Nieskończona nieskończoność, zero

Koncepcja Wszechświata zanurzonego w innym Wszechświecie jest bardzo popularna. W pewnym sensie koncepcja ta zawiera odpowiedź na pytanie: jak podzielić nieskończoność przez „0”.Nieskończenie wiele punktów należy do linii. Nieskończenie wiele linii należy do płaszczyzny. Nieskończenie wiele płaszczyzn należy do bryły. Nieskończenie wiele brył należy do bryły 4-wymiarowej, lub bryły poruszającej się( bryła w czasie t1 zajmuje inne położenie w przestrzeni niż w czasie t2).Na poziomie Wszechświatów wygląda to jeszcze inaczej. Droga Mleczna należy do jednej z miliardów innych galaktyk, te miliardy galaktyk należą do Wszechświata i te Wszechświaty należą do Kosmosu, a te Kosmosy do?. Z drugiej strony częścią Drogi Mlecznej jest Układ Słoneczny. Częściami Układu Słonecznego jest Słońce, Ziemia i pozostałe planety. Ziemia to ekosfera i Glob Ziemski. Dalej mamy Człowieka, który składa się z pierwiastków, pierwiastki z atomów, Atomy z cząstek elementarnych, cząstki elementarne z kwarków a kwarki z? Pytanie o tzw „0” jest również pytaniem zahaczającym o filozofię. Można powiedzieć ,że „0” istnieje tylko w matematyce. W rzeczywistości „0” albo nie istnieje, albo jest nieuchwytne. Jeśli nawet wyobrazimy sobie coś nieskończenie małego, to zawsze znajdzie się coś jeszcze mniejszego. Można powiedzieć, że tylko dążymy do definicji obiektu o „zerowych” wymiarach; taka nieskończoność do potęgi minus nieskończoność.Jest jeszcze tzw przenikanie wymiarów.Wyobraźmy sobie nieskończenie mały punkt, jeśli powiększymy ten punkt to okaże się że będzie miał on trzy wymiary.Ponownie wybierzmy sobie punkt i zróbmy jego zoom itd..itd…Być może po którejś takiej operacji okaże się że wrócimy do punktu wyścia, czyli zero=nieskończoność, albo nieskończenie małe=nieskończenie wielkie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Fraktale, Kosmos. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

15 odpowiedzi na „Nieskończona nieskończoność, zero

  1. c pisze:

    super animacja : )

  2. Pingback: Gazeta Polska - Nieskończona nieskończoność, zero

  3. Dawid56 pisze:

    Koncepcja ta tez może doytyczyć pojęcia czasu.Do zbiorów równolicznych zaliczaja sie zbory wszystkich liczb pomiędzi 1 i 2 oraz 1 i 10.Być może względny czas zycia psa jest taki sam jak człowieka?

  4. Ktoś pisze:

    test

  5. JESTEM pisze:

    Ten filmik… hmm… Zapętlenie… pułapka.

  6. Dawid56 pisze:

    Dokładnie tak naprawdę nie wiesz, w którym z podświatow żyjesz, i jak „daleko” w przestrzeni w wczasie jest ten wyższy Wszechświat, może jest na wyciagnięcie ręki za ścianą kolejnego wymiaru ?

  7. Maria_st pisze:

    ” serce ” === punkt 0 ?!
    ŚWIATŁO

  8. Mezamir pisze:

    W dniach 1 – 2.06 odbędzie się webcast otwarty retritu
    z Czögjalem Namkhai Norbu w Nowym Jorku
    którego tematem nauki Longsal Atii Gongpa Ngosprod (Wprowadzenie do stanu Ati serii nauk Longsal).

    Atiyoga (tłum. Szczyt Jogi) lub Dzogczen (Wielka Doskonałość) odnosi się do natury rzeczywistości i świadomości, nigdy niepowstałego fundamentalnego stanu, który przekracza umysł z jego dualizmem “ja” i “inne”. Naucza o stanie “samo – wyzwolenia” bez potrzeby udoskonalania
    czy zmiany, zawierającego naturalnie wszystkie doskonałe właściwości oświecenia. Każda istota bez wyjątku posiada tę podstawę.

    http://www.echo.szczecin.pl/imprezy-03,09-8571_23506-ati_joga_spoczywanie_we_wlasnej_naturze_umyslu.html

    http://yogin.pl/medytacja/buddyzm/567-mantra-padmasambhawy-om-ah-hung-benza-guru-pema-siddhi-hung.html

    Plan webcastu:

    – 01.06,
    – godz. 01:00 – 03:00 (w nocy),
    – godz. 16:00 – 18:00,
    – godz. 22:00 – 24:00.
    – 02.06,
    – godz. 16:00 – 18:00.

    Dostęp ze strony: http://www.shangshunginstitute.net/webcast/index.php

    Szczegółowe informacje na temat retritu wraz z jego aktualnym planem
    znajdziecie na: http://www.shangshunginstitute.net/webcast

    “Ktoś kto zaczyna interesować się naukami duchowymi
    może zapragnąć odsunięcia się od rzeczy materialnych
    tak jakby nauki te były czymś co nie ma nic wspólnego z codziennym życiem.

    Często wynika to z chęci ucieczki od swych własnych problemów
    czemu może towarzyszyć złudna nadzieja że znajdzie się coś
    co w cudowny sposób pozwoli wyjść poza to wszystko.

    Nauki są jednak oparte na podstawie którą stanowi nasza faktyczna ludzka kondycja.
    Wszyscy mamy fizyczne ciało z jego różnorakimi ograniczeniami:
    każdego dnia musimy jeść,pracować,odpoczywać itd

    To nasza rzeczywistość i nie możemy jej ignorować.

    Nauki Dzogczen nie są ani filozofią ani doktryną religijną
    Nie są też tradycją kulturową.
    Kto rozumie przesłanie tych nauk ten odkrywa swój własny,prawdziwy stan
    kończy z wszelkimi omamieniami i mistyfikacjami które mają swoje źródło
    w ludzkim umyśle.

    Świadomość własnego stanu jest jedynym źródłem z którego może wynikać przysparzanie dobra innym.
    Jedynie wtedy możemy pomagać innym gdy wiemy jak pomóc sobie samym
    i jak pracować z położeniem w którym sami się znajdujemy.

    Co jednak mamy na myśli gdy mówimy o “byciu świadomym swego prawdziwego stanu”?
    Oznacza to że obserwujemy siebie,odkrywamy kim jesteśmy,jak sobie to przedstawiamy
    jaka jest nasza postawa wobec samego życia i innych istot.

    Postrzegając nasze ograniczenia,nasze sądy i namiętności
    naszą dumę i zazdrość oraz wszelkie przywiązania w których codziennie się zasklepiamy
    możemy zadać sobie pytanie:jakie jest ich źródło,w czym mają one swoją podstawę?

    Ich źródłem jest nasza dualistyczna wizja,nasze uwarunkowanie.
    By pomóc sobie i innym,musimy najpierw przezwyciężyć wszelkie ograniczenia
    w których tkwimy,właśnie to jest prawdziwym celem nauk.

    Wszelkie nauki są przekazywane w horyzoncie danej kultury
    w horyzoncie pewnej wiedzy którą dysponują istoty ludzkie.

    WAŻNĄ RZECZĄ JEST JEDNAK NIE UTOŻSAMIANIE JAKIEJŚ TRADYCJI CZY KULTURY Z NAUKAMI
    PONIEWAŻ ISTOTĄ NAUK JEST WIEDZA O NATURZE JEDNOSTKI.

    Wartość danej kultury polega na tym że kultura pozwala przekazywać ludziom nauki.

    Sama kultura nie jest jednak tożsama z naukami.

    Przywołajmy przykład buddyzmów.
    Siakjamuni żył w Indiach i aby przekazać swoją wiedzę nie stworzył kultury
    o jakiejś nowej postaci,ale posłużył się w tym celu współczesną mu kulturą hinduską.

    Podobnie ma się rzecz z przeszczepieniem buddyzmówna grunt kultury tybetańskiej.
    Padmasambhawa któy wprowadził nauki Wadżrajany do Tybetu
    nie odrzucił praktyk starożytnej tradycji Bon,gdyż wiedział że również one
    mogą być wykorzystane w jej naukach-dlatego włączył je do praktyk buddyzmu tantrycznego.

    Do prawdziwego znaczenia nauk należy dochodzić poprzez własną kulturę
    w przeciwnym razie może się pojawić konflikt między zewnętrzną formą danej tradycji
    a istotą jej przesłania.

    Weźmy przykład osoby z zachodu która przybywa do Indii aby znaleźć nauczyciela.
    W Indiach spotka tybetańskiego mistrza który żyje w odizolowanym od świata klasztorze
    nie wiedząc nic o kulturze zachodniej.
    Poproszony o nauki ,mistrz udzieli ich w taki sposób w jaki czyni to
    gdy naucza Tybetańczyków.
    Oprócz problemów natury językowej,uczeń z Zachodu może napotkać inne problemy.
    Być może otrzymał on ważną inicjację i poruszyła go jej specjalna atmosfera
    może też doświadczyć duchowej”wibracji”,która temu towarzyszyła
    ale nie zrozumiał jej znaczenia.

    Zauroczony egzotycznym mistycyzmem może spędzić parę miesięcy w klasztorze
    przyswajając sobie kilka aspektów tybetańskiej kultury
    a także niektóre z jej religijnych obrzędów.
    Powróciwszy na Zachód,będzie przekonany że zrozumiał buddyzmy.
    Zachowując się jak Tybetańczyk może się teraz czuć kimś inny niż otaczający go ludzie.

    W rzeczywistości jednak człowiek Zachodu który chce praktykować tybetańskie nauki
    wcale nie musi przeobrażać się w Tybetańczyka,wręcz przeciwnie.
    Musi umieć połączyć te nauki ze swoją własną kulturą,by je potem przekazać
    w ich esencjonalnej formie innym ludziom Zachodu.

    Często jednak dzieje się tak że ludzie Zachodu zetknąwszy się z naukami wschodnimi
    zaczynają uważać że ich własna kultura nie ma żadnej wartości.
    Postawa taka jest poważnym błędem gdyż w każdej kulturze tkwią wartości
    wiążące się z jej otoczeniem i właściwymi jej uwarunkowaniami.

    Nie można twierdzić że jedna kultura przewyższa drugą.”-CzNN

    ( Można -Mez )
    “Również w świetle współczesnej wiedzy o człowieku i o świecie duchowym wiara w reinkarnację dusz nie ma uzasadnionych podstaw – tym bardziej, że Objawienie Boże jej zaprzecza. ” koń by się uśmiał

    “Niestety, w Polsce wzrasta moda na wszystko, co obce.”
    Tak jakby kościoły neojudaistyczne z pustyni,były nasze Słowiańskie

    “Hindusi, którzy mieli kontakt z Europejczykami, przyjęli od nich wiele poglądów. Im nauka Jezusa Chrystusa niejednokrotnie bardziej się podoba niż poglądy wedyjskie.”
    Nic dziwnego skoro neojudaizmy tworzono w oparciu o filozofie i religie Wschodu

    “Ci, co naprawdę zgłębili wiarę chrześcijańską, wyraźnie mówią, że posiada ona najwyższy poziom etyczny.”
    Duma,pycha,narcyzm,megalomania,postawa wyższościowa-wartości neojudaistów

    “Stąd Gandhi i inni postępowi Hindusi, chcąc obalić negatywne skutki wedyjskiej tradycji, przeredagowali Wedy i wpisali w ich treść wiele myśli zaczerpniętych z Biblii” BREDNIE ,ale cóż ,można tylko współczuć naiwniakom którzy kupią te bajki.


    Jogini mówią o oczyszczeniu, gdy poprzez ćwiczenia oddechowe, mantrę, autohipnozę czy inne metody osiągają tzw. „czysty umysł”. Czysty w nomenklaturze jogina, oznacza to, że w jego umyśle nie pojawia się już żadna myśl. Dlatego niektórzy Jogini ten stan określają jako „pustka”. Jogini będący w stanie czystego umysłu, czyli pustki, osiągają psychiczny spokój, relaksują się, ale jest to stan całkowitej bezmyślności ”

    Osoba która pisze takie brednie faktycznie ma zawieszone myślenie
    albo ktoś jej płaci za wywoływanie ignorancji u innych.

    ” niektórzy propagatorzy sekt wręcz oczerniają i wyszydzają Kościół Katolicki ”

    Bezczelność,oprawca znowu stawia się w roli ofiary
    Świetny tekst,wzorcowy przykład psychomanipulacji,polecam całość
    http://www.kaplani.com.pl/mysli/czytelnia/art_religie_wschodu.html

    Wracając do wypowiedzi Czogjala Namkhaia Norbu.

    “Istotne jest raczej to w jakim stopniu dana kultura sprzyja rozwojowi wewnętrznemu jednostki.
    Dlatego przenoszenie zasad i obyczajów danej kultury(np neojudaiszmy-Mez)
    w obce jej środowisko (Europa-Mez)
    nie może przynieść korzyści.
    (Mało tego,przynosi tylko szkody-Mez)
    http://opolczykpl.wordpress.com/2013/05/27/dlaczego-polska-cierpi/

    Nie można jednak nie uwzględnić wagi indywidualnych nawyków oraz środowiska kulturowego
    gdy chodzi o możliwość zrozumienia nauk.
    Nie można bowiem przekazać stanu wiedzy posługując się przykładami które są obce słuchaczowi.
    Stąd ogromne znaczenie ma znajomość danej kultury.
    Same nauki zasadzają się jednak na wewnętrznym stanie wiedzy
    KTÓREGO NIE MOŻNA MYLIĆ Z KULTURĄ
    w horyzoncie której są one przekazywane,z jej wszystkimi stereotypami
    pożądkiem społeczno-politycznym itd

    Człowiek stworzył wiele kultur w różnych epokach i miejscach.
    Ktoś,kto interesuje się naukami musi być tego świadom i wiedzieć
    jaką postawę zająć wobec różnych kultur,by nie uwarunkowała go ich forma zewnętrzna.

    Przykład:Ci którzy już dysponują pewną wiedzą na temat kultury tybetańskiej
    mogą sądzić że praktyka Dzogczen wymaga przejścia na buddyzm bądź Bon
    gdyż nauki te odnajdujemy w obu tych tradycjach.

    Kto tak sądzi pokazuje w jak ograniczony sposób myśli.
    Gdy zdecydowaliśmy się podążać duchową ścieżką,może się nam wydawać
    że musimy coś zmienić w naszym sposobie ubierania się,jedzenia,postępowania itd

    Nauki Dzogczen nie wymagają jednak od nikogo by się opowiedział za jakąś doktryną religijną,został mnichem,czy też je przyjął na ślepo i stał się “dzogczenistą”
    Wszystkie te rzeczy mogą się stać poważnymi przeszkodami na drodze
    do prawdziwej WIEDZY.

    Fakt że ludzie zwykli wszystko szufladkować oznacza
    że nie potrafią zrozumieć niczego co nie zawierałoby się o obrębie
    ICH WŁASNYCH OGRANICZEŃ.

    Gdy opowiadam że praktykuję Dzogczen,łączy się mnie z buddyzmem Njingma
    inni zaś wiedząc że napisałem kilka książek o Bon
    mówią że jestem Bonpo.

    DZOGCZEN NIE JEST JEDNAK ŻADNĄ SZKOŁĄ,SEKTĄ
    CZY TEŻ JAKIMŚ SYSTEMEM RELIGIJNYM.

    JEST STANEM W I E DZ Y

    który przekazywali mistrzowie poza ograniczeniami właściwymi danej szkole czy tradycji monastycznej
    W linii nauk Dzogczen byli mistrzowie którzy wywodzili się ze wszystkich warstw społecznych.
    Byli wśród nich rolnicy i nomadzi,mnisi i arystokraci a także wielkie postacie życia religijnego
    ze wszystkich tradycji i szkół.

    Osoba która jest naprawdą zainteresowana naukami
    musi zrozumieć ich podstawę,nie uzależniając się jednak od ograniczeń
    jakie są właściwe danej kulturze.
    Rozmaite organizacje,instytucje i hierarchie które znajdujemy w wielu tradycjach
    często stają się czynnikami naszego uwarunkowania,czego jednak przeważnie
    nie jesteśmy w stanie dostrzec.

    PRAWDZIWA WARTOŚĆ NAUK LEŻY POZA WSZELKIMI STRUKTURAMI
    KTÓRE TWORZONE SĄ PRZEZ LUDZI.

    By odkryć czy nauki są dla nas czymś żywym,musimy jedynie obserwować
    w jakim stopniu jesteśmy wolni od tych wszystkich czynników
    które mogą nas uwarunkować i ograniczać.

    Ktoś kto naucza Dzogcen,mistrz czy mistrzyni
    stara się pokazać STAN WIEDZY.
    Celem mistrza jest “przebuddzenie” ucznia,otwarcie jego świadomości na pierwotny stan.
    Prawdziwy Mistrz nigdy nie mówi:”Podążaj za moimi zasadami i stosuj się do nauczanych przeze mnie reguł”
    (Tak jak w neojudaizmach gdzie jest to powszechnie stosowany manewr-Mez)

    Mistrz powie natomiast:”Otwórz swoje oko wewnętrzne i obserwuj siebie.
    Przestań szukać jakiejś zewnętrznej lampy która oświeci Cię z zewnątrz.
    Poszukaj swojej wewnętrznej lampy.
    W ten sposób nauki staną się w Tobie czymś żywym
    a Ty będziesz żył naukami”

    Nauki musza stać się żywą wiedzą we wszystkich działaniach dnia codziennego.
    Jest to sednem praktyki-poza tym nie trzeba nic szczególnego robić
    Nauki Dzogczen może praktykować zarówno mnich nie łamiąc ślubowań
    jak i katolicki ksiądz czy robotnik.
    Ponieważ nauki Dzogczen nie zmieniają ludzi z zewnątrz
    lecz doprowadzają ich do przebudzenia wewnętrznego,dlatego mogą oni dalej pełnić
    w społeczeństwie te role jakie im przypadły w udziale.
    Jedyną rzeczą o którą prosi mistrz Dzogczen będzie obserwowanie samego siebie
    w celu osiągnięcia świadomości potrzebnej do stosowania nauk w życiu codziennym.

    Każda religia czy nauka duchowa ma swe własne zasady filozoficzne
    swój charakterystyczny sposób widzenia rzeczy.
    Np w obrębie samego buddyzmu powstały różne systemy
    wyłoniły się rozmaite tradycje.
    Często nie zgadzają się one między sobą co spowodowane jest subtelnościami
    w interpretacjach podstawowych zasad.
    W Tybecie te kontrowersje filozoficzne utrzymują się do dziś
    a ich rezultatem jest wielki korpus literatury polemicznej.
    (Zupełnie jak u nas,każdy związek Rodzimowierczy ma swoją wizję duchowości
    szkoda że na wzór i podobieństwo neojudaistów,zaczyna się udowadnianie
    kto jest prawdziwym a kto fałszywym Rodzimowiercą-Mez)

    W Dzogczen nie przywiązuje się jednak wagi do poglądów filozoficznych.
    Sposób widzenia rzeczy nie opiera się na wiedzy intelektualnej
    lecz na świadomości własnego,prawdziwego stanu jednostki.

    Każdy z nas myśli przeważnie na swój własny sposób i ma swe własne przekonania
    co do życia nawet jeśli nie zawsze dają się one filozoficznie zdefiniować.
    Wszelkie teorie filozoficzne są tworem błądzącego ,dualistycznego umysłu człowieka.
    Na gruncie filozofii to,co dziś uważa się za prawdziwe
    jutro może okazać się fałszywe.

    NIKT NIE MOŻE ZAGWARANTOWAĆ PRAWDZIWOŚCI FILOZOFII.
    Dlatego intelektualne widzenie rzeczywistości jest zawsze częściowe i względne.

    PRAWDY NIE DA SIĘ ZNALEŹĆ I POTWIERDZIĆ NA SPOSÓB LOGICZNY.

    ZAMIAST TEGO NALEŻY RACZEJ ODKRYĆ TO
    JAK UMYSŁ W STANIE DUALIZMU NIEUSTANNIE SIĘ OGRANICZA.
    ŹRÓDŁEM NASZEGO CIERPIENIA WSZELKICH NASZYCH KONFLIKTÓW
    JEST DUALIZM

    WSZELKIE NASZE POGLĄDY I WIERZENIA NIEZALEŻNIE OD TEGO JAK BYŁYBY GŁĘBOKIE
    SĄ JAK SIEĆ KTÓRA CHWYTA NAS W DUALIZM.
    Odkrywając swoje ograniczenia powinniśmy je przezwyciężyć i uwolnić się od
    wszelkiego typu przekonań

    (co do swojej nieomylności,jak w przypadku neojudaistów
    i sporej grupy “prawdziwych rodzimowierców”którzy lepiej wiedzą-Mez)

    religijnych ,politycznych czy też społecznych”-Czogjal Namkhai Norbu

    Dodam od siebie tylko tyle że
    nie wolno mylić poglądów i opinii większości z prawdą

  9. Mezamir pisze:

    http://wiadomosci.onet.pl/forum/w-bolonii-znaleziono-najstarszy-zwoj-tory-na-swiec,0,914868,108672181,czytaj.html

    “W Bolonii znaleziono najstarszy zwój Tory na świecie.
    Najstarszy na świecie zachowany w całości zwój Tory odkryto w bibliotece uniwersytetu w Bolonii. Okazało się, że leżał tam niemal kompletnie zapomniany, bo błędnie uznano, że pochodzi z XVII wieku. W rzeczywistości ma około 850 lat – uważa włoski ekspert”.

    urwane.ucho.u.misia1 : Chyli sie ku upadkowi jedna z bardziej niebezpiecznych bajek ( chociaż chciało by sie szybciej ). Archeolodzy podważają same podstawy Biblii. Pan Bóg nie przekazał Mojżeszowi Dekalogu, naród Izraela nigdy nie był w egipskiej niewoli, mury Jerycha nie rozpadły się na dźwięk trąb, bo Jerycho było … rozwiń całośćmiastem nieobwarowanym, pierwsza monoteistyczna religia nie ma swoich korzeni na Górze Synaj, a wielkie królestwa Dawida i Salomona to legenda dostosowana do potrzeb teologii.

    Telawiwski dziennik “Ha’aretz” opublikował poważny artykuł znanego archeologa, autora dzieł o historii starożytnego Bliskiego Wschodu, prof. Zeeva Herzoga, który twierdzi, że sto lat badań archeologicznych w Palestynie, Syrii, Egipcie i Mezopotamii nie potwierdza biblijnego opisu wydarzeń. Poważne autorytety z tej dziedziny, archeolodzy i historycy, powiadają niemal jednogłośnie, że w kołach naukowych od dawna dyskutowane są rozbieżności między archeologicznymi wykopaliskami a tekstem Księgi nad Księgami. – Niestety, wokół wniosków, które należałoby wysnuć, panuje ogólna zmowa milczenia – twierdzi prof. Israel Finkelstein z uniwersytetu w Tel Awiwie. – Społeczeństwu trudno jest rozstać się z mitami, które przez liczne pokolenia kształtowały jego światopogląd.

    Jednym z najbardziej wiarygodnych źródeł historycznych są egipskie papirusy i inne wykopaliska znad Nilu. Żadne z nich nie wspomina ani niewolniczej pracy Żydów, ani fascynujących dziejów Mojżesza. Starożytni Egipcjanie wspominali jedynie obcych pasterzy, którzy w okresach suszy wędrowali ze swoją trzodą na pastwiska w delcie Nilu. W Księdze Wyjścia znajdujemy szczegółowe sprawozdanie zarówno z pertraktacji Mojżesza z faraonem jak i z wędrówki Izraelitów przez pustynię Synaj, w drodze do Ziemi Obiecanej. Mimo iż archeolodzy brytyjscy, amerykańscy i niemieccy usilnie szukali od połowy XIX stulecia jakichkolwiek śladów tej wędrówki, nie dokopali się niczego. Nie udało się również ustalić, gdzie znajduje się Góra Synaj, na szczycie której Jahwe przekazał Mojżeszowi kamienne tablice z dziesięcioma przykazaniami.

    Kiedy więc powstała pierwsza monoteistyczna religia? Tego nikt nie wie. Prof. Zeev Herzog wspomina wykopaliska z XVIII w. przed naszą erą, gdzie odnaleziono starohebrajskie napisy “Jahwe i Oszrat” oraz : “Jahwe i jego Oszrat”. Czyżby były to dwa bóstwa, czczone przez ówczesny lud? Herzog wyciąga stąd daleko idący wniosek: wszystko co napisano jest wymysłem autorów tekstu uwiecznionego setki lat później i podporządkowanego ściśle określonej ideologii.

    Profesor Herzog nie ma praw wyłączności do tego stwierdzenia. Już pod koniec ubiegłego stulecia powstała w Niemczech szkoła biblijnego krytycyzmu, a jej czołowa postać, Julian Wellhausen, rzuciła wyzwanie ówczesnym archeologom, na ogół ludziom głęboko wierzącym, którzy – jego zdaniem – organizowali wyprawy archeologiczne do Ziemi Świętej głównie po to, aby znaleźć w terenie potwierdzenie prawd, na których opierała się religia chrześcijańska. Wellhausen dowodził, ze zmiennym powodzeniem, że historiografia biblijna sformułowana została dopiero podczas niewoli babilońskiej, a więc po pierwszym wygnaniu Izraelitów z Jerozolimy, za czasów Nabuchodonozora, z początkiem piątego wieku przed naszą erą. Niektórzy współcześni mu badacze dziejów posunęli się jeszcze dalej, pisząc, iż historia Izraelitów, począwszy od Abrahama, Izaaka i Jakuba, nie była niczym innym jak sztuczną rekonstrukcją wydarzeń, która służyć miała założeniom natury teologicznej.

    Rzecz zrozumiała, że taka analiza historii musiała spotkać się z ostrym sprzeciwem społecznym. Godziła ona w samą istotę wiary. Żydzi, wciąż jeszcze zamknięci w swoich gettach duchowych, nie brali udziału w tych dysputach. Może wcale o nich nie wiedzieli. Bulwersowały one przede wszystkim fundamentalistów chrześcijańskich. W tym kontekście warto przypomnieć sprawę zwojów odkrytych w 1947 r. w jaskiniach Kumranu nad Morzem Martwym.

    Dokumenty spisywane w okresie od trzeciego stulecia p.n.e aż do roku 68 n.e. znalezione zostały przez beduińskiego pasterza i sprzedane izraelskiemu archeologowi Jigalowi Jadinowi, późniejszemu szefowi ekspedycji archeologicznej na Masadę. Przez dziesiątki lat Izraelski Instytut Archeologiczny wzdragał się przed udostępnieniem znalezisk zagranicznym naukowcom. Przyczyna: zapisy dotyczyły, między innymi, życia Jezusa Chrystusa. Wynikało z nich, iż Jezus posiadał starsze rodzeństwo – fakt, który podważałby tezę o Maryi dziewicy.

    Grono naukowców w Jerozolimie obawiało się, że chrześcijańska opinia publiczna oskarży Żydów o bezczeszczenie postaci Najświętszej Marii Panny. Dopiero w ostatnim dziesięcioleciu publikacje Uniwersytetu w Cincinnati przełamały zmowę milczenia. Ale, podobnie jak teorie Juliana Wellhausena w XIX w. i Zeeva Herzoga u progu trzeciego milenium, teksty te ze zrozumiałych względów nie wzbudziły powszechnego zainteresowania.

    Opisy kraju podbitego w ciężkich walkach, prowadzonych z boskiego nakazu, stanowią podstawę ideologii religijno-narodowych osadników na Zachodnim Brzegu: “co nam Bóg nadał nie może być oddane Arabom”. Również fundamentalizm chrześcijański podpiera się biblijnymi wersetami i stąd poparcie liderów tego ruchu, udzielane izraelskiej religijnej prawicy. Nic dziwnego, że rozprawa prof. Herzoga wywołała falę głośnych protestów nie w gronie ludzi nauki, lecz przede wszystkim wśród polityków. Bo jeśli Ziemia Obiecana nie została zdobyta w krwawej walce, to skąd się na niej wzięli wyznawcy Jahwe i jakie mają do niej prawo?

    Jednym z pierwszych naukowców, którzy próbowali zmierzyć się z wersją biblijną, był niemiecki badacz starożytności Albrecht Alt. Alt opierał swoją krytykę Starego Testamentu na sprzecznościach wykrytych w samej Księdze Jozuego. Herzog twierdzi, że prowadzone przez dziesięciolecia prace wykopaliskowe nie dowiodły istnienia licznych miast warownych, rzekomo zdobytych przez Izraelitów. Jego zdaniem, wszystko co znaleziono to groby i szczątki ceramicznych naczyń, świadczące, iż na terenie dzisiejszego Zachodniego Brzegu i dzisiejszej Jordanii istniały, przypuszczalnie od wczesnej epoki żelaza, setki małych osiedli. Dwaj amerykańscy naukowcy Georg Mandenhall i Norman Gottwald, autorzy tak zwanej teorii socjologicznej, doszli do przekonania, że pierwsi osadnicy na tej ziemi to wieśniacy, potomkowie Kananejczyków, którzy szukali schronienia przed wyzyskiem i okrucieństwem ówczesnych regionalnych władców.

    “Wiele lat poszukiwań w Jerychu nie wykryło istnienia murów obronnych, które ponoć rozpadły się na dźwięk trąb”, pisze prof. Herzog. “Także dokładny opis zdobycia miasta Ai nie znalazł potwierdzenia w pracach archeologów”.

    Pierwsza Księga Królewska przedstawia zjednoczone mocarstwo Dawida i Salomona jako apogeum politycznej i militarnej mocy narodu Izraela w czasach starożytnych: “Salomon panował od Rzeki (Eufrat) do kraju Filistynów i do granicy Egiptu”. Źródła egipskie natomiast wspominają Izrael tylko raz, w czasie panowania faraona Merneceptaha (1208 p.n.e.), jako małe, lenne państewko. – Co więcej – twierdzi Zeev Herzog – sto pięćdziesiąt lat wykopalisk w Jerozolimie nie przyniosło żadnych dowodów istnienia potężnej stolicy królestwa w okresie wspomnianym w Starym Testamencie. Znane nam wykopaliska potwierdzają istnienie obwarowanej, wielkiej Jerozolimy w 722 r. przed narodzeniem Chrystusa. Wydaje się, że Jerozolima uzyskała swój centralny status dopiero wówczas, po upadku jej północnego rywala Samarii. Pisarze biblijni przypisali ten fakt sytuacji znacznie dawniejszej.

    Josi Sarid, izraelski minister edukacji z ramienia lewicowej partii Meretz, polecił szefom departamentu pedagogicznego zbadać treść dysertacji naukowej Zeeva Herzoga. – Jeśli okaże się, że jest to teoria oparta na rzetelnych badaniach, dobrze, aby znalazła się w podręcznikach licealnych. Młodzież winna poznawać wszystkie aspekty naszej historii – mówi minister. Jest jednak wątpliwe, czy pozostali uczestnicy nowej koalicji rządowej, wśród nich ministrowie reprezentujący partie religijne, umożliwią umieszczenie podobnych obrazoburczych teorii w programach szkolnych. W tym jednym wyjątkowym przypadku rabini znajdą chyba społeczne poparcie. Większość Izraelczyków, nawet ateistów, uważa Stary Testament za skałę i opokę swojej narodowej tożsamości. Bo przecież nowoczesne Państwo Izrael nie jest niczym innym jak odrodzoną kontynuacją Dawidowego królestwa. Najlepiej wyraziła to Naomi Szemer, popularna pieśniarka, patriotka, której pieśń o Jerozolimie stała się niemal drugim hymnem Izraela: “Mówią mi, że Biblia jest tylko mitem. Nawet jeśliby tak było, mit ten istotniejszy jest dla nas od wszystkich starych kamieni”.

    • Mezamir pisze:

      Czy ktoś z czytających tego bloga zamierza wziąć udział w webcascie? 🙂

      Jeśli tak to mam prośbę do osób które znają się na komputerach.
      Istnieje taki oto darmowy program
      http://www.instalki.pl/programy/download/Windows/tworzenie_demonstracji/Dxtory.html

      Służy do nagrywania tego co dzieje się na ekranie monitora.
      Chciałoby się komuś nagrać te nauki i wrzucić je potem na Youtub?
      Średnio się znam na komputerach i nie wiem czy opanuję ten program do jutra.
      Poza tym,nie mam już miejsca na dyskach a wszystkie części będą trwać łącznie 7 godzin
      nie wiem ile to będzie gigabajtów .

  10. Dawid56 pisze:

    Jest to też po prostu Uroboros, wąż stale zjadający swój ogon.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Uroboros

  11. margo0307 pisze:

    Halo, halo…. jest tu kto ? 😀
    Co się stało ?, dlaczego nie ma nowych tematów ?
    Gdzie jesteście ?
    Tęskno mi za Wami ….

  12. Jody Rivers pisze:

    Powyższe wzory są słuszne dla nieskończenie wąskich szczelin (a << l , gdzie a – szerokość szczeliny).

Dodaj odpowiedź do Mezamir Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.