Dzień Wszystkich Świętych, a Dzień Zaduszny

Według wykładni Kościoła Katolickiego, 1 listopada to dzień Wszystkich Świętych. Wygląda na to, że jeśli jest to Dzień Wszystkich Świętych, to jest to dzień tych którzy już „obcują” z innymi świętymi i obcują z Bogiem. Idąc dalej możemy powiedzieć, że jest to dzień tych , którzy zostali już zbawieni, a jeśli zostali już zbawieni, nie ma powodu aby stawili się na Sadzie Ostatecznym do ponownego Sądu, skoro zostali już raz osądzeni i zostali zbawieni. To, że ktoś został beatyfikowany, czy kanonizowany przez władze kościelne, nie ma nic wspólnego ze sądem po śmierci. Może się okazać ,że ktoś kto został kanonizowany w czasach Średniowiecza, według dzisiejszych kryteriów absolutnie nie zasługiwałby na miano świętego. Druga sprawa: jeśli ktoś został Świętym , to zapewne nie podlega procesowi reinkarnacji , chyba że sam chciałby ponownie wcielić się z jakiegoś powodu n.p tu na Ziemi. Jednak istnieją święci, którzy są jakby uniwersalni np św Antoni. Mogę się przyznać do tego, że ilekroć zdarzy mi się coś gdzieś zagubić, gdy tylko wspomnę św Antoniego zagubiona rzecz znajduje się , albo przypominam sobie gdzie ją położyłem. Tak jest i nie jest to na pewno żadna sugestia.Jest też św Błażej, którego wspomnienie obchodzone jest 3 lutego i którego błogosławieństwo pozwala leczyć choroby gardła. Podobno każdy ma też swojego Anioła Stróża np Gabriela ,Michała, Rafaela, najlepiej aby był to Święty o tym samym imieniu, które nosimy my sami.
Z kolei w Dniu Zadusznym- 2 listopada wznosimy modlitwy za wszystkie dusze w Czyśćcu cierpiące. I teraz jeśli te dusze uzyskają tzw Odpust zupełny , zostają zbawione , czyli jednocześnie nie ma sensu, aby zostały ponownie wezwane na Sąd Ostateczny, gdyż swoje już wycierpiały..
Wygląda na to, że w świetle idei reinkarnacji i Zbawienia, wskrzeszanie Człowieka po Sądzie Ostatecznym nie ma żadnego sensu, chyba że ten Sąd dawałby możliwość swobodnej materializacji i dematerializacji – dowolnej zmiany gęstości, czyli Nieśmiertelności. .

Ten wpis został opublikowany w kategorii ., Dusza, Istota Ludzka, Mistyka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

35 odpowiedzi na „Dzień Wszystkich Świętych, a Dzień Zaduszny

  1. margo0307 pisze:

    Dla mnie… te dwa dni – 1 i 2 listopada to dni… zadumy, wspominków moich bliskich, którzy przekroczyli granicę światów…, to czas, kiedy ożywają wspomnienia wszystkich wspaniałych chwil, jakie było nam dane razem spędzić… 🙂
    Już dziś wieczorem -rokrocznie – zapalam na tarasie świecę, która pali się do 2-go listopada przekazując w ten symboliczny sposób moje ciepłe i serdeczne myśli bliskim mojemu ❤ 🙂

  2. siola pisze:

    No ok a kiedy za tych co za zbogow Maja kare i jak dlugo jeszcze beda sie zbogi smialy ze niewinnych wyzyskaly i opluwaly.Czas juz wielki by teraz zbogi widzialy noCAMI TO CO DRUGIM PRZYPISYWALI.Zycze wszyskim zbugom by ich noca odwiedzily dusze przez nich pokrzywdzone i by zbogow poglaskaly i miloscia za to co im przypisaly krucyfiksy.
    Maty maty Ka jej sie oszukac nie da ,wiec liczydlo jest du dobry by Ka zmadrzalo i egzamin dla samego siebie zdalo.

  3. siola pisze:

    A tak swoja droga gratulacje,
    bo juz Lew u Basi na was niesie swe slowa,
    widac swiat duchowy waszej strony sie jakos boi,
    widac przeklenstwami nie daje rady wiec probuje klasc podklady.
    Ale Zloty wiek powruci a na nic Lwa smuty.
    Bo zelazo ma to do siebie ze powoli gnije,
    i cieplo mu tez nie sluzy wiec z serca platami odpada,

  4. siola pisze:

    Coz zlym mozna byc i to bardzo zlym.Chcialbym widziec tego nie zlego jak mu na leb swoje grzechy Boze zony wsadza.A na koniec by sie z pulapki zlosnik nie wydostal to mu grub jego postawia krzyz ,zlosliwe klamliwe boskie gady.Wiec nie mudlcie sie za tych w czyscu co cierpia czasem nie za swoje,ale mudlcie sie zeby jak falszywie oskarzane dusze wyjda w dniu ostatnie nie daly klamczuchom po klamliwych pyskach.
    Jak to mowia zbog pozostanie zbogiem i chocby cos nowego po nim mialo powstac to i tak bedzie smierdzialo starym zbogiem.Nie pomoze ni bieleni ni kopcenie bo po zbugu smrod w chacie dlugo pozostanie.Wiec zbogi omijajcie a tak ale naprawde o swe sumienie dbajcie ,bo nikt za was nie bedzie cierpial jeno wy sami .Takoz nie daj se jeden z drugim wmowic ze cos stalo sie z Twej winny ,jak zes czleku pewny zes napewno jest bez winy.Wtedy musza sobie zbogi wsadzic sobie samym w tylek swoje wlasne hologramy.
    Bo to jak ze strachem na wroble,jak za dlugo jednym i tym samym straszysz to Ci wrobel juz nie ze strachu na kapeluszu Mist swoj zostawi.

  5. Dawid56 pisze:

    To dziwne Święto, nawiedzamy w nim groby naszych bliskich chociaż wiemy jednocześnie to, że dusze naszych kochanych bliskich zmarłych nie błąkają się po cmentarzach, chyba że są jeszcze w tzw Czyśćcu czyli miejscem pomiędzy Niebem a Ziemią.Wg wierzeń Egipcjan brama do Nieba( do innego, niematerialnego świata znajdowała się w środku Ziemi

  6. margo0307 pisze:

    ” To dziwne Święto, nawiedzamy w nim groby naszych bliskich…”
    _________
    Bo groby, nagrobki, pomniki i cały ten blichtr Dawidzie, nie są dla naszych bliskich, którzy odeszli…, one są dla tych – co żyją tu na Ziemi…, zauważ, że… ten cały biznes cmentarny to… całkiem niezły interes… 😛

  7. margo0307 pisze:

    „… Czasem okazuje się, że to, w co człowiek wierzył za życia, staje się nic nie wartą iluzją, gdy zacznie się umieranie. A wszystkie lęki, które przez życie odsuwał, wypierał, albo walczył, okazują się prawdą niszczącą jego ciało i psychikę w chwili tej wielkiej próby.
    Osobiście uważam, że jest to wielka porażka współczesnej rzeczywistości, która o śmierci nie mówi, nie przygotowuje do niej, nie inicjuje wewnętrznego oczyszczenia przed odejściem.
    I nie chodzi mi o rytuały, czy recytowanie modlitw, tylko o rozwój świadomości, bo to ona jest kluczowa w obliczu cierpienia.
    Jest to wielka porażka współczesnego świata informacyjnego, który nie mówi o tym, jak śmierć naprawdę wygląda i przed jakimi problemami – fizycznymi, psychicznymi, emocjonalnymi oraz duchowymi człowiek umierający musi stanąć…

    Najgorszym jest to, jak bliscy ukrywają prawdę o postępach choroby, wmawiając umierającemu, że wszystko jest w jego mocy, że ma walczyć o życie ZA WSZELKĄ CENĘ i tak dalej.
    Walczyć… zamiast przygotować się na to, co nieuniknione, oto przejaw nerwicy dzisiejszych czasów.
    Śmierć – przejaw Absolutu, traktuje się jak wroga, z którym należy walczyć, albo jak temat tabu, o którym nie należy mówić, nawet jeśli człowiekowi zostaje już tylko parę miesięcy życia…

    Bywa niestety tak, że życzeniowe podejścia związane z afirmacjami, kontrolowaniem ciała i podświadomości, duchowymi metodami ujarzmienia choroby, wizualizacjami, modlitwami, rytuałami religijnymi, ezoterycznymi itd, okazują się niewiele warte w obliczu śmiertelnej choroby.
    Dla człowieka nieprzygotowanego, przyzwyczajonego do kontroli siebie i otoczenia, jest to potworna trauma, wręcz piekło.
    Śmierć jest ukoronowaniem życia i pomimo, że mamy wiele czasu, żeby się do tego przygotować, a i tak, mało kto jest przygotowany.
    Żyjemy w nieświadomości, odsuwając temat śmierci jak najdalej od siebie…”

    ŚMIERĆ – UWOLNIENIE BOSKOŚCI

  8. Dawid56 pisze:

    „Osobiście uważam, że jest to wielka porażka współczesnej rzeczywistości, która o śmierci nie mówi, nie przygotowuje do niej, nie inicjuje wewnętrznego oczyszczenia przed odejściem.
    I nie chodzi mi o rytuały, czy recytowanie modlitw, tylko o rozwój świadomości, bo to ona jest kluczowa w obliczu cierpienia.
    Jest to wielka porażka współczesnego świata informacyjnego, który nie mówi o tym, jak śmierć naprawdę wygląda i przed jakimi problemami – fizycznymi, psychicznymi, emocjonalnymi oraz duchowymi człowiek umierający musi stanąć…”

    Bardzo trafnie napisałaś.Szukamy przez teleskop życia na innych planetach, a nie potrafimy odpowiedzieć na bardzo proste pytanie, które zadają już dzieci:
    Mamusi/Tatusiu – co się stanie ze mną po śmierci.Mamusiu co to jest Śmierć.Dokąd udał się mój dziadek, który właśnie umarł.?
    Najgorsze jest to że temat śmierci „zawłaszczyła” sobie religia, a nauka nie zajmuje się śmiercią w kontekście ducha czy duszy.

    • MOTYLEM JESTEM ;-) pisze:

      „Najgorsze jest to że temat śmierci „zawłaszczyła” sobie religia, a nauka nie zajmuje się śmiercią w kontekście ducha czy duszy.”

      I co ciekawe… (jak dla mnie) buddyzm sporo wiedzy o śmierci przekazuje i np. o tym, jak do śmierci się przygotowywać itd…

      a tu co niektórzy twierdzą, że np.:
      (…) wasza buddyjska filozofia mało kogo tu kręci, że mało kto zachwyca się tekstami nafaszerowanymi obcymi terminami wyjętymi z obcej religii itd.
      Czy tak trudno wydedukować, że to czym wy obie się zachwycacie nie przyciąga nowych komentatorów, że zniechęca starych?

      albo:

      „Jestem to już przekracza dobry ton , głupoty z Tybetu to jedno , ale tworzenie nowych świętych dla publiki przekracza wszelkie normy –

      Wystarczyło, że przypomniałam w święto zmarłych o nieżyjącej i wyraziłam się o nnce jako o „ś.p.” (świętej pamięci) założycielce tego bloga, by ktoś mnie o „tworzenie nowych świętych dla publiki” – jak to nazwać? – posądził? oskarżył? 😀

  9. margo0307 pisze:

    „… Najgorsze jest to że temat śmierci „zawłaszczyła” sobie religia, a nauka nie zajmuje się śmiercią w kontekście ducha czy duszy.”
    _________
    Dawidzie, wg. mnie nic nie jest „najgorsze” 😉 bo wszystko jest komuś…, po coś… potrzebne… 🙂
    Wszystko też ma swój właściwy czas… a więc i… przedstawiciele nauki w końcu „zmuszeni” zostaną do zajęcia tematami, których dzisiaj jeszcze – póki co – unikają jak ognia… 😀
    Przeczytaj proszę na spokojnie cały art, z którego pochodzi wklejony przeze mnie cytat, bo… naprawdę warto 🙂

    • Dawid56 pisze:

      Dzięki Margo, że zamieściłaś link do tego arta:) Artykuł jest bardzo głęboki i myślę że warto zacytować z niego pewne zdania:

      „Walczyć… zamiast przygotować się na to, co nieuniknione, oto przejaw nerwicy dzisiejszych czasów. Śmierć – przejaw Absolutu, traktuje się jak wroga, z którym należy walczyć, albo jak temat tabu, o którym nie należy mówić, nawet jeśli człowiekowi zostaje już tylko parę miesięcy życia.”

      „Śmierć jest ukoronowaniem życia i pomimo, że mamy wiele czasu, żeby się do tego przygotować, a i tak, mało kto jest przygotowany. Żyjemy w nieświadomości, odsuwając temat śmierci jak najdalej od siebie.”

      „Ani ksiądz, ani psycholog nie zawsze są w stanie pomóc. Pytanie: dlaczego tak cierpię, pozostaje często bez satysfakcjonującej odpowiedzi. No, bo co powiedzieć? Cierpisz człowieku, bo Bóg tak chce? Czyli w domyśle: Bóg jest tyranem a nie miłością? A już szczytem liniowego podejścia jest to, co ksiądz odpowiedział umierającemu człowiekowi, czego byłam świadkiem: „że cierpi dlatego, że Jezus pragnie takiej ofiary”. Łatwo jest zwalać winę na Jezusów czy innych soterów., Jednak nie po to mitycznie umierali i poświęcali się dla globalnego wzrostu świadomości, by sadystycznie pragnąć później czyjegoś cierpienia.”

      „Dopiero wychodząc z dualistycznej, liniowej perspektywy kary i nagrody, docieramy do sfery, gdzie ani przyczyna ani skutek nie mają znaczenia, bo wszystko jest Miłością Boga, którą człowiek tutaj, w wymiarze fizycznym postrzega w zniekształceniu. W wyniku poczucia braku łączności z Wyższą Jaźnią, ego odbiera swój rozpad w negatywie. Winne nie jest poprzednie wcielenie, kara za grzechy, czy karma ale brak świadomości i wiedzy na temat tego procesu. Ten proces jest nie tylko niszczeniem, ale oczyszczaniem umysłu ze wszystkiego co fałszywe, by przygotować do odbioru Prawdy.”

      „No tak, ale jak ma to inaczej wyglądać, jeśli „ciemna, nieobliczalna strona” jest największym tematem tabu w kulturze życzeniowego myślenia i kontrolowania wszystkiego ? Jest wypartą prawdą o każdym umyśle uwikłanym w pseudo duchowych założeniach typu „mogę wszystko”, i „jestem po to by osiągać to co chcę”. Dla takich ludzi temat cienia nie istnieje, jest wyparty. Uznając go, musieliby jednocześnie przyznać, że są niedoskonali i słabi. Że nie panują nad swoim ciałem i życiem, dlatego właśnie szukają ratunku w duchowości i jasnych stronach mocy. Bezkrytycznie wierzą w cuda, nie biorąc pod uwagę czynnika nieobliczalności, który rozwala każdą statystykę. Nieobliczalność jest zmorą pragnącego kontroli ego. Prędzej czy później pozbawi go złudzeń, gdy zamanifestuje się w jego życiu. Tak było ze mną.”

      „Świadomość Człowieka od zarania dziejów próbuje sobie poradzić z tym cieniem związanym z nieobliczalnością życia i ciała, chorób, bólu, cierpienia. Próbuje różnych sposobów kontrolowania siebie i rzeczywistości wokół. Tymczasem nie da się do końca kontrolować życia i jego nieobliczalności, która niszczy każdą iluzję ego. Można w tym widzieć piekło i cierpienie, ale też otworzyć się na to i doświadczyć miłości Rodzica, prowadzenia przez Boga przez ocean nieznanego.”

    • Dawid56 pisze:

      I jeszcze ten cytat:
      „Byłam świadkiem tego, jak umierający na nowotwór człowiek, był prowadzony przez nieznane, przez swoją Wyższa Jaźń. Z nerwicy szukania magicznych sposobów na nieuleczalny nowotwór, przeżywał fazę nadziei, zwątpienia, następnie poddania się. I od tego poddania rozpoczęło się jego duchowe otwieranie na Boga, nauka zaufania w chwilach kryzysu. I dostawał odpowiedzi od Boga, który zaczął go przeprowadzać przez piekła choroby. Począwszy od tego, że spotykał samych „aniołów” – wspaniałych i oddanych lekarzy, skończywszy na tym, że w niesamowitych zbiegach okoliczności, otrzymywał pomoc od obcych ludzi. Gdy nie stać go było na lekarstwo sprowadzone z zagranicy, właścicielka apteki dała mu je za darmo, od razu 3 opakowania, ponieważ „coś” kazało jej to zrobić, jak sama powiedziała. Poprosiła w zamian tylko o modlitwę… Takich przykładów pomocy było bardzo wiele. Aż do końca życia, gdy Bóg spełnił największą prośbę tego człowieka, mianowicie pozwolił mu odejść spokojnie, we śnie.

      Nauczyłam się wiele asystując w podróży tego człowieka. Zobaczyłam, że piekła nie są karą za grzechy czy sprawdzianem naszej „mocy”. Tak postrzega ego zakotwiczone w liniowym myśleniu. Piekła życiowe są szansą na uwolnienie siebie z syndromu kontroli i poszerzenie perspektywy. Szansą na oczyszczenie wewnętrzne i zewnętrzne, otwarcie na naturę miłości Bożej, która jest ponad dobrem i złem, ponad kategorie w jakich postrzega świat ego. Poprzez piekło mamy szansę poznać naturę i miłość Boga, gdy wyciąga do nas rękę w niesamowitych zbiegach okoliczności. Z Jego pomocą, mierząc się z tym, przed czym próbowaliśmy uciec, mamy szansę trwałego uwolnienia się od strachu.

      Strach pokazuje, gdzie w naszym umyśle występuje brak miłości, zaufania i łączności z Wyższą Jaźnią. Jest więzieniem, niewiedzą umysłu. Niewiedza z kolei rodzi toksyczną kontrolę, iluzję i zabobony, cierpienie wreszcie przemoc i zło. Fałszuje każdy przejaw Bożej Miłości.”

      • siola pisze:

        A czasami Stoja juz nad Toba boze sepy z slowem BOG i MILOSC i czekaja byz juz wreszcie poszedl bo ich swiezbia recea byc dal im spokuj klada Ci na grobie krucyfiks jako zamkniecia w wiezienia pieczec.Coz widac na tym swieci albo Bog to debil albo ja .Bo jak mozna kochac kogos i uznawac za wzor milosci gdy Ci lamia z bogiem na ustach prolety twe kosci.Jedno co potrafi uduchowiona banda wszelkiej masci ,okradac ludzi dla ich dobra w imieniu Ojca Stworcy ali Boga.Coz ujawnila Boza zona co od niej CHMIELEM smierdzi czym jest BOG i czymjest kara za nie swoje czyny.Przyjdzie Ci do domu Taki dupek bozy co u niego Bog na ustach to co drugie slowo i pyta sie kobiety czy zopiekuje sie Ojcem choc wie dobrze ze przez ich chcwosc na wozku inwalidzkim siedzi.
        Jedno co w takim pelnym boskiej milosci domu mozna sie doczekac to szybkiej smierci ale nie opieki.Jeszcze przyjdzie Ci do domu boskie bydlo i probuje wmowic ze umarl Ojciec z twojej winy choc u niego w domu na pomoc 3 i pol godziny czewkal .Jedno co zdziwilo ze ten sam czekania miala takrze Maat Ka ale bylo to w polsce wiec mialem watpliwosci i po drugie na Ojca wine za smierc Matki zwalili .Coz w polsce trwalo dlugo by karetka przyjechala ale u niemcow takrze to juz nie zabawne.Wiec sie okazalo ze choc wylew mial nikt nie dzwonil po pomoc a i po co jak w Gliwicach w BPH banku reszta za Kamieniec lezy.Moze sie Alois nie kapnie ze te boskie kochajace bydlo w jego imieniu zdrowo na tej ziemi mu pod nosem narozrabialo.Ale jedno zdradzila Boza chora zona ze Ojciec nie w niebie jeno w pierdlu za Onych czyny siedzi,wiec i poszedl synek do piekla Ojca szukac,zeszlo pare nocy ale jak go znalazl to zobaczyl dwa swiatla na niebie jedno szlo od ziemi drugie co jak zepelin wygladalo stalo na niebie i na to mnijszew z ziemi czekalo.Czlowiek ma w sobie wiecej milosci niz nie jeden Bozek,wiec nie szukaj czleku tam milosci gdzie co drugie slowo to „O BOZE” bo milosci tam nie znajdziesz chocbys szukal dlugo bo to jak mazenie kobiet o ksieciu choc by ich jakas bestia wiecej milowala a nie po ksiazencemu ali bosku po lbie lala.I tu moi drodzy o miliony mi nie chodzi bo to rzecz nabyta i ze soba ja nie zabierzesz ale to swinstwo co czyniom innym zwalajac swoja wine na niewinnych za to zasluzyli na kare ta najwysza by siedziec na wieki w pudle na smieci a dla wiekszej kary by widzieli w ciemnosci swoje czyny i cierpienie tych co za nich cierpieli i bol ich odczuli jaki zadawali innym w imie boga.
        Coz obieecalem sobie ze pojde do kosciola jak sie dowiem kto tak naprawde Matke zamordowal,ale po co mam tam isc no chyba ze zdejme krzyz z Ojca grobu i zaniose tym co se na cudzej krzywdzie swe grobowce budowali bo ONI na ten krzyz zasluzyli i na boska wieczna w cienosci chwale.
        Coz co niekturzy mysla ze oklamia wlasna dusze jak zwala swe czyny na innych ale tak nie bedzie ciezar pozostanie a kradzinego ze soba zadna meda do wiecznego grobu nie zabierze.
        A tak jakos mnie dziwilo czego to bydlo zawsze jakos szuka ulic co z bydlem zwiazane Oborki Khustr.Hamburgaberg,coz ostatnia ulica widac koniec dla vie oznacza koncza jako pokarm dla innych.I tak boskie vie na Hamburgerze kamery pozakladalo bo sie boi samych siebie i tak naprawde krzyz z grobu Ojca by sie im przydol,bo mohe ich uspokoic nie karzdy jest boskim bydlem jak ONI.

    • MOTYLEM JESTEM ;-) pisze:

      W świecie pełnym absurdów i iluzji…

      Widziałam ten słoik wczoraj…wręcz…
      zabawne.

      • margo0307 pisze:

        „… Widziałam ten słoik wczoraj…wręcz… zabawne.”
        _________
        A ja nie widziałam i… nie zobaczę 😀 bo…
        „Strona przedmiotu została usunięta przez pracownika Allegro.”
        ale… nie żałuję… 😀

        • Mezamir pisze:

          Żałuj 🙂 najzwyklejszy szklany słoik z zakrętką w złotym kolorze
          Słoik z powietrzem którym oddychał Jezus…ponad 1000zł
          Dwudziestu sześciu licytujących…

          • margo0307 pisze:

            „…Słoik z powietrzem którym oddychał Jezus…ponad 1000zł
            Dwudziestu sześciu licytujących…”

            ___________
            😀 😀 😀
            Z drugiej jednak strony… nie ma co się dziwić ?, mówi się przecież, że…
            ” tonący brzytwy się chwyta”… 😀

          • margo0307 pisze:

            A morał z tych opowiastek jest taki, że…
            Kto pod kim dołki kopie – sam często w nie wpada… 😀

  10. Mezamir pisze:

    W niemieckim mieście Shaffhausen pokazywano* oddech św. Józefa, który przezornie przechował w rękawiczce.

    http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,364

    * Jak można POKAZAĆ oddech???

  11. margo0307 pisze:

    „… widziałem kiedyś pudełko,inaczej wyglądało”
    __________
    No tak – każdy widzi i słyszy to… co chce… 😉

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.