po prostu wtedy uczymy się świadomego reagowania w sytuacjach. (Tę wiedzę przekazywał także np. Toltek – Juan Matus, którego nauki opisywał w swoich książkach Carlos Castaneda.) I wtedy zaczynamy „sobie uświadamiać, że wszystkie myśli, niezależnie od tego, czy świadome czy nieświadome, są jedynie mentalnymi iluzjami.”
          Które jednak w rezultacie manifestują się w świecie materialnym, w „Rzeczy Istności”, w naszym działaniu i współtworzeniu czy bardziej UTRZYMYWANIU (mniej lub bardziej świadomym) tego świata, tej czasoprzestrzeni, w której obecnie żyjemy.

          „Wydaje się nam, że to my generujemy nasze myśli.
          Wydaje się nam, że sami decydujemy o temacie naszych rozmyślań, wydaje się nam,
          że możemy myśleć lub nie, w zależności od naszego widzimisię…”

          Najpierw trzeba oduczyć ego-ja, że „moje myśli” nie są „moimi myślami”. Potem będziemy wiedzieć, co dalej 🙂

          /// śniłam i miałam wizje rozpoznania w ciągu dnia… Że nasze myśli jako istot – powiedzmy trójwymiarowych (!!!) nie są naszymi myślami…Zrozumiałam, że jako ludzie nie jesteśmy właścicielami myśli, które często uważamy albo uważaliśmy za swoje. Owszem, korzystamy z nich, ale one nie są nasze… Ludzie przekazują sobie różne myśli, niektórzy sięgają po te myśli do wspólnego pola… i przekazują je jako boskie, anielskie i innych mistrzów…

          Ludzie nie są właścicielami swoich myśli. Ale fakt, utożsamiają się z nimi i to właśnie jest ich iluzją. Żyją w iluzji… Tak samo, jak ludzie nie są właścicielami ziemskimi itd. To jest właśnie iluzja. Nawet jeśli kupisz kawałek Ziemi i uznasz go za własność, albo, gdy dostaniesz od kogoś, może i w spadku, to jesteś w wielkim błędzie, że jesteś jego właścicielem. Gdy będziesz czuł się opiekunem tego skrawka ziemi, za który komuś zapłaciłeś, gdy będziesz czuł wdzięczność, że możesz na nim mieszkać… o to już całkiem inna sprawa… To jakbyś wykupił ten skrawek Ziemi z niewoli ku wolności… Żyj sobie spokojnie na tym kawałku, który wyzwalasz, szanuj go, opiekuj się nim, a on Ci odpłaci obfitością i bezpieczeństwem.

          Wiem, że chociaż myślę, nie jestem właścicielką “moich” myśli, lecz moje ciało jest tak “nastrojone” – trochę jak “biologiczno-duchowy radioodbiornik”, że odbieram te, a nie inne myśli jako “swoje”. Gdy zmienia się “zakres” odbioru częstotliwości tego mojego cielesno-duchowo-energetycznego “radioodbiornika”, wtedy potrafię wyłapywać inne myśli i otwieram się na nową wiedzę i informacje. Och, jak one czasem mnie zaskakują…/// – http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2013/04/mysli-moje-nie-moje.html

          Kiedy nasz świadomość przekracza ową trójwymiarowość, zaczynamy inaczej inaczej BYĆ.

          /// Ponieważ zdecydowana większość myśli znajduje się we wzorcowym polu tego matrixa, tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myślały… 😀 /// to tekst, który zapisałam kiedyś na pasku bocznym mojego bloga 😀

          • Mezamir pisze:

            Hmm…, a co dzieje się z tą cząstką naszej świadomości jak np. dostaniemy mocno cegłówką w głowę ?, albo… gdy śpimy i nie mamy snów ?, albo… gdy przesadzimy z alkoholem i na drugi dzień mówimy – „urwał” mi się film ?”

            albo gdy zachorujemy na Alzheimera.
            Pytasz o składnik świadomości jakim jest nasza pamięć.
            Pamięć nie jest bytem,pamięć jest możliwa dzięki mózgowi
            gdy mózg umiera,pamięć razem z nim a świadomość to co innego.
            „Świadomość ciągłości” ginie ze względu na nietrwałość mózgu/pamięci.

            Co by się stało gdybyś nie mogła zapamiętać absolutnie niczego?
            Gdybyś nie mogła zapamiętać najmniejszego odcinka czasu wstecz?
            Byłabyś poza czasem,prawdopodobnie nadal świadoma
            ale „ściśnięta” ,zamknięta w nieskończenie małym punkcie
            Bez możliwości wyjścia gdziekolwiek w przeszłość lub przyszłość.

            W jaki sposób brak możliwości zapamiętywania wpływałby na to co widzimy?
            Czy gdyby pojawiający się obraz nie był zapamiętywany to jego wygląd i kolor
            jakoś by się zmieniał przed naszymi oczami?

            Czy samoświadomość i autorefleksja jest możliwa bez pamięci?
            Nie,ponieważ żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie o sobie
            trzeba pamiętać o co pytaliśmy.

          • margo0307 pisze:

            „…Ponieważ zdecydowana większość myśli znajduje się we wzorcowym polu tego matrixa, tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myślały… 😀 …”

            Dziękuję JESTEM – nigdy dość przypominania 🙂 ❤

          • margo0307 pisze:

            „..Byłabyś poza czasem,prawdopodobnie nadal świadoma
            ale „ściśnięta” ,zamknięta w nieskończenie małym punkcie
            Bez możliwości wyjścia gdziekolwiek w przeszłość lub przyszłość…”

            Ooo.. 😮 Skąd to wiesz Mezamirku ?

          • Mezamir pisze:

            Pomyśl 🙂 nie ma przeszłości i przyszłości,co Ci zostaje?

          • margo0307 pisze:

            ” Pomyśl 🙂 nie ma przeszłości i przyszłości,co Ci zostaje? ”

            Myślę… 😮 intensywnie myślę.. 🙄 😛 i… wychodzi mi…
            Teraźniejszość ? 😀 TU i TERAZ 😀

          • Mezamir pisze:

            ..i co dalej z teraźniejszością?
            Każda chwila teraźniejszości staje się przeszłością w momencie swojego zaistnienia
            a przeszłości nie ma więc co zostaje?

            Przeszłość może mieć dowolny wymiar,minutę temu,dzień wstecz,rok temu itd
            Przyszłość w zasadzie jeszcze się nie wydarzyła a więc:
            sięganie rok lub dziesięć lat w przyszłość,jest tym samym
            To samo fantazjowanie odbywające się w teraźniejszości.

            Czym jest teraźniejszość jeśli nie efektem pamięci o minionych chwilach?

          • JESTEM pisze:

            Mezamir:
            „Czym jest teraźniejszość jeśli nie efektem pamięci o minionych chwilach?”

            Tu i teraz nie tylko jest efektem pamięci o minionych chwilach. Jest także efektem pamięci marzeń o przyszłości. 😉

            cyt. ze strony, do której Margo0307 powyżej podała linka:

            Po momencie przebudzenia, zmienia się sposób postrzegania rzeczywistości:
            Znika jakiekolwiek utożsamianie się z czymkolwiek. Znika ‚JA” . Będąc dokładnym można nawet stwierdzić, że nie znika tylko człowiek zdaje sobie sprawę, że nigdy czegoś takiego nie było – że nigdy nie było ‚nas’. Było to utożsamianie się z czymś co nie istnieje.
            Na tym etapie widzimy, że nigdy nie było ‚ja’ a jedynie myśli na nasz temat, które w przeciągu wielu lat tworzyły filtr i wzorce kształtujące nasze zachowanie i funkcjonowanie.”

            Dzięki Margo0307. Bardzo ciekawy ten artykuł. Jakby podsumowujący wiedzę pochodzącą ze Źródła ;-), a przejawiającą się przez coraz większą ilość ludzi (i jakby podsumowującą także wiele z moich „odkryć” ;). Czyli wygląda na to, że tych „odkryć dokonuje coraz więcej i więcej ludzi. ❤

            Choć w tym momencie wylewa się ze mnie fontanna tak przejrzystego widzenia różnych "zakamarków" i "pułapek" tzw. "rozwoju duchowego", że sama nie wiem, jak to opisać…

            Np.: U niektórych ludzi, gdy zaczyna się proces rozpoznawania "natury umysłu", utrzymujące się ego udaje, że pozornie tylko zanika i powoduje, że ludzie dystansują się tak mocno od wpływu myśli, że zaczynają negować umysł. Albo zaczynają traktować umysł jak… osła lub skaczącą małpę. I tu następuje "klasyczne" przeniesienie ego na umysł. Tacy ludzie zaczynają traktować umysł jako coś złego, coś zbędnego. I znów wpadają w dualistyczne rozdarcie. I wpadają w pułapkę "duchowego rozwoju". A tu chodzi o to, by nie rządziło nami "zbyt wybujałe ego" czyli utożsamianie się z pewnymi wzorcami, ideami, przekonaniami, które ograniczają rozwój naszej (samo-)świadomość…

            cyt. stamtąd: „Znika jakiekolwiek utożsamianie się z czymkolwiek. Znika ‚JA” .
            Tylko po to, by… nie będę tego teraz opisywać. Napiszę tylko, że mamy dwie możliwości:
            1. zanik jakiegokolwiek utożsamiania się z czymkolwiek – wejście w niebyt, pustkę, która jest próżnią
            2. ekspansję tożsamości z coraz większymi „obszarami, formami, przejawami” wszechświata – połączenia z całością, roztopienie się w Jedni.

            Więc to, co Mezamir opisuje jako „ściśnięcie w punkcie” jest powiązane z „zanikiem”, ale w tym momencie, kiedy jesteśmy tym „punktem zerowym” w tu i teraz, świadomość ekspanduje i obejmuje oraz przenika sobą wszystko, co jest…, Przestrzeń jako całość, Jednię.

            Tu próby opisu tych zjawisk (pamiętam, że to tylko opis, bo natura tych zjawisk przejawia się dogłębnie wyłącznie w bezpośrednim doświadczeniu):

            1. ///Znalazłam się w przestrzeni, gdzie nie było ani ciepła, ani zimna, ani światła, ani ciemności, ani dobra ani zła…żadnej dualności. Wszystko stopione w jednym. Byłam TAM najmniejszą z możliwych drobinek. Otaczał mnie olbrzymi wszechświat, nieskończony… A jednak ten cały, nieskończony wszechświat zawierał się jednocześnie we mnie, najmniejszej z możliwych drobinek. Czułam to, wiedziałam to. Byłam w PRA-DOMU./// – http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2009/12/powrot-do-pradomu.html

            2. ///Czułam najpierw wokół siebie i częściowo w sobie bardzo intensywne wibracje o ogromnym spektrum częstotliwości – jakby to był umysł, którego dynamika jest wprost przeogromna. Byłam skupiona na intencji i znalazłam się w samym centrum… SIEBIE. Znalazłam się w centralnym punkcie w miejscu serca, którego… nie było (bo nie odczuwałam w tym momencie fizycznie serca), lecz wiedziałam że jest to po prostu miejsce centrum. (może to miejsce „znajduje się” w okolicy splotu słonecznego, a nawet pomiędzy splotem słonecznym a sercem? Nie umiem tego dokładnie określić).

            Po pewnym czasie ten punkt centralny ekspandował i całe moje ciało znikło i stałam się przestrzenią pustki, ciemności – ogromnej, kosmicznej „jaskini” bez granic. Poczułam bardzo subtelne, delikatne wibracje, które zaczęłam słyszeć jako dźwięk dochodzący skądś… z daleka, a jednocześnie czułam te wibracje w sobie i w swoim centrum (to miejsce w centrum serca?). I czułam te wibracje jako subtelny, piękny, krystaliczny dźwięk pustki w sobie. Wibrowałam nim cała i cichutko zaczęłam go śpiewać.

            Ten dźwięk brzmiał wszędzie i odbijał się echem… coraz dynamiczniej… Częstotliwości zdawały się lekko różnicować i zagęszczać w tej przestrzeni pustki… Mimo to cały czas utrzymywałam ten jeden, krystaliczny dźwięk centrum…

            Nagle zobaczyłam w tej wewnętrznej przestrzeni pustki, przed sobą, lekko z prawej strony… tkaninę energii… wiedziałam skądś, że widzę wewnętrznym widzeniem… umysł jako osobne JA. Umysł, którego istotą jest JA i który postrzega siebie jako absolut, coś całkowicie odrębnego od tego z czym się nie utożsamia, a z czego się wyłania, co go wypełnia i czego częścią JEST… chodzi o przestrzeń pustki, przestrzeń świadomości JESTEM. [itd. 😉 http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2014/10/jestem-pustka-i-wola-jedni-medytacja.html ]

            “Gdzie leży tajemnica ludzkiej duszy?
            Skąd przybyłem, dokąd pójdę?
            mądry starzec Lalon powiedział :

            Jakże dziwny ten ptak,
            wciąż z klatki ulatuje i do niej wraca…
            Gdybym tylko mógł go schwytać,
            Splątałbym go więzami swojego serca.
            Ta klatka ma osiem pokojów i dziewięć bram
            Ponad nimi główna komnata, sala luster.
            O umyśle, który ją stworzyłeś i w klatce jesteś zakochany,
            I nie wiesz o tym że z surowego bambusa zrobiona,
            rozpaść się może w każdej chwili,

            Pozwól wcześniej ptakowi odlecieć.”

          • Mezamir pisze:

            Jest także efektem pamięci marzeń o przyszłości

            😀 a kiedy te marzenia się odbywały?
            W teraźniejszości
            Gdzie są teraz?
            W pamięci/przeszłości.

            Jutro nie istnieje,zawsze gdy się budzimy jest dzisiaj.

          • margo0307 pisze:

            „..Czyli wygląda na to, że tych „odkryć dokonuje coraz więcej i więcej ludzi. ❤ …"

            Na to wygląda 🙂

          • JESTEM pisze:

            „Jutro nie istnieje,zawsze gdy się budzimy jest dzisiaj.”

            I gdy kładziesz się spać, próżna jest myśl, że obudzisz się jutro. 😀

            I przeszłość też nie istnieje, bo jeśli kładziesz się spać, to kładziesz się zawsze dzisiaj.
            I dziś tylko myślisz o przeszłości lub przyszłości. Czyli… zawsze jesteśmy w tu i teraz, a wyłącznie nasze myśli są w przeszłości i przyszłości. A to dlatego, że umysł ma taką „cechę”, że myśli układa sobie liniowo w ciągu przyczynowo-skutkowym. Gdy ten ciąg zostanie zaburzony, nie będziesz pamiętać żadnej przeszłości, ale możesz pamiętać coś zarówno z przeszłości jak i przyszłości.

            A skąd się biorą myśli w Twojej głowie? Twój mózg jest maszyną, która produkuje myśli? To dlaczego jeden mózg produkuje takie, a inny owakie myśli?

    • JESTEM pisze:

      ‚Zawsze sporą blokadą w wypowiadaniu swoich racji jest mi obawa że wyjdę na ” wszystkowiedzącego czyli – durnia „, a gdy dostrzegam podchodzenie emocji pod stan „wewnętrznej urojonej walki ” to wiem ,że implanty okupantów zaczynają oddziaływać na umysł i zazwyczaj kończę wymianę poglądów.”

      E tam… dlaczego zaraz miałbyś być „wszystkowiedzącym czyli durniem”?
      Marku, a dopuszczasz taką ewentualność, że możesz się uwolnić od tych obaw?
      A czy dopuszczasz możliwość pozbycia się czy uwolnienia raz na zawsze tych „implantów”?

  16. tk pisze:

    Ta piosenka częściowo opisuje stan, w którym teraz się znajduję. Takie ulotne wrażenie:

    • JESTEM pisze:

      hm… ciekawy stan, ciekawa piosenka, a tu jej tekst:

      Buty niosą cie
      już one wiedzą gdzie
      – odwrotnie niż ty
      Zniknął szkoły gmach
      w kieszeni pytań garść
      a każde jak szyfr
      Zwolnienie warunkowe z życia kończy się
      – z głowy je masz
      Namawia cię ksiądz i policja – podpisz się
      nie będziesz sam
      Widać złoty mur i ludzi cichy tłum
      tak zbity jak sen
      Jeden łokci ruch w ich kole jesteś już
      Czy sam tego chcesz?
      Gorączka złota ich pożera dzień po dniu
      za nocą noc
      Ta febra nigdy nie umiera ale mur
      nie da się wziąć
      Ile masz lat? Kto może w twarz rzucić ci – drań
      Żyje się wiesz tylko po to by biec
      niech nie chwyci cię rdza
      Oo – popatrz ruchomy piach wciąga cię
      Oo – bij się łatwo nie połknie cie nie ooo
      Utop się lub płyń czy tak mówili ci?
      Więc płyniesz co sił
      Tęczę łapać czy zatopić ręce w gips
      decyzja na dziś
      Marchewka czeka cię w nagrodę albo bat
      a twój wybór jest twój
      Urodzinowe tają lody i sto lat ryczy ci chór”

      Walka wewnętrzna, co wybrać?
      Z jednej strony bat, a z drugiej marchewka?
      Wiec niosą buty, a ty nie wiesz, dokąd i po co?

      Odpowiem bajką:
      Nie ma żadnej nagrody ani kary,a zobaczysz to i zrozumiesz, kiedy przestaniesz toczyć wewnętrzną walkę i wyjdziesz poza ten schemat „kija i marchewki”, zeskoczysz z tej karuzeli i zatrzymasz się na moment… i wtedy zobaczysz, że „zmartwychwstałeś”… 😀

      • tk pisze:

        Wiesz, „zmartwychwstanie” też mi się kojarzy z nagrodą. Postaram się nie myśleć w takich kategoriach, a raczej pozostawać obojętny na takie myśli. Pozostaje uważna obserwacja?

        • JESTEM pisze:

          Dlatego to słowo napisałam w cudzysłowie i dodałam emotikon z uśmiechem.

          Rozpoznanie nieświadomych wzorców, według których działamy, wspiera rozwój naszej samo-świadomości. Powoduje, że więcej rozumiemy siebie samych, a tym samym i innych, że możemy stawać się wewnętrznie coraz bardziej zintegrowani.

          To nie nagroda, to „naturalna kolej rzeczy” przejawiająca się jako skutek zmian, jakich zaczynamy dokonywać w sobie. Zmienność… podróż, otwarcie na „nowe”… 😉

          „Pozostaje uważna obserwacja?”

          Jeśli pytasz, odpowiem. 🙂
          Na przykład uważna obserwacja tego, co „się” myśli i tego, co dzieje „się” w ciele, z ciałem.
          Dobrą praktyką dla mnie było (i nadal jest) na przykład uważne czytanie tego, co tu wypisujemy i obserwowanie swoich reakcji czyli swoich myśli (tego, co zadziewa się w głowie) i emocji (tego, co zadziewa się w ciele) w chwili, gdy czytamy czyjeś wypowiedzi. Jak one na nas działają, jak reagujemy i dlaczego reagujemy tak, jak reagujemy? Co to o nas… nam mówi?
          Czy chcemy to zmienić?
          Czy możemy to zmienić?
          Jak możemy to zmienić? itd.

          Uważna obserwacja = świadoma obecność. W zasadzie ta świadoma obecność może w rezultacie pozwolić nam na bycie po prostu – istnienie w harmonijny, zrelaksowany sposób… ze sobą przede wszystkim. Wtedy – po „mojemu” ;-): tak, po prostu… sobie… spontanicznie i świadomie jestem/jesteśmy. I dzielimy się sobą z innymi i wzajemnie inspirujemy (albo nie). W wolności i szacunku do siebie w innych i do innych w sobie.

  17. m pisze:

    „Pod papugami znajdę klatki dla każdego z was”….. tak kończy piosenkę p. Ledecki.
    A58 jako małemu chłopcu utkwiła ta piosenka Ledeckiego. Mnie natomiast starszy brat maltretował płytą Cz. Niemena na której była ta piękna piosenka „Pod papugami” inne zresztą też. Dziwne, że Cz. Niemen nie odśpiewał jej w wersji oryginalnej. Nie ma tam nic o „klatkach” Ledeckiego. Chyba komuś bardzo zależało, aby zapomnieć jego słowa i mieć nowo-powstałą piosenkę Cz. Niemena bez „klatek”. Dodam jeszcze, że w tym czasie zarówno płyty jak i adaptery „bambino”:) bardzo staniały. Śp. Niemena wszyscy słuchali. W radio, w TV i poprzez „bambino”. 🙂
    Jednak widać, że sa tacy co oryginalne słowa pamiętają.

  18. margo0307 pisze:

    Dziękuję JESTEM za przypomnienie 😀
    Zawsze jak oglądami ten filmik, to tak samo jak Mooji i Jego goście płaczę ze śmiechu 😀

      • marek pisze:

        Poszedłem drogą odnośników do Twoich stron i zapłakałem nad sobą .W połowie swego życia , otrzymałem informację o celu swej egzystencji -świeckiego kapłaństwa Chrystusowego , gdzieś po drodze zagubiłem ten cel ” tamując ” odczuwanie a karmiąc nadmiernie ” myślenie ” wdrożyłem się w rolę Krzyżowca.
        Muszę ochłonąć. .

        marek

        • margo0307 pisze:

          „…W połowie swego życia, otrzymałem informację o celu…”

          🙂 ❤

        • JESTEM pisze:

          ‚gdzieś po drodze zagubiłem ten cel ” tamując ” odczuwanie a karmiąc nadmiernie ” myślenie ” wdrożyłem się w rolę Krzyżowca.”

          Kochany Marku,
          czy to nie wspaniale, że uświadomiłeś to sobie? właśnie teraz?
          OD EGO DO SERCA…
          ” Przejście to nie odbywa się po prostej i liniowej drodze. Są momenty, w których możesz cofać się do etapu, który już zostawiłeś. Ale takie wycofanie może później doprowadzić cię do dużego kroku naprzód. Więc okrężne drogi mogą okazać się skrótami.”

          Dla mnie nie ma znaczenia, kim jest człowiek, czy księdzem katolickim czy ateistą czy „nawiedzonym jasnowidzem”, jeśli przejawiają się przez tę osobę słowa mądrości. Kiedy słuchamy, czytamy czystym sercem i z czystym umysłem, potrafimy odróżnić „ziarna od plew”. Jaka różnica jest pomiędzy „ziarnami” a „plewami” w tym kontekście? „Ziarna” to myśli i wiedza, która prowadzi człowieka do rozwoju, do zrozumienia, do wyzwolenia od cierpienia, od strachu, od walki, od pożądania, od nienasycenia… A plewy to te myśli i wiedza, które zniewalają i utrzymują człowieka w walce, cierpieniu, w pożądaniu, nienasyceniu i osądzaniu, oskarżaniu innych.

          • JESTEM pisze:

            Dla Marka:

            W roku 2004 nie miałam pojęcia o ufo i tych wszystkich czipach i akcjach z kosmitami itp.
            Miałam jednak w tym czasie dwa sny, w których wydłubywałam ze swojej głowy takie czipy. W jednym ze snów nawet użyłam do tego siekiery, by rozłupać sobie czaszkę i wyjąć z niej umieszczonego z tyłu głowy czipa. Nie rozumiałam wtedy, skąd i dlaczego miałam takie sny.

            Potem zaczęłam czytać o tym, że są ludzie, którzy mieli podobne doświadczenia.
            Rozpoznałam, że tego typu myśli znajdują się w polu… Umysłu albo czymś takim jak… np. „pole Sheldreake’a”… Akaszy? Jak zwał, tak zwał…

            Jaka jest różnica między moim doświadczeniem, a doświadczeniem innych?

            Przyglądałam się wtedy tym snom i nie rozumiałam, o co w tym chodzi. Aż wreszcie zrozumiałam… W tych snach przejawił się mój nieświadomy strach przed czymś – dla mnie nieznanym wówczas, a co ludzie nazywają na przykład ufo. Ale miałam tyle odwagi w sobie, że powyjmowałam z głowy te chipy.

            Wtedy przyjęłam to, że jeśli nawet… miałam kiedyś jakieś chipy w głowie, to je sobie wyjęłam z głowy. 😉 Przyjęłam, że jeśli nawet tak było, to nie mam zamiaru do tego wracać i roztrząsać. Przyjęłam to takie, jakie było w tych snach i zaakceptowałam. I już nie wracałam więcej do tych tematów, nie zasilałam ich, nie zawiesiłam się wówczas na ‚dociekaniu prawdy”, bo nie chciałam swoją uwagą, swoimi myślami i emocjami podtrzymywać taką „rzeczy istność” (- jak pisze Margo0307). 🙂 W innym przypadku dałabym się wciągnąć w konflikt z jakimiś konceptami umysłu na temat różnych ufo.

            Ale rozumiem, że są tacy ludzie, którzy tymi tematami są zainteresowani i będą je drążyć i próbować „poznać prawdę”, ale wiem, że jej nie poznają. Będą dociekać, drążyć, eksplorować… Ale prawdy nie poznają, a będzie to ich jeszcze bardziej denerwować, będą się angażować w „problem” i sprawiać, że będą nadal cierpieć. Może nawet będą siebie uważać za ofiary jakichś istot z innych światów albo wymiarów… Możemy to nazwać „pułapką ufo”. Taka jest moja wiedza. To wiem. Skąd? Nie umiem wytłumaczyć. Po prostu to wiem.

            Ale też nie oczekuje, że ktoś w to, co wiem, uwierzy. Ponieważ wiem także, że każdy ma prawo wierzyć w to, w co chce, może lub z pewnych powodów (np. przywiązania do pewnych wzorców myślowych i wzorców działania) po prostu musi…

            Poza tym, być może jeszcze przed tymi moimi snami o czipach i ufo, jakieś informacje o tzw. ufo albo kosmitach docierały do mnie, ale ja wtedy nie zwracałam na nie uwagi. To prawdopodobne, czyż nie? Nie byłam jednak tego świadoma i nie zapamiętałam na przykład, że ktoś przy mnie rozmawiał na taki temat albo że oglądałam w tv jakieś filmy science fiction. Ale wtedy „zignorowałam” te informacje, ponieważ co innego zdecydowanie bardziej zajmowało mój umysł. A w snach się ujawniło.

            Dlatego ten temat przejawił się w pewnym momencie tak intensywnie (aż z siekierą :-)) w moich snach. A ja byłam zadziwiona, skąd i dlaczego takie sny? Pojawiły się jednak, ponieważ na swojej ścieżce rozwoju także – być może jak każda ludzka istota prędzej czy później tego doświadcza – miałam się spotkać z tym tematem i… skonfrontować. Zatem moja konfrontacja była taka, jaką była i póki co się skończyła.

            A jeśli będę miała kiedyś spotkać jakieś „istoty kosmiczne”, to je spotkam, a jak nie będę miała ich spotkać, to ich nie spotkam. W każdym razie teraz, bo nie wiem, jak będzie w przyszłości ;-), nie czuję potrzeby zasilania tych „bytów”, które i tak są „wytworami naszych umysłów”. A jak się pojawią, to wtedy – możliwe, że bardziej świadomie niż kiedyś – będę reagować na nie w danej sytuacji…:-D Więc po co zaśmiecać tym umysł?

            I jeszcze coś… Oczywiście potem spotykałam jeszcze kilka razy w swoich snach różne wspaniałe „kosmiczne istoty”, a jakże. Bo w naszej podróży spotykamy różne istoty, które „mają nam coś do przekazania”. 🙂

          • Michaela pisze:

            Proponuje Ci Jestem obejrzeć ten filmik… jak to wytłumaczysz?

            „nie czuję potrzeby zasilania tych „bytów”, które i tak są „wytworami naszych umysłów”
            Czy aby na pewno, są wytworami naszych umysłów ? Ten poród „potworka” był obserwowany i nagrywany przez wiele osób…

            PS. Ciekawi mnie jak TY tą siekierą rozupałaś sobie głowę i to z tyłu?
            Myślę,że to jest klasyczne „screen memory”, za którym KRYJĄ się PRAWDZIWE
            Twoje przeżycia 😕 ( ściągnęłam od Ciebie tą „buźkę” ) 🙂

          • margo0307 pisze:

            „… „nie czuję potrzeby zasilania tych „bytów”, które i tak są „wytworami naszych umysłów”
            Czy aby na pewno, są wytworami naszych umysłów ?
            Ten poród „potworka” był obserwowany i nagrywany przez wiele osób…”

            Tak Michaelo, uważam, że wszystko co nas otacza – czyli cała nasza Rzeczy Istność – to wytwory naszych umysłów… 😉
            Cały przecież czas o tym rozmawiamy 🙂
            Powiedzieliśmy już sporo na ten temat, m.in. to, że:
            jesteśmy Istotami stwórczymi, nasze myśli, słowa i czyny są energią, posiadającą MOC stwórczą…, jesteśmy Istotami, które tworząc – doświadczają skutków tej – nie zawsze radosnej twórczości 😉
            A w związku z tym – obecnie mamy pracę do wykonania 😀 –
            1. Zwracać baczną uwagę na swą twórczość poprzez myśli, słowa i czyny…
            2. Basza praca nie ma polegać na walce z tymi energiami, które uważamy za ” be ” 😛 – jak działo się to dotychczas…, ani też na strachu…
            Nasza praca ma polegać na wyzwoleniu samych siebie z podporządkowywania się tym negatywnym energiom i wchodzenia z nimi w rezonans…

            Pamiętasz co powiedział Jezus:

            ” Poznaj to, co jest przed twoim obliczem, a to – co ukryte przed tobą – wyjawi się tobie. Nie ma bowiem niczego ukrytego, co nie zostanie odkryte ”
            ______________
            „..PS. Ciekawi mnie jak TY tą siekierą rozłupałaś sobie głowę i to z tyłu?…”

            Michaelo – Twój zaczepny ton – naprawdę nie służy niczemu konstruktywnemu 😦
            Przecież JESTEM wyraźnie napisała:

            „…W tych snach [ SNACH ! ] 😛 przejawił się mój nieświadomy strach przed czymś…”

          • Michaela pisze:

            Po pierwsze Margo , zwócilam się nie do Ciebie , skąd Ty wiesz co by mi odpowiedziała
            JESTEM ? Siedzisz w głowie JESTEM 😮
            Margo:

            „..PS. Ciekawi mnie jak TY tą siekierą rozłupałaś sobie głowę i to z tyłu?…”

            Michaelo – Twój zaczepny ton – naprawdę nie służy niczemu konstruktywnemu 😦
            Przecież JESTEM wyraźnie napisała:

            „…W tych snach [ SNACH ! ] 😛 przejawił się mój nieświadomy strach przed czymś…”
            ********************
            Mój zaczepny ton??? Chyba się pomyliłaś i to nie pierwszy raz wobec mnie 😕
            Mam nadzieję,że mi odpowie JESTEM, bo lubię z nia polemizować, nawet jeśli Ty uznajesz,że moje pisanie nie służy niczemu konstuktywnemu.

            PS. Nie pamiętam ,co powiedział Jezus, mało jeszcze wiem,..ale więcej czuję 🙂

            PS.Margo: Tak Michaelo, uważam, że wszystko co nas otacza – czyli cała nasza Rzeczy Istność – to wytwory naszych umysłów… .”

            A jak się z tym Twoim stwierdzeniem nie zgodzę , to jak mnie nazwiesz?

          • margo0307 pisze:

            „…A jak się z tym Twoim stwierdzeniem nie zgodzę , to jak mnie nazwiesz? ”

            😀 … tak Michaelo – masz słuszność nie powinnam odpowiadać za JESTEM 😉 – PRZEPRASZAM 🙂
            Odpowiadając na Twoje pytanie: nazwę Cię moją siostrą i bratem 🙂
            Namaste Michaelo ❤ 🙂

          • JESTEM pisze:

            JESTEM:
            – „nie czuję potrzeby zasilania tych „bytów”, które i tak są „wytworami naszych umysłów”

            Michaela:
            – „Proponuje Ci Jestem obejrzeć ten filmik… jak to wytłumaczysz”?

            Dziękuję, kochana Michaelo za pytanie.

            Jest w człowieku nieuświadomiony lęk związany z jakiś „karmicznymi sytuacjami”, które czekają na uwolnienie (zerowanie). Ale póki ich nie jesteśmy świadomi, to nie mogą być one zrozumiane i uwolnione, więc manifestują się one – ku naszemu zaskoczeniu (i czasem przerażeniu) – w materii, w Rzeczy Istności (tzw. rzeczywistości).

            Napisałam wyraźnie w jednym z komentarzy powyżej:
            I wtedy zaczynamy „sobie uświadamiać, że wszystkie myśli, niezależnie od tego, czy świadome czy nieświadome, są jedynie mentalnymi iluzjami.”
            Które jednak w rezultacie manifestują się w świecie materialnym, w „Rzeczy Istności”, w naszym działaniu i współtworzeniu (…) (mniej lub bardziej świadomym) tego świata, tej czasoprzestrzeni, w której obecnie żyjemy.

            Materializują się te myśli, poprzez które np. ujawniają się nasze nieświadome lęki. I materializują się sny, różne „koszmary”, których znaczenia nie rozumiemy, a moglibyśmy je „przerobić w sobie”. Bo pewne sytuacje w snach mogą być tak samo „lekcjami do odrobienia” jak i pewne sytuacje w życiu na jawie. Jeszcze dużo do odkrycia mają ludzie, choćby to, jak głęboko sny i jawa są ze sobą powiązane…

            „PS. Ciekawi mnie jak TY tą siekierą rozupałaś sobie głowę i to z tyłu?”

            Zrobiłam to we ŚNIE. to fakt, bo we śnie było to możliwe, ale…
            Napisałam powyżej:
            //W tych snach przejawił się mój strach przed czymś – dla mnie nieznanym wówczas, a co ludzie nazywają na przykład ufo. Ale miałam tyle odwagi w sobie, że powyjmowałam z głowy te chipy.
            Przyjęłam to takie, jakie było w tych snach i zaakceptowałam. I już nie wracałam więcej do tych tematów, nie zasilałam ich, nie zawiesiłam się wówczas na „dociekaniu prawdy”, bo nie chciałam swoją uwagą, swoimi myślami i emocjami podtrzymywać taką „rzeczy istność”
            (- jak pisze Margo0307). 🙂 W innym przypadku, gdyby pozostała przy tym lęku, dałabym się wciągnąć w konflikt z jakimiś konceptami umysłu na temat różnych ufo. //

            Być może, gdybym we śnie przestraszyła się tego czipa w głowie i obudziła się zlana potem i zaczęła bać się kosmitów, to przeżyłabym później taką (lub podobną) historię, jak ta kobieta z filmu. Ponieważ zrobiłam to we śnie, nie musiałam tego robić w tym życiu 🙂

            Dlatego uważam, że sny są bardzo ważnym elementem naszego życia. Miałam kiedyś sny, ale nie doceniałam ich wagi. Jeden sen powtarzał się kilka razy w różnej scenerii: współczesnej, bajkowej, średniowiecznej itp., ale historia była ta sama. Temat: poznawałam wspaniałego, pięknego mężczyznę, który mnie wprost uwielbiał. Byłam zadziwiona, ponieważ działo się to w czasie, kiedy byłam mężatką i byłam w „depresji”, a o żadnej zdradzie męża nigdy nie myślałam. I byłam zadziwiona, gdy ta historia przydarzyła się w moim życiu. Po moim rozwodzie i wyjściu z tamtej „depresji” znów pojawił się inny sen, z inną historią i znów powtarzał się w różnej scenerii kilka razy. Temat: byłam zdradzana przez ukochanego. W realu rzeczywiście mój nowy ukochany, ten wspaniały, piękny mężczyzna nosił mnie na rękach 😉 A po jakimś czasie ta historia ze snu znów przydarzyła się w moim życiu. Zostałam zdradzona. I nagle (jakbym dostała czymś w głowę 🙂 ) „olśniło mnie” i zdałam sobie sprawę, że jeśli nie „przepracuję” trudnych tematów, które pojawiają się w snach, to mogą się one zamanifestować w Rzeczy Istności (tzw. rzeczywistości ). Dlatego zaczęłam pracę ze snami.

            W snach często przejawiają się także nasze strachy. Wszystkie sny są związane z tzw. karmą ( coś, co mamy do wyzerowania 😉 czyli „przepracowania” i uwolnienia w sobie) oraz mamy także sny przejrzyste, w których przychodzi do nas odpowiednia wiedza..
            Sny związane z karmą mogą przejawiać się także we współczesnej „scenografii” lub „historycznej” jako epizody z tzw. poprzednich wcieleń, z wcześniejszych okresów obecnego życia lub są odreagowaniem naszych przeżyć w dniu poprzedzającym śnienie.

            Sny mogą się manifestować w rzeczywistości. W Tybecie ponoć było wiele kobiet, które miały dzieci po stosunkach z jakimiś niefizycznymi istotami. Podobnie, jak Matka Boska.
            To świadczy tylko 🙂 o mocy naszych umysłów.

            A jeśli Ty chcesz współtworzyć taką rzeczywistość, w której istoty z kosmosu porywają ludzi, robią na nich eksperymenty, znęcają się nad nimi itp., to z jakiegoś powodu tak robisz. Ja wiem, że to możliwe, ale nie chcę współtworzyć – utrzymywać i zasilać swoimi myślami i emocjami takiego świata. Ani dawać się wciągnąć w konflikty z jakimiś konceptami umysłu (nawet manifestującymi się w rzeczywistości) na temat różnych ufo.

            Dlatego wybrałam odpowiedzialność za myśli… tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myślały… 😀 Mało tego, kiedyś nawet przestałam marzyć… Tekst o tym jest również umieszczony na pasku bocznym mojego bloga.

            Czasem mam wrażenie ;-), że i tak istniejemy w różnych, równoległych światach – rzeczywistościach, które od czasu do czasu wzajemnie się przenikają 🙂

            p.s. I dodam: całkiem możliwe, że na Ziemi może zacząć pojawiać się coraz więcej coraz bardziej „nieprawdopodobnych” do zaistnienia wcześniej zjawisk. I może wszystko, co myślimy, kreujemy zacznie się „manifestować” w przyśpieszonym tempie…? Pisałam o tym kiedyś, ale nie będę już tego przytaczać. Może innym razem. 😉

  19. tk pisze:

    Uwielbiam śmiecho-płacz. Uderzcie Marka, delikatnie.

  20. tk pisze:

    Opisuję stan obecny:
    Stoję przed drzwiami, mając świadomość, że jednocześnie jestem za drzwiami. Nie przywiązuję się do takiej myśli. Przeminie, jak każda inna. Czujność. Też przeminie,
    Wiem, bełkot bez sensu. 😉
    Próbuję działać, pomagać, nie wychodzi wtedy kiedy oczekuję efektu działania.

    • Ktoś pisze:

      Rozumując nie doświadczysz braku drzwi.

    • margo0307 pisze:

      „…Wiem, bełkot bez sensu. 😉

      Wcale nie bełkot 🙂 i nie bez sensu… 🙂
      Przypomnij sobie: – „Nie od razu Kraków zbudowali” 😀
      Próbuj cierpliwie dalej… 🙂

    • JESTEM pisze:

      „Próbuję działać, pomagać, nie wychodzi wtedy kiedy oczekuję efektu działania.”

      Wolność od oczekiwań i wolność od efektów… Tak.
      Dla mnie to była jedna z trudniejszych „lekcji”. Ale dotarło 🙂 :
      Nie można pomóc innym, jeśli nie ma otwartości i gotowości na przyjęcie pomocy w tej osobie, której ma się pomóc.
      Nie można pomóc innym, jeśli to płynie z poczucia wyższości lub jakiejkolwiek „lepsiejszości” czy przekonania o racji (typu: „bo ja przecież wiem, co dla innych dobre”). To nie będzie po-moc, ale prze-moc (przemoc jest nie tylko fizyczna). Prawda zaczyna się przejawiać, kiedy wszystko zadziewa się w naturalny sposób. To serce dyktuje, co i jak można zrobić, a nie umysł przez ego-ja. 😉 ❤

      ‚Czujność. Też przeminie,”

      Czujność związana jest z napięciem. Nie ma nic wspólnego z uważnością. Podobne są, fakt, ale jednak różni je COŚ. 🙂 Niech przemija.

      • margo0307 pisze:

        „…To nie będzie po-moc, ale prze-moc (przemoc jest nie tylko fizyczna)..”

        Prze-moc…, innymi słowy – ingerencja – w czyjś rozwój 😉
        O tym m.in. mówi ostatnie – 12 Prawo rządzące wszechświatem 🙂

        „..Ingerencja – to inaczej pasożytowanie, życie cudzym kosztem, manipulowanie ludźmi dla własnej korzyści, narzucanie innym własnych wniosków celem uzależnienia ich od siebie.

        Zaburzenie rozwoju danej całości (sytuacji) przez ręczne sterowanie naturalnymi procesami – np. ingerencja w środowisko naturalne…

        Co dla jednego człowieka jest skutecznym rozwiązaniem, najczęściej nie jest użyteczne dla kogoś innego.
        Narzucanie drugiemu człowiekowi swoich wniosków to uzależnianie go od siebie, zabieranie mu możliwości samodzielnego doświadczania i rozwoju…

        Zachowanie prawa nieingerencji wymaga asertywności – czyli umiejętności odmowy oraz braku przyzwolenia na zachowania, postawy, wypowiedzi, które naruszają naszą godność, prawo wolnego wyboru i decydowania o sobie…” 🙂

        • JESTEM pisze:

          Ano. ❤
          Tylko ten ostatni "akapit":
          "Zachowanie prawa nieingerencji wymaga asertywności – czyli umiejętności odmowy oraz braku przyzwolenia na zachowania, postawy, wypowiedzi, które naruszają naszą godność, prawo wolnego wyboru i decydowania o sobie…” 🙂 „

          Tak, ale… 😉
          „brak przyzwolenia na zachowania, postawy, wypowiedzi, które naruszają naszą godność, prawo wolnego wyboru i decydowania o sobie” – ten brak przyzwolenia…
          Co zrobić, jeśli wiemy, że ktoś kłamie, ktoś nas oszukuje, a my współpracujemy z taką osobą? Jak mamy okazać brak przyzwolenia na to? Czy nie chodzi o to, by przede wszystkim samemu przestać kłamać i oszukiwać innych, a mieć zrozumienie, że inni nie potrafią (póki co 😉 ) nie kłamać i nie oszukiwać? Jakim prawem mamy „nie przyzwalać” na takie czyjeś zachowanie i próby manipulacji innymi? Można wyrazić to, co się widzi, ale nie zmusimy takiej osoby do zmiany, bo to byłoby niezgodne z „prawem nieingerencji”.
          Więc zastanawiam się, czym jest ów „brak przyzwolenia” i czy jest rzeczywiście jest wyrazem „prawa nieingerencji”, czy jest zgodny z tym „prawem nieingerencji”?

          Zwłaszcza, gdy
          „Co dla jednego człowieka jest skutecznym rozwiązaniem, najczęściej nie jest użyteczne dla kogoś innego.
          Narzucanie drugiemu człowiekowi swoich wniosków to uzależnianie go od siebie, zabieranie mu możliwości samodzielnego doświadczania i rozwoju…”

          • margo0307 pisze:

            „…Można wyrazić to, co się widzi, ale nie zmusimy takiej osoby do zmiany…”

            Dokładnie tak to rozumię 🙂
            Jasno wyrażam swoje zdanie na dany temat, czy zachowanie, czy wypowiedzi etc.. i… koniec.
            Nikogo do niczego nie przymuszam 🙂

  21. marek pisze:

    Nadal nie wiem , gdzie moja góra , gdzie dół , gdyż stan rozdarcia miedzy sobą obecnym przygniecionym ciężarem przekonań , a tym z lat przeszłych o podobnym spojrzeniu na życie jak „Jestem ” wytrąca mnie zupełnie z równowagi .
    Stąd stać mnie jedynie na próbę przedstawienia drugiej strony siebie by nie wypaść na takiego który zaczął i zamilkł .
    Przed wojną W Iraku byłem tam na kontrakcie , wspominam o tym jedynie z faktu iż po dziś dzień noszę przekonanie że to sprowokowało sen który wkrótce po przyjeździe tam śniłem .

    Oglądałem w tym śnie , wisząc w przestrzeni ,potężną górę . Zakosami po zboczu tej góry szła karawana ludzi i zwierząt . Na jej szczycie stał klasztor otoczony masywnym murem . Po wewnętrznej stronie tego muru były groby z krzyżami . Ostatnią sceną tego snu , było moje spojrzenie wokół ,były tam widoczne same ośnieżone szczyty . Panowała absolutna cisza.
    Sen ten był dla mnie tak wielkim przeżyciem ,że wymusił na mnie narysowanie owego klasztoru i napisanie wiersza .
    Treść tego wiersza „ wysypała się ze mnie bez jakiegokolwiek starania” i mówiąc szczerze nie do końca go po dziś rozumiem.

    Opisuję to swoje doświadczenie , gdyż kojarzę go z echem poprzedniego życia spędzonego być może w klasztorze . Być może z tym ma związek owe określenie celu istnienia ,które wydobyła ze mnie pewna pani techniką przywiezioną z Hawajów kilka lat później.
    pozdrawiam

    marek

    • margo0307 pisze:

      „..Treść tego wiersza „ wysypała się ze mnie bez jakiegokolwiek starania”…”

      Nie chcesz się z nami tym wierszem podzielić ? 🙂

    • Dawid56 pisze:

      Czy masz Marku rysunek z tym narysowanym klasztorem? Może uda się go wkleić. Mnie z kolei męczą inne sny.Śnią mi się stale drogi w układzie kwadratu w mieście gdzie się urodziłem i dzielnicy Gdańska gdzie mieszkałem ok 21 lat.Co ciekawe w tym mieście gdzie się urodziłem tych dróg ze snu nie ma.Moje drogi ze snu to są jakieś takie drogi bez samochodów.Po drugie jak teraz o tym piszę to czuję jakby był to klucz do innej czasoprzestrzeni gdzie są drogi gdzie są miasta a nawet kontynenty zbudowane z materii snu….Te sny zawierają cały czas te same obrazy.We śnie są tylko zawsze te same miejsca tylko nieco w innej konfiguracji. Wydawałoby się ze miasta powinny wyglądać tak jak dzisiaj a one wyglądają tak jakby były z równoległego świata.

  22. marek pisze:

    Śnieżna dal w bieli swej aż ciemna
    ostry chłód który od niej wiał
    I ten zbiór , mogił co pod niebo
    sięgnął by , czerpać boski wiatr.

    Czarny dom a w nim okno ślepe
    smętny czas zagojonych ran
    I ten mróz , który ściął na wieki
    w dole świat ,lecz nie sięgnął nas.

    Śnieżna biel obok okno ślepe
    cmentarz a przy cmentarzu my
    ciepło to które czerń zamknęła
    w krzyżach swych , czekając na nic.

    Nie wie nikt , kto stoi w tym oknie
    stroma grań i mur tęgi wraz
    życie to spogląda samotnie
    w ten świat nasz ,który nie jest nasz.

    Stanę tam ,by tak stać przez wieki
    martwy wzrok wbiję w śnieżną dal
    oprę skroń na grobowca wieku
    aby trwać siłą dawnych lat.

    marek

    • margo0307 pisze:

      Dziękuję 🙂

      Powiało mi chłodem, smutkiem, bezradnością…, nieuniknionym ?

      Parafrazując:
      „…Co pozostanie z lęków i pragnień, pochłaniających większość naszej uwagi każdego dnia?
      Myślnik, o długości dwóch, czy trzech centymetrów, pomiędzy datą urodzenia a datą śmierci na naszym nagrobku…” (ECkhart Tolle)

      Wszyscy jesteśmy przeznaczeni Śmierci.
      Rodząc się, składamy jej przysięgę wierności.
      Przysięgę, której spełnienia nikt jeszcze ponoć 😉 nie uniknął, ponieważ Śmierć jest tak samo płodna, jak Życie.
      Według W. Blake’a – „…Matką Śmierci jest nie tylko Ewa, ale każda ziemska kobieta rodząca śmiertelne ciało…

    • Dawid56 pisze:

      „w ten świat który nie jest nasz” To taj jakby być obok.Świat trochę jakby ze snu, trochę nieżywy.Zimą przyroda śpi i czeka na wiosenne przebudzenie.

    • JESTEM pisze:

      „Nadal nie wiem , gdzie moja góra , gdzie dół , gdyż stan rozdarcia miedzy sobą obecnym przygniecionym ciężarem przekonań , a tym z lat przeszłych o podobnym spojrzeniu na życie jak „Jestem ” wytrąca mnie zupełnie z równowagi .”

      Dziękuję za podzielenie się tym swoim doświadczeniem. I tym drugim – ze snem. To stan, który najwyraźniej jest Ci potrzebny, byś mógł się przebudzić z tego „zimowego, mroźnego snu”.

      „I ten zbiór mogił, co pod niebo
      sięgnął, by czerpać boski wiatr.
      (…)
      Nie wie nikt , kto stoi w tym oknie
      stroma grań i mur tęgi wraz
      życie to spogląda samotnie
      w ten świat nasz ,który nie jest nasz.

      (…)
      Stanę tam ,by tak stać przez wieki
      martwy wzrok wbiję w śnieżną dal
      oprę skroń na grobowca wieku
      aby trwać siłą dawnych lat
      .”

      Kochany Marku,
      cały wiersz przejmujący.

      Martwota… martwienie się…
      Martwienie się ogranicza świadomość i sprawia, że nie można żyć w radości istnienia i w harmonii…

      „Istota każdej formy jest wieczna. Wywodzi się z Jedności i jest Jedności manifestacją”
      Ekhart Tolle – To jeden z moich u-kochanych „oszołomów new age-owych” – jak nazywa ich Mezamir 🙂 :
      „Głębia twojego jestestwa”

      //Chociaż widzę też, że umysł jest także wspaniałą, aktywną i niezmiernie atrakcyjną grą światła i cienia, dobra i zła oraz wszelkiej polaryzacji, biegunowości… I wiem, że wszystkie części Całości zawsze są częściami Całości, więc poczucie bycia oddzielną częścią jest tylko iluzją stworzoną przez ego-ja.
      Ego-ja też nie jest ani dobre ani złe. Ma swoje przeznaczenie, funkcję, zadanie do spełnienia…

      Ponowne połączenie z Całością daje radość istnienia i przynosi coraz większe zrozumienie, spokój dla umysłu, harmonię, pokój, wypełnia miłością wszechogarniającą… a świadomość niemalże ekspanduje.

      Te części Całości, które łączą się na powrót z Całością, istnieją wiecznie. Mogą zmieniać swoje formy istnienia jako energetycznych bytów, istot, mogą zmieniać także swoje materialne formy; są zmienne, wciąż żywe i istnieją w nieskończoności przejawów i potencjalnych zmian. Dla nich śmierć jest tylko doświadczeniem przejścia z formy do formy, jest bramą przejścia. //

      To inny mój u-kochany „oszołom new age-owy” – jak nazywa ich Mezamir :-):
      „Nie cieszy mnie moja egzystencja ” :

      „Każde życie, gdy jest widziane z wieczności (niezależnie od tego, jak zostało przeżyte) jest duchowym doświadczeniem.”

      Każdą mogiłę owiewa boski wiatr…
      A w tym pustym, ślepym oknie
      stoi z powodu zapomnienia
      życie spoglądające samotne
      otulone śniegiem cierpienia,
      bo doświadczyć tego chciało…
      zamarznięte, boskie ciało
      ostrego chłodu oddzielenia…

      Zycie jest zmianą, stagnacja staje się śmiercią… nawet przy ogromnej wiedzy.

  23. marek pisze:

    margo0307
    cyt : …Powiało mi chłodem,….a jeżeli , to ślad wcześniejszego życia wpływający istotnie na obecne myślenie.
    cyt…Wszyscy jesteśmy przeznaczeni Śmierci…Śmierć nie jest dla mnie żadnym problemem. Na wytrącenie mnie z przejawiania światopoglądu optymizmu , złożyło się kilka czynników :odczucie zawodu w stosunku do ” człowieka ” w aspekcie niespełnionych moich oczekiwań /zapewne nas idealizowałem .Informacje iż wszelkie nieba , piekła i czyśćce są jedynie miejscami aby jaźń utrzymać w kołowrocie inkarnacji z odcięciem od naszych wyżej wibrujących elementów. I gwóźdź do trumny optymizmu – historia Drogi Mlecznej i ludzkości ukazana na przestrzeni miliardów lat w kilku książkach przez Ashayana Deyane kończąca się informacją że spór o zarządzanie Ziemią został rozstrzygnięty na korzyść gadów .Nam pozostawiono krótki okres na wyklarowanie swego człowieczeństwa .

    W tym miejscu czuję przymus odniesienia się do „Jestem ” Napisałem ,że zadygotałem w swych posadach ,gdy przeczytałem / i nadal czytam / kilka tematów na Twej stronie , szok wynikł z faktu iż przypomniałem sobie jak pięknie płyną dni gdy niesie się ową ciszę w sobie.
    Jednak , dlaczego odszedłem od tego , dlaczego wierzę ,że całe eony jesteśmy oszukiwani i manewrowani i owa ingerencja w nas sięga aż po projektowanie nam ekstatycznych stanów opisywanych wielokrotnie przez tych którzy wrócili z objęć śmierci .
    Wciąż staram się zrozumieć na materiale który sam stanowię sprawdzić na ile jesteśmy w swych funkcjach psychicznych samodzielni i autonomiczni . Dlaczego na sobie , gdyż u bliźnich widzę że ogół określa swe jestestwo w większości za pośrednictwem treści zaczerpniętych z mas-mediów i jak mam wtedy nie pomyśleć ,że człowiek to istota stworzona do tego by była manewrowania .
    W tym całokształcie mych ” ale ” jest też to pytanie – ” Jestem ” powiedz ile ludzi w tej masie siedmiu miliardów jest na tym lub zbliżonym poziomie samorealizacji co Ty.
    I jeszcze jedno proszę Cię o sięgnięcie jak najgłębiej w siebie po odpowiedź na to pytanie .
    Wielki Atraktor to główny agresor w naszą wolność , zarządza organizacją życia w obrębie naszego systemu słonecznego i Drodze Mlecznej . Jest określany jako syntetyczna świadomość zasilana energią pobierana z naszego istnienia .Z grubsza można go porównać do Boga Tworzącego się / pojęcie z Różokrzyżowców /. Powoli podchodzę do pytania : Ów WIELKI ĄTRAKTOR opisywany jest jako pająko-podobny . Centrum ,kończyny i pajęczyna . Centrum to owe nieba i piekła jako holograficzne twory do szykowania nas do ponownych narodzin .
    Kończyny to kanały morficzne które widzą z światłem na końcu umierający uniemożliwiające nam opuszczenie matrixu Ziemi , pajęczyna to drogi i sieć kontrolująca czasoprzestrzeń .
    „Jestem ” to jest autentyczna prośba o zwrócenie uwagi na to pytanie . Czytałem opis Twego snu u usuwaniu pająków z głowy. Więc pytam jak kojarzysz swój sen i mój model okupacji .

    Dawid56
    wiele lat poświęciłem się na zgłębianie chrześcijaństwa tego z wierzchu i tego ezo…
    to na co zwracasz uwagę , w mym odczuciu odnosi się do problemów z zasiedleniem sfery życia w przestrzeni układu słonecznego tym co owa religia określa Duchem Świętym .
    Tak jak ” Jestem ” określa temat / Nocy Duszy / przepraszam jeżeli coś zmieniłem / jako zupełnie pomijany , tak ja traktuję ,że życie należy również rozumieć jak transmisję energii i dostrzegam niedosyt analiz tego tematu – tu owa zbieżność z tą Nocą Duszy .
    W moim modelu życie rozprzestrzenia się na coraz odleglejsze od ” punktu ” swego zaistnienia rzeczywistości , a wypadku planet skalistych takich jak Ziemia to wręcz rekultywacja czegoś na obraz naszego wysypiska odpadów , stąd owe sugestie iż jest to świat niedokończony – bez Ducha Świętego , a odchodząc od owych religijnych określeń posiłkując się znów artykułem ” Jestem ” Pięć słońc – może to chodzi o zaistnienie kompletnej istoty ludzkiej , gdzie dualność płciowa nie będzie miała odniesienia w funkcjonowaniu psyche-pełnej harmonii pracy półkul a człowiek spontanicznie będzie przejawiał swoje wyższe jestestwo.

    „Jestem”
    cyt :byś mógł się przebudzić z tego „zimowego, mroźnego snu”. – to była moja pierwsza myśl po doznaniu owego szoku.
    Próbując odpowiedzieć i jednocześnie odczuwając Waszą serdeczność , zrozumiałem jak głęboko schowany uraz do ludzi / w ogóle / noszę w sobie . Sądziłem iż zaistniał on w tym życiu , że to rozczarowanie człowiekiem ,lecz teraz poczułem że może stymulować to coś starszego , lub implant.
    Dziękuję za parafrazę tego wiersza ” . Rozumienie daje nadzieję przemiany i to przyjmuję .
    Jeżeli w którymkolwiek miejscu wyszła ze mnie jakaś szorstkość czy niemiły czytającemu upór to proszę o wybaczenie . Jestem głęboko wdzięczny za Wasze zainteresowanie mą osobą .
    Wasze ciepłe uczucia odebrałem i przesyłam swoje w rewanżu .

    Marek

    • JESTEM pisze:

      „Na wytrącenie mnie z przejawiania światopoglądu optymizmu , złożyło się kilka czynników :odczucie zawodu w stosunku do ” człowieka ” w aspekcie niespełnionych moich oczekiwań /zapewne nas idealizowałem”

      Możliwe. Z jednej strony idealizujemy, a z drugiej strony potępiamy nieświadomie… Rozdarcie i walka skrajności… Właśnie oczekiwania… to coś, co powoduje, że jesteśmy zaplątani w owej „sieci”. Podobnie jak i oceny. Jeśli zechcesz, przyjrzyj się, co zacznie się dziać w Tobie, kiedy np. zaczniesz puszczać oczekiwania wobec innych.

      „I gwóźdź do trumny optymizmu – historia Drogi Mlecznej i ludzkości ukazana na przestrzeni miliardów lat w kilku książkach przez Ashayana Deyane kończąca się informacją że spór o zarządzanie Ziemią został rozstrzygnięty na korzyść gadów .Nam pozostawiono krótki okres na wyklarowanie swego człowieczeństwa.”

      Jeśli chodzi o gady… otrzymałam inną informację… fragment dołączam poniżej (*) Ale może być tak, że różne światy istnieją równolegle, więc w jednej rzeczywistości „gady” pozostaną na Ziemi, a w innej rzeczywistości odejdą stąd spełniwszy swoje zadanie. Może być tak, że te rzeczywistości istnieją równolegle, a nawet niekiedy wzajemnie się przenikają…

      Z całym szacunkiem do wiedzy Ashayany, jest to wiedza utrzymująca nas w tej „sieci” i wiedza ta jest utkana także przez pewną cząstkę Uniwersalnego Umysłu. Tym bardziej osaczająca jest ta wiedza, im większą przestrzeń kosmiczną obejmuje, a obejmuje w swoim „zniewalającym uścisku” przestrzeń znacznie większą niż Ziemię… I wydaje się być tak doskonała, tak logiczna i tak naukowo precyzyjna, że rozumiem, iż można się nią wręcz zachwycić i… zachłysnąć. Kolejna piękna, misterna i bardzo atrakcyjna „pułapka” cząstek Uniwersalnego Umysłu, które są Nieprzebudzone, bo nadal same są uwikłane w tej „sieci” z powodu tkwienia we wzorcach „biegunowego” ODDZIELENIA.

      Jest wiedza, która więzi i wiedza, która przynosi uwolnienie… I ta, i ta pochodzą z Umysłu. Pierwsza z części umysłu zniewolonego, oddzielonego, a druga z części umysłu przebudzonego, połączonego w Jedni.

      Wiesz, że dla mnie nie ma znaczenia, kim jest człowiek, czy księdzem katolickim czy ateistą czy „nawiedzonym jasnowidzem”, jeśli przejawiają się przez tę osobę słowa mądrości. Ale kiedy one do nas docierają? Kiedy słuchamy, czytamy czystym sercem i z czystym umysłem, potrafimy odróżnić „ziarna od plew”. Jaka różnica jest pomiędzy „ziarnami” a „plewami” w tym kontekście? „Ziarna” to myśli i wiedza, która prowadzi człowieka do rozwoju, do zrozumienia, do wyzwolenia od cierpienia, od strachu, od walki, od pożądania, od nienasycenia itp… A „plewy” to te myśli i wiedza, które zniewalają i utrzymują człowieka w walce, cierpieniu, w pożądaniu i nienasyceniu, w ocenach i oczekiwaniach itp..

      Z „mojej” wiedzy 😉 wynika, że
      Dopóki będziemy się dystansować, oddzielać i oceniać działania innych nie dostrzegając tego, że wszyscy jesteśmy cząstkami Całości, to nadal będziemy siebie” oszukiwać” – nadal nasza samo-świadomość będzie ograniczana różnymi wzorcami, których jeszcze nie odkryliśmy w sobie, a które utrzymują nas w „biegunowym oddzieleniu”. I wszystko, co wtedy uznajemy za prawdę, jest po prostu iluzją albo inaczej „kłamstwem” na temat tego, kim JESTEŚMY, Powoli, w różnym „tempie” i każdy na swój sposób zaczynamy to jednak odkrywać.

      „powiedz ile ludzi w tej masie siedmiu miliardów jest na tym lub zbliżonym poziomie samorealizacji co Ty.
      I jeszcze jedno proszę Cię o sięgnięcie jak najgłębiej w siebie po odpowiedź na to pytanie.”

      Jest coraz więcej. Póki co – wygląda na to, że są oni jeszcze „pionierami”, ale jest już ich coraz więcej… I teraz żyjemy w takim czasie, że mamy coraz większy dostęp do wiedzy. która wspiera nas w samorealizacji.

      >Wejdź do swojej Świątyni, Świątyni Swojego Serca, swojego Świętego Graala – ciała… ❤
      Słuchaj serca i ciała, bo w nich zapisana jest mądrość i wiedza, którą mamy rozpoznać, by się 'przebudzić'. <
      Nie trzeba pozbywać się ciała, by się "wyzwolić"… wystarczy oczyścić umysł i serce, uzdrowić siebie, uwolnić się od tego, co jest "klejem" utrzymującym nas w tej "pajęczej sieci". Rozwiązać te supły ("gordyjskie" 😉 ), którymi jesteśmy do niej przytroczeni. Pająki też mają swoje do zrobienia, mają swoje zadanie w Naturze. A cała Natura jest doskonała. I każdy z nas doświadcza tego i w taki sposób, czego i w jaki sposób 'potrzebuje'.

      Do każdego z nas dociera taka wiedza, z którą w jakimś sensie "rezonujemy". Po to, byśmy mogli… poprzez doświadczenie… "sprawdzić" siebie i to, co ona z nami "robi". I żeby rozpoznać różne "tricki" 😉 Umysłu. I zrozumieć… i objąć w Całość coraz bardziej poszerzającą się świadomością… z MIŁOŚCIĄ.

      Dociera do mnie niesamowita – jak dla mnie – wiedza, której wcześniej nie mogłam przyjąć, a która daje coraz większe zrozumienie. I powoli, w miarę możliwości dzielę się nią i nadal będę się dzielić. Ja także wciąż się rozwijam. 😉

      —–
      (*)
      Jaszczury przybyły na Ziemię, bo takie było ich kosmiczne zadanie. Przybyły po to, by wykonać swoje zadanie; podobnie robią to inne istoty w różnych cyklach ziemskich współtworząc i realizując kosmiczny plan, w którym uczestniczyły także Jaszczurki.

      Jaszczury, Krokodyle są z jednej rodziny. A teraz jest czas powrotu tych istot (a właściwie ich dusz) do Domu i zakończenia ich ziemskiego zadania. Ale żeby mogło to nastąpić, potrzebne jest zrozumienie tego, co miały do wykonania na Ziemi. Zrozumienie i wybaczenie tych wszystkich negatywnych projekcji, którymi niektórzy ludzie w nienawiści wynikającej z ich nieświadomości i braku zrozumienia dla zadnia, jakie miały do wykonania, przesyłają wciąż Jaszczurom.

      Intencje Jaszczurek były czyste: miały podzielić się swoimi zasiewami – darami i przekazać je istotom żyjącym na Ziemi. Są śniącymi i między innymi śnienia uczyli tych ludzi, którzy chcieli sobie przypomnieć, kim jesteśmy i po co tu jesteśmy. (…) Są istotami podwójnymi… można je postrzegać jako negatywne lub pozytywne. A można dostrzec, że przejawiają zarówno negatywne jak i pozytywne cechy i dary. Ich krew zasiliła energią Ziemię. Ich ciała zasiliły ciało Ziemi. Ziemia potrzebowała tej energii. To były jedne z wielu darów Jaszczurek dla zasiewu na Ziemi w ostatnim cyklu ziemskim opiewającym na… nie pamiętam dokładnie, ile trwał ten cykl. Ale te zasiewy były mieszane z innymi zasiewami…
      Ale to może być "moja bajka" 😀 Dzielę się nią w wolności i bez przywiązania.

      Dziękuję za Twoje ciepłe uczucia i przesyłam Ci moc 😉 MIŁOŚCI.

  24. marek pisze:

    Dziękuję za tak szybki komentarz .
    Myślę ,że najbardziej odczuwam brak w sobie dostrzeganej w Was a szczególności w Twych wypowiedziach postawy tolerancji i akceptacji odmienności .Mój obecny stan funkcjonowania to akceptacja zachowań w zakresie ustalonego konwenansu , a co poza tym to już problem.
    A byłem kimś innym .
    Wydaje się , że na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie podchodziłem pod nową jakość samego siebie i tyle samo razy zapadałem się ponownie w siebie starego.
    Może te treści z przed kilkudziesięciu lat są tego potwierdzeniem.

    W tym czasie
    kiedy spałem
    jak embrion
    uśpiony
    komórki
    męsko-żeńskiej
    pra- początku
    ciała
    jawiły mi się
    tęczą
    wszystkie życia
    strony
    i tętno me
    istnieniem
    świata pulsowało.
    Aż przyszła
    chwila taka
    gdy spadłem
    z orbity
    trącony tą miłością
    która
    mnie zbudziła
    odeszły
    wszelkie prawdy
    co dotąd
    rządziły
    i stała
    się nad wszystko
    jedna
    sercu miła.
    I zszedłem
    na świat
    w ciszy
    z ogromnym
    łoskotem
    dzień się
    z mroku narodził
    choć było
    w pożodze.
    Pozostał
    swąd ozonu
    w przestrzeni
    zastygłej
    gdy z miłości
    z embrionu
    człowiek
    się narodził.

    marek

    • JESTEM pisze:

      Piękny ten wiersz…
      Dziękuję.

      Wiesz, kiedy czytałam czasem swoje wiersze pisane w młodości, to bywałam zadziwiona, jak to możliwe, że je wtedy napisałam, bo niektóre były równie piękne, jak ten Twój.
      Te wiersze… jakby nasza dusza natchniona pisze. A myśmy kiedyś rozumieli je wyłącznie intuicyjnie, bardziej je czuliśmy niż rozumieli. Bo zbyt często ulegaliśmy tendencji zapadania się we wzorce, które nami nieświadomie jeszcze powodowały.
      Nie mam już swoich wierszy. Ale jeden pamiętam:

      Nie boję się śmierci

      Niebyt przed był
      bezbolesny,
      a za chwilę
      (bo to bez różnicy
      czy za dzieścia
      czy dzieści lat)
      skończy się jakiś ból.
      To czego się bać?

      O, i jeszcze drugi mi się przypomniał:

      Koniec walki

      Najtrudniejsza
      ze wszystkich walk
      to walka z samą sobą
      staczana…

      a zakończyć
      tę walkę i poddać się
      samej sobie z ufnością
      to największa wygrana
      😀

      • marek pisze:

        Wbrew tym niepojętym nadziejom z którymi się urodziłem u schyłku życia dostrzegam iż więcej w nim było chaosu i umierania , niż prawdziwego życia .Może to jest źródłem mej goryczy i pretensji do bliźnich.
        Próbowałem dwa razy wpisać się na Twój blog , ale mnie wyrzuciło .Mam nadzieję , że jutro się uda .
        Wiersze równie mądre co wypowiedzi .Szkoda że pozostałe zaginęły .Moja Mama pisała do poduchy i mnie to pozostawiła po sobie.Mam ich trochę i czasem czytając je oglądam siebie i historię zmian w sobie .
        pozdrawiam
        marek

        • JESTEM pisze:

          Dziękuję.
          „Wbrew tym niepojętym nadziejom z którymi się urodziłem u schyłku życia dostrzegam iż więcej w nim było chaosu i umierania , niż prawdziwego życia .”

          Zaskakujące bywają nasze odkrycia siebie… hmmm…. wiem coś o tym.

          „Próbowałem dwa razy wpisać się na Twój blog , ale mnie wyrzuciło .Mam nadzieję , że jutro się uda .”

          Zapraszam. Dla chcącego nie ma nic trudnego 😉
          Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.