Prognoza na rok 2016/2017 – kosmogram wiosny i wielki Krzyż w znakach zmiennych 5 czerwca 2016 roku

Tak się składa ,że 3 czerwca 2016 roku mija 1260 dni od 21 grudnia 2012 roku .Jest to trzecia i ostatnia data zamknięcia okna czasowego. Poprzednie daty były obliczane – pierwsza od 28.10.2011, a druga od 14.07.2012 r.Czwartego czerwca 2016 mija też dokładnie 27 lat od daty pierwszych częściowo wolnych wyborów w roku 1989 , które zmieniły prawie wszystko. Wolne wybory odbyły się do senatu w 100 % , a do Sejmu kandydaci bezpartyjni otrzymali 35 procent miejsc.4 czerwca 1989 roku przeszedł do historii nie tylko jako koniec dominacji w rządzeniu Państwem Polskim przez jedną partię-PZPR, ale jako przejęcie odpowiedzialności za rządzenie państwem przez koalicję OKP,SD i ZSL. Pierwszym premierem nie socjalistycznego został nieżyjący już obecne Tadeusz Mazowiecki. OKP to skrót obywatelskiego komitetu Solidarność utworzonego przy Lechu Wałęsie. https://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_parlamentarne_w_Polsce_w_1989_roku
Dziwnie się również składa że dokładnie 5 czerwca 2016 na niebie pokaże się konfiguracja planetarna zwana Wielkim Krzyżem. Nie będzie mu towarzyszyć zaćmienie Słońca, ale wystąpi nów podobnie jak 11 sierpnia 1999 rok. Tym razem Wielki Krzyż nastąpi w znakach zmiennych. Ramiona Krzyża stanowić będą kolejno nów w Bliźniętach w ścisłej koniunkcji z Wenus, Jowisz w Pannie, Saturn w Strzelcu i Neptun w Rybach. Zakres dokładności aspektów to 3 stopnie. Ktoś się zapyta co to oznacza? Odpowiedź nie jest trudna na to pytanie, gdyż taka konfiguracja planetarna oznacza Wielka Zmianę. Jej charakter można określić jako destrukcja i rozmywanie istniejących struktur, jako utratę kontroli nad rozwojem, albo restrykcjami, trudności z osiągnięciem jakiegokolwiek kompromisu, oszukiwanie partnerów, niestabilność zawieranych porozumień, upadek istniejących systemów i niemożność zbudowania nowego systemu, chaos.
wlk krzyz
Początki wpływu tego Wielkiego Krzyża z czerwca 2016 roku będzie można już zauważyć znacznie wcześniej. Astronomiczny rok rozpoczyna z się chwilą ingresu Słońca w znak Barana( równonocy wiosennej). W tym roku miało to miejsce 20 marca o godzinie 5.30.Dla tego wydarzenia można również sporządzić odpowiedni kosmogram. Niektórzy twierdzą że ingres wiosenny Słońca mówi o tym jaki będzie cały rok astronomiczny/astrologiczny 2016/2017.Dla Polski ( obszaru między Szczecinem a Białymstokiem) ascendent ingresu Słońca w znak Baran przypada w Rybach. Niedaleko ascendentu , a dla niektórych miejscowości Polski na ascendencie ingresu znajduje się Neptun będący w kwadraturze zarówno do Jowisza jak i Saturna- nie może to oznaczać nic innego jak zamieszanie z poplątaniem przez cały rok. Nie jest to dobry Kosmogram dla naszego całego kraju, bo oznacza Wielką niewiadomą w stosunku do najbliższej przyszłości. Praktycznie wszystko może się zdarzyć, może być zagrożona stabilizacja , może oznaczać upadek starego systemu i jednocześnie niemożność zbudowania nowego. Nowy początek i nowe nadzieje do dopiero najwcześniej wrzesień- październik 2016 a najpóźniej wiosną 2017.
wiosna 2016
Pisałem już o bardzo szczególnej numerologicznej właściwości roku 2017( liczba pierwsza i suma numerologiczna 1) – dochodzi jeszcze jedna .Rok 2017 wypada na pierwszej ( najważniejszej godzinie) kwadratu liczb pierwszych Petera Plichty .Podobna sytuacja miał miejsce bardzo rzadko ostatnio w latach ( 1873,1801,1657,1297). Lata te były bardzo ważne dla naszego kraju szczególnie rok 1801,1657 i 1297 (1801-sukcesy Napoleona i nadzieje na odzyskanie niepodległości ) 1657- odbudowa kraju po potopie szwedzkim 1297 – początek utraty Pomorza Gdańskiego na rzecz Krzyżaków po bezpotomnej śmierci Mściwoja II.

Ten wpis został opublikowany w kategorii ., Matrix, planety i komety, Przepowiednie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

95 odpowiedzi na „Prognoza na rok 2016/2017 – kosmogram wiosny i wielki Krzyż w znakach zmiennych 5 czerwca 2016 roku

  1. margo0307 pisze:

    Ktoś się zapyta co to oznacza?
    Odpowiedź nie jest trudna na to pytanie, gdyż taka konfiguracja planetarna oznacza Wielką Zmianę.
    Jej charakter można określić jako destrukcja i rozmywanie istniejących struktur, jako utratę kontroli nad rozwojem, albo restrykcjami, trudności z osiągnięciem jakiegokolwiek kompromisu, oszukiwanie partnerów, niestabilność zawieranych porozumień, upadek istniejących systemów i niemożność zbudowania nowego systemu, chaos…”
    _____
    Czyli.. nic nowego…, powtórka z rozrywki… 😉
    Świetnie – jak dla mnie – opisała to Hanna Kotwicka na swojej stronie:

    „… Świat jest wielkim boiskiem do gry w życie, na którym spotyka się 7 miliardów zawodników.
    Tu nie ma „sprawców” i „prowokatorów”, lecz bardziej lub mniej doświadczeni gracze.
    Na boisku obowiązuje jedna zasada – gra musi toczyć się fair play.
    Niestety, zbyt często zapominają o tym i zawodnicy, i kapitanowie drużyn
    …”

    13-letni cykl Czerwonego Księżyca (2006/7–2018/19) to czas przebudzenia, czas uczenia się serfowania po fali przypomnienia Zuvuya.
    W języku maya ZUVUYA znaczy „znów sobie przypomnieć”, przypomnieć sobie – skąd przyszliśmy i po co tu jesteśmy.
    Natomiast Fala WICHRU odwzorowuje poziom synchronizacji świadomości zbiorowej ze świadomością uniwersalną (wg Koła Awatara).

    Fala WICHRU bez ogródek odsłania stopień degradacji w przestrzeni stosunków międzyludzkich, a TCHÓRZ, zwierzęcy pomocnik CAUAC, odzwierciedla cechy osobowości dominujące w całej 13-dniowej fali.

    Wbrew nazwie, TCHÓRZ jest zwierzęciem drapieżnym, zuchwałym, odważnym; rzuca się nawet na silniejszego przeciwnika.
    W obliczu zagrożenia wyrzuca na odległość silnie cuchnącą ciecz, aby odstraszyć wrogów. Podobne cechy wykazują obecnie ludzie.
    Na naszej rodzimej scenie osobowość TCHÓRZA akcentuje się nad wyraz dobitnie, a „cuchnąca ciecz” to oszczerstwa i obraźliwe słowa

    Wskazówki TCHÓRZA na teraz:
    Ślij wyraźne sygnały do otoczenia, bądź konsekwentny w działaniu i nie przytakuj, że wszystko ci się podoba.
    TCHÓRZ zwraca uwagę na to, że masz prawo reagować na nieprawe ataki i bronić własnych racji. Moc TCHÓRZA nie pozwoli cię skrzywdzić, jeśli twoje motywacje są czyste…”
    http://www.maya.net.pl/

  2. Dawid56 pisze:

    Ale jest nadzieja na lepsze jutro 🙂 Chaos nie może trwać wiecznie, ale chaos jest warunkiem niezbędnym do powstania nowej jakości .To właśnie z Chaosu jak mówią starożytni Grecy wyłoniła się nowa rzeczywistość 🙂

  3. Maria_st pisze:

    To właśnie z Chaosu jak mówią starożytni Grecy wyłoniła się nowa rzeczywistość 🙂

    ciekawe…
    a co z harmonią ?

    • marek pisze:

      A mnie się wydaje Dawidku ,że coś Ci szwankuje optymizm, skoro serwujesz nam na święta tak ” pieprzny pasztet „.

      Że przyszłość jest nieprzewidywalna , każdy myślący to wie , więc PO CO ? ją prorokować .

      Czyż nie lepsze jest na takie prognozy porzekadło : co ma wisieć nie utonie lub nie ma złego co by na dobre nie wyszło .

      Świąt pełnych optymizmu .

      m

      • margo0307 pisze:

        „…nie ma {tego} złego co by na dobre nie wyszło.”

        Maruś, w pełni popieram to optymistyczne, choć stare porzekadło, bo… każde „niekorzystne” zdarzenie… może w efekcie końcowym przynieść pozytywne skutki… 🙂
        Sama doświadczyłam tego kilkakrotnie… 😀

  4. Ktoś pisze:

    „Jest to trzecia i ostatnia data zamknięcia okna czasowego. ”

    – okno się zamknęło niecały rok temu i kolejne „obliczenia” nie służą niczemu jak podtrzymywaniu SZTUCZNEJ nadziei. Takiej samej jaką żył żyd hitler w swoim bunkrze wciąż śiąc o władaniu gojami nawet gdy jego nazistowskie wojska zajmowały teren niewiele większy niż otoczenie jego kwatery.

  5. Dawid56 pisze:

    I mam też taką skromną nadzieję że po „burzy” nastanie Spokój, Pokój i Pojednanie.
    Marku masz rację więcej optymizmu by się przydało 🙂 , dlatego uciekając od pesymistycznych wizji Życzę Wam moi Kochani Wesołego Alleluja cokolwiek to by oznaczało………
    Życzę Zdrowych i Wesołych Świąt Wielkanocnych i Smacznego Jajka
    No tego optymizmu również 🙂 🙂 🙂
    Wielkanoc

    • margo0307 pisze:

      „…Wesołego Alleluja cokolwiek to by oznaczało…”
      ___
      Jest sporo różnych tłumaczeń wyrażenia: Alleluja…
      Znalazłam m.in. takie…

      „Alleluja… to wyraz hebrajski, bardzo często używany przez Izraelitów i oznacza dosłownie zawołanie:
      „Chwalmy Pana — Hallelu-Jah!”
      Okrzykiem tym Izraelici wyrażali swą radość i wdzięczność dla Boga.
      Chrześcijanie, przyjmując Stary Testament, przyjęli również ów wyraz w tym samym znaczeniu, jako wyrażenie chwały dla Boga i dziękczynienie za szczególne dary…
      Alleluja głosi triumf Zwycięzcy śmierci, piekła i szatana. Jego boską i ludzką naturę zespoloną w Osobie Syna Bożego.
      Za swego ziemskiego życia Jezus — jako Syn Boży — był absolutnie pewien tego, że odniesie zwycięstwo nad największymi wrogami człowieka — grzechem, szatanem i śmiercią.
      Wielokrotnie mówił wprost o swojej męce i śmierci, dodając zawsze, że dnia trzeciego zmartwychwstanie.
      Alleluja! Chwała Chrystusowi, Synowi Boga!, który stał się człowiekiem!…”

      Ale też jest i takie:
      http://www.zbawienie.com/alleluja.htm

    • Ostoja pisze:

      Pogodnych chwil zadumy w wiosenny, wielkanocny czas życzę Wszystkim

      DZIEŃ ZMARTWYCHWSTANIA

      Na swojej dłoni złożyłeś
      nas wszystkich,
      byśmy dostrzegli Twoją bliskość,
      Twój nader czuły oddech i Nowy Program:
      – „Jam Jest” – Obecność Bóg we mnie.

      Idziesz miłośnie w głąb naszych serc,
      torując Światłem splątaną myśl,
      odnawiasz zapis czułej Jedności
      w Stwórczym Dziele Całości.

      Inny niż dotąd rozpościerasz wachlarz,
      wpisujesz radość, uśmiech i dobroć,
      obfitość i nadzieję na stanie się Tobą,
      w Tobie i z Tobą, jako „Jam Jest”, Bóg we mnie.

      W DNIU ZMARTWYCHWSTANIA
      wyzwalasz Miłość dając się cały w okruszynie
      chleba i w Słowie – Tyś Bóg – mój Pan,
      ja dziecko Twoje.
      Proszę Cię, oczyść, co jeszcze, jak zakwas, rośnie,
      pychę w pokorę zmień, bo choć radośnie przecieram szlak,
      zarośla i chwasty , jednak odradza się warstwa niegodności.

      Proszę Cię w Święty Poranek, przemień je i stwórz
      stan „od początku” – czysty, bezpylny, rdzenny,
      jak Dzieciątko.
      Chcę stać się Tobą w Tobie, jak Ty w sednie Duszy mej.

      Oto dziś Dzień Zmartwychwstania – przygarnij mnie
      do życia w pełni radości, pokoju, miłości
      i nowy stwórz czas – Czas Jedności.

  6. Dawid56 pisze:

    „zwycięstwo nad największymi wrogami człowieka — grzechem, szatanem i śmiercią.”

    I moim zdaniem przyszła kolej na to aby Człowiek również odniósł to Zwycięstwo nad grzechem, szatanem i śmiercią.

    Grzech pojawia się wtedy kiedy zdajemy sobie sprawę z tego że nie powinjśmy tak czynić bo sprawiamy komuś albo czemuś ból albo czynimy jaka niesprawiedliwość, ale jednak tak czynimy…

    • margo0307 pisze:

      „… Grzech pojawia się wtedy kiedy zdajemy sobie sprawę z tego że nie powinniśmy tak czynić bo sprawiamy komuś albo czemuś ból albo czynimy jakąś niesprawiedliwość, ale jednak tak czynimy…”
      ______
      To prawda Dawidzie…, ale też prawdą jest, że Grzech” pojawia również wtedy, kiedy – nie zdajemy sobie z tego sprawy, że… sprawiamy komuś albo czemuś ból albo czynimy jakąś niesprawiedliwość, a to z kolei… poprzez prawo przyczyny i skutku – wywołuje powstanie odpowiednich konsekwencji regulowanych przez Prawa Uniwersalne, bo brak znajomości Praw Uniwersalnych nikogo nie zwalnia od odpowiedzialności, od skutku za swoje czyny…, gdyż w Prawach nie istnieje nic takiego jak – przebaczenie, czy przypadek…

      – Czy pamiętasz co napisała Jestem ?

      „…Myśląc, mówiąc, pisząc powołujemy do istnienia wszystko to, co myślimy, mówimy, piszemy i w takiej, a nie innej formie – urzeczywistniamy {nasze} Dzieło…”

      • Dawid56 pisze:

        Ale nieświadomy grzech nie jest grzechem ( przynajmniej kiedyś tak mnie nauczano- żeby „powstał” grzech musi być przekroczenie „Prawa Bożego świadome i dobrowolne).
        P. fajne są te Twoje świąteczne ozdobniki- kurczaczki 🙂

        • margo0307 pisze:

          „… fajne są te Twoje świąteczne ozdobniki- kurczaczki” 🙂
          ____
          Fajne, ale…
          Pamiętajmy w swym sercu o niesieniu miłości do wszystkich czujących istot… zajączków, kurczaczków, baranków, świnek, kaczuszek…, to jeden ze sposobów by nasze ❤ ❤ wypełnić Chrystusową Energią… 🙂

        • JESTEM pisze:

          „Ale nieświadomy grzech nie jest grzechem ( przynajmniej kiedyś tak mnie nauczano- żeby „powstał” grzech musi być przekroczenie „Prawa Bożego świadome i dobrowolne).”

          Dziwne to słowo – grzech. Ale użyję go ujmując w cudzysłów. Powiedzmy, że „grzech” to działanie niezgodne z „Prawem Bożym”.

          „Grzech” nieświadomy nie jest „grzechem”… póki nieświadomi jesteśmy, że „grzech” popełniamy… Gdy powraca przytomność, świadomość, dostrzegamy, że popełniając „grzech” działaliśmy nieświadomie.

          Przykłady:

          Ktoś kogoś zabija i znajduje dla tego czynu odpowiednie wytłumaczenie, jakiś powód morderstwa. Nie dostrzega wtedy, że popełnił „grzech” i „idzie w zaparte”. Bo „ma usprawiedliwienie”. Nie jest świadomy tego, co zrobił. Gdy ktoś zabija drugiego człowieka w imię Boga – ma „silne” argumenty – wytłumaczenie na ten „grzech” – „uczynił to przecież w imię Boga”, choć Prawo Boże mówi: nie zabijaj. Ale ten człowiek, co zabił, nie był świadomy tego, co uczynił – że „działając w imieniu Boga” wystąpił przeciw „Prawu Bożemu”. Bo działał w ignorancji, zaślepieniu, w nieświadomości.

          Mężczyzna żonaty lub mężatka uwodzi kogoś i ma seks pozamałżeński. Pod wpływem silnych uczuć i emocji – z pożądania dokonuje zdrady. Czy zastanawia się, co robi? Nie, bo jest tak pochłonięty/a różnymi myślami i emocjami, że nie ma możliwości, aby był/a przytomny/a = świadomy/a tego, co robi. A Prawo Boże mówi: nie cudzołóż.

          Przy galopujących w głowie myślach i mocnych emocjach tak się „zakręcamy”, że tracimy uważność = przytomność = świadomość tego, co czynimy.

          Ktoś kłamie, ale mówi, że to wcale nie jest kłamstwo, bo… ma przecież usprawiedliwienie – kłamie na przykład w imię jakichś „wyższych racji”. I w nieświadomości swojej popełnia „grzech”, działa przeciwko „Prawu Bożemu”, które mówi: nie kłam.

          Dawidzie kochany, nawet kiedy kłamiemy w „błahych sprawach”, umyka nam moment, w którym wymyślamy historię, która staje się kłamstwem. Na przykład, gdy spóźniamy się do pracy i wiemy, że się spóźnimy, zaczynamy się denerwować, że się spóźnimy, więc zastanawiamy się nad usprawiedliwieniem. I pojawia się pytanie: I co ja powiem, jak wejdę do pracy? I wtedy w mózgu zaczynają się pojawiać różne myśli – podpowiedzi. I zaczynamy wymyślać jakąś historię, by „wybielić” swoje ego. Ego chce być „zawsze niewinne”. Dlatego – gdy działamy nieświadomie – mamy tendencję do zwalania odpowiedzialności na innych albo na „niesprzyjające okoliczności”. 😉
          A gdy taka historyjka jest już gotowa, wchodząc do pracy opowiadamy ją i prawie zaczynamy sami wierzyć w to kłamstwo naprędce uklecone. „Popełniamy grzech”. Czy świadomie? Nie. Bo działamy w „afekcie” – pod wpływem silnych emocji.

          Pod wpływem silnych emocji nie jesteśmy świadomi tego, co czynimy. Ale i tak kiedyś – prędzej czy później – poniesiemy konsekwencje swojego kłamstwa. W jaki sposób? Na przykład zostaniemy okłamani przez kogoś i będziemy wiedzieć, że to kłamstwo, ale wtedy to czyjeś (nawet „błahe”) kłamstwo nas „dotknie do żywego” i „oburzy wielce”.

          Dopiero gdy całkowicie przestajemy kłamać, to nawet jeśli ktoś nas okłamuje, a my jesteśmy tego świadomi, nie mamy o to pretensji do tej osoby, to już nie „dotyka nas do żywego”, ponieważ wypełnia nas wszechogarniająca miłość i współodczuwanie z innymi, dlatego mamy pełne zrozumienie dla takiej osoby. Rozumiemy, że ona inaczej jeszcze nie może, nie potrafi inaczej zadziałać, że jeszcze musi kłamać, ponieważ jest nieświadoma tego, co czyni.

          Dlatego ważne jest, by wybaczać innym, ponieważ nie wiedzą, co czynią. Jednak to wybaczenie pojawia się wtedy, kiedy sami sobie już wybaczyliśmy swoje „grzechy” (bo staliśmy się ich świadomi i więcej ich nie już popełniamy) i staliśmy się odpowiedzialni za swoje myśli i słowa, staliśmy się świadomi, i działamy zgodnie z… „Prawem Bożym”.

          🙂 ❤

          • margo0307 pisze:

            ” Ale nieświadomy grzech nie jest grzechem…”

            „… „Grzech” nieświadomy nie jest „grzechem”… póki nieświadomi jesteśmy, że „grzech” popełniamy… Gdy powraca przytomność, świadomość, dostrzegamy, że popełniając „grzech” działaliśmy nieświadomie…”
            _____
            Pewnie wielu się ze mną nie zgodzi, ale… trudno… 😉
            W zestawieniu, tego co napisałeś Dawidzie… oraz tego, czym podzieliła się z nami Jestem…, przyszły do mnie myśli odnośnie tego, że… ta nasza… hmm… „niewinna nieświadomość” w chwili popełniania „grzechu”… – czyli działania na szkodę czujących istot – nie do końca jest taka… niewinna… 😉

            Kultura Wschodu – w przeciwieństwie do kultury Zachodu – jest bardziej nastawiona na rozwój naszej duchowej natury i w pismach wschodniej kultury zapewne znajdziemy więcej informacji czy norm określających nasze postępowanie w zakresie tego – co jest „grzechem” oraz tego – co nim nie jest…
            Ale i w naszej zachodniej kulturze… nie brakuje pism i kodeksów wyjaśniających nam to zagadnienie…
            Pomijając już jednak wszelkie… pisma, kodeksy, dekalogi, zakazy, nakazy, etc…, bo ktoś może być np. „nie czytaty, nie pisaty” 😉 , to przecież… każdy z nas posiada swój własny wewnętrzny kodeks moralny – ten cichy głos – zwany przez nas sumieniem, który podpowiada nam i informuje każdego z nas na temat tego – jakie nasze postępowanie jest „grzechem” – a jakie nim nie jest…

            Tak więc, wszystkie niemal przykłady, które wyżej podałaś kochana Jestem – wg. mnie – zupełnie nie kwalifikują się pod pojęcie… naszego „nieświadomego działania”…, możemy tu co najwyżej… mówić raczej o nieświadomości w sensie – braku wiedzy… nt. konsekwencji, jakie niewątpliwie pociągają za sobą wszelkie nasze myśli, słowa i uczynki…

            Ale… z drugiej strony…, trudno również mówić o niewiedzy…, bo stare – ale jakże aktualne – ludowe porzekadła… dokładnie informują nas o konsekwencjach naszych uczynków…

            „Jak Kuba Bogu – tak Bóg Kubie”
            „Nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku – dziadek się śmiał i to samo miał”
            „Kto pod kim dołki kopie – sam w nie wpada” etc…

            Inną sprawą jest fakt… celowego i świadomego ignorowania zarówno własnego głosu sumienia… jak i wszelkich innych kodeksów moralnych…

          • Dawid56 pisze:

            Ktoś kogoś zabija i znajduje dla tego czynu odpowiednie wytłumaczenie, jakiś powód morderstwa. Nie dostrzega wtedy, że popełnił „grzech” i „idzie w zaparte”. Bo „ma usprawiedliwienie”. Nie jest świadomy tego, co zrobił. Gdy ktoś zabija drugiego człowieka w imię Boga – ma „silne” argumenty – wytłumaczenie na ten „grzech” – „uczynił to przecież w imię Boga”, choć Prawo Boże mówi: nie zabijaj. Ale ten człowiek, co zabił, nie był świadomy tego, co uczynił – że „działając w imieniu Boga” wystąpił przeciw „Prawu Bożemu”. Bo działał w ignorancji, zaślepieniu, w nieświadomości.

            Prawo Boże brzmi nie zabijaj – rzadko kiedy Ktoś kto popełnia morderstwo nie zdaje sobie sprawy z tego że odbiera komuś życie.

          • JESTEM pisze:

            JESTEM:
            „Grzech” nieświadomy nie jest „grzechem”… póki nieświadomi jesteśmy, że „grzech” popełniamy… Gdy powraca przytomność, świadomość, dostrzegamy, że popełniając „grzech” działaliśmy nieświadomie…”

            margo0307:
            „W zestawieniu, tego co napisałeś Dawidzie… oraz tego, czym podzieliła się z nami Jestem…, przyszły do mnie myśli odnośnie tego, że… ta nasza… hmm… „niewinna nieświadomość” w chwili popełniania „grzechu”… – czyli działania na szkodę czujących istot – nie do końca jest taka… niewinna… 😉 „

            Nie do określenia jest, na ile nieświadomość jest „winna”, a na ile nie – czy 3/4 niewinna, a 1/4 winna? Czy może „całkowicie winna” albo „całkowicie niewinna? Według mnie takie myślenie to pułapka, która utrzymuje nas w „konieczności” oceniania. A ja stosuję w życiu także tolteckie „nauki”, które podpowiadają między innymi: nie oceniaj.

            Z moich doświadczeń, obserwacji i wniosków 😉 wynika, że nieświadomość jest nieświadomością i ma swoje konsekwencje (zgodnie z prawem przyczyny i skutku). A kiedy stajemy się świadomi, zaczynamy klarownie, przejrzyście widzieć i rozumieć różne zachowania, działania i jakie mają one konsekwencje, skutki. Stąd bierze się powiedzenie:

            „Gdy stajemy się świadomi, zaczynamy widzieć rzeczy i zjawiska takimi, jakie one są, a nie jakimi wydają nam się być”

            Margo kochana, w momencie, w którym zaczynamy podążać za myślami, które w konsekwencji sprawiają, że na przykład kłamiemy, wśród wielu różnych myśli pojawiają się i takie, które nam podpowiadają, że np.: „kłamstwo ma krótkie nogi”. Ale emocje, napięcia zagłuszają takie myśli, które można by nazwać „głosem sumienia”.

            Dlaczego w takich sytuacjach jesteśmy głusi na te myśli? Dlaczego wybieramy inne? Ponieważ… coś w nas nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje myśli, słowa i czyny. Dlaczego?

            Każda i każdy z nas może dokładnie sobie przypomnieć takie sytuacje ze swojego życia. I zobaczyć, jak w takich sytuacjach działamy i dlaczego. Bo nawet, kiedy „gryzie nas sumienie”, to i tak – póki jesteśmy emocjonalnie „zakręceni” – wybieramy często te myśli, które zagłuszają tzw. „wyrzuty sumienia”. Dlaczego? Bo ego (to coś, co wciąż stawia w nas – przez nas opór przed Prawdą) musi mieć usprawiedliwienie dla tego, co zrobiliśmy w „afekcie” (przekonani o słuszności tego, co zrobiliśmy). Sami siebie przekonujemy często o tym, że słusznie postąpiliśmy, bo inaczej musielibyśmy zobaczyć prawdę o sobie, która może być szokująca i bardzo „niewygodna” dla ego (naszego „Księcia Kłamstwa”).

            Dla mnie nie to jest istotne, czy czyjaś nieświadomość jest winna czy niewinna, lecz to, czy ktoś jest świadomy/a tego co czyni, czy nieświadomy. Nie istotne jest, kto jest winny lub niewinny, ponieważ… Kto kogo ma sądzić? Ktoś z zewnątrz ma nas sądzić? Przecież piszesz:

            każdy z nas posiada swój własny wewnętrzny kodeks moralny – ten cichy głos – zwany przez nas sumieniem, który podpowiada nam i informuje każdego z nas na temat tego – jakie nasze postępowanie jest „grzechem” – a jakie nim nie jest…

            No więc chodzi o to, by przestać zagłuszać ten „cichy głos w nas”. Ale jak to zrobić? Stawać się coraz bardziej świadomymi istotami. 🙂
            Jeśli zagłuszamy ten głos, to jesteśmy nieświadomi, ponieważ nie słyszymy tego „głosu”. Po prostu. 🙂 Stawianie się świadomymi istotami polega między innymi na tym, że sami rozpoznajemy swoje kłamstwa, oszustwa i wszelkie działania destrukcyjne, raniące i sprawiające mniejsze lub większe cierpienie (sobie i/lub innym). Nie ważne jest to, jak nas sądzą i oceniają inni. Na tym między innymi polega rozwój świadomości (poszerzanie świadomości SIEBIE) i poznawanie siebie, „budzenie się z zaśnienia”. I stawanie się Przebudzonymi. Warto obserwować siebie i innych w różnych sytuacjach, w tym również, a może przede wszystkim takich, kiedy kłamiemy, oszukujemy przede wszystkim sami siebie.

            To tak, jak z „sumieniem”, o którym Marek napisał:
            „Ćwicząc ” niesłyszenie jego głosu w małych sprawach , głuchniemy na jego głos do tego stopnia że omijamy jego głos nawet wtedy kiedy krzyczy .”

            Margo kochana, czy ty w sytuacjach, kiedy na przykład kłamałaś, byłaś tego świadoma?
            Według mnie możliwość dostrzeżenia niewinności nawet w naszej ludzkiej nieświadomości ( w sobie i innych) jest jak dokonanie „skoku kwantowego” świadomości. To pomaga wybaczyć sobie i innym. Zgodnie z „naukami” Jezusa Chrystusa:

            ‚Nie sądźcie, abyście nie byli sądzenie, nie potępiajcie, abyście nie byli potępieni, wybaczajcie, a będzie wam wybaczone”…”Odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.”

            Powtórzę 😉 :
            Dopiero gdy całkowicie przestajemy kłamać, to nawet jeśli ktoś nas okłamuje, a my jesteśmy tego świadomi, nie mamy o to pretensji do tej osoby, to już nie „dotyka nas do żywego”, ponieważ wypełnia nas wszechogarniająca miłość i współodczuwanie z innymi, dlatego mamy pełne zrozumienie dla takiej osoby. Rozumiemy, że ona inaczej jeszcze nie może, nie potrafi inaczej zadziałać, że jeszcze musi kłamać, ponieważ jest nieświadoma tego, co czyni.

            kiedy sami sobie już wybaczyliśmy swoje „grzechy” – bo staliśmy się ich świadomi i więcej ich nie już popełniamy – i stajemy się odpowiedzialni za swoje myśli i słowa, staliśmy się świadomi, i działamy zgodnie z… „wewnętrznym głosem Serca”.

            ============

            Dawid56 napisał:
            Ale nieświadomy grzech nie jest grzechem ( przynajmniej kiedyś tak mnie nauczano- żeby „powstał” grzech musi być przekroczenie „Prawa Bożego świadome i dobrowolne).””

            I zanim odpisałam Dawidowi, przeczytałam to zdanie kilka razy chcąc je z-rozumieć, z-rozumieć, co ono w sobie zawiera, jaką treść. I będąc na nie otwarta, zobaczyłam wewnętrznie, że jest prawdziwe. I zrozumiałam, z jakiego „poziomu” opisuje prawdę o tzw. „grzechu” i nieświadomości.

            Nie znaczy to, że nie ponosimy konsekwencji naszych nieświadomych działań. Oczywiście, że ponosimy.

          • JESTEM pisze:

            Dawid56:
            „Prawo Boże brzmi nie zabijaj – rzadko kiedy Ktoś kto popełnia morderstwo nie zdaje sobie sprawy z tego że odbiera komuś życie.”

            Może i taki ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że odbiera komuś życie, ale w takim momencie nie zdaje sobie sprawy z tego, że działa wbrew wewnętrznemu głosowi serca, który w takim momencie zostaje całkowicie zagłuszony i jakie mogą być tego konsekwencje.

            Dlaczego ci, co „zabijali w imię Boga” to robili? Ponieważ uwierzyli w kłamstwo, że zabijanie w imię Boga jest słuszne. Podobnie jak zabijanie w obronie ojczyzny. Każdy czyn odebrania życia komuś wynika z tego, że osoba, która zabiła, uwierzyła w jakieś kłamstwo, którego daje usprawiedliwienie dla dokonania takiego czynu, którego wynikiem jest zabicie lub zranienie drugiego człowieka.

          • JESTEM pisze:

            „Myśl jest nieszkodliwa, dopóki w nią nie uwierzymy. To nie nasze myśli, lecz
            nasze przywiązanie do nich wywołuje cierpienie. Przywiązanie się do myśli
            oznacza wiarę w jej prawdziwość, bez sprawdzenia tego, jaka jest.

            Przekonanie to myśl, do której jesteśmy przywiązani, często przez wiele lat.
            Większość ludzi uważa, że ich myśli mówią im, czym są. Pewnego dnia
            zauważyłam, że nie oddycham – byłam „oddychana”. Potem zauważyłam
            również – ku mojemu zdumieniu – że w rzeczywistości „byłam myślana” i że
            myślenie nie ma charakteru osobistego. Czy budzisz się rano i mówisz sobie:
            „Myślę, że dzisiaj nie będę myśleć”? Za późno: Już myślisz! Myśli po prostu się
            pojawiają. Pojawiają się znikąd i wracają donikąd, jak chmury wędrujące po
            pustym niebie. Pojawiają się nie po to, by zostać, lecz by odejść. Nie są
            szkodliwe, dopóki nie przywiążemy się do nich, jakby były prawdziwe.

            Nigdy nikomu nie udało się uzyskać kontroli nad swoimi myślami, chociaż
            niektórzy opowiadają jak tego dokonali. Nie uwalniam się od swoich myśli –
            wychodzę im na przeciw ze zrozumieniem. Wtedy to one uwalniają się ode
            mnie.” – Katie Byron

          • Dawid56 pisze:

            „Podobnie jak zabijanie w obronie ojczyzny”. – to nie tak Jestem , nie tak .Ni twierdzę że zabijanie w obronie ojczyzny jest czymś słusznym ale niestety czasami koniecznym- to nasz kraj został zaatakowany przez wroga i my się tylko bronimy.To tak jakbyś broniła swojego domu czy rodziny przed napastnikiem który chce zabić albo Ciebie albo Twoich bliskich – co zrobisz gdy w jego ręku zobaczysz nóż, albo w ręku wroga karabin gotowy do strzału a Ty masz też broń.To bardzo trudne sytuacje , ale czasami one się zdarzają – takie jest życie…

          • M.A.T 13 pisze:

            …”i działamy zgodnie z… „Prawem Bożym”…..czyli jednak JESTEM funkcjonuje , czyli odbiera i współgra z otoczeniem według …”Prawa Bożego’Tedy jakiegoś boga jednak ma, którego Prawo zna.Tak z ciekawości bo już różne Prawa na tem padole słyszałem …Jakie to prawo???!!!…:)

          • JESTEM pisze:

            „…”i działamy zgodnie z… „Prawem Bożym”…..czyli jednak JESTEM funkcjonuje , czyli odbiera i współgra z otoczeniem według …”Prawa Bożego’Tedy jakiegoś boga jednak ma, którego Prawo zna.Tak z ciekawości bo już różne Prawa na tem padole słyszałem …Jakie to prawo???!!!…:) „

            😀 Kosmiczne. 😀
            A dlaczego JESTEM miałaby nie funkcjonować czyli odbierać i „współgrać” z otoczeniem? 🙂

            Znam dosyć dobrze „Prawo Boże”, o którym pisał Dawid, to które pochodzi od Boga, w którego – jak widać wielu/e tutaj wierzy. Znam różne „Prawa Boskie” i różne ich interpretacje. Niektóre różnią się między sobą. Tutaj też niby kilka osób wierzy w tego samego Boga, natomiast z tego, co widzę, różni ludzie, na różne sposoby interpretują te „Prawa Boże” – jakby mieli różnych Bogów.

            A ty jak byś rozmawiał z tymi, którzy wierzą w Boga, jak nie ich językiem?

            Napisałam „„…”i działamy zgodnie z… „Prawem Bożym”….
            mając na myśli nas wszystkich, ludzkość i odnosząc się do tego, w co wierzy Dawid, bo z nim prowadziłam dialog.
            Osobiście nie znam ani nie mam żadnego Boga. 🙂 W życiu kieruję się Sercem i czymś, co mogę nazwać intuicją. Ale szanuję mądrość pochodzącą z różnych kultur, religii i tradycji – taką wiedzę, która pozwala człowiekowi uwolnić się od cierpienia na przykład.

            Obserwuję tu ciekawe zjawisko: że niektórzy z tych, co wierzą w Boga (tego z tradycji chrześcijańsko-katolickiej), który ponoć pewne Prawa (do których się w rozmowie odwołujemy) ustanowił – na przykład te, które wyraźnie mówią: nie zabijaj, nie kłam – interpretują w taki sposób, który pewne kłamstwa i zabójstwa usprawiedliwia.
            Takie osoby są jak… wytrawni „adwokaci”- szukają „odpowiednich kruczków”, aby pewne kłamstwa i zabójstwa usprawiedliwić. Ciekawe, jakby tłumaczyli oni swoje interpretacje Bogu, który dał im te „Prawa Boże” – gdyby go spotkali? 🙂

          • JESTEM pisze:

            „Podobnie jak zabijanie w obronie ojczyzny”. – to nie tak Jestem , nie tak .Ni twierdzę że zabijanie w obronie ojczyzny jest czymś słusznym ale niestety czasami koniecznym- to nasz kraj został zaatakowany przez wroga i my się tylko bronimy.

            Teoretyzujesz na szczęście, bo nasz kraj nie został zaatakowany przez wroga (!!!!!!! 🙂 )
            No tak… „nie jest słusznym zabijanie, ale koniecznym„. Dawid, po prostu jesteś nieświadom tego, co piszesz. No tak… „niechcem, ale muszem”. Co, kto komu każe zabijać? Dlaczego?
            Dlatego, że ten, który twierdzi, że wierzy w Boga, (który ponoć przekazał Prawo, które mówi: nie zabijaj) nie chce działać zgodnie z tym Prawem, bo ma jakieś „wyższe racje” niż Prawo Boga, w którego wierzy. Strasznie to „pokręcone” i zawiłe.

            „To tak jakbyś broniła swojego domu czy rodziny przed napastnikiem który chce zabić albo Ciebie albo Twoich bliskich – co zrobisz gdy w jego ręku zobaczysz nóż, albo w ręku wroga karabin gotowy do strzału a Ty masz też broń.To bardzo trudne sytuacje , ale czasami one się zdarzają – takie jest życie…”

            Nie wiem, co bym zrobiła w takiej sytuacji. Ty byś zabił?

            { Tu do Margo: Kochana, widzisz to? Czy gdyby ktoś zabił jakiegoś napastnika w obronie własnej, powiedziałabyś, że był świadomy czy nieświadomy? Według mnie nieświadomy, działby zgodne ze swoimi przekonaniami, ale znaczenia ani konsekwencji swojego czynu nie byłby świadomy. }

            Owszem, zdarza się, że ktoś kogoś napada. Owszem, „takie jest życie”. Dlaczego?
            Z powodu ludzkiej ignorancji, nieświadomości i przywiązania do takich przekonań własnie, że jak ktoś nas zaatakuje, to my musimy – „działając w obronie swojego życia” zabić tego kogoś.

            Nie wiem, jakby się w takiej sytuacji zachowała – już podobne tematy „przerabialiśmy”… Ale po prostu dostrzegam fałsz w tym, że ktoś wierzy w jakiegoś Boga i kocha tego Boga, który Jest Miłością i który ponoć dał Prawo: nie zabijaj (z Miłości do człowieka), a człowiek ma w doopie to Prawo, które otrzymał od Boga, którego kocha.

            „W modlitwie Ostoi( pięknej modlitwie-dziękuję) mamy Wszystko Dziecięstwo Boże Miłość i Jedność bez podziałów i bez dąsów .
            „Jam jest- Bóg jest we mnie”- to piękne słowa 🙂 „

            O tak, modlitwa piękna i wzniosła, i piękne słowa, ale co z życiem? Dlaczego ludzie tak pięknie modlą się do Boga, w którego wierzą, a nie spełniają Praw, które od niego otrzymali?

          • margo0307 pisze:

            „… Tu do Margo: Kochana, widzisz to?
            Czy gdyby ktoś zabił jakiegoś napastnika w obronie własnej, powiedziałabyś, że był świadomy czy nieświadomy?
            Według mnie nieświadomy, działałby zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale znaczenia ani konsekwencji swojego czynu nie byłby świadomy…”

            _____
            Tak, widzę to…, teraz może nawet… troszkę jaśniej… 🙂 i… jeśli ktoś zabija jakiegoś napastnika w obronie własnej powiedziałabym, że… działa nieświadomie z powodu własnej ignorancji, ponieważ… utożsamia się jedynie z formą – ze swoim ciałem…, którego instynktownie broni za wszelką cenę… nawet… po trupach innych…, i że takie działanie – jest działaniem spowodowane strachem…
            Prawdę mówiąc, to przyznam, że…, jeszcze nie tak dawno… sama bym tak postąpiła – czyli… zabiła innego człowieka w obronie własnej…
            Dzisiaj… nie jestem już tego taka pewna, bo… zmienił się sposób mojego postrzegania i rozumienia…, bo wiem, że… jedynym sposobem uwolnienia się z cyklu Koła Wcieleń jest… zaprzestanie utożsamiania się z tą iluzoryczną i tymczasową formą – jaką jest moje ciało…
            Wiem też z całą pewnością, że… przeznaczeniem nas wszystkich jest przemiana, a tą przemianą jest… przemienienie siebie – rozumne i świadome… 🙂

            Mam też świadomość, że… Ziemia i wszystko, co na Niej istnieje podlega swoistym cyklom…, a jednym z nich jest… kończący się właśnie – Cykl materialny, który cechował się m.in. – utożsamianiem się z formą – z ciałem… 😉
            A my wszyscy obecnie… wkraczamy wraz z Ziemią w niematerialną sferę Kosmosu, a zatem… w Cykl niematerialny, który cechuje rozwijanie naszej indywidualnej świadomości i jest czasem, w którym nasze ego stanie z boku – ustępując miejsca Wyższemu Duchowi w nas, płynącemu przez silne i zdecydowane pole naszego ❤ energetycznego, w którego Rzeczy Istności… śmierć nie istnieje… 🙂 ❤

          • Dawid56 pisze:

            „Osobiście nie znam ani nie mam żadnego Boga.”

            No to doszliśmy Jestem do kwintesencji dlaczego tak bardzo bardzo różnimy się w poglądach i osądach.

            Przykazania Boże – tu możemy oczywiście dyskutować czy pochodzą od Boga ( bezpłciowego) czy od Jahwe, jednak bardzo mnie zmartwiłaś tym że nie wierzysz w Boga – bardzo- chociaż oczywiście masz do tego prawo 🙂 Pozwolisz w takim razie, że zapytam w co wierzysz.

            P.S. w świetle tego co napisałaś rozumiem dlaczego dla Ciebie nie mażadnej różnicy czy Bóg to Ktoś czy coś albo nawet Coś

          • Dawid56 pisze:

            Prawdę mówiąc, to przyznam, że…, jeszcze nie tak dawno… sama bym tak postąpiła – czyli… zabiła innego człowieka w obronie własnej…
            Dzisiaj… nie jestem już tego taka pewna, bo… zmienił się sposób mojego postrzegania i rozumienia…, bo wiem, że… jedynym sposobem uwolnienia się z cyklu Koła Wcieleń jest… zaprzestanie utożsamiania się z tą iluzoryczną i tymczasową formą – jaką jest moje ciało…

            Jeśli chodzi o mnie to też mam te same wątpliwości co Ty Margo, ale jeśli chodzi o moich bliskich, czy Ojczyznę ( szeroko rozumianą) to jest działanie pod przymusem, ale całkowicie świadome.

            Jestem, chyba zupełnie inaczej rozumiesz słowo świadomie aniżeli ja.Dla mnie działanie świadome to świadomy wybór po rozważeniu wszystkich za i przeciw, a działanie nieświadome to trochę tak jak odruch bezwarunkowy ( działanie w impulsie czy afekcie)
            Nie na darmo się mówi że działanie w afekcie stanowi pewną okoliczność łagodzącą ( jesli chodzi o jego osądzenie) dla czynu zabronionego.

          • JESTEM pisze:

            JESTEM:
            „„Osobiście nie znam ani nie mam żadnego Boga.”

            Dawid56:
            „No to doszliśmy Jestem do kwintesencji dlaczego tak bardzo bardzo różnimy się w poglądach i osądach.”
            ————————————
            To żadna „kwintesencja”. 🙂 Choć rzeczywiście, różnimy się w naszych „poglądach” czyli postrzeganiu Rzeczy Istności (jak nazywa „TO” Margo). W osądach zaś nie różnimy się, a to z tego powodu, że ty osądzasz, a ja już nie osądzam. 🙂 Nie osądzam, bo coraz wyraźniej widzę rzeczy, zjawiska takimi, jakie są – rozpoznaję je takimi, jakie są na prawdę, a nie takimi, jakimi nam wydają się być.

            Czy ty, kochany Dawidzie, znasz osobiście jakiegoś Boga? Na przykład tego, w którego wierzysz?
            Czy ty masz jakiegoś Boga? Co to dla ciebie znaczy „mieć” Boga?

            „Przykazania Boże – tu możemy oczywiście dyskutować czy pochodzą od Boga ( bezpłciowego) czy od Jahwe, jednak bardzo mnie zmartwiłaś tym że nie wierzysz w Boga – bardzo- chociaż oczywiście masz do tego prawo 🙂 „

            Czemu miałbyś się o mnie martwić, kochany Dawidzie? Nie mam problemów i doceniam życie. I czuję Miłość do Jedni, Całości, Wszystkiego, Co Jest. Nie mam potrzeby dyskutowania, skąd pochodzą „Przykazania Boże”.

            „Pozwolisz w takim razie, że zapytam w co wierzysz.”

            Nie wiem, w co wierzę, choć wiem, to, co wiem. 🙂 Wiem na przykład, że boskość w nas to nasza… wielowymiarowość – duchowo-energetyczna „sieć” albo Przestrzeń Świadomości, która łączy ze sobą wszystkie swoje przejawy w różnych formach poprzez Umysł. Głos Serca to „coś”, co odczuwamy, widzimy, a nawet czytamy (odczytujemy)… Sercem.

            Wiem, że tzw. Bóg to Uniwersalny Umysł (Wszechświata), a Bogini to Uniwersalna Świadomość (Wszechświata). Boskość dla mnie to Jednia, Unia tych dwóch „części” Całości, Wszystkiego, Co Jest, Istnieje.

            „P.S. w świetle tego co napisałaś rozumiem dlaczego dla Ciebie nie ma żadnej różnicy czy Bóg to Ktoś czy coś albo nawet Coś.”

            Miłość wszechogarniająca obejmuje wszystko. Jednak „ma dla mnie różnicę” to, co rozumiemy poprzez takie słowa jak: Bóg, Ktoś czy Coś.

            W życiu kieruję się Sercem i czymś, co mogę nazwać intuicją. Ale szanuję mądrość pochodzącą z różnych kultur, religii i tradycji – taką wiedzę, która pozwala człowiekowi uwolnić się od cierpienia na przykład. I rozwijać swoją samoświadomość – świadomość SIEBIE. Szanuję również wiedzę – mądrość, jaką przekazywał Jezus Chrystus, ale „czytam” ją Sercem. I nie interesują mnie takie interpretacje jego „nauk” – wedle czyjejś „wolnej woli” – które są wykorzystywane w interesie własnym (np. jako narzędzie do uzyskiwania władzy nad innymi czy bogacenia się lub poniżania, okłamywania, manipulowania albo zabijania innych… itp.)

            Widzę na przykład, że ci, co wierzą w Boga i nawet twierdzą, że kochają tego Boga, który Jest Miłością i który ponoć dał człowiekowi (z Miłości do człowieka) Prawo (przykazanie): nie zabijaj, nie kłam, wciąż ignorują to, co otrzymali od Boga, którego ponoć kochają.

            Wiem na przykład to, że wszystko jest wibracją, energią wibrującą – „powiedzmy”, że to „żeński” aspekt Absolutu. Siła kreacji -myślenie-nazywanie – „powiedzmy”, że to „męski” aspekt Absolutu. I on sprawia, że energia wibrująca (pojawiająca się w postaci wzorów powstałych z energii), staje się uporządkowana w solidne struktury form… znajdujące się na wszystkich poziomach pomiędzy i w mikro i makrokosmosie jednocześnie.

            Wiem też, że żyjemy w takiej czasoprzestrzeni, w której zachodzą ogromne zmiany świadomości. Dlatego stare (stary świat) musi się w nas rozpaść, żeby mogło pojawić się nowe. W innym przypadku, to my się rozpadniemy razem ze starym (starym światem). Albo w nim pozostaniemy.

            „Jestem, chyba zupełnie inaczej rozumiesz słowo świadomie aniżeli ja.Dla mnie działanie świadome to świadomy wybór po rozważeniu wszystkich za i przeciw, a działanie nieświadome to trochę tak jak odruch bezwarunkowy ( działanie w impulsie czy afekcie)”

            Tak, inaczej rozumiemy słowo świadomość. Wybór „po rozważeniu wszystkich za i przeciw” nie jest wyborem świadomym, jest wyborem iluzorycznie świadomym, bo jest to wybór z poziomy głowy – umysłu czyli „racjonalny”. To nie jest wybór z Serca. To wybór z poziomu umownie wolnej woli. To wybór uwarunkowany jakimiś przekonaniami, przywiązaniem do jakichś koncepcji, które są uznawane za najprawdziwsze – za jedynie słuszne. A jak Margo tutaj już wspominała, epoka „eksperymentu wolnej woli” kończy się.

            Dla mnie wybór świadomy jest wyborem płynącym z Serca.

            „a działanie nieświadome to trochę tak jak odruch bezwarunkowy ( działanie w impulsie czy afekcie). Nie na darmo się mówi że działanie w afekcie stanowi pewną okoliczność łagodzącą ( jesli chodzi o jego osądzenie) dla czynu zabronionego.”

            Gdy nasze serca – Głos Serca – pozostaje zablokowany, z powodu rządów i przewodnictwa głowy- umysłu, to większość naszych działań jest „nieświadomymi działaniami w impulsie, afekcie” – gdy działamy z poziomu głowy – umysłu ograniczonego tzw. ego. czyli różnymi koncepcjami, przekonaniami i przywiązaniem do tych naszych przekonań.

            Oczywiście, że „działanie w afekcie stanowi pewną okoliczność łagodzącą ( jesli chodzi o jego osądzenie) dla czynu zabronionego.” Na tym właśnie, kochany Dawidzie, opiera się tzw. Matrix. Dlatego całe mnóstwo kłamców i morderców żyje na Ziemi w wolności. Natomiast jeśli istnieje jakiś Bóg, który miałby kogokolwiek ciebie sądzić, to Jesteś Nim Ty Sam. I jeśli znajdujesz usprawiedliwienie dla swoich kłamstw czy zabijania w obronie ojczyzny, to ten osąd powoduje, że tak działasz, że zasilasz taką wersję rzeczywistości – świata. Ale wciąż pozostajesz nieświadomym konsekwencji takich działań. Natomiast wciąż może cię dziwić istniejąca na tym świecie niesprawiedliwość i cierpienie. Ponieważ wciąż nieświadomie się do niego przyczyniasz, a wypierasz się tego. To przejaw tzw. ignorancji.

            Wiem, że Chrystus w nas kocha wszystkich bez wyjątku. Nawet tych, co nieświadomie przyczyniają się do utrzymywania takiej wersji tego świata – z cierpieniem, kłamaniem, oszukiwaniem, manipulowaniem, zabijaniem itd., itp. On nikogo nie sądził i nie będzie sądził. tzw, Sąd Ostateczny to po prostu „zwycięstwo Słowa Bożego, zmartwychwstanie wszystkich umarłych.” A zmartwychwstanie to po prostu Przebudzenie.

            Chrystus z nikim nie walczył, On się dzielił wiedzą. I widział, jak wielkie było niezrozumienie jego nauk wśród jego uczniów.Widział fałszywe rozumienie jego „nauk” – „przekazu”. Natomiast radość mu sprawiało, gdy ktoś nie tylko zrozumiał jego „nauki” – „przekaz”, ale zaczynał żyć jako istota świadoma SIEBIE i połączona w sobie, przez swoje Serce z Bogiem rozumianym jako Całość, Jednia, Wszystko, Co Jest.

            To, co Margo przypomniała jako koniec „epoki eksperymentu wolnej woli” ma miejsce w obecnych czasach, kiedy „przechodzimy” przez czasoprzestrzeń podobną do tej, która była za czasów „Bitwy na Kurukszetrze”.

            Tym razem jednak przepowiadana III. wojna światowa może się nie wydarzyć, jeśli odpowiednia ilość ludzi na Ziemi stanie się świadomymi SIEBIE istotami. A co znaczy stanie się świadomą Siebie istotą? Każda/każdy potrzebuje sama/sam odkryć to w sobie.
            🙂 ❤

          • JESTEM pisze:

            Kochana Margo, dziękuję za twój wpis:

            Prognoza na rok 2016/2017 – kosmogram wiosny i wielki Krzyż w znakach zmiennych 5 czerwca 2016 roku

            Poruszający Serce swoją twoją uczciwością wobec siebie i samo-rozpoznaniem, z-rozumieniem… 🙂 ❤

            ” jeśli ktoś zabija jakiegoś napastnika w obronie własnej powiedziałabym, że… działa nieświadomie z powodu własnej ignorancji, ponieważ… utożsamia się jedynie z formą – ze swoim ciałem…, którego instynktownie broni za wszelką cenę… nawet… po trupach innych…, i że takie działanie – jest działaniem spowodowane strachem…”

            A stając się coraz bardziej świadomymi istotami, strach „transformujemy” na ufność.

            „Prawdę mówiąc, to przyznam, że…, jeszcze nie tak dawno… sama bym tak postąpiła – czyli… zabiła innego człowieka w obronie własnej…
            Dzisiaj… nie jestem już tego taka pewna, bo… zmienił się sposób mojego postrzegania i rozumienia…, bo wiem, że… jedynym sposobem uwolnienia się z cyklu Koła Wcieleń jest… zaprzestanie utożsamiania się z tą iluzoryczną i tymczasową formą – jaką jest moje ciało…
            Wiem też z całą pewnością, że… przeznaczeniem nas wszystkich jest przemiana, a tą przemianą jest… przemienienie siebie – rozumne i świadome… 🙂 „

            O tak. 🙂 ❤ Możemy uwolnić siebie od utożsamiania się wyłącznie z ciałem. Przebudzone istoty pozostają w ciałach…

            „Mam też świadomość, że… Ziemia i wszystko, co na Niej istnieje podlega swoistym cyklom…, a jednym z nich jest… kończący się właśnie – Cykl materialny, który cechował się m.in. – utożsamianiem się z formą – z ciałem… 😉 „

            I utożsamieniem z myślami, koncepcjami, przekonaniami oraz tzw. wolną wolą. Precyzyjne jest to określenie: „koniec eksperymentu ‚wolnej woli'”. 🙂 ❤ Ponieważ, gdy stajemy się coraz bardziej świadomi SIEBIE, wola nasza łączy się z Wolą Jedni, Całości, Wszystkiego, Co Jest, Istnieje… poprzez Serce.

            Dziękuję. ❤

          • Ifryt pisze:

            Nie chciałem wam jakoś specjalnie psuć tej „zajawki”, tak sobie miło gawędzicie, ale jak się człowiek nie boi śmierci, to i do zabijania ma inne podejście.
            Zwierzęta jakoś nie mają rozterek nad zabijaniem, a z miłości to bym właśnie dał wszystkim swobodę i wolność, choć co prawda nie jestem żadnym ‚władcą wszechświata”, ale chociaż z poziomu swojego małego istnienia rozumiem że ludzie są różni i nie można wszystkich jedną miarą mierzyć.
            To nie jest „z głowy” tylko z serca co pisze, za życie nikomu płacić swoją wolnością nie zamierzam, i dla innych też tego niechce, i żadnych wojen się też nie boje, a nie że niby jakiś prymitywny strach o biologiczne przetrwanie, ja to mogę zdechnąć choćby dziś, albo i żyć jeszcze ze 100 lat.

          • Dawid56 pisze:

            Nie wiem, w co wierzę, choć wiem, to, co wiem. 🙂 Wiem na przykład, że boskość w nas to nasza… wielowymiarowość – duchowo-energetyczna „sieć” albo Przestrzeń Świadomości, która łączy ze sobą wszystkie swoje przejawy w różnych formach poprzez Umysł. Głos Serca to „coś”, co odczuwamy, widzimy, a nawet czytamy (odczytujemy)… Sercem.

            Widzisz ja WIERZĘ że istnieje gdzieś ponadczasowe źródło prawdy, miłości i życia- I tę istotę nazywam Bogiem.Dla mnie owa istota nie ma płci – jest pełnią.Po drugie nigdy nie odważyłbym o sobie mówić że jestem Bogiem.Jestem po prostu ułomnym człowiekiem i jednocześnie nieśmiertelnym duchem – niezniszczalną energią- mam moc tworzenia myślokształtów ale nie mam mocy tworzenia ( z niczego) materialnych rzeczy.

          • Ifryt pisze:

            Dawidzie w takim razie możesz sobie śmiało darować tą historię narodu żydowskiego nazywanego Biblią, bo ich Bóg jest skrajną patriarchalną fantazją beduinów pustynnych, i z Twoim Bogiem ma w najlepszym razie MAŁO wspólnego, i to w najlepszym razie podkreślam 😛 Dobie duchowo bliżej do gnostyków, miej że tą „odwagę” i wybierz Boga w którego wierzysz.

            Chciałem jeszcze coś dodać, do mojego poprzedniego wpisu, otóż zawsze mam obawy odnośnie takiego „przesadnego kultu”, w tym przypadku kultu życia, czyli że doprowadzi on do całkowitego upadku „obiektu kultu”.
            Nobo jeśli pozbawimy całkowicie życie kłów i pazurów to stanie się ono żałosne i słabe, dlatego w miłości do życia należy zachować jakąś „mądrość” czy niewiem jak to nazwać.
            Napewno silne życie to takie co się nie lęka śmierci i nieda łatwo zabić, a kto kocha życie to chyba chce aby było ono silne. Dopiero taka siła może zapewnić coś lepszego tym mniejszym i słabszym, i dopiero jeśli okaże się niegodnym to sam na siebie zgube sprowadzi, a nie że urzędowe robienie z ludzi bezbronnym wypłochów.

          • Dawid56 pisze:

            Widzisz ja WIERZĘ że istnieje gdzieś ponadczasowe źródło prawdy, miłości i życia- I tę istotę nazywam Bogiem.Dla mnie owa istota nie ma płci – jest pełnią.

            Ifryt , proszę powiedz mi gdzie Ty widzisz w tym moim wyznaniu wiary żydowskiego Jahwe albo istotę , która posiada płeć?????

          • Ifryt pisze:

            Chodziło mi o Twoje powoływanie się na słowo Boże z Bibli, czyli – nie zabijaj.
            Poco takie rosterki ku uciesze chipokrytów?
            Niewiem jak Ty ale ja nie jestem upośledzonym dałnem któremu trzeba przypilać aby nie zabijał, a jak zajdzie taka potrzeba to zabije, jak zwierzę gdy zabija w potrzebie, ale to nie znaczy że się zezwięrzęciłem.

          • JESTEM pisze:

            Dziękuję Dawidzie za twoją odpowiedź.

            Pozdrawiam ciebie i Ifryta też.
            🙂 ❤

          • Ifryt pisze:

            JESTEM nie chciałem Cię ani nikogo „płoszyć” z tej tematyki, bo generalnie to dobra idea aby nikogo nie krzywdzić, jednak rzeż niewiniątek to nic fajnego.
            Lepsza już by była wzajemna rzeż wojowników, dumnych i szczęśliwych że mogą zginąć w boju 😀

  7. Dawid56 pisze:

    „każdy z nas posiada swój własny wewnętrzny kodeks moralny – ten cichy głos – zwany przez nas sumieniem, który podpowiada nam i informuje każdego z nas na temat tego – jakie nasze postępowanie jest „grzechem” – a jakie nim nie jest…”

    Pod tym podpisuję się obiema rękami, chociaż niestety zaślepienie w czynieniu ( fanatycznego) „dobra” może prowadzić właśnie do grzechu w myśl zasady Ying Yang.
    Dlatego nie ma usprawiedliwienia dla nawracania mieczem i szerzenia chrześcijąństwa mieczem.Nie ma tez usprawiedliwienia dla stosów inkwizycyjnych.

    • marek pisze:

      Dobrze ,że mnie nie było w tej rozmowie o zabijaniu , bo przez ten jeden dzień zmądrzałem.

      Nie zabijaj skądkolwiek czy od kogokolwiek pochodziło by to prawo , jest jednoznaczne , ostateczne i niezmienne w swej treści.

      Lecz do stosowania go z całą bezwzględnością trzeba osiągnąć określony poziom samo istnienia.

      Wszelkie próby robienia wyjątków w jego przestrzeganiu są dowodem na fakt naszej niedojrzałości.

      m

      • JESTEM pisze:

        Kochany Marku, dziękuję za ten wpis:

        „Nie zabijaj skądkolwiek czy od kogokolwiek pochodziło by to prawo , jest jednoznaczne , ostateczne i niezmienne w swej treści.

        Lecz do stosowania go z całą bezwzględnością trzeba osiągnąć określony poziom samo istnienia.

        Wszelkie próby robienia wyjątków w jego przestrzeganiu są dowodem na fakt naszej niedojrzałości.

        I zagubienia w „sieci” różnych koncepcji, przekonań,
        które „gadają w naszych głowach”, a my
        jak muszki przyklejone do nich niby do „nitek pajęczyny”,
        tkwimy w tej „sieci” i pozwalamy, żeby zjadł nas pająk,
        ponieważ… właśnie w to wierzymy.

        A to, w co wierzymy, ma moc kreowania…
        to, w co wierzymy, ma moc stwarzania…
        A myśli się myślą…
        gdy za nimi podążamy, to w wiry wpadamy…
        A to, w co wierzymy, ma też moc… zanikania… 🙂 ❤

        „Dobrze ,że mnie nie było w tej rozmowie o zabijaniu , bo przez ten jeden dzień zmądrzałem.”

        😀 https://az545065.vo.msecnd.net/skype-faq-media/faq_content/skype/screenshots/fa12330/emoticons/bow_80_anim_gif.gif

  8. marek pisze:

    Z sumieniem jest nie taka prosta sprawa Dawid .” Ćwicząc ” niesłyszenie jego głosu w małych sprawach , głuchniemy na jego głos do tego stopnia że omijamy jego głos nawet wtedy kiedy krzyczy .

    m

    • margo0307 pisze:

      „o sumieniu…”
      _____
      Napisałaś w arcie „SUMIENIE A PRZEBUDZENIE… SERCA” m.in:
      „…dzięki głosowi SERCA odczuwamy, odczytujemy, to, co nam przekazuje DUCH/DUSZA…”

      Chciałam napisać to, co myślę… pod artem na Twojej Jestem stronie, ale… nie chciało mi zapisać, więc moją odpowiedź wstawię tutaj 🙂

      Można powiedzieć, że… ❤ jest takim swoistym kompasem, drogowskazem, który zawsze wskazuje nam właściwą drogę…
      Często jednak bywa, że… umysłowi wydaje się, iż wie lepiej, a wówczas ignorujemy wskazania ❤ – kompasu i podążamy drogą umysłu,często… zupełnie różną od drogi ❤ 🙂

      • marek pisze:

        Można powiedzieć, że… ❤ jest takim swoistym kompasem, drogowskazem, który zawsze wskazuje nam właściwą drogę…

        bo serce łączy z Chrystusem …

        m

        • Maria_st pisze:

          „bo serce łączy z Chrystusem …”

          ktore serce i co znaczą te słowa ?

          • margo0307 pisze:

            ” ktore serce i co znaczą te słowa ?”
            ____
            Twoje ❤ Maryś i ❤ każdego z nas… 🙂
            A słowa te znaczą m.in. to, co powiedziała Jestem:
            „…dzięki głosowi SERCA odczuwamy, odczytujemy, to, co nam przekazuje DUCH/DUSZA…” 🙂

          • marek pisze:

            Serce energetyczne człowieka Marysiu , nie to fizyczne które jest jego przejawem .
            Dużo i przystępnie jest na stronie Wingmakers .- polskojęzycznej .

            m

      • JESTEM pisze:

        Margo:

        „Można powiedzieć, że…❤ jest takim swoistym kompasem, drogowskazem, który zawsze wskazuje nam właściwą drogę…
        Często jednak bywa, że… umysłowi wydaje się, iż wie lepiej, a wówczas ignorujemy wskazania ❤ – kompasu i podążamy drogą umysłu,często… zupełnie różną od drogi ❤ 🙂 „

        O tak. 🙂

        • Dawid56 pisze:

          Kochani jestem pod wrażeniem Waszej dyskusji n/t miłości Chrystusowej , a głębiej mówiąc tej Miłości Wszechogarniającej, która, niweczy wszelkie kłótnie spory rozdwojenia.
          Ta najwyższa Miłość to niczym Agape.Nawet nie wiem czy potrafię wstąpić na ten stopień gdzie istoty potrafią się dzielić albo kapać się w tym uczuciu Wszechogarniającej Miłości.
          Oczywiście Teresa powie że jestem albo jesteśmy hipokrytami, tylko że może nawet jeśli nie jesteśmy tą Miłością, to nia pragniemy być tzn że chcemy zerwać raz na zawsze z grzechem egoizmu, czy grzechem- „Ja” ponad Wszystko czy „Ja” ponad Wszyscy

          • margo0307 pisze:

            „…Miłości Wszechogarniającej, która, niweczy wszelkie kłótnie spory rozdwojenia…”
            ____
            Można się zapytać:
            – dlaczego Nauczyciel z takim uporem zalecał abyśmy się… wzajemnie szanowali ?
            Może dlatego, że posiadał wiedzę w zakresie nie tylko ludzkiej natury ale także… w zakresie powinowactwa energetycznego… ?, że nasze myśli są energią, energią stwórczą… ?, że dobre myśli stwarzają dobre rezultaty…, a złe myśli tworzą negatywne rezultaty, które następnie sami doświadczamy.. ?

            „… Każda ludzka myśl w chwili swego powstania przechodzi w świat wewnętrzny {tj. niewidoczny dla naszych fizycznych oczu}, i staje się w nim istotnością zdolną do działania przez połączenie się – możemy to też nazwać skojarzeniem się z elementalem, to znaczy z jedną z półinteligentnych sił, znajdujących się w przyrodzie.

            Żyje ona jako działająca inteligencja – stworzenie zrodzone przez umysł – przez dłuższy
            lub krótszy przeciąg czasu, stosownie do natężenia wysiłku mózgowego, który dał jej
            początek.
            Tak więc dobra myśl znajduje przedłużenie w postaci aktywnej dobroczynnej siły…,
            zła zaś w postaci złośliwego demona.
            W ten sposób człowiek nieustannie zaludnia otaczające go prądy w przestrzeni całym własnym światem, przepełnionym potomstwem jego fantazji, pożądań, impulsów i namiętności.
            Prądy te działają na każdy wrażliwy lub nerwowy ustrój, gdy tylko się z nimi zetknie, proporcjonalnie do ich siły dynamicznej.
            Buddyści nazywają to
            „Skandhą”, a Hindusi nadają temu miano „Karmy”.
            Człowiek świadomy tworzy te kształty świadomie, inni ludzie rzutują je nieświadomie (…)

            Jest spowszedniałym pewnikiem, że żyjemy w królestwie Prawa i że dokoła nas rządzą
            prawa, których nie możemy złamać.
            A jednak nieraz, gdy ten fakt odkrywamy bezpośrednio w życiu i gdy dostrzegamy,
            że ten fakt zachodzi tak samo w świecie myśli i moralności jak i w świecie fizycznym, opanowuje nas pewnego rodzaju poczucie bezradności, tak jak gdybyśmy się
            znajdowali w kleszczach jakiejś ogromnej potęgi, która zawładnąwszy nami, kręci nami jak zechce.

            Tymczasem w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie, gdyż ta ogromna potęga – jeśli ją
            tylko dostatecznie zrozumiemy – zaniesie nas posłusznie tam, gdzie my zechcemy; wszelkimi bowiem siłami Natury możemy się posługiwać w tym stopniu, w jakim je rozumiemy.
            Naturę zwycięża się posłuszeństwem”, a jej bez spoczynku działające energie
            czekają na nasze rozkazy, jeśli tylko z pomocą wiedzy potrafimy działać razem z nimi, a nie przeciw nim.
            Możemy wybierać w jej bezgranicznym bogactwie sił, które będą wspierać nasze wysiłki co do kierunku, napięcia itd., a ich bezwzględna niezmienność daje nam
            rękojmię powodzenia (…)

            W mentalnym i moralnym świecie można tak samo jak i w fizycznym przewidywać skutki, planować i obliczać wszystko z góry.
            Natura nigdy nas nie zawodzi; przynosi nam zawód tylko nasza własna ślepota.
            We wszystkich światach przyrost wiedzy jest zarazem przyrostem siły, a wszechwiedza i wszechpotęga są jednym i tym samym.

            Prawo jest niezmienne w światach myśli i moralności, tak samo jak w świecie fizycznym, wszechświat bowiem jest przejawieniem JEDYNEGO, a to, co nazywamy prawem, jest tylko wyrazem Natury Boskiej.
            Jak jedno jest życie, które wyłoniło z Siebie wszystko – tak jedno jest Prawo, które wszystko podtrzymuje.
            Światy wspierają się na tej opoce Natury Boskiej jako na pewnym i niewzruszonym fundamencie…”

          • JESTEM pisze:

            Margo kochana, ciekawy ten tekst, który prtzytoczyłaś o Jedynym i Prawie:

            Prognoza na rok 2016/2017 – kosmogram wiosny i wielki Krzyż w znakach zmiennych 5 czerwca 2016 roku


            skąd?
            Mnie się kojarzy z Prawem Jedni – oczywiście. 😉

            Dziękuję kochana. ❤

          • Dawid56 pisze:

            „Naturę zwycięża się posłuszeństwem”, a jej bez spoczynku działające energie
            czekają na nasze rozkazy, jeśli tylko z pomocą wiedzy potrafimy działać razem z nimi, a nie przeciw nim.
            Możemy wybierać w jej bezgranicznym bogactwie sił, które będą wspierać nasze wysiłki co do kierunku, napięcia itd., a ich bezwzględna niezmienność daje nam
            rękojmię powodzenia (…)

            Może nie tyle co zwycięża ( bo tu nie powinno być walki), ale w zasadzie współistnienie.
            Jeśli będziemy walczyć z Naturą albo Gają Ziemią to ona któregoś dnia się zbuntuje.
            Jeśli będziemy korzystać z Gai w tej mierze aby tylko zaspokoić własne potrzeby tzn że z nią współistniejemy. Aby być szczęśliwym nie są wcale potrzebne laptopy smartfony, samoloty czy rakiety, potrzebne jest jednak doświadczenie jedności z Gają ze Słońcem z Księzycem i innymi istotami zamieszkującymi te planetę.

          • margo0307 pisze:

            „… ciekawy ten tekst, który prtzytoczyłaś o Jedynym i Prawie:
            skąd?…”

            ____
            Pewnikiem, podobnie jak ja – zdziwisz się 😉 tekst pochodzi z książki Annie Besant – „Karma” 🙂

            Kliknij, aby uzyskać dostęp karma.pdf

  9. Alicja z Krainy Czarów pisze:

    • marek pisze:

      To do wszystkich piszących , a nie tylko do Ciebie Lucy.
      Najpierw stańmy się miłością , a później uczmy się świętej geometrii .
      Symultaniczna nauka prowadzi w krzaki.

      m

      • JESTEM pisze:

        „Najpierw stańmy się miłością , a później uczmy się świętej geometrii .
        Symultaniczna nauka prowadzi w krzaki.”

        Z tego, co wiem, nie istnieją takie „reguły”. 😉 Czasem „studiowałam” różne rzeczy – „od sasa do lasa”. A przejrzystość i z-rozumienie pojawiało się po latach… Na tym między innymi polega „zabawa” w ‚wolną wolę’, że każdy i każda z nas „zdąża do dojrzałości” podążając swoją, indywidualną ścieżką”, a na dodatek w swoim tempie… 🙂 ❤

        Każda i każdy z nas miłość w sobie i siebie jako miłość potrzebuje odkryć sama/sam.

  10. Maria_st pisze:

    „Napewno silne życie to takie co się nie lęka śmierci i nieda łatwo zabić, a kto kocha życie to chyba chce aby było ono silne. Dopiero taka siła może zapewnić coś lepszego tym mniejszym i słabszym, i dopiero jeśli okaże się niegodnym to sam na siebie zgube sprowadzi, a nie że urzędowe robienie z ludzi bezbronnym wypłochów. ”

    Moze to pytanie bez sensu….
    Czy Ziemia na ktorej egzystujemy jest oryginalem czy kopia ?
    Jesli jest kopia czy to tlumaczy to, co tu sie dzieje?
    Czy te nasze dylematy wtedy maja sens?

    • JESTEM pisze:

      „Moze to pytanie bez sensu….
      Czy Ziemia na ktorej egzystujemy jest oryginalem czy kopia ?”

      Mario kochana, a czy ty czujesz się oryginałem czy jakąś kopią?

      • Maria_st pisze:

        czuje sie zapisem……cokolwiek ktos przez to rozumie

        • siola pisze:

          Coz za roznica czy orginal albo kopia ,jedni i drudzy nie merkuja za sami amych w tylek kopia.Byl juz Aleksander z Rzymu co to myslal ze prawde zabic mozna ,terrorem i i zadanym bolem podpis dostac i wazac ze jedyna Prawda jest to co ON uwaza.Byl i Engels i Marks i teori swoich nasladowcow mial co im bylo Hitlerr i Stalin.I co nie ma juz z nich nikogo ,Pozostala stara juz idea co od wiekow po tym swiecie chodzi ,zabic prawdy bo zabity prawdy swojej nie obroni.Wiec i palanty zabijaja jak najete dla zabicia w ludziach prawdy i kradzenia ich majatku.Bo niewiele przece tu trudu trzeba by zrobic z prawego czlowieka zlodzieja a bezduszne boskie palanty juz taka Maja ze u nich duch i sumienie juz od wiekow nie mieszka.Bo to jak z mandatem za przekroczenie szybkosci,tego zaboli co pieniedzy nie ma ale ON bez slowa kare swa zaplaci,za to Ci swieci ,niepojecie oswieceni pujda do sadu by sie jeszcze klucic i to w tym najlepsze w tym jest to,Ze choc sami Maja duzo to najlepiej by bylo by zaplacil caly lud ´za ich chore prawdy.Coz szukaja wam wroga w innych krajach ale wrog siedzi wam pod nosem i okrada.Bronia was przed terorystami ale kto obroni was przed nimi samymi ,bo choc prawo Maja pod soba to nie u nich nigdzie prawdy.Coz znaja sposob na swe prawdy tylko Taki zabic zadusic zagryzc wszelkim sposobem klamstwem i zbrodnia czlowieka w czlowieku ale czego oczekiwac od zazdrosnikow kturym to brakuje duszy i sumienia.I tak juz jest nie od teraz ze mordercy Matki z wlasnej braci chca mordercow zrobic ale czego oczekiwac od palantow co sami do siebie szacunku nie Maja.Beda wam wciskali ze gozika nie oddadza ale beda pierwsi co Ojczyzne w potrzebie zostawia,choc na bron ostatnie grosze ludziom z domow wykradli ale winny zawsze sie znajdzie i nie wazne jak bylo naprawde Historie udawalo sie zawsze zmieniac na swoja korzysc a tacy co to lubia zyc na krzywego ryja sie zawsze znajda i czego bezduszny sam nie moze to krzyworyjec zrobi..

    • Ifryt pisze:

      Postrzegam Ziemię jako „wylęgarnie” na którą dużo duchów chce mieć wpływ.
      Niewiem jednak które są prawowite a które nie, więc kieruje się własnym upodobaniem 😉
      Raczej orginał niż kopia, ale mogą być pruby zainfekowania, lub zostać uruchomiona pamięć przodków, to już samemu trzeba wyczuć.

      • margo0307 pisze:

        ” Postrzegam Ziemię jako „wylęgarnie” na którą dużo duchów chce mieć wpływ…”
        ____
        Dla mnie z kolei… Ziemia jest czymś, co można nazwać… kompleksem szkolnym z… internatem… 🙂
        Ten – jedyny w swoim rodzaju, oryginalny – kompleks szkolny składa się z wielu szkół, w których toczy się proces edukacji duchowej o różnych profilach tematycznych i różnych poziomach nauczania…, mający na celu edukację uczniów w zakresie Praw Prze­strzeni – uniwersalnego kodeksu życia obowiązującego we Wszechświecie…

        Uczniowie – jako złożone istoty duchowe, wyposażone w znakomite i niezastąpione narzędzie, jakim jest ciało zdolne odczuwać i przeżywać pełnię ziemskiego życia…, przybywają tutaj aby zdobywać i szlifować swoje kwalifikacje…, w wyniku których posiadają możliwość rozwoju… 🙂

        Świetnie przedstawił to dr Rybicki w swojej książce pt. „Uniwersalne przesłanie choroby”, gdzie m.in. pisze:

        „…To właśnie tu na Ziemi odbywa się przyśpieszony kurs nauki praw uniwersalnych, to tu możemy zdać egzamin uniwersalnej dojrzałości, który to z kolei jest przepustką do dalszego życia.
        Jest to możliwe tylko dzięki temu, że znakomite narzędzie, jakim jest ludzkie ciało precyzyjnie sygnalizuje poprzez fizyczne i psychiczne choroby oraz dolegliwości rodzaj i stopień naszego rozstrojenia w stosunku do uniwersalnych praw przestrzeni (i ich „odpowiedników” zdeponowanych w tzw. pamięci komórkowej).
        Musimy, zatem – i to z wdzięcznością i pokorą – te sygnały, które odczuwamy jako bóle i inne dolegliwości „przeanalizować i przepracować” zgodnie z kierunkiem wskazywanym przez reakcje ciała.
        Są to, bowiem niezbędne in­dywidualne lekcje na naszej drodze koniecznego rozwoju (jest to jedno z uniwersalnych praw).

        Ciało i przestrzeń to sprawiedliwi i doświadczeni nauczyciele, których nie da się oszukać! Zatem swoje indywidualne lekcje trzeba odro­bić!
        Wtedy dopiero ustąpią dolegliwości i choroby.
        Działanie objawowe czasami może mieć miejsce, ale ciągłe tłumienie i blokowanie sygnałów organizmu (dolegliwości) informujących nas o zasadniczych niedostatkach naszego ducha jest jednak działaniem przeciwnym celowości i przeznaczeniu ziemskiego życia.
        Dlatego dostatecznie długo stosowane prowadzi do destrukcji i eliminacji jednostki ludzkiej.
        Celem, bowiem naszej tu egzystencji jest nauka praw uniwersalnych.
        Nie można od tego uciec! T
        o właśnie, dlatego tu i teraz się znajdujemy!…” 🙂
        http://xorceria.pl/teksty/jacek/uniwersalne_przeslanie_choroby.html#axzz3iCt5WTSF

        • Maria_st pisze:

          „Dla mnie z kolei… Ziemia jest czymś, co można nazwać… kompleksem szkolnym z… internatem…”

          to jakas szkoła sado-macho i jeszcze ten internat–podporządkowanie.
          dla mnie to miejsce eksperymentu–symulacja, i jest to KOPIA

          • margo0307 pisze:

            Dla mnie z kolei… Ziemia jest czymś, co można nazwać… kompleksem szkolnym z… internatem…”

            ” to jakas szkoła sado-macho i jeszcze ten internat–podporządkowanie…”
            _____
            Czy szkoła… „sado-macho” ?
            Być może…, wszak uczniowie są na różnym etapie nauki i świadomości… 😉
            Mówiąc internat… miałam na myśli… tymczasowe miejsce pobytu… 🙂
            I dlaczego zaraz podporządkowanie ?, a nie np. szanowanie… obowiązujących zasad ?

  11. Maria_st pisze:

    Świadomość

    • JESTEM pisze:

      Myśląc, mówiąc, pisząc powołujemy do istnienia wszystko to, co myślimy, mówimy, piszemy i w takiej, a nie innej formie – urzeczywistniamy {nasze} Dzieło…
      Również cytując, przekazując dalej to, co generują z siebie inni, przytaczając te czyjeś „dzieła”..
      ——————————–
      Marek:
      „Nie zabijaj skądkolwiek czy od kogokolwiek pochodziło by to prawo , jest jednoznaczne , ostateczne i niezmienne w swej treści.

      Lecz do stosowania go z całą bezwzględnością trzeba osiągnąć określony poziom samo istnienia.
      Wszelkie próby robienia wyjątków w jego przestrzeganiu są dowodem na fakt naszej niedojrzałości.„
      ——————————-
      margo0307:

      „Niech każdy sam sobie odpowie… do czego dąży… oraz o czym.., o kim… najwięcej myśli… ?”

      ——————————-
      A to, w co wierzymy, ma moc kreowania…
      to, w co wierzymy, ma moc stwarzania…
      A myśli się myślą…
      gdy za nimi podążamy, to w wiry wpadamy…
      A to, w co wierzymy, ma też moc… zanikania… 🙂

      =============

      Maria-st:
      „dla mnie to miejsce eksperymentu–symulacja, i jest to KOPIA”

      Kopia, cień, iluzja… tak mi się skojarzyło… Kochana Mario, odpowiem ci cytując pewien fragment wypowiedzi Margo zapisanej w innym miejscu:

      Można powiedzieć, że… otaczające nas cienie ziemskiej egzystencji pochłaniają nas na tyle, że przyjmujemy je za prawdę, co skutkuje…, pozostawaniem nas w ciągłym z nimi związku, mimo że… nieustannie doświadczamy ich ulotności… 😉
      I to doświadczanie ulotności… w wyniku pracy nad sobą, z biegiem czasu… wydaje owoce w postaci… powstawania w nas skłonności do zwracania się ku temu – co nie jest cieniami…
      🙂 ”

      Zmieniając tę wypowiedź odrobinę i pod słowo cienie” wstawiając słowo „kopie/iluzje” wychodzi „coś takiego” 🙂 :

      /Można powiedzieć, że… otaczające nas [kopie/iluzje] ziemskiej egzystencji pochłaniają nas na tyle, że przyjmujemy je za prawdę, co skutkuje…, pozostawaniem nas w ciągłym z nimi związku, mimo że… nieustannie doświadczamy ich ulotności… 😉
      I to doświadczanie ulotności… w wyniku pracy nad sobą, z biegiem czasu… wydaje owoce w postaci… zwrócenia się ku temu – co nie jest [kopiami/iluzjami]…
      🙂 /

      • JESTEM pisze:

        Dziękuję wam, kochana Mario i kochana Margo. 🙂
        I w kontekście tego, co ‚napisałyśmy’ 😉 czyli:

        otaczające nas [cienie/luzje/kopie] ziemskiej egzystencji pochłaniają nas na tyle, że przyjmujemy je za prawdę, co skutkuje…, pozostawaniem nas w ciągłym z nimi związku, mimo że… nieustannie doświadczamy ich ulotności… ”

        Doświadczamy nie tylko ich ulotności, ale również przez te [iluzje/cienie] tworzymy swoje kopie, a poprzez te „kopie” doświadczamy… jako fizyczne, rzeczywiste i przejawiające się… różnych emocji … „rozkoszy cierpienia, ekstazy nienawiści oraz wszelkich skutków naszych przekonań, koncepcji w tym także naszej „niedojrzałości” w istnieniu jako istoty ludzkie.

        Tu mam skojarzenie z tym, jak owe iluzje/cienie mogą tworzyć „kopie” przyjmujące coraz bardziej „realny kształt”… albo zanikać…

        Byłam w lesie z dwojgiem znajomych. Mieliśmy tam spędzić noc. Coś się ze mną stało i poczułam, że muszę się uziemić, bo poczułam się atakowana przez jakieś kule… Przyklękłam na kolana, rękoma oparłam się o ziemię… moja pozycja mogła przypominać stojącą niedzwiedzicę (nie wiem, skąd to skojarzenie?). Czułam, że swoje energetyczne dłonie muszę wydłużyć i wniknąć nimi do środka Ziemi, jak najgłębiej, aż do samego centrum – serca Ziemi. Podobnie „wypuściłam” takie energetyczne korzenie ze stóp. I one także wniknęły głęboko do środka Ziemi. Byłam atakowana kulami bardzo „ciężkich energii” jakby „najstraszniejszymi zdarzeniami i historiami ludzi.” Te kule uderzały z wielkim impetem w moje ciało, rozciągały je, jakby moje ciało było niesamowicie elastyczne… Te kule rozciągały moje ciało tak bardzo, że gdy uderzały, to leciały wraz z „włóknami mojego ciała” hen w niebo, w kosmos, jakby chciały to moje ciało rozerwać na strzępy.

        Te kule atakowały mnie raz po raz z ogromną siłą. Wiedziałam, że jedyne, co mogłam zrobić w tej sytuacji, było utrzymywanie umysłu i uczuć w jednej intencji, którą powtarzałam jak mantrę: Czysty Umysł i Czyste Serce, Czysty Umysł i Czyste Serce, Czysty Umysł i Czyste Serce… Ta sytuacja trwała chyba ze dwie godziny albo i dłużej. W pewnym momencie poczułam, że kule atakują mnie z coraz mniejszą siłą. Nie zaprzestałam jednak utrzymywania intencji i powtarzania owej „mantry”. Wreszcie kule przestały mnie atakować. Wszystko wokół uspokoiło się, a ja przysiadłam na Ziemi. Czułam ogromne zmęczenie. Fizyczne także. Ale czułam się szczęśliwa. Wiedziałam, że przeszłam przez jakieś ogromnie ważne dla mnie doświadczenie. To była mocna lekcja, przede wszystkim utrzymywania czystej intencji.///

        Te kule to… nasze iluzje, cienie, „kopie”, które mogą stać się realne – jeśli w nie wierzymy albo… mogą zostać rozpuszczone… w nas, gdy dostrzeżemy ich ulotność. To tylko i aż energia… I jest jej 0.000000000000000000000000000000000001 procent w calym kosmosie, wszechświecie, w nas. 🙂 <3.

  12. marek pisze:

    Nie chcę wyjść tą wypowiedzią na oszołoma jednakże coraz bardziej przejawia się we mnie odczucie ,że to co opisujemy jako scalanie duszy , zmiana energetycznych parametrów Naszej Ziemi i nas samych dzieje się w coraz bardziej przyspieszonym tempie.

    Lecz nie dla samego stwierdzenia tego faktu piszę .Odczuwam olbrzymią presję i to nie z powodu wieku biologicznego / gdyż czuję się psychicznie młodym / lecz z powodu głosu wewnętrznego że każdy w tym ja sam , musi się określić – znaleźć swoją nad duszę .” Dom z którego pochodzi „.

    Z całym szacunkiem dla przekonań , że człowieka dzieli chwila od pełnej samodzielności egzystowania w całości przejawionego wszechświata wydaje mi się to pojęciem ” na wyrost ” dla większości naszej populacji.

    Informacje które poznałem , a ich nie propaguję , czynią mnie ostrożnym w przekonaniach że tak radykalna przemiana może dotyczyć większości.

    Całość zrozumień które uskładałem przez życie, skłania mnie do przekonania ,że łączenie się w większe zbiory świadomości / w aspekcie ducha / , jest procesem naturalnym i celowym w cyklu istnienia Ducha rozrzuconego na ” miriady” istnień w przestrzeni czasu.

    Nie trzymając się tutaj żadnej religii , korzystam jedynie z zapożyczenia ,że tą wypowiedzią staram się jedynie zwrócić każdemu/ej uwagę na konieczność refleksji w temacie swej wiedzy i rozumień by zaowocowało to oddzieleniem w tej wiedzy i wynikających z niej przekonaniach ” ziarna od plew „.
    I za głosem większości , pod czy i ja się podpisuję , sitem rozdzielającym jest wyłącznie nasze serce.

    m

    • JESTEM pisze:

      Składając te dwa fragmenty wypowiedzi razem:

      „Lecz nie dla samego stwierdzenia tego faktu piszę .Odczuwam olbrzymią presję i to nie z powodu wieku biologicznego / gdyż czuję się psychicznie młodym / lecz z powodu głosu wewnętrznego że każdy w tym ja sam , musi się określić – znaleźć swoją nad duszę .” Dom z którego pochodzi „.
      (…)
      Nie trzymając się tutaj żadnej religii , korzystam jedynie z zapożyczenia ,że tą wypowiedzią staram się jedynie zwrócić każdemu/ej uwagę na konieczność refleksji w temacie swej wiedzy i rozumień by zaowocowało to oddzieleniem w tej wiedzy i wynikających z niej przekonaniach ” ziarna od plew „.
      I za głosem większości , pod czy i ja się podpisuję , sitem rozdzielającym jest wyłącznie nasze serce.

      wniosek nasuwa się taki ;-):

      Sercem oddzielamy „ziarno od plew”, a w ten sposób docieramy do naszego Domu, z którego pochodzimy. Ten Dom jest w każdej i każdym z nas… Docieramy do „Niego” poprzez „oczyszczenie” naszych „umysłów” z iluzji (kopii 😉 ) i naszych serc z różnych „cierni”. A za tym procesem podążają nasze ciała na wszystkich jego „poziomach”.

      Czysty umysł, czyste serce… 🙂 ❤

      ///A TAM nie było ani boga, ani bogiń, ani bogów, ani szatana ani… Była całkowita jednia, w małej drobince i wokół niej. I całkowita harmonia. Była tam cisza, a w niej wszystkie symfonie świata. I pustka i pełnia. I bezczas, a w nim wszystkie możliwe czasy… Nie umiem inaczej tego opisać.(…)
      Co w tej sytuacji robię? Działam: odkrywam i przypominam sobie dar harmonizowania w sobie przeciwieństw. Gdy coraz więcej sobie przypominam o swoim DOMU, coraz bardziej staję się świadoma tego, kim jestem. Jak to robię? Konsekwentnie. Jestem świadoma, że aby mogło istnieć życie, musi istnieć także śmierć. Żeby mogło istnieć dobro, musi istnieć zło. Bez śmierci nie wiedzielibyśmy, czym jest życie, a bez zła nie wiedzielibyśmy czym jest dobro.
      (…)
      Z mojej wiedzy wynika, że “zło”, które mnie spotyka sama kiedyś wyprodukowałam. I dla mnie to jest uczciwsze postawienie sprawy niż szukanie tego “zła” tylko na zewnątrz. “Strefa cienia” lub “ciemna strona mocy” wcale nie jest gdzieś na zewnątrz, jest we mnie, tylko kiedyś się jej wyparłam i udawałam, że to nie moje. A póki będę tak udawać i żyć iluzją tego wizerunku siebie samej, który sobie stworzyłam (bo tak mi "wygodniej"), to nigdy “zła” nie zrozumiem i zawsze będzie mnie straszyło.
      ///

      • JESTEM pisze:

        Marek:
        „Nie chcę wyjść tą wypowiedzią na oszołoma jednakże coraz bardziej przejawia się we mnie odczucie ,że to co opisujemy jako scalanie duszy , zmiana energetycznych parametrów Naszej Ziemi i nas samych dzieje się w coraz bardziej przyspieszonym tempie.”

        też to odczuwam… ale „jazda” 😉

        Kochany, żart polega na tym, że nie trzeba opuszczać Ziemi, żeby powrócić do “Domu”, ponieważ Dom jest stanem świadomości, stanem jedności „wytworzonym” w sobie.” Dlatego różni ludzie prawdziwe Przebudzeni pozostają tutaj (póki co 😉 ) w swoich ciałach. .

        • marek pisze:

          Nigdzie nie uciekam , chcę zapłonąć , a nie jedynie się żarzyć .
          A teraz pędzę zrobić to o co prosiła domowa Bogini .

          m

  13. marek pisze:

    Sen

    wykłócałem się w nim z jakąś istotą / nie był to człowiek /o Biblię . Zarzucałem jej jakieś odstępstwa od prawdy , przeinaczenia , chyba niezbyt cenzuralnie lub zbyt obcesowo.

    W pewnej chwili poczułem atak energią / porównuję to do efektu trąb Jerycha / czułem ,że drże jak budynek podczas trzęsienia ziemi jednak nie chodziło o mą sama fizyczność a wiedziałem że unicestwione zostanie całe moje jestestwo .

    Krzyknąłem Jezu i obudziłem się totalnie rozbity i przerażony.

    Wiem ,że nie miałem siły się tej energii przeciwstawić i że zostałbym unicestwiony.

    Wnioski na tą chwilę :

    czy na pewno dobrze rozumiemy kojarząc Jezusa z Judaizmem ? bo kto mnie zaatakował przeciwnik , czy zwolennik biblii – mam na myśli jej całość.

    Nie neguję Twoich zrozumień z doświadczenia które przeżyłaś Jestusiu , lecz czy na obecną chwilę przeważa ilość ludzi mogących to doświadczenie powtórzyć z jego końcowym efektem podobnym do Twego .

    Rozwój rozumiem jako nie tylko oczyszczenie się ze swych zaszłości , ale również jako przyobleczenie ciała wygrywającego konfrontację z każdą energią .

    Ja we śnie byłem jeszcze w starym – mocno znoszonym.

    całusy

    m

    • JESTEM pisze:

      „W pewnej chwili poczułem atak energią / porównuję to do efektu trąb Jerycha / czułem ,że drże jak budynek podczas trzęsienia ziemi jednak nie chodziło o mą sama fizyczność a wiedziałem że unicestwione zostanie całe moje jestestwo .

      Krzyknąłem Jezu i obudziłem się totalnie rozbity i przerażony.

      Wiem ,że nie miałem siły się tej energii przeciwstawić i że zostałbym unicestwiony.”

      Zabawna synchroniczność….

      Tu opisałam swój „stary sen”:

      Prognoza na rok 2016/2017 – kosmogram wiosny i wielki Krzyż w znakach zmiennych 5 czerwca 2016 roku

      „czy na pewno dobrze rozumiemy kojarząc Jezusa z Judaizmem ? bo kto mnie zaatakował przeciwnik , czy zwolennik biblii – mam na myśli jej całość.”

      Mnie się Chrystus zdecydowanie bardziej „kojarzy – łączy” z Buddą niż judaizmem. 🙂 Ale może i w judaizmie (tym podstawowym jego „przekazie” ukrytym pod ogromem interpretacji) jest zawarta ta sama wiedza, którą przekazują Budda i Chrystus i im „podobni”? To też możliwe.

      „Nie neguję Twoich zrozumień z doświadczenia które przeżyłaś Jestusiu , lecz czy na obecną chwilę przeważa ilość ludzi mogących to doświadczenie powtórzyć z jego końcowym efektem podobnym do Twego .”

      Może… „zaufaj” albo inaczej: „nie siej zwątpienia” przede wszystkim w sobie. 😉
      To nie ma znaczenia, czy jest większość, czy mniejszość, zresztą, to się… okaże, ukaże… w odpowiednim czasie.

  14. margo0307 pisze:

    Zabawny filmik, który ukazał się na yt, można zatytułować np…. „Znaki…” 😉

    Na wiecu wyborczym Bernie Sanders’a podczas jego przemówienia, wylądował na mównicy mały ptaszek…
    Tymczasem Donald Trump został zaatakowany przez… amerykańskiego bielika…
    Zbieg okoliczności … ?

  15. margo0307 pisze:

    Kolejny, ciekawy wykład Nelli Radwanowskiej 🙂

    „…Przebudzenie = wyjście poza… umysł
    Wzrost częstotliwości drgań energii…
    Warunkiem wejścia na wyższe częstotliwości drgań jest uzyskanie stanu…
    zera emocjonalnego…
    Umysł to… myśli i EMoCje… EMoCje to nie Miłość…
    Jak wyjść poza EMoCje ?

    +… Zabawa muzyczna… 🙂

    • JESTEM pisze:

      Dziękuję, kochana Margo.
      Mądra kobieta ta Nelly. Po prostu. W wolności się dzieli… z miłością.
      🙂
      Emocje są rozwibrowaną w ciele energią myśli… Myśli mają swoją częstotliwość. A emocje to także energie o danej częstotliwości „rozgoszczone” i wibrujące w ciele.
      Gdy podążamy za myślami, które mają częstotliwości – wibracje strachu, to odczuwamy je w ciele interpretując te wibracje jako strach.

      Ostatnio odczuwałam przepływ bardzo intensywnej fali energii. I miałam świadomość, że gdyby, podążyła za myślami, które gotowe były się zamanifestować w mózgu, to energia ta mogłaby zamienić się na przykład w złość. Miałam odczucie, że rozumiem, jak wybuchają „wojny”… ale to tylko była mocna fala energii.., I ponieważ byłam świadoma tej silnej fali energii, po prostu przyjmowałam ją, nie nadając jej żadnej „nazwy” ani „imienia” – nie ograniczałam ją żadną myślą. Byłam z nią tylko z intencją ufności i miłości.
      Niesamowite są nasze możliwości… 🙂

      Oczywiste dla mnie, że gdy czegoś się boimy, to przyciągamy…
      A gdy z czymś walczymy albo choćby myślimy, to to właśnie zasilamy…
      Zagubieni… w „sieci” różnych koncepcji, przekonań,
      które jako myśli „gadają w naszych głowach”, a my
      jak muszki przyklejone do nich niby do „nitek pajęczyny”,
      tkwimy w tej „sieci” i pozwalamy, żeby zjadł nas pająk,
      ponieważ… właśnie w to wierzymy.

      A to, w co wierzymy, ma moc kreowania…
      ” +… Zabawa muzyczna… 🙂 ”

      To, co Nelly mówi, jest mi bliskie, to o dźwiękach także… Dlatego zajmuję się dźwiękowaniem radości istnienia. 🙂 (Choć nie mam takiego sprzętu jak Nelly. Po prostu nagrywam na komputer.)
      Nelly mówi o „monotonnych dźwiękach”. W początkowym etapie rzeczywiście. Ale potem pojawiają się również i trochę „dziwaczne”, które są pomocne w integrowaniu, scalaniu i harmonizowaniu SIEBIE poprzez różne częstotliwości dźwięków i różne ich brzmienie… w radości istnienia poza umysłem. 🙂 ❤ Wtedy jeśli pojawiają się słowa, pojawiają się one już z innej przestrzeni, nie tej "3D". 🙂 ponieważ wtedy prowadzi intencja… tak, jak w tym dźwiękowaniu MYŚLI SIĘ MYŚLĄ.

      A tu dźwiękowanie bez słów :-D:
      tu np.: https://www.youtube.com/watch?v=ljzEhrLo0hY

  16. Dawid56 pisze:

    Każdy ma swoją ścieżkę, drogę do Źródła.Jednym odpowiada ta droga drugim inna.Nie można jednoznacznie powiedzieć , która jest lepsza.Co do emocji- Gurdżijew je nazwał nasubtelniejszym pokarmem.Czy wypływają one z umysłu- można dyskutować- moim zdaniem bardziej z serca.I właśnie w tym wykładzie zabrakło mi po prostu Serca. Loyd w Kodzie Uzdrawiania twierdzi że pierwsze jest zawsze serce, a dopiero drugi w kolejności umysł…

    • margo0307 pisze:

      „…Czy wypływają one {emocje} z umysłu – można dyskutować- moim zdaniem bardziej z serca…”
      _____
      Dawidzie, a takie EMoCje jak np. złość, nienawiść, zawiść, zazdrość… etc… też Twoim zdaniem wypływają z ❤ ?

    • JESTEM pisze:

      „Każdy ma swoją ścieżkę, drogę do Źródła.Jednym odpowiada ta droga drugim inna. Nie można jednoznacznie powiedzieć , która jest lepsza.”

      Oczywiście. Są różne drogi… które prowadzą w różnych kierunkach. A i drogowskazy na tych drogach bywają różne. 🙂

      „Co do emocji- Gurdżijew je nazwał nasubtelniejszym pokarmem.”
      ???
      A Uspieński za Guirdżijewem pisał:

      „(…) Koń to nasze emocje. Wóz to nasze ciało. Umysł [woźnica] musi nauczyć się kontrolować emocje. Emocje zawsze pociągają za sobą ciało. W takim porządku musi postępować praca nad sobą. […]”

      Emocje zaś są bardzo różne. Czy rzeczywiście wszystkie emocje Gurdżijew nazywał „najsubtelniejszym pokarmem”?

      Przeczytałam trochę, o czym pisał Gurdżijew. Ciekawe…

      „Gurdżijew twierdził, że człowiek w swoim aktualnym stanie nie może dostrzec rzeczywistości, ponieważ nie posiada odpowiedniej świadomości — żyje w stanie hipotetycznego „śnienia na jawie”.
      Człowiek przeżywa swoje życie we śnie i we śnie umrze
      — wedle tej zasady, każda osoba postrzega rzeczy w sposób całkowicie subiektywny. Uważał, że ludzie normalnie funkcjonują jako nieświadome automaty, ale można ich „obudzić” i staną się wówczas całkowicie innymi ludźmi.”

      Kiedy się PRZEBUDZĄ. 🙂

      I dalej czytam:
      „Gurdżijew twierdził, że wiele religii i praktyk duchowych na Ziemi straciło swoje pierwotne znaczenie i witalność, a więc nie mogą już dłużej służyć ludzkości w sposób, który został im przypisany w chwili powstania. W wyniku czego ludzie nie mogli osiągnąć prawd starożytnych nauk przez co stawali się coraz bardziej niczym automaty, podatni na sterowanie z zewnątrz i akty masowej psychozy.”

      I o emocjach:
      „W najlepszym razie różnorakie szkoły i sekty mogą dostarczać jedynie jednostronnego rozwoju, który nie prowadzi do całkowitego zintegrowania człowieka. Według Gurdżijewa tylko jeden z trzech wymiarów — emocji, ciała fizycznego lub umysłu — jest rozwijany w takich szkołach. W rezultacie ścieżki te nie prowadzą do odpowiedniego zrównoważenia człowieka.
      Równolegle do innych tradycji duchowych Gurdżijew nauczał, że każdy musi włożyć znaczny wysiłek w przeprowadzenie transformacji, która prowadzi do przebudzenia. Wysiłek ten Gurdżijew określił Pracą lub Pracą Nad Sobą. Według Gurdżijewa „… praca nad sobą nie jest tak trudna jak sama chęć pracy czy podjęcie decyzji”.

      W swoich naukach zwracał uwagę na problem miejsca ludzkości we wszechświecie i na znaczenie rozwoju ukrytego potencjału — uważanego za naturalne wyposażenie istot ludzkich, ale rzadko rozwijany. Uczył, że wyższe poziomy świadomości, wyższe organy, wewnętrzny wzrost i rozwój są realnie osiągalne, ale wymaga to świadomej pracy. ”

      I jeszcze inna ciekawostka… o muzyce:
      „Muzykę Gurdżijewa podzielić można wedle trzech odrębnych okresów. Pierwszy to muzyka dawna — w tym muzyka z baletu Walka Magów oraz muzyka do pierwszych ruchów datowana na rok 1918. Drugi okres muzyczny, który przysporzył Gurdżijewowi największej sławy, to twórczość we współpracy z rosyjskim kompozytorem Thomasem de Hartmannem, opisana jako muzyka Gurdżijew-de Hartmann. Datowany na lata dwudzieste, oferuje bogaty repertuar z korzeniami z Kaukazu i Azji Środkowej ludowej, w cerkiewnej muzyce liturgicznej i innych źródłach. Ostatnim okresem jest muzyka improwizowana na fisharmonię, której demonstracje najczęściej odbywały się w mieszkaniu Gurdżijewa w Paryżu w okresie okupacji i lat powojennych aż do jego śmierci w 1949.”

      Ostatni etap – muzyka improwizowana… hm… to nawet zabawne. 🙂

      • JESTEM pisze:

        Gyrdżijew improwizował na fisharmonii… a ja lubię też na fujarce. 😀 ❤
        takie improwizacje:

      • Dawid56 pisze:

        Może powinienem bardziej uściślić -Pokarmem są wrażenia , a na wrażenia składają się miedzy innymi emocje.
        Powiem tak dlaczego odróżniam emocje od umysłu.
        Emocję wiążę bardziej z Księżycem i z odczuciami a umysł ze Świadomościa
        Astrologicznie emocje są związane z księżycem, a umysł ze Słońcem i Świadomością
        Emocje są często związane bardziej z podświadomością aniżeli świadomością.
        Np znaki wodne (Rak,Ryba,Skorpion) reagują bardziej emocjonalnie aniżeli ziemskie(Byk,Panna,Koziorożec)

Dodaj odpowiedź do siola Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.