Dlaczego nie możemy znaleźć śladu innej cywilizacji w Kosmosie?

Odpowiedź na tytułowe pytanie nie musi być w cale trudna. Wyobraźmy sobie,że cywilizacje w Kosmosie są rozmieszczone wg rozkładu liczb pierwszych. Wypiszmy sobie na kartce 100 pierwszych liczb pierwszych. Niech „odległość” między sąsiednimi liczbami wynosi 1m.Dla milionowej liczby pierwszej odległości pomiędzy kolejnymi liczbami pierwszymi może wynosić już ok. 30 m( 3 liczby, 4 liczby na 100). Można przypuszczać, że dla kolejnego miliona odległość ta będzie jeszcze większa, dla następnego jeszcze większa itd..itd. Gęstość liczb pierwszych będzie asymptotycznie malała do „0” a Wyobraźmy sobie też moment Wielkiego Wybuchu lub początek oddechu Brahmy .Skądinąd wiemy że Układ Słoneczny znajduje się na peryferiach Drogi Mlecznej. Średnica naszej Galaktyki to ok 100 000 lat świetnych. Jest ok. 100000×150000000 km czyli 150 x1013 czyli 10 do potęgi 16 metra. Pytanie brzmi jaka gęstość liczb pierwszych byłaby na 10 do potęgi 16 metra?
Na to pytanie już dzisiaj potrafimy odpowiedzieć. Wiemy że wypisując wszystkie liczby pierwsze począwszy od ok. 7700000 do ok. 15480000 znajdziemy aż ok. 486000 liczb pierwszych czyli aż 6,3 % .Okazuje się że gęstość liczb pierwszych dąży do ln x czyli np dla 10 do potęgi 31 gęstość ta wynosi 1,4% czyli jest aż 10 do potęgi 29 liczb pierwszych czyli bardzo bardzo dużo. Na 10 do potęgi 16 metra będzie to 2,303 x 10 do potęgi 14 liczb pierwszych
Wydaje się, że miejsc na innych planetach gdzie mogło rozkwitnąć życie( nawet to najbardziej) inteligentne jest bardzo dużo. Po prostu bardzo ciężko mówi się o nieskończoności, szczególnie nie można porównywać dwóch nieskończoności. Okazuje się że w świecie wielkich liczb nawet 1 kwadrylionowa pewnej liczby może wynosić kwadrylion ( kwadrylion to 10 do potęgi 15) Wygląda też na to, że nie jesteśmy sobie wyobrazić ogromu Wszechświata przy jego nieskończonych wymiarach i czterowymiarowej przestrzeni ( zgodnie z teorią doktora Petera Plichty).

Ten wpis został opublikowany w kategorii Matrix, Obserwacje Ziemi, UFO cywilizacje pozaziemskie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

182 odpowiedzi na „Dlaczego nie możemy znaleźć śladu innej cywilizacji w Kosmosie?

  1. margo0307 pisze:

    Następny koniec… świata ? 😉
    Tą razą nie 3 a aż… 14 dni ciemności… ❓

    http://minionscoop.blogspot.com/2015/08/breaking-news-nasa-confirms-earth-will.html

    • marek pisze:

      Nie wiem Małgosiu jak rozumieć Twą wypowiedź , co nią wyrażasz , refleksje czy sarkazm ?

      Mieszkam na południu Polski , pierwszy raz w swym życiu oglądałem umieranie w lecie flory lasów Beskidu .W sierpniu przestałem do nich wchodzić przerażony obrazem śmierci roślin.

      Od kilku tygodni nie oglądam podlejszej aury niż wcześniej widziałem , z tak wielkim uporem tkwiącej nad regionem w którym mieszkam .

      Ma w swej wymowie umieranie , siność , brak promieni słońca , martwicę .

      Ashyane Deyan pisze że słońce umiera , a wraz z nim nasza planeta , ale przecież Ty i koleżanki macie swego optymistycznego księcia ciemności w głowach mimo tego ,że owe stwierdzenia NASA są zgodne z procesami jakie ona opisuje .

      Ale nie mogę być stronniczy lub idiotą jak lubię o sobie mówić .

      Być może to nie jest prawda ze strony Nasa , a tworzenie fałszywej flagi , by wreszcie doprowadzić do ryku miliardów małp – dajcie nam jedną władzę , dajcie nam jeden rząd , dajcie nam NWO .

      Ale obojętne czy jest to w lewo, czy w prawo , nadmiernie optymistyczny książę kłamstwa jest podejrzany .

      m

      • margo0307 pisze:

        „… W sierpniu przestałem do nich wchodzić przerażony obrazem śmierci roślin…”
        _____________________________
        Można by powiedzieć, że… zawiniła susza…, gdyby nie fakt, że… obraz „dziwnie” zachowującej się flory występuje również… na północy Polski – w miejscu, gdzie ja z kolei mieszkam…
        Już od dobrych… może trzech lat, obserwujemy wraz z mężem dziwne zachowanie się kwiatów w naszym ogrodzie, które z roku na rok coraz… szybciej przekwitają…, najbardziej jest to widoczne w kwitnieniu irysów, hortensji i floksów…
        Kiedyś irysy zakwitały pod koniec maja i kwitły do końca czerwca, a nawet… do pierwszej połowy lipca.., w tym jednak roku – w połowie czerwca niemal wszystkie irysy już przekwitły…
        To samo dotyczy floksów, których mam w ogrodzie 3 piękne białe kępy…, zakwitły na początku sierpnia i w połowie tego miesiąca poczęły już przekwitać…, podobnie jak hortensje… i zgadzam się z Tobą, że… nie jest to przyjemny widok… 😕

        Marek, nie wiem czy… jest tak, jak pisze AD, jakoby „Słońce umierało”, wiem natomiast – z całą pewnością – że wszystko to, co narodziło się na tym świecie… podlega określonemu cyklowi: narodzin – wzrostu i… śmierci… i nic tu nie pomoże ani… nadmierny optymizm ani… nadmierny pesymizm…, po prostu tak jest… koniec. kropka. 🙂
        Nie wiem – jak u moich koleżanek…?, mój jednak… „optymistyczny książę ciemności w głowie” 😉 bierze się z mojego… optymistycznego nastawienia do tego… przemijającego świata… i nawet gdyby… przyszło mi być naocznym świadkiem… gasnącego Słońca… nie zmieni to mojego nastawienia i mojej wdzięczności za przeżyte doświadczenia… i te piękne i te… trochę mniej piękne… 🙂 ❤

  2. Mezamir pisze:

    No to będzie jazda,melatonina nas zaleje i halucynacjom nie będzie końca

    • marek pisze:

      Mezamir ,

      przypominasz mi radio RMF – fm wsadzone w net ,wyrażające się, wiem wszystko i o wszystkim gadam .
      Taka postawa wyraża w swej wartości jedynie ponadprzeciętną prędkość pracy pokładowego procesora wskazanej jednostki , nie opisuje jej inteligencji .

      Czynisz więcej zamieszania niż wspierania przyrostu świadomości wśród internautów na tej stronie .Podobnie Ci którzy nieustannie cytują martwych czy sezonowych mędrców

      Produkcja sieczki informacyjnej jest dezinformacją i należy podejrzewać ,że albo rozsiewa ją osobowość niedojrzała , albo sprzedana agendzie dezinformacji .

      Doradzam ćwiczenie medytacji postawy Buddy , usuwa pojęcie wszechwiedzy i uspokaja .
      A co do Twej wypowiedzi Dawidzie , przyhamuj , są jeszcze poziomy , a nie tylko liczby .
      WE WSZECHŚWIECIE W GĘSTOŚCI 3D ISTNIEJE JEDYNIE MATERIAŁ NA LUDZI I JEST ON NIE EWIDENCJONOWANY , TAK JAK NIKT NIE LICZY TRAWY NA TEJ PLANECIE .
      ŻYCIE ŚWIADOME JEST OD POZIOMU 4D GDZIE NASZE OCZY NIE SIĘGAJĄ I TAK TO WYGLĄDA Z ROZUMU A NIE LICZENIA .

      m

  3. anuradha57 pisze:

    Nie znam się na tych wszystkich obliczeniach, może masz rację, ale my na Ziemi z naszymi materialnymi oczami nie możemy ich zobaczyć. Maja inną gęstość niż my. Aby ich zobaczyć, to Oni muszą chcieć zagęścić swoje ciała do warunków panujących na Ziemi.

    • Dawid56 pisze:

      Witaj Anuradha57 na Mistyce Życia.Masz 100 % rację- też tak myślę że maja Oni inną gęstość aniżeli my….Chociaż z drugiej strony istnieje hipoteza że obcy są wśród nas..:wink:

    • marek pisze:

      Jest taka prze kłamliwa bajka wśród bajek KK o tych którzy uwierzyli a nie zobaczyli i stwierdzenie ukute już w przysłowie wspierające to pierwsze o niewiernym Tomaszu który nie uwierzył aż nie zobaczył przebitych dłoni Chrystusa..

      Co dyskredytują te twierdzenia ,
      zdrowy rozum , doświadczenie , rozumienie i pojmowanie przez doświadczenie .
      Wspierają oddawanie się ślepej /bezrozumnej wierze w coś / czego rozumem nawet nie spróbowało się nazwać .

      Dostrzegam brak tej refleksji , przez całe życie wśród bliźnich z którymi wymieniam się poglądami .

      Być może apostoł Tomasz był najmądrzejszym z pozostałych , być może pozbawionym duchowej stymulacji jednak wyposażonym w zdrowy rozsądek i stąd jego ewangelia została potraktowana jako apokryf /księga nie natchniona /.

      Gdy przenoszę taką postawę na rozpatrywanie tematu , człowiek , wszystko o nas wydaje mi się prawdą na wiarę , a w szczególności tematy o naszej wartości lub braku owej wartości .

      Podstaw do analiz intelektualnych , bez wspierania się na dogmatach lub teoriach nie ma .

      Jedyne na czym można oprzeć wyobrażenia na nasz temat pomijając religijne dogmaty , to na modelach mechaniki energii w wszechświecie / jego odkrywanej energetycznej konstrukcji / i analizie egzystencji całej biocenozy okrywającej planetę .

      To ostatnie ukazuje jednoznacznie ,że całe życie na tej planecie uwarunkowane jest kooperacyjnym współistnieniem poszczególnych gatunków i że to istnienie gatunku jest tym co matka natura stara się gównie zabezpieczać .

      JEDNOSTKA NA TEJ PLANECIE WŚRÓD WIELOŚCI OWYCH GATUNKÓW NIE MA JAKIEGOKOLWIEK ZNACZENIA – przenosi jedynie poprzez prokreację swą witalność następnemu pokoleniu .

      My jednak staramy się na siłę zaprzeczyć owym prawom mówiąc , człowiek brzmi dumnie i jako jednostka winien wzorować się na Bogu aby stać się godnym z Nim obcowania .Można się się posikać ze śmiechu .

      Populacja która w swym istnieniu wyraża się jak najbardziej stadnie , czyli jak gatunek , gloryfikuje zindywidualizowanie jednocześnie nieustannie swym osobnikom przeszkadzają w tej metamorfozie ze stadnej owcy w człowieka .

      Mógłbym Wam tygodnimi objaśniać ten temat jednak odgrzewane jedzenie nie smakuje , a może moje pisanie jest gadaniem z samym sobą bo kto zechce to zrozumieć? , więc przejdę do stwierdzeń końcowych wia temat u góry .

      Jeżeli chociaż część z nas ma to co umownie określamy duszą , a ja nazywam to porcją zindywidualizowanej świadomości , to dla tych istot przebywanie w fizycznym ciele na Ziemi jest niczym innym jak ” jazdą bez trzymanki – w parku jurajskim ” zwanym niebem lub piekłem w zależności od zebranych w nim doświadczeń .

      Podtrzymuję to co napisałem wcześniej ,że 3G jest przeznaczona jako gęstość wyłącznie dla zwierząt . Całe zaistnienie nas jako gatunku na tej planecie nie ma znaczenia, znaczenie ma jedno , czy jesteśmy eksperymentalnym błędem ,czy nasze tu przebywanie jest celowe czy wypadkiem w rękach eksperymentatorów .

      Stado jest stadem i nikt nawet jego przywódca ponad owe stado swą świadomością się nie wznosi , aby następował przyrost świadomości jednostki , matryca życia planety musi posiadać w sobie wyższe oktawy zabezpieczające jej wzrost , a nasza przypuszczalnie ma je odcięte .

      Myśląc nad tym skąd się ten cały bur…el stworzył , wraz ze mną w nim uczestniczącym , rozmyślam nad teoretycznymi modelami wyższych światów 6G ,7G i przychodzi mi do głowy ,że ciśnienie grawitacyjne naszej planety pozbawia to co nazywamy przytomnością / poczytajcie co to jest embolia azotowa / naszego duch ,on tu nie może złapać oddechu w tej gęstej materii , funkcjonuje jak piany lub naćpany człowiek – nie w pełni swych władz.

      Przykładam do tego wyobrażenie ,
      że dla duchowych bytów z wyższych poziomów po pewnym czasie przebywania w ludzkim ciele EMOCJE zaczynaj działać jak uzależniający narkotyk i stąd upodobanie do reinkarnacyjnych powrotów do fizycznego istnienia na tej planecie ma tak chorobliwy wymiar w zakresie bytów duchowych pragnących fizycznych doznań .

      Czy to jest zdobywanie ostatnich bastionów materii przez ducha – życie – nie wiem
      czy to jest nieudany eksperyment siewców życia również – nie wiem
      czy to jest zaburzony lub w swej końcowej fazie odzysk porcji świadomości z Ziemi na Tarę – nie wiem .

      Ale o jedno proszę : nie piszcie mi sloganów , dyrdymałów i innych powielanych bredni , bo jak na razie trzeźwy osąd mówi ,że nasza rzeczywistość jest tym co wyraża sobą przysłowie : wymieszany groch z kapustą .

      A co jest prawdą , co kłamstwem – przypuszczalnie nikt z będących w ciele nie i wie .

      Wiem że , można tylko pisać o smaku grochu z kapustą , unikając tego czego się nie wie , jak on zaistniał .

      m

      • marek pisze:

        A ten artykuł w zakresie w jakim ojciec przedstawia rolę syna w ich rodzinie w mym pojęciu wspiera moje sugestie , jak świadomości trudno jest bez wycofania się z uczestniczenia w życiu te planety / choćby w autyzm / by zachować zdrowe oceny sytuacji i pojęć co do prawdziwych wartości .

        kobieta.onet.pl
        Gromosław Czempiński: Choroba syna to był dla wszystkich szok, szczególnie dla otoczenia
        Obserwuj561

        – Niestety, byłem wymagającym ojcem. Ale tylko w stosunku do córki, bo w stosunku do syna jestem totalnie miękki. Iwona do dziś wypomina mi to twarde wychowanie. Narzeka, że nauczyłem ją tego, co nie pomaga dzisiaj w życiu, czyli sprawiedliwości, pracowitości, prawdomówności, obrony słabszych, szacunku do ludzi. Moja córka mogła zostać za granicą, ale jej przywiązanie do Polski jest tak samo duże jak moje. Wpoiłem jej pewne zasady i wartości, ale, niestety, nie okazywałem jej wystarczająco mocno swojej miłości. Gdyby się dało, wszystko bym dzisiaj chciał naprawić, ale już za późno.

        Teraz już się nie wtrącam

        Iwonka była (i jest nadal) piękną blondynką o niebieskich oczach, wysoką, szczupłą. Tym bardziej byłem więc surowy, bo sądziłem, że okazywanie miłości przewróci jej w głowie. I to był błąd. Dyscyplinowałem ją, musiała wracać do domu przed 22, opowiadać, gdzie i z kim przebywa. Starałem się unikać kar cielesnych, chociaż córka mówi, że raz czy dwa dostała ode mnie kuksańca, ja tego nie pamiętam. Pamiętam natomiast, że reagowałem bardzo ostro, gdy okazało się, że mnie okłamała. Nie mogłem zaakceptować kłamstwa, uznałem je za przejaw braku zaufania do mnie. Jak patrzę z dzisiejszej perspektywy na tamto jej zachowanie, to widzę po prostu błędy wieku dojrzewania. Ale wtedy traktowałem je jako przewinienia ogromnego kalibru.

        Muszę przyznać, że byłem stale zajęty, pracowałem po kilkanaście godzin dziennie, nie mówiąc o tym, że znikałem na parę dni lub tygodni. Kiedy więc pojawiałem się w domu, chciałem kontrolować stopnie, zachowanie itp.

        Iwonka dowiedziała się, że byłem oficerem wywiadu, dopiero jak zostałem szefem służb, już w wolnej Polsce. Na początku miała do mnie pretensje, że jej o niczym nie powiedziałem. W końcu zrozumiała, skąd te zakazy, surowy tryb życia, pełen ograniczeń i wyrzeczeń. Bo ja bałem się, że jako córka agenta wywiadu może stać się przedmiotem prowokacji, że ktoś może przez nią próbować na mnie wpłynąć.

        Kiedy poznała prawdę, zaczęła mnie wypytywać o wiele spraw. Dowiedziała się, że do działania zawsze motywowało mnie przywiązanie do kraju i patriotyzm. Zobaczyła, że moja przeszłość jest na tyle akceptowana, że mogłem dalej pracować w wywiadzie, a nawet stanąłem na czele służb w nowym ładzie politycznym. Więc po pewnym czasie pretensje zamieniły się w podziw i dumę. Choć nadal odreagowuje na mnie za tamten okres i jak o coś poproszę, robi odwrotnie [śmiech].

        Iwonka to piękna singielka. Szuka mężczyzny decyzyjnego, wysportowanego, mądrego, a do tego, żeby nie był egoistą. Pyta: „Gdzie ci mężczyźni z waszych lat?”. Do pewnego czasu robiłem jej chłopakom krótki test i na ogół stwierdzałem: „Nie nadaje się”. Potem przyznawała mi rację. Teraz już się w ogóle nie wtrącam.

        Kiedyś uważała, że Piotrusia darzę większym uczuciem, niż darzyłem ją w tym samym wieku. Ale szybko zrozumiała, że jako niepełnosprawny ma ograniczony świat, więc chcemy mu to wynagrodzić. Właściwie od początku relacje między córką a synem są wspaniałe. Piotr nie może bez niej żyć. Czeka, kiedy przyjdzie albo kiedy on pójdzie do niej i będzie imprezka. Bo tak mówi: „Kupimy szampanika i będzie imprezka”.

        Jestem tym trzecim

        Iwonka bardzo przeżyła fakt, że Piotruś urodził się niepełnosprawny. Miał roczek, jak wyjechaliśmy wszyscy do Genewy. I tam zajmowała się nim na całego, robiła mu nawet sesje zdjęciowe, potrafiła bawić się z nim kilka godzin bez przerwy.

        Piotruś jest cudownym dzieckiem, ale bywał złośliwy. Mnie nigdy nie słuchał, uważał, że przy mnie może sobie na wszystko pozwolić, co owocowało tym, że na przykład w ciągu kilku sekund znikał z pola widzenia. Z babcią albo z mamą zawsze chodził za rączkę. Wystarczyło, że Iwonka powiedziała słowo, i on robił dokładnie to, o co go prosiła. Żona i Iwonka są całym jego światem, ja jestem tym trzecim. Zawsze powtarza: „Tata jest generałem, ale to mama jest szefem”. Ma niesamowite poczucie sprawiedliwości, reaguje na każdą krzywdę. Ma kłopoty z mówieniem, często zamyka się w sobie, prowadzi dialog sam ze sobą. Wiemy, że sam sobie nie poradzi, martwimy się, co będzie, jak nas zabraknie. Chodzi na warsztaty terapii zajęciowej, no ale nigdy nie będzie mógł wykonywać konkretnego zawodu. Nie pozwalamy mu samodzielnie wychodzić z domu, chociaż ma niesamowitą pamięć wzrokową i jak jedzie z żoną, a jej pomieszają się kierunki, Piotruś, choćby był tam po raz pierwszy, bezbłędnie powie, gdzie trzeba jechać. Ma fenomenalną pamięć do zdarzeń, sytuacji. Przechodzimy kiedyś na Ursynowie obok jakiegoś domu, a on mówi: „O, tu chodziłem do przedszkola”. Pytam żonę, czy to prawda, ale ona też nie pamiętała. A potem przypomnieliśmy sobie, że chodził tam przez dwa miesiące. Ma niesamowite zdolności techniczne, żona czasami nie umie uruchomić jakiegoś sprzętu, przychodzi Piotruś i bez żadnego problemu to robi.

        Szczęśliwie, że od razu po urodzeniu poddaliśmy go terapii, najpierw w Polsce, a po roku w Szwajcarii. Wyjechaliśmy tam, bo kierownictwo wywiadu uznało, że źle wpływa na mnie otoczenie, które cały czas mi współczuje. Tamtejsza medycyna zaoferowała Piotrusiowi wspaniałą opiekę medyczną: terapię ruchową, ćwiczenia logopedyczne, choć od razu powiedziano nam, że zacznie mówić dopiero około 20. roku życia, co nas kompletnie załamało. Ale mieli rację. Zajęcia spowodowały, że świetnie się rozwijał, chodził do przedszkola.

        Do Polski wróciliśmy, jak miał pięć lat. Nie mogliśmy liczyć na pomoc, więc żona musiała przestać pracować, żeby zająć się synem. Zawsze realizowała się zawodowo, była ekonomistką, a tu raptem musiała zamknąć się w domu. Zdecydowanie mniej udzielaliśmy się towarzysko, gdziekolwiek poszliśmy z Piotrusiem, zawsze coś popsuł, rozbił, wylał, trzeba było mieć na niego oko. Ludzie bali się więc nas zapraszać, bo nigdy nie wiadomo było, co Piotruś wykombinuje.

        Jego choroba to był dla wszystkich szok, szczególnie dla otoczenia. Co tu dużo mówić, byliśmy fajną parą, lubianą, mieliśmy piękną córkę, a tu nagle takie nieszczęście. Ze dwa lat trwało, zanim doszliśmy do siebie. Mnie pomógł wyjazd za granicę, bo rzuciłem się w wir pracy. A poza tym – tam nikt nas nie znał, nie współczuł.

        Syn już mi odpuszcza

        Piotruś spaja naszą rodzinę. Mama jest dla niego numerem jeden, czyli może wszystko. Ale niech tylko powie do mnie coś takiego, co on oceni jako niewłaściwe, na przykład nie spodoba mu się ton żony albo wyczuje w jej głosie złość, agresję, natychmiast pyta: „Mamusiu, kochasz tatusia, no ale czy kochasz tatusia?”. I się nie uspokoi, dopóki nie jest pewny, że już nie ma napięcia, no bo te napięcia się przecież zdarzają.

        Niby jestem na emeryturze, ale ciągle muszę pracować, bo obniżono mi emeryturę, Piotrusiowi trzeba zapewnić przyszłość, a nie chcę obciążać tym córki. Żona jest więc zmęczona. Mówi: „Całe życie nie ma cię w domu, ciągle jestem sama z Piotrem”. To prawda, główny ciężar opieki nad synem dźwiga ona. Przychodzę zmęczony, bo mam już swoje lata i niby zajmuję się Piotrusiem, ale zaraz zasypiam. Kiedyś z tego powodu się denerwował, teraz już mi odpuszcza.

        Pracowałem w kontrwywiadzie zagranicznym, którego wszyscy się bali, tam się nasłuchałem trudnych historii, tam często ważyły się losy ludzi. I to Piotruś spowodował, że zacząłem patrzeć na życie bardziej tolerancyjnie, że dawałem ludziom szansę.

        Dzięki Piotrusiowi zauważyłem też, że główny ciężar prowadzenia domu spoczywa na żonie. Kiedy pracowała, jakiś podział obowiązków domowych między nami był, ale to ona musiała prać, gotować i robić zakupy. A potem zamknęła się w świecie Piotrusia. Zawsze była wyrozumiała i tolerancyjna, szczególnie po ’90 roku, kiedy zostałem wiceszefem wywiadu i pracowałem po 14 godzin na dobę, bo taki był entuzjazm w wywiadzie do pracy w nowej Polsce. Teraz chciałaby widzieć mnie częściej w domu, a ja jestem nadal zajęty, bo oprócz pracy zawodowej wspomagam organizacje pozarządowe, w tym działające na rzecz niepełnosprawnych, staram się też pomóc w racjonalnym wykorzystaniu potencjału ludzi, którzy kiedyś pracowali w służbach.

        Dziś z autopsji wiem, jak ciężko żyje się rodzinom z niepełnosprawnym dzieckiem. Dzieci te wymagają bowiem nieustannej opieki do końca swego życia. Jedno z rodziców, najczęściej mama, poświęca się całkowicie opiece, co oznacza, że musi zrezygnować z pracy zawodowej. A opieka nad tego typu dziećmi jest nieporównywalnie cięższa od jakiejkolwiek innej i trwa nieustannie do końca życia. Wszelkie plany zawodowe, towarzyskie czy urlopowe muszą ją uwzględniać. My przez to wszystko przeszliśmy i choć często czujemy się normalnie zmęczeni, to dziś już nie potrafimy żyć bez naszego Piotrka. Wszystkie plany układamy pod niego.

        Nauczyłem się okazywać uczucia

        Oskarżenie mnie i zatrzymanie [o wręczenie łapówki przy prywatyzacji – przyp. red.] fatalnie wpłynęło na moją psychikę, to był szok dla całej rodziny, także dla Piotrusia. W związku z tym podupadłem na zdrowiu także fizycznie. Nie jestem już tak sprawny, nie gram w tenisa, nie jeżdżę na nartach, nie uprawiam sportów ekstremalnych. Przez to Piotruś też opuścił się fizycznie, bo ja go wszędzie zabierałem, dużo jeździliśmy na rowerach, był w tym tak dobry, że nie mogłem za nim nadążyć. A dzisiaj ledwie jeździ. Zostały nam wyjazdy całą trójką na weekendy do Sopotu albo Zakopanego.

        Chcę odciążyć żonę, żeby trochę odpoczęła, więc zabieram Piotrusia ze sobą na spotkania. Słucha wtedy, o czym mowa, zdarza się, że w pewnym momencie mówi: „Proszę o ciszę, teraz będzie mówił generał”. Wiem, że jestem dla Piotrusia dużym autorytetem, podobnie jak był nim generał Sławek Petelicki. Ze Sławkiem układało nam się różnie – raz nie mogliśmy bez siebie żyć, a innym razem nie mogliśmy na siebie patrzeć. Piotruś był tym, który nas jednoczył. Bardzo przeżył jego śmierć, nie może zrozumieć, dlaczego już go nie ma. W ogóle wszystko przeżywa. A jeszcze bardziej po incydencie z zatrzymaniem mnie na dwa dni. Teraz za każdym razem pyta, czy wrócę, i nie zaśnie, dopóki się nie pojawię. Obojętnie, o której wracam, siedzi na łóżku i czeka, aż go pocałuję. Oddycha wtedy z ulgą, mówi: „jesteś”, i natychmiast zasypia. Ma duże poczucie humoru, potrafi spuentować różne sytuacje, w żartach jest lepszy, niż ja byłem w dzieciństwie. Pewnego razu w Austrii zszedłem z nart, żona zaczęła jeździć, bo jeździliśmy na zmianę (on się bał), i jak co dzień zabrałem go na spacer po wiosce, miał wtedy może sześć lat. Idziemy, a tam na krużganku siedzi kot. Zapytałem, co to jest. On odpowiedział: „kot”. Na co ja: „To nie jest kot, tylko tygrys”. Spojrzał na mnie i mówi: „kot”. Ja: „Popatrz uważnie, to tygrys”. On: „kot”, ja: „tygrys”. Idziemy dalej, upływa jakieś 10 minut, znowu mijamy kota, znów go pytam: „Co to jest?”. On spojrzał na mnie z błyskiem w oku i mówi: „lew”.

        Uwielbia wyszukiwanie informacji w komputerze, głównie dotyczących militariów, ostatnio robi sobie różne identyfikatory, to jego konik. Nadal ma kłopot z czytaniem i pisaniem, chodzi do logopedy, ale bardzo wolno mu to idzie. Boleję nad tym, że boi się latać ze mną awionetką. Dużo czasu minęło, zanim w ogóle zaczął, ale nie lubi, kiedy wznosimy się wysoko, chciałby, żebym zawsze latał nad ziemią. A nad ziemią jest niebezpiecznie, bo jak silnik stanie, to człowiek nie ma czasu, żeby wybrać miejsce do lądowania. W związku z tym, że rozsądek zwycięża i że lecę wyżej, to nie chce ze mną latać. No, chyba że żona się zdecyduje. Jak lecimy 300 metrów nad ziemią, to wszystkim się interesuje, opowiada, co widzi, ale wystarczy, że uniosę się w górę, spuszcza głowę, milknie. Ostatnio żona też jest niechętna wspólnym lotom, więc on wyczuwa jej obawy. Bardzo żałuję, bo myślałem, że to będzie nasze wspólne zajęcie. Na motorze też boi się ze mną jeździć. Został nam więc tylko rower.

        Piotruś ma niesamowitą empatię, w lot wyczuwa nastroje innych, słyszy to, czego nie słyszą inni. Niech w samolocie pojawi się jakiś dźwięk, natychmiast pyta: „co to?”. Zobaczy grupę ludzi, chwilkę popatrzy i wie, kto jest szefem. Jego nie da się nie lubić. Nauczył mnie okazywać uczucia. Ja, mężczyzna ze służb, a tu łza w oku mi się kręci. Dzięki niemu stałem się innym człowiekiem.

        Gromosław Czempiński generał w stanie spoczynku, agent wywiadu i kontrwywiadu w PRL-u, szef Urzędu Ochrony Państwa w latach 1993–1996. Brał udział w słynnej operacji Samum. Ojciec dorosłych dzieci: Iwony i Piotra.

        Niniejszy tekst pochodzi z październikowego numeru miesięcznika „Zwierciadło”.

        m

      • trelemorele pisze:

        Marek pisze
        „…duch ,on tu nie może złapać oddechu w tej gęstej materii , funkcjonuje jak piany lub naćpany człowiek – nie w pełni swych władz.”
        ____________________________________________
        Marku, ja na użytek swojego zrozumienia rozdzieliłam swój umysł na dwie części, jedna umysł ciała, druga umysł ducha. Oba połączone ze sobą niewidocznym dla oczu kanałem, przez który następuje wymiana informacji w obie strony, Im umysł ciała bardziej „sprawny”, tym lepsza wymiana, tym duch ma mniejszy problem ze złapaniem oddechu 🙂
        Przy czym ta „sprawność” nie jest mierzona wiedzą nabytą drogą edukacji np w szkołach, o czym się sama przekonałam…wiedza nawet ta najbardziej ścisła okazuje się przeszkodą w tej „sprawności”
        Jestem raczej pewna, że to istota/istoty niematerialne tworzą człowieka i cały jego świat łącznie z całym kosmosem, tworzą bez wiedzy jaką posiadają nawet najlepsze umysły ludzkie, tworzą bez matematyki, geometrii liczb, wzorów, funkcji, czy narzędzi, co więcej…tworzą materię bez materii. I nie ma sensu dochodzić jak to robią, oczywiście można sobie gdybać, ale to z kolei CZAS, którego naprawdę szkoda na takie gdybanie trwonić.

  4. margo0307 pisze:

    „…Być może to nie jest prawda ze strony Nasa , a tworzenie fałszywej flagi …”
    __________________________
    Być może masz słuszność Marek ale… można to przecież sprawdzić 🙂
    Dawidzie, Ty znasz się na ustawieniach planet i masz dostęp do programów pokazujących takie ustawienia… 🙂
    Czy mógłbyś skonfrontować to, co jest napisane na tej stronce z programami ukazującymi układy planet na dzień 15 – 29 listopada tego roku ?

    • Dawid56 pisze:

      29 listopada będzie miała miejsce koniunkcja Saturna ze Słońcem w kwadraturze do Neptuna.Od 15 listopada będzie również zacieśniać się kwadratura Wenus i Plutona, a od 29 listopada będzie się zacieśniać kwadratura Marsa i Plutona, która nie wróży nic dobrego( zacieśni się 7 grudnia 2015).i będzie też Mars tworzyć opozycję do Plutona i utworzy się tzw półkrzyż Pod koniec grudnia 2015 nastąpi tez najściślejszy( 1 stopniowy) aspekt kwadratury Urana do Plutona.Dodatkowo Mars,Pluton,Uran,Księżyc utworzą 28-29 listopada konfigurację krzyża w znakach kardynalnych ( Księżyc Rak, Mars Waga,Uran Baran i Pluton Koziorożec)- Nie będzie to dokładny Krzyż.Dokładność aspektu między Marsem a Uranem 29 listopada będzie wynosiła 7 stopni.

  5. A58 pisze:

    Wszystko wskazuje ,że Marek ma rację .Cosik Nasowcy ściemniają.sprawdziłem na symulatorze położenia planet . Ziemia , Wenus , Mars i Jowisz będą blisko prostej przebiegającej obok Słońca .I co z tego.Jeśli spodziewają się jakiejś reakcji ze słońcem , to Słonko będzie daleko od tej akcji.Przyczyną ciemności może być obiekt przechodzący między Ziemią i Słońcem (odchylenie grawitacyjne.)

  6. Dawid56 pisze:

    Mars z Jowiszem utworzy koniunkcję już w niedzielę czyli 18.10.2015.

  7. *Walydóś :D ... pisze:

    😛 Szukaita a znajdzieta.

    • *Walydóś :D ... pisze:

      A wieta, hto wynalas wielocypet? – Nimiec u Polaka na strychu wy 33-ećym 😀

      • marek pisze:

        A może to jest prawdziwą mistyką ostatnich stuleci a w szczególności naszej ojczyzny .

        Popieram akcję Świecka Szkoła, ale jednocześnie jestem za rozwiązaniem Konkordatu.

        Konkordat jest zdradą interesów Polski i Polaków. Jest utratą suwerenności na rzecz Watykanu, jest przyzwoleniem dla działania szpiegów Watykanu w organizmie narodu wliczając w to szkoły,
        uniwersytety i armię. Mało tego, my sami to wszystko finansujemy. Konkordat zapewnił Kościołowi administrowanie swoimi sprawami na podstawie prawa kanonicznego co oznacza, że Kościół może prowadzić działalność gospodarczą bez zgłaszania jej do rejestrów sądowych .

        Państwo nie ma nad tym żadnej kontroli. Biskupi mają prawo wglądu w akta sądów cywilnych bez żadnego nakazu i bez kontroli. Państwo musi finansować religię w szkołach bez wpływu na nauczane treści. Kapłani wojskowi są wyjęci spod władzy Zwierzchnika Sił Zbrojnych.

        Księża w mundurach podlegają biskupowi polowemu, a ten głowie obcego państwa Watykan. A więc część polskiej armii znajduje się pod rozkazami obcego państwa. Konkordat odbiera posłom prawo do uchwalenia ustaw dotyczących opodatkowania instytucji i biznesów kościelnych. Gdy Konstytucja 3-go Maja odebrała przywileje Kościołowi biskupi pojechali do carycy Katarzyny i namówili ją do inwazji na Polskę.

        Kościuszko za tę zdradę powiesił kilku biskupów. Jeśli Polacy będą nieposłuszni tak jak w 1791 roku będziemy mieli kolejną Targowicę. Właściwie już ją mamy. Kościół może sprzedać komu chce swoje włości, które na terenie Polski są własnością Watykanu, po to żeby ukarać krnąbrnych Polaków.
        Sprzedanie Polski pod rozbiory w osiemnastym wieku było równie ohydne jak dziś byłoby sprzedanie Polski radykalnym islamistom. Ale Kościół to zrobił i dziś może zrobić to ponownie.

        Cały cywilizowany świat jest wstrząśnięty tym, co robią terroryści z ISIS , ale nie zapominajmy, że to Chrześcijaństwo dało przykład w jaki sposób można niszczyć kulturę narodów, wyrzynać miliony ludzi przez piętnaście wieków bez jakichkolwiek konsekwencji. Wystarczy się tylko świętojebliwie upozować.
        W 1993 roku sejm uchwalił wotum nieufności wobec rządu Hanny Suchockiej. To znaczy, że Konkordat został zawarty nielegalnie.

        Abp Józef Kowalczyk nie miał uprawnień do zawarcia Konkordatu. Zgodnie z konstytucją ratyfikacja umowy w której Polska zrzeka się części swojej suwerenności wymaga większości w Sejmie i Senacie. Takiej większości nie było. Konkordat został uznany za zwykły pakt międzynarodowy. Ratyfikacja nastąpiła z naruszeniem Konstytucji, bez referendum. Zostaliśmy pozbawieni suwerenności bez naszej zgody.
        Polacy obudźcie się.

        Kościół nie jest święty. Jest cynicznym, chciwym graczem, który odebrał nam zdolność samodzielnego myślenia. Jeśli naród Polski potrzebuje kolejnych dowodów na to, że Kościół stoi za obecnym rozbiorem Polski, tak jak stał za poprzednimi, będzie je miał. Takie dowody są dostarczane każdego dnia. Religia w rękach właścicieli Boga zaprowadziła świat do miejsca, w którym jesteśmy. Ta cywilizacja jest już skończona. Zacznijmy budować nową z Bogiem w sercu, a nie poza sercem.
        Żadnych Kościołów, żadnych kapłanów.

        Człowiek troszczący się o człowieka, ludzie troszczący się o Ziemię, to wszystko czego potrzebujemy. Nigdy więcej indoktrynacji religijnej lub politycznej. Nigdy więcej złodziei w szatach świętoszków. Zerwijmy Konkordat, aby Polacy stali się samodzielni duchowo. Bez tej samodzielności będziemy zawsze manipulowani. Tak doskonale, że bez naszej świadomości. Za własne lenistwo duchowe, brak pragnień duchowych i powierzanie swojego intymnego związku z duszą w ręce cwaniaków z KK płacimy utratą suwerenności.

        Jesteśmy kolonią Watykanu, który załatwił nas „wartościami chrześcijańskimi” mordując miliony ludzi. Jak można być tak ślepym i głuchym? Jak można nie odróżniać złodzieja od dobroczyńcy?

        I nie bójmy się tego, że nasz wróg ma całe złoto świata, bo zdobył je w najbardziej nikczemny sposób. Jedynie Watykan i banki Szwajcarskie nie oparły się pokusie spieniężenia ubezpieczeń pomordowanych w obozach śmierci Żydów nigdy się z tego nie rozliczając.

        Obecny Papież jest równie ciemną postacią jak jego poprzednicy jeśli chodzi o jego przeszłość w czasie rządów argentyńskiej junty. I wciąż wpływa na politykę w Argentynie jak i w Polsce. Bank watykański kolaboruje z bankami chińskimi.

        Mają w końcu największe doświadczenie w dogadywaniu się z dyktatorami.
        Już dziś potrafimy skonstruować silnik czerpiący energię z wody. Nie robimy tego bo potrzebujemy kolejnych wojen o ropę. Chciwość zakreśliła koło. Już nie ma na co czekać. Cywilizacja umiera z powodu chciwości. Albo powstaniemy teraz przeciwko korporacjom i kościołom albo za chwilę będziemy w matrixie. Z chipem pod skórą i pod całkowitą kontrolą kasty władców.
        To my, ludzie jesteśmy solą tej ziemi. To my w sercach znamy prawdę i prawda zwycięży.

        Być może ci, którzy nie zechcą nowej cywilizacji pozostaną w starej. Zostaną razem ze swoim Kościołem i swoimi politykami. My pójdziemy dalej. Podążymy za naszymi marzeniami tam, gdzie nas poprowadzą, do świata bez kłamstw i zbrodni, bez chciwości i bez krzyża
        Proszę udostępniajcie ten tekst. Niech pomaga nam się zjednoczyć, tym wszystkim, którzy są w stanie usłyszeć prawdę o Kościele. Tym, którzy chcą decydować o swoim życiu i swoim kraju. Tym, którzy nie potrzebują fałszywych pośredników między sobą a swoją duszą .
        Krzysztof Pieczyński

        http://www.krzysztofpieczynski.com.pl/…/miej-odwage-spojrz-…

        m

        • Dawid56 pisze:

          Nie bardzo rozumiem Konkordat ma za zadanie regulować stosunki Między danym Państwem a Watykanem.Na przykład czasami jest ważne uregulowanie pewnych spraw.Zerwanie jakichkolwiek umów międzynarodowych jest równoznaczne z anarchią.

          • marek pisze:

            Dawid określ się , czy jesteś istotą myślącą , czy owcą , bo ta Twoja wypowiedź jest poza jakimkolwiek jej rozważaniem .

            m

          • Dawid56 pisze:

            Nic nie stoi na przeszkodzie aby po 22 latach zmienić jego zapisy.Mówię zmienić a nie odrzucić
            http://isap.sejm.gov.pl/Download?id=WDU19980510318&type=2

          • Dawid56 pisze:

            Zaproponowałbym aby religii konkretnego wyznania uczyć w Kościele, a w szkole wprowadzić przedmiot np religioznawstwo albo uczyć tylko etyki

          • siola pisze:

            Anarchi i Eschenbruchu juz doznali,toc sie to Zbogom chwali .
            Coz utrzymac klamstwo i oblude,
            Mysla sobie ze porajaja i poskacza z bebnem na Slezy,
            z drugiej strony dla zwiekszenia mocy dadza tylek u papierza ochrzcic,
            toc to bedzie u rzeznikow wiecej mocy ,
            by z wlasnego brate wiecej krwi wytoczyc.
            I tak z milosci do narodu kopia go po tylku,
            bo to w boskiej Ojca BOGA modzie,
            Ale mysle doczekaja tego na co zasluzyli,
            czy pomoglo tancowanie i bebnowanie tego ja bylina nie wiem,
            bo samotnie szedl ja czlowiek przez te zycie ,
            jak na byline przystalo ,nie lubie cymbalow,
            co falszywa nute da graja bogiem ludziom oczy zaslaniaja,
            Mowia o dobroci i milosci ale wlasnym dzieciom za swe bledy lamia kosci.
            Oj dziady dziady nad dziadami co sie stalo z wami.
            juz po raju na tej ziemi w pieklo je zmienili,
            by dla swego zysku braci lac po pysku.
            Oj wy dziady zatracone w glowach waszych zatracenie,
            O miscie ludowi wy gadacie a tak naprawde wy go w tylku macie.
            kto z was wieksza kupe gnoju zrobi tego ten wasz chory bog wynagrodzi,
            a biednemu czlowiekowi da po glowie by nie odwarzyl sie mowic o zmowie,
            Juz po rauju jest na ziemi ale czas by bylina sie zjawila,
            Przodkow mowa przywitala a Ci Ziemie bogom odebrali,
            by sobie w spokojue karzdy ziemianin grzebal w wlasnym gnoju,
            bo On w jego ogeodzie lepszy od cudzego boskiego..
            Bo u BOGA to juz trwoga w pierwszych rzedach siedza ,
            Ci co klamstwo znaja ale Matki i Ojca tak naprawde nie znaja.
            Chmiel choc gorzki to bylinie On nie rowny bo falszywe daje gloski.
            i po swiecie niesie wiec o falszywej ludzkosci wolnosci.
            Bo po Chmielu w koncu i tak tylko wielkie lanie nastanie,
            a w galotach czlowiekowi nic nie pozostanie.
            Nie czerwony nie zielony ani tez ja bialy,
            chodze ja samotnie po tej ziemi bez barwy.
            Cos mi tak chodzi po glowie ze u tych kolorowych to za duzo konopi i chmielu jest w glowie.
            Wiec wesole Maja ONI ciagle rzycie na cudzym pocie zapelnionym korycie.
            I nie chodzi im tu o czlowieka ale by koryto u nich pelne bylo,
            bo ludzie to zasoby dla nich ,wiec co nalezuy z nimi robic.
            Ano kopac i dla obludy godac ze to z milosci do naroda.

    • margo0307 pisze:

      „… Do tej pory w Wielkiej Brytanii jedynie naród żydowski cieszył się specjalnymi względami ze strony brytyjskich prawodawców, ale już niebawem, do Żydów dołączą muzułmanie, którzy być może jeszcze w tym roku zyskają specjalny status.
      Projekt wnoszący zmiany w przepisach prawa karnego, które do tej pory traktowało wyznawców islamu na równi z wyznawcami innych religii, ma trafić pod obrady parlamentu jeszcze w tym roku i raczej nie ulega wątpliwości, że przejdzie, ponieważ cieszy się poparciem wszystkich ugrupowań mających przedstawicieli w Izbie Gmin…

      Oświadczenie dotyczące uprzywilejowanego statusu muzułmanów Cameron wygłosił w Birmingham.
      Nie jest to miejsce przypadkowe – Birmingham oraz cała aglomeracja, to największe skupisko muzułmanów w UK…
      Przemawiając w Birmingham, brytyjski premier wyraził nadzieję, że…
      muzułmańska społeczność w Wielkiej Brytanii wesprze działania rządu w walce z ekstremizmem 😀 😀 😀
      Nie wiem czy premier Cameron wie co mówi, a jeśli wie, to zastanawiam się czy w to, co mówi wierzy.
      Niby jak pomogą?
      Wydadzą ich?
      Czy premier nie wie, że właśnie Wielka Brytania jest inkubatorem, jeśli nie wylęgarnią tego ekstremizmu ?
      Czy służby specjalne wiedzą, co dzieje się w meczetach, co w szkołach islamskich, albo publicznych brytyjskich, w których jeszcze niedawno pojawiał się Anwar al-Awlaki, słynny „numer drugi” w Al- Qaidzie na „pogadankach” z uczniami, w czasie lekcji, w szkołach opłacanych przez brytyjskich podatników, podczas, których to pogadanek zachęcał dzieci i młodzież do „dżihadu” ?…”

      http://thepolishreview.co.uk/index.php/home/kategoria-2/1259-islamofobia-antysemityzm-cameron-oglosil-ze-przestepstwa-wynikajace-z-nienawisci-do-muzulmanow-beda-srozej-karane.html

    • margo0307 pisze:

      A to ciekawe 🙂
      W arcie, do którego namiary podał wyżej Mezamir, m.in. jest napisane:

      „… w Bawarii azylanci zaprotestowali nawet przeciwko temu, że żywność wydaje kobieta, a na przyjmowanie żywności z rąk osób płci żeńskiej, rzekomo nie pozwala im religia…”

      Ale… już ta sama religia pozwala im współżyć z osobami płci żeńskiej… ?! 😛

      „…miejscowe prostytutki niecnie wykorzystują uchodźców, każąc im płacić 120 euro za półgodzinną sesję, choć od miejscowych pobierają 80-100 euro, i to za godzinny numerek.
      Jest to – bez wątpienia- przejaw rasizmu, ksenofobi, nietolerancji i w ogóle neonazizmu…”
      😀 😀 😀

      • margo0307 pisze:

        „… Jestem raczej pewna, że to istota/istoty niematerialne tworzą człowieka i cały jego świat łącznie z całym kosmosem, tworzą bez wiedzy jaką posiadają nawet najlepsze umysły ludzkie, tworzą bez matematyki, geometrii liczb, wzorów, funkcji, czy narzędzi, co więcej…tworzą materię bez materii…”
        ________________________________
        Może precyzyjniej należało by powiedzieć, że… Istoty duchowe… tworzą w oparciu o wiedzę – jaka – jak na razie – zapewne nie śniła się nawet człowiekowi… materię bez materii
        Możliwe, że pierwotnie… powstaje matryca duchowa – taki swoisty,duchowy szkic …, na kanwie którego energia zostaje zagęszczona do formy materii… i wówczas powstaje ta tzw. materia bez materii… 😉
        O tym m.in. mogą świadczyć tzw. bóle fantomowe, odczuwane przez ludzi, którzy… pomimo utraty kończyn – nadal odczuwają ból w miejscu, w którym niegdyś znajdowała się kończyna…

        • trelemorele pisze:

          Małgosiu, cały czas piszę Markowi, że szkoda czasu na dochodzenie jak to jest z tym stwarzaniem materii…żaden umysł ludzki nigdy tego nie pojmie…więc poco tracić czas?
          Czy nie lepiej skupić się na życiu w materii i z wykorzystaniem podpowiedzi od tych duchowych istot, czy chociażby własnego umysłu?

          • Dawid56 pisze:

            Akurat tu się z Tobą absolutnie nie zgodzę.Tojest tajemnica Jezusa czy Sai Baby czy mistrzów oświeconych – jak stworzyć albo jak zagęścić materię.Słyszałaś może o Dynamo?
            On tez sprawia wrażenie że potrafi panować nad materią.Wynalezienie tej formuły jest odwiecznym pragnieniem Człowieka zarówno jak znalezienie formuły nieśmiertelności.
            Wiemy jedno aby znaleźć te formuły trzeba :
            1.Zrozumieć tekst Tablicy Szmaragdowej Hermesa Trismegistosa
            2.Poznać do końca właściwości złota w tym złotego proszku i złota jednoatomowego
            3.Umieć to wszystko odnieść do kabalistycznego Drzewa Życia.

          • margo0307 pisze:

            „… szkoda czasu na dochodzenie jak to jest z tym stwarzaniem materii…”
            _____________________________
            I ja mam podobne zdanie ale… wszyscy mamy prawo do swobodnego rozporządzania danym nam czasem wedle… swego widzi-mi-sie… 😉

          • trelemorele pisze:

            Dawidzie
            nie jestem pewna czy ze mną się nie zgadzasz, czy na mój komentarz odpowiadasz.
            Ale mnie chodzi o to, że szkoda czasu na dochodzenie jak i po co świat ludzki stworzono.
            Uważam że w tym temacie możemy tylko gdybać, a na to szkoda całego życia.
            Dynamo to iluzjonista…poszukałam w necie, bo pierwsze słyszę.
            Panowanie nad materią, oczywiście można bez znajomości trików, nie trzeba być iluzjonistą.
            Opowiadałam tu moje spotkanie z kobietą, króra stała przy drzewie nad samym stawem.
            Moi świadkowie siedzieli w aucie i mało nie posikali się z wrazenia gdy zobaczyli, że obeszłąm drzewo dookoła, ze przeszłąm po wodzie minimum 1m głębokości, przeszłam suchą stopą i wiesz dlaczego? bo ja byłam na 1000% pewna, że idę po łące, że nie ma stawu, że zamiast niego jest łąka. Dla moich świadków to były raczej sekundy, a dla mnie znacznie dłużej, miałam czas na przyjrzenie się wszystkiemu dokładnie łącznie z najdrobniejszymi szczegółami kobiety. To był zupełnie inny świat, ale bardzo rzeczywisty.
            Podobna sprawa gdy opowiadałam o „cerowaniu” przepukliny mojemu malutkiemu synkkowi, też działąłam na materię nie dotykając jej i z zamkniętymi oczyma, sama mam swoich masę innych przkkładów
            Wielu mnichów tybetańskich uzdrawia nie dotykając, oniteż potrafią wpływać na materię i dla mnie są w tym mistrzami.
            Właściwie każdy człowiek to robi.tylko może mniej świadomie z mniej zaplanowanym skutkiem, bo np guz w ciele czy na ciele to też działąnie na materię, działanie właściciela ciała albo kogoś innego z boku, podobnie każda choroba, nawet zwykłe przeziębienie.

          • trelemorele pisze:

            Dawidzie
            jeżeli rozważamy nieśmiertelność ciała człowiekka to oczywiście możliwe do osiągnięcia (nie ma rzeczy niemożliwych), być moze świat dusz własnie do tego dąży, ale to przecież też tylko działanie na materii z warunkiem, ze bardzo „przemyślany”, „dopracowany” i wg mnie powszechny, ale do tego nie potrzeba złota ani innej materii, medykamentów czy aparatury. Do tego potrzebne coraz sprawniejsze umysły ciała z coraz lepszą komunikacją z umysłem ducha, muszą się zmienić relacje międzyludzkie, priorytety itd.

          • Dawid56 pisze:

            „Ale mnie chodzi o to, że szkoda czasu na dochodzenie jak i po co świat ludzki stworzono”
            A jednak dla mnie jest to kluczowa sprawa.Po prostu nie chcę być „luszem” , to po pierwsze.
            Po drugie jeśli stworzenie człowieka było po to aby stworzyć niewolnika do prac kopalnianych w kopalni złota aby wyręczyć Annunaki to pora na bunt!
            Czy sie komuś to podoba czy nie.
            Dlatego nie zgadzam się na zaprogramowany Koniec Świata czy Sąd Ostateczny
            „zmartwychwstanie ( fizyczne ciał) to też jakaś kompletna iluzja .
            Chodzi o to że mamy wreszcie czuć się w pełni odpowiedzialni za Gaję a nie eksploatować ją bez sensu i bez granic.Mamy się też czuć odpowiedzialni za miłość czyli współistnienie na tej planecie z innymi istotami ( nie tylko ludźmi).
            Zadałem kiedyś pytanie co po końcu Świata, po ewentualnym Sądzie Ostatecznym ma się stać z planetą Ziemia- nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie.
            Można by było zaludnić Ziemię np 100 000 000 000 istot które by były chyba bretharianinami czyli żywili się światłem.Prawdopodobnie nie mieszkali by oni w jakich- kolwiek siedzibach czy mieszkaniach nie wiem czy by się żenili czy tworzyli jakiekolwiek związki a może byłyby one zbędne , a może zmartwychwstałe istoty nie maiły by płci jak duchy.
            Myślę że jednak nie o to chodzi o jakieś życie pozagrobowe po zmartwychwstaniu, ale chodzi o stworzenie przez nas tu żyjących na Planecie Ziemia namiastki idyllicznego raju( nie po śmierci) a w zasadzie miejsca na Ziemi gdzie moglibyśmy być po prostu szczęśliwi .

          • trelemorele pisze:

            „Dlatego nie zgadzam się na zaprogramowany Koniec Świata czy Sąd Ostateczny
            „zmartwychwstanie ( fizyczne ciał) to też jakaś kompletna iluzja .”
            ____________________________________
            Oczywiście, ze iluzja e w związku z tym szkoda czasu i nerwów

            „Chodzi o to że mamy wreszcie czuć się w pełni odpowiedzialni za Gaję a nie eksploatować ją bez sensu i bez granic.Mamy się też czuć odpowiedzialni za miłość czyli współistnienie na tej planecie z innymi istotami ( nie tylko ludźmi).”
            __________________________________
            Obecni mieszkańcy Ziemi odpowiedzialni za nią? To po prostu niemożliwe.
            Miłość, szczere pragnienie współistnienia z innymi? to też niemożliwe
            Ja widzę, że już małe, kilkuletnie dzieci emanują chorą aurą. Choroba udziela się od dorosłych i pogłębia w zastraszającym tempie wraz z dorastaniem.
            Z miłości zostały co najwyżej pozory.

            „Zadałem kiedyś pytanie co po końcu Świata, po ewentualnym Sądzie Ostatecznym ma się stać z planetą Ziemia- nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie.”
            _____________________________________
            Nie było początku, to i końca nie będzie, tym się nie ma co martwić

            „Myślę że jednak nie o to chodzi o jakieś życie pozagrobowe po zmartwychwstaniu, ale chodzi o stworzenie przez nas tu żyjących na Planecie Ziemia namiastki idyllicznego raju( nie po śmierci) a w zasadzie miejsca na Ziemi gdzie moglibyśmy być po prostu
            szczęśliwi .”
            ______________________________________
            namiastkę idyllicznego raju wielu z nas ma tylko w dzieciństwie i jak ma szczęście urodzić się u dobrych i mądrych ludzi. W miarę dorastania, przejmowania obowiązującego modelu życia, raj się szybko kończy i często w piekło się zamienia.
            Nie ma rzeczy niemożliwych, ale widzisz Dawidzie tak dziwnie jest, ze każdy inaczej szczęście czy swój raj widzi.
            Dawidzie jak ty widzisz ten swój raj? Moze jest obok ciebie, moze go nie widzisz?

            „Można by było zaludnić Ziemię np 100 000 000 000 istot”
            ________________________________________
            Czy nie rozumiesz, ze im tłoczniej tym gorzej dla wszystkich…równowaga musi być zachowana we wszystkim, w jakości ale i w ilości.

          • Dawid56 pisze:

            Trelemorele te 100000000000 istnień to potencjalne dusze od „początku świata” które miałyby podobno zmartwychwstać do „Szczęśliwości”- tylko że ta wizja wydaje mi się być po prostu absurdalna i niemożliwa
            Rozumiem, że twierdzisz że jako ludzkość doszliśmy do kolejnego punktu zwrotnego i potrzebne są jakieś radykalne rozwiązania?

          • JESTEM pisze:

            „Niemniej jednak cały czas mam nadzieję, że uda mi się przekabacić JESTEM na swoje kopyto jak idzie o sens i znaczenie MIŁOŚCI prawdziwej.
            Jeszcze brak mi kompletu mocnych argumentów, ale kiedyś je zbiorę do kupy i wtedy chciałabym „zawalczyć” o JESTEM dla niej i siebie samej ❤ "

            A może. kochana trelemorele, twoja potrzeba „zawalczenia o JESTEM i przekabacenia JESTEM na swoje kopyto jak idzie o sens i znaczenie MIŁOŚCI prawdziwej wynika z niezrozumienia tego, czym jest… MIŁOŚĆ prawdziwa JESTEM? 😉 ❤

            Z mojego doświadczenia wynika, że do zrozumienia MIŁOŚCI prawdziwej, a zwłaszcza jej odczuwania, nie potrzeba "kompletu mocnych argumentów"… Ale skoro odczuwasz taką potrzebę, by je znaleźć i spróbować zastosować, to może kiedyś się znajdziewsz, zastosujesz i zobaczymy, co z tego "wyjdzie"… 🙂

          • JESTEM pisze:

            Dla JESTEM 😉 :

            – Poczucie jedności ze wszystkim, co mnie otacza jest prawdziwą miłością.

            – Miłość jest stanem Istnienia. Nie jest zależna od żadnego innego ciała, zewnętrznej formy, choć je także obejmuje… 🙂

            – Miłość nie działa wybiórczo, tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych. Ogrzewa dobrych i złych w jednakowym stopniu.

            – Miłość, radość i spokój to głębokie stany Istnienia, a raczej trzy aspekty wewnętrznej jedni z Istnieniem.

            – Tam, gdzie jest MIŁOŚĆ, nie ma miejsca na żądania, na oczekiwania, nie ma zależności…
            „Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję”, „kocham cię, bo dajesz mi przyjemność, „kocham cię, bo jesteś tylko mój/moja” – to tzw. „miłość warunkowa”, bliższa „transakcji handlowej”, uzależnienia niż MIŁOŚCI prawdziwej. To nie jest MIŁOŚĆ wszechogarniająca… Nie być dla nikogo kimś szczególnym i jednocześnie kochać wszystkich – to jest prawdziwa MIŁOŚĆ. 🙂

            – MIŁOŚĆ jest naszym naturalnym stanem… kiedy nie ma już w nas lęku, że ją możemy utracić.

            – Nie odczuwam „potrzeby rozumienia” MIŁOŚCI. Wnikam w nią i wtedy nią się staję. 😉
            I wtedy po prostu wiem, czuję, odczuwam, a wiedza ta wynika z mojego doświadczenia JEJ, a zrozumienie JEJ wynika ze świadomości tegoż doświadczenia . :- ❤

          • trelemorele pisze:

            „…wynika z niezrozumienia tego, czym jest… MIŁOŚĆ prawdziwa JESTEM?”
            „to może kiedyś się znajdziewsz, zastosujesz i zobaczymy, co z tego „wyjdzie””
            ___________________________________
            do tej pory rozumiałam, że JESTEM rozdaje swoją MIŁOŚĆ na lewo i prawo każdemu kto się nawinie i nie nawinie, że JESTEM wszystkich kocha.
            to chwalebne, ale tak nie można, to szkodliwe dla JESTEM, bo bardzo zachwiana równowaga w braniu i dawaniu 🙂
            ja rozumiem, że masz spory zasób miłości w sobie, ale trzeba racjonalnie nią gospodarować, uzupełniać na bieżąco itd, itd. 🙂

          • JESTEM pisze:

            „to chwalebne, ale tak nie można, to szkodliwe dla JESTEM, bo bardzo zachwiana równowaga w braniu i dawaniu 🙂 „

            „Tak nie można”? „To szkodliwe dla JESTEM”? Dlaczego ty miałabyś wiedzieć lepiej, co dla mnie jest szkodliwe, a co nie jest? 🙂 Ejże, a może… projektujesz „coś swojego” na mnie? 😉 Może to ty masz w jakiś sposób „zachwianą równowagę w braniu i dawaniu”, ale nie jesteś tego świadoma? Nie bierzesz takiej możliwości pod uwagę?

            ja rozumiem, że masz spory zasób miłości w sobie, ale trzeba racjonalnie nią gospodarować, uzupełniać na bieżąco itd, itd. 🙂

            Dziękuję, kochana trelemorele, za twoją troskę o JESTEM 🙂 . Ale co mam z nią (tą twoją troską) zrobić, jeśli nie odczuwam potrzeby, byś się o mnie troszczyła?
            A może bardziej harmonijne i pomocne 😉 byłoby (w moim zachowywaniu „równowagi”, o które chciałabyś zadbać 😉 ), gdybyś pozwoliła mi samej „zatroszczyć się” o siebie w taki sposób, jaki to robię i „gospodarować, uzupełniać” na bieżąco jakiekolwiek ewentualne braki (jeśli takie by były/są) do zachowania harmonii i „równowagi”?

            Czy nie pomyślałaś o tym, że potrzeba „zawalczania o JESTEM” może wprowadzić większe „zachwianie równowagi w braniu i dawaniu” niż np. przyzwolenie na bycie JESTEM takiej, jaka jest? 🙂 ❤ Że twoje rozumienie może być na przykład jakąś iluzją – wyobrażeniem na temat jakiejś JESTEM i to wyobrażeniem nie mającym zbyt wiele wspólnego z tym, jaka JESTEM jest w rzeczywistości? Nie musi tak być, ale to możliwe…
            🙂 ❤

        • trelemorele pisze:

          Dawidzie, nie ma żadnej pewności ile dusz przewinęło się przez nasz świat
          Może przecież być tak, że jest ich wcale nie tak wiele…może tak naprawdę tylko jedna albo dwie, a może nieskończenie wiele.

          „Rozumiem, że twierdzisz że jako ludzkość doszliśmy do kolejnego punktu zwrotnego i potrzebne są jakieś radykalne rozwiązania?”
          _________________________________________
          Tak, myślę, ze historia zatoczyła kolejne koło, kolejna nieudana próba 😦
          Na radykalne rozwiązania z naszej ludzkiej strony już chyba za późno.
          Radykalne rozwiązanie z „nieludzkiej” strony dokona się jak zawsze…rękoma ludzkimi.

          • Dawid56 pisze:

            O.K. Tylko że wtedy pojawia się pytanie: Na ile mieliśmy w tej grze o Nas wolna wolę , a na ile ktoś to wszystko zaprogramował ?

          • trelemorele pisze:

            „O.K. Tylko że wtedy pojawia się pytanie: Na ile mieliśmy w tej grze o Nas wolna wolę , a na ile ktoś to wszystko zaprogramował ?”
            _________________________________________
            No ale kto to wszystko zaprogramował? Czy nie ty sam?
            Czy nie ty zaprogramowałeś swój świat z szerokim pakietem improwizowania – używania wolnej woli rękoma swojego umysłu/ciała materialnego.
            Wolna wola człowieka dotyczy tego czy chce otworzyć się na współpracę z Duchem, czy nie chce.
            Człowiek ma wolny wybór czy woli pod górkę, czy z górki. Duchowi wszystko jedno i tak swoje osiągnie, w końcu dla Ducha czas nie istnieje 🙂

            Powiem ci Dawidzie, że cała wiedza, której szuka człowiek jest chyba w jego snach.
            Pisałam tu o snach/wizjach dotyczących moich conocnych wizyt w pokojach bibliotecznych. Najmniej zapamiętałam/zrozumiałam czytając księgę snów. To co mi się kołacze po głowie to wyglądałoby tak jakbyśmy będąc jednym Duchem przeżywali w wielu światach, w różnych ciałach ludzkich jednocześnie…tak czy siak z człowiekiem na pewno nie jest tak jak nam się wydaje, że jest.

          • JESTEM pisze:

            „Powiem ci Dawidzie, że cała wiedza, której szuka człowiek jest chyba w jego snach.
            Pisałam tu o snach/wizjach dotyczących moich conocnych wizyt w pokojach bibliotecznych. Najmniej zapamiętałam/zrozumiałam czytając księgę snów. To co mi się kołacze po głowie to wyglądałoby tak jakbyśmy będąc jednym Duchem przeżywali w wielu światach, w różnych ciałach ludzkich jednocześnie…tak czy siak z człowiekiem na pewno nie jest tak jak nam się wydaje, że jest.”

            🙂 ❤

          • trelemorele pisze:

            JESTEM. ślicznie dziękuję,
            to jedno serduszko od ciebie warte dla mnie więcej niż tysiąc najpiękniejszych słów
            Niemniej jednak cały czas mam nadzieję, że uda mi się przekabacić JESTEM na swoje kopyto jak idzie o sens i znaczenie MIŁOŚCI prawdziwej.
            Jeszcze brak mi kompletu mocnych argumentów, ale kiedyś je zbiorę do kupy i wtedy chciałabym „zawalczyć” o JESTEM dla niej i siebie samej ❤

          • Dawid56 pisze:

            „Czy nie ty zaprogramowałeś swój świat z szerokim pakietem improwizowania – używania wolnej woli rękoma swojego umysłu/ciała materialnego.
            Wolna wola człowieka dotyczy tego czy chce otworzyć się na współpracę z Duchem, czy nie chce.
            Człowiek ma wolny wybór czy woli pod górkę, czy z górki. Duchowi wszystko jedno i tak swoje osiągnie, w końcu dla Ducha czas nie istnieje :)”

            Dokładnie albo prawie dokładnie w ten sposób myślę.Tak w zasadzie jesteśmy zanurzeni w Świecie „a priori” de facto tylko My jesteśmy prawdziwi -reszta to iluzja, czas jest iluizją a istnieje tylko On czyli Ja nieśmiertelny Duch.Oczywiście tych nieśmiertelnych duchów jest bardzo bardzo wiele , tyle ile istnień we Wszechświecie.

          • Ktoś pisze:

            „O.K. Tylko że wtedy pojawia się pytanie: Na ile mieliśmy w tej grze o Nas wolna wolę , a na ile ktoś to wszystko zaprogramował ?”

            — każdy poza okupantami i ich sługami ma WOLNĄ WOLĘ ale by z niej skorzystać trza się PRZEŁĄCZYĆ na korzystanie z ROZUMU.

            TRICK z WYZWOLENIEM jest prosty, jest nim …….

  8. margo0307 pisze:

    „… To jest tajemnica Jezusa czy Sai Baby czy mistrzów oświeconych – jak stworzyć albo jak zagęścić materię…”
    __________________
    „… I poślą do nich Bogowie… Wielkiego Wędrowca,
    miłość niosącego, ale kapłani Złotego Tura
    poddadzą go śmierci męczeńskiej
    .
    I po śmierci jego, ogłoszą Bogiem go…
    i stworzą Wiarę nową, zbudowaną
    na kłamstwie, krwi i ucisku…
    I ogłoszą wszystkie narody niższymi i grzesznymi,
    i wezwą przed oblicze przez nich stworzonego Boga
    kajać się i prosić o wybaczenie za czyny
    dokonane i nie dokonane…”

    „… Gdyż najgorsi wrogowie ludzi,
    Gnieżdżą się w gniewie u nich i w Duszach ich.
    I tylko ludzie swymi czynami,
    Które nakierowane są na wspaniałość Rodów,
    Mogą wyrzucić z siebie, wszelkie to Zło,
    Co zamieszkało w Duszach i Sercach ich.
    Lenistwo i Obżarstwo i Życzenie cudzego
    Przyćmiewa cały Rozum ludzki…”

    (fragment Z Księgi Santii oraz Białej Drogi)

  9. margo0307 pisze:

    … Na radykalne rozwiązania z naszej ludzkiej strony już chyba za późno…
    * * *
    Na ile mieliśmy w tej grze o Nas wolna wolę , a na ile ktoś to wszystko zaprogramował ?…
    * * *
    Czy nie ty zaprogramowałeś swój świat z szerokim pakietem improwizowania – używania wolnej woli rękoma swojego umysłu/ciała materialnego…
    tak czy siak z człowiekiem na pewno nie jest tak jak nam się wydaje, że jest.”

    _______________________________________
    Ciekawa dyskusja 🙂 a to ostatnie zdanie jest jak… wisienka na torcie… 🙂
    Dodam może tylko, że… jest takie mądre powiedzonko:
    Lepiej późno jak… wcale 🙂
    I wg. mnie – nigdy nie jest za późno, jeśli człowiek dorósł…, dojrzał do zmian w sobie…, bo tylko takie zmiany mają znaczenie w naszym życiu dla naszego wzrostu – czyli naszego z-rozumienia…, i wszystko, co zadziewa się w życiu każdego z nas prowadzi nas właśnie do tego celu… – do urodzenia się na nowo – do urodzenia się z… Ducha…, do uświadomienia sobie naszej Prawdziwej Duchowej Natury 😉
    O tym – nowym narodzeniu się nas – mówił m.in. w przypowieściach jeden z Mądrych Ludzi w słowach:
    „…Jeśli ujrzycie takiego, którego nie zrodziła kobieta, padnijcie na wasze twarze, uczcijcie go – ten jest waszym ojcem…” – nie zrodziła kobieta, ponieważ każdy z nas sam rodzi się na nowo…, poprzez odkrywanie siebie…, uświadomienie sobie KIM w istocie jest…
    Bo im bardziej zagłębiamy się w Ducha – tym więcej się w nas łączy i uzyskujemy wgląd w plan życia i świata…, zaczynamy rozumieć Jego Jedność, w której nic nie jest przeciw niczemu, a każdy z Jego elementów działa dla całego ogółu i wzrostu świadomości każdego z nas… 🙂
    Większość z nas… żyje jeszcze we wzorcach starego świata, doszukując się tego co dzieli…, kierując się zasadą dualności: albo – albo…, skupiając się na walce…, na ocenianiu pozorów…, zamiast pójść za Duchem i zadać sobie pytanie – co mam z tego zrozumieć ?
    Jedni twierdzą, że… religie to zło i że trzeba je wszystkie odrzucić…
    Inni z kolei – są całkowicie oddani religii, interpretując zawarte w nich treści dosłownie i… zatrzymują się…
    Ale… jest jeszcze trzecia – nie dostrzegana przez większość z nas droga, droga środka , która mówi – poznaj tajemnicę każdej z religii…, gdy ją zrozumiesz – religie przestaną istnieć, odpadną samoistnie – podobnie jak… kokon larwy, gdy… staje się ona motylem… 🙂

    • trelemorele pisze:

      Małgoś pisze
      „Lepiej późno jak… wcale 🙂
      I wg. mnie – nigdy nie jest za późno, jeśli człowiek dorósł…, dojrzał do zmian w sobie…”
      _______________________________________
      A te zmiany to nic innego jak dążenie do jak najwiekszej równowagi.
      Oczywiście, że lepiej późno niż wcale. Kwestia na ile zdąży się zrównoważyć to co wcześniej z tym co teraz 🙂 Sama spowiedź przed duchownym i ewentualna tzw szczera pokuta zadana przez spowiednika poprawi doraźnie samopoczucie, ale nie zrównoważy. Podobnie Ostatnie Namaszczenie, czy w ostatniej chwili nawrócenie się na wiare tą czy inną, także nie przyniesie zrównoważenia.

      Wracając do seryjnych snów/wizji z bibliotekami chyba pominęłam ważny element od którego zaczynały się te sny. Każdy zaczynał się identycznie.
      Dom, od frontu cały oszklony, okno przy oknie, jak w szklarni. Są też oszklone drzwi. Otwieram je i wchodzę do ciągnącego się wszerz wąskiego korytarza, na przeciwległej stronie liczne drzwi do pokojów z księgami, po lewo korytarz zamyka ściana, po prawo otwarte drzwi do zamieszkałej izby gospodarzy.
      Za kazdym razem najpierw kieruję się do izby gospodarzy. Drzwi są szeroko otwarte. Wchodzę. W przeciwległym rogu po mojej prawej stoi solidne drewniane łóżko, poduszki ułożone jak do snu, spora pierzyna zsunięta/złożona pod ścianę, okryta skąpą narzutą. brzeg łóżka wolny, służący gospodarzom do siedzenia, odpoczynku w ciągu dnia. Na brzegu łóżka siedzi kobieta i mężczyzna, w podobnym wieku, staruszkowie. Siedzą blisko siebie trzymając sie za ręce. Wyglądają na mądrych, dobrych, szczęśliwych. Na ścianie po prawej małe okno ze skromną firanką, pod oknem mała szafka/komódka.Lewy przeciwległy róg pokoju jest pusty. W rogu po lewej przy drzwiach stoi taki zwyczajny wysoki piec kaflowy. Podłoga z szerokich desek. Czysto i bardzo skromnie, nożna by pomyśleć, że mieszkanie ubogich w rzeczy ludzi.
      Ale na końcu mojego przyglądania się zauważam w centralnym miejscu dziwny, niepasujący do wszystkiego przedmiot. To duża waga stojąca na podłodze. Waga w kształcie przypominała taką, którą znałam z reala, którą widywałam na zapleczach sklepów spożywczych, która służyła do odważania dostaw mięsa, wędlin, ziemniaków w workach. Na zawieszone na łańcuchach szale kładło się metalowe ciężarki o różnych nominałach.
      Ta ze snu była niewyobrażalnie w wyglądzie drogocenna. Cała chyba ze wszystkich możliwych najbardziej cennych kruszców + szmaragdy, brylanty, perły itp
      Stawałam przy niej i myślałam co w niej ważniejsze? drogocenna budowa, czy funkcja.
      Dwie drogocenne szale były dźwigane w szponach dwóch pięknych, wielkich ptaków, ich dzioby stykały się w równowadze mimo, że na obu szalach jakby różnej wielkości drogocenne ciężary wagowe.
      Patrzyłam na tę wagę, spoglądałam na gospodarzy…po co im ta waga i taka właśnie?
      I tak każdy sen z tej serii się zaczynał. Potem taki szczególny kontakt wzrokowy z gospodarzami, dostawałam zaproszenie do jednego z pokoi gdzie na czymś podobnym do kościelnego klęcznika czekała księga z wiedzą.

      Jak myślicie, co ta waga oznaczała, jak wy byście zinterpretowali tę za każdym razem powtarzającą się część snu?

      • trelemorele pisze:

        moja odpowiedź na komentarz Małgosi niewidoczna na liście 😦

      • Maria_st pisze:

        Czy wejście do biblioteki, mieszkania gospodarzy znajduje się na parterze czy wyżej ?

        • trelemorele pisze:

          Marysiu, budynek parterowy, wolnostojący z małym podwórkiem….taki wąski i długi, szeroki na opisany przeze mnie pokój gospodarzy…szeroki na około 4-5m

      • margo0307 pisze:

        „… Sama spowiedź przed duchownym i ewentualna tzw szczera pokuta zadana przez spowiednika poprawi doraźnie samopoczucie, ale nie zrównoważy…”
        _________________________________
        Dokładnie 🙂 to tzw. rozgrzeszenie kościelne jest fikcją… i nie o to tutaj chodzi, lecz o z-rozumienie…, o uświadomienie sobie przyczyn i skutków naszego własnego działania… 😛
        Spowiedź – jako taka, była niegdyś potrzebna w takiej formie, bo powodowała choć przez chwilę zatrzymanie się…, zastanowienie się nad własnym życiem, udostępniała nam czas na zrobienie… rachunku sumienia i wewnętrzną obietnicę poprawy… 🙂
        Kiedy jednak… dorastamy do z-rozumienia słów: ” Ja i Mój Ojciec Jednym Jesteśmy”, wówczas nie potrzeba nam już zewnętrznych pośredników takich jak m.in. ksiądz, ani spowiedzi, bo zaczynamy pojmować, że… Bóg jest we mnie… 🙂
        Rachunek sumienia, czyli obserwacja życia i „wyłapywanie” naszych starych wzorców – możemy zrobić już sami… 🙂
        Spowiedź to nic innego jak… zrozumienie swego własnego postępowania wg. przyjętych przez nas wzorców i kodów…, a obietnica poprawy to nasza wewnętrzna, świadoma zmiana tych kodów… 🙂

    • Dawid56 pisze:

      Ale… jest jeszcze trzecia – nie dostrzegana przez większość z nas droga, droga środka , która mówi – poznaj tajemnicę każdej z religii…, gdy ją zrozumiesz – religie przestaną istnieć, odpadną samoistnie – podobnie jak… kokon larwy, gdy… staje się ona motylem… 🙂

      Wygląda na to że droga środka jest tą drogą jest droga początkowo Buddy , potem Jezusa Chrystusa, a potem droga Nieśmiertelnego Ducha 🙂

  10. siola pisze:

    A JA CZLEK UPARTY DLA OSLODY I POPRAWY HONORU POSLE JA WAM NIEZAPOMINAJKE bo ja sobie kataryniarz.

  11. margo0307 pisze:

    „… co ta waga oznaczała…?”
    _______________________
    Jakoś nic mi nie przychodzi na myśl i nie potrafię zinterpretować tego Twojego symbolicznego znaczenia sennego ale, może… jak przytoczę kilka objaśnień z tym związanych, to może Tobie Lilu z czymś się one skojarzą ? 🙂

    Tajemnicę Wagi – jako znaku i jako gwiazdozbioru możemy sobie troszkę przybliżyć jeśli sięgniemy do starożytności…
    Po łacinie Waga nazywała się Libra, co oznacza mniej więcej to samo co po naszemu – waga złożona z dwóch szalek, które pokazywały wynik, kiedy osiągnęły równowagę, czyli equilibrium…, ale wcześniej – Grecy nazwali ten gwiazdozbiór Dzygos, co oznacza… jarzmo na woły, a w sensie przenośnym – każdy układ dwóch połączonych części…

    Dzisiaj, prócz archeologów mało kto wie, jak wyglądało jarzmo, ale pozostały po nim słowa: ujarzmić, oraz… joga, co też oznacza jarzmo, tyle że… w sanskrycie 😉
    W ćwiczeniach jogi chodzi właśnie o to, aby ujarzmić swoje ciało niczym wołu w jarzmie i uczynić je posłusznym… 😉
    Jarzmo sprzęga dwa woły w zgodnie idącą parę, dlatego mogło posłużyć jako symboliczny wzór zarówno… małżeństwa, jak i jakiejś spółki…
    Chodzenie w zaprzęgu wymusza na zwierzętach współpracę i zharmonizowanie ruchów, co również weszło do znaczenia znaku Jarzma czyli… Wagi 🙂
    Greckie słowo dzygos jest też pierwowzorem słów zygota, czyli… zapłodniona komórka, powstała z połączenia jaja z plemnikiem…, a także syzygium – czyli para przeciwieństw występujących razem…

    Znak Wagi należy do żywiołu Powietrza, przy czym Powietrze jest rozumiane jako ten żywioł, dzięki któremu, i poprzez który, dwie odrębne istoty się widzą, czują, naśladują i osiągają zgodność…, podobnie jak dwa języczki u wagi muszą w końcu zająć to samo położenie…

    Znak Wagi w swoim najszerszym sensie symbolizuje to wszystko, co się robi razem i zgodnie tak – aby osiągnąć pewną wyższą całość…
    „Wagową cnotą” jest tolerancja – czyli pozwalanie innym, aby żyli po swojemu…
    „Wagowymi wadami” są: wahanie się, niezdecydowanie, próby godzenia wody z ogniem… 🙂

    • Dawid56 pisze:

      Waga to też strategia i jawni wrogowie.Waga to też w starożytnym Egipcie ważenie duszy Króla, która powinna być lżejsza od najlżejszego piórka.

    • Ktoś pisze:

      „Tajemnicę Wagi – jako znaku i jako gwiazdozbioru możemy sobie troszkę przybliżyć jeśli sięgniemy do starożytności…
      Po łacinie Waga nazywała się Libra, co oznacza mniej więcej to samo co po naszemu – waga złożona z dwóch szalek, które pokazywały wynik, kiedy osiągnęły równowagę, czyli equilibrium…, ale wcześniej – Grecy nazwali ten gwiazdozbiór Dzygos, co oznacza… jarzmo na woły, a w sensie przenośnym – każdy układ dwóch połączonych części…”

      — PUDŁO……

      • margo0307 pisze:

        ” – PUDŁO…”
        ____________
        ” Im bardziej niespełnione i nieszczęśliwe jest nasze życie, tym bardziej dogmatycznie, z tym większą determinacją, rozpaczliwie i gorączkowo bronimy swojej pseudoprawdy i doradzamy innym…” 😛
        Ktosiu – zrób coś dla siebie i… zacznij w końcu być szczęśliwy… 🙂

  12. Ktoś pisze:

    Marku,

    jest sobie taka trylogia filmów zbiorczo zwana .HACK czy dot.HACK. Obejrzyj sobie z niej na przykład Liminality bo krótkie i treściwe i uzyskasz poszukiwane odpowiedzi.

    W tym filmie THE WORLD to Ziemia, postacie w THE WORLD to ziemska populacja…… i tak jak w filmie tak w życiu procent populacji w komie dąży do 100% zarówno poprzez celową działalność agentów gry jak i zewnętrzną obsługę.

    Reszty się domyśl…..

  13. Mezamir pisze:

    18 październik o 04:17 ·
    Dziś w nocy był atak hakerski na NAMA-HATTA.PL i obecnie strona nie działa.

    Nie ma dobrych wieści, ktoś z premedytacją skasował wszystkie katalogi, to nie był wirus.

    Ktoś tak się włamał, że mógł pousuwać wiele innych stron na serwerze firmy serwerowej ale skasował tylko ta stronę. Próbował się włamywać na różne sposoby aż znalazł tzw. dziurę.

    Jarek Kanwiszer:
    Ktoś musiał bardzo się bać tego co tam było. Nie zdążyłem zapoznać się ze wszystkim, ale widzę, że to musiało być warte czytania. Bolesna (dla kogoś) Prawda…

    https://www.facebook.com/NAMA-HATTAPL-PORTAL-SPO%C5%81ECZNO%C5%9ACI-HARE-KRYSZNA-209178549123054/

    „Ma teraz miejsce wojna o przyszłość tej planety, tak naprawdę.
    Ale problem polega na tym, że ci dobrzy nawet o tym nie wiedzą…”

    wolna-polska.pl/wiadomosci/poganska-kpina-z-przeszlosci-polski-2015-10

    „Wolna Polska” to strona bez wątpienia katolicka. Przytoczony artykuł pochodzi z innej, Polonia Christiana, prowadzonej przez „Stowarzyszeniu kultury chrześcijańskiej Piotra Skargi”. Artykuł jest „Pogańska kpina z przeszłości Polski”, sam jest kpiną z faktów naukowych. Stawia zarzuty absurdalne; jak np, czerpanie ze źródeł pisany spoza obszaru Polski! Podczas, gdy tego rodzaju źródła są ze swej natury najbardziej obiektywne.

    Obie strony, promują pod zwodniczymi szyldami, (co typowe dla katolicyzmu i przechrztów judejskich w nim występujących dość licznie), fanatyczny katolicyzm i Nowy Porządek Światowy – NWO. Pokazuje to powyższy artykuł mający osłabiać odrodzenie prawd naukowych i kultury oraz jedności słowiańskiej jaka na nich się będzie opierać. Taka siła byłaby istotna przeszkoda dla dalszych planów Rzymu jakimi wraz politykami i elitami finansowymi niektórych nacji, współtworzą w ramach projektu NWO. Są inne sposoby, jak wciskanie nam symboliki i przekazów NWO przy okazji głoszenia wiary chrześcijańskiej, jak np. w artykule poniższym:

    wolna-polska.pl/wiadomosci/papiez-franciszek-wscieka-sie-na-konserwatywnych-kardynalow-2015-10

    Czy wszystko jasne, o co chodzi w pomniejszaniu naszej historii i krytykowaniu Rodzimowierców/Pogan, starających się ją odtworzyć?
    https://bialczynski.wordpress.com/2015/10/17/pawel-szydlowski-szokujaca-historia-pierwszych-chrzescijan-neron-kaligula-i-fenicki-chrystus-historia/#comments

  14. trelemorele pisze:

    „– Poczucie jedności ze wszystkim, co mnie otacza jest prawdziwą miłością.”
    Na czym polega ta jedność, w czym konkretnym się przejawia?
    Czy to twoje poczucie jedności jest w jakikolwiek sposób odczuwalne/zauważalne także przez wszystko/wszystkich?

    „– Miłość jest stanem Istnienia. Nie jest zależna od żadnego innego ciała, zewnętrznej formy, choć je także obejmuje”
    tak na szybko, bez zastanawiania się…zgoda ale tylko w przypadku rozważania miłości ducha, nie człowieka.

    „– Miłość nie działa wybiórczo, tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych. Ogrzewa dobrych i złych w jednakowym stopniu.”
    MIŁOŚĆ=BÓG=MIŁOŚĆ, czy o to chodzi?

    „– Miłość, radość i spokój to głębokie stany Istnienia, a raczej trzy aspekty wewnętrznej jedni z Istnieniem.”
    chore marzenia, jak dotąd nikt z ludzi w takim stanie nie utrzymał się w zdrowiu przez dłuższy czas.

    „Nie być dla nikogo kimś szczególnym i jednocześnie kochać wszystkich – to jest prawdziwa MIŁOŚĆ. :-)”
    „– MIŁOŚĆ jest naszym naturalnym stanem… kiedy nie ma już w nas lęku, że ją możemy utracić.”
    hm, ta MIŁOŚĆ jako rekompensata za tą utraconą?

    „– Nie odczuwam „potrzeby rozumienia” MIŁOŚCI. Wnikam w nią i wtedy nią się staję. 😉
    I wtedy po prostu wiem, czuję, odczuwam, a wiedza ta wynika z mojego doświadczenia JEJ, a zrozumienie JEJ wynika ze świadomości tegoż doświadczenia”
    ________________________________________________
    siedzę 2h z krótkimi przerwami, czytam w kółko, i poprawiam swoje w kółko

    Poezja? śpiew miłości, tylko jakiej?
    Powinnam zadać ci przynajmniej jedno konkretne pytanie, ale nie miejsce na nie.<3

  15. margo0307 pisze:

    ” Dziś w nocy był atak hakerski na NAMA-HATTA.PL… ktoś z premedytacją skasował wszystkie katalogi… Ma teraz miejsce wojna o przyszłość tej planety, tak naprawdę.
    Ale problem polega na tym, że ci dobrzy nawet o tym nie wiedzą…”

    ______________________________________
    Mezamir, toć to nic nowego… 😉
    Przez całe wieki… Prawdziwa historia Pogan czyli nazywając rzecz po imieniu – Ludów czczących Naturę – Słowian… była niszczona i zafałszowywana na różne możliwe sposoby…
    Można by rzec – historia zatoczyła koło i powróciła do punktu wyjścia na start… 😀

  16. margo0307 pisze:

    „… Dlaczego ty miałabyś wiedzieć lepiej, co dla mnie jest szkodliwe, a co nie jest? 🙂 …
    co mam z nią (tą twoją troską) zrobić, jeśli nie odczuwam potrzeby, byś się o mnie troszczyła?
    Czy nie pomyślałaś o tym, że… twoje rozumienie może być na przykład jakąś iluzją – wyobrażeniem… 🙂 ❤ "

    ________________
    Choć te powyższe słowa JESTEM kierowane są do Lili, wg. mnie odzwierciedlają one szerszy aspekt naszej Rzeczy Istności i dotyczą niemal nas wszystkich… 🙂
    Mało kto chce zrozumieć fakt, że każdy z nas pragnie żyć po swojemu, pragnie żyć tak – jak sam uważa, ale… zawsze znajdą się inni…, którym wydaje się, że wiedzą lepiej – co jest dla nas dobre a co złe…
    Zawsze znajdą się inni, którym wydaje się, że wiedzą co czujemy…
    Zawsze znajdą się inni, którym wydaje się, że mają prawo wskazywać nam nasze błędy…
    Zawsze znajdą się inni, którym wydaje się, że… wszystko wiedzą najlepiej… 😀

    A najśmieszniejsze jest to, że… ci inni…, którym się coś wydaje… także chcą żyć i działać na swój własny, niepowtarzalny i jedyny sposób… 😀

    Nie ma więc powodu, dla którego nie możemy żyć tak, jak nakazuje nam nasze serce 🙂 ❤

    • trelemorele pisze:

      „Mało kto chce zrozumieć fakt, że każdy z nas pragnie żyć po swojemu, pragnie żyć tak – jak sam uważa, ale… zawsze znajdą się inni…, którym wydaje się, że wiedzą lepiej – co jest dla nas dobre a co złe…
      ______________________________________
      Małgosiu, nie traktuj mojej troski o JESTEM tak dosłownie i poważnie.
      Nie wiem jak żyje JESTEM i nie pytam o to, ona o tym nie pisze…nie o to chodzi

      „Zawsze znajdą się inni, którym wydaje się, że wiedzą co czujemy…
      Zawsze znajdą się inni, którym wydaje się, że mają prawo wskazywać nam nasze błędy…”
      _____________________________________
      Nic mi się nie wydaje, JESTEM ciągle pisze, że wszystkich kocha,
      dla mnie jest to równoznaczne z : Jestem Królewną Śnieżką
      Mówi sie, że Jezus umarł za nas na Krzyżu i z miłości do nas.
      Mówi sie, że Bóg poświęcił dla nas swego syna, z miłości do nas wszystkich.
      To raczej JESTEM próbuje nas przekonać, że jest kimś kim na pewno nie jest.
      Kocham wszystkich = nienawidzę wszystkich…dla mnie to jednakowy ciężar gatunkowy obu deklaracji…brednie i kłamstwa.
      KOCHAM WSZYSTKICH, JESTEM wielokrotnie powtarza…czy sama w to wierzy?
      czy ta wiara/choroba tymczasowa i wyleczalna, z czego się wzięła, odkąd nią zawładnęła?

      • trelemorele pisze:

        Trochę dziwna ta MIŁOŚĆ JESTEM, którą tylko ona rozumie, tylko ona czuje

      • JESTEM pisze:

        „To raczej JESTEM próbuje nas przekonać, że jest kimś kim na pewno nie jest.”

        🙂
        Nikogo do niczego nie próbuję przekonać. Dzielę się z wami: opisuję to, co czuję, co myślę, co postrzegam, odkrywam itd… Czasem zadaję pytania, na które nie otrzymuję odpowiedzi i to jest w porządku, ponieważ sama nie odpowiadam już na wszystkie pytania, które zadają mi inni. Choć staram się, ale nie zawsze jestem w stanie odpowiedzieć na wszystkie. 🙂

        I nie zależy mi na tym, żeby kogokolwiek zmieniać, zwłaszcza, gdy ktoś tego nie chce. Mogę prowadzić dialog, ale zauważam, że nie przez wszystkich jestem rozumiana i to też rozumiem, przyjmuję.

        Ty tak postrzegasz moje wypowiedzi: „raczej JESTEM „próbuje nas przekonać, że jest kimś kim na pewno nie jest.” Ii to jest w porządku dla mnie. Masz prawo oceniać mnie na podstawie tego, co sobie myślisz i wyobrażasz o mnie, na podstawie tego, co czytasz, a co ja piszę. Ale jaką masz pewność, że JESTEM „kimś, kim na pewno nie jest” JESTEM? Skąd ta twoja pewność? 🙂

        „Kocham wszystkich = nienawidzę wszystkich…dla mnie to jednakowy ciężar gatunkowy obu deklaracji…brednie i kłamstwa.”

        Skoro takie stosujesz przyrównanie, skoro dla ciebie to „jednakowy ciężar gatunkowy”, to też dla mnie w porządku. Rozumiem. Po prostu jesteśmy inne, mamy różne doświadczenia, a jeśli nawet zdarzają się podobne, to możliwe, że różne wnioski z nich wyciągamy… Skoro to dla ciebie „brednie i kłamstwa” te „deklaracje” – to też (jak dla mnie) w porządku. Masz prawo tak to widzieć, postrzegać i rozumieć „po swojemu”. Przyjmuję to, ale nie przeszkadza mi to – jak napisała margo0307: żyć tak, jak nakazuje nam {mi} nasze {moje} serce 🙂 ❤ I pisać to, co czuję i z jakichś powodów "potrzebuję" napisać – wyrazić.

        „KOCHAM WSZYSTKICH, JESTEM wielokrotnie powtarza…czy sama w to wierzy?”

        Czy sama w to wierzę? 🙂 Tego być może nigdy nie zweryfikujesz, nie dowiesz się, nie sprawdzisz. Może musiałybyśmy spotkać się w realu ;-), ale i to nie dałoby żadnej gwarancji, że udałoby ci się sprawdzić „moją wiarę” na 100procent.

        „czy ta wiara/choroba tymczasowa i wyleczalna, z czego się wzięła, odkąd nią zawładnęła?”

        Kochana trelemorele, możesz także postrzegać to, czym się dzielę (informacje o tym, że kocham wszystkich i wszystko) jako „wiarę/chorobę”, która mną „zawładnęła”.

      • JESTEM pisze:

        „Trochę dziwna ta MIŁOŚĆ JESTEM, którą tylko ona rozumie, tylko ona czuje”

        Dlaczego tak piszesz? Skąd ta twoja pewność, że „tylko ona rozumie, tylko ona czuje”?
        Znam takich, co rozumieją i czują podobnie. 🙂 ❤

  17. margo0307 pisze:

    ” Małgosiu, nie traktuj mojej troski o JESTEM tak dosłownie i poważnie.
    Zawsze znajdą się inni, którym wydaje się, że wiedzą…”

    __________________________________________
    Lilu, dlaczego przyjmujesz moje słowa do siebie ?
    Przecież napisałam, że… … choć te słowa JESTEM kierowane są do Lili, wg. mnie… dotyczą niemal nas wszystkich…
    Napisałam ogólnie o tym, co obserwuję wokół siebie… 🙂 natomiast Wasza… czyli Twoja i JESTEM wymiana zdań – pomogła mi jedynie w wyrażeniu tego… 🙂
    I wierz mi proszę, że… nie miałam na myśli ani niczyjej troski, ani też oceniania czy… czyjaś miłość jest dziwna czy nie… 😉
    *
    à propos… dziwnej miłości… 😉
    Przeczytałam kiedyś w książce Anthon’ego De Mello, takie słowa:

    „… Trzy najtrudniejsze dla istoty ludzkiej rzeczy nie mają związku ani z wyczynami fizycznymi, ani z osiągnięciami natury intelektualnej.

    Pierwsza z nich – to odwzajemnienie nienawiści miłością,
    druga – przyjęcie odrzuconych,
    trzecia – przyznanie się do błędu…”

    Jak na razie… – z drugą i trzecią rzeczą radzę sobie na swój sposób… 🙂
    Natomiast ta… pierwsza rzecz – póki co… – nadal jeszcze stanowi dla mnie duże wyzwanie… 😉
    Może jednak kiedyś… i z nią się uporam 🙂 ❤

    • JESTEM pisze:

      margo0307 cyt z A.de Mello:

      „Pierwsza z nich – to odwzajemnienie nienawiści miłością,
      druga – przyjęcie odrzuconych,
      trzecia – przyznanie się do błędu…”

      Margo,właśnie odkryłam, że dla mnie miłość jest w zasadzie tym samym, co świadomość, kim jestem i z-rozumienie prawa przyczyny i skutku, współodczuwanie, wewnętrzne widzenie wszystkiego takim, jakie jest… itp., itd…

      Zastanowiło mnie ostatnio znaczenie słowa:
      sympatia
      No to przyjrzyjmy się sympatii…

      „Sympatia – społeczne powinowactwo, w którym jedna osoba blisko rozumie uczucia drugiej osoby. Wyraz „sympatia” pochodzi od łac. sympatha; od gr. συμπάθεια transliterowanego jako sympatheia, połączenie συν + πάσχω = συμπάσχω oznacza „cierpieć wspólnie” lub „odczuwać z„.”

      Sympatia znaczy… „cierpieć wspólnie”?

      „Sympatia istnieje, gdy uczucia jednej osoby są głęboko rozumiane i akceptowane przez drugą osobę. W języku potocznym „darzyć kogoś sympatią” oznacza po prostu „lubić go bardziej niż innych”.” – https://pl.wikipedia.org/wiki/Sympatia

      Sympatia znaczy… „lubić kogoś bardziej niż innych”?

      Czyli co łączy „wspólne cierpienie” z „lubieniem kogoś bardziej od innych”?

      Słowo
      συμπάσχω ponoć znaczy współczucie, ale { z tego, co widzę wewnętrznym widzeniem 😉 } bardziej pasowałoby tu polskie słowo współodczuwanie…
      ponieważ współ-czucie (choć piękne słowo samo w sobie jako wspólne czucie) zostało nasycone w naszej kulturze litowaniem się nad innymi, co z kolei wiąże się z (nieświadomym zazwyczaj) wywyższaniem siebie względem innych, którym się współczuje / nad, którymi się użala.

      Odrzućmy ten kontekst, a dojrzymy piękno tego słowa: wspólnego czucia, wspólnego odczuwania. Nie rozumienia, lecz wewnętrznego z-rozumienia, nie obejmowania umysłem, ale właśnie odczuwania, które umysł może potem próbować pięknie uchwycić za pomocą słów… choć nigdy nie odda „głębi” owego odczucia-uczucia… współodczuwania.

      Podobnie z tłumaczeniami słów:
      Karuṇā w języku pali i sanskrycie
      oraz
      snying-rje w języku tybetańskim
      „oficjalnie, tłumaczone są również jako serdeczne współczucie”, ale (według tego, co rozpoznałam i przypomniałam sobie :-)) serdeczne współczucie wynika z mądrości z-rozumienia (dla) innych w SOBIE i SIEBIE w innych… czyli jest to coś jak miłosierdzie… (dlaczego powiązane z ‚miłosierdziem bożym’, skoro może być także ludzkie?)
      Chodzi tu o aktywną formę współ-odczuwania z innymi… nie tylko ludźmi, ale wszelkimi istotami… z miłością wobec nich.

      Tybetańskie snying-rje tłumaczone bywa też jako… „pragnienie uwolnienia wszystkich istoty od cierpienia”…

      Na duchowym poziomie
      συμπάσχω
      karuṇā
      snying-rje
      miło-sierdzie

      to słowa, które opisują…

      „konsekwencje i uzupełnienie szlachetnego stanu umysłu odczuciami serca czyli ogólnie „stan” określany jako „kochająca życzliwość.”

      Na przykład cyt.: „współczucie {współodczuwanie} w buddyzmie jest bardziej aktywnością niż emocją czy uczuciem. Nie jest to współcierpienie, ale bardziej współprzekraczanie cierpienia.”
      Czyli zdecydowanie trafniejsze jest tu słowo współodczuwanie z miłością i zrozumieniem.
      🙂 ❤

      A i jeszcze coś:
      "Sześć stopni medytacji karuna bhāvanā, które są najczęściej dostępne i stosowane dotyczy kultywowania współczucia w stosunku do:

      1. samego
      2. dobrego przyjaciela
      3. osoby 'neutralnej'
      4. trudnej osoby
      5. wszystkich czterech powyższych
      6. a następnie stopniowo całego wszechświata"

      🙂 ❤

  18. trelemorele pisze:

    „Natomiast ta… pierwsza rzecz – póki co… – nadal jeszcze stanowi dla mnie duże wyzwanie… 😉
    Może jednak kiedyś… i z nią się uporam 🙂 ❤
    "Pierwsza z nich – to odwzajemnienie nienawiści miłością,"
    ______________________________________________
    Szlachetne ale i chore jak na mój gust
    Może lepiej nie dawać nikomu argumentów do znienawidzenia nas. Nienawiść nie bierze się z niczego, nie rodzi się bez powodu, do tego potrzeba związku emocjonalnego przynajmniej dwóch osób…choć teoretycznie można rozważać także nienawiść do siebie samego.
    Po co wiec podsycać czyjąś zdolność do nienawidzenia, czy po to żeby potem odpłacać teoretyczną miłością?
    Najpierw rozpalić nienawiść, potem próbować ją gasić miłością. Czy to nie jest psychopatyczne zachowanie?
    Widzisz, ze komuś nie po drodze z tobą, to co robisz? Trwasz na siłę przy tej osobie, bo nie widzisz dla siebie lepszego wyjścia, nie masz nikogo innego kto mógłby zastąpić tę osobę? Doprowadzasz tę osobę do wyprodukowania złych emocji dla ciebie i po to żeby udowodnić swoją wyższość, bo ona znienawidziła, a ty nadal kochasz?
    Kto bardziej chory? ten nienawidzący, czy ten nadal kochający?

    • JESTEM pisze:

      „Widzisz, ze komuś nie po drodze z tobą, to co robisz? Trwasz na siłę przy tej osobie, bo nie widzisz dla siebie lepszego wyjścia, nie masz nikogo innego kto mógłby zastąpić tę osobę? Doprowadzasz tę osobę do wyprodukowania złych emocji dla ciebie i po to żeby udowodnić swoją wyższość, bo ona znienawidziła, a ty nadal kochasz?
      Kto bardziej chory? ten nienawidzący, czy ten nadal kochający?”

      To, co pisujesz to NIE JEST MIŁOŚĆ, to jest UZALEŻNIENIE, które ludzie w swoich nieświadomych kłamstwach nazywają miłością. Opisujesz przykład toksycznej relacji. W jakiejkolwiek relacji toksycznej nie ma miłości, jest układ uzależniający. Oczywiście, w takim układzie ludzie mogą przeżywać chwile ekstazy, uwielbienia, radości na przemian ze złością, nienawiścią, obojętnością itd. Kiedyś dokonałam odkrycia na temat wielkiego oszustwa dotyczącego MIŁOŚCI i którym podzieliłam się. Jak znajdziesz czas, i będziesz miała ochotę/potrzebę, to sobie przeczytasz… albo i nie:

      ///W dualistycznym świecie faktycznie biegunowym pojęciem wobec NIENAWIŚCI jest UWIELBIENIE, gdyż zarówno nienawiść jak i uwielbienie zawierają w sobie ten sam „potencjał energetyczny o przeciwnej polaryzacji”. Natomiast MIŁOŚĆ ogarnia i harmonizuje te oba pozorne przeciwieństwa, które są dwiema wzajemnie uzupełniającymi się, dopełniającymi siłami: nienawiścią i uwielbieniem. MIŁOŚĆ jest tym uczuciem, które związane jest z „wyższą” świadomością wykraczającą poza dualne postrzeganie i ze ZROZUMIENIEM tejże części RZECZYWISTOŚCI, którą nazywamy naszym ziemskim światem.

      “Miłość ofiarna” jest substytutem miłości. To jeden z przekrętów-pułapek dla ludzkiego ego. Aby utrzymać człowieka w iluzji miłości. Miłość nie jest ofiarnością, poddaniem itp. Pisałam o tym, ale jeszcze raz powtórzę: miłość jest zupełnie czymś innym niż ludziom zostało to “wprogramowane”. Miłość nie ma nic wspólnego ani z ofiarą i ofiarowaniem ani z pożądaniem i seksualnością. Karmiczna biegunowość jest utrzymywana przez napięcie: uwielbienia i nienawiści, pożądliwości i cierpiętnictwa, poddania i podporządkowania, władzy i niewoli. Seksualność również nie ma nic wspólnego z miłością. Zrozumienie, czym jest miłość przychodzi dopiero wtedy, gdy wychodzimy poza karmiczną dualność.

      Ludzie, którzy w zaślepieniu działają i mówią, że robią to z miłości, żyją w zapomnieniu. To nie miłość takimi ludźmi kieruje, lecz któraś z emocji fałszywie utożsamianych z miłością: uwielbienie czegoś / kogoś lub nienawiść wobec czegoś / kogoś, pożądanie lub cierpiętnictwo, poddanie lub chęć podporządkowania sobie innych, pożądanie władzy lub niewoli (znam takich, którzy mają wiedzę, ale wybierają cierpienie i rolę ofiary albo oprawcy, i użalanie się nad sobą)./// – więcej tutaj:

      A jeśli nawet przeczytasz, wiem – wcale to nie znaczy, że nie odrzucisz tego. Może nawet odrzucisz, jeśli moje odkrycie nie zarezonuje z tobą. W wolności się dzielę swoimi odkryciami. I nie mam potrzeby kogoś do czegoś przekonywać.

      „„– Poczucie jedności ze wszystkim, co mnie otacza jest prawdziwą miłością.”
      Na czym polega ta jedność, w czym konkretnym się przejawia?
      Czy to twoje poczucie jedności jest w jakikolwiek sposób odczuwalne/zauważalne także przez wszystko/wszystkich?

      W zasadzie tu też jest odpowiedź, na filmiku:

      Dlaczego nie możemy znaleźć śladu innej cywilizacji w Kosmosie?

      „„– Miłość jest stanem Istnienia. Nie jest zależna od żadnego innego ciała, zewnętrznej formy, choć je także obejmuje”
      – tak na szybko, bez zastanawiania się…zgoda ale tylko w przypadku rozważania miłości ducha, nie człowieka.”

      A może przejawu Ducha w człowieku?

      „„– Miłość, radość i spokój to głębokie stany Istnienia, a raczej trzy aspekty wewnętrznej jedni z Istnieniem.”
      – chore marzenia, jak dotąd nikt z ludzi w takim stanie nie utrzymał się w zdrowiu przez dłuższy czas.

      Jakie zdrowie masz na myśli? Dla ciebie mogę uchodzić za szaloną. 🙂 ❤

      =============
      margo0307:
      Może jednak kiedyś… i z nią się uporam 🙂 ❤
      "Pierwsza z nich – to odwzajemnienie nienawiści miłością,"
      ______________________________________________
      trelemorele:
      Szlachetne ale i chore jak na mój gust
      =============

      Kochana trelemorele, a mogłabyś się bardziej konkretnie wyrazić (?):
      1. szlachetne czy chore?
      2. szlachetne i chore?

      Nie na „twój gust”, ale na twoją logikę, na twój rozum… a może i nawet twoje odczucia i intuicję?

      No, ale jeśli ta ocena twoja jest kwestią gustu, to nie mamy o czym rozmawiać ;-), ponieważ zgodnie z mądrą (jak dla mnie) sentencją: „de gustibus non disputandum est” – nie warto o gustach dyskutować… bo ty możesz lubić np. mini spódniczki, a ja długie spódnice… Chyba nie ma sensu kłócić się o to, czyja preferencja jest „lepsza” czy „słuszniejsza” lub, która z nas ma lepszy gust?

      „Poezja? śpiew miłości, tylko jakiej?”
      Powinnam zadać ci przynajmniej jedno konkretne pytanie, ale nie miejsce na nie. ❤ "

  19. margo0307 pisze:

    „… Nienawiść nie bierze się z niczego, nie rodzi się bez powodu, do tego potrzeba związku emocjonalnego przynajmniej dwóch osób…”
    _____________
    Prawdę mówiąc to… trudno mi powiedzieć… jakie są powody rodzenia się w ludziach nienawiści…
    Wiem jednak, że… nienawiść jest głównie problemem dla tego…, który nienawidzi, a nie dla tego, który jest znienawidzony
    Ten bowiem, który nienawidzi robi krzywdę nie tylko temu, którego nienawidzi ale… przede wszystkim sobie !
    Wiem również, że… jeśli ktoś… rzeczywiście prawdziwie kocha – nie jest zdolny do znienawidzenia ukochanej osoby, bo… nie oczekuje niczego… Kocha i już 🙂 ❤
    Niestety…, często bywa tak, że ktoś – komu jedynie wydaje się, że kogoś kocha…, kto oczekuje wzajemności…, uległości…, lub pod jakimkolwiek innym warunkiem… jest skory do popadania w skrajność przybierającą postać nienawiści…
    * * *
    „… Po co wiec podsycać czyjąś zdolność do nienawidzenia…
    Może lepiej nie dawać nikomu argumentów do znienawidzenia nas..”

    ________________________________________________
    Czasem bywa też i tak, że… nie podsycamy niczyjej nienawiści, a jednak… ktoś – z sobie tylko znanego albo i… nie znanego powodu – nas nienawidzi…
    Powodów do zazdrości jest na prawdę mnóstwo…
    Ktoś może nam zazdrościć… powodzenia, urody, wiedzy, elokwencji, bogactwa, mądrości, męża, radosnego nastroju.. , żony, dziecka, bezdzietności…, etc…
    Zazdrość to niezmiernie destrukcyjne uczucie, które może opanować nas w każdej chwili, niezależnie czy zdajemy sobie z tego faktu sprawę czy też nie…
    Dlatego właśnie – tak ważna jest nasza nieustanna uwaga i obserwacja własnych myśli i zachowań – czyli… nigdy nie kończąca się introspekcja swego wnętrza oraz nasza wewnętrzna świadomość… 🙂

    • trelemorele pisze:

      „Ktoś może nam zazdrościć… powodzenia, urody, wiedzy, elokwencji, bogactwa, mądrości, męża, radosnego nastroju.. , żony, dziecka, bezdzietności…, etc…”
      ___________________________________________
      Pomińmy jednostkowe przypadki gdy spotykamy psychopatę na ulicy, który na oślep np strzela i zabija wcześniej nieznane sobie osoby.
      Małgosiu, przecież przeciętny przechodzień, który mija cię na ulicy, który ma z tobą krótki kontakt wzrokowy, to taki przechodzień nie zbuduje w sobie tak silnej zazdrości, która może przerodzić się w nienawiść do ciebie.
      Zazdrość czy nienawiść buduje się w bliskich i trwałych relacjach. Nasza ślepota, lekceważenie sygnałów, nieobiektywna ocena, tolerowanie w swojej bliskości niepasujących do siebie osób, prowadzi do rodzenia się zazdrości, nienawiści itp
      To tylko nasza wina, bo tolerujemy pozostawanie w relacjach z niepasującymi ludźmi z własnej głupoty, lenistwa, dla fałszywie rozumianego tak zwanego świętego spokoju, przy założeniu, że to my mamy na głowie kogoś nienawidzącego nas. Bo przecież jest i druga strona, ta nienawidząca czy zazdroszcząca. Czasem jednak jest tak, że zyjemy w fałszywym przekonaniu, że ktoś z otoczenia nam zazdrości czy nienawidzi, po prostu z jakichś powodów robimy sobie kozła ofiarnego.

      Generalnie relacje międzyludzkie nawet te dotyczącego naszych najbliższych czy przyjaciół są tragiczne. Jeden wielki fałsz i zakłamanie, manipulacja, socjotechnika wszechobecna 🙂 I jak można kochać tych wszystkich ludzi?
      Już niemowlę wie, że reakcją na płacz jest odruch troski rodzica, który poda papu, wymieni pieluchę, pomasuje brzuszek, potem gdy dziecko większe to rozpłacze się na całą ulicę przed sklepem z zabawkami i…ma nową zabawkę, jak rodzica nie stać, a widzi, że inne dostają na sygnał płaczu prezenty, to w dziecku kumuluje się złość/niedosyt dowodów na rodzicielską miłość, co kiedyś nie przełoży się na miłość i szacunek, a na coś odwrotnego.

  20. Mezamir pisze:

    Prawdę mówiąc to… trudno mi powiedzieć… jakie są powody rodzenia się w ludziach nienawiści…

    Spadek serotoniny,wszystkie uczucia to chemia,nawet miłość.

    MDMA np wywołuje uczucie bezwarunkowej miłości do wszystkich i jedności z wszechświatem

  21. margo0307 pisze:

    … trudno mi powiedzieć… jakie są powody rodzenia się w ludziach nienawiści…
    ” Spadek serotoniny…”

    __________________
    Chcesz powiedzieć, że… brak serotoniny – tego… tzw. „hormonu szczęścia” – powoduje w ludziach rodzenie się nienawiści… ? 😀 😀 😀
    A byłeś Ty kiedy Mezamirku zakochany ? 🙂
    Jeśli tak, to pewnikiem zauważyłeś, a raczej… odczułeś w swoim organizmie wzrost poziomu serotoniny, który stety albo… nie stety łatwo ulega wahaniom… i dlatego zakochani przeżywają nieustanną euforię na przemian z rozpaczą… 🙂 😦 … 😀
    * *
    „… wszystkie uczucia to chemia,nawet miłość…”
    __________________
    Hmm…, z tego, co mi wiadomo to… aminokwas egzogenny – tzn. taki, którego nasz organizm sam nie potrafi wytworzyć, pt. tryptofan jest producentem serotoniny w naszym podwzgórzu, a w związku z tym – musimy wspomóc nasz organizm i dostarczyć z zewnątrz odpowiednich składników odżywczych bogatych w ten aminokwas…
    Ale… właśnie m.in. negatywnymi uczuciami, jakimi sami siebie karmimy – zazdrość powoduje niebezpieczne obniżenie się poziomu serotoniny w naszym organizmie, mogąc nas doprowadzić nawet… do stanu depresyjnego…, natomiast pocałunki a także… zbliżenia seksualne z ukochaną osobą – skutecznie zwiększają poziom tego hormonu – nawet o… 200% 🙂

    Miłość nie jest chemią… jest naszym wewnętrznym stanem, który sami w sobie tworzymy… 🙂 ❤

    Ciekawie nt. ubytków serotoniny, a co za tym idzie – stanów depresyjnych, z którymi możemy sobie poradzić w naturalny sposób, jest napisane na stronie:
    http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_antydepresyjne_naturalne_leczenie_cz9.html

    • Dawid56 pisze:

      Nie lubię sprowadzania Miłości do „chemii” a może to raczej elektryka, albo magnetyzm? Albo jedno drugie i trzecie plus więź duchowa.

      • margo0307 pisze:

        więź duchowa ” 🙂 ❤

        ” Z prawdziwą miłością jest jak z pojawieniem się duchów.
        Wszyscy o nich mówią, ale mało kto je widział ”
        (La Rochefoucauld)
        🙂

      • Mezamir pisze:

        Nikt nie lubi ale nie można udawać że jest inaczej.
        Chemia i elektryka = uczucia,kolejny dowód na to że nie jesteśmy swoimi myślami
        a nasze uczucia nie są nami.

        Uczuć można doświadczać i utożsamiać się z nimi ale to błąd
        tak samo jak utożsamianie się z ciałem.

        Świadomość nie jest uczuciem,uczucia pojawiają się w świadomości

        Za dużo hormonu stresu = lęki,niepokój,strach
        relanium = relaks,odprężenie,spokój

        W ludziach coraz więcej nienawiści bo jedzenie coraz gorsze
        Coraz mniej odpowiednich witamin i minerałów.
        Wieprzowina np zabija witaminę A i E dlatego żyd i muzułmanin jej nie je.

      • Mezamir pisze:

        PS. Większość ludzi jest bardzo przywiązana do swoich
        romantycznych wizji
        (na temat miłości,boga,życia po śmierci itd)

        Wizje niestety mają na ogół niewiele wspólnego z prawdą.

  22. margo0307 pisze:

    „… Generalnie relacje międzyludzkie nawet te dotyczącego naszych najbliższych czy przyjaciół są tragiczne. Jeden wielki fałsz i zakłamanie, manipulacja, socjotechnika wszechobecna 🙂
    I jak można kochać tych wszystkich ludzi?…”

    ________________________________
    Pomimo… fałszu i zakłamania, manipulacji, socjotechniki…, bo…
    To człowiek – człowiekowi jest najbardziej potrzebny do szczęścia… 🙂 ❤

    • trelemorele pisze:

      „Pomimo… fałszu i zakłamania, manipulacji, socjotechniki…, bo…
      To człowiek – człowiekowi jest najbardziej potrzebny do szczęścia… 🙂 <3"
      ________________________________________
      To ciekawe 🙂
      tylko jak to jest, że więcej szczęśliwych ludzi wśród samotnych niż tych niesamotnych.
      Ile znasz rodzin wokół siebie, o których z ręką na sercu mogłabyś zaręczyć, że są ze sobą w pełni szczęśliwi i tak od początku do końca, a nie okazjonalnie czy na pokaz? ❤

      • margo0307 pisze:

        „… Ile znasz rodzin…, o których… mogłabyś zaręczyć, że są ze sobą w pełni szczęśliwi i tak od początku do końca…”
        ______________________
        Lilu, czy w cytacie, który przywołałam:
        ” To człowiek – człowiekowi jest najbardziej potrzebny do szczęścia…”
        – znajduje się jakieś słowo wskazujące na… rodzinę ?

        • trelemorele pisze:

          ech Małgoś, poprawiam na :
          Ile znasz człowieków…, o których… mogłabyś zaręczyć, że są ze sobą w pełni szczęśliwi i tak od początku do końca…”

          • margo0307 pisze:

            „… Ile znasz człowieków…”
            _____________________
            Dużo Liluś, na prawdę dużo… 🙂 ale… zaręczać za nikogo nie będę… 😉
            Wiem – z własnego doświadczenia 🙂 że… pełnia szczęścia nie zawsze jest pełnią szczęścia w potocznie rozumianym znaczeniu tego słowa…
            Czasem bywa tak, że… dostrzegamy i odczuwamy szczęście tam, gdzie wcześniej widzieliśmy czy odczuwaliśmy… nieszczęście… 😉
            Bywa również i tak, że… to, co ja nazwę szczęściem – Ty możesz nazwać nieszczęściem… 🙂

    • JESTEM pisze:

      =============
      trelemorele:
      „… Generalnie relacje międzyludzkie nawet te dotyczącego naszych najbliższych czy przyjaciół są tragiczne. Jeden wielki fałsz i zakłamanie, manipulacja, socjotechnika wszechobecna 🙂
      I jak można kochać tych wszystkich ludzi?…”
      ________________________________

      margo0307:
      „Pomimo… fałszu i zakłamania, manipulacji, socjotechniki…, bo…
      To człowiek – człowiekowi jest najbardziej potrzebny do szczęścia… 🙂 ❤ "
      ________________________________

      trelemorele:
      „To ciekawe 🙂
      tylko jak to jest, że więcej szczęśliwych ludzi wśród samotnych niż tych niesamotnych.
      Ile znasz rodzin wokół siebie, o których z ręką na sercu mogłabyś zaręczyć, że są ze sobą w pełni szczęśliwi i tak od początku do końca, a nie okazjonalnie czy na pokaz? ❤ "
      =============

      * Można kochać tych wszystkich ludzi, kiedy przychodzi zrozumienie, dlaczego działają tak, jak działają i że nie mogą działać inaczej, że muszą tak działać, póki nie uświadomią sobie tego, że działają nieświadomie według pewnych wzorców, nieświadomi tych wzorców działania, które powodują, że tkwią w fałszu, zakłamaniu, stosują manipulacje, socjotechniczne triki itd.

      * Więcej szczęśliwych jest samotnych, ponieważ nie tkwią oni w związkach uzależniających, „toksycznych”, „dysfunkcyjnych”, w których, jeśli nawet mówi się o miłości, to jest to kłamstwem (zazwyczaj nieświadomym).

      ten filmik wyjaśnia co nieco w tej sprawie 🙂 :

      Co prawda Ekhart używa słowa „miłość”, ale na końcu tłumaczy, że w takich związkach miłość nigdy nie jest na pierwszym miejscu {jest przykryta oczekiwaniami, pożądaniem, pragnieniem dopełnienia czymś, kimś z zewnątrz}; że to, co jest nazywane „miłością”, to głęboko zakorzeniona potrzeba ego, skupiona na jednej formie {osobie}. Dlatego ja nazywam to iluzją miłości albo… kłamstwem na temat miłości.

      * Mało znam rodzin, o których z ręką na sercu mogłabym powiedzieć, że„są ze sobą w pełni szczęśliwi i tak od początku do końca”. Ale to, że jest jeszcze mało takich rodzin i ludzi w różnych relacjach, którzy byliby w pełni szczęśliwi, to właśnie świadczy o tym (według tego, co już z-rozumiałam i odkryłam 😉 ), że ludzie tkwią jeszcze w… nieświadomych wzorcach… Są mało świadomi tego, co myślą, co czynią, jak działają…

      natomiast, kiedy już to wiemy i rozumiemy, możemy przebaczyć sobie w innych i innym w sobie – nie dlatego, że się wywyższamy, ale ponieważ odkryliśmy już swoje własne kłamstwa, oszustwa, projekcje i iluzje, bo powyciągaliśmy z nieświadomości swojej na poziom świadomości to, co ukrywaliśmy sami przed sobą. Możemy przebaczyć sobie i innym dlatego, że jesteśmy już świadomi tego, co wyprawialiśmy kiedyś w nieświadomości swojej, a co nadal wyprawiają inni; bo z-rozumieliśmy, że my też działaliśmy kiedyś w nieświadomości swojej według wielu podobnych wzorców.

      I dopiero wtedy możemy nawet pokochać tych wszystkich ludzi – dzięki z-rozumieniu, uświadomieniu sobie i zobaczeniu tego bez żadnych ocen, oczekiwań i wynikających z nich naszych iluzji… Możemy pokochać tych ludzi dzięki zrozumieniu, dlaczego wszyscy działamy tak, jak działamy. I już wiemy, że to można zmienić, bo sami dokonaliśmy tej zmiany, ale niektórzy nie chcą nawet o tym słyszeć. Posądzają nas o różne „dziwne” rzeczy… z kłamstwami, chorobą, szaleństwem itp. włącznie, ale te zadawane rany nie sprawiają, że się będziemy obrażać, nie będziemy czuć się zranieni :-)… Nie zrobimy tego, ponieważ nie działamy już według „starych” wzorców. Bo już wiemy, że ludzie tak jeszcze robią, bo tkwią jeszcze w tych „starych wzorcach, tkwią w tej iluzji, projektują na innych to, czego wyparli się w sobie, ponieważ tkwią jeszcze w „króliczej norze” – w głębokiej nieświadomości tego, co robią… a my już z niej wyszliśmy.

      Nie jesteśmy z tego ani dumni, ani nie wywyższamy się z tego powodu. Po prostu wiemy, że jedni już to zrobili przed nami, inni zrobią to po nas, a my też byliśmy za jednymi i przed innymi… To nie ma znaczenia: kto zrobił to wcześniej, a kto później… po prostu. Znaczenie ma to, że wyjście z „króliczej nory” {„studni grawitacyjnej 3D”} jest możliwe.

      A to skromne przykłady wiedzy o tym, jak można stawać się bardziej świadomymi (tylko 🙂 dla zainteresowanych tym tematem) :

      Tu inne filmiki:
      Eckhart Tolle (PL) – Ciało bolesne jest bardzo uwodzicielskie
      Eckhart Tolle (PL) – Uwalnianie energii ciała bolesnego
      Eckhart Tolle (PL) – Ciało wewnętrzne i transformacja ciała bolesnego

      • trelemorele pisze:

        „możemy nawet pokochać tych wszystkich ludzi – dzięki z-rozumieniu, uświadomieniu sobie i zobaczeniu tego bez żadnych ocen, oczekiwań i wynikających z nich naszych iluzji… Możemy pokochać tych ludzi dzięki zrozumieniu, dlaczego wszyscy działamy tak, jak działamy. I już wiemy, że to można zmienić, bo sami dokonaliśmy tej zmiany, ale niektórzy nie chcą nawet o tym słyszeć. Posądzają nas o różne „dziwne” rzeczy… z kłamstwami, chorobą, szaleństwem itp. włącznie, ale te zadawane rany nie sprawiają, że się będziemy obrażać, nie będziemy czuć się zranieni :-)… Nie zrobimy tego, ponieważ nie działamy już według „starych” wzorców. Bo już wiemy, że ludzie tak jeszcze robią, bo tkwią jeszcze w tych „starych wzorcach, tkwią w tej iluzji, projektują na innych to, czego wyparli się w sobie, ponieważ tkwią jeszcze w „króliczej norze” – w głębokiej nieświadomości tego, co robią… a my już z niej wyszliśmy. ”
        ________________________________________________
        Przez połowę swojego życia byłam tolerancyjna, wyrozumiała, kochająca wszystkich…WYSTARCZY!!!
        Nigdy nie umiałam nienawidzić, teraz też nie zniżam się do takich niskich uczuć, po prostu chcę spokoju w odizolowaniu od tych, którzy nadal pozostają w swoich starych wzorcach. Nie chce mi się już żyć ich życiami, postawiłam na siebie i tych, z którymi mi dobrze i którym dobrze ze mną…Teraz czuję, ze jestem szczęśliwa, wcześniej nie byłam.

  23. margo0307 pisze:

    „… relanium = relaks,odprężenie,spokój…”
    ________________________________
    i… otumanienie… 😀
    * * *
    „… W ludziach coraz więcej nienawiści bo jedzenie coraz gorsze
    Coraz mniej odpowiednich witamin i minerałów.
    Wieprzowina np zabija witaminę A i E…”

    ________________________________
    Każdy ma wybór, w jedzeniu również 😉

    • Mezamir pisze:

      Większość nie ma wyboru,jedzą wieprzowinę bo jest najtańsza
      Drób na antybiotykach,ryby z metalami ciężkimi

      Postęp syfilizacyjny

      • trelemorele pisze:

        „Większość nie ma wyboru”
        ____________________________________
        A dlaczego mniejszość ma wybór, a większość go nie ma?
        Czyż nie powinno być odwrotnie?
        ta większość to chyba jakaś dziwna jest 🙂

        • Mezamir pisze:

          Mniejszość/bogacze posiada kasę i większość/biedotę jako niewolników.
          95% zasobów Ziemi jest w rękach 5%
          Bogatych stać na zdrowe jedzenie,dla biedoty są ochłapy.

          • trelemorele pisze:

            Serio?
            Mnie nie stać na kupowanie przemysłowego żarcia.
            Kupuję głównie od starszych jeszcze tradycyjnych gospodarzy. Trzeba kawałek dojechać i to też kosztuje, ale zdrowie i dobre samopoczucie droższe od pieniędzy. Gospodyni już na emeryturze, ma jedną krowę, parę kurek, jedną świnkę i pole z łąką na trawkę i swoją pasze.
            Za litr mleka, w którym 1/5 śmietany płacę 1,50gr. jednorazowo kupuje 4 litry, razem 6zł. Z tego mam mleko do kawy, sporą porcję białego serka + jakieś 200gr pysznego masła i z ponad pół litra maślanki.
            Mąki kasze i podobne kupuję prosto z młyna, zamawiam przez internet spore porcje na zapas i jednostkowo wychodzi taniej niż nawet w tej zafajdanej biedronce. Sami pieczemy chleby, bułeczki, ciasta.
            Mięso takze kupuję u małych gospodarzy. Cena podobna jak w markecie, ale gwarancja że nie przemysłowe. Z mięsa mamy obiady, ale i wszelkie wędliny. Sami wędzimy, pieczemy itp. Kilogram przepysznej szynki kosztuje nas jakieś 15zł. Kiełbasa z szynki i boczku podobnie. Wędzonki wiszą w chłodziarce do 2tyg zachowują pełny smak i świeżość mimo, że bez konserwantów.

            Z drugiej strony obserwuję, że coraz więcej małych gospodarstw rolnych zaprzestaje jakiejkolwiek produkcji rolnej czy hodowli. Gospodynie zamieniają się w damesy miejskie. Po zakupy jeżdżą do biedronek czy innych kauflandów. Nie chcą by im kury osrywały podwórka, bo jajka najtaniej wychodzą w mieście, bo podwórka z piękną trawką jako sralnia dla rasowych piesków.
            Cyrk na kółkach. Wiocha po jajka i mleko do miasta jeździ.

      • JESTEM pisze:

        „Większość nie ma wyboru,jedzą wieprzowinę bo jest najtańsza.”

        Czy to prawda? 🙂 Jakże względna… „wieprzowina najtańsza”… wobec czego? 🙂

        .

        • Mezamir pisze:

          Wobec wołowiny np

          która jest zdrowsza i dlatego kosztuje więcej
          Kiełbasy się nie robi z wołowiny tylko z wieprzowiny
          Do sklepu w którym pracuje moja mama przywieźli kiedyś cielęcinę
          50zł za pół kg ,nikt nie kupił,każdy brał najtańsze ochłapy wieprzowe.

  24. margo0307 pisze:

    „…właśnie odkryłam, że dla mnie miłość jest w zasadzie tym samym, co świadomość, kim jestem i z-rozumienie prawa przyczyny i skutku, współodczuwanie, wewnętrzne widzenie wszystkiego takim, jakie jest…”
    _____________
    Piękne odkrycie, czy może być coś piękniejszego ? 🙂 ❤
    * * *
    „… Czyli co łączy „wspólne cierpienie” z „lubieniem kogoś bardziej od innych”?”
    _____________
    Wzajemne z-rozumienie 🙂
    Odbieranie i nadawanie… na tej samej fali… 🙂
    Zbliżone wibracje… 🙂
    Pamiętasz ?
    ŻYCIE JEST RZEKĄ PEŁNĄ WIRÓW. RZEKA PŁYNIE – A WIRY SIĘ KRĘCĄ… 🙂
    Pole energetyczne składa się z cząstek, które są po prostu wiecznymi wirami, które funkcjonują od nieskończoności po nieskończoność.
    Te wiry, najdrobniejsze cząstki, mogą istnieć samodzielnie, ale… z jakiegoś powodu chcą wchodzić w połączenia z innymi – chcą budować jedność … 🙂
    * * *
    „… Karuṇā w języku pali i sanskrycie… tłumaczone są również jako serdeczne współczucie…”
    _____________
    Ach 🙂 i stąd pewnikiem piecho Karuna… 🙂 ❤
    * * *
    „… Nie jest to współcierpienie, ale bardziej współprzekraczanie cierpienia.”
    Czyli zdecydowanie trafniejsze jest tu słowo współodczuwanie z miłością i zrozumieniem. 🙂 ❤

    "Sześć stopni medytacji karuna… dotyczy kultywowania współczucia w stosunku do:
    1. samego
    2. dobrego przyjaciela
    3. osoby 'neutralnej'
    4. trudnej osoby
    5. wszystkich czterech powyższych
    6. a następnie stopniowo całego wszechświata"

    _____________
    Teraz, jak przeczytałam Twój piękny post, za który serdecznie dziękuję 🙂 ❤ przyszło do mnie, że pasuje do…, hmm… mojego stanu świadomości uczuciowej pkt. 5 🙂 a więc… bliżej mi – niż dalej… 🙂

    • margo0307 pisze:

      ” Większość nie ma wyboru…”
      _________________________
      No to w takim razie – ja należę do… mniejszości…, na dokładkę tej, która nie jada Przyjaciół 😀

    • JESTEM pisze:

      Pamiętasz ?
      ” ŻYCIE JEST RZEKĄ PEŁNĄ WIRÓW. RZEKA PŁYNIE – A WIRY SIĘ KRĘCĄ… 🙂
      Pole energetyczne składa się z cząstek, które są po prostu wiecznymi wirami, które funkcjonują od nieskończoności po nieskończoność.
      Te wiry, najdrobniejsze cząstki, mogą istnieć samodzielnie, ale… z jakiegoś powodu chcą wchodzić w połączenia z innymi – chcą budować jedność
      … 🙂 „

      DZIĘKUJĘ. 🙂 ❤
      Pamiętam. 🙂 ❤ :

      ///Znalazłam się w przestrzeni, gdzie nie było ani ciepła, ani zimna, ani światła, ani ciemności, ani dobra ani zła…żadnej dualności. Wszystko stopione w jednym. Byłam TAM najmniejszą z możliwych drobinek. Otaczał mnie olbrzymi wszechświat, nieskończony… A jednak ten cały, nieskończony wszechświat zawierał się jednocześnie we mnie, najmniejszej z możliwych drobinek. Czułam to, wiedziałam to. Byłam w PRA-DOMU.///

      ///Poruszaliśmy się w przeźroczystych kulach, które były czymś w rodzaju pojazdów. Pamiętam taki odcinek drogi, kiedy przesuwaliśmy się lecąc tuż nad poziomem morza albo oceanu…"kosmicznego oceanu"… 
Nie pamiętam, czy zanurkowaliśmy do oceanu czy polecieliśmy w kosmos. A może to nie ma różnicy? W każdym razie w pewnym momencie razem z przewodnikiem trafiliśmy do pola wypełnionego niesamowitą i gęstą energią. Było to pole przestrzeni – jak ocean bez brzegów (nie widziałam, żeby był tam jakiś brzeg) wypełnione energetycznymi „vortexami” {wirami}, które drgały z różnymi częstotliwościami. Jedne tworzyły niższe, a inne wyższe stożki. Pulsowały one dźwiękami i jakby „szukały” współbrzmienia ze sobą (jak orkiestra, która nastraja instrumenty). A potem powstawały tam kosmiczne symfonie. (…).///

      „przyszło do mnie, że pasuje do…, hmm… mojego stanu świadomości uczuciowej pkt. 5 🙂 a więc… bliżej mi – niż dalej… 🙂 „

      Piękna to podróż,kochana Margo, choć… wcale nie łatwa. (A nawet bardzo trudna, gdy patrzymy na nią jeszcze przez „resztki” ego. 🙂 ❤ )

      Bo… wszystko ze wszystkim jest ze sobą powiązane…

      A przy "dotarciu do pkt. 6." ;-)… Jak doświadczasz siebie ?

  25. margo0307 pisze:

    „…Bogatych stać na zdrowe jedzenie,dla biedoty są ochłapy”
    _________________________
    Mezamir, powiedz – jakie – wg. Ciebie jest to… bogate jedzenie a także co nazywasz… ochłapami ?

    • Mezamir pisze:

      Byle co,najtańsze,wieprzowina ,jakieś parówki
      pasztet z gęsi (z wieprzowiną! ) ,jakieś jogurty(z żelatyna wieprzową)
      Idź do dobrego sklepu zielarskiego i zobacz ile co kosztuje
      Przeciętni Kowalscy nie mają na to pieniędzy.
      Kup sobie ksylitol zamiast zwykłego,szkodliwego cukru
      ile zapłacisz za kilogram?Kogo na to stać?
      Kup sobie chlorofil 70zł albo amalaki,100 gram 17zł!

      Litr soku z rokitnika albo granatu,bez domieszek,100%
      25zł

      • margo0307 pisze:

        ” Byle co,najtańsze,wieprzowina ,jakieś…”
        ___________________
        Rozumiem 🙂
        Obecnie bardzo tani jest np. kalafior – 2,50 zł, albo marchewka, która praktycznie cały rok jest tania… Właściwie to wszystkie jarzyny są… naprawdę nie drogie… 🙂
        Jogurtów z żelatyną nie jadam, jadam za to… ze smakiem maślankę lub kefir zmiksowane z owocami i swoimi orzechami… 🙂
        Zioła nie kupuję w sklepie zielarskim, nauczyłam się trochę co niektóre rozpoznawać i od tego czasu… zbieram je sama i suszę w domu lub jak jest pogoda… to na Słońcu… 🙂
        Przestań więc Mezamirku opowiadać bajki…, że nie mamy wyboru – zawsze mamy 😛

        • Mezamir pisze:

          Wiesz o tym że lasy spryskiwane są antybiotykami przeciwko wściekliźnie
          Kalafior,marchewka…pewnie ze są i w dodatku tanie bo już nich nie ma tylu witamin
          ile było dawniej
          Skąd te wszystkie alergie i obniżona odporność?
          Kiedyś jadło się warzywa prosto z ziemi,brudne,wytarte w rękaw
          i co?Nic się nie działo,teraz kupujesz w hipermarkecie
          jakieś sterylne,pozawijane w plastiki kolorowe,aromatyzowane byle g.
          i zaraz problemy,bo niestrawność,bo osłabienie etc etc

          Woda coraz gorsza,pieczywo coraz gorsze,kasza coraz gorsza
          Nic już nie smakuje jak dawniej ale wszystkiego jest na półkach pełno
          Tylko że to już nie jest jedzenie.

        • JESTEM pisze:

          „Przestań więc Mezamirku opowiadać bajki…, że nie mamy wyboru – zawsze mamy 😛 „

          Margo kochana, a może nie wzięłaś pod uwagę tego, że jest tak:
          ty masz, ale Mezamir nie ma wyboru…? 😉

          • margo0307 pisze:

            „… a może nie wzięłaś pod uwagę tego, że jest tak:
            ty masz, ale Mezamir nie ma wyboru…? 😉 „

            ________________________
            Ee..tam… Mezamir też ma wybór ale… może jeszcze o tym nie wie ? 😉

          • JESTEM pisze:

            „Ee..tam… Mezamir też ma wybór ale… może jeszcze o tym nie wie ? 😉 „

            Skoro o tym jeszcze nie wie, to nie ma wyboru, choć potencjalnie zawsze go ma. 😀

        • trelemorele pisze:

          Małgosiu, nie zastanawia cię dlaczego elity świata nie są wegetarianami?
          Dlaczego tam gdzie największe przeludnienie i bieda, tam propaguje się wyższość produktów roślinnych nad mięsem i jego przetworami.
          Kalafior – 2,50…jaką ma wartość odżywczą, ile musiałby go zjeść młody facet fizycznie pracujący 8h na dobę i w naszym chłodnym klimacie i zeby miał siłę codziennie wstać do pracy.

          • Mezamir pisze:

            Dokładnie,elity chcą żyć jak najdłużej żeby się cieszyć naszym niewolnictwem
            W ich interesie jest panować jak najdłużej w sile i zdrowiu
            To my mamy być słabi żeby nie być w stanie się im przeciwstawić.

          • margo0307 pisze:

            ” Małgosiu, nie zastanawia cię dlaczego elity…”
            _____________
            Nie Lilu , nie mam tego rodzaju dylematów – elity niech robią swoje – a ja będę robić swoje… 🙂
            * * *
            „…To my mamy być słabi żeby nie być w stanie się im przeciwstawić”
            _____________
            Mezamirku – moja siła – głównie pochodzi z mojego wnętrza, z mojego odczuwania z poziomu <3… 🙂
            Wiem jaką drogę przeszłam i choć była trudna i nadal jeszcze nie jest łatwa…, to z całą pewnością dziś wiem, że nie istnieje nic takiego czego miałabym lub czego musiałabym się obawiać… 🙂

  26. margo0307 pisze:

    ” Ja kanibalem też nie jestem, ale najlepszym paliwem dla mnie jest… gospodarskie tłuste mięso, najlepiej gdy smażone…”
    ________________________
    Pisząc, że nie jadam moich Przyjaciół miałam na myśli… wszelkie zwierzęta 🙂
    Więc, hmm…, przyznam, że nie bardzo rozumiem co oznaczają te Twoje słowa… „Ja kanibalem też nie jestem” ?

  27. margo0307 pisze:

    „… obserwuję, że coraz więcej małych gospodarstw rolnych zaprzestaje jakiejkolwiek produkcji rolnej czy hodowli. Gospodynie zamieniają się w damesy miejskie…
    Cyrk na kółkach…”

    _________________
    Co zrobisz jak… ten Cyrk na kółkach w końcu… całkowicie zaprzestanie jakiejkolwiek produkcji rolnej czy… hodowli ?
    Zaczniesz sama hodować zwierzątka by je sobie pojeść ?

    • trelemorele pisze:

      „Co zrobisz jak… ten Cyrk na kółkach w końcu… całkowicie zaprzestanie jakiejkolwiek produkcji rolnej czy… hodowli ?
      Zaczniesz sama hodować zwierzątka by je sobie pojeść ?”
      ___________________________________________
      Widzę, że coraz więcej ludzi staje się świadomych, ludzie z miasta przenoszą się na tereny wiejskie by móc hodować sobie zdrową żywność. Mam nadzieję na odkupywanie od nich ich nadprodukcji, w ostateczności pójdę w ich ślady, ale na pewno nie wrócę do jedzenia produktów przemysłowych.

      • JESTEM pisze:

        A to, kochana Margo, odpowiedź na pytanie twoje do kochanej Lili:

        „Widzę, że coraz więcej ludzi staje się świadomych, ludzie z miasta przenoszą się na tereny wiejskie by móc hodować sobie zdrową żywność (…) w ostateczności pójdę w ich ślady, ale na pewno nie wrócę do jedzenia produktów przemysłowych. „

        Margo, toć w Całości muszą być i tacy, co zjadają swoich braci i siostry, bo przecież zwierzęta to są takie same dzieci Matki Ziemi, jak i my…. Ale…

        cyt., który wkleiłaś:
        „Próbując przeskoczyć ewolucję, dajecie się prowadzić swemu ego, które chce was w subtelny sposób wprowadzić w niuans wywyższenia, wyprzedzenia innych, a jest to tylko odrzucenie drogi człowieczeństwa, pogardzenie nim i podeptanie darów Ziemi. Chełpliwe zachwycanie się, że nie potrzebujecie jeść i pić jest doświadczeniem próbującym przeskoczyć tok ewolucji.”

        Zatrzymał mnie na chwilę… i zastanowiło mnie, czy to mogłoby także dotyczy jedzenia roślin i nabiału?
        Czy to „nasze zachwycanie się”, że nie potrzebujemy jeść mięsa, bo możemy tylko rośliny i nabiał, nie jest adekwatne do zachwycania się, że „nie potrzebujemy odżywiania niczym oprócz prany?

        • trelemorele pisze:

          „Margo, toć w Całości muszą być i tacy, co zjadają swoich braci i siostry, bo przecież zwierzęta to są takie same dzieci Matki Ziemi, jak i my”
          _________________________________________
          To mój świat, ja sobie go tak stworzyłam/zaprojektowałam
          zielsko i wszelkie płody rolne są pokarmem dla zwierząt
          Zwierzęta są pokarmem dla ludzi
          Kiedyś dałam się namówić na dietę wegetariańska, ale po kilku latach moje zdrowie poszło w ruinę. Z bólem serca rezygnowałam z diety, ale moje zdrowie i życie okazało się dla mnie ważniejsze.
          Będac wegetarianką zauwazyłam, ze mój umysł zwalnia, po przejściu na dietę przeciwną
          poczułam się w pełni uzdrowiona, odmłodniałam, wypiękniałam, mój umysł zaczął pracować na pełnych obrotach. Nikt mnie już nie namówi na żadne tego typu eksperymenty.

      • margo0307 pisze:

        „… w ostateczności pójdę w ich ślady, ale na pewno nie wrócę do jedzenia produktów przemysłowych.”
        ____________
        Produkty przemysłowe to nie jedzenie a… jak określiłaś… żarcie 😉
        Ale… nie należy też zapominać o tym, że… stajemy się tym, co spożywamy, a spożywając strach i cierpienie zabijanych zwierząt… potęgujemy ten strach w sobie samych…

        • JESTEM pisze:

          ” stajemy się tym, co spożywamy, a spożywając strach i cierpienie zabijanych zwierząt… potęgujemy ten strach w sobie samych…”

          Tak działa prawo przyczyny i skutku… Dzielisz się wiedzą, która może uświadamiać innych, ale nie wszyscy mogą być na tę wiedzę gotowi, bo może ich proces ewolucyjny jest inny niż twój czy mój… 🙂

          Mam znajomą, która przestała jeść mięso, ale nie do końca. Zawsze, jak przydarza jej się jakaś trudna energetycznie sytuacja z ludźmi – kiedy czuje złość, irytację (bo to już zaobserwowała), to ma straszną ochotę na mięso. Wtedy zdarza się, że kupuje kawałek „bardzo dobrej” wędliny na przykład (nie może się temu oprzeć) i zjada. A potem ją mdli i odczuwa jeszcze większą frustrację. Ale powoli jej to przechodzi. Teraz zdarza się to już coraz rzadziej.

          • trelemorele pisze:

            „” stajemy się tym, co spożywamy, a spożywając strach i cierpienie zabijanych zwierząt… potęgujemy ten strach w sobie samych…”
            ____________________________________
            Jedząc rośliny stajemy się roślinami?

            Wszystkie rośliny mają w sobie trucizny w obawie przed ich zjadaniem. Czy wiecie, że kilka strąków fasoli zjedzonych na surowo moze spowodować śmierć człowieka?
            Zwierzęta sa bardziej przystosowane do żywienia się roślinami, lepiej tolerują te trucizny. Większość z nich jest wydalana, filtrowana przez nerki, wątrobę itd.
            Człowiek moze żywić się surowym mięsem bez obawy.

          • JESTEM pisze:

            „„” stajemy się tym, co spożywamy, a spożywając strach i cierpienie zabijanych zwierząt… potęgujemy ten strach w sobie samych…”
            ____________________________________
            Jedząc rośliny stajemy się roślinami?
            =============

            Nie, ale miałam taką wizję, że rośliny mają inna świadomość (są poza kołem sansary) i spożywanie ich nie sprawia im bólu.

            „Wszystkie rośliny mają w sobie trucizny w obawie przed ich zjadaniem. „

            O tym nie słyszałam. Skąd masz takie informacje?

            „Człowiek moze żywić się surowym mięsem bez obawy.”

            Możliwe. Ale może być też tak, że dla jednych zdrowe jest surowe mięso, a dla innych nie jest zdrowe. Czytałam taką teorię, że ludzie niektórzy muszą odżywiać się mięsem, a inni nie muszą i że zależy to od grupy krwi… Nie jestem przywiązana do tej koncepcji, ale nie jem mięsa już od wielu lat. I bardzo dobrze się z tym czuję. Ale też rozumiem, że ty, kiedy wróciłaś do jedzenia mięsa, „poczułaś się w pełni uzdrowiona, odmłodniałaś, wypiękniałaś, twój umysł zaczął pracować na pełnych obrotach. Nikt cię już nie namówi na żadne tego typu eksperymenty.”
            bo prawdopodobnie wegetarianizm nie przyszedł do ciebie w sposób naturalny…

            Kolejny przykład na to, że jesteśmy różni…

            Margo napisała:
            „Czasem bywa tak, że… dostrzegamy i odczuwamy szczęście tam, gdzie wcześniej widzieliśmy czy odczuwaliśmy… nieszczęście… 😉
            Bywa również i tak, że… to, co ja nazwę szczęściem – Ty możesz nazwać nieszczęściem… 🙂 „

            I tak to bywa… 🙂 ❤

  28. margo0307 pisze:

    „… Woda coraz gorsza,pieczywo coraz gorsze,kasza coraz gorsza
    Nic już nie smakuje jak dawniej ale wszystkiego jest na półkach pełno
    Tylko że to już nie jest jedzenie”

    _________________________
    Hmm… a mi smakuje wszystko to, co jem i jestem w całej pełni okazem zdrowia…, czy to dziwne ? 😉
    Ale… widać wyraźnie, że… małymi kroczkami… wkraczamy w piękny proces… 🙂

    „… Odżywianie dla człowieka jest darem ewolucji, jakiej on doświadcza w symbiozie z naturą Matki Ziemi i przechodzi ją odpowiednio długo tak, jak tego potrzebuje, aby w pełni to poznać, radować się jej darami, jednością odżywiania „matczynym mlekiem”.
    Droga, w której jesteście, to raczkowanie w przestrzeniach boskich, gdzie jako osesek, w którymś momencie… odejdziecie od matczynej piersi. 🙂
    Praca ta jednak to wielka ewolucja waszej świadomości, to nie praca przez ego, którą dokonujecie odrzucając dary Matki Ziemi, przechodząc na odżywianie światłem. To nie daje godności waszej Matce za pokarm, który ona dla was stwarza i dary doświadczania, jakimi was obdarzyła…

    Dała wam Ziemia doskonałe ciała, a budząca się wasza świadomość wie, czuje, że możecie je dowolnie modelować. Odmłódźcie je najpierw, odczujcie, że są wolne od chorób i dolegliwości, że są doskonałe, że starzenie było wynikiem prawdy iluzji, którą przyjęliście i spożywania śmierci, którą czyniliście zjadając swoich braci w darze wspólnej nauki.
    Dogadajcie się ze swoim ❤ , kochając każdy dar Ziemi jako doświadczenie, które wybraliście i w dopełnieniu swej świadomości, wznoście się w nowe przestrzenie Nowego Świata.
    Budujcie go na drodze ewolucji, postępując wspólnie, radując się tymi zmianami, każdej chwili trwania doświadczenia poznawania tych doznań.
    Zmiany zawsze idą poprzez przemiany w was.
    Odczujcie różnicę w doświadczeniu jak stawać się bogatym lub jak nim być w tejże chwili, bo czas nie istnieje.
    W ten sposób wyrzekacie się piękna tych darów, po które właśnie tu jesteście, szukaliście tej unikalnej nauki.
    Próbując przeskoczyć ewolucję, dajecie się prowadzić swemu ego, które chce was w subtelny sposób wprowadzić w niuans wywyższenia, wyprzedzenia innych, a jest to tylko odrzucenie drogi człowieczeństwa, pogardzenie nim i podeptanie darów Ziemi. Chełpliwe zachwycanie się, że nie potrzebujecie jeść i pić jest doświadczeniem próbującym przeskoczyć tok ewolucji.

    Jest to możliwe, ale przy nie zakończonych doświadczeniach ludzkich, staje się ono próbą ominięcia trudniejszych doświadczeń.
    Dokonajcie zmian najpierw swego świata wewnętrznego, zmiany ciała i dostosowując go do nowych form i procesów odżywiania, przynależnych dla boskiej świadomości…” 🙂

  29. margo0307 pisze:

    „… Czy to „nasze zachwycanie się”, że nie potrzebujemy jeść mięsa, bo możemy tylko rośliny i nabiał, nie jest adekwatne do zachwycania się, że „nie potrzebujemy odżywiania niczym oprócz prany?”
    __________
    Wcale nie zachwycam się z powodu nie odżywiania się mięsem zwierząt, nie jadam zwierząt bo… wszystkie je… bardzo, bardzo kocham 🙂 ❤
    Rośliny… też bardzo, bardzo kocham 🙂 ❤ ale… obecnie znajduję się na etapie jedzenia płodów Matki Ziemi i nie jestem jeszcze gotowa do przejścia na etap odżywiania się praną, ponieważ nadal jeszcze czerpię przyjemność z odczuwania smaku… na ten przykład… szpinaku, kalafiora, marchewki… etc… 🙂
    Kiedy "wyrosnę" z czerpania przyjemności smakowych, wówczas zapewne nie przeskakując żadnego z etapów mojej ewolucji 😉 płynnie, tanecznym krokiem… 😉 wejdę w… bretarianizm…, ponieważ wiem, że jest to… Naturalna kolej rzeczy… 🙂

    • JESTEM pisze:

      „Wcale nie zachwycam się z powodu nie odżywiania się mięsem zwierząt”

      i dlatego napisałam w cudzysłowie – ” „nasze zachwycanie się” 🙂

      „ale… obecnie znajduję się na etapie jedzenia płodów Matki Ziemi i nie jestem jeszcze gotowa do przejścia na etap odżywiania się praną, ponieważ nadal jeszcze czerpię przyjemność z odczuwania smaku… na ten przykład… szpinaku, kalafiora, marchewki… etc… :)”

      No to mamy podobnie. 🙂 I może mi też kiedyś się przytrafi, że…
      „”wyrosnę” z czerpania przyjemności smakowych, wówczas zapewne nie przeskakując żadnego z etapów mojej ewolucji 😉 płynnie, tanecznym krokiem… 😉 wejdę w… bretarianizm…(…) 🙂 „

      Jestem otwarta i na taką naturalną kolej rzeczy… 🙂 ❤

    • Dawid56 pisze:

      Też marzę o bretarianizmie, ale na razie lubię od czasu do czasu wypić piwo czy kawę, choć wiem że nie powinienem.Co do mięsa może zjadłem mięso od 5 do 10 razy w tym roku, Niestety brukselka ani szpinak i gotowane warzywa mnie nie nęcą.Jestem fanem orzechów a nawet żółtego sera- ale wiem, ze ser w takiej formie jest szkodliwy.Dowidziałem się ostatnio, że u nas w Gdyni woda nadaje się do spożycia bez przegotowania, był to dla mnie szok ale spróbowałem ją bez przegotowania – jest doprawdy świetna.

      • Mezamir pisze:

        Ser żółty powoduje ślepotę u psów,u kotów chyba też ale u psów na 100%
        Lekarstwo dla jednych jest trucizną dla drugich
        Paw żywi się trucizną 🙂

        Mistrzowie Tantry nie mają problemów z dietą,jedzą wszystko
        Zamieniają szkodliwe w zdrowe,jak paw.

      • margo0307 pisze:

        „…Jestem fanem orzechów a nawet żółtego sera- ale wiem, ze ser w takiej formie jest szkodliwy…”
        __________
        Dawidzie, wszystko co uznasz za szkodliwe – stanie się dla Ciebie szkodliwe 😉
        * * *
        „… spróbowałem ją [wodę] bez przegotowania – jest doprawdy świetna.”
        __________
        Zawsze, jak piję wodę – dziękuję jej…, i nie ma znaczenia czy… pochodzi z rur miejskich czy z mojej studni… – nigdy mi nie zaszkodziła… 🙂 bo wdzięczność za to, co mamy już teraz i umiejętność cieszenia się tym – to podstawa budowania naszego szczęścia i naszego sukcesu …
        Jeśli nigdy nie mamy poczucia, że jesteśmy zadowoleni i wdzięczni za to, co mamy już teraz, to… dlaczego mielibyśmy dostać od Losu cokolwiek więcej ? 🙂

        • Dawid56 pisze:

          Trochę tak jest jak mówisz Margo – po prostu potęga umysłu.Prawdopodobnie Ci co potrafią skorzystać ze swojego umysłu nigdy nie umrą na raka 🙂

          • margo0307 pisze:

            „… po prostu potęga umysłu…”
            __________________________
            Dawidzie, potęga umysłu nic nie zdziała, jeśli nie będziemy potrafili uruchomić potęgi naszego ❤ 🙂

          • trelemorele pisze:

            Tak jest Dawidzie, Tak zwane „dobre serce” ma być elementem mądrego i sprawnego umysłu.
            Wszystkie doktryny religijne wiekami sprytnie manipulowały ludźmi i właśnie w tym kierunku by ludzie kierowali się sercem, a nie umysłem. I w dużym stopniu swój cel osiągnęły i mamy co mamy 😦
            Co dziwne ci wielcy manipulatorzy sercem się nie kierują.

  30. margo0307 pisze:

    ” Kiedyś dałam się namówić na dietę wegetariańska, ale po kilku latach moje zdrowie poszło w ruinę…”
    _______
    I wcale się nie dziwię 🙂
    Aby cokolwiek zmienić w naszych nawykach – decyzja musi wyjść z naszego wnętrza…
    Zmianę nawyków żywieniowych również musi poprzedzić decyzja wychodząca z naszego wnętrza…
    W moim przypadku, a nie jem mięsa jakichkolwiek zwierząt od ponad 30-tu lat – decyzja wyszła z mojego ❤
    Ponieważ przeżyłam straszny szok będąc blisko rzeźni… i nie byłam w stanie zaakceptować obrazu tego, co zobaczyłam… 😕 moje ❤ postanowiło w taki sposób nie przykładać do tego rąk…
    Nigdy, po tym fakcie nie odczułam potrzeby jedzenia zwierząt… wręcz przeciwnie…
    Przez kilka lat bardzo męczył mnie sam widok i smród mięsa w sklepie, czy przy stole…
    Teraz już potrafię sobie z tym… jako/tako radzić…

    • trelemorele pisze:

      Mamy odmienne powonienie
      Ja jadam mięso, które pachnie
      Zapach kalafiora, zwłaszcza gotowanego mnie odrzuca, podobnie z ugotowaną kapustą, pozostawiona w lodówce, nawet przykryta, zasmradza wnętrze

    • Mezamir pisze:

      Faktycznie im gorszy zmysł węchu tym uboższy zmysł smaku
      Ja doskonale wyczuwam smaki i zapachy podczas gdy reszta domowników
      patrzy na mnie jak na wariata bo dla nich wszystko ma ten sam smak
      a ja czuję różnicę między wodą a wodą
      Przez kilka lat piłem wodę z butelek bo tej z kranu po prostu nie byłem w stanie
      Teraz gdy zmienili ujęcie i rury,znów mogę pić wodę z kranu
      Margo pisała coś o tym że jedzenie jej smakuje jak dawniej
      myślę że to kwestia zmysłu węchu i smaku

      Mam tak wyostrzone zmysłu smaku i węchu
      że czasami czuję rano co będzie na obiad 😀
      Jasnowęch …podobno niektórzy szamani potrafią wyczuć chorbę
      po zapachu,nie wiem czy u mnie nie jest podobnie,czasem czuje jakieś zapachy
      ale nie mogę znaleźć ich źródła

  31. margo0307 pisze:

    ” Jedząc rośliny stajemy się roślinami?… „
    _______________________________
    Lilu, jak zapewne wiesz, wszyscy jesteśmy nie tylko istotami organicznymi ale także… istotami energetycznymi…, żywiącymi się nie tylko produktami organicznymi ale także przyswajając sobie pokarm w postaci energetycznej…
    Strach i cierpienie wydzielane przez zwierzęta podczas ich zabijania są właśnie takim pokarmem energetycznym – są energią nisko wibrującą, którą my w siebie wpuszczamy jedząc to mięso…
    Jeśli interesuje Ciebie bardziej ten temat , poczytaj sobie… w jaki sposób zabijali zwierzęta Indianie aby żywić się ich mięsem i odziać siebie w ich skóry…

    • Mezamir pisze:

      To chyba dobry przykład jednej z takich romantycznych wizji o których pisałem wcześniej
      Ciekawy jestem co sądzisz o rosiczkach,roślina jedząca owady 🙂
      Wszystko żywi się czymś innym,ludzie jedzą zwierzęta
      zwierzęta jedzą ludzi,bakterie żywią się ludźmi i zwierzętami
      Nie ma takiej formy życia która nie zjada innych form życia.
      Mało romantyczne no ale tak jest,być może nasze dusze też są pokarmem
      dla tzw bogów,czymkolwiek oni są
      Im bardziej uduchowiony człowiek za życia,tym smaczniejsza jego dusza po śmierci.

    • trelemorele pisze:

      „Lilu, jak zapewne wiesz, wszyscy jesteśmy nie tylko istotami organicznymi ale także… istotami energetycznymi…, żywiącymi się nie tylko produktami organicznymi ale także przyswajając sobie pokarm w postaci energetycznej…
      Strach i cierpienie wydzielane przez zwierzęta podczas ich zabijania są właśnie takim pokarmem energetycznym – są energią nisko wibrującą, którą my w siebie wpuszczamy jedząc to mięso…”
      ___________________________________________
      przede wszystkkim jesteśmy istotami duchowymi/energetycznymi.
      Ja jestem kierowcą auta, które żeby funkcjonowało musi być zasilane przez paliwo-najlepiej tłuszcz zwierzęcy, wtedy jest najbardziej sprawne i bezawaryjne dla kierowcy 🙂

      Jeżeli zgodzimy się z teorią, ze jest jedna ISTOTA, która realizuje się jednocześnie na wielu poziomach poprzez niezliczalną ilość wcieleń, to ta ISTOTA eliminuje jedne swoje wcielenia po to by w ich miejsce stwarzać inne. Musi być ruch żeby maszyneria się nie zatrzymała, nie zwolniła, nie zleniwiała…zabijanie części siebie by w to miejsce tworzyć lepsze.
      ISTOTA może eksperymentować tylko na sobie samym i swoim umyśle.
      My ludzie mamy się wsłuchiwać i realizować polecenia/plan ISTOTY. 🙂
      Nie iść na łatwiznę, nie ulegać manipulacjom tworzonym przez religie, filozofie wytworzone przez innych ludzi dla ich korzyści. W tym celu każdy z nas ma szukać bezpośredniego kontaktu ze swoją częścią ISTOTY, a nie z inną, nie swoją. 🙂
      Gdy zbudujesz taki kontakt to wtedy poczujesz ulgę i wszystko będzie łatwiejsze i jedno z drugiego będzie pięknie wynikało i układało się. 🙂
      Nie jedzenie mięsa to tak po ludzku szlachetne i mnie się też podoba, ale u innych, bo jestem przekonana, że to podobny wybór jak : zjeść śliwkę czy jabłko?

  32. trelemorele pisze:

    „Nie ma takiej formy życia która nie zjada innych form życia.”
    ______________________________________
    Dokladnie tak jest w świecie materialnym.
    Sam nie jesz zwierząt, ale mając np psa w domu, kupujesz dla niego mięso, bo z psa wegetarianina nie zrobisz, bo psa żadna religia nie omota i w tym momencie już godzisz się na zabijanie zwierząt. Pies jest twoim przyjacielem, jego nie zjesz, ale godzisz się by twój przyjaciel zjadał innych twoich przyjaciół i dokładasz do tego swoją rękę?
    Przykro mi to mówić, ale wegetarianizm to dieta dla „ubogich”. Dieta która została rozpropagowana wszędzie tam gdzie nadmierne przeludnienie, gdzie mięsa starczało pod dostatkiem tylko dla elit i bogaczy. Wegetarianizm to produkt filozofii religii rozpowszechnionej na tych terenach. Tam gdzie religia się nie umocowała, tam żywiono się głównie tłuszczem i mięsem np fok czy reniferów. Tłuszcz zwierzęcy jest najlepszym paliwem dla człowieka i zwierząt.
    Każda religia i każda jej filozofia została stworzona w celu tumanienia ciemnej biedoty, która miała w swej dużej masie utrzymywać elity i duchownych. Każda religia osiągała swoje cele za pomocą strachu, produkując bogów o wyglądzie potworów, bogów z cechami zwierząt. Wegetarianizm to dieta wywodząca się z filozofii Wschodu. Tam też wyprodukowano najbardziej odrażające bóstwa i nakazy najbardziej ograniczające pospólstwo. Zamiast rozwijać hodowlę krów by mięsa starczyło dla wszystkich, ogłoszono krowy świętymi, inne zwierzęta braćmi ludzi 🙂 Człowiek człowiekowi wilkiem, a zwierze bogiem albo przynajmniej bratem, ale jakoś tak się dziwnie składa, ze człowiekowi do szczęścia potrzebny jest inny człowiek, tak napisała Małgosia
    Chyba w okolicach 1990 roku do Polski zaczęły nadciągać inne religie. Ludzie zaczęli zachłystywać się tymi nowościami, przyjmować je jako swoje…każda nowa moda najszybciej dociera i jest brana przez najsłabsze, najmniej samodzielne jednostki.
    Ludzie poprzez nadmierne rozmnażanie pozbawiają zwierzeta ich naturalnego środowiska, przez to zabijają je, ale w rekompensacie robią im rezerwaty także we własnych domach i żeby mogli czuć się miłosiernymi, przyzwoitymi, kochającymi, wrażliwymi. Wydzieranie coraz to większych połaci ziemi na uprawy żywności dla zwierząt hodowlanych ale i na uprawę roślin jako pokarm dla wegetarian, to ograniczanie pożywienia dla dziko żyjących zwierząt i ptaków. Jak tak dalej pójdzie to dzikie zwierzęta czeka śmierć głodowa. powstaną tajne rezerwaty z ekologicznymi hodowlami dla elit…reszta na szczaw i mirabelki.

  33. margo0307 pisze:

    „… każda nowa moda najszybciej dociera i jest brana przez najsłabsze, najmniej samodzielne jednostki…”
    ____________
    No cóż, widzę Lilu, że kompletnie nie zrozumiałaś tego – o czym Tobie pisałam ale… nie szkodzi 🙂
    Wiedz jednak, że… każda moda… prędzej czy później przeminie, natomiast każda podjęta przez ❤ decyzja stoi niezachwianie choć… z nie jednej strony wiać będą ostre wichry… 🙂

  34. trelemorele pisze:

    „Strach i cierpienie wydzielane przez zwierzęta podczas ich zabijania są właśnie takim pokarmem energetycznym – są energią nisko wibrującą, którą my w siebie wpuszczamy jedząc to mięso…”
    ________________________________________
    a może jest odwrotnie, a moze zjadając inne żywe organizmy zasilamy się ich energią, może ta energia jest dla nas, dla naszego ducha tym bardziej pożywniejsza im bardziej do naszej podobna.
    Kanibal wierzy, ze zasila się energią zjadanego człowieka. Ale czy my wszyscy nie jedząc ciał ludzkich, czy my nie żywimy się wzajemnie swoimi energiami?
    Wychodzę z takiego właśnie założenia, że najlepsza dla mnie energia z jedzenia podobnych do mnie osobników, z mięs preferuję świninę, bo zjadanie ludzi zakazane prawem, bo przyswoiłam kulturę rodziny i społeczeństwa, w którym się urodziłam. Idąc tym tokiem myślenia i opartym na obserwacji reakcji mojego organizmu na to co jadałam i jem, to wnioskkuję, ze najlepsze dla mnie mięso wieprzowe, tłuste ryby, ptactwo gorzej wołowina jeszcze gorzej z wyjątkiem surowej itd, itd.
    Ale od przewagi roślin w diecie puchnę, choruję, mój umysł wysiada. Wygląda na to, że energie roślin są dla mnie najmniej odżywcze, najbardziej słabe/prymitywne, najmniej podobne do mojej osobistej energii. Podobnież krew „0” bezwzględnie wymaga mięsa i głównie mięsa, ja jestem „0”, to podobnież pierwotna grupa krwi gdy ludzie byli najsilniejsi, najbardziej samodzielni, najdłużej żyjący. Dopiero potem krew zaczęła mutować i z uwagi na lokalne braki mięsa i konieczności żywienia się roślinami. Ludzie krzyzując się ze sobą, ubogo jedząc doprowadzili do degeneracji na masową skalę, teraz już chyba nie ma prawdziwie pierwotnej krwi z dziada i praprapradziada 🙂

  35. margo0307 pisze:

    „… od przewagi roślin w diecie puchnę, choruję, mój umysł wysiada. Wygląda na to, że energie roślin są dla mnie najmniej odżywcze, najbardziej słabe/prymitywne…”
    _________________________
    Po co robisz to – co robisz ?

    • Mezamir pisze:

      Odpowiadam na wpis oczekujący na modrację

    • margo0307 pisze:

      Dziękuję Tobie Mezamirku za te arty, które dzisiaj po raz pierwszy ujrzałam … 🙂
      Mogę jedynie podziękować swojemu ciału, które… kilkadzieścia lat temu – samo wybrało do jedzenia to, co jest dla niego i dla mnie 😉 najwartościowsze… 🙂

      Taki ciekawy cytat z 3-go, ostatniego arta przez Ciebie podanego:

      „… Mięso, ryby, jajka, środki odurzające, napoje alkoholowe, marihuana, opium są tamasowe z natury.
      Jedzenie mięsa i alkoholizm są blisko spokrewnione.
      Zarówno alkohol jak i mięso w nadmiarze mogą doprowadzić do poważnych chorób a nawet śmierci…
      Jak wiadomo współcześnie mięso jest pełne cholesterolu, kwasu moczanowego, oraz różnych dodatków i konserwantów.
      Wszystko to przyczynia się do całej rzeszy chorób.
      Spożycie dużej ilości mięsa prowadzi do: wysokiego ciśnienia krwi, ataków serca i artretyzmu.
      Mięsny biznes rozwija się jak nowoczesna fabryka, a zwierzęta traktowane są jak maszyny do robienia pieniędzy. Faszerowane są dużą ilością hormonów i antybiotyków, żeby nie chorowały, szybciej rosły i nie traciły na wartości.
      Wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, że pozostałości tych substancji w komórkach zwierząt, wędrują wraz z mięsną potrawą do naszych układów pokarmowych, następnie do krwi, doprowadzając do skażenia naszego organizmu…”

      • Mezamir pisze:

        współcześnie mięso jest pełne cholesterolu, kwasu moczanowego, oraz różnych dodatków i konserwantów.

        Sama widzisz że w mięsie najgorsze nie jest mięso tylko dodatki

        • margo0307 pisze:

          „… Sama widzisz że w mięsie najgorsze nie jest mięso tylko dodatki”
          ________________________
          Nie obchodzi mnie mięso jako takie, a tym bardziej te tzw. dodatki
          Obchodzi mnie cierpienie zwierząt… 😕 Nic ponadto…

          • trelemorele pisze:

            „Obchodzi mnie cierpienie zwierząt… 😕 Nic ponadto…”
            ___________________________________________
            Małgosiu, coraz bardziej utwierdzasz mnie w moim jeszcze nie stuprocentowym przekonaniu, że fanatyczni miłośnicy zwierząt nie lubią ludzi.
            Ja mimo, że „obraziłam” się na ludzi, to w sytuacji głodu, braku jedzenia, to wtedy własnoręcznie zabiłabym nawet swojego domowego psa czy kota żeby nimi nakarmić głodnych.
            Mimo wszystko najpierw człowiek, potem zwierzę 🙂

          • margo0307 pisze:

            „… coraz bardziej utwierdzasz mnie w moim… przekonaniu..”
            ______________
            Wiesz co Lilu, możesz siebie utwierdzać w jakim tylko chcesz przekonaniu…

          • trelemorele pisze:

            Małgosiu, błagam Cię
            Nie zachowuj się tak jak kiedyś moi liczni przyjaciele
            Dopóki przytakiwałam, nie mówiłam otwarcie co myślę, dopóty mnie kochali…żyć beze mnie jednego dnia nie potrafili. Krzywdziłam siebie ale także ich.
            Małgosiu, nie mam żadnej misji by przerabiać kogokolwiek na swoje kopyto, czy pod swoje potrzeby. Traktuję naszą tu rozmowę jako wymianę poglądów i chciałabym żeby była otwarta i bez potrzeby wzajemnego cukrzenia. Tylko w otwartej rozmowie możemy się czegoś pożytecznego nauczyć wzajemnie od siebie.
            Mam taką zasadę, że mówię co myślę tylko tym, których lubię, na których mi zależy. Z pozostałymi najczęściej w ogóle nie rozmawiam.

            Co do mojej mniejszej wrażliwości na los zwierząt, to zapewne wynika ona z tego, że jestem od zawsze pracoholiczką i przyznaję, że raczej z wyboru. Przez wiele lat pędziłam żywot Zosi Samosi prowadząc dom, wychowując dzieci i pracując ponad normę.
            Zmierzam do tego, że nasze różne poglądy na temat miłości do zwierząt domowych wynikać mogą np z różnicy branych na siebie obowiązków, z brakiem lub nadmiarem czasu wolnego. Zauważyłam, że moje psiapsiółki, które nie pracowały, albo pracowały na mało absorbującym etacie, nie miały dzieci, albo miały dzieci ale dość późno itp…tu mogłabym wymieniać więcej spostrzezeń, to takie kobiety kochały, przepraszam ale wręcz głupiały na punkcie pupila psa czy kota.
            Przez krótki czas mieszkałam w męża domu rodzinnym, gdy urodził się nasz synek, to jego siostra nabyła sobie pieska, zaraz potem przysposobiła kolejnego znalezionego w lesie i następnego i tak do czterech sztuk. Dom duży, ale mimo to przeszłam gehennę i chyba ten zwierzyniec i miłośniczka zwierząt był w dużym stopniu powodem mojej ucieczki z tego domu, z tej rodziny . Teraz minęły lata, tamte psy powyzdychały ze starości, siostra męża ma kolejne, nie wyobraża sobie życia bez zwierząt. Mówi, ze bardziej może na nich polegać niz na ludziach itd.
            Moja siostra wyszła za miłośnika psa. Od ślubu zawsze w ich domu owczarek szkocki i trochę potem dwa przybłakane koty. Po wielu ich wspólnych latach pojawiło się niespodziewanie dziecko i tu też mam wiele przemyśleń, Kocham swoją siostrzyczkę i ona o tym wie i czuje to, ale dopiero od niedawna. Wcześniej każde moje zdanie brała jako atak, każde nasze spotkanie kończyło się kłótnią. teraz juz jest dobrze, a nawet lepiej niż dobrze.
            Małgosiu, ja nie jestem idealna, mam także wady, nie mam oporu o nich rozmawiać. Dzięki rozmowom z ludźmi wiele z tych wad wyeliminowałam. Niektórych cech trzymam się kurczowo uznając je za swoje zalety i mimo, że innym to nie pasuje.
            Tak czy siak, nie obrażaj się Małgoś, bo naprawdę cię lubię i gdy w twoim pisaniu czuję złość na mnie, to robi mi się przykro, rozmyślam w którym miejscu przeholowałam(?)…a przeciez nie oto chodzi, rozmawiajmy swobodnie i szczerze, jak prawdziwe przyjaciółki.
            ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤

          • margo0307 pisze:

            „… nie obrażaj się Małgoś, bo naprawdę cię lubię i gdy w twoim pisaniu czuję złość na mnie, to robi mi się przykro…”
            ______________________
            Lilu, nie obrażam i… nie złoszczę się na nikogo 🙂 , jeśli jednak… dzielę się z kimś moimi uczuciami i przemyśleniami a mimo to – mój rozmówca nie chce z-rozumieć o czym mówię, a przy tym jeszcze… pragnie mi udowodnić… wyższość świąt wielkanocnych nad świętami bożego narodzenia…, kończy się zarówno moja cierpliwość jak i chęć do dalszej dyskusji na dany temat…

            Podobnie jak Ty – traktuję naszą tu rozmowę jako wymianę poglądów…, nie oznacza to jednak, że mam projektować na Ciebie – moje przemyślenia i wnioski – wynikające z moich przykrych doświadczeń z innymi osobami, tylko dlatego, że… są zbliżone do siebie „gatunkowo”

            Napisałaś, że mamy… ” różne poglądy na temat miłości do zwierząt domowych…”
            Nie o to Lilu mi chodzi, ponieważ… nie rozgraniczam – zwierząt domowych od zwierząt nie domowych…, zarówno jedne jak i drugie – kocham i szanuje jednakowo, bo i jedne i drugie – podobnie jak my – odczuwają i pragną żyć

            * * *
            „… nie jestem idealna, mam także wady, nie mam oporu o nich rozmawiać…”
            _______________________
            Wg. mnie – wymiana poglądów, przemyśleń i własnych wniosków… nie ma nic wspólnego z niczyimi wadami czy też zaletami – każdy z nas jest pełen… i jednych i drugich…, nie oznacza to jednak, że w trakcie wymiany zdań nt. zabijania zwierząt… mam doszukiwać się Twoich wad… 🙂

            https://margo0307.files.wordpress.com/2015/09/a-dziecko-i-c59bwinka.jpg?w=300&h=225

      • trelemorele pisze:

        „Jedzenie mięsa i alkoholizm są blisko spokrewnione.”
        ___________________________________________
        Bożesz Ty mój
        Jak tu dalej żyć z myślą, żem totalnie niewrażliwa, a teraz jeszcze nałogowa alkoholiczka
        🙂

        • marek pisze:

          Ludzie w swych rozumieniach , to w większości idioci .

          Mięso nie jest pokarmem , jest obciążającym proces przemiany materii produktem dostarczającym organizmowi wyłącznie sole mineralne.

          Paliwem są jak tak jak pisze o swych upodobaniach trelemorele są tłuszcze , to są kalorie dające życie organizmu .

          m

        • Mezamir pisze:

          Mięsoholiczka 😀
          Widocznie mięso potrzebuje mięsa aby żyć :p

  36. trelemorele pisze:

    „Po co robisz to – co robisz ?”
    _________________________________
    A jak myślisz?

  37. Mezamir pisze:

    Nie ma żadnego miejsca, zarówno w Suttach, Vinayi czy Abhidhammie, gdzie Budda mówiłby swoim uczniom, zakonnym lub świeckim, że nie powinni jeść mięsa

    Wegetarianizm jest zwyczajem praktykowania bezmięsnej diety. Istnieją różne rodzaje wegetarianizmu, np. lakto-wegetarianie jedzą produkty mleczne, ale nie jaja, a weganie nie jedzą żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Pierwsze dowody na jakikolwiek rodzaj wegetarianizmu pochodzą ze starożytnej Grecji i Indii. Grecki filozof Pitagoras (570-495 p.n.e.) zalecał wegetarianizm, kiedy w tym samym czasie w Indiach, Mahawira, założyciel dżinizmu, również propagował bezmięsną dietę. Pomimo popularnych wyobrażeń, Budda, młodszy, współczesny Mahawiry, nie był wegetarianinem i nie nalegał wyraźnie na praktykę wegetarianizmu w żadnej ze swoich nauk.

    Na rzecz wegetarianizmu używa się wielu argumentów – argument zdrowotny (mięso powoduje wiele chorób), argument biologiczny (ludzie nie są mięsożerni z natury), argument ekonomiczny (hodowla zwierząt jest niewydajną formą produkcji żywności) i argument humanitarny (jedzenie mięsa wymaga zabijania zwierząt, a to jest okrutne). Niektóre z tych argumentów są raczej słabe, inne mocniejsze. Ale z punktu widzenia etyki buddyjskiej, jedynym z tych argumentów, który należy wziąć pod uwagę jest ostatni.
    http://sasana.wikidot.com/jesc-mieso-czy-nie-jesc

  38. margo0307 pisze:

    ” Wegetarianizm jest zwyczajem praktykowania bezmięsnej diety…”
    _______________________
    Zapomniałeś dodać, że… jest to Twoje subiektywne zdanie Mezamirku… 😀

  39. Mezamir pisze:

    Dlaczego nie możemy znaleźć śladu innej cywilizacji w Kosmosie?

    Istnieje sześć sfer czy też światów.

    Świat bogów,półbogów,ludzi,zwierząt,głodnych duchów i istot piekielnych.

    Każdy z nich jest rezultatem jednej z sześciu głównych negatywnych emocji:

    dumy,zazdrości,pożądania,głupoty,chciwości i gniewu.

    Czy te światy rzeczywiście istnieją zewnętrznie?

    W istocie,mogą one istnieć poza zasięgiem postrzegania naszej karmicznej wizji.

    Nigdy nie zapominajmy że widzimy tylko to,co pozwala nam zobaczyć nasza wizja karmiczna i nic więcej.

    Jak my jesteśmy świadomi tylko tego wszechświata tak insekt może widzieć w jednym z naszych palców cały pejzaż.

  40. Mezamir pisze:

    Nasz sposób widzenia świata jest uzależniony od wizji karmicznej.

    Przykład.

    Sześć istot należących do różnych sfer,spotyka się nad brzegiem rzeki.

    Ludzie widzą w niej wodę,substancję która służy im do mycia i gaszenia pragnienia.

    Dla zwierząt takich jak ryby,woda jest domem.

    Dla bogów nektarem.

    Dla półbogów bronią.

    Dla głodnych duchów ropą i gnijącą krwią.

    Dla istot piekielnych płynną lawą.

    Woda jest ciągle ta sama jednak różne istoty widzą ją w zupełnie odmienny sposób.

    Ta różnorodność wskazuje że wszystkie karmiczne wizje są iluzją-skoro tę samą substancję

    można postrzegać na tyle sposobów,to czyż może mieć jedną wrodzoną „tożsamość”?

  41. Mezamir pisze:

    http://montanapioneer.com/legends-of-the-star-people/

    W Ameryce Północnej na terenie obecnego stanu Nowy Meksyk zamieszkuje plemię Indian Zuni budujących puebla.
    Plemię to maluje od wieków petroglify w pobliskim kanionie. Wiek najstarszych z nich oceniany jest na około 2000 lat.p.n.e. Najmłodsze pochodzą mniej więcej z lat 1300 do 1380 naszej ery.
    Na kilku z nich przedstawiona jest rogata postać , czyli osobnik humanoidalny posiadający rogi na głowie.

    Nie byłoby w tym niczego dziwnego , bo zapewne jak wielu wie , podobne obrazy przedstawiające rogate stworzenia humanoidalne można natrafić i w innych kulturach, oraz w innych zakątkach naszego globu.
    Jednakże w roku 1880 podczas wykopalisk w mieście Sayre, Bradford County obecny stan Pensylwania natrafiono na takie czaszki

    Czaszki te przesłano do Muzeum Śledczego w Filadelfii, gdzie ostatecznie zaginęły w niewyjaśnionych okolicznościach.

  42. margo0307 pisze:

    „… Czaszki te przesłano do Muzeum Śledczego w Filadelfii, gdzie ostatecznie zaginęły w niewyjaśnionych okolicznościach.”
    _____________
    Nic nowego… 😀 ale pomalutku… prawda nt. rogatych ludzi wyjdzie na światło dzienne… 🙂

Dodaj odpowiedź do trelemorele Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.