Niezwykłe spotkanie Joganandy z katolicką mistyczką Teresą Neumann

Nie wiedziałem, że takie niezwykłe spotkanie miało miejsce. Jest ono bardzo często wymieniane przy okazji omawiania kontaktów międzyreligijnych.Te dwie święte osoby porozumiewały się między sobą niemal bez słów.Choć religijnie bardzo różni, to duchowo bardzo sobie bliscy.Poniżej kolejny cytat z „Autobiografii Jogina”.

– Wracaj do Indii. Czekałem cierpliwie na ciebie przez piętnaście lat. Niedługo opuszczę ciało i popłynę ku Świetlistemu Brzegowi. Przybywaj, Yoganando!
Głos Sri Jukteswara zabrzmiał wstrząsająco w wewnętrznym mym uchu podczas medytacji, którą odbywałem w mej siedzibie na Górze Waszyngtona. Przebywszy w mgnieniu oka dziesięć tysięcy mil, słowa te przeniknęły mnie jak blask błyskawicy.
Piętnaście lat! Tak, uświadomiłem sobie, teraz jest rok 1935; spędziłem w Ameryce piętnaście lat szerząc nauki swego guru. Teraz mistrz mnie odwołuje.
Wkrótce potem opisałem to wydarzenie memu drogiemu przyjacielowi Jamesowi Lynnowi. Dzięki codziennemu stosowaniu krija-jogi jego duchowy rozwój był tak znaczny, że często nazywałem go „świętym Lynnem”. W nim i w wielu innych ludziach na Zachodzie widzę z radością spełnienie się przepowiedni Babadżi, że Zachód wyda również świętych, którzy z pomocą odwiecznej ścieżki jogi osiągną prawdziwe urzeczywistnienie Boga w sobie.
Mr. Lynn ofiarował się szlachetnie pokryć koszta mej podróży, po rozwiązaniu w ten sposób sprawy finansowej poczyniłem przygotowania do podróży przez Europę do Indii. W marcu 1935 r. zarejestrowałem zgodnie z prawem Stanu Kalifornia Towarzystwo Urzeczywistniania Jaźni (Self Realization Fellowship – SRF) jako korporację nie związaną z żadną sektą i nie obliczoną na zysk, a mającą trwale istnieć. Towarzystwu podarowałem wszystko co w Ameryce posiadałem, włącznie z prawami autorskimi do napisanych przeze mnie książek. Utrzymuje się ono ze sprzedaży moich pism oraz, jak większość innych wychowawczych i religijnych instytucji, z darów swych członków i publiczności.
„Wracam do Indii”, rzekłem mym uczniom. „Nigdy nie zapomnę Ameryki”.
Na pożegnalnym bankiecie, urządzonym na moją cześć w L°s Angeles przez mych przyjaciół, spoglądałem długo w ich twarze i myślałem z wdzięcznością: „Panie, kto pamięta, że Ty jesteś Jedynym Dawcą wszystkiego, ten nigdy nie zazna braku słodyczy przyjaźni ludzkiej”.
Wypłynąłem z Nowego Jorku 9 czerwca 1935 r. statkiem „Europa”. Towarzyszyło mi dwóch uczniów; mój sekretarz C. Richard Wright i starsza pani z Cincinnati, miss Ettie Bletsch. Na oceanie zażywaliśmy dni spokoju, które stanowiły przyjemny kontrast do poprzednich pełnych pośpiechu tygodni. Okres naszych wywczasów był jednak krótki; szybkość nowoczesnych statków morskich ma też pewne ujemne strony!
Jak każda inna grupa ciekawskich turystów i my także zwiedzaliśmy ogromne i stare miasto Londyn. Następnego dnia zostałem zaproszony do wygłoszenia przemówienia na wielkim zebraniu w Cax-ton Hali, na którym przedstawiony zostałem londyńskim słuchaczom przez Sir Harry Lauder’a w jego szkockiej posiadłości. Niebawem przeprawiliśmy się przez Kanał na kontynent, ponieważ pragnąłem odbyć specjalną pielgrzymkę do Bawarii. Czułem, że jest to jedyna sposobność do odwiedzenia wielkiej katolickiej mistyczki Teresy Neumann z Konnersreuth.
Przed laty czytałem o Teresie zdumiewające sprawozdanie. Informacje w czytanym przeze mnie artykule były następujące:
(1) Teresa, urodzona w 1898 r., padła ofiarą wypadku mając lat dwadzieścia, w wypadku straciła wzrok i została sparaliżowana.
(2) W 1923 r. odzyskała cudownie wzrok dzięki modlitwom do św. Teresy „Mały Kwiat”. Później zostały uzdrowione także inne członki Teresy Neumann.
(3) Od 1923 r. Teresa Neumann powstrzymuje się całkowicie od jedzenia i picia, z wyjątkiem konsekrowanego opłatka podczas codziennej komunii.
(4) W 1926 r. pojawiły się na jej głowie, piersi, rękach i stopach stygmaty czyli rany Chrystusa, gdyż przeżywała w swym ciele wszystkie jego cierpienia.
(5) Znając normalnie tylko codzienny język niemiecki swej wsi, Teresa podczas swych piątkowych transów wypowiada zdania, które uczeni zidentyfikowali jako starożytne aramejskie. W niektórych momentach swych wizji mówi także po hebrajsku i grecku.
(6) Za zezwoleniem władz kościelnych Teresa pozostawała kilka razy pod ścisłą naukową obserwacją. Dr. Fritz Gerlich, wydawca Protestanckiego czasopisma niemieckiego, przybył do Konnersreuth, aby „zdemaskować katolickie oszustwo”, jednakże skończyło się na tym, że napisał ze czcią biografię Teresy.
Jak zawsze, na Wschodzie czy Zachodzie, gorąco pragnąłem poznać świętych. Toteż cieszyłem się, gdy 16 lipca nasze małe grono przybyło do niezwykłej wsi Konnersreuth. Wieśniacy bawarscy okazali żywe zainteresowanie naszym samochodem (przywiezionym z nami z Ameryki), jak i osobliwie dobraną grupą jego pasażerów: młody Amerykanin, starsza pani i Hindus o oliwkowej cerze i długich włosach podgarniętych pod kołnierz płaszcza.
Teresa_Nemann_Jogananda
TERESA NEUMANN, C. RICHARD WRIGHT i SRI YOGANANDA
Mały dom Teresy, czysty i zgrabny, z kwitnącymi pelargoniami przy prymitywnej studni, był niestety zamknięty na głucho. Ani sąsiedzi, ani przechodzący listonosz wiejski nie potrafili nam udzielić informacji. Zaczął padać deszcz; towarzysze moi namawiali mnie do odjazdu.
– Nie – rzekłem z uporem – pozostanę tu, dopóki nie znajdę jakiegoś śladu Teresy.
Kiedy po dwóch godzinach siedzieliśmy jeszcze w samochodzie wśród posępnego deszczu, westchnąłem skarżąc się: – Panie – dlaczego przyprowadziłeś mnie tutaj, jeśli jej nie ma?
Koło nas zatrzymał się jakiś mówiący po angielsku człowiek, który ofiarował nam swą pomoc.
– Nie wiem dokładnie, gdzie jest teraz Teresa – rzekł – lecz wiem, że często udaje się z wizytą do domu profesora Franca Wutza, nauczyciela języków obcych na uniwersytecie w Eichstatt, osiem mil stąd.
Nazajutrz rano gromadka nasza pojechała do cichego miasta Eichstatt. Dr. Wutz powitał nas serdecznie w swym domu. – Tak, Teresa jest tutaj: – Zawiadomił ją o gościach. Niebawem posłaniec wrócił z jej odpowiedzią.
– Chociaż biskup prosił mnie, abym nikogo nie przyjmowała bez jego zgody, to przyjmę człowieka bożego z Indii.
Głęboko wzruszony jej słowami poszedłem za doktorem Wutzem na piętro do salonu. Teresa weszła natychmiast, promieniejąc aurą pokoju i radości. Ubrana była w czarną suknię i miała na głowie „nienagannie białe nakrycie. Chociaż miała wówczas trzydzieści siedem lat, wyglądała na znacznie młodszą; posiadała prawdziwie dziecięcą świeżość i czar. Zdrowa, dobrze zbudowana, o rumianych policzkach Tpogodna – oto święta – która nie je!
Teresa powitała mnie bardzo uprzejmym podaniem ręki. Uśmiechnęliśmy się promiennie w milczącym zjednoczeniu, poznając, że każde z nas jest miłośnikiem Boga.
Dr Wutz ofiarował się uprzejmie służyć za tłumacza. Gdy usiedliśmy, zauważyłem, że Teresa patrzy na mnie z naiwną ciekawością – widocznie Hindus należy w Bawarii do rzadkości.
– Czy pani nic nie je? – Pragnąłem usłyszeć odpowiedź z jej własnych ust.
– Nic oprócz Hostii o godzinie szóstej rano każdego dnia.
– Jak duża jest Hostia?
– Jest cienka jak papier i nie większa od małej monety. Dodała: – Przyjmuję ją jako sakrament, jeśli nie jest konsekrowana, nie potrafię połknąć.
– Chyba nie mogła pani żyć tylko tym przez dwanaście lat?
– Żyję światłem Boga.
Jakże prosta była jej odpowiedź! – Einsteinowska!
– Widzę, że pragnie pani powiedzieć, iż energia spływa do ciała pani z eteru, słońca i powietrza.
Przelotny uśmiech pojawił się na jej twarzy. – Bardzo jestem szczęśliwa widząc, że pan rozumie, w jaki sposób żyję.
– Święta pani; życie jest codziennym potwierdzeniem prawdy wypowiedzianej przez Chrystusa: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ile wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mateusz 4:4) Bateria ciała ludzkiego odnawia się z pomocą nie tylko ciężkiego pokarmu (chleba), ale i wibracyjnej kosmicznej energii (słowo lub Aum). Niewidzialna moc spływa do ciała ludzkiego przez rdzeń przedłużony (medulla oblongata). Ten szósty centr ciała znajduje się w tyle karku na szczycie pięciu czakramów (w sanskrycie „koła” lub ;centra promieniującej siły kręgosłupa). Rdzeń przedłużony jest głównym wejściem, przez który uzupełnia się w ciele zasób powszechnej siły życiowej (Aum) i łączy się bezpośrednio z ludzką siłą woli, skupioną w kutastha (siódmym centrze) czyli centrze Chrystusowej świadomości w trzecim oku pomiędzy brwiami. Energia kosmiczna jest wtedy zgromadzona w mózgu jako rezerwuar nieskończonych możliwości, wspominanych w Wedach jako „tysiącpłatkowy lotos światła”. Biblia chrześcijańska mówi o Aum jako o „Duchu Świętym”, czyli niewidzialnej sile życiowej, która w sposób boski podtrzymuje wszelkie stworzenie. – „Azaliż nie wiecie, iż ciało wasze jest kościołem Ducha Świętego, który w was jest, którego macie od Boga, a nie jesteście sami swoi?” (I. Korynt. 6:19).
Teresa ponownie ucieszyła się z mego objaśnienia: – Tak właśnie jest. Jednym z powodów, dla których jestem obecnie na Ziemi, jest danie świadectwa, że człowiek może żyć niewidzialnym światłem Boga, a nie tylko pożywieniem.
– Czy może pani uczyć innych, w jaki sposób można żyć bez pokarmów?
Była tym trochę zaskoczona. – Nie mogę tego czynić. Bóg tego nie chce.
Gdy wzrok mój padł na jej mocne zgrabne dłonie, Teresa pokazała mi kwadratową, świeżo zagojoną ranę na odwrocie każdej dłoni. Na obu dłoniach pokazała mi mniejsze świeżo zagojone ranki w kształcie półksiężyca. Każda rana przechodziła na wskroś przez dłoń. Widok ten przypomniał mi wyraźnie wielkie kwadratowe żelazne gwoździe zaostrzone półkoliście, dotychczas używane na Wschodzie, lecz których nigdy nie widziałem na Zachodzie.
Święta opowiedziała mi nieco o swych cotygodniowych transach. Jako bezsilny widz obserwuje całą mękę Chrystusa. Co tydzień, od północy we czwartek do godziny pierwszej po południu w piątek, rany jej otwierają się i krwawią; traci 10 funtów ze swych normalnych 121 funtów wagi. Choć Teresa intensywnie cierpi w swej współczującej miłości, lecz mimo to wyczekuje radośnie tych cotygodniowych wizji swego Pana.
Zrozumiałem od razu, że zgodnie z intencją Boga osobliwe jej życie ma utwierdzić wszystkich chrześcijan co do historycznej autentyczności życia Jezusa i jego ukrzyżowania, opisanego w Nowym Testamencie, oraz ukazać dramatycznie zawsze żywy związek pomiędzy Mistrzem Galilejskim a jego pobożnymi czcicielami.
Profesor Wutz opowiedział mi o niektórych ze swych doświadczeń ze świętą.
– Często wybieramy się w kilka osób razem z Teresą na kilkudniowe wycieczki krajoznawcze po Niemczech – mówił mi dr Wutz. – Występuje wtedy uderzający kontrast: podczas gdy my ^zjadamy trzy posiłki dziennie, Teresa nie je nic. Ona pozostaje świeża jak róża, nie odczuwając zmęczenia, które wywołuje w nas podróż. G3y my zaczynamy być głodni i polować na przydrożne gospody, ona śmieje się wesoło.
Na dodatek profesor dodał szereg interesujących fizjologicznych szczegółów: – Ponieważ Teresa nie przyjmuje wcale pożywienia, żołądek jej się skurczył. Nie wydziela ona żadnych odchodów, lecz jej gruczoły potne funkcjonują normalnie: skóra jej zawsze jest miękka i elastyczna…
W chwili pożegnania wyraziłem wobec Teresy życzenie asystowania przy jej transie.
– Dobrze, proszę przybyć do Konnersreuth w najbliższy piątek – odpowiedziała mi uprzejmie. – Biskup da wam pozwolenie. Jestem bardzo szczęśliwa, że odszukaliście mnie w Eichstatt.
Teresa uściskała wielokrotnie mą rękę i odprowadziła naszą grupę do bramy. Mr. Wright uruchomił samochodowe radio; święta oglądała je z entuzjastycznymi okrzykami. Zebrał się dokoła nas tak duży tłum, że Teresa cofnęła się do domu. Ujrzeliśmy ją w oknie, skąd przyglądała się nam i żegnała nas ruchami ręki.
Z rozmowy, którą odbyliśmy następnego dnia z dwoma braćmi Teresy, bardzo uprzejmymi i sympatycznymi, dowiedziałem się, że święta sypia tylko jedną lub dwie godziny w nocy. Pomimo licznych ran na ciele jest ona aktywna i pełna energii. Kocha ptaki, dogląda akwarium i często pracuje w swym ogródku. Korespondencja jej jest obfita: pobożni katolicy proszą ją o modlitwę i uleczające błogosławieństwo. Wiele osób dzięki niej zostało uzdrowionych z poważnych chorób.
Jej brat Ferdynand, mający około dwudziestu trzech lat, wyjaśniał mi, że Teresa potrafi dzięki swej modlitwie wywołać w swym ciele dolegliwości innych ludzi. Święta się powstrzymuje od jedzenia od czasu, gdy modliła się, aby choroba pewnego młodzieńca z jej parafii, przygotowującego się do świeceń kapłańskich, została przeniesiona na jej gardło.
We czwartek po południu nasza gromadka zajechała do biskupa, który z pewnym zdumieniem spoglądał na moje powiewające loki. Napisał chętnie swe zezwolenie. Nie trzeba było składać żadnej opłaty; zarządzenie Kościoła ma na celu po prostu ochronę Teresy przed natłokiem przygodnych turystów, którzy w poprzednich latach przyjeżdżali w piątki tysiącami.
W piątek przyjechaliśmy do Konnersreuth koło godziny dziewiątej trzydzieści. Zauważyłem, że mały dom Teresy posiada specjalny .częściowo oszklony sufit, który ma jej zapewnić obfitość światła. Z zadowoleniem ujrzeliśmy, że drzwi do niej nie są zamknięte, lecz gościnnie szeroko otwarte. Zastaliśmy około dwudziestu osób, zaopatrzonych w zezwolenie na odwiedzenie Teresy. Wiele z nich przybyło z dużej odległości, aby zobaczyć trans mistyczny.
Teresa przeszła przez pierwszą moją próbę w domu profesora, poznając intuicyjnie, że pragnąłem ją zobaczyć ze względów duchowych, a nie dla zaspokojenia przelotnej ciekawości.
Druga moja próba polegała na tym, że bezpośrednio przed wejściem do jej pokoju wprawiłem się w stan jogicznego transu, aby zjednoczyć się z nią telepatycznie. Po czym wszedłem do jej pokoju, wypełnionego odwiedzającymi ją osobami; Teresa leżała w białej szacie na łóżku. Wraz z Mr. Wrightem, postępującym tuż za mną, zatrzymałem się zaraz za progiem, przejęty grozą niezwykłego i strasznego widoku.
Spod powiek Teresy spływała krew cienkim i nieprzerwanym, szerokim na cal pasmem. Wzrok jej, zwrócony w górę, skupiony był w oku duchowym w środku czoła. Materiał otaczający jej głowę był zmoczony krwią stygmatycznych ran od cierniowej korony. Biała szata była splamiona czerwono pod sercem od rany w jej boku, w miejscu, w którym przed wiekami ciało Chrystusa doznało ostatniej zniewagi od włóczni żołnierza.
Ręce Teresy wyciągnięte były w macierzyńskim, błagalnym geście; twarz jej miała wyraz zarazem cierpiący i boski. Zmieniona pod wielu względami – wewnętrznie i zewnętrznie – wyglądała wątlej. Szeptała słowa w obcym języku drżącymi wargami do osób widzialnych dla jej wewnętrznego wzroku.
Zharmonizowawszy się z nią, zacząłem widzieć obrazy jej wizji-Patrzyła na Jezusa dźwigającego krzyż wśród szyderczego tłumu. W ciągu godzin poprzedzających nasze przybycie Teresa miała już szereg wizji z ostatnich dni życia Chrystusa. Jej trans rozpoczyna się zwykle od scen zdarzeń następujących po Ostatniej Wieczerzy. Wizje jej kończą się śmiercią Jezusa na krzyżu lub niekiedy złożeniem Jego ciała do grobu). Nagle podniosła głowę w przerażeniu: Pan upadł pod okrutnym ciężarem. Wizja znikła. Wyczerpana gorącym współczuciem, Teresa opadła ciężko na poduszkę.
W tej chwili usłyszałem poza sobą głośny głuchy odgłos. Odwróciwszy na sekundę głowę ujrzałem dwóch mężczyzn wynoszących czyjeś omdlałe ciało. Ponieważ nie wyszedłem jeszcze z głębokiego stanu nadświadomości, nie rozpoznałem od razu osoby, która zemdlała. Skupiłem z powrotem swe spojrzenie na twarzy Teresy, śmiertelnie bladej pod strumyczkami krwi, jednakże spokojnej i promieniującej czystością i świętością. Później obejrzałem się i ujrzałem Mr Wrighta, stojącego z dłonią przy policzku, z którego ciekła krew.
– Dick – zapytałem z niepokojem – czyś to ty upadł?
– Tak, zasłabłem pod wrażeniem tego strasznego obrazu.
– No, rzekłem pocieszając go – jesteś dzielny, skoro wróciłeś i patrzysz w dalszym ciągu.
Pamiętając o kolejce cierpliwie czekających pielgrzymów, pożegnaliśmy milcząco Teresę i opuściliśmy jej świętą atmosferę.
Teresa przeżyła prześladowania hitleryzmu i według amerykańskich wiadomości z 1954 r. nadal przebywa w Konnersreuth.
Następnego dnia pojechaliśmy w naszym małym gronie na południe, zadowoleni, że nie jesteśmy uzależnieni od pociągu, lecz możemy się zatrzymać naszym fordem wszędzie po drodze, gdzie się nam spodoba. Cieszyliśmy się każdą minutą podróży przez Niemcy, Holandię, Francję i Alpy Szwajcarskie. We Włoszech pojechaliśmy specjalnie do Asyżu, aby uczcić apostoła pokory, św. Franciszka. Podróż nasza po Europie zakończyła się w Grecji, gdzie zwiedziliśmy ateńskie świątynie oraz zobaczyliśmy więzienie, w którym szlachetny Sokrates118 wypił swój śmiertelny napój. Podziw ogarnia człowieka na widok artyzmu, z jakim starożytni Grecy wykonywali swe dzieła twórcze w alabastrze.
Przeprawiliśmy się statkiem przez słoneczne Morze Śródziemne i, wylądowaliśmy w Palestynie. Wędrując dzień za dniem po Ziemi Świętej przekonałem się bardziej niż kiedykolwiek o wartości pielgrzymek. Dla wrażliwego serca duch Chrystusa przenika wszystko w Palestynie. Chodziłem ze czcią w Betlejem, Getsemane, Kalwarii i na świętej Górze Oliwnej, nad rzeką Jordan i Jeziorem Genezaret.
Zwiedziliśmy miejsce Bożego narodzenia, warsztat Józefa Cieśli Grób Łazarza, dom Marty i Marii, Wieczernik. Odtwarzając starożytne czasy, scena za sceną, oglądałem boski dramat odegrany kiedyś przed wiekami przez Chrystusa.
Potem odwiedziliśmy Egipt ze współczesnym Kairem i starożytnymi piramidami. Następnie przyszła kolej na podróż statkiem przez wąskie Morze Czerwone i rozległe Morze Arabskie – aż wreszcie ukazały się Indie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii ., Człowiek, Mistyka, Świadomość. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

143 odpowiedzi na „Niezwykłe spotkanie Joganandy z katolicką mistyczką Teresą Neumann

  1. Michaela pisze:

    Teresę Neumann-mistyczkę trochę kojarzę, ale nie wiedziałam,że Jogananda spotkał się z nią osobiście ! Wciągnął mnie opis tego spotkania, podczas , gdy poprzednie wpisy czytałam przyznaje się po łebkach , nie mogłam jakoś się skupić 😉

    Ujął mnie ten Jogananda , bo szczerze napisał :
    „Jak zawsze, na Wschodzie czy Zachodzie, gorąco pragnąłem poznać świętych.”

    PS. Są przepowiednie dotyczące losów różnych narodów i krajów .Polski też .

  2. Michaela pisze:

    Kliknij, aby uzyskać dostęp teresa_neumann_wizja_o_polsce_1948.pdf

    PS. Mario ,podaję link, bo nie wiem jak to skopiować .

  3. Maria_st pisze:

    Dziękuje

  4. Maria_st pisze:

    Równo 66 lat właśnie minęlo 15 pazdziernika od tej przepowiedni.
    Ciekawa jestem co napisze siola, Andrzej no i oczywiście Mezamir.
    Hmmm

  5. siola pisze:

    Przepowiednie ta juz raz czytalem ,bo po spotkaniu 2007 z bratem w Gliwicach i jego slowa ze Piast Gliwice powinien nam pieniadze placic.Zaczalem szukac tego skad ja wiem cos takiego,”Jak 3 raz na ziemie slaska przyjda skosno ocy(blaumenna);to wtedy Piastowie wroca do mocy.Zastanawialo mnie skad to slyszalem i dlaczego nie moge sobie przypomniec kto mi o tym powiedzial,zaznaczam ze nie zajmowalem sie tzw naukami duchowymi ,nawet do kosciola od 1974 nie wchodzilem .Obiecalem ze wejde jak bede wiedzial kto zabil Matke i dlaczego,teraz nie wiem czy mam wchodzic bo posiadaczem dobr jest kosciol i wlasciwie ma dobra uzyskane przez mord szantarz i klamstwo.I jak wejsc do kosciola w kturym w pierwszych lawkach siedza mordercy rodzicow.O skosnookich sie nie martwie bo juz sa wokol nas czuc ich pot i trud niewolniczej pracy.
    Tzn wojny nie musi byc bo sa tu u nas ,pytanie drugie co z tymi Pi Astem osiom kola i co ja mam z tym wspolnego .Sam czasami boje sie wlasnych mysli i nie moge uwierzyc ze ktos mogl byc tak chamski by tak zniewolic i otumanic ludzkie umysly.Bedac na Barglowce ludziska mowily ze Ojciec byl winny smierci Matki ,ale tesciowa powiedziala mi cos co zmienilo wszystko :W czasie jak jej pokazywal srebra rodzinne mowil ze Matka podzielila srebra na polowy jedna brata druga moja,ale to nie bylo najwarzneiejsze lecz to ze powiedzial ze zaluje ze nie wierzyl w chorobe Matki, za to Bozenka mu zaplacila mowiac ze jest winny jej smierci ale tym samym naprowadzila mnie na trop mordercow ,bo nie kiszonka jest nosnikiem bakteri coli ale krowa owca czy koza,nie mogla zatruc Cola kiszonka studni lecz ktos sie postaral by sie znalazla w studni,potem tylko wystarczylo wpisac Rutkowski bakterie coli w wyszukiwarke i mamy bakterie coli w studni na farmie kur pod wroclawiem ,wlasciwie jak sie tam znalazly moze zamiast kur lezaly tam zabite krowy ,a moze komus chcialo sie szantarzowac bylego wlasciciela i wyciagnac z niego pieniadze ,bo jak juz mowilem gospodarzyc bandyci nie umia.I jak tu ma byc dobrze jak zlodzieje szantarzysci mordercy rzadza nami.Wiem ze wielu z okolic Kamienca Zabrza Zbroslawic Gliwic i Tarnowskich Gor wiedzialo by wiecej o moim pochodzeniu niz ja sam,dlatego srebra po matce nigdy nie dotarly do mnie bym nie wiedzial kim jestem ale co sie bardzo chce ukryc czasami samo wyplywa na powierzchnie.A moze Blaumenna skaczaca gwiazda i noc listopadowa wszystko laczy sie w calosc.Poznac tajemnice slaska trza pokochac ta ziemie,zrosnac sie z nia ,nie wydzierac jej bogactw po zlodziejsku i szanowac ja ,to sama da wam to co schowano dla przyszlych pokolen Aniu Dar.

  6. siola pisze:

    Naszla mnie teraz mysl ,moze chodzilo tylko w tej grze bym pozostal ludzki.Nie ma tego zlego, co w koncu by na dobre wyszlo.Szkola nauka lepsza od studiow.

    • Maria_st pisze:

      Naszla mnie teraz mysl ,moze chodzilo tylko w tej grze bym pozostal ludzki.Nie ma tego zlego, co w koncu by na dobre wyszlo.Szkola nauka lepsza od studiow.

      Tak siola, ja też tak myślę…..

    • JESTEM pisze:

      Sioła, dziękuję Ci za Twoją historię. Zdałam sobie sprawę, że mam szczęście, bo pochodzę z rodziny książęcej – z jednej strony i rodziny szlacheckiej herbowej – z drugiej.
      Prababcia moja była z rodziny książęcej. Pradziadek był szlachcicem herbowym. Ale po śmierci prababci, która umarła zaraz po tym, jak urodziła jedynego syna (mojego dziadka ze strony ojca), pradziadek ożenił się z nauczycielką. Popełnił niby tzw. „mezalians”. Rodzina jego byłej żony jak i jego „wydziedziczyły” go. Co za szczęście dla mnie. Bo inaczej to mogłabym teraz płakać za „moimi utraconymi majątkami”.

      • siola pisze:

        Oj Jestem i znowu nie zrozumialas ,nie chodzi o majatki a o cos co masz albo tego nie masz.Widzisz Oni Maja teraz mysla wszystko ,ale lataja po zakladzie pracy i chwala sie jacy Oni bogaci .Ja nie mam powiedzmy nic ale jestem bogatszy od nich,a ONI i tak nigdy nie zrozumieja dlaczego.Prawde mowiac wiekszosc bajek o tym mowi ,wezmy dla przykladu Zone rybaka czy zlota kaczke.A na koncu i tak karzdy zobatrzy swoja kartke i bedzie zaskoczenie ze naklamac sie nie udalo.

        • Teresa Chacia pisze:

          Jestem nie zrozumiała
          przecież jak zwykle popis braterskiej miłości dała
          z miłością i serdecznościami
          a tak mówiąc między nami
          to wbija każdemu szpilę
          jest to dość często co chwilę
          każdego chce wprowadzać na jedyną słuszną drogę
          czy chcecie czy nie chcecie i tak wam pomogę
          a rozbierane na czynniki pierwszw w odpowiedzi komentarze
          ja wcale o tym nie marzę
          żeby to co proste sie rozmyło
          i na końcu nic nie jest tym czym było
          a medytacji nie każdemu trzeba
          czującym sercem jest się w niebie i blisko nieba.

          • JESTEM pisze:

            „Jestem nie zrozumiała
            przecież jak zwykle popis braterskiej miłości dała
            z miłością i serdecznościami
            a tak mówiąc między nami
            to wbija każdemu szpilę
            jest to dość często co chwilę
            każdego chce wprowadzać na jedyną słuszną drogę
            (…)”

            A Ty, miłująca sercem, Tereso Chacia, wcale a wcale tym powyższym wpisem nie wbijasz szpileczki Jestem, prawda?
            Oczywiście, że nie. 🙂

            „a medytacji nie każdemu trzeba
            czującym sercem jest się w niebie i blisko nieba.”

            Myślisz, że o tym nie wiem? Wiem.
            Każdy ma dokładnie to, czego potrzebuje.
            I nigdy nie namawiam nikogo do medytacji.
            I nigdy nie napisałam, że inni albo ktoś powinien medytować.

            Pokój z Tobą i dla Ciebie.

        • JESTEM pisze:

          „Ja nie mam powiedzmy nic ale jestem bogatszy od nich”

          I Ty twierdzisz, że nie zrozumiałam?
          Ja też nie mam – powiedzmy nic – choć mogłabym po przodkach mieć wiele… Ale to nie ma znaczenia, bo czuję się, podobnie jak Ty, bogatsza w pewnym sensie. 🙂

      • Maria_st pisze:

        a czy siola płacze?
        poprzez to co pisze można wyciągnąć wnioski jak chciwość, brak sumienia doprowadza do upadku ród ludzki.

    • margo0307 pisze:

      „..Nie ma tego zlego, co w koncu by na dobre wyszlo…”

      I chyba chodzi o to, by zrozumieć i uświadomić sobie prawdę tych słów w kontekście tego, co zadziewa się w naszym życiu 😉

      „Indywidualna dusza – dźiva – jest uwięziona pomiędzy dwoma biegunami.
      Pomiędzy podświadomością, a nadświadomością.
      Podświadomość można określić również jako operacyjne ego.
      Nadświadomość zaś, stanowi Boska Jaźń lub nad-dusza, czyli Atman.

      Świadomość jest niejako wypadkową działania tych dwóch biegunów, które w żadnym razie nie stanowią niczego innego, jak tylko jeden trójczłonowy mechanizm.
      Dusza indywidualna,… jest konstruktem samoświadomym, który z jednej strony wykonuje polecenia Atmana, a więc jest związana prawem dharmy, a z drugiej musi zbierać owoce karmy, które są zasiewane w podświadomości i pielęgnowane przez operacyjne ego.
      Dlatego też dźiva indywidualna, funkcjonuje jednocześnie w pozornie sprzecznym procesie, w którym z jednej strony popychana jest do ciągłego rozwoju – ewolucji (popychana przez impulsy Atmana – Wyższej Jaźni), a z drugiej jest hamowana procesem karmicznym, który zasiewając określone przyczyny, domaga się „wyrównania rachunków”.

      Jest to konieczne aby proces dharmy, a więc kosmicznej (boskiej) sprawiedliwości mógł płynąć harmonijnie.
      Dlatego też to, co określane jest mianem „rozwoju duchowego” polega w głównej mierze na takim kierowaniu życiem, aby obydwa te prawa się wzajemnie nie zwalczały.
      Aby imperatyw atmaniczny, nie był sabotowany przez ciągle narastają spiralę kreowania karmy…”

      http://nauki-duchowe.blogspot.com/2014/08/indywidualna-dusza-dziva-i-jej-zwiazek.html

  7. siola pisze:

    Moze jeszcze jedna Prawda ze mamy jak mamy bo to tak jest jak z opiekunow zrobili sie bogowie,zapomnieli po co tu byli i sa trza im widac przypomniec.

    • Maria_st pisze:

      siola ano, z opiekunów zrobili sie tyrani—tzn ze pracy nie odrobili , ciekawe lle teraz klas jeszcze ich czeka by w koncu dotrzec do celu .

  8. Michaela pisze:

    To Też było niezwykłe Spotkanie 🙂
    *******************************************
    Nawrócenie odtwórcy roli Barabasza z „Pasji”. „Wystarczyło sześćdziesiąt sekund, by odmieniło się jego życie”

    Nawrócenie odtwórcy roli Barabasza z Pietro Sarubbi jako Barabasz (Fot.kadr z filmu „Pasja”) Wystarczyło sześćdziesiąt sekund, by odmieniło się jego życie. Chciał zarobić pieniądze, a okazało się, ze przez rolę Barabasza odnalazł coś o stokroć cenniejszego – kulisy nawrócenia Pietro Sarubbiego.

    – W oczach umierającego za mnie człowieka nie było nienawiści ani żalu. […] W tym spojrzeniu zobaczyłem tylko spokojne poddanie się, niemalże zgodę, welon miłości i troski o mnie, mój mizerny stan” – Pietro Sarubbi wspomina spojrzenie Jezusa, granego przez Jamesa Caviezela podczas kręcenia „Pasji”.

    Pietro Sarubbi zaczął karierę jako 18-latek. Na początku grywał w teatrze, ale w niedługim czasie zadebiutował we włoskim kabarecie Zelling, a następnie przez rok grał w znanych sitcomach Casa Vianello i Camera Caffe. Pomimo tego, jak wspomina, ciągle towarzyszyło mu poczucie niespełnienia: „Być może gdybym wreszcie zagrał u jakiegoś wielkiego reżysera, ta dziwna frustracja zniknęłaby?”- po wielokroć zadawał sobie to pytanie. W swoim życiu po latach świetności przechodził także bolesny okres w którym na własnej skórze doświadczył, że „fortuna kołem się toczy”, kiedy przyszło mu pracować w firmie przewozowej jako pracownikowi fizycznemu. Przyczyną było nagłe zrywanie bez żadnej konkretnej przyczyny kontaktów przez producentów filmowych. Później pracował w różnych zawodach i co pomniejszych produkcjach, wciąż po trochu czując się jak „tygrys bengalski zamknięty w cyrkowej klatce do pokazu”.

    Milczący Barabasz

    Porzucił pogaństwo Nowej Prawicy dla Chrystusa. Spektakularne nawrócenie dyrektora Porzucił pogaństwo Nowej Prawicy dla Chrystusa
    I pewnego dnia zadzwonił do niego telefon z propozycja współpracy w filmie Mela Gibsona. – Robiłem film z Philipem Maddenem „Kapitan Corelli”, a Mel Gibson zobaczył mnie grającego w nim i powiedział, że chciałbym, abym zagrał także w jego produkcji. Zawsze w poprzednich filmach grałem ciemne role, więc pomyślałem, że to będzie kolejny film akcji typu „Naga broń 5”. Zdziwienie Pietra było ogromne, gdy okazało się, że nie będzie to żaden kryminał, ale film… o śmierci Jezusa. – Nie wyobrażałem sobie, że mógłbym zagrać w filmie o Męce Chrystusa, ponieważ wtedy byłem bardzo daleko od kościoła – wspomina Pietro w jednym z wywiadów. Żył w związku niesakramentalnym, z którego miał troje nieochrzczonych dzieci, a sam nawet nie przystąpił do sakramentu bierzmowania. Kiedy ponadto dowiedział się, że będzie to rola Barabasza nie potrafił ukryć rozczarowania. – Kiedy dowiedziałem się od Mela, że mam zagrać w filmie o Męce Pańskiej zacząłem pytać się w rodzinie, kto mógłby być tam znaczącą postacią. Na to mój syn stwierdził, że Maryja – wspomina ze śmiechem Pietro. – A moja żona stwierdziła, że na pewno będzie to rola św. Piotr, ponieważ pasuję do niego z postury. A tutaj wypadła mu rola Barabasza…. który na dodatek nie mówił w filmie ani jednego słowa. To natomiast znaczyło, że i zyski z udziału w produkcji będą niewielkie. Mel Gibson widząc, że Pietro jest niezbyt usatysfakcjonowany zaproponowaną mu rolą wyjaśnił, że nie ma znaczenia to, że Barabasz nic nie mówi, ponieważ to, co będzie najważniejsze w filmie będzie działo się „pomiędzy spojrzeniami postaci”. I rzeczywiście Pietro w swojej scenie miał tylko na krótką chwilę odpowiedzieć spojrzeniem na spojrzenie Jezusa.

    Barabasz z piwem w ręku

    – Normalny film jest nakręcany w 5, 6 tygodni, a „Pasja” była kręcona przez cały rok. Każda scena była realizowana ze szczególną uwagą. Tak więc scena Barabasza, która trwa trzy minuty była kręcona przez trzy tygodnie – wspomina Pietro. – W pierwszym tygodniu zachowywałem się tak, jak normalny aktor na planie filmowym. Byłem Barabaszem z papierosami, Barabaszem z kawą, Barabaszem z piwem w ręku. Jednak w pewnym momencie przyszedł na plan filmowy James Caviezel, grający Jezusa – wspomina w swojej książce Sarubbi. Pietro od pierwszej chwili był pod jego wielkim wrażeniem. Akor grający Jezusa przed przyjazdem na plan filmowy odbył pielgrzymkę do Medjugorie. Cały czas bardzo dużo się modlił, a ponadto codziennie rano uczestniczył we Mszy Świętej. – Wyjaśnił mi później, że bez Komunii, bez codziennego przyjmowania Ciała Chrystusa , nie zdołałby się utożsamić z rolą Jezusa – dopowiada Pietro. Od tego momentu także Sarubbi chciał jak najgłębiej wejść w swoja rolę. Do tego stopnia, że liny , którymi powiązali mu żołnierze ręce tak mocno wbijały mu się w skórę, że płynęła z nadgarstków prawdziwa krew. Sarubbi miał popatrzeć na Jezusa dopiero w momencie, kiedy poczuje się „ogarnięty Jego spojrzeniem”. – W tym byłem mu całkowicie posłuszny [Gibsonowi ]. Kiedy schodziłem ze schodów, uwolniony już przez Piłata, poczułem, że Jezus na mnie patrzy”.

    „W Jego spojrzeniu była troska o mnie”

    Pietro Sarubbi, który jako Barabasz został uwolniony zamiast Jezusa spodziewał się zobaczyć w Jego oczach złość, agresję, gniew, nienawiść… – Jednak nie znalazłem w tym spojrzeniu nic z tego, czego oczekiwałem. W oczach umierającego za mnie człowieka nie było nienawiści ani żalu. Głębia tego spojrzenia powaliła mnie z nóg. Spodziewałem się cierpienia, złości, rozczarowania, lęku, goryczy, oskarżenia i wielu innych uczuć, które były właściwe dla osoby tak doświadczonej, skazanej na śmierć zamiast mnie, ale nie dostrzegłem nic takiego. W tym spojrzeniu zobaczyłem tylko spokojne poddanie się, niemalże zgodę, welon miłości i troski o mnie, o mój mizerny stan – wspomina Sarubbi. – Przeżyłem tysiące przygód, zwiedziłem pół świata i nigdy się nie zgubiłem, ale teraz naprawdę gubię się w tym nieogarniętym i łagodnym spojrzeniu.

    „Teraz dopiero jestem szczęśliwy”

    Potem wielokrotnie zastanawiał się, co było w tym spojrzeniu, które zawładnęło jego sercem w tak nieodgadniony sposób. Przecież to był tylko aktor… Jak więc mógł zobaczyć w jego spojrzeniu spojrzenie Boga? – Pierwsze ujecie trwało minutę. To bardzo długo. Za długo na planie filmowym. Wynikało to z tego, że zatopiłem się w tym pierwszym spojrzeniu Jezusa – opowie aktor w wywiadzie dla Radiowej Czwórki. – Mel Gibson prosił, abyśmy powtórzyli tę scenę 50, 60 razy, ale nigdy więcej nie zobaczyłem tej siły i głębi spojrzenia Jezusa, które zobaczyłem podczas pierwszego ujęcia. Było spojrzenie wspaniałego aktora, ale nie mogłem zrozumieć jaka była różnica pomiędzy tym spojrzeniem, a kolejnymi spojrzeniami. I w ogóle po tym wydarzeniu bałem się spać, bałem się ciemności, co było dla mnie nie do pomyślenia. Pomyślałem: „Co mi się stało?”.

    Niesamowite było także to wszystko, co działo się podczas pierwszej premiery „Pasji”, która wypadła w Środę Popielcową w 2004 r. Pietro w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Niedziela” opowiadał, że taka uroczystość jest normalnie świetną okazją do zaprezentowania się przez aktorów, aby uzyskać kolejne atrakcyjne propozycje. Tym razem jednak było inaczej. – Nikt z nas nie miał ochoty po filmie rozmawiać z dziennikarzami. Każdy z nas miał ściśnięte serce. Warto dodać, że nikt z nas wcześniej nie widział całego filmu […]. Po filmie zamarliśmy. Pomyślałem, że chyba ucieknę z sali filmowej, bo nie chciałem z nikim rozmawiać. Aktorzy albo płakali albo się obejmowali. Potem w zupełnej ciszy po prostu wyszliśmy z sali.

    Co później działo się z Pietro? Coś przełamało się w jego sercu. Zaczął czytać Pismo Św. , nieśmiało przychodził do kościoła i siadał w ostatniej ławce. – Czułem, ze Chrystus nieustannie na mnie patrzy; patrzy z wielką miłością. Mijały tygodnie, miesiące, a ja byłem z tym sam i nie miałem pojęcia, co robić – wspomina Pierto.

    Udzielał licznych wywiadów dziennikarzom, ponieważ byli jedynymi osobami, które chciały słuchać o jego dziwnym doświadczeniu. Jednak wciąż dręczyło go wiele pytań. Wiedział, że nie może żyć nadal tak, jak dotąd. I wtedy na jego drodze stanął ksiądz Gabriele Mangiarotti, który bardzo zainteresował się jednym z udzielonych przez niego wywiadów. Po krótkiej rozmowie zaprosił go na spotkanie w gronie przyjaciół. Zgromadziły się osoby w różnym wieku, a Pietro był honorowym gościem. To, co go od samego początku uderzyło to otwartość i życzliwość jaka promieniowała od zebranych. Potem takie spotkania były wielokrotnie organizowane. Czasami wypadały, jak wspomina Pietro, w bardzo brzydkich miejscach, a na dodatek potrawy były tam wprost niejadalne. – Niemniej atmosfera była cudowna, a uczestnicy spotkania szczęśliwi. Pomyślałem sobie wtedy, że wielu moich bogatych znajomych z branży chadza do wykwintnych restauracji […] i jedzą te homary czy trufle zdegustowani. Nigdy nie są nawet w jednej dziesiątej tak szczęśliwi, jak ci tutaj, koło mnie, w tym okropnym pomieszczeniu, przy stole zastawionym niejadalnym jedzeniem – wspomina Pietro. Na pytanie, co daje im taką ogromną radość otrzymywał tylko jedną odpowiedź: „Miłość Chrystusa”. To było jego pierwsze spotkanie z żywym Kościołem. – Od tamtego dnia moje życie zmieniło się diametralnie. Przed moim spotkaniem z Melem Gibsonem wydawało mi się, że żyję w świecie ze złota, świecie gwiazd, luksusu, bogactwa, pięknych kobiet itd. Dziś widzę, że to nie był żaden świat ze złota, tylko złota klatka. Teraz dopiero jestem szczęśliwy” – wyznaje Pietro.

    Uczęszczał już do kościoła, czytał Pismo Święte, ale ciągle brakowało mu jednego – Komunii. Nie mógł przyjmować Ciała Pańskiego, ponieważ od piętnastu lat żył w związku niesakramentalnym. I w końcu, po tak długim czasie postanowił to zmienić. Wcześniej bał się ślubu, a dodatkowo tłumaczył sobie, że Maria także go nie chce. Kiedy o swojej decyzji powiedział ukochanej okazało się, że ta ma już wybraną suknię ślubną i tylko czekała na jego decyzję. Kiedy teraz opowiada o swoim nawróceniu podkreśla, że wzięło się ono z pragnienia serca, a nie zewnętrznego przymusu. – To nie jest tak, że musisz zmienić swoje życie, ale czujesz, że chcesz zmienić swoje życie. Podobnie jak jesteśmy zakochani i nieraz robimy rzeczy całkiem dziwne. Ale nie ciążą nam te rzeczy, robimy je z przyjemnością.

    Natalia Podosek
    http://www.fronda.pl/a/nawrocenie-odtworcy-roli-barabasza-z-pasji-wystarczylo-szescdziesiat-sekund-by-odmienilo-sie-jego-zycie,35253.html

    • Michaela pisze:

      „Boży wariaci” Aleksandra Polewska
      Opis książki
      „Czy gdybyś podpisał kontrakt opiewający na 20 tysięcy euro, zerwałbyś go tylko po to, by móc zostać trochę dłużej w Medjugorie, gdzie modliłbyś się, karmił kury, obierał ziemniaki i szorował codziennie 12 łazienek? Czy, będąc zabójczo przystojnym modelem, twarzą marki Calvin Klein i Versace, a do tego ulubieńcem Jennifer Lopez, odrzuciłbyś rolę w kasowych hollywoodzkich produkcjach filmowych tylko dlatego, że pojawiały się w nich zdrady, strzelaniny i swobodny seks? Bohaterowie tej książki właśnie takie rzeczy zrobili. i wcale nie dlatego, że zwariowali. Po prostu znaleźli Miłość Swojego Życia. Niezwykła książka o kilku znanych postaciach, które podbijały świat i w pewnej chwili postanowili rzucić wszystko dla Chrystusa! „

  9. Mezamir pisze:

    Watykan – Rzecznik Watykanu odrzuca Drugie Przyjście Chrystusa Pana i nazywa Chrystusa „pijanym”.

    Nie wierzyliśmy własnym oczom, kiedy czytaliśmy następującą wiadomość: „Watykan:
    Drugie Przyjście ostatecznie nie wydarzy się! My mamy inną informację!”.

    A kto to powiedział? Wybitny kardynał Salvatore de Giorgi w swoim „bardzo ważnym” oświadczeniu na http://waterfordwhispersnews.com/2014/04/18/jesus-not-coming-back-by-the-looks-of-it-admits-vatican/.

    No,a ja przypominam że to nie owczarnia jest nieomylna w sprawach wiary
    tylko papieże i biskupi.
    Warto o tym pamiętać zwłaszcza teraz gdy Watykan się wypowiada
    a owieczki mają to gdzieś, słysząc to czego słuchać nie chcą.

    Papież jest nieomylny gdy mówi to czego chcemy słuchać.

    „Ten rok będzie ostatnim, kiedy Watykan będzie oczekiwał powrotu na Ziemię Pana. My, po prostu, zdajemy sobie sprawę, że Jezus nie wróci. Minęło już wiele wieków. W innym miejscu jeszcze Go oczekują, i to dobrze, ale…gdzie indziej, w innym miejscu.” – powiedział. „Niech czekają!”.

    I w tym samym miejscu katolicki kardynał uzupełnił swoją niewiarę straszliwym bluźnierstwem w odniesieniu do Boskiej Osoby Chrystusa. Powiedział on, że „kiedy Pan mówił o tym (o Drugim Przyjściu-Paruzji) to był On…pijany!”.

    „On miał możliwość przemienienia wody w wino” – wyjaśnił kardynał. „Wszyscy ludzie, kiedy znajdują się pod wpływem alkoholu nie mogą powstrzymać się od tego żeby nie czynić przepowiedni. I Jezus w niczym nie był inny”.

    Tak papieski hierarcha nie tylko odrzuca fundamenty Wiary Kościoła ale i bluźni boskości Chrystusa i wątpi w wiarygodność Osoby Chrystusa! ”

    http://wolna-polska.pl/wiadomosci/watykan-odrzuca-drugie-przyjscie-jezusa-chrustusa-2014-10

    😀 Kościół który wymyślił Chrystusa miał rację i był nieomylny
    ale gdy mówi o tym że kłamał to kłamie 😀

    Nic dodać nic ująć.Zawsze uważałem judeo-chrzescijaństwo za rodzaj…
    choroby,groźnego wirusa duszy,robiącego z ludzi bioroboty.
    Dowody powyżej …i poniżej 🙂

    „Przecież papizm jest całkowicie przykuty do rządu światowego! W stosunku do chrześcijańskiej doktryny o czasach ostatecznych, trzeba powiedzieć, że ona „psuje zupę” papizmu, który nie rozumie duchowego fundamentu Kościoła Chrystusowego!”

    Kto wymyślił doktryny judeo-chrześcijańskie?
    Watykan
    Papieże (nieomylni w kwestiach wiary) nie rozumieją tego co sami stworzyli
    ale owieczki to rozumieją i chcą pouczać zastępców Chrystusa na Ziemi,eeeehhhhh…

    • siola pisze:

      I dalej pozostanie nieomylny asz do nieomylnego konca kto ludzka smiercia rzadzi ten sam sie tak samo urzadzi.

    • Dawid56 pisze:

      Mezamir przyjmij do wiadomości, że Jezus istniał w rzeczywistości.Wielu oponentów Jezusa kwestionuje jego zmartwychwstanie, ale bardzo niewielu kwestionuje jego istnienie.A co powiesz Mezamir o Krysznie.Kim był półbogiem, avatarem czy Obcym( Kosmitą)

      • Maria_st pisze:

        wg mnie Kosmita–jak my wszyscy

      • Mezamir pisze:

        Osób o imieniu Jeszua/Jezus istniało wielu,nie jeden.
        Do dzisiaj żyją ludzie noszący to imię.
        Istnienie jakiegoś Kazimierza na terenie Polski sto lat temu
        nie jest dowodem historyczności bohatera o imieniu Kazimierz
        z książki X (napisanej 10 lat temu).

        Nie wiem skąd w ludziach taka pewność co do tego co działo się tysiące lat temu
        skoro mają problemy z ustaleniem wydarzeń sprzed 30 lat.

        O historyczności Jezusa świadczą tylko żydowskie ewangelie i pisma
        przerobione przez władze Rzymu do własnych potrzeb.
        To są fakty bezsprzeczne i nikt nie potrafi w to uwierzyć
        ale źródła tworzone/pisane przez żydów to dowód doskonały.
        _________________________________________________

        Historia Izraela jest najbardziej zmitologizowaną częścią historii powszechnej XX wieku. W zależności od położenia geograficznego, a nawet wyznania, w pracach historyków powstawały różne wersje historii tego państwa. Do połowy lat 80. XX wieku historiografię izraelską przedstawiali izraelscy historycy – syjoniści, których wersja o ciągłych planach zepchnięcia Izraela do morza przez państwa arabskie uzyskała aprobatę w państwach zachodnich, a w szczególności w Stanach Zjednoczonych. Są to dzieła przedstawiające obraz historii całkowicie gloryfikujący państwo Izrael, (Efraim Karsh, Fabricating Israeli History, Anita Shapira, Land and Power, The Zionist Resort to Force, 1881-1948).

        W latach 80. pracę badawczą nad historią Izraela rozpoczęli żydowscy historycy nie związani z „syjonistyczną szkołą historyczną”. Ich badania, oparte na obszernym materiale źródłowym, dały zaskakujące rezultaty. Nazwano ich „nowymi historykami” lub „historykami – rewizjonistami”. Spośród członków tej grupy należy wymienić: Simha Flapan, The Birth of Israel: Myth and Realities; Benny Morris, The Birth of the Palestinian Refugee Problem 1947-1949; Tom Segev, One Palestine Complete: Jews and Arabs Under the British Mandate; Avi Shlaim, The Iron Wall: Israel and the Arab World. Mimo iż w późniejszym czasie drogi tych naukowców rozeszły się, na trwałe obalili oni wiele mitów odnoszących się do historii państwa żydowskiego, zakorzenionych w izraelskiej społeczności. Odnosiły się one głównie do wydarzeń lat 1947-1949, czyli okresu tworzenia państwa izraelskiego, rozszerzenia jego granic w wyniku działań zbrojnych oraz uchodźctwa palestyńskiego. Udowodnili oni odmienny obraz historii od tego, który oficjalnie był dotąd głoszony w Izraelu, szczególnie w odniesieniu do genezy państwa żydowskiego.
        Jak naprawdę rodził się Izrael?

        W listopadzie 1947 r., w chwili pozytywnego dla Żydów rozstrzygnięcia sprawy palestyńskiej na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych, Hagana, która wcześniej zajmowała się ochroną żydowskich osiedli, wiosek, kibuców i dróg komunikacyjnych między nimi, od tego momentu rozpoczęła działania w przejmowaniu terenu wydzielonego przez ONZ pod przyszłe państwo arabskie, jak również międzynarodowej strefy Jerozolimy oraz pustyni Negev.

        Podział Palestyny, który oficjalnie został przyjęty przez główny nurt syjonistów, był, jak podkreślają „nowi historycy”, zręcznym posunięciem propagandowym. Wcześniejsze wypowiedzi najważniejszej osoby wśród żydowskich osadników w Palestynie prezentowały zupełnie inną postawę niż ta oficjalnie głoszona. David Ben Gurion zapowiadał: „Gdy staniemy się siłą dzięki utworzeniu własnego państwa, obalimy podział i zajmiemy całą Palestynę. Państwo nasze będzie tylko początkiem w realizacji syjonizmu, jego zadanie będzie polegało na przygotowaniu dalszej ekspansji. Państwo będzie musiało wykonać to zadanie nie poprzez wygłaszanie kazań, ale dzięki karabinom maszynowym”. Ben Gurion mówił także: „Akceptacja dla podziału nie zmusza nas, by wyrzec się Transjordanii. Nie wymagamy od nikogo rezygnacji z tej wizji. Przyjmiemy państwo w dzisiejszych granicach, ale granice syjonistycznych pragnień i zainteresowań żydowskich ludzi nie będą ograniczone przez żaden zewnętrzny czynnik”. Inna jego wypowiedź brzmiała: „Nie sugerujemy, że teraz przedstawiamy nasz ostateczny cel, który sięga o wiele dalej niż cel rewizjonistów – którzy sprzeciwiają się podziałowi. Jestem niechętny, by zrezygnować z wielkiej wizji, ostatecznej wizji, która jest organiczną, duchową i ideologiczna częścią składową moich (…) syjonistycznych pragnień”. Inna jego wypowiedź brzmiała: „(…) niepełne żydowskie państwo nie może być końcem, ale dopiero początkiem. Nie możemy poprzestać na tym, możemy osiąść w innych częściach tego kraju i regionu”. Najpełniej przyszłe ekspansywne plany Ben Guriona zostały wyrażone w 1938 r., gdy mówił: „Granice syjonistycznych pragnień zawierają południowy Liban, południową Syrię, całą Cis-Jordanię i Synaj”.
        Palestyńczycy odeszli z własnej woli czy zostali wygnani?

        Te syjonistyczne pragnienia mogły być zrealizowane jedynie poprzez wyeliminowanie arabskiej populacji Palestyny. Józef Weitz, przewodniczący Departamentu Osadnictwa Agencji Żydowskiej, przedstawiał te plany, mówiąc: „Między nami musi być jasne, że nie może być żadnego pokoju między dwoma narodami w tym kraju. Nie osiągniemy naszego celu, jeżeli Arabowie nadal będą w tym kraju. Jedynym wyjściem jest przeniesienie wszystkich Arabów do sąsiednich państw. Ani jedna wieś, ani jedna osada nie powinna się ostać”. Takie przedstawienie faktów budzi w izraelskim społeczeństwie sprzeciw, syjonistyczna historiografia przedstawiała przez lata pełne uznanie Ben Guriona dla planu podziału. Od początku lat 80. ubiegłego wieku trwa spór wśród historyków izraelskich, gdzie „nowi historycy” zaprzeczają wizji historii przedstawianej dotychczas w Izraelu. Benny Morris pisał, że: „pomysł transferu był tak stary jak nowoczesny syjonizm i towarzyszył jego rozwojowi i działaniu w minionym wieku”.

        Plany te udało się urzeczywistnić w czasie wojny 1947-48, gdy 700,000 Arabów palestyńskich stało się uchodźcami. W dniu proklamowania utworzenia państwa Izrael (14 maja 1948 r.) Żydzi byli w posiadaniu 1,734,000 dunamów ziemi, czyli około 6,59% całkowitej ziemi w Palestynie i stanowili 35 % populacji. Przez wiele lat w izraelskiej społeczności pokutował pogląd, że Arabowie uciekli, gdyż zostali do tego namówieni przez swoich przywódców, aby następnie powrócić z armiami państw arabskich. Wbrew temu, co przedstawiała syjonistyczna historiografia, nie było oficjalnego wezwania do ewakuacji palestyńskiej ludności ze strony prowizorycznych władz arabskich – Wysokiego Komitetu Arabskiego (al-Lajna al-‘Arabijja al-‘Ulija) z muftim Jerozolimy Hadżdż Amin al-Husejnim na czele, ani kampanii mediów na rzecz exodusu. Wysoki Komitet Arabski domagał się, by arabskie formacje wojskowe zawracały siłą wszystkich mężczyzn mogących wziąć udział w wojnie. Jak pisał Ilan Pappe, „nie było pojedynczego rozkazu, czy nawet sugestii o ewakuacji Palestyńczyków przez jakąś stację radiową zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz Palestyny w 1948 r”.
        Zbrodnie, o których nie pisano

        W grudniu 1947 r. rozpoczęła się wojna palestyńsko-żydowska, w czasie której doszło do wielu zbrodni żydowskich oddziałów wojskowych i paramilitarnych na arabskich (palestyńskich) cywilach. Prace Morris’a, Pappe’ego, Flapman’a szczegółowo prezentują działania oddziałów żydowskich w tej wojnie. W Izraelu zbrodnie z czasów wojny 1947-1949 nie stanowiły do lat 80. tematu dyskursu historycznego; jeżeli takowa tematyka pojawiała się w pracach naukowych, to kierowana była na tory organizacji ekstremistycznych – Irgunu i Gangu Sterna. Jednak organizacją, która przyczyniła się do masowych wypędzeń ludności palestyńskiej, była Hagana, z której jeszcze w maju 1948 r. powstanie oficjalne izraelskie wojsko. Do masakr dokonanych przez żydowskie oddziały miało dojść między innymi we wsiach: Chisas, Qazaza, Deir Jassin, Khirbet Nasir, Beit Daras, Dawajima. 15–20 lutego 1948 r. Czwarty Batalion Palmachu, oddziału żydowskiego wojska, pod dowództwem Josefa Tabenkina wkroczył do wioski Qisarija. Wszyscy wieśniacy, którzy nie zdążyli uciec, zostali zamordowani. W dniach 1–4 maja 1948 r. w Ajn al-Zajntun oraz w pobliskich wsiach w ciągu 3-4 dni wydarzyło się pięć osobnych mordów. Trzeci Batalion Palmachu i batalion obrony cywilnej pod dowództwem Mosze Kelmana wrzucał granaty do domów arabskich wieśniaków, siedemdziesięciu pojmanych palestyńskich Arabów ze związanymi rękoma zostało rozstrzelanych. W nocy z 13 na 14 maja 1948 r. w Abu Susa żydowski oddział zatrzymał 12 mieszkańców, 10 mężczyzn i 2 kobiety. Mężczyźni i jedna z kobiet zostali zastrzeleni. Druga kobieta została zgwałcona, a następnie zamordowana. W dniach 22–23 maja 1948 r. we wsi Tantura ponad 200 wieśniaków, głównie młodych ludzi, zostało rozstrzelanych przez Brygadę Alexanronii. Mieszkańcy Lydda i sąsiadującego z nim miasteczka Ramle zostali wypędzeni. Icchak Rabin, późniejszy premier Izraela, w swoich pamiętnikach pisał, że w trakcie spotkania z Ben Gurionem i Jigalem Allonem ten ostatni spytał Ben Guriona: „Co zrobimy z ludnością Lydda?”, Gurion mu odparł: „Wypędzić ich”. Podczas marszu w pustynnym upale zmarło ponad 100 osób, głównie starców i dzieci. W historiografii, jak i w pamięci wielu Palestyńczyków, to wydarzenie zostało nazwane „marszem śmierci z Lydda”.

        W kwietniu 1948 r. miała miejsce jedna z najgłośniejszych masakr w Palestynie. Oddział Irgunu wraz z oddziałem Gangu Sterna zamordował 254 wieśniaków we wsi Dejr Jassin. W tej masakrze prawdopodobny jest również udział członków Hagany, którzy mieli dawać wsparcie artyleryjskie. Wieś została zaatakowana 9 kwietnia. Po krótkiej wymianie ognia, w której śmierć poniosło czterech Żydów, a kilkunastu zostało rannych, wieś poddała się. Aktywiści Irgunu i Lehi dokonali mordu na mieszkańcach wioski, część wieśniaków rozstrzelali, część została zamordowana z użyciem noży i tasaków. 30 października 1948 r. w wiosce Safsaf wojsko izraelskie skierowało całą jej ludność na plac między dwoma budynkami, 70 osobom zawiązano oczy i rozstrzelano.

        ONZ, chcąc zakończyć konflikt, wysłała do Palestyny mediatora, szwedzkiego dyplomatę Folke Bernadotte, który w czasie II wojny światowej uratował tysiące żydowskich ludzi od śmierci z rąk nazistów. Lansował on plan powrotu uchodźców palestyńskich oraz umiędzynarodowienia Jerozolimy, który nie podobał się ani przywódcom żydowskim, ani grupom terrorystycznym. Folke Bernadotte został zamordowany przez żydowskich ekstremistów [histmag.org/?id=2300].
        Niesprawiedliwość, o której się nie pamięta

        Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1948 r. przyjęło rezolucję o prawie powrotu Palestyńczyków do ich siedzib oraz do odszkodowań. W odpowiedzi na tą rezolucję rząd Ben Guriona wydał dekret w sprawie dóbr i domów opuszczonych przez uchodźców od listopada 1947 do września 1948 r. Poprzez ten dekret władze izraelskie powołały Straż Własności Osób Nieobecnych, która w ciągu następnych trzech lat przekazała cały majątek należący uprzednio do Palestyńczyków emigrantom żydowskim, zarówno z Europy, jak i z krajów arabskich. Palestyńskie mieszkania w Jerozolimie zostały przekazane urzędnikom rządowym. W wielu miastach, między innymi w Hajfie, Karmelu, Jaffie, palestyńskie domy zostały przekazane żydowskim emigrantom. Wiele tysięcy Palestyńczyków było uchodźcami wewnątrz Izraela, mieszkali w prowizorycznych barakach nieopodal swoich dawnych domostw. W sprawie powrotu Arabów palestyńskich do swoich domów istniała możliwość odwołania się do izraelskiego sądu. Nawet po pozytywnej decyzji sądu w wielu przypadkach nie było możliwości takiego powrotu. Pomiędzy 1948 a 1953 r. izraelski rząd założył 370 nowych osad na ziemiach skonfiskowanych Palestyńczykom. Rozbiór ten przyśpieszył napływ Żydów z zagranicy i umożliwił liczebny wzrost ludności Izraela do 1952 r. o blisko 700 tys. osób. Zamieszkujący te tereny Arabowie nie tylko zostali pozbawieni miejsc zamieszkania, ale również stad bydła i owiec, które przejęli członkowie kibuców i moszawów. W 1954 r. wartość skonfiskowanej ziemi została wyceniona na ponad 100 milionów funtów palestyńskich, ta kwota zawierała wycenę zagarniętych kamieniołomów, 10 tysięcy akrów winnic, 25 tysięcy gajów drzewek cytrusowych, 10 tysięcy sklepów, 50 tysięcy domów mieszkalnych itd.

        Oczyszczanie stref przygranicznych z arabskich mieszkańców trwało aż do 1951 r. Historyk izraelski Ilan Pappe pisał: „Żydzi przyszli i za pomocą wyrywania z korzeniami wzięli ziemię, która była arabska. Chcieliśmy być kolonialistami a jednocześnie zrobić moralne wrażenie (…) Armie arabskie, głównie z Egiptu, Syrii, Iraku i Transjordanii, teraz Jordanii, liczyły tylko 20 tysięcy ludzi. Rdzeń walczących sił arabskich pozostał z tyłu, by zapewnić wewnętrzną stabilność ich własnych, młodych reżimów (…) Izrael miał szczególne porozumienie z Transjordanią, którego Legion Arabski był najsilniejszą z nadjeżdżających armii; przejął tylko Zachodni Brzeg, który według podziału ONZ miał być centrum palestyńskiego państwa”.
        Dwie propagandy

        Autorem najwszechstronniejszego badania dotyczącego ekspulsji arabskich mieszkańców Palestyny jest Benny Morris, którego fragment wypowiedzi brzmiał następująco: „Do tej chwili każdy, kto rozmawiał o Arabach i ich ucieczce w 1948 r. wie, że nie było żadnej „prawdziwej”, historycznej pracy badawczej. Były dwie kolidujące wersje propagandy, jedna arabska, druga żydowska. Jeżeli ktoś otrzymał edukację w Izraelu, wiedział, iż Arabowie uciekli i ja tak myślałem. Nie znałem nic innego. Żydowskie pokolenie 1948 znało prawdę i umyślnie ją fałszowało. Oni wiedzieli o masowych deportacjach, masakrach i gwałtach (…) Żołnierze i urzędnicy wiedzieli, lecz umyślnie szerzyli kłamstwa”. Wypowiedź izraelskiego generała Mosze Dajana potwierdza słowa „nowych historyków”, mówił on: „Żydowskie wsie zostały założone w miejscu arabskich wsi. Nawet nie znasz nazw tych arabskich wsi. I nie winię ciebie za to, ponieważ tamte książki geografii już nie istnieją, nie tylko książki nie istnieją, arabskie wsie również. Nakhal powstał w miejscu Mahlu, kibuc Girat w miejscu Jibta, kibuc Sarid w miejscu Huneifis, Kefar Jeszuszu’a w miejscu Tal al-Szuman. Nie ma jednego pojedynczego zbudowanego miejsca w tym kraju, w którym nie było wcześniej arabskiej populacji”.

        Jak pokazała późniejsza rzeczywistość, większość uchodźców nie miała możliwości powrotu do swoich domów, mimo iż usilnie próbowali do nich powrócić. Benny Morris szczegółowo opisał exodus Arabów palestyńskich w swojej książce The Birth of the Palestinian Refugee Problem, 1947-1949. Pisał on: „Ponad 350 arabskich wsi i miast zostało pozbawionych arabskiej ludności w czasie działań wojennych 1948-49 i w wyniku jej bezpośrednich następstw. W 1949 r. większość tych miejsc było całkowicie lub w częściowo zrujnowanych, nie nadając się do zamieszkania”.

        W listopadzie podział dawnego mandatu palestyńskiego i Jerozolimy między Izraelem a Jordanią został sfinalizowany wprawdzie jeszcze nieformalnie, ale wystarczająco, by przesądzić o geopolitycznym kształcie tego regionu i na długo pozbawić złudzeń zwolenników niepodległego państwa arabskiego w Palestynie. Teza o militarnej przewadze Arabów miała nie tylko dodawać splendoru izraelskim bojownikom o niepodległość, mobilizować opinię międzynarodową oraz opinię żydowskiej diaspory na rzecz Izraela, lecz również podbudowywać oficjalną izraelską wersję przyczyn exodusu ludności palestyńskiej poza granice nowego państwa.

        Adam Krawczyk:

        Doktor historii, pracownik dydaktyczny Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W 2007 roku obronił rozprawę doktorską Terroryzm ugrupowań fundamentalistycznych (na obszarze Izraela w II połowie XX wieku). Stały współpracownik największego polskiego portalu internetowego o terroryzmie i przemocy politycznej,www.terroryzm.com. Brał udział w wielu krajowych i międzynarodowych konferencjach naukowych. Jest autorem kilkunastu artykułów naukowych omawiających XX-wieczną historię Bliskiego Wschodu i monografii zgodnej z tytułem dysertacji doktorskiej.

        Za: histmag.org/?id=2370

        Al-Nakba, czyli jak naprawdę rodził się Izrael

        _____________________________________________________________________

        Tyle są warte źródła żydowskie.
        Żyd wymyślił religie dla goja a goj liże buty żydowskiemu panu
        BRAWO!
        Dawno temu zauważyłem że wyznawca neojudaizmu/chrześcijaństwa
        jest bardziej papieski od papieża.
        Tzn,żydzi stworzyli mitologię/religię a ekspertem od niej jest goj
        i to goj nawraca żyda na religię którą mu żyd pod nos podstawił.
        Goj jest bardziej żydowski od goja bo przecież Izrael nie oznacza Izraela
        to tylko taka metafora wszystkich wyznawców neojudaizmu/chrześcijaństwa,eeeeh.
        Goj jest prawdziwym metaforycznym żydem a żyd jest fałszywy i trzeba go nawrócić
        (z judaizmu na judeo-chrześcijaństwo).

        No bardzo zabawne 😀 że żyd kłamie ale gdy pisze Biblie i ewangelie to już nie.
        Wtedy mówi prawdę.

        Nieustający triumf mitologii żydowskiej autor: Prof. Magdalena Środa

        Nie wiem gdzie na świecie z taką pasją zajmują się tradycją Słowian
        z jaką schrystianizowani/obrzezani duchowo mieszkańcy Europy
        zajmują się żydowskimi wymysłami…którzy to żydzi mówiąc o bogu mówią Świętowit?
        Ilu Słowian mówiąc o bogu używa żydowskich nazw i terminów?
        Żydzi mówiąc o bogu używają żydowskich nazw,zupełnie jak schrystianizowani goje.

        Warto sobie to uświadomić i z okazji podnoszących się podobno
        wibracji planety co wpływa podobno na poszerzenie się świadomości
        wreszcie tę świadomość poszerzyć zamiast tkwić mentalnie na pustyni
        i wierzyć w propagandową broń ideologiczną Rzymu i starszych braci w wierze.

        „Wciąż żyjemy w kręgu żydowskiej mitologii. Od najmłodszych lat słuchamy baśni o Adamie i Ewie oraz „drzewie poznania”; wiecznym przeciwniku Boga Ojca i człowieka, czyli Szatanie i jego demonach; o dobrych demonach, czyli aniołach; o Kainie i Ablu; arce Noego; narodzie wybranym przez Boga (jakby żydowski Bóg Ojciec, Jahwe, był zwolennikiem jakiegoś rasizmu i apartheidu pomiędzy ludźmi – z podziałem na wiernych i niewiernych).
        Żydowska mitologia i święte pisma żydowskie tak zdominowały nasze życie, że zyskały sobie rację bytu jako mityczna, co prawda, ale jednak rzeczywistość. Dlatego inteligentny i wykształcony człowiek zwykle wierzy w bajkę o fatalnym trójkącie, tj. o Adamie, Ewie i Szatanie – jakby była to prawda, tyle że bardzo odległa w czasie. Ba, ta bajka jest podstawą, fundamentem wierzeń, całych systemów religijnych rozmaitych sekt i kościołów chrześcijańskich (każda sekta to taki nierozrośnięty jeszcze kościół)! Do tych fundamentalnych bajek są dopowiadane kolejne bajki… Tak też powstały i wciąż się tworzą nowe religie oparte na „świętych księgach żydowskich” – Starym i Nowym Testamencie. Wyznawcy tych systemów religijnych święcie wierzą, że Biblia jest… dziełem Boga, że świat czasowo tylko znajduje się pod władzą przeciwnika Pana Boga – Szatana i nadejdzie w końcu czas panowania Boga – Królestwo Boże na Ziemi. Stąd też wszelka dyskusja nad prawdziwością Biblii wydaje się nie na miejscu. Bo jakżesz można poddawać w wątpliwość słowo samego Pana Boga? Tylko Szatan, czy jakiś zły demon, mógłby wpaść na taki pomysł!”

      • Mezamir pisze:

        Kriszna był…pierwowzorem rabina z Nazaretu.
        Nie on jeden.Historia Siakjamuniego jest w Biblii historią Jezusa
        ale żeby o tym wiedzieć trzeba czytać wszystko a nie tylko to na co kk pozwala.

        • Mezamir pisze:

          Goj jest bardziej żydowski od goja bo przecież Izrael nie oznacza Izraela

          Przezajęczyłem się,chodziło o to że goj/żyd duchowy
          jest bardziej prawdziwy/żydowski niż żyd genetyczny.

          Polak-katolik czyli Żyd

          „…..Dzień Judaizmu to dobry moment, by uświadomić sobie, że jako chrześcijanie jesteśmy i musimy być Żydami (w wymiarze najważniejszym, bo duchowym). Zostaliśmy bowiem wszczepieni w Izrael, który pozostaje narodem nie tylko wybranym, ale wręcz stworzonym przez Boga. Dla wierzącego chrześcijanina nie ma i nie może być wątpliwości, że jest on w duchowym wymiarze Żydem. I aby mieć tego świadomość wcale nie trzeba było Soboru Watykańskiego II, bo w podobnym duchu wypowiadał się także (choćby) Pius XI. (…) Wiara Abrahama, Mojżesza, ale także Dawida jest naszą wiarą. I choć różnimy się w wielu kwestiach (powiedzmy otwarcie także absolutnie fundamentalnych) z Żydami wyznawcami judaizmu, to dzielimy z nimi fundamentalne przekonanie, że nasz Bóg jest Bogiem Izraela, a naszą wobec Niego postawą jest wierność i oddanie. I wysławianie Jego Imienia…”
          .

          katolik Tomasz Terlikowski – ja jako Żyd (duchowy).

          „…A gdy do tego wszystkiego dodać dawniejsze pogardliwe nazywanie środowiska Frondy mianem „judeochrześcijan”, to widać, że na części konserwatywno-katolickiej prawicy wciąż istnieje niemały problem z jawnym uznaniem dla żydowskich korzeni chrześcijaństwa.”
          .

          katolik Mirosław Salwowski – ja też jestem Żydem (duchowym)

          Kto jest Żydem wg Biblii

          „Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. ” Rz 2; 28-29

          Amen…niech żyje Polska,przenieśmy stolicę do Betlejem!

    • Michaela pisze:

      „Powiedział on, że „kiedy Pan mówił o tym (o Drugim Przyjściu-Paruzji) to był On…pijany!”.” PIJANY to był chyba ten kardynał o ile to prawda ,co piszą.

      Może tu poczytasz sobie Mezamir o kolejnym nawróceniu ….i dlaczego takie puszczają
      blużniercze oświadczenia ,a Ty je z jakąś dziwną satysfakcją powtarzasz .

      ARTYKUŁ:
      Porzucił pogaństwo Nowej Prawicy dla Chrystusa. Spektakularne nawrócenie dyrektora”Le Figaro Magazine”

      Porzucił pogaństwo Nowej Prawicy dla Chrystusa. Spektakularne nawrócenie dyrektora Historia nawrócenia Louisa Pauwelsa, charyzmatycznego dyrektora „Le Figaro Magazine”, który stworzył najbardziej poczytny magazyn we Francji. Droga z pogaństwa Nowej Prawicy do Boga!
      Wypadało mi przejść przez liczne sita — woźnych, sekretarki — aby dotrzeć do biura innego z pisarzy najbardziej znanych, dziennikarzy najpotężniejszych, ludzi najbardziej niepokojących we Francji: Louisa Pauwelsa, charyzmatycznego dyrektora „Le Figaro Magazine”. Z tego, co było tylko starym dodatkiem do dziennika paryskiego mieszczaństwa, Pauwels zrobił tygodnik najbogatszy, najbardziej poczytny, najbardziej wpływowy w kraju. Tygodnik popularny, zarazem kulturalny i polityczny, z dokładnie określonym kierunkiem rozwijanym w każdym numerze: zwalczanie lewicy, socjalistycznej i komunistycznej, oraz spór o zasady nowoczesnego liberalizmu. Wiedząc, że jestem w Paryżu i pragnąc zadać mi kilka pytań na temat mojej książki dopiero co przetłumaczonej na francuski, Pauwels przekazał mojemu wydawcy chęć spotkania się ze mną.

      Poszedłem; nieco uprzedzony, z różnymi wątpliwościami. Jego książki są znane w całym świecie, ale towarzyszy im — jak to powiedzieć? — pewien zapach siarki, atmosfera tajemnicy, silna woń pogaństwa. Z okultystą i ezoterystą Jacques Bergierem (również z zespołu międzynarodowego pisma „Planète”) Pauwels firmował bestsellery fascynujące a zarazem gwałtownie dyskutowane, jak Poranek magów lub Człowiek wieczny. Dzieła, które stanowią część ekwipunku owej Nowej Prawicy, która chciałaby skończyć z chrześcijaństwem i powrócić do indoeuropejskich bogów i herosów, w klimacie naznaczonym okultyzmem, jaki Pauwels uprawiał. Stąd moja sceptyczna ostrożność, której jednak towarzyszyła ciekawość: od jakiegoś czasu mówiło się o niespodziewanym nawróceniu pisarza na katolicyzm. Czy to możliwe? Sprawa, którą sami księża francuscy uważają za „niemodną” — i rzeczywiście niekiedy, to zadziwiające, do niej zniechęcają — jak nawrócenie? A poza tym, na katolicyzm? I to tego najbardziej zażartego międzynarodowego obrońcę pogaństwa? Podczas rozmowy poprosiłem więc samego Pauwelsa o potwierdzenie tych pogłosek. I zaskoczony, usłyszałem go mówiącego z prostotą: „Oui, je suis un converti. Tak, jestem nawróconym”. A więc także on, jak Frossard, ale przychodząc z „prawicy”, odkrył nagle chrześcijaństwo w jego pełni. A nawet najbardziej ortodoksyjny katolicyzm.

      Po tym nieoczekiwanym wyznaniu, spontanicznie, bez nalegania z mojej strony (był jeszcze w tej fazie żarliwości, w której jest pragnienie podzielenia się z tak wielu, jak tylko możliwe, wiadomością, iż odkryło się radość) Pauwels dodał:

      — Ten, kto mnie podejrzewał, iż jestem poganinem, miał rację. W tradycji judeochrześcijańskiej, ja, Europejczyk pochodzenia celtyckiego, instynktownie wyczuwałem coś radykalnie obcego. Jako bliskich odczuwałem filozofów epikurejskich, stoików grecko-rzymskich, byłem zafascynowany hinduizmem (najbardziej zhierarchizowaną i „rasistowską” spośród religii, z systemem kastowym), ale byłem alergicznie uczulony na profetyzm semicki. Proszę pomyśleć, kiedy stała się ta „Sprawa”, pisałem powieść pod tytułem Le malheur de famille: tym „nieszczęściem rodziny” był później syn patrycjusza rzymskiego z II wieku, który miał nieszczęsny pomysł nawrócenia się na chrześcijaństwo. Nie trzeba mówić, że stałem po stronie rodziców, którzy starali się wszelkimi sposobami zniechęcić młodzieńca do tego…

      Papież Franciszek: Miłość jest miarą wiary, a wiara duszą miłości „Miłość jest miarą wiary, a wiara duszą miłości”
      „Sprawa” wydarzyła się w Południowej Ameryce, na kongresie: upadek na cementowe obrzeże basenu, złamanie, bardzo długie oczekiwanie na pomoc.

      — Byłem sam, wszyscy powrócili do hotelu na obiad. Gdy waliłem się na ziemię, czułem, że nie upadam przypadkowo: poczułem wyraźnie, że „Ktoś” mnie popchnął. I zrobił to, aby mi „coś” powiedzieć. Leżałem opuszczony na cemencie, połamany, ból był rozdzierający: a jednak byłem owładnięty ogromną, niewytłumaczalną radością. Kiedy wreszcie ktoś przybiegł i wyniesiono mnie na noszach, ciało było zranione, ale dusza nie posiadała się z radości. Było tak, jak gdyby narodzenie Chrystusa wydarzyło się dla mnie, w tym samym momencie: było to moje Boże Narodzenie, Boże Narodzenie we wrześniu. Po raz pierwszy w moim życiu doznawałem radości.

      Tylko jego twarz wyrafinowanego i sławnego intelektualisty była oświetlona abażurem na stylowym stoliku. Za drzwiami słychać było zamieszanie sekretarek, redaktorów, gońców, których posyłano po korekty i depesze z agencji. Nacisnął guzik, powiedział, że nie chce, aby mu przeszkadzano.

      — Poszedłem odwiedzić arcybiskupa Paryża, Lustigera. On także jest konwertytą: on z judaizmu, ja z pogaństwa. Zrozumiał mnie, podczas gdy wielu tak zwanych chrześcijan drwiło sobie ze mnie. Na koniec rozmowy, kardynał Lustiger powiedział, że chce mi podarować książkę, która jest mu bardzo droga. Myślałem, że chodzi o jeden z wielu jego esejów. Tymczasem był to egzemplarz katechizmu Soboru Trydenckiego. Wybór, który mi się bardzo spodobał: przez całe życie przeciwstawiałem się ideom konformistów; a na pewno nie jest konformistą kardynał dający ci w prezencie katechizm trydencki, który kształtował katolików przez ponad cztery wieki, teraz zaś jest wyrzucany na śmieci przez wielu wierzących posoborowych.

      Jeżeli przedtem zaskakiwał, teraz stawał się niepokojący:

      — Istnieje światowy spisek sił antychrześcijańskich, które dążą do osłabienia (a jeżeli to możliwe, do rozpuszczenia w humanizmie pięknych, ale bezsilnych słów), wiary katolików, do podzielenia Kościoła, do doprowadzenia do schizmy.

      Nie mogłem przynajmniej nie wyrazić mojego zakłopotania tego rodzaju „zakulisologią”.

      — Écoutez — odpowiedział prędko. — Proszę posłuchać: ja także byłem, i to przez całe życie, wrogiem chrześcijaństwa, Kościoła. Może mi pan wierzyć, gdy mówię o sprzysiężeniu potężnych sił, które knują w cieniu. Mówię to ze znajomością rzeczy. Nie dodaję niczego. Pan, który coś wie o mojej przeszłości, potrafi zrozumieć. Teraz, gdy prawda została mi dana, chcę poświęcić cały czas, jaki mi pozostaje, na bronienie przed wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi starego, cudownego Kościoła katolickiego. Dla tego, kto jest na zewnątrz, wydaje się on największą przeszkodą do przyjęcia Ewangelii. Przez długi czas tak było także dla mnie. Ale w chwili, w której „popchnięto mnie” abym upadł, zrozumiałem, jak w przebłysku, że tam teraz jest mój nowy, prawdziwy dom. Tak, właśnie Kościół jest trwałym cudem, który mnie teraz przyciąga. Pod warunkiem, że się uwolni od złudzenia, za którym gonili w tych latach niektórzy jego ludzie, iż zdobędą na nowo masy, wybierając łatwość, powierzchowność. W życiu duchowym nigdy nie zdobywa się w szerokości tego, co się traci w głębokości i w wysokości.

      Staliśmy już, zielone światło wreszcie zwalniało tłumek za drzwiami. Ale coś jeszcze leżało mu bardzo na sercu, chciał mi to powiedzieć:

      — Kiedy byłem młody, słyszałem jak mówiono, że chrześcijaństwo powinno być także społeczne. Później mówili mi, że powinno być przede wszystkim społeczne. Teraz, ktoś mówi, że powinno być wyłącznie społeczne. Co do mnie, nie zgadzam się z tym. Nie wybrałem, że zostanę chrześcijaninem, zostałem popchnięty (dosłownie) przez Kogoś, abym odkrył Ewangelię, której tak bardzo nie ufałem, abym wszedł do Kościoła. I abym w ten sposób zbawił się na wieczność, a nie bym zaczął być syndykalistą lub partyzantem. Dla historii wystarcza polityka: istotnie, po nawróceniu niczego nie zmieniłem w swoich dziennikarskich artykułach wstępnych. Dla życia pozagrobowego potrzebna i niezbędna jest religia.

      Milczałem, zakłopotany. Powiedział jeszcze, otwierając drzwi:

      — W wierze to, co jest proste, jest słuszne; to co jest skomplikowane, jest fałszywe. Zrozumienie tego otrzymałem w jednej chwili, na obrzeżu owego południowoamerykańskiego basenu”
      http://www.fronda.pl/a/porzucil-poganstwo-nowej-prawicy-dla-chrystusa-spektakularne-nawrocenie-dyrektorale-figaro-magazine,43063.html

      • Mezamir pisze:

        „Nawrócenie” to nic innego jak uleganie presji i manipulacji 🙂
        Na czym polega nawra”canie?
        Na wywieraniu presji,perswazji,czyli mówiąc wprost na manipulowaniu nimi.

        Ludzie ideologicznie niezdecydowani to ofiary „nawróceń”

        „dlaczego takie puszczają blużniercze oświadczenia”
        🙂 Jakie oświadczenia?
        Przypominam jeszcze raz,od definiowania doktryn jest nieomylny papież i biskupi,elita
        Owieczki nie są od tego żeby poprawiać elitę,nie mają prawa
        Owczarnia nie jest nieomylna w przeciwieństwie do papieża 🙂

        Więc jeśli komuś nie odpowiada doktryna nieomylnego magisterium
        jedyne co może zrobić to opuścić kościół z którym się nie zgadza
        a nie tworzyć jakieś (z punktu widzenia nieomylnego papieża)
        herezje/prawdziwe chrześcijaństwa.

        Od kiedy to wierni są nieomylni w kwestiach wiary?Gdzie to jest napisane w piśmie?

        „Porzucił pogaństwo Nowej Prawicy dla Chrystusa”

        Ta,pogaństwo,tak jakby chrześcijaństwo nie było jednym z wielu pogańskim kultem solarnym 🙂 w dodatku najbardziej eklektycznym i synkretycznym..i najmłodszym.

        Użycie słowa „pogaństwo” to doskonały przykład talmudycznej mentalności chrześcijan.
        1 -Nic nie wiedzą o swojej religii,o religii w ogóle(o tym że bez opluwanego „pogaństwa” niczego by nie mieli)Kompletna ignorancja,sen w ciasnym pudełku z klapkami na oczach.

        2 – Mają przeświadczenie o swej wyjątkowości
        czują się lepsi dlatego pogardliwie nazywają innych poganami

    • margo0307 pisze:

      „… który nie rozumie duchowego fundamentu Kościoła Chrystusowego!…”

      Tak się zastanawiam… ilu z nas ROZUMIE i KIERUJE SIĘ w swoim życiu – prawdziwym duchowym fundamentem nauk, pozostawionych przez Chrystusa ?

      Wydaje mi się, że całe nieporozumienie, jakie ma miejsce, wynika z faktu rozłamu, jaki miał miejsce w kościele 1054roku, nazywając Jezusa Bogiem… ?!

      Jeszcze raz podkreślę: Wydaje mi się… 🙂

      „..Wyznanie wiary z IV wieku brzmi w następujący sposób:
      „Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który z Ojca pochodzi”.
      Jednak około VII wieku chrześcijanie zachodni stwierdzili, że Duch Święty nie pochodzi jedynie od Ojca, ale również od Syna, a więc podstawową niezgodnością była kwestia filioque (łac. i z Syna).
      Wschód nie zgodził się z tym stwierdzeniem, a patriarcha Konstantynopola Focjusz I Wielki (ok. 810-890) uznał to za akt herezji i nałożył na papieża Mikołaja I (ok. 820-867) ekskomunikę. Jest to tak zwana schizma Focjusza…”
      Cyt. pochodzi z:
      http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,sredniowiecze?zobacz/wielka-schizma-wschodnia-co-podzielilo-chrzescijan

      Ale przecież to tylko słowa…, a czy słowa czegokolwiek uczą ? – NIE – to doświadczenie życiowe jest nauczycielem 😉
      Doświadczenie życiowe – z kolei – jest w pełni zależne od naszych wierzeń, bo to, w co wierzymy – jest silną wizualizacją, poprzez którą programujemy nasz własny instynkt 🙂
      A czy instynkt myśli – NIE, INSTYNKT tylko DZIAŁA 😛
      Jest czymś takim, co nie myśli, tylko działa dokładnie według programów, które sami mu wbudowaliśmy i wbudowujemy albo przyzwalamy by wbudowało nam te programy nasze otoczenie… 😉

      Ramakrishna stwierdził:

      „Jest tylko jeden Bóg, ale nosi niezliczone imiona.
      Niezliczone są też punkty widzenia, z których można go rozważać.
      Nazywajcie Go jak chcecie, wielbijcie Go w postaci, jaka odpowiada wam najbardziej –
      i tak niezawodnie dotrzecie kiedyś do Niego.”

      – Piękne prawda ? ❤ 🙂

      Na Ziemi istnieją różne drogi duchowości i urzeczywistnienia i żadna nie jest ani lepsza, ani gorsza, gdyż – „wszystkie drogi prowadzą do jednego Źródła”. 🙂
      Wszystkie religie i systemy duchowe prowadzą tak naprawdę do tego samego centrum, a oświecenie – choć nazywane jest różnymi słowami – także jest jedno. 🙂
      Różne systemy religijne mówią o jednej i tej samej Rzeczywistości i wskazują drogi do jej urzeczywistnienia, tyle że – z różnych punktów widzenia – a każda z dróg duchowości prowadzi do tego samego Źródła 🙂 nam jedynie pozostaje zrozumienie i uświadomienie sobie tego co łączy, a nie tego co dzieli.. 😛

      Kontrowersyjny guru, nauczający ponad-religijnej duchowości – Hinduski mistrz duchowy, SAI BABA m.in. powiedział:

      "Niech różne religie istnieją, rozkwitają i niech chwała Boga będzie wyśpiewywana we wszystkich językach i w najróżniejszych melodiach.
      Każdej religii należy się szacunek.
      Każda jest dobra i ważna, o ile tylko nie przyćmiewa płomienia jedności". ❤

      • Mezamir pisze:

        około VII wieku chrześcijanie zachodni stwierdzili

        Otóż to 🙂 ludzie sobie coś wymyślili i stwierdzili nową doktrynę .
        Tak jest do dnia dzisiejszego.Co wyznawca to obyczaj.
        Każdy ma swój pomysł na prawdę jedyną 🙂

    • Mezamir pisze:

      bialczynski said, on 27 Październik 2014 at 20:32
      Istotą judeo-chrześcijaństwa jest takie zwichnięcie Wiary Przyrodzonej, by było możliwe zastąpienie systemu naturalnego, systemu społecznego wolnościowego systemem sztucznym opartym na posłuszeństwie bezwzględnym. Pan RACJA ma rację, że judeo-chrzescijanstwo nieustannie uderza w naukę i wiedzęi wciąz próbuje powstrzymać ten proces dochodzenia ludzkości do nauki i do bezpośredniego kontaktu z bogiem, który eliminuje kler jako „anioła” stróża (wymachującego nieustannie diablim ogonem) feudalnego Układu Pan – Niewolnik.

      Gdyby istniało jakiekolwiek wiarygodne źródło judeo-chrzescijańskie, które nie okazało się przeszczepem ograniczonym ze wschodu, to można by zacząć dyskutować czy taka osoba jak Jezus w ogóle istniała.

      Mnie szkoda życia na grzebanie się po Pismach Judeo-Chrześcijan, po to żeby dowieść iż Jezus nie istniał, ale przyjmuję że wysoki rangą ksiądz, który był członkiem Kongregacji Nauki i Wiary, z której wywodzi się wielu papieży, ksiądz-Polak poświęciwszy dziesiątki lat życia na głoszenie religii katolickiej i na badanie, czy są dowody że Jezus był i że był bogiem, stwierdził że to kłamstwo i bałamucenie ludzi i wypisał się w ogóle z kościoła mogąc wieść słodkie życie jako biskup czy kardynał – to naprawdę znaczy dużo i przyjmuję ten gest z wielką uwagą i niemal jako „dowód na nieistnienie Jezusa”, przyjmuję ten akt księdza z wielkim szacunkiem.

      Niejeden wolałby przejść na jego miejscu na emeryturę a gębę zamknął po prostu na kłódkę. Jezus wygląda na umiejscowionego w Dzień Górowania Ciemności Nauczyciela z Indii, utożsamionego z Bogiem Słońcem/Światłem Świata/Łączysferą – RA.

      Teraz palnę coś co może was rozśmieszyć, ale co właściwie zrobić z tym fantem że ta AR-yjska haplogrupa to RA1. Są takie momenty i miejsca, w których Wszechświat zaczyna wyglądać niesamowicie, a jego interpretacje są tak odległe od materializmu i tzw materialistycznej logiki a jednocześnie tak mocno logicznie zakorzenione w jakiejś innej „logice” i „wynikowości”, ze człowiek zaczyna wątpić w realny obraz Świata jakiego go kiedyś nauczono. Bo właściwie na czym polega realność tego co obserwujemy, na przyuczeniach naszego ciała materialnego poprzez system kopów i nagród do akceptacji kompromisów które pozwalają trwać jakiejś społeczności?

      bialczynski said, on 27 Październik 2014 at 20:48
      Czy naprawdę katolikom nie wystarczy taki fakt, że w czerwcu 2004 roku Arcybiskup Milwaukee (USA – obecnie arcybiskup Nowego Jorku) otrzymał z Watykanu zgodę na kradzież – ukrycie 65 milionów dolarów w Funduszu Cmentarnym, po to żeby nie trzeba było płacić ludziom-ofiarom pedofilii z Milwaukee.

      Czy nie wystarczy im stwierdzenie księgowego z Milwaukee, człowieka który był przez dziesięciolecia Członkiem Rady Kościelnej a w ogóle wystąpił z kościoła, po tym jak dowiedział się iż ma jakąś milionową sumę przeksięgować na Czarny Fundusz, w związku z nieślubnymi dziećmi tamtejszych księży na ich utrzymanie i wychowanie, a odkrywszy mechanizm zbadał ten system księgowania wstecz w księgach i odkrył że to jest proceder ciągnący się przez sto lat, odkąd są księgi prowadzone?

      Przecież z tego wynika że dla najwyższego kleru – w tym dla Jana Pawła II – Świętego JP, który wydał zgodę na ukrycie tego majtku z Milwaukee – 10 Przykazań to jakaś brednia kosmiczna, która służy do czego innego niż oficjalnie oni mówią???

  10. Mezamir pisze:

    Pół miliona polskich dzieci żyje w nędzy. Rodziców nie stać na jedzenie, podręczniki i dentystę

    http://natemat.pl/90693,pol-miliona-polskich-dzieci-zyje-w-nedzy-rodzicow-nie-stac-na-jedzenie-podreczniki-i-dentyste

    Podwyżki dla księży. Fundusz Kościelny znów rośnie

    http://www.hotmoney.pl/nabiezaco/Podwyzki-dla-ksiezy-Fundusz-Koscielny-znow-rosnie-a34779?utm_source=o2_SG&utm_medium=Biznes&utm_campaign=o2

    Na dzieci w Polsce i ich rodziców kasy brakuje
    na kastę kapłańską z obcego państwa zawsze się znajdzie
    (i dlatego dla Polaków nigdy nie starczy)

    • siola pisze:

      Jak rosnie to dobrze upadek za to bedzie glosniejszy bo z wiekszej wysokosci.

      • Mezamir pisze:

        Czyj upadek?Przecież póki co to my upadamy,coraz mniej dzieci się rodzi
        coraz więcej Polaków żyje na wygnaniu za granicą
        ale jednocześnie liczba księży w Polsce rośnie.
        Od 966 r. Polska to kurort wypoczynkowy dla elity z „ziemi świętej”.
        Panowie są od panowania a niewolnicy od służenia panom.

        Gdzie jest ta rosnąca świadomość planetarna?
        Niewolnik trzyma się pana jak bita żona alkoholika.
        Źle jej w związku toksycznym
        ale odejść nie potrafi bo samodzielność/odpowiedzialność za siebie ją przeraża.

        • Maria_st pisze:

          masz racje Mezamir, taki toksyczny związek to wielka trauma.
          Trudno z niego wyjsc bedac poobijanym emocjonalnie.
          Odpowiedzialność za siebie jest najtrudniejsza.
          Jesli chodzi o swiadomość planetarna–czy jednak na pewno o to chodzi?
          Powkladaliśmy sobie do „głowy” niepotrzebne słowa i mamy jak mamy…….trudno z tego śmietnika słowotworczego sie odbić .

        • siola pisze:

          Oj tylko o jednym narodzie znowu ,czy naprawde musimy myslec narodowo .Chcemy byc ludzmi a nie patrzymy ze innym idzie gorzej niz nam, czasami nawet dlatego zeby nam bylo lepiej pracuja za 1 € glodne dzieci .Jedzenie wyrzucamy do smieci nawet takrze i palimy a tam lataja glodne dzieci bez Mamy:Za to nasi madrzy politycy by sie rana jeszcze bardziej jetrzyla zamiast jedzenia posylaja granaty i karabiny .Ja bym zebral cala ta polityczna bande i na miesieczny urlop do Syri wyslal a zamiast jedzenia karabiny i granaty do wpieprzania moze wtedy przyszedl by im zdrowy pomysl do glowy..

  11. Mezamir pisze:

    Rechot Aku said, on 26 Październik 2014 at 11:36
    Tymczasem sezon hipnotyczny w pełni… Nie będzie pobudki, to będzie kolejny poziom hipnozy i dalsze masochistyczne ofiary…

    http://wiadomosci.onet.pl/religia/kard-mueller-polska-ma-byc-wzorem-dla-katolickiego-swiata/pmg77

    ~tw 1 : Polska już jest wzorem dla…..
    „29 września na Jasnej Górze abp Wacław Depo poświęcił „kaplicę egzorcyzmów” pw. św. Michała Archanioła. Do użytku oddano wyremontowane pomieszczenie, w którym specjaliści od demonów mają wypędzać złe duchy z opętanych.

    Kaplica funkcjonuje od dawne, ale została ponownie poświęcona po tym, jak dokonano w niej gruntownego remontu. Poprzedni przeor klasztoru paulinów, o. Roman Majewski, znalazł sponsora, który pokrył koszty odnowy kaplicy. Jest nim niejaki pan Marek, którego pełne personalia pozostają tajemnicą.

    Zakonnicy nie ujawniają, w którym miejscu klasztoru ulokowano tę arenę walki z szatanem. Wiadomo tylko, że w centrum kaplicy znajduje się ołtarz, tabernakulum i wielki krzyż, a także kopia obrazu MB Częstochowskiej.

    Zadbano także o komfort egzorcystów i „opętanych”. Zamontowano dźwiękoszczelne drzwi i okna, w razie gdyby „opętany” krzyczał wniebogłosy (czy też raczej wpiekłogłosy). Równocześnie zainstalowano klimatyzację, aby wielbiciele demonów się w niej nie podusili (lub żeby schładzać pomieszczenie w razie gdyby zrobiło się gorąco od ognia piekielnego).

    Na Jasnej Górze co roku (od 2005) odbywają się międzynarodowe spotkania egzorcystów. Organizowane są nawet specjalne konferencje prasowe, podczas których duchowni wydelegowani przez biskupów na odcinek walki z diabłem opowiadają o swoich przygodach i doświadczeniach. Teraz będą mieli nowoczesną salę treningową, w której będą mogli testować swoje umiejętności i podnosić swoją skuteczność.

    A wszystko to dzieje się w środku Europy, w XXI wieku. Taki mamy klimat.”

    ~Polit : Do kościoła nie chodzę od kilkunastu lat – zerwałem z katolicyzmem. Lecz w mediach pełno jest spasionych ,,wybrańców”, podległych papieżowi! I muszę to znosić. Niech wspomnę, gdy przyjdzie wolny dzień tygodnia -niedziela – to już nie istnieje świeckość w TVP. Historia religii rzymsko-katolickiej bardzo wyraźnie pokazuje na czym ta religia się opiera: na obłudzie, krzywdzie słabszych, kłamstwie i przelanej krwi – niewinnych ludzi.

    Piękną mamy ojczyznę, oj ‚piekła’ nasza Polska cała.

    • siola pisze:

      Wolny dzien NIEDZIELA kiedy to bylo ,ostatnio chyba za komuny,pracowali tylko Ci ktorzy produkcje i bezpieczenstwo zabezpieczali,teraz to w Polsce jak w Jerozolimskiej Swiatyni kupcza by BOGOWIE czasami nie zbiednieli ,jak by bylo tak za komuny to by o betzborznosci wrzeszczeli ,faryzeusze chyba slowo od slaskiej fary bo kto moze na farze mieszkac?Jak tu powierzac swe sumienia ludziom ktorzy z wlasnej czy przymuszonej woli owego sumienia nie Maja.

  12. Michaela pisze:

    A tu Mezamir jeszcze nic nie napisałeś, bardzo jestem ciekawa Twojego zdania 🙂

    Zmartwychwstanie Sri Jukteswara

    • Mezamir pisze:

      Czy istnieje życie po śmierci?
      Nie wiem.
      Przecież jesteś mistrzem?
      Ale nie jestem martwym mistrzem.

      • Michaela pisze:

        Tolle?
        „Tolle, wykreowany na cichego i skromnego antyguru, podczas swoich odczytów na żywo oraz na nagraniach, wprowadza ludzi w stan lekkiego transu, w którym bezwolnie i chętnie słucha się i przyjmuje to, co mówi. Robi to za pomocą monotonnego, spokojnego głosu. W odpowiednich momentach robi odpowiednio długie przerwy. Jak mantrę powtarza jedno i to samo, tylko na różne sposoby. Cały czas świadomie oddziałuje na podświadomość słuchacza. ”

        Więcej na:

        9) ECKHART TOLLE – Nauczyciel duchowy czy manipulant?/ Sekta Scientology/ Metody programowania, techniki sugestii

        • Mezamir pisze:

          Nie ważne kto to powiedział:

          Czy istnieje życie po śmierci?
          Nie wiem.

          Ważne że argument jest dobry.
          Nikt nie wie a spora grupa wypowiada się na temat śmierci
          z punktu widzenia trupa którym nigdy nie byli.
          (Być martwym a być uznanym za martwego przez żywych,to nie to samo)

          • Teresa Chacia pisze:

            Myśleć o tym po co
            za dnia i nocą
            najważniejsze że teraz żyjesz
            więc prochem sie jeszcze nie pokryjesz
            to tylko sekundy ćwierć
            nie przygotujesz zawczasu się na śmierć
            i te ostatnie sekundy
            to koniec życiowej rundy
            to tylko błysk i szmer tylko
            dźwięk i krzyk przystający wilkom
            myśl po co myśl na nic
            śmierć nie ma żadnych granic
            za późno szkoda że promień zgasł
            i nie ma ciebie nie ma nas
            a potem już ciemność a może światło
            nie wiem i czy ktoś wie niełatwo mówić niełatwo
            czy jest tak czy tak
            odpowiedzi brak.

        • Michaela pisze:

          W tej notce jest mowa o zmartwychwstaniu Sri-Jukteswara , poparte dowodami , które miało miejsce już po pochówku, więc argument nie jest dobry , tak uważam 🙂

          • Mezamir pisze:

            Jogini potrafią siedzieć zakopani pod ziemią miesiącami.
            Kwestia treningu.
            To nic nadzwyczajnego że jakiś jogin został uznany za martwego
            a potem „zmartwychwstał”
            Nawet na wsi gdzie się wychowałem zdarzało się że „martwi” ludzie wychodzili z grobów.

            Martwy to jest ktoś kogo ciało uległo rozpadowi,zgniło lub jest w trakcie.
            Ktoś zmartwychwstał z tego poziomu?

          • Michaela pisze:

            Jezus zmartwychwstał ( chociaż , niektórzy twierdzą,że Jezus nie istniał).
            Miał takie rany ,że jako człowiek nie mógł tego przeżyć.
            Trzymając się Biblii wskrzesił Lazarza, którego ciało zaczynało się już rozkładać.
            Wskrzesił też inne osoby.
            Ale to jest kwestia wiary….

          • Mezamir pisze:

            Jezus zmartwychwstał – dogmat
            Miał takie rany ,że jako człowiek nie mógł tego przeżyć.-Miał takie rany jakich nie mógł mieć bo nikt nie krzyżował ludzi w ten sposób 🙂

        • margo0307 pisze:

          „Tolle, wykreowany na cichego i skromnego antyguru…
          Jak mantrę powtarza jedno i to samo, tylko na różne sposoby.
          Cały czas świadomie oddziałuje na podświadomość słuchacza. ”

          Dla mnie Eckhart Tolle to jeden z nauczycieli duchowych XX wieku, który nie związany jest z żadną religią, podobnie zresztą jak Sai Baba 😉

          W jego życiorysie możemy przeczytać, że:

          „…W wieku 29 lat, po okresie depresji i myśli samobójczych, przeżył głęboką wewnętrzną transformację, samoistne urzeczywistnienie, które radykalnie zmieniło bieg jego życia. Kolejne lata poświecił na zrozumienie, zintegrowanie i pogłębienie przemiany, która zapoczątkowała intensywną podróż wgłąb siebie.
          Jego przeżycia stały się osnową książki „Potęga teraźniejszości”, która spotkała się z wielkim zainteresowaniem czytelników na całym świecie.
          Jego proste przesłanie pomogło już niezliczonej ilości ludzi z całego świata odnaleźć wewnętrzny spokój.
          Esencją jego nauk jest transformacja świadomości, duchowe przebudzenie, w którym Tolle upatruje kolejny krok w rozwoju ludzkości, będący niezbędnym krokiem nie tylko dla osiągnięcia osobistego szczęścia, ale również zakończenia konfliktów na naszej planecie.
          W swojej książce m.in. napisał:

          „Zmień swoje życie.
          Po prostu zrozum, że jedyny czas jaki kiedykolwiek posiadałeś to chwila obecna… 😛
          Słowo „oświecenie” przywodzi na myśl jakieś nadludzkie osiągnięcie, a ego, chętnie podtrzymuje to przekonanie, lecz tak naprawdę wyraz ten oznacza twój naturalny stan autentycznie odczuwanej jedności z Istnieniem.
          Pozostając w tym stanie, jesteś połączony z czymś niezmierzonym, z czymś co w istocie jest tobą, a zarazem jest od ciebie znacznie większe.” (..)
          Istnienie jest wieczne, stale obecne Jedno Życie, ukryte w niezliczonych formach, które podlagają narodzinom i umieraniu (..)
          Ale nie próbuj ogarnąć Istnienia umysłem.
          Możesz je poznać jedynie wtedy, gdy… umysł znieruchomieje…” 😛

          Czy nie o tym samym mówi Swami Vijayananda:

          „Prawdziwe szczęście odnajdziesz tylko w sobie samym.
          Każdy szuka szczęścia, ale ludzie myślą ze znajdą je w bogactwie, w wygodnym życiu, w miłości żony lub w rodzinie, ale orientują się, że nie znajdują go tam.
          I wtedy przychodzi desperacja:
          „Wykorzystałem już wszystkie sposoby na szczęście, próbowałem wszystkiego i dalej nie mogę go znaleźć!!”
          Oni nie wiedzą, że mają inne wyjście, że mogą szukać go w sobie samym..” 😉

          • Mezamir pisze:

            podobnie zresztą jak Sai Baba

            Który Sai Baba?Shirdi Sai Baba znany też jako Sai Baba z Shirdi (ur. 27/28 września 1838(?), zm. 15 października 1918 w Shirdi) – indyjski mistrz i nauczyciel duchowy, jogin, muzułmański fakir ?

            No chyba nie ten iluzjonista ?

          • Michaela pisze:

            Margo, a przeczytałaś ten link o E. Tolle?
            Jeszcze jeden fragment przytoczę:

            „Czy możliwe jest, że Eckhart Tolle (na prawdę Ullrich Tolle, który przyjął imię sławnego niemieckiego mistyka) został wypromowany przez grupę iluminatów i działa w ich interesie, a jego zadaniem jest przygotowanie gruntu w sferze mentalnej, tak aby łatwiej można było podporządkować sobie ludzi i kontrolować ich? Jedna z jego książek nosi tytuł „A New Earth”(=A New World Order?). Tolle stał się światowym „autorytetem” i sprzedaje miliony książek przetłumaczonych na kilkadziesiąt języków. Wiadomo, że kiedy „elity” mają w tym swój interes, budują zawrotne kariery wybranych przez siebie osób. Aby zdobyć dzięki nim sławę i wielkie pieniądze, trzeba spełnić tylko jeden warunek: zaprzedać własną duszę. Cel owych „elit”: zniewalanie ludzkich mas i dominowanie nad nimi poprzez manipulację i kontrolę. Ale najpierw trzeba znaleźć jakiś sposób, aby uczynić z nich wydajne maszyny, które będą podatne na wszelkie sugestie i bodźce podprogowe.”

            A tak od siebie dodam,że życiorysy można dowolnie „komponować” i puszczać w obieg.
            O tych „powiązaniach” jego przeczytałam przypadkowo jakiś czas temu i o dziwo dużo mi one wyjaśniły, dlaczego ja nie mogę go słuchać…bo wyczuwałam ,że coś jest nie tak..
            nawet się posprzeczałam sie z bliska mi osobą na temat jego filmiku, co mi podesłała.

            Ten Sai Baba też kontrowersyjna postać…hmm… miałam sen dawno temu,że patrzył a właściwie obserwował mnie i był wyraźnie zły na mnie… nie wiedziałam dlaczego…
            ale poźniej domyśliłam się dlaczgo …
            Wiesz Margo Bóg posługuje się też takimi ludźmi…. jak Cyrrusem. 🙂

          • Maria_st pisze:

            Michaelo, sami sie posługujemy ” różnymi ludżmi”–by sobie coś przypomnieć.
            Wszystko ma cel jeden.

          • JESTEM pisze:

            „A tak od siebie dodam,że życiorysy można dowolnie „komponować” i puszczać w obieg.

            NO WŁAŚNIE. Dlatego wolę „czytać sercem”, nawet czyjeś życiorysy. 😉

            O każdym można snuć bajki. Na każdy temat można snuć opowieści. Nawet o jednych zdarzeniu kilka osób mogłoby napisać takie „sprawozdanie”, że czytający je mógłby pomyśleć, że są to opisy kilu różnych zdarzeń.

            Mezamir na przykład nie wierzy w nic, czego nie dotknie, a inni na przykład wierzą w czyjeś słowa, a jeszcze inni czują czyjeś słowa i wibracje w sercu (czytają sercem) albo w ciele… (czytają emocjami)… różnie czytamy… i odczytujemy, odbieramy energie o zróżnicowanych częstotliwościach: wibracje (mantra), wzorki, myśli, obrazy, idee, symbole (jantra) i ich manifestacje (tantra).

          • margo0307 pisze:

            Który Sai Baba ?…
            No chyba nie ten iluzjonista ? ”

            Hmm… Mezamirze 😛
            Chyba rozmawiamy o dwóch różnych iluzjonistach…, a może i nie… 😉
            Ja mówię o tym, który urodził się w 1926 roku, a zmarł 24 kwietnia 2011 roku o godzinie 7.45 rano, czyli w pierwszy dzień Wielkanocy.
            „…Powszechnie jednak był on uważany za wcielenie zmarłego w 1918 roku świętego Sainatha z Shirdi (Shirdi Sai). 😀
            ______________________
            Miliony osób na całym świecie, w tym wielu prominentnych obywateli Indii – polityków, gwiazd kina, sportowców, widziało w nim żyjące bóstwo, devatę dawnego mistrza Dattatreya.
            Śri Aurobindo powiedział 24 listopada 1926 roku proroczo:
            „dziś na ziemię zstąpił sam Krishna”, co okazało się wypowiedzią dotyczącą narodzin Sathya Sai Baba!…

            To właśnie ten sam – jak twierdzisz – „iluzjonista” 😉 zwrócił się w 1968 roku do dwóch starszych wielbicieli ze Stanów Zjednoczonych i powiedział im:

            ” Pragnę podzielić się z wami czymś, o czym zawsze musicie pamiętać:
            Na końcu, na etapie ostatecznego rozpadu, kiedy ciało obraca się w proch i znika, jedyną rzeczą, która będzie miała znaczenie, jest to, jak wielką miłością dzieliliście się z wszelkim stworzeniem w każdej chwili swojego życia…” ❤

            I ten sam "iluzjonista" powiedział również:

            "Pielęgnuj małe nasionko miłości, które nie podda się poczuciu 'ja' i 'moje', niech kiełkuje w miłości do wszystkich wokół ciebie, niech wzrasta w miłości dla całej ludzkości i rozpościera gałęzie na zwierzęta, ptaki, płazy i gady.
            Niech ta miłość obejmie wszystkie przedmioty i istoty we wszystkich światach.
            Zaczynaj od miłości mniejszej do większej, od miłości ograniczonej do rozwiniętej.."

            http://www.sathyasai.org.pl/aktualnosci.php?tekst=t5.5

            http://prawdziwyhimawanti.blox.pl/2011/04/Zmarl-Sathya-Sai-Baba-Najwyzszy-Mistrz-Duchowy.html

            Wiesz Mezamir… – każdy wierzy w to, w co chce wierzyć 😉

            "..Sathya Sai Baba od lat wzbudzał wiele kontrowersji.
            Pedofile i pederaści oskarżali go między innymi o fabrykowanie cudów, które miały wiązać się z jego osobą i molestowanie seksualne młodych chłopców.
            Nigdy jednak nie zostało mu to udowodnione, nie postawiono nawet formalnych zarzutów. Okazało się, że wszystkie te oskarżenia to pedofilska propaganda pederastów molestujących dzieci, gdyż Sathya Sai Baba zaangażowany był w kampanię likwidacji wielu tysięcy pedofislkich burdeli w Indii i Tajlandii, zwalczał także pedofilską turystykę. Rzekomi Ex-Sai-Devoties i inni podobni im oszczercy, siejący rzekome kontrowersje wokół Sathya Sai Baba to sami pedofile i pedofilki, osoby zboczone seksualnie.
            Kilka takich osób wyrzucono także ze stanowisk koordynatorów Organizacji Sathya Sai, m.in. w Szwecji czy Norwegii…"

          • margo0307 pisze:

            „…a jeszcze inni czują czyjeś słowa i wibracje w sercu (czytają sercem) albo w ciele… (czytają emocjami)… różnie czytamy… i odczytujemy, odbieramy energie o zróżnicowanych częstotliwościach..”

            Wspaniale i dokładnie to ujęłaś JESTEM 🙂 ❤

          • Michaela pisze:

            „.. sami sie posługujemy ” różnymi ludżmi”–by sobie coś przypomnieć.
            Wszystko ma cel jeden.”

            Mario nie na tym etapie….teraz jesteśmy jako… dzieci …

          • Mezamir pisze:

            Ale Margo,iluzjonista Sai Baba to nie jest opinia przeciwnika sceptyka
            tylko fakt z życiorysu tego człowieka.
            Uczył się sztuczek w szkole dla iluzjonistów a potem recytował Wedy w taki sposób
            żeby słuchacze nie znający ich,myśleli że to on sam tak pięknie mówi 🙂

            To co mówił mogło być mądre bo w jego słowach nie było Sai Baby
            były Wedy na których robił karierę podpierając się iluzjonistycznymi sztuczkami
            wyuczonymi w dzieciństwie.

            Kto wie czy nie został wybrany do bycia awatarem new ageu
            przez iluminatów/jezuitów którzy mają chrapkę na Indie i tereny związane z rdzennym kultem.

            Anthony Mello kojarzysz? Nawet wyglądał jak brat Sai Baby 😀
            i oczywiście ZUPEŁNIE PRZYPADKOWO tak się złożyło że był jezuitą/iluminatą
            oczywiście 😉 same przypadki.Jezuita i przypadek,dobre sobie.

            Po co jezuici itp jeżdżą na misje?
            Czy po to by budować lokalne świątynie i dbać o lokalne tradycje?
            Nie,misja jest po to by zabierać ziemię i w miejsce oryginalnych tradycji
            wstawiać przeszczepy z pustyni 🙂 i każdy kto ma rozwiniętą świadomość a nie iluzję rozwiniętej świadomości,widzi to o czym piszę.
            Nie trzeba być filozofem żeby to zobaczyć,wystarczy wyrwać się z hipnozy na chwilę 🙂

          • Mezamir pisze:

            Mezamir na przykład nie wierzy w nic, czego nie dotknie

            Bo Mezamir 😀 nie ma potrzeby wiary w doktryny i teorie(każdy może sobie wymyślić dowolną doktrynę,wierzyć można dosłownie we wszystko)
            Mezamir woli doświadczenie od teorii.
            Jestem woli książkę do chemii i wzory chemiczne cukru (?)
            a Mezamir woli rozpuścić cukier na języku i doświadczyć zjawiska „słodkie”
            zamiast klepać definicje sacharozy z pamięci 😀
            Jesz cukier i żadna książka z definicją i wzorem nie jest Ci potrzebna 🙂
            ale jak ktoś woli piękne słówka i definicje w rameczkach…cóż 😀

          • JESTEM pisze:

            „Jestem woli książkę do chemii i wzory chemiczne cukru”

            ??? 🙂 Nie wiedziałam, a teraz już wiem, jak to postrzega Mezamir. 😉
            Całkiem możliwe, że przeczytałeś duuużo więcej książek ode mnie. W sumie to ja od pewnego czasu, kilku już lat, mało czytam książek, ale bywa, że na przykład jak już czytam jedną, to przez kilka lat czytam ją po kilka razy. 🙂 A nawet kilka książek… takich, które z jakichś powodów są mi potrzebne.

          • Dawid56 pisze:

            Mezamir czy przeczytałeś Autobiografię Jogina? Tam dokładnie wyjaśniona jest potęga wiary , która jest znacznie silniejsza aniżeli „szkiełko i oko” niejednego naukowca.Nie na darmo powiadają ,że wiara góry przenosi.Jeśli pacjent nie wierzy w swoje wyzdrowienie to zapewne nie wyzdrowieje. Jezus też za każdym razem powtarzał to nie ja, to Twoja wiara Cie uzdrowiła 🙂

          • Maria_st pisze:

            Mario nie na tym etapie….teraz jesteśmy jako… dzieci

            gorzej…..upośledzone dzieci, ale są też wyjątki…które nie są dziećmi….

          • Michaela pisze:

            Dzieci, czy upośledzone ,czy nie są ZAWSZE dziećmi..
            A chodziło mi o ten fragment z Biblii :
            „Jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy (2) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. (3) Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty. (1J 3,1-3)

          • JESTEM pisze:

            „Dzieci, czy upośledzone ,czy nie są ZAWSZE dziećmi..
            A chodziło mi o ten fragment z Biblii :
            „Jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy (2) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. „

            Michaelo, z przytoczonego przez Ciebie cytatu wynika również, że…
            to całkiem możliwe, że jednak NIE ZAWSZE, a być może nie wszyscy będziemy zawsze dziećmi, ponieważ:

            to, „co się jeszcze NIE UJAWNIŁO, a CZYM BĘDZIEMY”, może się okazać, że… jednak UJAWNI się, a wtedy zaczniemy dojrzewać jako Istoty ludzkie – kiedy to się UJAWNI 🙂 i wówczas przestaniemy być dziećmi. Staniemy się dojrzałymi Istotami ludzkimi. I ujrzymy „Go takim, jakim jest”. I zobaczymy TO, CO JEST, takim i tym, jakie i czym JEST. 🙂 A może niektórzy już są takimi dojrzałymi Istotami ludzkimi? 🙂

          • Michaela pisze:

            Jestem , to jest kwestia interpretacji.Wiem co Maria miała na myśli , tylko
            chyba użyła trochę niestosownego słowa, ale ja tak to odebrałam.
            Nie zrozumiałaś mnie… myślę podobnie jak Ty napisałaś 🙂
            Czy są już ludzie do Niego podobni ? Ujrzymy Go takim wtedy jakim jest
            w rzeczywistości … gdy będziemy Mu podobni…wyrośniemy, zmądrzejemy,
            będziemy miłosierni i kochający… w każdym bądź razie jest nadzieja,że to się ujawni 🙂

          • Mezamir pisze:

            Tam dokładnie wyjaśniona jest potęga wiary , która jest znacznie silniejsza aniżeli „szkiełko i oko” niejednego naukowca.Nie na darmo powiadają ,że wiara góry przenosi.Jeśli pacjent nie wierzy w swoje wyzdrowienie to zapewne nie wyzdrowieje.

            To jest zupełnie co innego i nie ma nic do rzeczy
            bo jeśli „pacjent” wierzy w kłamstwo tzn że kłamstwo jest prawdą?
            Jeśli zaczniemy wierzyć że Ziemia jest płaska to będzie płaska?
            Po co mielibyśmy wierzyć w coś takiego?
            Wiara w siebie to jedno,wiara komuś to co innego
            Wierzyć można we wszystko i zawsze można przestać wierzyć(gdy się odkryje że wierzyło się w bzdury) ale nie da się przestać wiedzieć.

          • Maria_st pisze:

            Czy są już ludzie do Niego podobni ? Ujrzymy Go takim wtedy jakim jest
            w rzeczywistości … gdy będziemy Mu podobni…wyrośniemy, zmądrzejemy,
            będziemy miłosierni i kochający… w każdym bądź razie jest nadzieja,że to się ujawni 🙂

            Michaelo jeśli tym dzieciom nie wystarczyło 2 tys lat nauk, to nie uważam że coś sie w tej mierze zmieni.
            Ciekawe dlaczego te dzieci sa takie upośledzone umysłowo…….co jest lub kto, tego przyczyną?
            Czekać na jakiegoś MU do którego staniemy sie podobni to jakaś FARSA.

            Jak w przysłowiu—czekaj tatka latka aż kobyłę wilcy zjedzą.
            Już teraz mamy przedsmak tego podjadania…….mind control, chipowanie, niszczenie rodzin fizycznie i ekonomicznie….no ale ludzie dalej czekaja na Jezusa by stac sie podobnymi do zbawcy, wybawcy.
            Czy nie powinno to być czerwonym światełkiem ostrzegawczym, ze cos nie tak w tej wierze narzucajacej ograniczenia większości a rozpasania mniejszosci?
            Pozwolenie na manipulacje w imie jakiegoś tam widzi mi się do niczego dobrego nie doprowadzi .
            Emocje pozytywne czy negatywne …..od nas zależy czy chcemy być szczęśliwi czy „pławic sie w cierpieniu i krwi „.
            Zresztą nikogo do niczego się nie ” zmusi” jeśli on sam nie podejmie decyzji .

          • Michaela pisze:

            „Czekać na jakiegoś MU do którego staniemy sie podobni to jakaś FARSA.”
            Nie Mario, my musimy stać się takim jak był JEZUS < 3
            ————
            Jeżeli jest to dla Ciebie nie do przyjęcia , to co proponujesz ?

          • Maria_st pisze:

            ————
            Jeżeli jest to dla Ciebie nie do przyjęcia , to co proponujesz ?

            Michaelo, toż nie będe sie powtarzała
            Piszemy tu juz jakiś czas i teraz zadajesz mi takie pytanie, gdy ja o tym pisze od początku .

          • Michaela pisze:

            „.no ale ludzie dalej czekaja na Jezusa by stac sie podobnymi do zbawcy, wybawcy”

            Mario, a Ci co nie czekają ,bo przecież też tacy są ,to co robią ?
            Szukają „substytutu” Jesusa jak „iluzjionistę Sai , jak wielu, wielu innych , nawet takiego MU-kiego (sic!) i wierzą mu ,że był taki skrzywdzony (a kto to sprawdził?) i dlatego
            „wie, ale nie powie” tym co go nie skrzywdzili !!!. Stare sztuczki…a ludzie się nabierają..

            Ja tam wolę Jezusa ❤

          • JESTEM pisze:

            Maria_st:
            „Michaelo jeśli tym dzieciom nie wystarczyło 2 tys lat nauk, to nie uważam że coś sie w tej mierze zmieni.”

            taaak… nic się nie zmieni, jeśli ludzie będą nadal słuchać tych „nauk”…
            2.tys.lat wypaczonych nauk.

            Niby jest prawo boskie np. nie zabijaj, a jednak i to się zdarzało, nawet w imię i „w imieniu” tzw. Boga.
            Niby jest boskie prawo np. nie kradnij, a się zdarza nawet i kapłanom, ale oni nie nazywają tego kradzieżą, bo w ładne słówka ten proceder ubierają… podobnie jak wszyscy, którzy kradną….

          • Michaela pisze:

            Jakich „nauk” ? Jezus uczył miłości i pragnął abyśmy byli jedno ❤
            To miałam na myśli, a,że ludzie nie stosują tych nauk , więc tak się dzieje
            jak widać… przyczyn jest wiele, bardzo wiele. To nie nauki są winne , a człowiek.

            Jestem , niedawno napisałaś, (a to mi utkwiło w pamięci) ,że jakby wybuchła
            wojna to Ty byś z uśmiechem poszła zrobić sobie herbaty…może to i dobra
            metoda …zastanawiałam się….zdecydowana większość by jednak nie potrafiła tak lekko tego przyjąć.

  13. Dawid56 pisze:

    Oprócz Jezusa to np Sri Jukstewar.A co powiesz o Babadżim? Podobno żyje cały czas na granicy dwóch światów czyli przemieszcza się z trzeciej do czwartej gęstości.
    Mezamir czy kwestionujesz te wydarzenia , które opisane są w „Autobiografii Jogina” ?.15 listopada odwiedzi Warszawę inny wielki jogin Swami Vishwasanda który również uczy Atma Kriya Yogi.Omn również wspomina o Babadzim 🙂

    • Maria_st pisze:

      jogini na 2 poziomach…super sprawa….nie sa zawieszeni miedzy ” Swiatami”

    • Mezamir pisze:

      Kwestionuję wszystko czego nie byłem świadkiem 🙂
      Zwłaszcza to wszystko co jest oficjalne i władzy nie przeszkadza
      (znaczy jest na korzyść władzy,gwarantuje im ją).

      • Dawid56 pisze:

        Reasumując – Co ma władza do Autobiografii Jogina.Nie rozumiem związku 😦

        • Mezamir pisze:

          Chodzi o to że istnieją książki tzw zakazane.
          Przez kogo zakazane?Przez włądzę
          A dlaczego zakazane?Bo niebezpieczne dla władzy.

          Religia jest ulubionym narzędziem władzy ponieważ w pierwszej kolejności
          można nią trafić w osoby najbardziej wrażliwe.

          Czyli,wszelkie książki które nie są „kontrowersyjne” i są ogólnie dostępne
          jako że nie przeszkadzają władzy ,należy traktować z dystansem.

          Biblia,Koran i Tora oraz wszystko co istnieje w ich cieniu.
          Zwłaszcza to wszystko co próbuje stworzyć tzw nić porozumienia pomiędzy zachodem i wschodem.

          Zachodnie systemy religijne nie przewidują czegoś takiego jak dialog
          ponieważ nawracanie jest fundamentem tych ideologii
          dlatego niemisyjne,normalne systemy duchowe wschodu stają się łatwym celem zachodnich drapieżników religijnych.

          Religie wschodu to roślinożerca a religie pustyni potrzebują mięsa
          Lwa sałatą nie nakarmisz,ekumenizm to pic na wodę.
          Żeby zachód mógł żyć w zgodzie ze wschodem,najpierw musiałby zrezygnować ze swoich zachodnich fundamentów czyli rozpaść się,taki paradoks

          Warunkiem współistnienia(owcy i wilka) jest nieistnienie (wilka).

      • margo0307 pisze:

        „…Szukają „substytutu” Jesusa jak „iluzjionistę Sai…”

        Każdy maszeruje przez życie swoimi ścieżkami i każdy szuka tego, co najlepiej może się mu przysłużyć do jego osobistego rozwoju ❤ 🙂

  14. Dawid56 pisze:

    Chyba nie kwestionujesz tego że Sri Jukstewar umarł?

    • Maria_st pisze:

      umarł i zyje?

      • siola pisze:

        Pan jedyny bog ktory niby nie zyje jak stwierdzili chrzescijanie,ciekawe czy zmartvychstanie ,a moze nie umarl i zyje,bo jakos wszedzie dalej chwla Pana.Sluchajac tego co Andrzej mowi to na Slezy zyli ludzie Pana.Po wizycie Welesowej posluchalem glosu Sowy i zaczelem w podziemiach Ojca szukac by uwolnic go z falszywego oskarzenia o zbrodnie.Potem ta wizyta na cmentarzu ,wypowiedziany sad pod Lipa i dziwny sen w nocy z swietlistym cepelinem na niebie i swiatlem odrywajacym sie od ziemi i laczacym sie z tym duzym na niebie ,chcialem bardzo swiatelko to zatrzymac ale mi sie nie udalo za wolno mi sie latalo.Jesli Ociec w Polsce mieszkal a zabito go u Nimcow swiatlo z Polski poszlo choc u Niemcow,a krew Matki i Ojca na rekach Rzymu i ich slugusow na wieki pozostanie.Na Barglowce jak sie patrza na R 44 ,niech ludziska nie mysla ze Ojciec wine za smierc Matki mial.Zezowate czarownice z Katowic sluzace rzymskiemu kosciolowi za smierc Matki i Ojca Maja ,a moj mlodszy braciszek to chodzacy Bazyliszek ,co na sumienia nie posiada chociarz z zonka wciasz o bogu gada.Wlasciciele dzisiejsi Kamienieckich wlosci na rekach krew rodzicow moich Maja.Mam ich zabic czy powiesic i co szczescie to przyniesie?Prawde mowic to przystoi, ale mscic sie nie , bo stanie sie czlek podobny do tych bezsumienych typow z apokryfow.Tu pytanie do tych Bogow ,kto dal wam prawo zabijania?

      • Dawid56 pisze:

        Jeśli umarł to nie żyje.Jezus tez zmartwychwstał „tylko na chwilę” ( według nowego testamentu na 40 dni)

      • siola pisze:

        Ano Marys Ojciec umarl a jednak gdzies rzyl jakem go szukal przez dwie noce,a potem jako swiatlo do niba odlecial .Dlatego ta gra prawdziwych mordercow by mord innym przypisac,konczysz jak z syzyfa kamieniem jestes prawie wolna a tu zamiast do nieba to do piekla spadasz.Ja nigdy nie zrozumie jak tak mozna postepowac,i moze tak ma byc by tego nigdy nie zrozumiec.

  15. margo0307 pisze:

    „Ale Margo,… Anthony Mello kojarzysz ?…
    i oczywiście ZUPEŁNIE PRZYPADKOWO tak się złożyło że był jezuitą/iluminatą…”

    Czy kojarzę ? – Jasne, że kojarzę 🙂
    W trakcie ogromnego żalu, złości i uczucia ogromnej niesprawiedliwości, jakie targały moim sercem po utracie najbliższych mi osób, jego książka „Przebudzenie”, pomogła mi inaczej spojrzeć na pewne sprawy… 😉
    I jeśli – jak twierdzisz – był jezuitą/iluminatem, to… i tak będę mu wdzięczna za nauki, jakie wyciągnęłam z wiedzy, którą się ze mną podzielił 😉

    Kilka z jego licznych powiedzonek zapisałam sobie nawet w podręcznym kalendarzyku i nieustannie od 2007r, przepisuję je do aktualnych 😀

    ” Widzimy ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi są, ale takimi, jakimi my jesteśmy.” 😉

    „To nie świat i ludzie wokół Ciebie czynią cię szczęśliwym lub nieszczęśliwym, ale Twoje myśli.”

    „Jak powiadają Arabowie:
    Natura deszczu jest zawsze taka sama, pozwala rosnąć zarówno cierniom na bagnach, jak i kwiatom w ogrodach ” 😉
    _____________________________________
    „..iluzjonista Sai Baba to nie jest opinia przeciwnika sceptyka tylko fakt z życiorysu tego człowieka..”

    Nooo, to – jak na mój gust – zajefajny jest ten „iluzjonista” 😛 skoro.potrafił wyczarować w swojej niewielkiej, rodzinnej wiosce Puttaparthi miejsce na aśram, który może pomieścić 10 tysięcy pielgrzymów 😉
    Ta prymitywna i biedna niegdyś osada rozrosła się i jest teraz ośrodkiem troski i gościny dla milionów wyznawców, których rzesza liczy ponad 70 mln osób na całym świecie…
    Dla kilkudziesięciu milionów swoich wyznawców na całym świecie, Sathya Sai Baba był i nadal jest dobrotliwym duchowym przywódcą, którego szkoły, szpitale i inne instytucje niestrudzenie pracują na rzecz poprawy losu ludzi biednych…
    Szpital w Puttaparti został sfinansowany głównie przez amerykańskiego milionera Isaaca Tigretta, założyciela sieci restauracji Hard Rock Cafe, i nastawia się na DARMOWE (sic!) leczenie biedoty w południowoindyjskim stanie Andhra Pradesh…

    Podstawą nauk Sathya Sai Baby są cztery zasady:

    Jest tylko JEDNA religia, religia miłości.
    Jest tylko JEDEN język, język serca.
    Jest tylko JEDNA rasa, rasa ludzkości.
    Jest tylko JEDEN Bóg, jest On wszechobecny.

    Podobają mi się TACY ILUZJONIŚCI 🙂 ❤

    • Dawid56 pisze:

      I tak TRZYMAĆ Margo to jest to 🙂 ❤

    • Mezamir pisze:

      Nooo, to – jak na mój gust – zajefajny jest ten „iluzjonista” 😛 skoro.potrafił wyczarować w swojej niewielkiej, rodzinnej wiosce Puttaparthi miejsce na aśram, który może pomieścić 10 tysięcy pielgrzymów

      Co w tym nadzwyczajnego że ktoś za cudze pieniądze robi coś co pozwoli mu zarobć jeszcze więcej?
      Przecież Sai Baba zrobił dokładnie to co robi kk.
      KK organizuje zbiórkę pieniędzy,kk nie daje ani grosza,zbiera kasę od ludzi a potem mówi:my kościół daliśmy pieniadze na X.
      Nie kk dał tylko ludzie dali,kk niczego nie daje tylko zabiera.

      Sai Baba też dużo robił za pieniądze inntch ludzi 🙂
      Największe wsparcie finansowe mają ci którzy są po stronie bankierów/iluminatów/jezuitów
      Oni na wszystko mają .

      „Istnieją dzisiaj chrześcijanie, którzy starają się wprowadzać w życie nauki Chrystusa w chichy i nie narzucający się innym sposób. Nawet wśród misjonarzy chrześcijańskich w Indiach można znaleźć takich, którzy zajmują się najbiedniejszymi szanując przy tym ich kulturę. Takim rzadkim przykładem jest o. Ceyrac, jezuita, który od 60 lat żyje w Chenai, biegle mówi językiem tamilskim i często cytuje Upaniszady.”

      Oczywiście ze jezuita no bo którzby inny 🙂

      „Kiedy Indie odzyskały niepodległość, w stanie Tripura na przykład nie było żadnych chrześcijan, królem stanu był hinduista, a w całym kraju stały niezliczone świątynie. Jednak od 1950r. chrześcijańscy misjonarze (z błogosławieństwem Nehru) udali się w głąb lasów Tripura i zaczęli nawracać lud Kuki. Obecnie, według oficjalnych danych, w Tripura jest 120 tysięcy chrześcijan, co stanowi 90%-owy wzrost od roku 1991. Dane dotyczące stanu Arunachal Pradesh są nawet bardziej uderzające – w 1961r było tam tylko 1710 chrześcijan, a obecnie jest ich 115 tysięcy i zbudowano ponad 700 kościołów! Ilość pieniędzy przekazywana przez chrześcijan z zagranicy jest oszałamiająca – szkoła św. Pawła w Tripura, otrzymuje na przykład co semestr 8 milionów rupii dofinansowania. Która hinduistyczna szkoła może temu dorównać? Żaden kraj na świecie nie pozwoliłby na coś takiego. Francja, dla przykładu, posiada pełne ministerstwo zajmujące się ściganiem „sekt”, przez co rozumiane jest wszystko, co nie należy do wielkiej chrześcijańskiej rodziny, a szczególnie już, gdy posiada hinduistyczny, „pogański” wydźwięk.

      Czy nie jest także dziwne, że wiele działających w płn-wsch Indiach separatystycznych ruchów terrorystycznych, jak Mizo czy Bodo, nie tylko jest zdominowanych przez chrześcijan, ale także czasem funkcjonują dzięki ukrywanemu wsparciu misjonarzy chrześcijańskich? Dla przykładu, wywiad stanu Tripura posiada dowody, że chrześcijańskie szkoły Don Bosco (które są wszędzie na tym terenie) udzielają w nocy schronienia ekstremistom. Jednak marksistowski rząd stanu Tripura woli przymykać na to oko, ponieważ w Indiach komuniści działają dla swojego własnego, egoistycznego celu współpracując ręka w rękę z chrześcijanami. Czy zwykły człowiek w Indiach wie, że ścisła współpraca separatystami a kościołem jest tak silna w stanie Tripura i Assam, że są tam niszczone świątynie hinduistyczne i buddyjskie, że hinduiści boją się praktykować swoją religię (z wyjątkiem jeszcze bezpiecznych przyczółków jak Agartala), że hinduistyczni pracownicy społeczni, w odróżnieniu od chrześcijańskich, boją się udawać na tereny wiejskie i leśne? Jednak codziennie budowane są tam chrześcijańskie kościoły, a co tydzień otwierana jest nowa chrześcijańska szkoła, bez żadnej obawy ataków ze strony terrorystów. Czy w taki sposób powinno się traktować kraj, który od dawnych czasów, już w I wieku n.e., udzielał gościny chrześcijanom i dawał wolność organizowania społeczności chrześcijańskich?

      Nie chodzi tylko o to, że nawracanie na chrześcijaństwo odbywa się poprzez nie-etyczne metody werbunkowe, ale o to, że jest ono zagrożeniem dla całych kultur, dla całego sposobu życia społeczności, że niszczy wiekowe tradycje, zwyczaje i mądrość. Chrześcijaństwo w Indiach wpaja ludziom pogardę dla własnej religii i uwielbienie dla kultury Zachodniej, która jest im obca i przynosi katastrofalne rezultaty. Największy problem narkotyków, rozwiązłości czy alkoholu w Indiach istnieje właśnie w północno-wschodnich Indiach, odkąd teren ten stał się chrześcijański.

      Już czas, aby Hindusi otworzyli oczy i zobaczyli, jakim zagrożeniem jest chrześcijańskie nawracanie. Argument (wysuwany głównie przez „świeckich” intelektualistów), że w Indiach jest tylko 3% chrześcijan i dlatego nie mogą stanowić zagrożenia, jest całkowicie błędny – wpływ, jaki chrześcijanie mają w Indiach za pośrednictwem ich szkół, szpitali oraz gigantycznych pieniędzy, jaki płyną z zagranicy na nawracanie Hindusów, jest totalnie nieproporcjonalny do procentowej ilości wyznawców.

      Czy przekaz Chrystusa to przekaz Miłości, szanowania innych kultur i wiar, czy też przekaz przemocy, oszustwa i nie-etycznego nawracania w jego imię?”

      autor:Francois Gautier
      Dziennikarz i korespondent gazety Le Figaro

      • Maria_st pisze:

        smutne, cały czas ” miecz i ogien” w imię miłości.

        • siola pisze:

          Bo rzadza Ci co Maja milosc na ustach i w odbycie ale nie w sercu ,zamiast milosci raczej laske karabin Maja.Matka za urodzone dzieci dziekuja bo Maja komu znowu zycie skrycie ukrasc.ERBE Przodkow naszych kradna myslac ze przenigdy z tym klamstwem nie wpadna,ale ale przychodzi czas zaplaty i dostana zmory to na co zaslurzyly.Beda jeszcze manipulowac i wine na innych zwalac ,udawac ze ONI nie winni ale cialo i dusza bez sumienia czarna pozostanie i nie pomorze innym w papiery kakanie,Bo ich krew bez sumienia chora i z daleka juz smierdzi od takiego bachora ,nawet strasznie z geby jedzie jak z kompostownika.

      • Mezamir pisze:

        Zbrodnie przeciw Indii: chrońmy jej starożytną wedyjską tradycję.
        1000 lat ataków na hinduizm; jak temu zaradzić?
        [tyt. oryg. Crimes Against India: and the Need to Protect its Ancient Vedic Tradition]
        Autor: Stephen Knapp

        Recenzja – Dr David Frawley

        Hinduistyczni guru w większym stopniu niż inni nauczyciele religijni świata starają odkryć leżącą u podłoża jedność religii i tym samym przyczynić się do powstania pokojowej ludzkości. Jednak mimo że hinduistyczni guru nawoływali i nawołują o szacunek dla wszystkich religii, przywódcy innych religii nie odpowiedzieli tym samym i nie okazują żadnego wyrazu szacunku dla hinduizmu. Zamiast tego, nadal promują swoje programy misjonarskie i plany nawrócenia Indii na ich wierzenia.

        Dlaczego hinduizm nadal jest takim celem misjonarzy i ich mediów? Odpowiedź jest naprawdę prosta. Hinduizm jest największą religią nie nawracającą i nie uprawiającą prozelityzmu, przez co staje się wdzięcznym celem dla misjonarzy. Hinduizm nie stara się nawrócić czy podbić świat, powodowany jakimiś wrogimi przekonaniami. To jego otwartość czyni go łatwym celem do nawracania.

        Po chrześcijaństwie i islamie, hinduizm jest największą religią świata i największą religią nie-semicką. India, gdzie mieszka większość Hindusów, posiada najbardziej otwarte prawodawstwo, które pozwala na operowanie w niej zagranicznych grup religijnych. W Chinach czy krajach islamskich, misjonarze nie mają właściwie prawa działać, lecz w Indiach są tolerowani, respektowani i otrzymują możliwość swobodnej działalności. Ponieważ zaś chrześcijaństwo, zwłaszcza w Europie, jest w odwrocie, musi znajdować nowych wyznawców. India jest jednym z głównych takich miejsc, zwłaszcza że stosunkowo duży procent nawróconych jest gotowa zostawać księżmi i zakonnicami. Papież Jan Paweł II podczas wizyty w Indiach wprost powiedział o szukaniu w Azji, a szczególnie w Indii, „bogatych żniw dusz w trzecim tysiącleciu”.

        Jednak większość Hindusów nie jest świadoma, że „oblężenie hinduizmu” ma miejsce. To nie słabnące zjawisko jest częścią wielonarodowego biznesu misjonarskiego. W tym kontekście, książka Stephena Knappa Zbrodnie przeciw Indii: chrońmy jej starożytną wedyjską tradycję jest bardzo dobrze napisana, udokumentowana i bardzo na czasie. Autor bardzo jasno pokazuje, że oblężenie hinduizmu mam miejsce odkąd pierwsze islamskie armie oraz chrześcijańscy misjonarze pojawili się w Indii i opisuje jego różnorodne formy – przemoc, podstęp i pseudo-działalność charytatywną.

        Ludobójstwo Żydów z rąk nazistów jest światu szeroko znane, ale o wiele większe i wielowiekowe ludobójstwo Hindusów z rąk agresora islamskiego jest ledwie zauważane. Nawet ludobójstwo podczas wojny w Bangladeszu w 1971r, gdzie wśród kilku milionów ofiar większośc stanowili Hindusi, nie jest uznawane za ludobójstwo. Świat zna historię Inkwizycji, palenia czarownic w Europie czy ludobójstwa Indian z rąk agresora chrześcijańskiego, lecz nie zdaje sobie sprawy, że podobne rzeczy działy się w Indiach, na przykład w Goa. Książka Stephena Knappa wypełnia te luki i pokazuje związki między tymi wydarzeniami.

        Co więcej, świat nie jest świadom, że w Indii chrześcijanie nadal stosowane są taktyki nawracania, które budzą duże wątpliwości, jak na przykład kupowanie nowych wyznawców. Stawki zmieniają się, zależnie od rynku, ale na południu Indii wynosi ona obecnie około 20 tysięcy rupii. Świat nie wie, że amerykańscy ewangelicy (religijna prawica, która wyniosła Georga Busha do władzy) z Jerzym Falwell’em i Patem Robertsonem, stoją na czele działań misjonarskich i budowania kościołów w Indii Południowej, na co z zagranicy płyną miliardy dolarów.

        Jednak książka Stephena Knappa nie powstała jedynie po to, aby uświadomić nam tę napaść na hinduizm i związane z nią niebezpieczeństwa. Autor idzie dalej i pokazuje, w jaki sposób dharma hinduizmu może zostać przywrócona, lepiej przedstawiana, skuteczniej komunikowana i dzielona z szeroką społecznością świata, który coraz bardziej docenia hinduistyczne nauki jogi, wedanty i szacunku dla przyrody. Autor dokumentuje renesans hinduizmu oraz współczesny ruch hinduistyczny, który, choć wciąż mały, szybko rośnie, będąc odpowiedzią hinduizmu na oczernianie jego starożytnych tradycji. Pokazuje także, że Hindusi nie reagują na to przez stawanie się kolejną nietolerancyjną, ekskluzywistyczną sektą misjonarską. Raczej organizują się w kategoriach nauczania, służby i duchowych praktyk.

        Książka jest bardzo warta przeczytania. Da otwartemu czytelnikowi możliwość zapoznania się hinduistycznym stanowiskiem w milenijnej debacie o religii, która jak dotąd w małym stopniu uwzględniała hinduistyczny punkt widzenia. Fakt, że autor jest hinduistą pochodzącym z Zachodu, czyni jego pracę bardziej wiarygodną i przekonującą. Autor nie broni po prostu tradycji, w której się urodził, lecz tradycję, którą przyjął powodowany głębokim duchowym przekonaniem i wewnętrznym doświadczeniem.
        Można żywić nadzieję, że czytelnicy w Indii wysłuchają jego głosu, a ci spoza Indii zauważą trudną sytuację hinduizmu, będącego ofiarą pewnej formy opresji. Religijne mniejszości, w skali świata, nadal cierpią opresję ze strony większości religijnych, które od dawna uzbrojone są w petrodolary, wysoką technologię i kontrolę mediów. Jednak, jak pokazano w tej książce, rzeczy zaczynają przyjmować inny kierunek.

        • margo0307 pisze:

          „Zbrodnie przeciw Indii…”

          A jednak Mezamir – Szri Babadżi pojawiając się w jaskini na przedgórzu Kumaon indyjskich Himalajów, u stóp góry Kailas, nauczał, że:

          „…karma joga — tj. Bezinteresowna, poświęcona Bogu praca — jest najlepszą, najłatwiejszą, efektywną i szybką drogą do Boga w naszej chaotycznej erze zmian…”,
          że
          „Podążanie drogą Prawdy, Prostoty i Miłości i jej demonstrowanie — to najważniejszy obowiązek człowieka i najwyższa joga…” ❤
          oraz
          że "..rewolucja (mahakranti) – rewolucja myśli i uczuć, umysłu i serca nadchodzi…
          Mówił o tym, jaka ona będzie i jak ją przeżyć – należy szukać harmonii we wszystkim, co czynicie.

          Trzeba odrzucić zazdrość i zawiść, jako przynoszące duże zło.
          Zapomnijcie o narodowościach – wszyscy jesteśmy jednością tutaj.
          Jesteśmy wszechświatową rodziną.
          Odrzućcie idee odrębności, odrzućcie poczucie obcości.
          Służcie ludziom umysłem, ciałem, pieniędzmi, wiedzą.

          Wszyscy jesteśmy równi, niezależnie od tego, w jakim kraju urodziliśmy się:
          dlatego różnice narodowościowe powinny być pomijane.
          Wszyscy jesteśmy jednością…" 🙂

          • Mezamir pisze:

            Zapomnijcie o narodowościach – to są idee new ageu 🙂

            Jednym jesteśmy na pewnym poziomie ale na innym jesteśmy różni
            Ludzie są różni,każdy jest inny,wyjątkowy i niepowtarzalny.
            Różnice rasowe też z czegoś wynikają,nie ma w Naturze rzeczy niepotrzebnych.

          • Dawid56 pisze:

            Popieram całym sercem państwo bez granic ale bez granic na całej Ziemi.Wiem może że to utopia, ale wszyscy jesteśmy Ziemianami czy byśmy tego chcieli czy nie.Dlatego ewentualni Obcy dzisiaj po prostu nie mają się z kim kontaktować .Wolą prostych pastuszków do kontaktów, niż rządy światowe.UE to zdecydowanie nie jest to o czym myślę.Nie może po prostu pieniądz rządzić światem.

      • margo0307 pisze:

        „…Ludzie są różni,każdy jest inny,wyjątkowy i niepowtarzalny.
        Różnice rasowe też z czegoś wynikają,
        nie ma w Naturze rzeczy niepotrzebnych.”

        Właśnie Mezamir – pięknie to powiedziałeś:
        Nie ma w Naturze rzeczy niepotrzebnych 😛

        Dobrze by było przy tym pamiętać, że czas analizy, rozkładania, oddzielania…, etc.. odchodzi do lamusa 😉
        Obecnie następuje – CZAS SYNTEZY, łączenia…
        JEDNOŚĆ w różnorodności 🙂 ❤

        • Michaela pisze:

          Margo CUDNIE napisałaś i Mezamir także .
          Lepiej i zwięźlej już chyba nie można :

          „JEDNOŚĆ w różnorodności 🙂 ❤
          Dobrze by było przy tym pamiętać, że czas analizy, rozkładania, oddzielania…, etc.. odchodzi do lamusa 😉
          Obecnie następuje – CZAS SYNTEZY, łączenia…"
          ❤ ❤ Zauważyłam niesamowitą synchronię naszych komentarzy tj,
          Marii i mojego godz. 10.05
          Margo i Teresy godz. 11.05

  16. Teresa Chacia pisze:

    Ja wolę tego ty wolisz tamtego
    a co człowieku przyjdzie tobie z tego
    dalej jesteś bardzo nisko
    a tych których wielbisz dzięki tobie mają wszystko
    ten powiedział to tamten powiedział tamto
    a ty człowieku wciąż dostajesz manto
    bo twoje życie nie jest usłane różami
    a tak mówiąc między nami
    wszyscy wkoło skłóceni
    dzięki tym „wiarom”poróżnieni
    ten wierzy w tego a tamten w tamtego
    i twoje życie jest ciągła walką dlatego
    która nie doprowadzi do zmiany świadomości
    zagmatwanego życia wcale nie uprości
    nigdy nie dojdzie do jedności
    żeby jednym radosnym dźwiękiem zabrzmiało wielu gości
    człowieku wreszcie otwórz sie na siebie
    i tych którzy otaczają ciebie gdy w potrzebie
    odkryj wreszcie SWOJĄ MOC
    i nigdy walki w imie miłości już nie tocz.

    • margo0307 pisze:

      „..odkryj wreszcie SWOJĄ MOC
      i nigdy walki w imię miłości już nie tocz.”

      Pięknie to ujęłaś Tereniu 🙂

      Miłość nie walczy…, nie walczy o nic, a ci którzy z jakichś przyczyn walczą –
      nie poznali jeszcze pewnikiem co to jest wiara i miłość ❤

      "..Tak, jak niewidzialna siła przyciagania trzyma w całości świat materialny
      i niewidzialne prawa spajają świat społeczny i finansowy,
      tak niewidzialne prawo miłości i wiary jest fundamentalną siłą,
      która trzyma w całości królestwo duchowe…
      To najpotężniejsza siła w świecie, aktywna twórcza moc,
      która powoduje, że zdarzenia mają miejsce. .." ❤ 🙂

    • Michaela pisze:

      Tereniu , a Ty odkryłaś „SWOJĄ MOC” ?
      Napisz proszę jak Ty to rozumiesz…

      PS. Przecież Jezus nauczał ,że MIŁOŚĆ I JEDNOŚĆ
      jest najważniejsza dla człowieka 🙂

  17. Mezamir pisze:

    Inwazja Kościoła Katolickiego w Przestrzeń Wspólną Polaków trwa nieustannie. Każdego dnia. Oto kolejny jej przykład. Kolejna góra w oczywisty sposób związana z Wiarą Przyrodzoną Słowian, góra emanująca dobrą i czystą energię astralną i elektromagnetyczną jest zaśmiecana przez Czarną Sotnię obiektem, który neutralizuje jej ochronne pole i czyni dziurę w jej astralu.

    http://bialczynski.wordpress.com/2014/10/28/gora-wielka-sowa-kolejny-szczyt-zdobyty-przez-kalifat-watykanski/

    • Mezamir pisze:

      Nie da się swoich kościółków stawiać obok(bo nie o to chodzi by coś było wspólne)
      ZAWSZE KUŹWA W CENTRUM CZYJEGOŚ (żeby było tylko nasze)


      2:38 do 5:35!!

      • margo0307 pisze:

        Mezamir, ciekawy filmik zapodałeś 😉

        Pozwolę sobie zacytować kilka skrótowych myśli, wypowiedzianych przez tego młodego człowieka:

        „…sielankowe społeczeństwo.., bez przestępstw…, bawienie się… „na zewnątrz”…,

        ale… kiedy pojawił się Mac Donalds, wzięliśmy karabin i strzelaliśmy w okno… 😮

        spodziewaliśmy się, że może być III wś…, mieliśmy nadzieję, że ona będzie… 😮

        Młodzież ma instynkt i się nim kieruje… 😮

        Gdziekolwiek chrześcijanie się pojawili – wszystko zniszczyli, spalili… 😮

        Więc jeśli oni nie mają szacunku…,dlaczego Norwegowie powinni szanować ich kulturę ?”
        Na to pytanie ciśnie mi się tylko jedna odpowiedź, jakiej zapewne oczekuje ten człowiek:
        – dlatego Norwegowie powinni – oko za oko.., ząb za ząb… 😦
        * * *
        Wypadałoby się zastanowić – do czego nawołuje ten filmik ?
        – jakie wzbudza emocje w odbiorcy ?
        – czy nawołuje do zgody ?
        – do pojednania i wybaczenia ?

        • Mezamir pisze:

          Po pierwsze : religie pustyni to religie nienawiści i nietolerancji,szowinizmu
          Ci którzy kierują się takimi ideami najwięcej mówią o tolerancji i miłości.

          Po drugie,trzecie itd dzieci na ogół są niemądre i robią głupie rzeczy,on mówi o swoim dzieciństwie z perspektywy czasu a nie na bieżąco.Mieli nadzieję że będzie wojna ale nie ze względu na wojnę tylko przemianę ,liczyli na nowe po zburzeniu starego,czemu nie zwróciłaś na to uwagi?

          Tolerancja jest ok ale tylko w stosunku do tolerancyjnych
          Tolerancja dla wroga kończy się śmiercią tolerancyjnego 🙂
          i nie ma sensu żyć w świecie wróżek i jednorożców bo fakty sa takie że terrorysta nie rozumie innego argumentu niż siłowy.

          Wina za użycie siły w stosunku do terrorysty spoczywa po stronie terrorysty.
          Jeśli ktoś podnosi na mnie rękę to nie ma miejsca na tolerancję ,szanuje się tylko tych którzy szanują nas.
          Tolerancja wirusa oznacza śmierć organizmu,wirusy się zwalcza a nie wchodzi w układy.
          Co robisz gdy masz grypę?Zabijasz bakterię czy wyciągasz do nich pomocną dłoń? 😉

          Dziwne że chrześcijańskie podejście do chrześcijan(zaprezentowane na filmiku)spotyka sie z takim niezrozumieniem i brakiem tolerancji 😉

      • Mezamir pisze:

        kiedy pojawił się Mac Donalds

        Poprawnie pisze się Wc Donalds 😀 tej śmieciowej trucizny powinni zakazać,winnych trucia nas tym xxxxx ukarać, a osoby wspierające finansowo kolonizatorów i trucicieli powinny mieć w dowodzie opieczątkowaną rubrykę „idiota z atestem USA”

        Jak można płacić kolonizatorom za niszczenie nas…ja nie wiem.

        • margo0307 pisze:

          „Poprawnie pisze się…”

          Dziękuję za zwrócenie uwagi 🙂
          „..winnych trucia nas tym xxxxx ukarać…”

          Ale Mezamir, przecież nikt Ci nie każe iść tam i jeść to 😛
          Te śmieci są u nas od 1992r a ja… jeszcze tego nie spróbowałam 😀

          • Mezamir pisze:

            Ale Mezamir, przecież nikt Ci nie każe iść tam i jeść to

            To nie jest myślenie odpowiedzialnościowe 😀
            Trują Europę ale nikt mi nie każe się truć więc będę biernie patrzył jak się inni trują…
            Z papierochami jest to samo.nikt mi nie każe palić
            Z tym że właśnie każdy palacz mi każe to robić biernie
            a to że ludzie mają wybór wcale nie oznacza że dokonują właściwego wyboru :p

            Palenie powinno być traktowane jak próba morderstwa,zakazane i karane
            i nie interesuje mnie wolność dla idiotów,idiota powinien mieć prawa ograniczone 😀
            a teraz każdy idiota ma prawo ograniczać mądrzejszych od siebie
            pod warunkiem ze ma większość głosów po stronie idiotyzmu
            Demokracja – 51% wariatów ma prawo ograniczać wolność 49% mędrców.

            Te śmieci są u nas od 1992r a ja… jeszcze tego nie spróbowałam

            Teoretycznie 🙂 ludzie którzy to jedzą,wydalają
            To co wydalą trafia do ziemi,w ziemi rośnie „zdrowa żywność” i koło się zamyka 🙂

          • JESTEM pisze:

            „To nie jest myślenie odpowiedzialnościowe 😀
            Trują Europę ale nikt mi nie każe się truć więc będę biernie patrzył jak się inni trują…”

            Albo TO JEST myślenie „odpowiedzialnościowe”. 😀 Gdyby każdy miał tę odpowiedzialność i tam nie chodził, a swoim dzieciom nie dawał na jedzenie w takich miejscach, to nikt takich miejsc by nie tworzył, bo nie byłoby zapotrzebowania na takie miejsca.

            Gdy czymś się zachwycamy albo gdy coś nas wkurza, to takie coś swoimi myślami i energią – emocjami zasilamy.Jedni lubią odwiedzać takie miejsca i je utrzymują w ten sposób na poziomie materialnym, a inni chcieliby zlikwidować takie miejsca i też je utrzymują, choć na innym poziomie: energetyczno-mentalnym.

            „Palenie powinno być traktowane jak próba morderstwa,zakazane i karane
            i nie interesuje mnie wolność dla idiotów,idiota powinien mieć prawa ograniczone :D”

            A ja czasem palę tytoń. Mam swoje powody. Nie papierosy, ale czysty tytoń. Nie wiedziałam, że z tego powodu możesz uznać mnie za idiotkę, która powinna mieć prawa ograniczone.
            Choć palę ten tytoń zazwyczaj siedząc na ganku przed domem, zawsze na powietrzu albo czasem zdarza się w pracy – w odpowiednim miejscu do tego przeznaczonym. I nikt z niepalących tam nie musi wchodzić.

            „Teoretycznie 🙂 ludzie którzy to jedzą,wydalają
            To co wydalą trafia do ziemi,w ziemi rośnie „zdrowa żywność” i koło się zamyka :)”

            Być może z tego (między innymi) powodu miałam kiedyś sen, w którym błogosławiłam ludzkie ekskrementy.ha, ha, ha… 😀

  18. Teresa Chacia pisze:

    Ja odkryłam swoją moc
    nie szukam więc wzorców ani w dzień ani w noc
    dość długo to trwało
    trochę sie cierpiało
    i wreszcie odkryłam w swojej świadomości
    litości człowieku litości
    moja energia służyła innym
    nie mam nic do nich być może mądrym i niewinnym
    ale nie mnie żyjącemu i doświadczającemu człowiekowi
    tylko nie wiadomo komu jakiemus bogowi
    którego oszuści tego świata stworzyli
    trzymając ludzi w strachu żeby niewolnikami byli
    ty się krzyżuj i cierp codziennie
    a oni żyja jak pączki w maśle od lat niezmiennie
    ty będziesz miał nagrodę w niebie
    bo był ktoś co zbawił ciebie
    ale tu się męcz
    wszystkich wkoło dręcz
    bo ty cierpieć musisz
    inaczej sie udusisz
    i nie będziesz miał kiedyś w innym świecie życia
    bo tu nie może być radosnego bycia
    my za ciebie wszystko zrobimy
    przed niczym sie nie uchylimy
    nawet do łóżkja wejdziemy
    bo przecież jak żyć my najlepiej wiemy
    dla mnie to największa ściema
    dla takiego życia nie mnie tu nie ma
    dopóki się bałam
    rytuały gorliwie odprawiałam
    teraz moje serce fałsz i obłudę zawsze wyczuje
    trochę to wysiłku kosztuje
    żeby odrzucić wszystkie autorytety
    ja już tak potrafię ale wiele osób nie niestety.

    • margo0307 pisze:

      „..teraz moje serce fałsz i obłudę zawsze wyczuje
      trochę to wysiłku kosztuje
      żeby odrzucić wszystkie autorytety
      ja już tak potrafię ale wiele osób nie niestety…”

      Tereniu, Twój DAR jest… olśniewający 🙂

      Celnie utrafione – trochę to wysiłku kosztuje – fakt 😀
      – jednych więcej innych mniej ale… summa summarum –
      wszyscy niebawem dojdziemy do tego samego miejsca:
      uświadomienia i zrozumienia ❤ 🙂

      Nadchodząca szybkimi krokami Era Wodnika, którą – moim zdaniem – symbolizuje m.in. karta Tarota – "Umiarkowanie" 😉 a której interpretacją dywinacyjną jest m.in: pojednanie, łączenie przeciwieństw, przebaczenie, zaufanie… we wszystkich nas – bez wyjątku myślę – obudzi się potrzeba samokontroli, utrzymania równowagi, wzięcia spraw w swoje ręce… co w efekcie końcowym wiązało się będzie – z wzięciem całkowitej odpowiedzialności za samego siebie.
      W aspekcie duchowym karta – "Umiarkowanie" oznacza duszę…
      Przedstawia postać kobiety utożsamianą z duszą, mieszajacą subtelne energie, które będą użyte w dalszej ewolucji osobowości…

      Dusza poddaje ego osobowości doświadczeniom szlifowania, oczyszczania i uzdrawiania, które mogą nie spodobać się osobowości 😛 są jednak niezbędne by wydobyć piękno ukryte w sercu człowieka tak, jak metal poddawany obróbce i skrajnym temperaturom,
      w końcowym efekcie jest dużo bardziej cenniejszy od pierwotnej, surowej rudy… 😉

      • margo0307 pisze:

        I jeszcze tak mi przyszło aby zacytować fragment z mojej notki Nr 53. dot. Ery Wodnika 😉

        …Synchronizacja dwóch półkul mózgowych oraz trzech mózgów = uniwersalność,
        a więc wyzwolenie się z koła wcieleń poprzez pogodzenie skrajności w sobie i wybaczenie…
        Wszelkiego rodzaju skrajności bowiem – prowadzą do konfliktu – konfliktu, który każdy z nas nosi w sobie.
        Jeśli nie zostanie on rozwiązany w nas samych – nigdzie nie może zostać rozwiązany, bowiem znajduje się on między dwiema częściami naszego umysłu.
        Chodzi więc tutaj o harmonijną współpracę i zrównoważenie energii duszy z energią osobowości… 🙂 ❤

        Dr Michael Newton w „Przeznaczeniu Dusz” t.1, wyjaśnia:

        "..Myśl bowiem jest ściśle powiązana ze sposobem, w jaki kształtują się i stapiają ze sobą oba wzorce energii (…)
        Energia duszy, wcielając się w ciało fizyczne, rozpoczyna działanie z określonym – sobie jedynie właściwym – wzorcem.
        Kiedy jednak znajdzie się już na Ziemi, w ciele fizycznym, lokalne warunki bardzo często mogą powodować zmiany… 😉
        Stopienie się, scalenie, integracja obu wzorców energii duszy i osobowości nazywane jest krystalizacją istnienia, stanie się jednym – wewnętrzne spotkanie aspektu żeńskiego z aspektem męskim, spotkanie yin z yang, lewego z prawym, logiki z nie-logiką, Platona z Arystotelesem…
        Innymi słowy jest to spotkanie dualizmów życia doznawanych wcześniej… 🙂

  19. margo0307 pisze:

    „..radca prawny opowiada o spotkaniu ze swoim Aniołem Stróżem a bioterapeuta tłumaczy zagadnienia koniunktury i wahania rynku walutowego ???
    Czy to na pewno wszystko w porządku??? 😮

    Ależ tak! Jak najbardziej w porządku. 😀

    Przez ostatnie lata, od 1987 roku czyli od momentu Konwergencji Harmonicznej ulegamy intensywnej przemianie, która doprowadziła nas poza słynny 2012 rok ku Przebudzeniu! Dotychczasowy podział na ludzi „poważnych” czyli materialistów i „niepoważnych” czyli artystów ulega zatarciu.
    Nasza dominująca półkula mózgowa odpuściła trochę na rzecz tej zdominowanej (nie piszę która z nich jest którą, bo u części społeczeństwa praca półkul jest odwrócona np. u osób leworęcznych) i… obserwujemy coraz bardziej harmonijną współpracę obu półkul mózgowych człowieka, co prowadzi do wydobycia rozlicznych talentów danej osoby.

    Oznacza to, że proces integracji człowieka postępuje zgodnie z Duchem czasu! Przypominamy sobie w końcu kim naprawdę jesteśmy! Częścią Stworzenia, Szeroko Spektralną i Wielopoziomową Istotą Boską o nieskończonych możliwościach!
    Ziemia weszła już na wyższy poziom rozwoju a my, ludzie podążamy za nią.
    Przekształcamy materię rozświetlając ją siłą własnego wewnętrznego Światła!
    Proces ten jest niezwykle intensywny i dzieje się na naszych oczach! ” ❤ 🙂

    http://www.kroniki-wiedzy-niekonwencjonalnej.pl/miesi%C4%99cznik/na-progu-nowej-ery-wymieszanie-ducha-z-materi%C4%85/

  20. siola pisze:

    Jaka roznica w tym ze beda miec rozne talenty ,jezeli dalej sie nic nie zmieni i karmic sie beda klamstwem,zycze wszystkim jednego talentu -by rozrozniali co dobre a co zle i umieli wyciagnac wlasciwy wybor a przy zlym czuli od srodka ze zle wybrali .Caly czas krecimy sie w kolko chodzi o wiedze Przodkow ,bez ich zgody jednak watpie ze cos tym fundacjom przemiany „DUCHOWEJ”wyjdzie bo cos przewodniki nie ta wiedze Maja i zla droga chadzaja .Gra w ciuciubabke nic nowego nie znajda ,bo droga do wiedzy jest droga wiedzy o sobie i o dobrze.Ciekawe komu tak bardzo zalerzy by zmieniac jednego na drugiego BOGA,odpowiedz jest prosta „Tym co dalej bogami chca zostac”.Oj Bozki nie pojmuja ze gra w gluchy Telefon wiele nie zwojuja.

  21. siola pisze:

    Dzieci nie od dzisiaj sa urzywane jako rzolnierze w wojnie ,to ma juz dlusza tradycje .Im mlodszy tym latwiej go wystraszyc albo glupoty wmowic .Sa rzeczy na naszej ziemi ktore z zasady sa dobre ale poniewarz chodzi bogom o zniszczenie wszystkiego co dobre .Zasady dobre ale wykonanie zle,poniewarz zawsze ta sama banda przy korycie siedzi .Po prostu zrobic tak bysmy uwazali ze nie jestesmy zdolni bez bogow do samodzielnego myslenia .Opisalem wam rzeczy w ktorych widac jak na dloni ich manipulacje ludzkim umyslem i wcielanie sie rodziny.Chodzi o to by rozbic w ludziach przywiazania do rodziny ,tworzyc nienawisc do wszystkiego i wszystkich .Z koncem Swiata jakos teraz ucichlo ,czyzby mial A racje ze cisza przed burza .Moze teraz strach przed odpowiedzialnoscia doda im rozumu ,moze zauwarzyli ze przy karzdym powrocie przodkow sa coraz mniej rozwinieci.Moze teraz nadszedl czas by pomyslec ze gdzie indziej Technika poszla dalej i wiedza jest wieksza od tej jaka ONI znali przed tysiacami lat.Moze znajdzie sie pare takich ktorzy zrozumieja ze gra w bogow nie przyniesie nic nowego ,ze staczaja sie coraz nirzej ,staja sie zwierzetami rzadnymi tylko krwi ,rzadzenie strachem ma krotkie nogi i sie musi kiedys skonczyc .Nie osiagnie sie wiele jezeli nastawilo sie na rzadzenie sila i naciskajac tylko na techniki zwiazane z wojna.Plakac sie chce jak sie widzi wpisy o nazistowskim harakterze ,chociarz to zachowanie przypisuja innym.Wymyslanie nowych bogow by zastapic starych przecierz ta gra jest juz przestarzala ,coraz mniej daje sie nabrac ludzi na te chore wymysly.Co niekturym idiotom sni sie nowe wyrzynanie Europy jak za wandali ,Dlaczego mamy dwie Galicje.Sami nie poradzimy sobie z tym systemem odnawiania bogow ,tu trzeba nam pomocy z zewnatrz by pozbawic bozkow reszty wiedzy jaka Maja dla siebie i wtedy bedziemy mieli jak w niebie.Bo na razie mamy na kochanej ziemi pieklo,potworzono nam systemy prowadzace do nienawisci przy tym klamiac ze to z naszej winy.Nie my mamy grzech pierworodny na sobie lecz nasi chorzy bogowie.

    • Maria_st pisze:

      Krew przelewająca sie na tej planecie od dawna…….czy drapieżca lubi naszą krew?

    • Ktoś pisze:

      Te „techniki” mają od dawna swoją własną nazwę i jest nią „przysposobienie do zakonu”.

      Skad się wzięły techniki MONARCH? Od małego kalistycznego żydka jaki bardzo chciał przetrwać wojnę będą pomocny nazistom i ucząc ich tego co żydzi czynią innym od tysiącleci – zakulisowego manipulowania świadomością. Techniki opierające się na rozszczepieniu osobowości i ich wzajemnym naszczuciu na siebie by zainfekowana osoba czuła „wieczny grzech pierworodny”. Schizofrenia u żydków niby od czego pochodzi? Głos boga w ich głowach czy głos demona jakiemu służą myślami, ciałem, czynami i własną (kradzioną) energią?

      Czemu są tacy „lodowaci”, czemu ich dzieci po pierwszym kontakcie ze świątynią wychodzą „odmienione (czytaj zestrachane na śmierć). Teraz w ramach monarch do programowania używa się narkotyków, świateł, prądu itd ale dawniej. Za czasów „pustynnego łazenia”, w czasach tresowania uciekinierów w bandę zwyrodnialców wystarczał pokaz „mocy yahwe”.

      Ludzie czasami doświadczają astralnej obecności. W większości przypadków kończy się to zaniepokojeniem. Ale co się stanie z takim osobnikiem jak będzie ciągle słyszał we własnej głowie: „zabij bo to dobre”, „zabij to poczujesz się lepiej”, „zabij bo twój rabe tego pragnie”, „zabij bo tak okażesz wiarę yahwe”? Albo skończy jako wisielec albo skończy jako zaprogramowany świątynny gollum gotowy na rozkaz zabijać. Cel szkolenia.

      A co się skończy z osobnikiem jaki będzie choć tylko widzem „rytuału przyzwania yahwe” czy innego VooDoo? Sfiksuje na amen?

      W czasie pokazu jego zmysły są tak przeciążone strachem iż zgodzi się na wszystko by tylko uciec z tego miejsca i zapomnieć o doznanych przeżyciach. Ale pamięć i delikatne napomnienia kapłanów, podrzucane „symbole” wciąż i wciąż podsycają tlące się na dnie osobowości śmiertelne przerażenie. I w ttakim stanie łatwo jest zaprogramować kolejnego golema prostym „morduj dla potrzeb zakonu (swiątyni) albo ten pokazany ci potwór cię pożre. Samonakręcajacy się strach zrobi resztę.

      Teraz tylko wsytarczy zaprogramowac takiego na „obiekt nienawiści” czyli na przykład „cieprpisz bo Palestyńczycy nie wymarli” …..

      i mamy kolejnego pobożnego zwyrodnialca mordującego gojów…. czyli kolejnego w pełni „uduchowionego” judaistę.

      I tak się to kręci od tysiącleci z podrzucanymi gojom fałszywymi tropami by ganiali wirtualnego wroga dajac się zjadać od srogka swoim smiertelnym pasożydom.

      PS.

      Dlaczego w kościołach nie uczą technik obrony przed tym? Czemu są wyszydzane czy zakazywane?

      A który bandyta mogąc kraść się weźmie do uczciwej pracy? Wszak „yahwe kazał mu zdobywać majątki i życia gojów”.

      Więc „czynią sobie ziemię poddaną” kolejnymi rzeziami gojów. Dokładnie jak im to w rozkazowniku nienawiści napisano.

      • Maria_st pisze:

        Ktoś czy Tobie nie wydaje sie to dziwne?
        Dlaczego dzieli sie ta rase na pan-niewolnik?
        Skąd to wyłazi?

        • Mezamir pisze:

          Skąd to wyłazi?

          Z ludzi,ludzie lubią mieć pana/być sługami
          gdy nie chcą brać odpowiedzialności za swoje czyny.

        • margo0307 pisze:

          „… Skąd to wyłazi?”
          ” Z ludzi…”

          „…Jeżeli jako jednostki nie zaczniemy myśleć. to nie będzie to tylko takie „coś” jak np. kryzys finansowy 😉 a będzie… kryzys… różny, różny…, mogą nas spotkać różne plagi…wirusów i innych rzeczy…
          Dowodem na spisek jest ogłoszenie tego kryzysu i… działanie tego kryzysu…
          Dowodem na spisek światowy jest teraz też wmawianie ludziom wojny…, wskazywanie ludziom medialnie – kto jest wrogiem a kto jest przyjacielem…
          To jest polityka globalna…, bardziej niebezpieczna jak…”

          Bardzo ciekawy wywiad z Krzysztofem Jackowskim 🙂

          http://tagen.tv/vod/2014/10/jasnowidz-rozmowy-z-krzysztofem-jackowskim-cz-5/

        • Ktoś pisze:

          Przecież to proste i było już opisane w wedyjskich pisamch, Ziemia została najechana wiele razy przez tych jacy dziś uzurpują sobie miano „jej właścicieli”. Wszystko by „czynić sobie ją poddaną” czyli jak mówi opis zyda znanego też jako rakszasa mieć dużo humanoidalnej wyżerki.

          Ludzkość popełnia kilka dramatycznych błędów. Pierwszy poza bezgraniczną wiarą w „objawione pisma” jest patrzenie i wiara w tytuły, tradycje, stanowiska kosztem odczuć. Większość „nieziemskich” problemów leży na poziomie astralnym czy energetycznym bo problemem jest to co jest podczepione do ciał a nie jak one wyglądają. Faktem jest iż pewne nacje są genetycznie ukochane przez demony, jak zydzi, ale tu chodzi o doczepionego do materii ducha, często ducha opetującego prawowitego właściciela.

          Drugim problemem jej bełkot zwany NWO. Skoro demonom udającym bogów nie udało się wskoczyć w ich szatki i udać powrót by powracających prawdziwych wyzwać od oszustów to nastapiła zmiana taktyki w „po co ziemskiemu bydłu bóg”. jJa nieśmiało powiem iż „źródłem siły człowieka jest dusza” a jej jakość wynika z jakości połączenia ze Stwórcą. Brak wiary to brak zasilania. Inaczej powolne wypalanie się a potem…. już jest tylko …. witajcie piekielne otchłanie. Demony odstrasza światło bijące z duszy, przyciąga i zarazem odstrasza bo je pali. Jak wygasną wasze „płomienie” bo nie bedzie skąd czerpać paliwa to czym zostaniecie? Tymi rządnymi kolejnych ziem obiecanych żydami, czyli innymi słowem mówiąc rakszasami, upiorami, głodnymi duchami …. itd

          Oni tez kiedyś byli mądrzejsi od głoszonych im uwag. Dziś tylko się szkolą w technikach manipulowania innymi by zdobyć to co choć na chwilę ugasi dręczący ich płomień jednocześnie z każdym mordem sprawiając iż jest on coraż silniejszy i coraz mocniej spala ich od środka.

          • siola pisze:

            Tak gadasz jak Oni ,albo jeystes nimi albo im czegos zazdroscic -to wada polskich wybrancow zazdrosczcza innym a swojego co dobre nie widza i nawet swych braci tym krzywdza,Opierajac sie na nienawisci i chamstwie nie zbudujesz niczego nowego,bo od samego poczatku zdradzasz siebie samego.A swiatlem innych bym sie nie martwil ,bo kto je ma temu tego nie ukradniesz ,chyba ze zaczna bluzgac ja ty bluzgales.Marionetka zostaje marionetka bez imienia ,jej swiadomoscia dobra i zla pociagaja inni jest tylko narzedziem wrzeszczacym jak Adapter o cudzych grzechach a swoich nie widzac .Jak ma widziec jest przecierz tylko marionetka wypchana sianem.A o opetaniu gadasz juz bracia Jezuici ,kto sie ze mna nie zgadza ten ma demona w sobie.Powiedziala mi Matus Alois nie wszystko zlotem co sie swieci i nie modl sie o pieniadze a o wiedze .Mysle ze sluchajac jej mam sie lepiej od jej mordercow chociarz Oni teraz miliony Maja ,ale zamiast szacunku innych ludzi, to ze strachu przed ludzmi kamery na karzdym rogu domu Maja.Moze moje mowienie nie zmieni ludzkiej swiadomosci ,bo co nie kturzy lubia jak ich sie po lbie leje i nie zrozumia wolnosci.Karzda swiadomosc ktora uwaza sie za najmondrzejsza i wybrana konczy na smietniku czasu zapomnienia wczesniej czy pozniej.Ale musze przyznyc ze widze mala iskre nadzieji w twej niesmialosci jesli nie jest to nowa sztuczka ,Zapal swieczke na grobach Przodkow i przepros sie z nimi ,jak karzdy z nas uczyli sie tutaj tylko i jak popelnili blad to dla twojego dobra nie musisz go po nich powtarzac ich bledy slurza tobie uczysz sie od nich.Zostaw kromke chleba dla Dziada na grobie,a moze On ci cos nowego powie.

          • siola pisze:

            Coz 3:00 godzina Ktos powrucil chaba z pasorzytowania ,chyba glodny i zly albo wystraszony ze pokarmu coraz mniej.
            Oj przepraszam to mi chyba z rana demon podpowiedzial ,ale ONE raczej miedzy 1.00 a 3.00 po cudzych lozkach wedruja.
            DEMO-DEMON namiastka nowej gry maly test czy sie uda to sprzedac wszystkim.

          • margo0307 pisze:

            „…Ja nieśmiało powiem…”

            Zadziwiasz mnie Ktosiu, naprawdę – TY nieśmiało coś mówisz ? 😛

      • siola pisze:

        Nigdy nie lubilem sluchac spiewu Niemena ,ale musze przyznac, ze te slowa ,to jest na czasie .Szkoda mi tych ktorzy obrazajac jednego pana chca tak naprawde zostac nowymi panami i ten brak szacunku dla tych ktorzy inaczej mysla.Dzieki Andrzeju dales ta piosenka nadzieje ze nie wszystko stracone ,dopuki zyja ludzie szanujacy drugich ludzi.No chcialbyn juz nad Niemnem powedkowac .

        • A58 pisze:

          Powędkujemy Siolu razem.

        • siola pisze:

          31 ide zapalic swiatlo na grobie Ojca mego ,
          drugie swiatlo tez zapale na pomniku Litwinow,
          A ze na grob Matki ni jak mi pojechac ,
          to 3 i 4 swiatlo zaplonie w klasztorze Agustynow
          Jedno dla Pana drugie dla mej Matki,
          nIe zapomnijcie moi mili o swych bliskich,
          i zapalcie jak mozecie takrze czasem swiatlo,
          dla tych dla ktorych zapalic tego swiatla ,
          nikogo juz nie ma
          Czasem dobrze i zapalic swiatlo i u wroga ,
          bo tak naprawde czlowiek clowiekowi wrogiem nie jest.
          Czasem dobrze jest tez Dziadom pozostawic bulke z maslem.
          I poniosa Dziady do nieba wici,
          ze szanuja Przodkow dziadki.

      • Maria_st pisze:

        Tekst piosenki
        Dziwny jest ten świat

        Dziwny jest ten świat,
        gdzie jeszcze wciąż
        mieści się wiele zła.
        I dziwne jest to,
        że od tylu lat
        człowiekiem gardzi człowiek.

        Dziwny ten świat,
        świat ludzkich spraw,
        czasem aż wstyd przyznać się.
        A jednak często jest,
        że ktoś słowem złym
        zabija tak, jak nożem.

        Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
        i mocno wierzę w to,
        że ten świat
        nie zginie nigdy dzięki nim.
        Nie! Nie! Nie!
        Przyszedł już czas,
        najwyższy czas,
        nienawiść zniszczyć w sobie.

        Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
        i mocno wierzę w to,
        że ten świat
        nie zginie nigdy dzięki nim.
        Nie! Nie! Nie!
        Nadszedł już czas,
        najwyższy czas,
        nienawiść zniszczyć w sobie.

        Autor tekstu :
        Czeslaw Niemen

        rok powstania — 1967 r

  22. siola pisze:

    Mezamirze skad to wylazi pytasz ,od tych co zachciewa sie wladzy i mocy Uwazasz ludzi za glupcow obys sie w tym nie mylil ,bo nikt nie sluzy z wlasnej woli BOGOM obojetnie jakiej masci .Niewolnik pozostanie dla BOGOW niewolnikiem ,a wy tylko torujecie droge do nastepnego zniewolenia gloszac wasz chory nacjonalizm .Ociec mial racje jak mnie wysylal za granice ” Alois w tym kraju nigdy sie nic nie zmieni”co Prawda teraz wiem ze bal sie zeby mnie w tej sprawiedliwej kochanej solidarnej praworzadnej Polsce nie wyslali w zaswiaty ,ot bo tlumaczyc szlachta to nic innego jak rzeznik i co bedzie robil rzeznik jak nie bedzie mial kogo rezac to bedzie wyciskal ostatnie poty z wlasnych wspolbraci bo nie umie inaczej byl pasorzytem i pozostanie i co smieszne robi wszystko dla dobra Polski i jej obywateli kto wiecej zaplaci ten lepszy dla niego wladca bo stal sie zwyklym najemnikiem jak w 30 letniej wojnie.Dla swojego dobra radze wezcie mosci panowie widly zamiast mantry i przygotujcie swierzy gnoj na polu bo moze na wiosne trzeba bedzie sie postarac cos zasiac by miec co zjesc .Chyba ze myslicie ze z samego mantrowania wyzyjecie to zycze szczescia ,Budujac nowe klamstwa przeciw starym nie zbudujecie nic nowego bedzie to samo tylko w innej oprawie zamiast smierci bedzie mora a ta z przekazow tez znamy i nie jest to nic nowego,jak z moda co pare lat wraca stare i uwazaja ze Maja nowe lachy na dupe a powtarzaja tylko co Ojcowie I Matki nosily.Nie lerzy rzecz na tym czy ludzie lubia Panow ,raczej w tym ze Panowie na sile pchaja sie do koryta.Jak sie zajmuja tymi ktorzy im przeszkadzaja ,najczesciej po cichu ziemie nimi urzyzniaja.Podaje w Polsce policjantowi do wiadomosci o morderstwie Matki Ojca oszustwie finansowym w Banku na niekorzysc urzedu skarbowego ,a tem nie ma nic do powiedzenia tylko pyta czy studiowalem i czy wiem o okultyzmie ,pomyslalem czy juz ja zwariowalem czy bije wszystkim z tym okultyzmem .

Dodaj odpowiedź do Maria_st Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.