Czy po mojej śmierci Świat przestanie istnieć czy Ja?

Odpowiedź na To pytanie nurtuje mnie od pewnego czasu. Wiem tylko jedno, że istniał i istnieje Świat po moim urodzeniu. Czy będzie istniał po mojej śmierci? Zapewne tak, ale dla mnie przestanie istnieć Świat taki jakim go znałem po swoim urodzeniu. Dla mnie będzie to koniec Świata, dlatego też prawdopodobnie Jane Dixon- słynne medium jako koniec Świata podała datę swojej śmierci.
Z pewnego punktu widzenia ( i nie będzie to megalomania ani mesjanizm) możemy twierdzić, że Świat istnieje( albo został stworzony) tylko dla nas- bo tak naprawdę tylko My istniejemy, a wszystko inne co istnieje ludzie, czy otaczająca nas przyroda istnieje niczym żywy hologram , który zostanie „wyłączony” ostatecznie w chwili naszej śmierci. Zasadnicze pytanie brzmi: Czy po naszej śmierci będziemy istnieć w jakiejkolwiek formie choćby energetycznej? Ludzie nie wierzący twierdzą, że będziemy istnieć w czyichś myślach, wspomnieniach czy snach. Jeśli byliśmy sławnym człowiekiem , to może naszym imieniem i nazwiskiem będzie nazwana jakaś ulica czy obiekt. Może napiszemy jakąś powieść i wtedy będziemy wymieniani jako autor wiele lat po naszej śmierci .Wierzący z kolei twierdzą, że umiera albo wręcz rozpada się w nicość tylko nasze ciało, a my tak naprawdę wcale nie umieramy. Niewierzący z kolei twierdzą Z Tamtej strony nikt do tej pory nie powrócił – nasze życie to podróż w jedną stronę, wierzący z kolei twierdzą, że ciało które mamy na Ziemi, to tylko rodzaj powłoki, którą możemy zmieniać po śmierci dowolnie. Po śmierci nie mamy płci, dlatego też Bóg jeśli istnieje w formie osobowej też nie ma płci, tylko czy inteligentną energię możemy nazwać osobą?
Od dziecka zadawałem sobie pytanie dlaczego się poruszam? dlaczego poruszają się moje ręce?- co lub kto to powoduje?.
Skoro moja energia została skondensowana w ciele , to na pewno w całym Wszechświecie istnieje nieskończenie wiele inteligentnych energii- część jest skondensowana w ciałach fizycznych a część istnieje tylko w formie eterycznej.
Z drugiej strony pojęcie inteligentna energia jest bardzo niejasne- inteligencja nie zawsze idzie w parze z moralnością czy wyższymi uczuciami. Nasz Kod DNA jest na pewno inteligentny – zrobi wszystko aby móc się replikować w nieskończoność to jego cel nadrzędny, nie oznacza to jednak wyższych uczuć naszego ludzkiego DNA- Czy można jednak powiedzieć kod DNA Człowieka jest pozbawiony wyższych uczuć- trudno powiedzieć….

Ten wpis został opublikowany w kategorii Człowiek, Dusza, Fraktale, Matrix, Mistyka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

117 odpowiedzi na „Czy po mojej śmierci Świat przestanie istnieć czy Ja?

  1. Maria_st pisze:

    Od dziecka zadawałem sobie pytanie dlaczego się poruszam? dlaczego poruszają się moje ręce?- co lub kto to powoduje? ”

    Iluzja

    skonfrontuj to z hipnoza…
    hologramem
    chorobami psychicznymi
    duzo mamy podpowiedzi
    Wiele moich doświadczeń upewniło mnie co do tego, iż to wszystko to MAYA……..
    Oczywiście to moje zdanie

  2. Ktoś pisze:

    Już pisałem CO SIĘ STANIE ZE WSZELKIMI WYZNAWCAMI odżydowskiego NAZIZMU zwanego judaizm w dowolnej postaci.

    Kto się NIE NAWRÓCI PRZESTANIE ISTNIEĆ….
    I TO SIĘ TYCZY KAŻDEJ (posiadanej) POSTACI (formy).

    PS.
    Robienie sobie żartów z tego co piszę I TAK WAS NIE UCHRONI PRZED TYM LOSEM.

    TYLKO NAWRÓCENIE (i spełnienie paru dodatkowych warunków) JEST W STANIE ZACHOWAĆ WAS PRZY „ŻYCIU”.

    I nie liczyłbym na „chrystusa łażącego po domach i żebrzącego o wasze zbawienie”. NIE Z KALKINEM TE NUMERYBO Z JAKIEGOŚ POWODU ZWANY JEST „CONQUEROR”. 😀

  3. Dawid56 pisze:

    Czyli coś może na zasadzie never ending story , kiedy nicość wdziera się do Światła, podobnie jak brak atramentu do pisania Matrixa w Akademii Pana Kleksa?

  4. Dawid56 pisze:

    Anna Jantar w roku 1979 na parę miesięcy przed swoja tragiczną śmiercią w katastrofie lotniczej samolotu Mikołaj Kopernik w momencie lądowania na lotnisku Okęcie nagrała intrygującą i profetyczna piosenkę pt „Nic nie może wiecznie trwać”

  5. marek pisze:

    Wydaje mi się że bardzo często ciekawość jest ” prostą drogą do piekła ” .

    Słowo ciekawość używam tutaj jako określenie starań w zakresie zdobywania wiedzy która miały by przynieść odpowiedź na nurtujące nas pytania – wątpliwości ,a tak naprawdę niesie jedynie odczuwanie piekła pogubienia.

    Sam to przeszedłem więc wiem o czym piszę .Obecnie zrozumiałem że jest to droga donikąd .
    Nasz umysł jest zbyt ograniczony aby mógł ” rozkręcać życie ” na poszczególne elementy i objąć całość wszechrzeczy spójnym rozumieniem .

    Powróciłem więc do elementarnych pojęć , odzierając je jedynie z kulturowych i religijnych naleciałości i doszedłem do zrozumienia ,że naszą powinnością jest wzrastanie . Lecz nie w sztuce , technice czy myśli filozoficznej , a wzrastanie w subtelności przejawianych i wyrażanych postaw – krótko mówiąc w uczuciach w człowieczeństwie .
    Odpowiadając na to pytanie , tak naprawdę sam sobie , pomyślałem – pozostanie to co w sobie zapisałem , albo stek nieistotnych informacji i emocji , czyli czysta kartka , albo coś co wyraża jakąkolwiek wartość jako wyraz świadomości , względnie to po co tak naprawdę istniejemy przejaw Boga w ludzkiej istocie rzutowany na życie stworzone na Ziemi .

    Z tych przemyśleń zrozumiałym stało mi się twierdzenie Jam jest w Bogu a Bóg we mnie tylko trzeba dopuścić Jego głos w swoim przejawieniu .

    Właściwe zrozumienie tej sentencji niesie ciszę i wyzbycie się wszelkich demonów zwątpienia .

    I takie wpisanie się w życie , Bogiem wyrażającym się przez nas na świat miłością daje mi podejrzenie ,że to pytanie nie istnieje dla tych którzy stosują tą sentencję w każdej i do każdej chwili swego życia .

    m

    • JESTEM pisze:

      „Ten, kto poznał siebie – choć zachowuje się jak zwyczajny, przeciętny człowiek – całkowicie różni się od niego, bowiem uwolnił się z sideł iluzorycznych wartości tego świata. Trwa zanurzony w Absolucie, gdyż jego ignorancja znikła bezpowrotnie. Żyje szczęśliwie, spontanicznie”. – fragment z Asztawakra Gita czyli Poznanie Absolutu 🙂 ❤

  6. Dawid56 pisze:

    Z tych przemyśleń zrozumiałym stało mi się twierdzenie Jam jest w Bogu a Bóg we mnie tylko trzeba dopuścić Jego głos w swoim przejawieniu .

    Właściwe zrozumienie tej sentencji niesie ciszę i wyzbycie się wszelkich demonów zwątpienia .

    I takie wpisanie się w życie , Bogiem wyrażającym się przez nas na świat miłością daje mi podejrzenie ,że to pytanie nie istnieje dla tych którzy stosują tą sentencję w każdej i do każdej chwili swego życia .

    Marku Wszystko O.K., w takim razie kim albo czym jest dla ciebie Bóg?

  7. Mezamir pisze:

    Czy po mojej śmierci Świat przestanie istnieć czy Ja?

    JA = osobowość,charakter,pamięć(z jej zanikiem mamy do czynienia w trakcie życia)
    JA to taki produkt powstały w wyniku mieszania się żywiołów,do którego potrzebne jest paliwo
    Paliwo się spala,JA zostaje strawione w ogniu,ogień gaśnie i zostaje popiół
    Z popiołu powstaje Feniks,nowe JA

    • marek pisze:

      Żywioły to nie paliwo .
      Paliwem są uczucia i emocje . Faktycznie z popiołów powstaje Feniks , lecz Feniks to substrat – synteza uczuć , emocji i myśli tworzących w odpowiednich warunkach przyrost jednostkowej zindywidualizowanej porcji świadomości.

      m

  8. Mezamir pisze:

    Życie ludzkie ma taki sam sens i wartość co życie owada
    Owad i człowiek istnieją w oparciu o to samo zjawisko zwane życiem
    Kiedy zabijam komara na czole,świat nie przestaje się kręcić
    Kiedy ktoś umiera życie toczy się dalej bo życie to proces umierania :p
    Umieranie jest stałe i niezmienne,życie jest chwilowe chociaż i tak cały ten proces życia
    polega na obumieraniu
    Życie to iluzja nieistnienia śmierci która się wydarza w każdej sekundzie.

    • marek pisze:

      Prawdziwe jest Twoje twierdzenie jeżeli ograniczymy rozumienie życia do formy przejawionej w materii w postaci fizycznej – odbieranej zmysłami ciała.

      Jednak gdy poszerzymy definicję życia o uwzględnienie jego istnienia w formie nie dostrzegalnej dla naszych zmysłów – Twe twierdzenie traci siłę wyrazu.

      Człowieka będącego ukoronowaniem ewolucji form zwierzęcych zaistniałych na Ziemi charakteryzuje posiadanie jednej cechy – wyeksponowanie w jego psychice poczucia odrębności od stada , otoczenia – samoświadomości .

      Ta cecha odróżniająca nas od zwierząt otwiera przed nami bramę do uzyskania nieśmiertelności – wpisania swego jednostkowego zindywidualizowanego istnienia w eteryczną matrycę życia wszechświata , której substancją i językiem zapisu w niej jest świadomość .

      Tak więc w mym rozumieniu życie jest wieczne , a śmierć dla ludzkiej istoty jedynie formą odpoczynku , czasem refleksji nad dokonanym fizycznym przejawieniem .

      Nie zmienia to faktu iż na zaistnienie samodzielnego życia tak pojmowanego trzeba się – dużo napracować .

      W tym miejscu należy stwierdzić , by zwrócić na to szczególną uwagę ,że jak dotąd w naszej historii i trwa to po dzień dzisiejszy w sposób znikomy objaśniano nam i propagowano informacje , jak zaistnieć jako samodzielna porcja świadomości wpisana w wieczne trwanie życia.

      i to powinny być kierunki poszukiwań dla każdego budzącego się do samodzielności istnienia człowieka.

      m

      • margo0307 pisze:

        „… jak dotąd w naszej historii i trwa to po dzień dzisiejszy w sposób znikomy objaśniano nam i propagowano informacje , jak zaistnieć jako samodzielna porcja świadomości wpisana w wieczne trwanie życia…”
        ___
        Marek, szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem sens tego co wyraziłeś w słowach:
        jak zaistnieć jako samodzielna porcja świadomości wpisana w wieczne trwanie życia
        Czy możesz to wyjaśnić ?

        • marek pisze:

          W moim rozumieniu myśl , uczucie , emocja są to ” narzędzia ” do przetwarzania bodźców płynących ze środowiska – gęstości fizycznej jaką zamieszkujemy i w jakiej się rozwijamy.

          Rozumiem iż te cechy są dostosowane do tego poziomu istnienia i niejako z niego wynikają .

          Przestrzeń życia zawierająca bardziej wysubtelnione przejawy istnienia – wyraża się językiem świadomości , a nie tych poszczególnych jej składowych które wymieniłem .

          Świadomość powstaje skutkiem / alchemicznej / syntezy tych składowych jest ich sumą zaistniałą za sprawą dojrzałości stworzenia do jej syntezowania z płynących od życia doświadczeń.,

          Można by ją nazwać mądrością życiową , lecz jest to tylko nieporadne porównanie , gdyż sama w sobie jest czymś o wiele bardziej doskonalszym , będąc nową jakością wyrażania się i co za tym idzie przejawienia jakości istoty nią będącej.

          Tak jak człowiek syntezując swą zwierzęcość staje się w pełni człowiekiem zdobywając nową formę wyrazu -słowo i uczucie . Tak kompletny w swym człowieczeństwie człowiek syntezuje świat swoich doznań i myśli w porcję świadomości i nasyca sam siebie nimi .
          Staje się człowiekiem duchem wraz z przynależnym temu istnieniu językiem i formą istnienia.

          Mniejsze nie może objąć jednym spojrzeniem większego może go jedynie etapami opisywać . Tak w mym pojęciu świadomość nie może być przez nasz rozum zdefiniowana .
          Możemy jedynie przybliżać sobie jej zrozumienie.

          Tak jak nasze słowa , uczucia i myśli są w pewnym sensie wyrazem nas samych , tak świadomość jest wyrazem kosmicznej istoty autonomicznej , do której stania się swym życiem indywidualnie dążymy.

          Dla naszych zrozumień opartych na ” nie uwierzę zanim nie zobaczę ” dusza to w pewnym sensie abstrakcja , dla wielu w ich przekonaniu , życie kończy się z chwilą śmierci ciała.

          Pojęcie ” samodzielna porcja świadomości ” ma skłonić ich do refleksji ,że jednak poza światem materialnym życie również istnieje.

          Tobie Małgosiu zapewne wystarczy objaśnienie, iż jest to obraz WJ lub duszy , której językiem komunikacji i wyrazu jest ” kosmiczne esperanto ” – świadomość.

          m

          • JESTEM pisze:

            „Można by ją nazwać mądrością życiową , lecz jest to tylko nieporadne porównanie , gdyż sama w sobie jest czymś o wiele bardziej doskonalszym , będąc nową jakością wyrażania się i co za tym idzie przejawienia jakości istoty nią będącej.”

            Zwana bywa SOFIĄ… :-} ❤ To ta cząstka Jedni Całości, którą możemy nazwać Boginią… 😉
            Ukraińska ikona https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/fc/Holy_Wisdom_%281812%2C_Russian_museum%29.jpg/220px-Holy_Wisdom_%281812%2C_Russian_museum%29.jpg
            Sofia, Święta Mądrość, 1812. Cf. Proverbs 9:1.

            I jeszcze coś:

            Głowa kobieca na głowie Sziwy symbolizuje… przepływ mądrości, duchowe nauczanie przepływające z pokolenia na pokolenie, z jednej generacji do następnej. Mądrość ta prowadzi ludzkość do PRZEBUDZENIA z zaśnienia, do WYZWOLENIA. Dlatego także wiązana jest z wodami Gangesu, które płyną i wpadają do oceanu…

            Księżyc symbolizuje Sziwę jako pana czasu, który sam jest pozaczasowy.

            Trójząb symbolizuje trzy moce-siły: wiedzy, pragnienia i realizacji.

            Bębenek symbolizuje dźwięki słów mądrości, które prowadzą ludzi przez życie.

            Wąż na szyi symbolizuje ego, które po jego opanowaniu może być noszone jako ozdoba.

            Na czole trzecie oko wiedzy, które gdy zostaje otwarte, redukuje do popiołu osobę w jej wizjach. To symbol zniszczenia wszelkiej ignorancji.

            Koraliki Rudraksha oznaczają czystość.

            Mala w prawej dłoni symbolizuje uważność istnienia w tu i teraz (koncentrację).

            Skóra tygrysa (lwa) symbolizuje nieustraszoność Sziwy…

            Inna symboliczna postać – Quanin, Kuan Yin kobieta, która jest Przebudzoną – Wyzwoloną (dotarła do stanu świadomości zwanym nirwaną) ma z kolei na głowie męską postać buddy

            więc te dwa wizerunki – jak dla mnie – wzajemnie pięknie się uzupełniają…

            Oczywiście Kuan Yin z dzbankiem w dłoni kojarzy mi się z erą WODNIKA-WODNICZKI 😉 :

            Ciekawe, że w 2013 roku wody Gangesu porwały także posąg samego Sziwy:
            http://bi.gazeta.pl/im/30/1f/e7/z15146800V,Sziwa-podczas-przymusowej–kapieli–w-Gangesie–Mo.jpg 🙂

          • margo0307 pisze:

            „… Świadomość powstaje skutkiem / alchemicznej / syntezy tych składowych jest ich sumą zaistniałą za sprawą dojrzałości stworzenia do jej syntezowania z płynących od życia doświadczeń… Można by ją nazwać mądrością życiową…”
            ___
            Rozumiem, że mówiąc: „jest ich sumą” – masz na myśli sumę… myśli, uczuć i emocji… ?
            * * *
            „…Mniejsze nie może objąć jednym spojrzeniem większego może go jedynie etapami opisywać .
            Tak w mym pojęciu świadomość nie może być przez nasz rozum zdefiniowana .
            Możemy jedynie przybliżać sobie jej zrozumienie…
            Tobie Małgosiu zapewne wystarczy objaśnienie, iż jest to obraz WJ lub duszy…”

            ___
            Hmm…, znowu wkroczyliśmy na „grząski grunt”…

            i chyba jednak… nie wystarczy mi… to Twoje objaśnienie, jakoby świadomość była obrazem WJ czy duszy…
            W poprzednim wpisie, opowiadając o moich traumatycznych doświadczeniach, napisałam m.in, że… osunęłam się po ścianie i… straciłam świadomość
            Idąc dalej tym tokiem rozumowania…, mam wrażenie, że… świadomość jest raczej… domeną umysłu…, i jako taka – jest naszą podstawową psychiczną zdolnością, dzięki której zdajemy sobie sprawę z zachodzących zjawisk wewnętrznych… takich jak np. własne procesy myślowe, jak również… zjawisk zewnętrznych, na które jesteśmy w stanie odpowiednio reagować…
            Mówi się np. o tzw. „progu świadomości”, czyli dolnej granicy wrażliwości, poniżej której działanie jakichkolwiek bodźców zewnętrznych i wewnętrznych… nie dociera do naszych ośrodków nerwowych, a w związku z tym – nie reagujemy na nie, bo… nie są one uświadamiane sobie przez nas…
            Trudno mi więc zgodzić się z twierdzeniem, że… świadomość jest obrazem WJ czy duszy…, już bliżej mi do pojęć Kahunów…

          • margo0307 pisze:

            „Głowa kobieca na głowie Sziwy…”… „Można by ją nazwać mądrością życiową…”
            Zwana bywa SOFIĄ… 🙂 ❤
            To ta cząstka Jedni Całości, którą możemy nazwać Boginią…”

            ___

  9. Mezamir pisze:

    Umieramy za życia a po śmierci przestajemy umierać

    • JESTEM pisze:

      Mezamir
      …Umieramy za życia, a po śmierci przestajemy umierać…

      Śmierć jest iluzją, która zostaje zamanifestowana… ponieważ w nią wierzymy, wierzymy w jej realność jako końca czegoś, poza czym nie istnieje nic innego albo istnieje coś… nieznanego. A nazywamy ją „zaprzeczeniem Wiecznego Życia” wtedy, gdy wierzymy, że śmierć może być „zaprzeczeniem”… czegokolwiek.
      A śmierć z łaciny exitus znaczy po prostu wyjście, odmianę,czyli jakiś koniec tyle że… całkiem względny. 🙂

      Śmierć jest stanem przejściowym, stanem „pomiędzy” (bardo), jest jak przejście przez bramę transformacji… z jednego stanu istnienia w inny stan istnienia. To przejście – ta zmiana – ta transformacja może dotyczyć również zmiany formy (z jednej formy istnienia w inną formę istnienia).

      Podobnie życie jest bramą (bardo) przejścia z jednego stanu istnienia w inny stan istnienia. A wszystkie jego etapy także są kolejnymi stanami przejściowymi… Wciąż w życiu jesteśmy „inicjowani” do czegoś „nowego”, nieznanego… A słowo inicjacja w swojej treści znaczy tyle, co zapoczątkowanie lub rozpoczęcie się czegoś. 🙂

      Śmierć w różnych kulturach i tradycjach jest postrzegana na różne sposoby. W wielu kulturach odejście człowieka to pretekst do wyrażania radości z powodu zmiany formy. I tak np. w Meksyku Dzień Zmarłych to święto, w którym czczone jest… pozagrobowe życie zmarłych. I to święto ma formę wesołej zabawy.

      Zazwyczaj strach przed śmiercią wynika z naszego zbytniego przywiązania do danej formy życia i obaw tzw. ego (tego, co znane) przed mocą nieznanego… 🙂 Dlatego…

      „Postrzeganie własnego życia jako uczestnictwa w wiecznym przepływie, bez początku i końca, odbiera siłę strachowi, dając nam możliwość prawdziwego ludzkiego rozwoju opartego na niewyczerpanych pokładach mocy, jakimi dysponuje Życie.” – Archad Or.

      Tak czy inaczej, bez względu na to jak „to” nazwiemy i czym w istocie „to” jest… zdecydowana większość ludzi boi się „tego”. A ten strach wynika z niewiedzy, czym w swej istocie „to” jest. Nie chodzi tu o nazwy, ale o zrozumienie tego „zjawiska”. Bo istnieje także wiedza (mądrość), która umożliwia nam oswojenie siebie ze strachem przed „tym”, co zwiemy śmiercią…
      W Tybetańskiej Księdze Umarłych czyli „Bar-do thos-grol”, (która według mojego rozpoznania jest przede wszystkim księgą dla żywych, a nie dla zmarłych ;-)), często powtarzane jest jedno zdanie:
      „zrozumienie prowadzi do wyzwolenia”. Zrozumienie, ale nie to… intelektualne z poziomu ego czyli utożsamienia naszego z ciałem i myślami, w które wierzymy jako jedynie prawdziwe.. 🙂 ❤

      • marek pisze:

        Śmierć jest iluzją, która zostaje zamanifestowana… ponieważ w nią wierzymy

        Tak sobie myślę – jedni wierzą , drudzy nie koniecznie.

        Umierałem już pewnego razu . Medycyna – to bliski mym zainteresowaniom temat , więc nie miałem problemu porównania reakcji ciała z opisem wyłączania poszczególnych jego funkcji postępującym w trakcie śmierci .

        Najnormalniej w świecie – jako pięćdziesięciolatek – umierałem .

        Tym co utwierdza mnie w przekonaniu ,że nie wszyscy w nią wierzą jest stan mojej psychiki w trakcie trwania tego procesu.

        Nie odczuwałem ,żadnego lęku , niepokoju . Nie interesował mnie los mojej żony , choć po dziś dzień bardzo ją kocham i troska jest mocną składową tej miłości .

        Całym sobą byłem jednym pragnieniem , by świadomie przechodzić ten proces .I trwało we mnie to co uważam za najbardziej godne uwagi w tym doświadczeniu – pragnienie samodzielnego nadzorowania jego przebiegu w celu zabezpieczenia aby nic czy nikt , nie wpłynął na jego końcowy efekt .

        To ostatnie pragnienie jest dla mnie zagadką . Z jakich przyczyn moje jestestwo trwało przy takiej postawie ? czym się kierowałem ? – po dziś dzień nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie.

        Proces śmierci samoczynnie ustał . Żyję . Nie boję się śmierci tak jak wówczas w ogóle się jej nie bałem .Tak jak Małgosia , kojarzę ją z przejściem w pełniejszą formę życia , ciekawszą w mych przewidywaniach .

        Jednak nie był bym sobą , gdyby w tych przekonaniach nie było przyklejonego do mego procesu poznawczego słowa ” jednakże „.

        Tak więc jednakże , żyje w mej pamięci owo przekonanie że muszę pilnować by ktoś lub coś nie zmieniło kierunku przebiegu procesu mego umierania .

        Czyżbym miał pragnienie uniknięcia ponownej egzystencji w przynależnej nam powłoce fizycznej , czy pragnołem uniknięcia bycia oszukanym, przez jakiś byt kosmiczny – witający po drugiej stronie – nie wiem .

        Pewien jestem jednego -śmierć człowieka to zmiana gąsienicy w motyla , ten sam proces .

        A na to czego chciałem tak bardzo przypilnować – odpowiedź noszę w sobie i we właściwym czasie na pewno ją poznam.

        m

        • Dawid56 pisze:

          Zauważyłem że po prostu w tej naszej dyskusji o przemijaniu potrafimy z pewnego rodzaju odwagą niekiedy nadzieją umiemy rozmawiać „o tamtej stronie”. Nie boimy się ale wierzymy że coś po nas albo z nas zostanie a jednocześnie ten Nowy Świat nie napawa nas lękiem ot normalna zmiana powłoki dla niektórych, a dla niektórych koniec wcielania się.
          A może jest tak że miejsce naszego życia będzie utkane z naszych myśli tu na Ziemi w myśl zasady jak sobie pościelesz tak się wyśpisz 🙂

          • marek pisze:

            Niczego nie możemy być pewni – póki sami nie staniemy po drugiej stronie , a może nawet dopiero gdy tą drugą stronę przekroczymy .

            Nie jest to z mej strony sprzeczność w stosunku do poprzednich wypowiedzi , jednak pomyślałem , że jeżeli mówisz o tak istotnej dla każdego człowieka sprawie jaką jest dla niego śmierć – mów wszystko zostawiając konsekwencje zapoznania się z twą wypowiedzią czytającemu .

            Również jak Małgosia , asystowałem przy kilku śmierciach ludzi . Widziałem śmierć ludzi którzy w pewnym sensie zmarnowali życie – była bardzo przytłaczająca swym przebiegiem w odczuciach umierającego – dla asystujących mu również.

            Oto moje archiwum X w tym temacie : wypowiedź mego Ojca Duchowego na temat niemiłego spotkania we śnie ze zmarłym znajomym.

            Zaglądasz do piekieł , a to niebezpieczna zabawa . Tak dla ciebie zabawa , a ja to robię na co dzień
            Uśmiechnij się , bo nic się nie stało . Józek jest potępiony , tak potępiony bo trwał w grzechu opilstwa i braku wiary. Napadł cię bo poszedłeś do niego. Nie z nienawiści lecz ze strachu cię napadł.

            Modlenie się nic nie da , to skorupa .Dusza poszła do Boga .

            Ta twarz którą zobaczyłeś to twoja pani . Ona wtłoczyła w ciebie seksualność .
            Wenera bogini seksu i śmierci.

            Babcia twoja zapracowała na świętość .

            Unikaj ciężkich piekieł , bo miedzy innymi ona cię ochroniła .

            Choć dla części czytających ta wypowiedź zapachniała zapewne kościelna kruchtą , jedna jak dla mnie zwiera ona informację sugerującą iż niektórzy przechodzą śmierć zabierając ze sobą subtelny bagaż swego dorobku życia .

            Innych śmierć może pozbawić wszystkiego czym byli , gdyż ich życie świadczy o tym że jedynie ” byli ” .

            Więc myślę , że bez względu na stosunek do źródła tych informacji warto je uwzględnić w budowaniu swojego obrazu …..a co ze mną się stanie po śmierci .?

            m

        • margo0307 pisze:

          „…Czyżbym miał pragnienie uniknięcia ponownej egzystencji w przynależnej nam powłoce fizycznej , czy pragnąłem uniknięcia bycia oszukanym, przez jakiś byt kosmiczny – witający po drugiej stronie – nie wiem…”
          ___
          Wydaje mi się, że… to „pragnienie uniknięcia bycia oszukanym” wzięło swój początek z czytania… różnych dziwnych artów wysmarowywanych w necie przez równie dziwne osoby…

          Marek, – czy przypominasz sobie… abyś myślał w taki sposób jeszcze… 20 czy nawet 10 lat temu ?…

          Bardzo ciekawe jest to Twoje przeżycie, szczególnie to… pragnienie, o którym wspominasz – kontrolowania całego procesu i obawy by… nikt i nic… w niego nie zaingerowało…
          Rzeczywiście…, zagadkowo to brzmi…
          Ja nie mam tego typu dylematów…, chcę tylko… świadomie przejść przez cały ten proces…, aby nie zdarzyło się to w wyniku jakiegoś niespodziewanego wypadku czy… utraty przeze mnie świadomości…
          Moja Mama, powiedziała do mnie kiedyś znamienne słowa, których wówczas nie z-rozumiałam… – „… na dobrą śmierć trzeba sobie zasłużyć za życia…” 😛
          Dzisiaj, obserwując podopiecznych w różnych domach opieki…, którzy niejednokrotnie odchodzili „na moich oczach”…, i którym często – bezskutecznie… próbowałam w tym przeszkodzić poprzez reanimację… wiem, że… coś w tym jest…
          Pracując przez dłuższy czas jako ich opiekun i spotykając się z ich rodzinami…, słyszałam różne… „dziwne” historie z ich życia prywatnego i rodzinnego…, i choć niejednokrotnie słyszałam przykre opinie z ust… rodziny na temat podopiecznego…, zawsze było mi przykro, że… ludzie zamiast wspominać dobre chwile przeżyte z nim…, wspominają często te… przykre… i nie zawsze przyjemne…
          Zważywszy na to, co opowiadają ci, którzy przeżyli „śmierć kliniczną”, że… dusza człowieka widzi i słyszy wszystko, co o niej mówią bliscy…, można by zadać pytanie:
          – jak taka dusza się czuje…, i jaki wpływ wywierają na nią niepochlebne na jej temat słowa wypowiadane przez jej bliskich… ?
          * * *
          „…w tej naszej dyskusji o przemijaniu potrafimy z pewnego rodzaju odwagą niekiedy nadzieją… rozmawiać „o tamtej stronie”…”
          ___
          Dla mnie jest to… zupełnie naturalne, bo przecież… śmierć ciała fizycznego jest integralną częścią naszego życia w formie organicznej… 🙂
          I szczerze mówiąc… nie rozumiem – dlaczego temat śmierci jest tematem tabu… ?
          Kult młodości…, kult ciała… od kilku lat lansowany i preferowany w tele-pudle i innych środkach masowego blablania… spowodował, że… ludzie przestali mówić i myśleć o śmierci…, a to z kolei spowodowało, że… zaczęli się jej bać…
          Ostatnio…, rozmawiałam ze znajomą, siedząc w gościnie u mojej szwagierki…, o śmierci mojej teściowej… i rzuciłam pytanie… ” ciekawe co tam u Babci…?
          Usłyszałam słowa:
          „…daj spokój, pomówmy o czymś przyjemniejszym…”
          Zapytałam: – ale… co jest nieprzyjemnego w rozmowie o śmierci ?
          „weź przestań kobieto…, źle się czujesz ?!…”
          I… temat się skończył…, a moja wyraźnie poirytowana rozmówczyni… zaczęła rozmowę z sąsiadem przy stole po swojej drugiej stronie o… jakiejś kurtce czy swetrze kupionym za ponoć bajońską cenę, przez córkę jednego z polityków… 😀

          • JESTEM pisze:

            Dziękuję kochani, Margo i Markowi za dzielenie się waszymi doświadczeniami z pogranicza życia i śmierci. To wspaniale, że – jak Dawid zauważył – „potrafimy z pewnego rodzaju odwagą niekiedy nadzieją… rozmawiać „o tamtej stronie”…”

            Alex Grey Zycie i Śmierć… jako Jedno…

            I sztuka Indian zwanych Huichole… jak dla mnie wspierająca oswajanie się ze śmiercią jako bramą do innych światów:

          • marek pisze:

            I… temat się skończył…, a moja wyraźnie poirytowana rozmówczyni… zaczęła rozmowę z sąsiadem przy stole po swojej drugiej stronie o… jakiejś kurtce czy swetrze kupionym za ponoć bajońską cenę, przez córkę jednego z polityków…😀

            Oto słowo Boże …tym sarkastycznym żartem / takie poczucie humoru w sobie noszę / pragnę zwrócić uwagę ,że współczesny świat robi wszystko by człowiek skupiał się na ” duperelach ” unikając jak ognia tematów które prowadziły by go w kierunku wzrostu.

            I trzeba przyznać że robione jest to bardzo skutecznie . Skłania mnie to do podejrzeń ,że optymizm który staramy się propagować w naszych światopoglądach / prawdziwy dla przyszłości niektórych z ludzi / ma swoją słabą stronę gdy rozpatrujemy go w stosunku do ogółu .

            Tym słabym punktem przy rozpatrywaniu przyszłości bliźnich jest ich chorobliwe unikanie tematów które umiejscowiły by w ich wyobrażeniach istnienie również poza sfera fizycznego życia .W ludziach ” obsycha ” wiara.

            Przyznam ,że dla mnie jest to czasami bardzo dołujące i przytłaczające spostrzeżenie , gdyż rodzą się we mnie myśli ,że tak funkcjonujący ludzie mogą sobie jedynie zgotować piekło – które ich wybudzi z tego zapatrzenia w materię .

            Ale oby nie było to prawdą .

            W temacie

            Marek, – czy przypominasz sobie… abyś myślał w taki sposób jeszcze… 20 czy nawet 10 lat temu ?…

            niestety Małgosiu przypuszczalnie muszę Cię zawieść . Ja się już taki urodziłem z pewnymi tematami we mnie wpisanymi które rozwijam przez całe swe życie . Od młodych lat dostrzegałem siebie na tle bliźnich jako odmieńca .

            Ta świadomość odmienności świata moich zainteresowań od ogólnie traktowanych jako obowiązujące wciąż pobudza mój niepokój o najbliższe losy ludzkości .

            Wiele z życia zapomniałem jednak sen z obrazem Chrystusa / przepięknego antycznego giganta / który swoje ramię włożył w przerażającą mnie czeluść , cały nad nią pochylony , stanął mi w tej chwili żywy przed oczami.

            Dźwięczą mi też w głowie słowa które do mnie wypowiedział na mą telepatycznie przesłaną trwogę o to co czyni i czym ryzykuje .

            Wyjmuję budziki

            Blisko dwadzieścia lat unikałem myślenia o tej odpowiedzi .Kogo miał na myśli ?
            Teraz z tym obrazem świata niesionym w oczach ludzi zapatrzonych w rozum i materię zaczynam się zastanawiać – czyżby mówił również o mnie.

            Moje oceny świata ludzi są bardzo jednoznaczne – wiem i pewien jestem tego ,że powinni być diametralnie inni . I żadne filozoficzne spekulacje nie są w stanie zmienić tego mego przekonania.

            Brakuje im przejawienia Boga w sobie , tworzą swym istnieniem piekło wokół i pogubienie w sobie. To samo widziałem w otchłani / teraz wiem że 3G / w którą zanurzał swe ramię .

            Czy jestem zwodzony ? nie sądzę . Myślę że am jedynie odwagę nazywać rzeczy po imieniu.

            Więc , czy jestem ” budzikiem ” czego się tak bardzo wypierałem w fałszywym poczuciu skromności – być może – życie pokaże.

            Jedyne do czego w tej chwili czuję się obligowany to do bycia jak najbardziej skupionym- a to jak dla mnie to również jest znacząca informacja.

            O co to skupienie ma być staraniem lub dokąd mnie poprowadzi wierzę , że dowiem się w odpowiedniej chwili .

            m

          • margo0307 pisze:

            Na stronie, do której podaje link, opisanych jest 6 ciekawych przypadków tzw. „śmierci klinicznej”, w których autorzy dziela się swoimi doświadczeniami, jakie przeżyli podczas tego procesu…
            Wybrałam jeden z nich…

            „…Ten niezwykły przypadek miał miejsce w 1979 r.
            Pochodząca z miasta Hull w stanie Georgia kobieta była operowana.
            Amerykanka twierdzi, że w czasie, kiedy lekarze wykonywali kolejne procedury nagle wyszła ze swojego ciała i zaczęła się nad nim unosić.
            Najpierw wydostała się z pomieszczenia, ale po chwili wróciła do sali, w której leżało jej ciało. Miała świadomość, że prawdopodobnie umarła i znała przyczynę swojej śmierci. Cidavia-DeRepentigny, która ze szczegółami opisała kolejne etapy operacji, zaskakując w ten sposób lekarzy wyjawiła, że… otrzymała zbyt dużą dawkę środków znieczulających. Ponadto do jej organizmu nie był dostarczany tlen. Kobieta nie mogła oddychać, ponieważ rurka, przez którą był on dostarczany uległa odłączeniu, czego lekarze nie zauważyli.

            Jazmyne zaczęła robić wszystko, aby dać znać lekarzom, że przestała oddychać. Przebywając poza ciałem próbowała za pomocą siły umysłu poruszyć ramieniem, ale to było ponad jej siły.
            Wspomina, że czuła się tak, jakby jej ramię było wykonane z ołowiu.
            Opowiedziała także, że w pewnej chwili pielęgniarka otarła spływające po jej policzku łzy, ale nie zauważyła, że kobieta ma odłączoną od gardła rurkę z tlenem.
            W końcu jej wysiłek się opłacił – udało się jej dać znak lekarzom poprzez poruszenie rurką. Dzięki temu po chwili otrzymała maskę z tlenem.

            Cidavia-DeRepentigny utrzymuje, że trzykrotnie doświadczyła przeżyć związanych z wychodzeniem poza własne ciało.
            Zdarzyło się to jej także w wieku 13 lat, kiedy była w szpitalu, a potem jeszcze w roku 1991.
            Powiedziała, że za trzecim razem widziała jak jej dusza odłącza się od ciała.
            „Widziałam moją duszę stojącą przede mną. Była idealnie piękna i emanowało z niej światło” – wyznała Cidavia-DeRepentigny.
            Twierdzi, że potem zobaczyła jasne światło, w kierunku którego chciała się przemieszczać jej dusza…”

            http://niewiarygodne.pl/gid,13298305,img,13298403,kat,1017185,title,Zycie-po-smierci-istnieje-Oto-niezlomne-dowody,galeriazdjecie.html

          • margo0307 pisze:

            „… Moje oceny świata ludzi są bardzo jednoznaczne – wiem i pewien jestem tego ,że powinni być diametralnie inni.
            I żadne filozoficzne spekulacje nie są w stanie zmienić tego mego przekonania…”

            ___
            Też tak… kiedyś myślałam… 😀
            Ale zaprzestałam takiego myślenia – z jednego prostego powodu – mojej niewiedzy… 😛
            Niewiedzy nt. tego…
            – Po co dusza każdego człowieka wcieliła się w ciało… ?
            – Jakie cele obrała sobie do doświadczenia… ?
            – Jakie myślenie, postępowanie, działanie… sprzyja jej w osiągnięciu swoich celów… ?

            Tak więc… ocenianie czy ktoś powinien się zmienić, bo… mi się tak wydaje albo nawet… jestem tego „pewna”… – jest w moim odczuciu błędem wynikającym z niezrozumienia… 😛
            Nie oznacza to oczywiście tego, że… jeśli ktoś postępuje niezgodnie z Prawami Natury… będę milczeć – wręcz przeciwnie – będę z całą stanowczością wskazywać, ze postępuje niewłaściwie…

          • Dawid56 pisze:

            …niestety Małgosiu przypuszczalnie muszę Cię zawieść . Ja się już taki urodziłem z pewnymi tematami we mnie wpisanymi które rozwijam przez całe swe życie . Od młodych lat dostrzegałem siebie na tle bliźnich jako odmieńca .

            Marku , nie jesteś sam ja też się taki urodziłem…

    • margo0307 pisze:

      „Umieramy za życia a po śmierci przestajemy umierać”
      ___
      Zgadza się Mezamir…
      Wg. mojego z-rozumienia – świat dualności, w którym żyjemy tak właśnie został skonstruowany, że… wszystko co się na nim rodzi – musi umrzeć
      Ale…
      Człowiek nie jest istotą jedynie cielesną…, nie jest tylko ciałem lecz… posiada ciało – jako niezbędne i wspaniałe narzędzie pomocne mu w procesie poznawczym – jakim jest życie każdego z nas i doświadczenia z niego wynikające…

      Istotą naszej całości jest Duch i ciało z jego osobowością oraz intelektem…, gdzie Duch pełni rolę nadrzędną. podobnie jak kierowca samochodu…

      • Mezamir pisze:

        Każdy rodzaj energii jest produktem spalania się jakiegoś paliwa
        W naszym DNA ciągle dochodzi do spalania,stare komórki zastępowane są nowymi
        Nasza psychika/dusza/świadomość,też potrzebuje paliwa zasilającego
        Prana,lung etc zasila naszą świadomość a ciało jest pojemnikiem na umysł
        Bez ciała umysł byłby jak piórko na wietrze.

        • margo0307 pisze:

          ” Każdy rodzaj energii jest produktem spalania się jakiegoś paliwa…”
          ___
          Z poziomu umysłu 3D zapewne jest tak – jak mówisz…, jednak duchowa Energia jest formą Energii subtelnej…, a subtelne formy Energi nie potrzebują… „żadnego paliwa”, gdyż same w sobie są paliwem…
          Pomyśl sobie o subtelnych Energiach wzbudzanych intencją miłości lub wdzięczności… i wyobraź sobie lub – jeśli potrafisz – odczuj częstotliwość ich wibracji…
          I dla odmiany… pomyśl sobie o niskowibracyjnych energiach używanych przez ludzi podczas np. złorzeczenia komuś w złości… i wyobraź sobie lub… poczuj ten rodzaj wibracji…
          Sam się przekonasz, że… nisko, ciężko wibracyjne energie potrzebują paliwa…, lecz te subtelne o wysokich wibracjach powstają… „znikąd”…, „z powietrza”…, z Miłości… 🙂

          Zadaj sobie pytanie… – jak się czujesz kiedy jesteś zły na coś lub na kogoś ?…, jakimi energiami siebie napełniasz… Odczuj to… Zobacz… jak Twoje myśli pełne złości – wypełniają Ciebie niskowibracyjnymi energiami…

          Podobnie… kiedy jesteś szczęśliwy, zadowolony.., wdzięczny komuś za coś… – Odczuj to i spróbuj zobaczyć… oczyma wyobraźni – na początek… jakie energie wypełniają Twoje ciało i umysł…
          To, że czegoś nie widać – nie znaczy, że to nie istnieje…

          Dla nikogo chyba nie jest już tajemnicą, że… ludzie pracujący świadomie z własnymi energiami – podnoszą sukcesywnie ich wibracje, a co za tym idzie… łatwiej radzą sobie zarówno ze stresem, strachem, cierpieniem czy chorobami…, jak i odczuwają mniejszy lęk przed śmiercią, a nawet… w ogóle go nie odczuwają…

        • Maria_st pisze:

          he he he nie ma jak zabawa w słowa…co kto nowego wymyśli…..a my tylko łapiemy co jest i tworzymy nowe składanki…

  10. marek pisze:

    Znów pytanie do którego podchodząc z otwartym umysłem odpowiedź winniśmy znaleźć sami .

    Lecz warto je rozdzielić,- Kim jest Bóg w naszych intelektualnych , przez to w pewnym sensie nie do końca klarownych poszukiwaniach, a kim Bóg szukany przez nasze jestestwo .

    Bóg jest wszystkim i niczym – Pustką mówią nasze folozoficzno-naukowe rozważania Jam jest w Bogu , lecz czy owo ” Wszystko i nic ” otacza jednakowo w odczuciu indywidualnej świadomości każdego / ą z nas ?.

    Otacza zróżnicowanie z powodu nie jednakowego poziomu zrozumienia.

    a Bóg jest we mnie jednak podobnie ” jak wokół ” ten sam i nie ten sam gdyż w określonym kolorycie odcieni poziomu Miłości będącej spoiwem i stabilizatorem koegzystencji wszelkiego istnienia.

    Więc czy mogę określić Boga? -mogę -jednak wyłącznie Tego w sobie i tylko dla siebie ,jeżeli z Nim koegzystuję. Nie mogę określać Go za innych ? . Nie mogę , bo nie wiem na ile ich świadomość jest w Nim zanurzona.

    Patrząc na nas ludzkość tego wieku , warto pamiętać o ogólnym poziomie świadomości Boga w poszczególnej ludzkiej jednostce .

    Czy jest mądrym oczekiwać od nieopierzonego pisklęcia ,że rozwinie skrzydła i poleci ? -raczej nie .Podobnie z na wpół opierzonym ptakiem.

    Tak z pozycji poziomu samo świadomości poszczególnego człowieka -Bóg w nas ma niezliczoną ilość twarzy . Trzeba tylko to zrozumieć i zaakceptować .

    Mój Bóg na dzień dzisiejszy jest drogą , prawdą , życiem Świadomością Chrystusową przejawioną wśród nas postacią Jezusa Chrystusa .

    Mam na myśli Jezusa Chrystusa niekoniecznie zbieżnego z przekazem historycznym , a tą postać którą stworzyło moje serce – obdarowując ją wszelkimi przymiotami dobra i piękna jakie mogą stanowić dla mnie przedmiot do naśladowania .

    Ten Bóg prawdziwy , czy nie , lecz dla mnie jak najbardziej realny zamieszkał w mym sercu i stopniowo rozświetla mój umysł i ciało .

    Rozjaśnia mnie światłem poranka , otula ciszą zmierzchu , miłością rozpromienia me spojrzenie na starania bliźniego .
    Oddałem mu całego siebie z wszelkimi nadziejami , pragnieniami i lękami zalegającymi we mnie .Jego ” światło ” mnie oczyszcza .

    Jednocześnie zrozumiałem iż na objęcie pojmowaniem Absolutu owego ” Wszystko i Nic ” przyjdzie dla mnie czas , gdy stanę się samemu ” drogą , prawdą i życiem ” , samodzielną autonomiczną jednostką Świadomości Chrystusowej .

    Na teraz starcza mi posiadanie autentycznego nauczyciela i przyjaciela który mieszka we mnie i dzieli mój los wraz ze mną . Dowodem dokonania właściwego wyboru jest moje sumienie , które swą cichą akceptacją utwierdza mnie w przekonaniu o obraniu właściwej drogi .

    m

  11. margo0307 pisze:

    ”Przypomina mi to powoli scenerię jak z osławionego filmu 2012. „
    ___
    Masz słuszność Dawidzie…, wydarzenia zadziewające się na wyspach Japonii, w Kalifornii i w innych miejscach na Ziemi… nie wyglądają optymistycznie…, zważywszy, że… dotykają wszystkich królestw – ludzi, zwierząt, roślin i minerałów…
    Widać wyraźnie, że… na Ziemi postępują gwałtowne zmiany, które przypominają… jeden wielki… chaotyczny plac budowy…
    Jeszcze kilkanaście lat temu… nie mieliśmy możliwości śledzenia takich zmian na bieżąco… Informacje o wydarzeniach w innych miastach… czy krajach… docierały do nas z opóźnieniem kilku tygodni a nawet miesięcy…, dzisiaj jednak mamy możliwość niemal… uczestniczenia w nich na bieżąco i wraz z ludźmi je doświadczającymi – przeżywania ich… i myślę, że… nie zadziewa się to przypadkowo

    Zadałeś pytanie:
    ”Czy po mojej śmierci Świat przestanie istnieć czy Ja?”

    Nie miałam w swoim życiu doświadczenia bliskiego śmierci…, nie licząc dwóch traumatycznych dla mnie doświadczeń – jedno w wyniku wypadku samochodowego, podczas którego uderzenie samochodu w barierkę mostu było tak silne, że… wyrwało drzwi samochodu, a ja wypadłam z niego uderzając głową w krawężnik, i… niestety niewiele pamiętam z całego zdarzenia, bo… straciłam przytomność… Pamiętam, że… w jednej chwili jechałam autem…, a już w następnej – poczułam straszliwy ból głowy i pytanie lekarza – jak się nazywam – na szpitalnym łóżku…
    Drugie doświadczenie miało miejsce w wyniku zatrucia pokarmowego, kiedy w nocy obudził mnie ból ciała i próbowałam udać się do łazienki…, w przedpokoju jednak zaczęłam tracić świadomość i osunęłam się po ścianie na podłogę… Pamiętam jedynie głos mojej Mamy dochodzący z pokoju rodziców – próbującej zbudzić Tatę…, głos dziwnie zdeformowany…, który miałam wrażenie… dochodził jak gdyby z jakiejś głębokiej studni…, a ja powoli… zapadałam się w ciemność…
    I choć oba doświadczenia nie nastrajają ani optymistycznie, ani tym bardziej radośnie… w porównaniu z tym, o czym opowiadają ludzie, którzy przeżyli tzw. „śmierć kliniczną”.., to jednak jestem przekonana, że nasza Świadomość – ani nie umiera wraz z ciałem fizycznym, ani nie znika
    Oprócz bowiem tych traumatycznych doświadczeń – miałam w swoim życiu kilka pięknych wizji… i niezwykłych snów…, m.in. tych, w których po swojej śmierci.. mój Tato, Brat oraz mój życiowy Partner… przyszli się ze mną pożegnać…
    Były to sny niezwykłe i z całą pewnością – realne, ponieważ wiedziałam w nich, że bliscy mi ludzie odeszli już z tego świata…, poza tym w śnie, w którym przyszedł mój Tato – poznałam swoją Babcię, a jego Mamę, której nigdy przedtem… nie widziałam…

    Relacje ludzi, którzy przeżyli „śmierć kliniczną… opowiadają o tym, że „umarły”… i najczęściej – po kilkunastu minutach zostały przywrócone do życia…
    Wszystkie te opowieści – choć pochodzą od różnych ludzi…, z różnych środowisk i krajów… są zadziwiająco spójne i zbieżne ze sobą…
    Osoby te w chwili śmierci… opuszczały swoje ciało i unosiły się w górę… Jednocześnie widziały i słyszały wszystko o czym mówią osoby żyjące np. ich bliscy znajdujący się w korytarzach szpitalnych albo lekarze…
    Mówią o tym, że… próbowały rozmawiać, dawać jakieś znaki, że czują się już dobrze, ale… nikt ich nie słyszał… I prawdę mówiąc – nie jest to dla mnie dziwne, zważywszy jak niewielu z nas… nie słyszy, nie widzi i nie wyczuwa Energii…
    Z tych opowieści dowiadujemy się, że… po „takiego zmarłego” przychodzą opiekunowie, przewodnicy duchowi, a nawet Anioły…., że w niektórych przypadkach… pojawiają się ich bliscy z rodziny, którzy wcześniej odeszli…, a atmosfera wokół – wypełniona jest wyjątkowym spokojem i miłością…, że nie ma już bólu i strachu…
    Następnie „zmarły” dostrzega jasne, piękne światło przybierające kształt tunelu – zapraszającego go do wejścia weń… Nie każdy jednak ma ochotę aby to uczynić…

    Mówiąc szczerze – głęboko wierzę w to, co opowiadają ci ludzie…, bo… – dlaczego mieliby oni wszyscy kłamać ?…
    Poza tym, wiem dziś z całą pewnością, że… nasze wyobrażenia, że nasza głęboka wiara – stwarza naszą Rzeczy Istność… i podobnie – może mieć to również miejsce… po śmierci naszego fizycznego ciała…

    „… Według wiary waszej niech wam się stanie!…”, (Mat.9-29)

    Jeśli więc… za życia nie wierzymy w życie po śmierci, spodziewając się np. po „drugiej stronie” zastać pustkę i nicość – to… tak się stanie…
    Jeśli… jesteśmy silnie przywiązani do życia i materii…, wówczas wcale nie będziemy mieć ochoty stąd odchodzić…, ponieważ te silne wzorce przywiązania, które sobie sami stworzyliśmy – będą nas przytrzymywać niczym… smycz…
    W rezultacie… zamiast udać się w nowe miejsce przeznaczenia…, zapragniemy pozostać przy swoich bliskich…, zapragniemy nadal „normalnie” przeżywać wszystkie czynności – jakie przeżywaliśmy we właśnie mijającym życiu fizycznym…, nie mając świadomości, że… jako forma Energii – wcale już tego nie potrzebujemy…

    Z różnych mądrych pism i książek napisanych przez Mądrych Ludzi – dowiadujemy się m.in. jak ważny jest fakt – w jaki sposób odchodzi nasza Dusza – jaką ma świadomość w chwili śmierci ciała fizycznego…
    Powiedziane jest, że najlepszym co możemy zrobić to… umierać pogodzonym z życiem…, mając tego świadomość…
    Dlatego, wszelkie gwałtowne śmierci, jak np. wypadek samochodowy…, gdy nie jesteśmy na to przygotowani – nie są dla nas korzystne…, ponieważ często się zdarza, że… osoby, które zginęły nagle… nie wiedzą co się stało… z uwagi na to, że… „tam” nie ma czasu… – czują się zagubione i zdezorientowane… Odwiedzają na zmianę dom, rodzinę i miejsce wypadku – nie mogąc zrozumieć dlaczego nie mogą „normalnie” funkcjonować ?!…
    Dlatego m.in. przestrzega się nas – abyśmy byli przygotowani na to, że… w każdej chwili możemy stąd odejść… tak, jak pokazują nam to filmy…, w których Ziemia przeprowadza… „gwałtowny remont generalny”…

    • Dawid56 pisze:

      Margo dziękuję Ci za szczerość i za odważne i piękne słowa:) .To bardzo Wielkie co napisałaś :).
      Wiem że jeśli odejdziemy w momencie przejścia na tamtą stronę nie będziemy sami, tak jak słusznie napisałaś- na tamtą stronę przeprowadzą nas Ci których znaliśmy nasi bliscy i nasi przyjaciele.Ale na pewno nasz energia nasz duch pozostanie i będzie żył innym życiem…

      • margo0307 pisze:

        „…Wiem że jeśli odejdziemy w momencie przejścia na tamtą stronę nie będziemy sami…”
        ___
        I ja także to wiem Dawidzie…
        Moja Mama leżąc w szpitalu po wylewie, opowiadała mi, że pewnego dnia przyszli do niej bliscy i znajomi, którzy dawno temu przeszli na „tamtą stronę”…
        Stali skupieni i uśmiechnięci wokół łóżka, na którym leżała – wspomagając Mamę duchowo w tym trudnym dla niej okresie…
        Jak powiedziała mi:
        „Widziałam ich tak – jak teraz widzę ciebie…”

        Teraz, jak to wspominam…, przypomniało mi się opowiadanie pewnego pana poddanego hipnozie regresyjnej, opisane przez Michaela Newtona, który m.in. stwierdził, że… „…nikt po mnie nie przychodzi po śmierci ciała, gdyż… nie ma takiej potrzeby…, sam doskonale wiem – gdzie mam trafić i nie odczuwam przy tym żadnych niespokojnych stanów…”

        Możliwe więc, że to nasza doskonale rozwinięta świadomość pomaga nam w nawigacji podczas tych… „zapomnianych”… przez nas stanach przejścia…

        • Dawid56 pisze:

          Pewna odpowiedź i korelacja z ty co napisałaś Margo zawiera się w słowach Zegarmistrza Światła Purpurowego Tadeusza Woźniaka- słowa są niezwykłe i jakże trafne jesli chodzi o naszą dyskusję..

          A kiedy wreszcie przyjdzie po mnie
          Zegarmistrz światła purpurowy
          By mi zabełtać błękit w głowie
          To będę jasny i gotowy…

          Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
          Zgasną podłogi i powietrza
          Na wszystko jeszcze raz popatrzę
          I pójdę nie wiem gdzie na zawsze…

          A kiedy także przyjdzie po mnie
          Zegarmistrz światła purpurowy
          By mi zabełtać błękit w głowie
          To będę jasny i gotowy

          Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
          Zgasną pożogi i z powietrza
          Na wszystko jeszcze raz popatrzę
          I pójdę nie wiem gdzie na zawsze

          A kiedy przyjdzie także po mnie
          Zegarmistrz światła purpurowy
          By mi zabełtać błękit w głowie
          To będę jasny i gotowy

          Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
          Zgasną podłogi i powietrza
          Na wszystko jeszcze raz popatrzę
          I pójdę nie wiem gdzie na zawsze

          • JESTEM pisze:

            Słowa piosenki Zegarmistrz światła (czyli dokładnie dwie zwrotki) napisał poeta, malarz i filozof Bogdan Chorążuk. ❤

  12. JESTEM pisze:

    Mezamir
    Umieranie jest stałe i niezmienne,życie jest chwilowe chociaż i tak cały ten proces życia
    polega na obumieraniu
    Życie to iluzja nieistnienia śmierci która się wydarza w każdej sekundzie.

    Śmierć jest iluzją, która zostaje zamanifestowana… ponieważ w nią wierzymy, wierzymy w jej realność jako końca czegoś, poza czym nie istnieje nic innego albo istnieje coś… nieznanego.

    Jesteś tym, czym wierzysz, że jesteś.
    Ludzie mają potężną moc. Kiedy wierzysz, że jesteś tym czy tamtym, to właśnie tym jesteś.
    Potrafisz to, bo jesteś Życiem, Bogiem, Absolutem i Pustką i Pełnią czyli Przestrzenią, która JEST WSZYSTKIM potencjalnie i z której pochodzi WSZYSTKO, i w której przejawia się WSZYSTKO.
    Masz potencjal, by w każdej chwili stać się tym wszystkim. Ale to nie twój rozważny umysł jest tym, co włada tą siłą. Jest nim to, w co wierzysz.

    *****************************************

    Wszystko bowiem obraca się wokół wiary.
    W cokolwiek wierzymy, rządzi to naszym istnieniem, naszym życiem.
    System wierzeń i przekonań, który sobie tworzymy, jest jak maleńkie pudełko, które sami sobie zbudowaliśmy; nie możemy z niego uciec, ponieważ wierzymy, że nie możemy.
    Tak wygląda nasza sytuacja. Ludzie sami tworzą swoje ograniczenia. Wiemy, co jest dla człowieka możliwe, a co nie. A potem tylko dlatego, że w to wierzymy, staje się to dla nas prawdą.

    Nadchodzi czas, kiedy staniesz się swoim własnym guru. Nie potrzebujesz innych ludzi, aby ci mówili, jaka jest Wola Boga.
    Teraz możesz stanąć twarzą w twarz z Bogiem bez żadnych pośredników.
    Szukałeś Boga i znalazłeś Go w sobie.
    Bóg nie jest już gdzieś w niebie.

    Jeśli wiesz, że siła stanowiąca Życie jest w tobie, zaakceptujesz swoją własną boskość.
    Mimo to pozostaniesz skromny, ponieważ taką samą boskość dostrzeżesz we wszystkich.
    Zobaczysz, jak łatwo zrozumieć Boga, ponieważ wszystko jest Jego przejawem. Ciało umrze, umysł się rozsypie, ale ty nie. Ty jesteś nieśmiertelny. Istniejesz od milionów lat w najprzeróżniejszych postaciach, bo ty jesteś Życiem.
    A Życie nie umiera.

    Jesteś w drzewach, motylach, rybach, powietrzu, księżycu, słońcu. Gdziekolwiek pójdziesz, już tam jesteś, czekający na siebie samego.

    Twoje ciało jest świątynią, żywą świątynią, w której mieszka Bóg.
    Twój umysł jest żywą świątynią, gdzie mieszka Bóg.
    Bóg mieszka w tobie jako Życie.
    Dowodem na istnienie Boga w tobie jest to, że żyjesz.
    Twoje życie jest dowodem.
    Oczywiście w twoim umyśle pełno różnego śmiecia i emocjonalnej trucizny, ale i Bóg tam jest.
    Nie muszę niczego robić, aby sięgnąć Boga, oświecenia, aby się obudzić.
    Nie ma nikogo, kto zaprowadzi mnie czy ciebie do Boga. Ktokolwiek mówi, że to potrafi, jest kłamcą, bo ty już tam jesteś. Istnieje tylko jedna żyjąca istota i czy chcesz tego, czy nie, zgadzasz się z tym czy nie, bez najmniejszego wysiłku jesteś już z Bogiem.
    Jedno, co zostaje, to cieszyć się życiem, leczyć swoje emocje, tak abyś tworzył życie, w którym otwarcie będziesz się dzielił radością tkwiącą w tobie.- https://zenforest.wordpress.com/2008/07/18/bog-jest-toba/

    • margo0307 pisze:

      „… Dowodem na istnienie Boga w tobie jest to, że żyjesz.
      Twoje życie jest dowodem…”

      ___
      Tak, pięknie powiedziane…

      A do tego ostatniego zdania dodałabym jeszcze…

      ” Jedno, co zostaje, to cieszyć się życiem…” tak – by nie krzywdzić innych czujących istot

  13. JESTEM pisze:

    „NIE WIEM CZYM JEST ŚMIERĆ
    Kiedy w rozmowach na tematy duchowe ze znajomymi oznajmiam, że jestem nieśmiertelny, słowa te przyjmują za żart.. 🙂
    Przypomniała mi się piękna stara przypowieść na ten temat..

    Do Mistrza przychodzi król i powiada:
    – wiesz, należę do odważnych ludzi, lecz przyznam się tobie, że boję się śmierci, powiedz mi czym ona jest?
    – nie wiem, odparł Mistrz
    – jak to nie wiesz, jesteś przecież istotą oświeconą
    – możliwe, odparł Mistrz, lecz nie wiem czym jest śmierć, bo nigdy jej nie doświadczyłem.” – marek główczyk

    • Maria_st pisze:

      „– możliwe, odparł Mistrz, lecz nie wiem czym jest śmierć, bo nigdy jej nie doświadczyłem.” – marek główczyk ”

      i takim myśleniem można usprawiedliwić wszelką podłośc w rzeczywistości–bo jesteśmy nieśmiertelni .

      • JESTEM pisze:

        i takim myśleniem można usprawiedliwić wszelką podłość w rzeczywistości–bo jesteśmy nieśmiertelni .”

        Możliwe… 😉 ❤ Ale czy ty naprawdę w to wierzysz, że takim myśleniem: „nie wiem, czym jest śmierć, bo nigdy jej nie doświadczyłem”, „można usprawiedliwić wszelką podłośc w rzeczywistości–bo jesteśmy nieśmiertelni ”?
        A może ty takim swoim myśleniem współtworzysz wraz z innymi – co myślą tak samo – taki, a nie inny świat, w którym nieśmiertelnością usprawiedliwia się wszelką podłość? 🙂 ❤

        Może nie zrozumiałaś autora tych słów? 🙂 Więc wytłumaczę, uściślę: Ten człowiek wie, że jest nieśmiertelny w takim sensie, że nawet, jak zmieniamy formę, to nie kończy się nasze istnienie i nie kończy się życie, ponieważ możemy istnieć w różnych formach. W tym sensie śmierć jest tylko momentem przejścia z jednej formy do innej.

        Sama w tym życiu "umierałam" wiele razy, ponieważ dla mnie uwalnianie siebie od przywiązania do starej tożsamości, systemów przekonań, wierzeń, idei, koncepcji, wzorców zachowań, wszelkiego rodzaju uzależnień itp. jest jak… umieranie.

        I dla mnie:
        Śmierć jest iluzją, która zostaje zamanifestowana… ponieważ w nią wierzymy, wierzymy w jej realność jako końca czegoś, poza czym nie istnieje nic innego i-albo istnieje coś… nieznanego. A śmierć nazywamy „zaprzeczeniem Wiecznego Życia” wtedy, gdy wierzymy, że śmierć może być „zaprzeczeniem”… czegokolwiek.

        więcej tutaj: http://www.tonalinagual.blogspot.com/2016/04/moc-zycia-i-smierci-wiara.html

    • margo0307 pisze:

      „… nie wiem czym jest śmierć, bo nigdy jej nie doświadczyłem…”
      ___
      To prawda, bo przecież nikt z nas nie doświadczył fizycznie śmierci ciała i nie wrócił w to samo ciało by… opowiedzieć innym jak to jest… i co dokładnie dzieje się z nami po „tamtej” stronie…
      Wszelkie dywagacje w temacie śmierci pozostaną zawsze tylko… naszymi dywagacjami, domysłami, wyobrażeniami…
      Pamiętam sen, w którym przyszedł do mnie mój Tata by się pożegnać…
      Babcia była taka ładna…, miała piękny siwy kok na głowie – jak przystało na babcię 🙂 ale… ani jednej zmarszczki na twarzy…, oprócz tego, jej usta wyglądały jakby pomalowane czerwoną szminką (sic!)…
      Tata również był w kwiecie wieku, miał czarne gęste włosy i rząd białych zębów, przedstawiał sobą osobę, którą znałam ze zdjęć, kiedy był w wojsku…, choć przed odejściem na „tamtą stronę”… był wyniszczony chorobą, siwiuteńki jak gołąbek…
      I pomimo tego, że… choroba trwała pół roku, to w ❤ noszę jego obraz takiego – jakim przyszedł do mnie w tym ostatnim śnie…

      • mały budda pisze:

        Nie trzeba opuszczać ciała fizycznego aby mentalnie spontanicznie świadomość zmartwychwstała. Zrozumiała swoją drogę przeżywając w swoim sercu przeżyte doznania procesów w życiu.
        Każdy z nas ma niesamowite przeżycia, lecz tylko jednostki próbują zrozumieć czym jest proces życia.
        Świadomość może istnieć na wielu płaszczyznach. To nie tajemnica i nigdy nią nie było.
        Może wiedza zapomniania przyczyniła się do degradacji świadomości znajdujących się na matce naturze.
        Tak więc poznanie wynika z rozpoznania i rozumienia że wszedłem do materii.
        Ponieważ uległem w poprzednim życiu iluzji. Słuchałem co powiedzą inni. Nie słuchałem głosu serca.
        Doszedłem do rozumienia, iż sercem rozwijam się w życiu.
        To taka mała świadomość od dziecka. Wkładaj dużo pracy serca w to co robisz. Z czasem zrozumiałem, iż serce jest bramą wyjścia świadomości na wyższy poziom świadomości słonecznej.
        Tak więc dzięki moimi przeżyciami, zrozumiałem samego siebie.
        Tak więc prawdą zawsze było poznaj sam samego siebie.
        Ludzie tworzą hologramy, które są szkodliwe dla ich samych, gdyż nie wiedzą różnicy między pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym światem.
        Od samego początku kiedy upadła prawda o pochodzeniu człowieka i narodziły się religie. Wśród ludzi zapanował obłęd i wieża Babel przyczynila się do degradacji świadomości, które powielaja błędy innych byłych świadomości.
        Za długo dzieci na matce naturze bawią się w piaskownicy i szkodzą blokując wszelkie czułe życie.

        • margo0307 pisze:

          „… Ludzie tworzą hologramy, które są szkodliwe dla nich samych, gdyż nie widzą różnicy… { nie zdają sobie sprawy } pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym światem…”
          ___
          Prawdę napisałeś Mały…

          • Maria pisze:

            pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym światem…”

            tzw światy równoległe 🙂

          • margo0307 pisze:

            ” pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym światem…”
            tzw światy równoległe:) „

            ___
            Chyba nie chodzi tu o światy równoległe Maryś… 🙂
            Raczej chodzi o… nieświadome rozdzielanie światów – „wewnętrznego” od „zewnętrznego”, bo w swej nieświadomości wydaje się nam, że są one… „oddzielone” od siebie, a tak nie jest, ponieważ każdy z nas swoimi myślami… czyli z pozycji „wewnętrznego świata” tworzy…, oddziałuje… na wszystko to – co zadziewa się w „zewnętrznym świecie”…
            I w następstwie oczywiście… ponosi skutki tej swojej twórczości…
            Jeśli twórczość jest radosna, życzliwa, serdeczna… mówi, że… spotkało go szczęście…, dar od Boga…
            Jeśli twórczość jest mniej radosna… mówi, że… spotkała go kara boska…, albo stara się zwalić winę za swą nie zawsze świadomą twórczość… na innych…

        • marek pisze:

          Mógłbym żartem stwierdzić ,że popadam w chorobę Alzheimera . Jednak to co obserwuję w sobie nie do końca jest nią choć wiąże się z utratą pamięci.

          To zjawisko dziejące się we mnie ,traktując w uogólnieniu dotyczy rzeczy nieistotnych . Braku pamięci o tematach, pojęciach ,przekonaniach , które utrudniały mi wyłuskanie spójnego obrazu ” życia ” z nadmiaru zgromadzonych w umyśle informacji .

          Po tym resecie , jak określam to co zaobserwowałem po zaakceptowaniu oddziaływania na mnie świadomości Chrystusowej pozostały w mej pamięci jedynie te ” filary ”
          które autentycznie mogą służyć temu , aby ciało i umysł stały się świątynią służącą przejawieniu się w niej Boga.

          Twoje wywody Mały Buddo są dla mnie w pełni zrozumiałe i przystawalne z moimi , choć zbudowane na nieco odmiennych pojęciach , jednak pisane tym samym ” językiem „.

          Noszę jednak przekonanie ,że tak jak w pojęciu uogólnionym jesteśmy jako ludzie jednorodni to w pochodzeniu możemy się różnić .

          Daję wiarę mitom o ” upadłych aniołach ” i mitom o ludziach których pochodzenie wynika z ewolucji życia na Ziemi. Wiem w swych analizach iż oni są w pewnych znaczących tematach od siebie różni .

          Na użytek porządkowania naszej wiedzy zwrócę jedynie uwagę na temat który się nasuwa gdyby te moje przekonania były prawdą .

          Praca do wykonania , dla obu tych grup jest inna .

          Dla tych którzy noszą w swej pamięci DNA ślad ” upadłych aniołów ” polega ona na przypomnieniu wydobyciu z siebie kim są i po co tutaj istnieją .

          Dla drugiej grupy celem jest wzrost który może zaistnieć poprzez zmianę priorytetów i wzorców traktowanych jako wyznaczniki sensu życia.

          Być może poruszam temat który ma swe korzenie w fantazji , jednakże gdyby jego podstawy miały umocowanie w prawdziwych zdarzeniach zasługuje on na uwagę.

          Wyobraźnia podpowiada mi ile błędów może wynikać z nakłaniania jednych do wykonania zadań właściwych dla drugiej grupy .

          Przyniesie to efekt zaistnienia dosłownej wieży Babel gdzie tworzące ją dzieci będą w swej ignorancji zespalały sztuczną inteligencję z światem ich wartości – starszych – dojrzałych wraz z humanizmem życia wypychając poza tworzony przez nie świat.

          Monstrualne miasta w swej wielkości , gigantyczne przedsięwzięcia podejmowane przez ludzkość są dowodem i motorem tego ,że owa przysłowiowa wieża Babel -symbol zaniku kontaktu między jednym a drugim człowiekiem staje się naszym przeznaczeniem -wizytówką Ziemi .

          m

          • mały budda pisze:

            Dawno temu byli i żyli ludzie, którzy mówili jednym językiem.
            Oczywiście język to metafora, która dotyczy komunikacji za pomocą myśli.
            Myślami swymi byli połączeni z rdzeniem matki natury. Przez to mieli zdolność rozumienia wszelkiego stworzenia, do którego mieli szacunek.
            Ten system komunikacji pomiędzy ludźmi zanikał, gdyż uległ degradacji system przekonań. Wytwarzając tym samym podstawę do zbudowania wieży Babel.
            Brak rozumienia praw rządzących matką naturą. Spowodował, iż człowiek odwrócił się od matki natury. Tym samym zapominając o własnej wewnętrznej naturze. Uległ czarowi, urokowi,iluzji innego człowieka. Tym bardziej ten człowiek nie mógł odróżnić co jest naturalnym źródłem światła a co ledowym hologramowym prądem płynącym z ludzkiego umysłu.
            Tak więc do wielu rzeczy trzeba samemu dojść aby w przyszłości nie obwiniać kogoś innego, niż siebie samego. Stąd błędne rozpoznanie pierwotnej przyczyny prowadzi do błędnych wniosków.
            Niektórzy mogą mówić, że w jednym życiu niewiele da się zmienić. Potrzeba wielu żyć aby prawdę poznać o naturze życia.
            Tak więc sercem trzeba się kierować w rozwoju własnego życia aby wiedzieć że serce rozwija świadomość i skraca przyszłe życia tj. wedrówce świadomości po różnych światach.
            Choć dzisiaj wiem, że serce przenosi pamięć w rozwoju świadomości. Tym samym przyczynia się do skrócenia drogi w kierunku rdzenia tego ukrytego naturalnego światła.
            Choć prawdę pisząc to źródło światła jest w każdej przestrzeni życia. To, że go nie widać to nie oznacza, że go nie ma.
            Ludzi umysł zaciemnia, gdyż nakłada warstwy obłudy, które zamykają dostęp do widzenia światła, które nas ludzi otacza.
            Teraz i po opuszczeniu fizycznego ciała.

          • margo0307 pisze:

            „… sercem trzeba się kierować w rozwoju własnego życia aby wiedzieć że serce rozwija świadomość i skraca przyszłe życia tj. wedrówce świadomości po różnych światach…”
            ___

          • mały budda pisze:

            Margo trafiłaś w środek tarczy,he,he,he. ( 10 )
            To co napisane w załączonym przez ciebie obrazku. Jest tak bardzo wymowne.
            🙂

        • JESTEM pisze:

          „„… Ludzie tworzą hologramy, które są szkodliwe dla nich samych, gdyż nie widzą różnicy… { nie zdają sobie sprawy } pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym światem…””

          To, co napisałeś, mały buddo, odzwierciedla na przykład „przestrzeń komputerowych gier” – Nie tylko dzieci, grając w takie gry coraz bardziej zaawansowane technicznie, wchodzą w iluzję – niby „rzeczywistość” i historie takich gier, w których różne sytuacje przezywają bardzo emocjonalnie. Przystępując do gry, wiedzą – są świadomi, że to gra, ale już w trakcie grania tak się angażują, że przeżywają różne sytuacje i traktują stawiane im zadania, wyzwania jakby były w tym momencie jedyną rzeczywistością. Angażują się tak mocno w treść gry, że tracą świadomość tego, że przecież to tylko gra; nie są świadomi tego, jakie mogą być skutki tego ich zaangażowania… choćby mentalne, psychiczne i zdrowotne.
          Dla mnie podobnie jest z naszym życiem…

          margo0307:
          „Raczej chodzi o… nieświadome rozdzielanie światów – „wewnętrznego” od „zewnętrznego”, bo w swej nieświadomości wydaje się nam, że są one… „oddzielone” od siebie, a tak nie jest, ponieważ każdy z nas swoimi myślami… czyli z pozycji „wewnętrznego świata” tworzy…, oddziałuje… na wszystko to – co zadziewa się w „zewnętrznym świecie”… I w następstwie oczywiście… ponosi skutki tej swojej twórczości…(…)”

          Dodam do tego, że to, co znajduje się w zewnętrznym świecie jest wypadkową tego, co wszyscy tworzymy z pozycji świata wewnętrznego. Toltekowie nazywają to „Snem Planety”. Możliwe jest przebudzenie z tego snu, tak, jak Margo napisała – kiedy uświadamiamy sobie, że każda i każdy z nas ma wpływ ten Sen Planety.
          🙂 ❤

          • margo0307 pisze:

            „… Możliwe jest przebudzenie z tego snu… – kiedy uświadamiamy sobie, że każda i każdy z nas ma wpływ na ten Sen Planety. 🙂 ❤
            ___
            Dokładnie 🙂
            Kiedyś…, kiedy żyłam w nieświadomości…
            😳
            zdarzało mi się… szczególnie przed snem, rozmyślać nad minionym dniem… i ponownie przeżywać emocjonalnie minione wydarzenia…
            Wtedy nieświadomie złościłam się np. na kogoś…, bo wyrządził mi jakąś tam… "krzywdę".., albo wściekałam się na szefa, bo kazał mi zostać po godzinach i dokończyć pracę…, lub też… wyśmiewałam się w myślach na koleżankę z pracy, że jest głupia bo… w moim wyobrażeniu – głupio postąpiła…, etc.., etc…
            Wszystkie te… nieuświadomione energetyczne projekcje leciały w eter…, i były moim niechlubnym wkładem w tworzeniu wypadkowej Rzeczy Istności Planety…
            Dzisiaj…, wiedza o Energiach a wraz z nią – moja świadomość i odpowiedzialność za siebie wzrosła na tyle, że… nawet w skrytości ducha – zaprzestałam niechlubnego współtworzenia emocjonalnego chaosu…

          • JESTEM pisze:

            „Wszystkie te… nieuświadomione energetyczne projekcje leciały w eter…, i były moim niechlubnym wkładem w tworzeniu wypadkowej Rzeczy Istności Planety…
            Dzisiaj…, wiedza o Energiach a wraz z nią – moja świadomość i odpowiedzialność za siebie wzrosła na tyle, że… nawet w skrytości ducha – zaprzestałam niechlubnego współtworzenia emocjonalnego chaosu…”

            ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤
            ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤

          • margo0307 pisze:

            ❤ ❤ ❤ …

    • marek pisze:

      Myślami swymi byli połączeni z rdzeniem matki natury. Przez to mieli zdolność rozumienia wszelkiego stworzenia, do którego mieli szacunek.

      Tym zdaniem Mały Buddo wyraziłeś moje tęsknoty i poszukiwania .Może taki świat był kiedyś moim udziałem , może z takiego tutaj przyszedłem .

      m

  14. Maria_st pisze:

    Ja nie zastanawiam się nad tym co bedzie po tzw śmierci–bo i po co ?
    Tworzyć kolejne myślokształty ?

    • margo0307 pisze:

      ” Ja nie zastanawiam się nad tym co bedzie po tzw śmierci–bo i po co ?…”
      ___
      Ja z kolei… dość często myślę o śmierci… 🙂
      Czasem nawet… odczuwam tęsknotę by odejść stąd…, by rozpocząć nowe przygody…, nowe poznawanie… nieznanych światów…
      Wyobrażam sobie co będę robić.., jak będę wyglądać…, etc…
      Zważywszy, że… nie istnieje „tam” forma cielesna lecz energetyczna – trudno jest sobie to wyobrazić…, bo tak naprawdę wszystko to – czego nauczyliśmy się tutaj – tam będzie bez znaczenia…, nie potrzebni „tam” są księgowi, bankierzy, sprzątaczki, celnicy, kasjerki, sprzedawczynie, kierowcy… i tysiące innych zawodów, do których tutaj zostaliśmy przyuczeni i niektórzy z nas… nie potrafią robić niczego innego… 🙂

  15. margo0307 pisze:

    Koment pod artem pt. „Znaleziono dowód na istnienie życia po śmierci” 🙂

    ” Jestem fizykiem.
    Spotkałem na swej drodze i mnóstwo światowych specjalistów i z nimi współpracowałem.
    Jako fizyk jestem pewien tylko istnienia dwóch rzeczy: własnej świadomości i Boga. Wyeliminowanie Boga z nauki jest nielogiczne i niedorzeczne. Mógłbym napisać na ten temat referat. Ateizm kompletnie przeczy zdrowemu rozsądkowi i logice oraz nauce:

    1) rozsądkowi:
    Jeśli Boga nie ma to wierzący nie traci czegokolwiek. To, że żył w kłamstwie i wierzył w zabobony nie ma znaczenia. Umarł, zgasł jak żarówka czy świeczka, koniec -nie ponosi konsekwencji tego czy wierzył, ani cierpień ani czegokolwiek innego.
    Ten kto nie wierzył i miał rację, że nie wierzy to też nie ma znaczenia. Zawsze można dać mu w czapę i skończy się on też i zgaśnie jak żarówka. Zło i dobro nie mają sensu, nie ma sensu życie, ani bogactwo ani bieda, ani prawda czy fałsz – tak wszystko prowadzi do śmierci i zgaśnięcia umysłu jak wypalenia żarówki.
    Wtedy nie da się zrobić refleksji nawet jak się żyło, ani radować się sukcesami życia ani rozpaczać porażkami i błędami bo świadomość wtedy nie istnieje.
    Tak więc jeśli Boga nie ma to wszystko nie ma sensu -w tym logika i nauka ani poznawanie.
    Jeśli wszystko jest bez sensu to samo szukanie sensu też jest bez sensu bo go nie ma, nawet w logice. Jakie ma znaczenie, że ludzkość nie będzie się rozwijać? Można cały świat rozpieprzyć w drobny mak odpalając rakiety balistyczne i wszystko zniszczyć i wszystkich pozabijać.
    I co z tego?

    Jeśli Bóg jest to wszystko ma sens i każdy logiczny czy nielogiczny ruch.

    2) nauce:
    Istnienie Boga zostało matematycznie udowodnione w Ontologicznym Dowodzie Kurta Gödela.
    To jeden z najgenialniejszych matematyków wszech czasów.
    Oczywiście zaraz znajdzie się czerwony kmiot od rozrzucania gnoju, który będzie się mądrował, że pozjadał wszystkie rozumy świata i będzie pluł na powszechnie uznanego geniusza matematyki.
    To tylko potwierdzi, że czerwony kmiot od rzucania gnoju jest czerwonym kmiotem od rzucania gnoju, a Kurt Gödel będzie geniuszem jak był.
    Udowodnił on matematycznie też, że logika i nauka są niekompletne i kiedykolwiek takie będą zawsze – bez względu na stan wiedzy.
    Bóg jest dopełnieniem logiki. Przykład tego podałem w punkcie 1. Wszystko jest bez sensu i jest zbędne jeśli nie ma Boga.

    3) nauce:
    Ateizm przeczy teorii ewolucji. Teoria ewolucji twierdzi, że organizmy ulegają ulepszeniu i optymizacji w procesie ewolucji. Jeśli Boga nie ma to myślenie o Nim jest stratą czasu i energii i jest ewolucyjnie nieuzasadnione, a wyjaśnianie rzeczy Bogiem nie udziela faktycznych odpowiedzi, a więc prowadzi w ślepy zaułek i do zguby.
    Ateizm przeczy ewolucji, bo jeśli Boga nie ma, to zdolność myślenia o Bogu nie ma czegokolwiek wspólnego z optymizacją i nie daje faktycznych rozwiązań lecz fałszywe.
    Skoro wyewoluowaliśmy do myślenia o Bogu to musi być w tym sens, a sens w tym jest jeśli Bóg jest. Bo jeśli nie ma Boga to traci się czas na rozwiązywanie nieistniejących problemów i traci się na to czas i energię co przeczy ewolucji.

    3) Bóg nie jest bardziej nierealny niż Słońce.
    Teraz jest 23:43 nie widzę Słońca. Czy ono jest? Ktoś kwestionuje istnienie Boga bo Go nie widział i nie ma dowodów.
    Ja np. nie mam dowodów, że w tej chwili nie ma Słońca. Jest 2014/10/12, 23:45 jest ciemno jak (nie powiem gdzie). Nie widzę Słońca więc mam prawo uznać zgodnie z nauką, że go nie ma.
    Tak moi drodzy piszę to jako fizyk, zgodnie z nauką można uznać, że teraz 2014/10/12 o 23:46 Słońca nie ma bo go nie widzę. To jest w pełnej zgodności z nauką.
    Wg. mechaniki kwantowej stan niezmierzony jest nieokreślony (co zostało wielokrotnie udowodnione) – Słońce jest nieokreślone, bo go nie widzę, a skoro nie widzę to nie dokonuję pomiaru Słońca. Nie jest wcale bardziej realne jak Bóg. To jest zgodne z mechaniką kwantową moi drodzy. Jeśli uznacie, że stan niezmierzony jest określony to dostaniecie sprzeczne i wykluczające się (nielogiczne) odpowiedzi wg. działających praw mechaniki kwantowej, a mechanika kwantowa zawsze się świetnie sprawdza w obrębie siebie.

    4) Jeszcze więcej o pomiarach: psychiatria i neurologia.
    Jest taka choroba jak Synestezja. Są ludzie którzy np. widzą dźwięki.
    Czy więc dźwięk ma kolor lub geometryczną formę?
    Są ludzie którzy słyszą zapachy. Czy zapach ma dźwięk, albo kolor? Albo czy kolor brzęczy czy dźwięczy?
    Utną ci nogę i masz bule fantomowe. Czujesz ją. Dlaczego masz wierzyć, że jej nie masz skoro ją czujesz? Ból jest doznaniem Twojej wyobraźni więc ją czujesz. A dlaczego ból a nie np. wzrok?
    A ślepy? Nie może zobaczyć, że nie ma nogi i przekonaj go, że jej nie ma skoro czuje bule fantomowe.

    5) Cała nauka udowadnia, że świat i jego doznania są wytworem wyobraźni.
    Zarówno psychiatria, neurologia (medycyna) jak i mechanika kwantowa (fizyka) to udowadniają. Tak więc to, że jakiś cep powie, że ja wymyśliłem sobie Boga, to mały pikuś.
    Ja mu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że on wymyślił sobie cały świat i wszystko co widzi i co czuje i że to on ma dopiero bujną wyobraźnię bo sobie wyobraził nawet mnie.
    Świat jest tworem wyobraźni (to mówi psychiatria) i obserwacji (to mówi mechanika kwantowa). Jeśli temu zanegujemy zaprzeczymy odkryciom nauki (psychiatrii i mechaniki kwantowej).

    Pytanie, tylko kto stworzył wyobraźnię i twoją świadomość?

    Człowiek myśli o Bogu bo Bóg jest jak najbardziej logicznie istniejącą Istotą.
    Bez niego nawet logika nie ma sensu.
    Logika i nauka zawsze będą niekompletne i potrzebny jest byt wybiegający poza logikę by skompletować wiedzę.
    Zawsze będzie miejsce na Boga w nauce i nauka kiedykolwiek go nie wykluczy.
    Nauka bez Boga nie będzie w stanie istnieć i tylko dzięki Niemu można używać logiki, bo logika to nauka poszukiwania sensu, a bez Boga wszystko jest bez sensu (a więc logika też).
    Podałem tego przykład w pkt. 1, a dowody naukowe znajdują się w teoriach Kurta Gödel’a w naukach empirycznych jak medycyna i fizyka o czym pisałem powyżej.
    Jeśli chodzi o psychiatrię i neurologię to, że mam rację widać z badań (że świat jest tworzony przez umysł).
    Kurt Gödel udowodnił niekompletność logiki i istnienie Boga matematycznie, a fizyka zarówno matematycznie i empirycznie to, że świat jest tworem obserwacji (co jest w zgodzie z psychiatrią i neurologią)”
    http://strefatajemnic.onet.pl/ezoteryka/znaleziono-dowod-na-zycie-po-smierci/q4xhf

    • margo0307 pisze:

      A teraz, jeśli ktoś ma ochotę na odmianę… 🙂 film dokumentalny pt. „Syriusz”, opowiadający historię walki dr Stevena M. Greera o wyjaśnienie sprawy UFO i odtajnienie wojskowych dokumentów zawierających informacje o obcych cywilizacjach, wolnych źródłach energii oraz nowoczesnych technikach napędu.
      W filmiku zawarte są nagrane zeznania żołnierzy i pracowników amerykańskiego rządu, tworząc jasny obraz spotkań 5-tego stopnia z pozaziemskimi cywilizacjami.
      Premiera dokumentu zbiegła się w czasie z przesłuchaniami w Kongresie USA dotyczącymi ziemskich kontaktów z obcymi…

      http://www.cda.pl/video/201309f3

  16. margo0307 pisze:

    „…niestety Małgosiu.. muszę Cię zawieść . Ja się już taki urodziłem…
    Od młodych lat dostrzegałem siebie na tle bliźnich jako odmieńca .”
    ***
    „Marku , nie jesteś sam ja też się taki urodziłem…”

    No co Wy powiecie ?!
    Aleśmy się dobrali…

    • margo0307 pisze:

      ” Szantaż Roberta De Niro przez korporacje farmaceutyczne w sprawie filmu Vaxxed na festiwalu Tribeca.

      Filmem tym jest VAXXED: From Cover-Up to Catastrophe, który udokumentował wyznanie doktora Williama Thompsona, który przyznał się, że brał udział w masowych oszustwach naukowych mających na celu ukrycie powodowania autyzmu przez podawanie szczepionek.

      W historii kinematografii czegoś takiego jeszcze nie było – mainstreamowe media przypuściły zmasowany atak na festiwal filmowy Tribeca żeby nie pozwolić na emisję filmu, którego nikt jeszcze nie widział.
      Pierwszy raz w historii filmu media głównego nurtu potępiły materiał, który jeszcze nigdzie nie został zaprezentowany i w swoich rozpaczliwych staraniach starały się nie dopuścić do tego, by ktokolwiek zobaczył ten materiał… ”
      http://zdrowie.news/szczepionki/szantaz-roberta-de-niro-przez-korporacje-farmaceutyczne-w-sprawie-filmu-vaxxed-na-festiwalu-tribeca/

  17. C pisze:

    świat nie istnieje, jest tylko obiektem w świadomości. wszystko jest tylko obiektem w świadomości jak i dla Obserwatora czyli Źródła : )

  18. Dawid56 pisze:

    Obserwator nie jest Źródłem , Obserwator jest częścią Źródła , Obserwator nie może istnieć bez Źródła.

    • C pisze:

      Źródło zawiera w sobie wszelkich obserwatorów, będących równolegle swoistymi narzędziami dla Źródła, które poprzez oczy obserwatora patrzy i urzeczywistnia samo siebie. dlatego obserwator jest Źródłem samym w sobie

    • Maria_st pisze:

      Cos mi tu nie pasuje w tej hipnozie.
      Prośba osoby zahipnotyzowanej by hipnotyzer przerwał to—świadczy wg mnie o fikcji.
      Może kiedyś można było to brać za pewnik ….

  19. Mezamir pisze:


    Antoine Wiertz Two Young Girls

  20. marek pisze:

    Mezamirku

    zmień edukację na patologa , będziesz mógł kanapkę odkładać między wątrobę , a zdeformowaną rakiem trzustkę i co najważniejsze – będziesz w swoim żywiole.
    Jesteś doskonały w swej oryginalności .

    m

    • margo0307 pisze:

      „…Jesteś doskonały w swej oryginalności .”
      ___
      To prawda Marek, Mezamir w swej oryginalności jest po prostu the best… 😀

      • Maria_st pisze:

        Mezamir–żniwiarz ?

        • Mezamir pisze:

          Yhm 🙂 ponury kosynier,Scyta

          • Maria_st pisze:

            Kosynier…często widziany w pelerynie z kapturem i kosą.
            Ciekwe bo dużo ludzi doświadcza kontaktu takiej zakapturzonej postaci–wywołującej strach, zimno….
            hmmm
            bać sie siebie–oj to najwiekszy strach…ha ha ha tyle w sobie nieść doswiadczeń a do tego kosić siebie co jakiś czas ha ha ha

          • margo0307 pisze:

            „…Ciekawe bo dużo ludzi doświadcza kontaktu takiej zakapturzonej postaci–wywołującej strach, zimno…”
            ___
            Podczas kontaktu z… „taką zakapturzoną postacią” nie odczuwałam ani strachu, ani zimna…
            Wręcz przeciwnie – odczuwałam szacunek z tej – emanującej dostojeństwem i Mądrością postaci… 🙂

          • Mezamir pisze:

            dużo ludzi doświadcza kontaktu takiej zakapturzonej postaci

            Symbol zakorzeniony w podświadomości
            Gdy kończy się życie ,człowiek doświadcza całej swojej podświadomości
            wszystkich wypartych do niej myśli i emocji
            Zupełnie jak we śnie gdy mamy koszmary

  21. Mezamir pisze:

    „Jesteś doskonały w swej oryginalności” .

    Tzn?Co masz na myśli?

  22. Mezamir pisze:

    Nikt nie wie czym jest śmierć ponieważ nikt jej nie przeżył :p
    „Śmierć to niebyt a to czego nie ma,nie istnieje”
    Śmierci nie ma,martwych nie ma,są tylko żywi(do czasu)

  23. Mezamir pisze:

    “Dakhme” is also called “Cheel Ghar” in Hindi and “Tower of Silence” in English.

    It is a raised circular building used by Zoroastrians for the exposure of their dead bodies . Usually birds like crows and vultures would eat the body after its exposure in Dakhme. You can find some of the abandoned ones in Yazd and Kerman. They are abandoned about 60 years ago by the government for hygienic reasons .However, there are still live ones by practicing Zoroastrians in ,for example, India.

    Hanging coffins

    are coffins which have been placed on cliffs. They can be found in various locations, including China, Indonesia, and the Philippines. In China, they are known in Mandarin as xuanguan (simplified Chinese: 悬棺; traditional Chinese: 懸棺; pinyin: xuán guān) which also means „hanging coffin”.

    Famadihana

    malgaski obrzęd pogrzebowy, regularne ceremonie ekshumacji kości zmarłego, owinięcia w świeży jedwabny całun lamba mena i ponownego pochówku; u Meriny często związany z przeniesieniem do grobu rodzinnego w ziemi przodków. Na ceremonię przybywa rodzina i przyjaciele zmarłego, którzy tańczą ze zmarłym, śpiewają i ucztują, oddając zmarłemu hołd.

    • marek pisze:

      a tym ucztującym najbliżej szczątków zmarłego miesza się fetor tych szczątków z zapachem jedzonych potraw .
      Ot ludzie ” głęboko świadomi ” ,- jak wielu na wyrost nazwanych człowiekiem na tej planecie., ale mają do tego prawo , bo to ich racja .

      znów masło maślane z którego śmietana może będzie za tysiące lat.

      m

  24. Mezamir pisze:

    Úmrlčí prkna

  25. Mezamir pisze:

    „Rzeczy po prostu wydarzają się,wydarzały się przed naszym urodzeniem
    wydarzają się w trakcie naszego życia i będą się wydarzać gdy nas już nie będzie”

    • marek pisze:

      Mezamirku Kochany

      z zainteresowaniem płynącym z życzliwości przyglądam się Twoim staraniom związanym z przepracowywanym przez Ciebie tematem.

      I tak zastanawiam się w tej chwili , czy temat Ci się wyczerpie , czy wyczerpie Ciebie .

      Troska której mam w nadmiarze / bardziej wada niż zaleta / zmusza mnie do myśli …
      czy aby Mezamir nie złapał jakiejś zarazy od Lucka …

      m

      • Mezamir pisze:

        😀 Zaraza…czyli taka wieeelka bakteria? 😉
        Nie,nie złapałem żadnej „ezozarazy” ani innego bakteriera

        Po prostu po dokonanym rytuale oczyszczenia/odcięcia karmy
        wszystko zaczęło się zmieniać,nie wiem czy na lepsze czy na gorsze
        (to zależy od punktu widzenia który zależy od punktu siedzenia)

  26. Mezamir pisze:

    Successive Slidings of Pleasure

    Świetny klimat…

Dodaj odpowiedź do Maria_st Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.