ARCTURUS – Arkturianie. – poznajmy.

Arktur1
porownanie

Arkturianie są jedną z pierwszych cywilizacji w całej naszej galaktyce.
Arktur to czerwony nadolbrzym w konstelacji Wolarza i najjaśniejsza gwiazda w tym gwiazdozbiorze, leżący 36 lat świetlnych od Ziemi. Jest to widoczny z półkuli północnej od marca do listopada. Gwiazdy czerwone nadolbrzymy są prekursorami nowych, super-gwiazd neutronowych i czarnych dziur. Edgar Cayce powiedział, że w jego naukach Arkturianie są jedną z najbardziej zaawansowanych cywilizacji w tej galaktyce. Jest to cywilizacja piątego wymiaru prototypowa dla przyszłości Ziemi. Energia Arktura działa zarówno jako terapia emocjonalna, psychiczna i duchowa dla ludzkości. Arktur to także portal energetyczny, przez który ludzie przechodzą podczas śmierci i odrodzenia. Pracuje jako stacja, gdzie itnieją świadomości fizyczne , aby przyzwyczaić się do fizyczności. Księga Wiedzy: The Keys of Enoch ( Klucze Enocha) opisuje ten portal jako tzw. centralne programowanie pośrednie, stosowane przez ten wszechświat fizyczny braterstwa by rządzić różnymi rodzajami doświadczeń
„fizycznych” w tym miejscu galaktyki.
gwiazdozbior Wolarza
Arktur (1.1) w gwiazdozbiorze Wolarza

ARCTURIAN STARSHIP i STARSHIP
Spaceship_Arktur

W układzie gwiazdy Arktura statki kosmiczne są najlepsze w całym wszechświecie. Są one napędzane przez kryształy, które pochodzą z planet na Drodze Mlecznej, które nie zostały do tej pory odkryte przez ziemskich naukowców. Kryształy te na swój sposób akumulują energię światła z Wielkiego Centralnego Słońca.

Arkturianie pracują z Ziemią, ponieważ życie zaczęło się na tej planecie w układzie Arktura. Mają wiele baz na Ziemi i trzy bazy na Księżycu, a wiele z ich baz na Ziemi znajduje się wewnątrz gór. Arkturianie mogą się manifestować fizycznie, ale również w stanie eterycznym, więc materia fizyczna nie jest dla nic przeszkodą.

Wiele ziemskich dusz wędruje do arkturiańskich statków kosmicznych podczas snu, w których pracowały, poznawały i otrzymywały pomoc, chociaż Arkturianie nigdy nie naruszają wolnego wybór istoty, przeciwnie jak to zrobią to „Szarzy” (greys). Arkturianie są tutaj, aby pomóc ludziom, aby wprowadzić Ziemię w czwarty i piąty wymiar rzeczywistości i podniesienie ich częstotliwości drgań. Są strażnikami i obrońcami Wyższej Świadomości we Wszechświecie.
aortal_Arktura

PORTAL ARKTURA

Przekroczając pryzmat Liry ( dziedzictwo galaktycznych Istot), wiele bytów zdecydowało się pozostać w formie nie-fizycznej. Istoty te obdarzone wrażliwością wybrały życie w służbie w tych istniejących w gęstszych realiach, w trzeciej gęstości na planecie Ziemia. Zdawali sobie sprawę, że światy objęte fizyczną ewolucją życia mogą potrzebować pomocy innych światów. Pomagają im w postaci archetypów, aniołów, przewodników i ukrytego wpływu.

Cele Arkturian składają się z wielu złożonych czynników. Jeden z nich to praca dla ludzkości podczas jej procesu ewolucji i pomoc we wzniesieniu. Cele te wpływają na przyszłość jednostek lub społeczeństwa. Energia Arktura jest, ze swej natury, magnetyczna przedłużająca pozytywny potencjał i głębokie integracje istot. Arkturiane oddziałują na Ziemię, gdzie ewolucja jeszcze trwa. Potem jak ludzkość zacznie ewoluować nie fizycznie, celem Arkturian będzie uzyskanie przez ludzkość świadomości podobnej do masowej świadomości Arkturian. Uważają się za grupę macierzy, która zobowiązała się do wspierania idei ewolucji świadomości.

Istoty z Arktura

ISTOTY Z ARCTURUS

Arkturianie są eterycznego charakteru.Twoja energia może odczuwać ich obecności, w przypływie kreatywności i absolutnej Miłości. Będą się manifestować według systemu wierzeń osoby, z którymi są one w interakcji. Dla bardziej tradycyjnych religii, są jak anioły. Ostatnio, manifestują się jako pozaziemskie istoty lub przyszłe osobowości. W każdym razie wynik jest taki sam – interakcja z prawdziwą Miłością jest poświęcona realizacji usług bytów fizycznych, a zatem całości.

Służą one fizycznej, interakcji nie tylko z ludźmi na planecie, ale również z ukrytymi światami, gdzie ewolucja gatunku ludzkiego jest inna. Każda planeta ma swoje własne królestwo – energię świadomości mineralnych, roślinnych i zwierzęcych Królestw – i energia istot Archturus działa jako górna faza sfery planety.Ponownie, gdy powtarzają się koncepcję idealnego odbicia ewolucji przyszłości.

Kryształowa świątynia Arkturian
Krysztalowa Swiatynia
Krótki opis Kryształowej świątynii Arkturian w 5 wymiarze, gdzie wielu ludzi odbywa szkolenia, pomoc w ich leczeniu i w procesie wznoszenia i uzdrowienia. Kryształowa świątynia Arkturian , znajduje się blisko Arktura, w gwiazdozbiorze Pastor (Botero). Arkturianie istnieją w 5 wymiar, gdzie utrzymują kontakty z wieloma ludźmi (kanałami channelingowymi) na Ziemi.

Arkturianie są także strażnikami Gwiezdnych Wrót, dostępu do naszej galaktyki. Również pomagają nam wraz z innymi świadomościami należącymi do Wielkiego Białego Braterstwa i Dowództwa Ashtar w procesach planetarnego i osobistego wniebowstąpienia. Te energie i świadomości, są przedstawicielami pozaziemskiej konfederacji do której należą też Bracia z wyższych wymiarów Światła i Wniebowstąpieni Mistrzowie Wielkiego Białego Bractwa.

W Wielkiej Kryształowej Świątyni Arkturian, znajduje się ponad tysiąc Mistrzów Arkturiańskich w ciągłej medytacji, aby wesprzeć i pomóc w przebudzeniu wielu ziaren gwiezdnych Arkturian, którzy znajdują się w służbie na płaszczyźnie fizycznej Ziemi. Są to tzw. Arcturian Masters z częścią ponad tysiąca dusz wcielonych na Ziemi Arcturian ,by pomóc w projektowaniu planetarnego i osobistego wzniesienia ludzi. Wielu z nich jest już świadomych i działających w ich odpowiednich rolach. Inni są jeszcze w procesie przebudzenia i aktywacji lub nawet kontaktu..

źródło

http://kochanezdrowie.blogspot.com/2014/02/arcturus-arkturianie-poznajmy.html

http://cursocuraplanetaria.blogspot.com/

Ten wpis został opublikowany w kategorii ., Człowiek, UFO cywilizacje pozaziemskie, Świadomość. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

25 odpowiedzi na „ARCTURUS – Arkturianie. – poznajmy.

  1. margo0307 pisze:

    „… Ja cierpię od dzieciństwa. Odkąd pamiętam.
    Nikogo o to nie winię. Ale nie rozumiem, jak można być szczęśliwym jeżeli co sekundę na Ziemi ma miejsce przemoc.
    W czasie tej rozmowy umarło już setki ludzi, wśród nich dzieci.

    Jeżeli umarliby ze starości…
    Ale oni umarli od przemocy, od wojny, z głodu, od niesprawiedliwości, od chorób, które można było wyleczyć. Ale do tego nie doszło. Z winy innych ludzi. W naszym wspólnym Domu.
    To zło przynosi mi ból. I nie wiem, ile jeszcze wytrzymam…”

    Bardzo ciekawy wywiad pt. „O czym mówią dzieci Indygo”

    O czym mówią dzieci Indygo?

    • marek pisze:

      Bardzo ciekawy wywiad pt. „O czym mówią dzieci Indygo”

      „… Ja cierpię od dzieciństwa. Odkąd pamiętam.
      Nikogo o to nie winię. Ale nie rozumiem, jak można być szczęśliwym jeżeli co sekundę na Ziemi ma miejsce przemoc.
      W czasie tej rozmowy umarło już setki ludzi, wśród nich dzieci.

      Taaak ……bardzo ciekawe tylko to że jak takie stwierdzenia wyraziłby zwykły człowiek a nie Indygo na Mistyce .Życia to zaraz zarzucono by mu że karmi ciemną energię .

      Bardzo ciekawe faktycznie , tylko co ?

      <Jam jest w Bogu a Bóg wokół mnie

      • margo0307 pisze:

        „…Bardzo ciekawe faktycznie , tylko co ?..”
        ___
        Marek, z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że Ciebie ten wywiad nie zaciekawił, może nawet… z tego powodu nie przeczytałeś go w całości, i… Oki.
        Co do wyrażenia zdania przez… „zwykłego człowieka” na Mistyce – nikt nikomu niczego nie zarzuca, również tego, że coś lub kogoś karmi, co najwyżej… własne ego…

        Mnie ten wywiad zaciekawił z kilku powodów, jednym nich są zdania:
        „… W kosmosie jest takie prawo: jeśli na jakiejś planecie istoty rozumne zabijają się nawzajem, to są postrzegani niżej…
        Ważne są tylko te sprawy, które przynoszą korzyść Światu…”

        Poza tym, te tzw. „dzieci indygo” rodziły się, rodzą i będą się rodzić na Ziemi…, i wcale nie jest powiedziane, że zaczęły one się rodzić dopiero od jakichś 30-tu lat, a co najwyżej od tych lat… zwrócono na nie baczniejszą uwagę i zaczęto opisywać jako… „dzieci kryształowe”, czy właśnie „indygo”…
        Takim dzieckiem może być każdy z nas, który jest „ponadprzeciętnie” wrażliwy, sensytywny, medialny…

        • JESTEM pisze:

          Ciekawy art, kochana Margo. Dziękuję.
          Cytat z artykułu o dzieciach Indygo zalinkowanego przez margo0307:

          „Jednym wydają się zadziwiający, innym – dziwni, „nie z tego świata”, i nawet psychicznie nienormalni, jeszcze inni rozumieją myśli i zachowanie Indygo i podzielają ich jednoczesne uczucia współczucia i gniewu z powodu wszystkiego, co się dzieje w otaczającym świecie.”

          To jakby opis moich uczuć z młodości. :-}, które… doprowadziły mnie do… kilku prób samobójstwa. Dokładnie to współczucie i jednocześnie ten gniew, niezgoda na zło, które widziałam w otaczającym mnie świecie, były tak trudne do przeżycia, że doprowadziły mnie do… kilku prób samobójstwa.

          ///Nie bałam się śmierci. Od dzieciństwa. Za to bałam się kręcenia na karuzeli, bo chciało mi się wymiotować. Kiedyś, gdy byłam młoda, próbowałam kilka razy popełnić samobójstwo. Nie chciało mi się żyć… Z niezgody na to… „całe zło”, kłamstwa, niesprawiedliwość, okrucieństwo itd. itp…. I raz, prawie mi się udało… Prawie. Ponieważ jednak się nie udało, czułam wtedy ogromne rozczarowanie. Ale wtedy nagle usłyszałam głos w sobie, który powiedział, że

          gdybym umarła i tak musiałabym tu wrócić. Bo jestem tu po to, by zrozumieć ten świat. A potem będę wiedziała, co dalej…/// – http://tonalinagual.blogspot.com/2014/03/siy-niszczycielskie-w-nas.html

          W tym świecie w młodości chciałam popełnić samobójstwo z niezgody na „zło” tego świata. Ale nie wiedziałam, nie byłam świadoma, że sama tym „złem” zostałam „zainfekowana” w sensie takim, jak już pisałam:

          Nie łatwo jest tu wejść i nie ulec tutejszym grom, ponieważ wchodząc tutaj otrzymujemy pewną część zapisów związanych z tymi „grami ego” po przodkach. Inaczej nie moglibyśmy pojawić się TU, jeśli pojawiamy się jako zrodzeni z ciała.

          Na swoim wyższym „poziomie istnienia” sami stworzyliśmy ten świat – wszyscy, którzy go tutaj doświadczamy.

          A jakakolwiek próba ocenienia, osądzenia innych i siebie powoduje… cierpienie. Podobnie jak wszelkie oczekiwania. Wystarczy chwila nieuwagi, by dać się ponieść myśli oceniającej, a zaraz za nią pojawią się tak mocne odczucia [emocje], poprzez które energia w ciele się roztańczy i zacznie rozszarpywać… bo w takich momentach nie jesteśmy świadomi, że walczymy sami ze Sobą – z innymi cząstkami Siebie – SIEBIE. Powoduje to dysharmonię i wewnętrzną walkę, która prowadzi do autodestrukcji… i to przynosi nam cierpienie… Uwolnienie od cierpienia następuje poprzez zakończenie oceniania, osądzania, odpuszczenie wszelkich oczekiwań itp… zakończenie jakiejkolwiek walki z tym, co nas spotyka i rozpuszczenie oporu… przed tym, co do nas przychodzi… jako doświadczenie. To jest możliwe.

          Rozpoznawanie sposobów działania naszych umysłów w tym świecie może być… wprost fascynujące… [na pewnym etapie tej podróży]. Jakie misternie utkane konstrukcje tworzy ego-ja, by tylko utrzymać nas w nieświadomości tego, co naprawdę sobie myślimy o sobie i innych, i o całym naszym świecie “Dobra i Zła” i o Sobie-SOBIE; jaki świat współtworzymy naszymi nieświadomymi myślami, przekonaniami i czynami…wraz z innymi; jakie iluzje podtrzymujemy…

          cyt.: „Julia: Miałam w szkole te same problemy. Chodzenie do szkoły było dla mnie prawdziwą męką. To był koszmar. Najbardziej było mi przykro z powodu tego, że mnie nie rozumieją nie tyle rówieśnicy co ludzie dorośli. Widziałam ich obłudę, hipokryzję, pychę i okrucieństwo, bierność i obojętność. Mówili jedno, a myśleli zupełnie co innego. To wstrętne. Pewnego razu próbowałam skończyć ze sobą. Z czasem zrozumiałam co ode mnie chcą i nauczyłam się udawać. Miałam dobre stopnie. Ale nie rozumiałam, do czego to wszystko jest potrzebne.

          No to dokładnie tak, jak ja kiedyś…. „wypisz, wymaluj”… Tak… ‚Bo ja czułam się w pewnym sensie lepsza od tych innych, tak, jak Julia czuła się lepsza… To jest piękny przejaw ego zagarniającego nawet „wyższe poziomy” istnienia – Nieba, Kosmosu. No tak: „Jako w niebie, tako i na Ziemi”. Na szczęście Julia to zrozumiała…

          I dlatego różne artykuły, także o dzieciach Indygo, w pewien sposób „promujące” i gloryfikujące ich gniew i bunt wobec otaczającego świata, są dla mnie w sprzeczności z zasadą: najpierw poznaj, uzdrów i pokochaj siebie, Siebie i SIEBIE… Zaś raduje mnie, że Julia, z którą prowadzony jest wywiad, wspomina o tym, że w naszym rozwoju ważne jest poznanie siebie. ;-} Julia wyraża się już z innego „poziomu”, „stanu” istnienia:

          W przyszłości możemy połączyć się jak kropla. Wielu odmawia. Stają się dziećmi Indygo. Oni nie rozumieją sami siebie, gubią się, czasem zaczynają się złościć i przyciągać na siebie uwagę robiąc wszystko odwrotnie. W rzeczywistości są samotni i niespokojni. Trzeba być zgodnym i dobrym. Ale wielu psują właśni rodzice, społeczeństwo i wychowanie.

          Kolejny cytat:
          „— Julia, wybacz niedyskretne pytanie ale czy chcesz założyć rodzinę, mieć dzieci?.. W ogóle… jak rozmnażają się Indygo?

          Julia (całkowicie poważnie): Tak jak wszyscy. Ale w moje plany to nie wchodzi. Bardzo ciężko mi podjąć taką decyzję – podarować taki okropny Dom nowemu człowiekowi. Wszyscy Indygo, których osobiście znam są bezdzietni…”

          Są bezdzietni również dlatego, że stosunki seksualne i rodzenie dzieci pozbawiłaby ich (Julię też) tego „blasku świadomości”, który jest im dany. I musieliby potem na nowo go uzyskiwać – dopiero po wychowaniu dzieci… A to… ryzykowne i to jest „ciężka praca”.

          p.s.
          Nikt z nas nie jest nikim wyjątkowym, szczególnym, jedynie nasze ja-ega tak siebie postrzegają.
          A jednocześnie wszyscy jesteśmy wyjątkowi, szczególni, ponieważ każda i każdy jest przejawem jednego Źródła wszystkich Źródeł.
          Tylko indywidualne ja-ego (ja-siebie) „chce być”, chce widzieć ja-siebie jako najbardziej wyjątkowe, szczególne, różne od innych… Ale to pragnienie – pożądanie jest jednocześnie powodem cierpienia. Bo wynika z oddzielenia ego czyli ja – siebie od innych „poziomów”, „stanów” swego istnienia: od Ja -Siebie i JA -SIEBIE.

          Tak to ‚widzę’. Choć inni mogą to postrzegać inaczej. ;-} ❤️

          • margo0307 pisze:

            Dziękuję , i… chcę powiedzieć, że… bardzo dobrze rozumiem zarówno to – o czym mówisz, jak i to – co odczuwałaś w młodości…

          • JESTEM pisze:


            Widocznie dzieci Indygo dojrzewają… :-}
            choć, jak mówi Julia, chyba nie wszyscy, bo niektórzy nadal pozostają „dziećmi”…
            ale kiedyś oni też zaczną dojrzewać… :-} ❤

          • Loja Jolajna pisze:

            A jakakolwiek próba ocenienia, osądzenia innych i siebie powoduje… cierpienie. Podobnie jak wszelkie oczekiwania. Wystarczy chwila nieuwagi, by dać się ponieść myśli oceniającej, a zaraz za nią pojawią się tak mocne odczucia [emocje], poprzez które energia w ciele się roztańczy i zacznie rozszarpywać…
            ______________
            Jestem, nie bardzo rozumiem skąd u ciebie taki niecheć czy strach przed oceniajacymi ciebie.
            Przecież ocenianie towarzyszy nam od urodzenia i powinnismy się na to uodpornić.
            Zdrowe oceny innych, zwłaszcza ludzi, którym ufamy, to takie oceny pomagają nam korygować to z czym sobie nie do końca radzimy.
            Oceny ludzi nam niesprzyjających, mozemy ignorować. Nie ma sensu brać sobie do głowy czy przeżywać.
            Rodzice oceniają swoje dzieci i raczej w trosce o nie. W szkołach jesteśmy oceniani przez nauczycieli, potem w pracy itd.
            Niejednokrotnie zdarzało mi się oceniać swoje błędy popełniane w przeszłości. Takie działanie nie prowadziło u mnie do wywołania negatywnych/ciężkich emocji, raczej pomagało w podejmowaniu rozsądniejszych decyzji na przyszłość.

          • margo0307 pisze:

            ” Jestem, nie bardzo rozumiem skąd u ciebie taki niecheć czy strach przed oceniajacymi ciebie…”
            ___
            Dobre pytanie…

          • marek pisze:

            Widocznie dzieci Indygo dojrzewają… :-}
            choć, jak mówi Julia, chyba nie wszyscy, bo niektórzy nadal pozostają „dziećmi”…
            ale kiedyś oni też zaczną dojrzewać… :-}❤

            W tym świecie taki ” odmieniec „, nie można wydorośleć , można jedynie się rozpadać tłumiąc gniew , niechęć , obrzydzenie i pogardę do wszystkiego co wokół i wewnątrz samego siebie /.

            Najgłupsze pojęcia jakie przyniósł nam ten czas to , dzieci indygo , diamentowe , oświecenie i pozostałe new age owskie słownikowe gadżety.

            To co powinno mieć umiarkowane w wydźwięku określenia dotyczące procesu przechodzenia jednostki z istoty społecznej w istotę samo stanowiącą na tej przysłowiowej Planecie Małp lub nazwane wizytą z bardziej harmonijnych przestrzeni / dzieci indygo / jest tytułem nobilitującym do bycia ” nie wiadomo czym „. małpą obwożoną po jarmarkach lub guru nauczającym paru regułek tak samo bezrozumnych uczni jak on sam .

            I cóż z tego że wszelkie opisy głupawego terminu dzieci indygo są opisem mojej natury i historii mojego życia. Zamurowanie umysłów i uczuć tej populacji jest tak przytłaczające że jedynym ratunkiem by nie zwariować jest ” uciekać w chmury ” tylko że to też dla takiego jak ja nie stanowi wyjścia.

            Życie na tej planecie głownie degeneruje jednostkę jeżeli wychyla się swą świadomością ponad przysłowiowy świat ” zwierzęcia społecznego „.

            Ludzkie małe Ja to śmietnik wartości odzwierciedlający wykoślawioną konstrukcję ludzkich społeczeństw z przestrzeni ostatnich tysięcy lat. Ledwo odróżnia się od zwierzęcej natury. Nie ma żadnej wartości nadaje się jedynie do utylizacji by pozostała ” czysta kartka ” na którą wejdzie świadomość Wyższego Ja ./ jeżeli je się ma / . Z zapisu takiej egzystencji nic nie zostaje .

            Dużo jest rozpoznane ale jeszcze więcej nie jest i dobrze bo pewnie , wielu by zwariowało, gdyby zapoznało się z całą prawdą o człowieku .

            Wiara Nadzieja i Miłość .

            Wiarę mam .Z nadzieją bywa różnie / odnośnie naszej przyszłości / . Miłość dostaję od Boga , gdy padam już na pysk z rozpaczy nad tym co oglądam przez to życie na codzień.

            Samouwielbienie bo stoję po stronie światła , bo rozumiem tak subtelne tematy ,tylko jak lekko ukłujesz ego jakimś słowem takiego adepta/kę , uwagą w temacie jego przekonań czy funkcjonowania jego wnętrza to obserwujesz natychmiast narastający atak irytacji za którym wiadomo kto stoi – ćwierć oświecony , bo taka teraz moda – sezon ogórkowy na duchowość.

            Już pięćdziesiąt tysięcy lat temu ten eksperyment Planeta Ziemia , był stawiany pod dyskusję , czy ma zostać zlikwidowany . Czy rodzaj istot samoświadomych z duszą człowieka jest w stanie sprostać ciśnieniu gęstości przeznaczonej dla zwierząt jaką wyraża sobą nasza Ziemia. I jak wygląda problem pozostał i jedynie się rozrósł , choć pozór wysoko rozwiniętej cywilizacji króluje w umysłach tej populacji .

            Oświecamy się , poznajemy „wymiary ” i już wszystko mamy poukładane w głowach w takim ładzie i porządku by , wleźć do następnej ewolucyjnej studni grawitacyjnej – na następne tysiąc lecia. Ale przypuszczalnie już nikt z decydujących na takie coś nie zezwoli.

            , Nie oskarżaj bo oskarżasz samego siebie . Taaak też mi nowina . Takie ostrzeżenie otrzymałem trzydzieści lat temu skierowane bezpośrednio do mnie i co ? zobaczyłem przez ten czas , ewolucję w kierunku ducha , czy inwolucję ubraną w kolorowe opakowania i latające samolociki.

            Żadnym recenzowaniem kolejnych internetowych artykułów nic się nie zrobi , a ” pomadą ”
            jaka to miłość wspaniała i uskrzydlająca również .

            Proces rozpadania się ludzkich psychik w kierunku techno robotów można powstrzymać tylko językiem w jakim funkcjonują i go honorują : dywagacją popularno naukową z odniesieniem do wczoraj dziś i jutra ich i Ziemi .
            Ale żeby taką informację stworzyć wymaga to zbiorowej pracy , gdyż jedna osoba może wszystko wykoślawić ulegając wewnętrznym presjom i tym samym mimo dobrych chęci powiększy jedynie istniejący pojęciowy bałagan.

            Takie działanie widzę jako dające nadzieję na dotarcie do szerszej grupy zindokrynowanych i zaszczutych strachem ludzkich umysłów . Kilka zdrowych komórek to przykład organizmu w stanie agonii , a nie nadzieja na nową jakość.

            ” Diabeł ” umie pleść głupoty łatwowiernym i naiwnym . Wniebowstąpieni mistrzowie , kosmiczne federacje i dzieci indygo przemianują świat , a my nadal możemy chrząkać i kwiczeć – tak myślą ” zwierzęta społeczne „.

            Gdy rozmyślam o skuteczności innych metod – moja nadzieja umiera, bo wbrew temu co jest lansowane liczy się ilość a nie jakość niewielkiej grupy której się uda wyrwać z tego pseudo raju .

            Jeżeli ktoś poczuł się dotknięty , to przepraszam ale ta planeta potrzebuje wstrząsów i kierując się o tym przekonaniem aby to były wstrząsy w obrębie samo świadomości jednostek , a nie jej samej napisałem te słowa ,czując się rozgrzeszony z swej dosadności.

            Jam jest w Bogu a Bóg wokół mnie

          • margo0307 pisze:

            „… Już pięćdziesiąt tysięcy lat temu ten eksperyment Planeta Ziemia , był stawiany pod dyskusję , czy ma zostać zlikwidowany …”
            ___
            Mocno powiedziane…
            A o czym dzisiaj się dyskutuje ?, zobaczmy…

            O, na ten przykład tutaj:
            http://newdimension2012.blogspot.ae/2016/07/a-message-from-mira-from-pleiadian-high.html
            Mira z Plejad mówi:

            „… Zgromadziły się ogromne ilości sił galaktycznych i sił światła, które utrzymują energię dla tego najbardziej pomyślnego okresu dla naszej planety.
            Możecie odpocząć ponieważ zasłużyliście na to szczególne miejsce w sercu tworzenia dla wszystkiego, co zrobiliście, aby ułatwić proces wznoszenia.
            Jesteście kochani głęboko i kompletnie.
            Nawet jeśli moglibyście odczuwać, że mogliście zrobić więcej dla tego procesu, należy wiedzieć, że wasza obecność na tej planecie jest wystarczająca.
            Wasza energia jest tym czego używamy by zakotwiczyć w większej ilości światła i energii wznoszenia.

            Wiem, że wielu z was ma wiele pytań o to, co stanie się dalej.
            Proszę zrozumieć, że jest to proces ewolucyjny.
            Plany są określone w odniesieniu do wszystkich aspektów waszego życia…
            Synchronizacja zależy od wielu warunków, w tym także planetarnych astrologicznych, duchowych, emocjonalnych i fizycznych…”

            No, to wychodzi na to, że… plany z przed 50000 lat wzięły w łeb i obecnie galaktyczne siły wspierają nasz proces wznoszenia się świadomości…

          • Maria_st pisze:

            „No, to wychodzi na to, że… plany z przed 50000 lat wzięły w łeb i obecnie galaktyczne siły wspierają nasz proces wznoszenia się świadomości…”

            a świstak siedzi i zawija je w te sreberka—-te==obiecanki

    • Dawid56 pisze:

      Dzieci Indygo są tak trochę jakby z innego Świata.Pojawiły się one na świecie po raz pierwszy w latach 70-tych ubiegłego wieku.
      Poniżej wklejam link do artykułu o dzieciach Indygo.Nie utożsamiam się z tezami zawartymi w tym artykule.Bardziej byłbym skłonny zaakceptować obraz dzieci Indygo przedstawiony w artykule , który zalinkowała Margo.
      http://integra.boo.pl/dziecinowejery.html#.V31BfxI-ezk
      Dl mnie dzieci Indygo mogą być irkanacjami istot z wyższych wymiarów które maja do spełnienia tu na Ziemi pewną misję.Nie zdziwiłbym się w cale gdyby to byli owi Arkturianie.

      • margo0307 pisze:

        „… Dzieci Indygo są tak trochę jakby z innego Świata. Pojawiły się one na świecie po raz pierwszy w latach 70-tych ubiegłego wieku…”
        ___
        Wg. mojego z-rozumienia nie jest prawdą, że „pojawiły się one na świecie po raz pierwszy w latach 70-tych ubiegłego wieku…”, uważam, że w każdym czasie ludzie z cechami tzw. „dzieci indygo” – rodzili się na Ziemi…
        Ja nazywam ich anarchistami… przecierającymi szlaki w demaskowaniu i burzeniu starego, spróchniałego systemu opartego na chciwości, nieuczciwości i nierówności…

        Z zalinkowanego przez Ciebie Dawidzie arta:

        „…Tym, co wyróżnia Dzieci Indygo od innych, to ich temperament.

        Są one obdarzone duchem buntowniczym i wojowniczym, zgodnym ze wspólnym celem ich pokolenia – burzeniem starych systemów, którym brakuje elastyczności, integralności i prawości.
        Dzieci Indygo doskonale wyczuwają nieuczciwość i wiedzą, kiedy są okłamywane lub poddawane manipulacji.

        Nie chcą i nie potrafią podporządkować się niezdrowym i nieuczciwym sytuacjom w domu, w szkole i w pracy i zrobią wszystko, żeby je zniszczyć…
        {Są one} bardziej wymagające, inteligentniejsze, bardziej konfliktowe, bardziej intuicyjne, bardziej duchowe, a w niektórych przypadkach nawet bardziej brutalne niż jakiekolwiek pokolenie przed nimi…”

        • Blue Self Existing hand pisze:

          No właśnie nie odpowiada mi ta brutalność, większa konfliktowość.Może mam jakieś stare zapatrywania na Świat? Przypomina mi to trochę opis dzieci posiadających Plutona w Skorpionie.( 1983-1996)
          Podzielę się z Wami jeszcze jednym spostrzeżeniem poczynionym w trakcie czytania „surferów Zuruvyi” Josego Arguelessa
          Jest o opowieść o podróżach międzywymiarowych głównie w w czwartym wymiarze Przewodnikiem i nauczycielem Arguelesa był jego energetyczny sobowtór.
          Muszę w tym miejscu pochwalić jestem za jej nieustępliwość w propagowaniu Kalendarza Majów.Chodzi o to że Kalendarz Majów jest bardziej intuicyjny aniżeli gregoriański.Wygląda na to że Arguelles miał rację „walcząc” z kodem 12:60 i kalendarzem gregoriańskim.Kalendarza tego nie można zsynchronizować z żadnym wydarzeniem z przyszłości jak i nawet przeszłości.Co najważniejsze nie jest on na pewno zsynchronizowany z galaktycznym wzorcem upływu czasu.W kalendarzu Dreamspell nie są ważne fazy księżyca ale najważniejsza jest muzyka ( wibracje) i tony towarzyszące kinowi narodzin

  2. marek pisze:

    Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną

    Małgosiu , nie mam żadnego autorytetu poza Bogiem we mnie ,a jeżeli już o tym „…Bardzo ciekawe faktycznie , tylko co ?..” to czasami u człowieka potocznie zwanego ” z marginesu” znajduję większą życiową mądrość niż u niejednego cytowanego mędrca .

    Wyłączne sięganie po ” złote myśli ” nie musi być drogą na skróty. Od diabła też się można dużo nauczyć – ” by z pokrzyw wyjść mniej poparzonym – oświeconym „.

    Jam jest w Bogu a Bóg wokół mnie

    • margo0307 pisze:

      „…czasami u człowieka potocznie zwanego ” z marginesu” znajduję większą życiową mądrość niż u niejednego cytowanego mędrca …”
      ___
      Mądrość znajduje się wszędzie – w nas i wokół nas…, trzeba jedynie uważności by ją dostrzec.

  3. Dawid56 pisze:

    Artykuł o Arkturianach umieściłem z jednego ważnego powodu.Opowiadałem Wam o dziwnym śnie ni to jawie w czasie którego „rozmawiałem” telepatycznie z istotami z Wegi którzy twierdzili że nie pochodzą z gwiazdozbioru Wolarza.Ten Wolarz pojawił się w tym śnie prawdopodobnie na skutek przeczytanej książki w której była mowa o tzw echach w odbiorze sygnału wysyłanego w roku 1928 przez Van der Pola.Sygnały te ( echa) rozszyfrował David Lunan.
    http://www.paranormalne.pl/topic/22324-sonda-z-gwiazdy-epsilon-bootis-szukala-kontaktu/

  4. margo0307 pisze:

    „… I cóż z tego że wszelkie opisy głupawego terminu dzieci indygo są opisem mojej natury i historii mojego życia. ..”
    ___
    Ooo…, czyżbyś odnalazł siebie w szeregach „dzieci indygo” takich m.in. jak… ta dziewczynka na filmiku ?
    Przez jedną małą chwilkę… tak pomyślałam, ale… czytając dalszą część Twoich „skarg”… zwątpiłam:
    „.. Ludzkie małe Ja to śmietnik wartości odzwierciedlający wykoślawioną konstrukcję ludzkich społeczeństw z przestrzeni ostatnich tysięcy lat.
    Ledwo odróżnia się od zwierzęcej natury.
    Nie ma żadnej wartości nadaje się jedynie do utylizacji…”

    Trochę smutno…

    • margo0307 pisze:

      Wiesz Marek…, zadziwia mnie ta Twoja… zmienność wypowiedzi… ?!
      Najpierw piszesz, że:

      „.. Ludzkie małe Ja to śmietnik wartości odzwierciedlający wykoślawioną konstrukcję ludzkich społeczeństw z przestrzeni ostatnich tysięcy lat.
      Ledwo odróżnia się od zwierzęcej natury.
      Nie ma żadnej wartości nadaje się jedynie do utylizacji…”

      Ale…, już po paru chwilach…, wyczuwalnie zmienia się Twój nastrój, który wyrażasz m.in. w słowach:

      „…Każde z nas ma inna historię i przesunięte w fazie do innych osób płynące z niej wnioski…
      piękne jak dla mnie powiedzenie oddające mozół bycia człowiekiem na tej planecie wśród żyjących na niej ludzi…
      Ludzi po prostu musi się kochać…
      Miłość to przeciwwaga rozumu…”

      I tak sobie myślę, że… trudno jest zachować równowagę psychiczną balansując na tak odmiennie skrajnych biegunach…

      • marek pisze:

        Jeszcze Małgosiu żebyś wiedziała że Ziemia jest planetą na której przejawiają się największe skrajności występujące w naszej galaktyce to ani byś się „nie martwiła ” o moją równowagę psychiczną , ani zawężonego widzenia / rozumienia / nie określała szerokokątnym widzeniem .

        Jak o dzieciach – hecach jeszcze wróble nie ćwierkały , to ja już na tej planecie byłem i swoje widzenie trawiłem , więc chyba te dzieci ode mnie zmałpowały tą całą nadwrażliwość i oryginalność w widzeniu …

        to taki żart żebyś mnie Małgosiu ani nie pocieszała ani nie ganiła – taki sobie jestem -raz kraczący a raz ćwierkający – ptaszek niebieski.

        Jam jest w Bogu a Bóg jest wokół mnie

        • margo0307 pisze:

          ” Jeszcze Małgosiu żebyś wiedziała że Ziemia jest planetą na której przejawiają się największe skrajności występujące w naszej galaktyce to ani byś się „nie martwiła ” o moją równowagę psychiczną , ani zawężonego widzenia / rozumienia / nie określała szerokokątnym widzeniem…”
          ___
          Ach Marek, przecież nie „martwię się” tak bardzo Twoją równowagą psychiczną, chociaż miło by było gdybyś ją zachowywał…, pomyślałam sobie jedynie, że chyba… trudno jest utrzymać się na takiej „ostrej huśtawce emocjonalnej”…
          Co zaś tyczy się… największych skrajności to wiem jedynie tyle, że jeśli… nie pogodzimy ich w sobie – to nigdzie nie będą pogodzone…

  5. JESTEM pisze:

    JESTEM:
    A jakakolwiek próba ocenienia, osądzenia innych i siebie powoduje… cierpienie. Podobnie jak wszelkie oczekiwania. Wystarczy chwila nieuwagi, by dać się ponieść myśli oceniającej, a zaraz za nią pojawią się tak mocne odczucia [emocje], poprzez które energia w ciele się roztańczy i zacznie rozszarpywać…

    Loja Jolajna:
    „Jestem, nie bardzo rozumiem skąd u ciebie taki niecheć czy strach przed oceniajacymi ciebie.
    Przecież ocenianie towarzyszy nam od urodzenia i powinnismy się na to uodpornić.
    Zdrowe oceny innych, zwłaszcza ludzi, którym ufamy, to takie oceny pomagają nam korygować to z czym sobie nie do końca radzimy.
    Oceny ludzi nam niesprzyjających, mozemy ignorować. Nie ma sensu brać sobie do głowy czy przeżywać. – https://nnka.wordpress.com/2016/07/06/arcturus-arkturianie-poznajmy/#comment-64486
    ———-

    Według mnie prawdziwie inspirują nas i wspierają czyjeś rzeczowe wypowiedzi, które uznajemy za rozwijające nas, a nie czyjeś oceny przejawiające się także poprzez używanie różnych epitetów i wynikające z czyichś (zazwyczaj nieświadomych) egoistycznych pobudek i negatywnych emocji. Dla mnie wszyscy ludzie to ludzie, a dla ciebie niektórzy ludzie to np. „barany”. Dla mnie nazywanie człowieka baranem jest zwykłym, nieświadomym kłamstwem, ponieważ baran to baran – chyba wszyscy dorośli wiedzą jak wygląda baran, a człowiek to człowiek, żeby nie wiem jak ograniczona była jego świadomość.

    A to, że przywykliśmy do generowania z siebie nieświadomie różnego rodzaju kłamstw, nie znaczy, że kłamstwa generowane nieświadomie przestają być kłamstwami.

    To, co napisałaś o mojej niechęci czy strachu przed oceniającymi mnie, po prostu mnie rozbawiło. Postrzegam to jako świetny przykład projekcji twojego pięknego ja – ego na moją osobę. :-} Dlaczego?

    Po pierwsze:
    jeśli ktoś mnie oceniania, nic mi to nie robi, ponieważ te oceny mnie nie dotyczą, ale są wyrazem tego, co inni projektują na mój temat w swoich umysłach pod wpływem swoich pakietów wzorców myślenia i działania, które stały się ich przekonaniami; które uznają za jedyne (swoje) najprawdziwsze prawdy. I takie sposoby działania są przejawem tzw. ja- ego / ja – siebie.

    Nie mam nic przeciwko tego typu działaniom płynącym z poziomu naszych ja- ego. Nie mam nic przeciwko ocenianiu, osądzaniu czy oczekiwaniom innych, nawet wobec mnie – jeśli ktoś w ten sposób jeszcze działa. Tylko że te oceny, osądy czy oczekiwania wobec mnie nie mają już na mnie żadnego wpływu. Ponieważ mnie interesuje autentyczne poszerzanie swojej/naszej samo-świadomości, a nie prowadzenie sporów, walk czy „przepychanek” o to, kto ma racje. Dlatego, jeśli już coś piszę, to wyrażam to w wolności od tego, co inni sobie o tym pomyślą, jak ocenią czy osądzą.

    Kiedy jednak sami autentycznie, szczerze i uczciwie uwalniamy się od ocen, sądów i oczekiwań innych wobec nas, sami także przestajemy oceniać, osądzać innych i niepotrzebne nam już są jakiekolwiek oczekiwania wobec innych.

    Po drugie:
    To, co piszę o ocenianiu, osądzaniu itp, wyrażam z takiego stanu świadomości, z takiej przestrzeni świadomości, która jest mi obecnie dana. Kiedyś podobnie jak wiele i wielu innych działałam niemal wyłącznie z egoistycznych pobudek. Też oceniałam, osądzałam, miałam wielkie oczekiwania wobec innych. Stąd nie dziwi mnie, że ty nie rozumiesz tego, o czym piszę.
    Sama – ta z przeszłości i działająca z egoistycznych pobudek – nie mogłabym wtedy zrozumieć tego, co obecnie przejawia się przeze mnie, a co wynika z moich doświadczeń i z obecnego mojego zrozumienia siebie – Siebie – SIEBIE.
    Spróbuję to przekazać, w wolności od tego, czy to zrozumiesz, czy nie. :-} Otóż:

    w odpowiedzi na twój komentarz skierowany do mnie np. o moim domniemanym ;-} – przypisywanym mi przez ciebie „strachu przed ocenami innych”, mogłabym napisać na przykład, że jesteś głupia (tu można by wstawić wiele innych, nawet dużo mniej lub bardziej „subtelnych” epitetów) i ograniczona w swoim ego, więc dlatego nic z tego, czym się dzielę, nie dociera do ciebie. Taki sposób pisania byłby wynikiem oceny twojej osoby dokonanej przeze mnie – oceny, którą bym wyraziła w taki właśnie sposób. A taka ocena wynikałaby z poczucia wyższości i lepsiejszości mojego ja-ego droczącego się z twoim ja – ego, bo nasze ja -ega zawsze walczą ze sobą o racje do momenty aż się nie zintegrują z innymi „warstwami”, poziomami swojego istnienia, które określam symbolicznie jako Ja – Siebie i JA – SIEBIE.

    Ale ponieważ nie odczuwam czegoś takiego jak poczucie wyższości i lepsiejszości od ciebie i innych, dlatego nie oceniam nikogo w ten sposób, nie prowadzę takich przepychanek i walk o racje itp. Dlatego nie oceniam czyichś wypowiedzi w ten sposób – z pozycji tego, że wiem coś lepiej. Raczej słucham tego, co odczuwam i zajmuję się treścią tego, co ktoś przekazuje. Choć bywa, że w słowach i zdaniach pisanych przez innych odczuwam nie tylko treść, ale również emocje piszącego. Ich też nie oceniam.

    To, że ocenianie i oczekiwanie różnych ‚rzeczy’ od innych „towarzyszy nam od dzieciństwa” (jak piszesz), jest wynikiem naszego „oprogramowania” – pakietem wzorców myślowych i działania, które stają się naszymi przekonaniami. Te pakiety tworzą struktury naszych ja- ego / ja – siebie. Zapominamy, że zawsze możemy je zmienić… Ale zmiany te zachodzą wtedy, kiedy jesteśmy na nie „gotowi”, kiedy otwieramy się na „nieznane”. Dzieje się to w sposób naturalny, że stare wzorce myślowe i działania ulegają zmianie i następuję „od-programowanie”… ale tylko wtedy, kiedy stajemy się coraz bardziej świadomi siebie – Siebie – SIEBIE.

    Jeśli zajmuję się czytaniem wypowiedzi na tym forum, to bywa, że w ten sposób także poszerza się moja świadomość siebie-Siebie-SIEBIE. I odczuwam radość, kiedy postrzegam, że świadomość innych także się poszerza. Ale nie odczuwam żadnych negatywnych emocji, kiedy postrzegam, że świadomość siebie niektórych osób nie poszerza się, ale za to poszerza się ich ego. Takie na przykład sobie czynię obserwacje…siebie – Siebie – SIEBIE. Poza wszelkimi ocenami, oczekiwaniami itd.

  6. Dawid56 pisze:

    Istnieje wiele mitów związanych z gwiazdozbiorem. W jednym z nich zapisano, że Wolarz, syn bogini urodzaju Demeter, zwykł orać pole niedźwiedziami – stąd też był nazywany poganiaczem niedźwiedzi. Grecy wiązali go również z Ikariosem, znanym z tego, że pozyskał od Dionizosa przepis na na uprawę winorośli, z której robił wino. Gdy Ikarios poczęstował swoich sąsiadów, pijani pasterze, nie znając dotychczas działania szlachetnego trunku, uznali, że podano im truciznę, i zamordowali nieszczęsnego hodowcę winorośli. Później Zeus umieścił go na niebie – być może dlatego, że smakowało mu mocne wino Ikariosa[2].
    Inny mit mówi o poganiaczu wołów, który po utracie stada, tułając się po wsiach obserwował ciężką pracę rolników i, by im ulżyć, wynalazł pług, z wdzięczności za co trafił na niebo[3]. W mitologii greckiej Boötes, syn Zeusa i Kalisto, ciągle pogania Wielką Niedźwiedzicę, wokół bieguna północnego z pomocą dwóch psów myśliwskich, reprezentowanych przez gwiazdozbiór Psów Gończych[1].
    źródło:
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwiazdozbi%C3%B3r_Wolarza

    Przedstawia wynalazcę pługa ciągniętego przez dwa woły[4].

  7. Dzisiaj, jest rok styczeń 2021.
    Dlaczego piszę komentarz? Miałam sen i co mi zostało w głowie ze snu. Wstałam rano dość zmęczona. Pytam się męża czy zna takie słowo”Arkturianie”. Powiedział, że nie. Szybko sprawdziłam w Wikipedii i trafiłam na Twój kanał i jestem w szoku o tym co przeczytałam. Pamiętam strzępy z tego snu. Wykonywałam zadanie związane z gotowością do szybkiego działania. Byłam w przedziwnych pomieszczeniach, bardzo pięknych. Te pomieszczenia jak piękne pokoje były wszystkie ze sobą połączone jakby nie było z nich wyjścia. Jeden pokój, który został w pamięci był pełen kwiatów. W odczuciu było, że już w przekraczając z jednego do drugiego pomieszczenia to tam zamieszkuje inna rodzina. Pamiętam, że musiałam się przebrać do wykonania zadania. W jednym z pokoi spotkałam dwoje mieszkańców.
    W tym śnie słyszałam jak pada deszcz jak i również czułam na sobie krople.
    Po przebudzeniu zostało mi w głowie słowo Acturianie. Nie oglądam telewizji już od 10 miesięcy , więc sen nie był niczym sugerowany.
    Pozdrawiam Agnieszka

    .

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.